Sala balowa - wstęp

+31
Bastien Laviscount
Ayato Shin
Ivo Francis Mackay
Eleonore Ragan
Edmé Le Blanc
William Angus MacKay
Carol Moreau
Cyrille C. Vayssière
Ida Olszewska
Garland Cerise
Maurice Hoffman
Cerise Dracula
Leticia Torres
Silvan Zimmerman
Universal Person
Henriette de Rouvroy
Raisa Litauer
Egon Cadieux
Tahira
Claude Van der Eretein
Flore Cerise
Merlot Chardonnay
Adrienne Ortega
Elisabeth Riche
Wei Liu
Marcus Wijsheid
Jun
Yueying
Constanza Moreau
Sahak Darbinyan
Mistrz Gry
35 posters

Strona 6 z 11 Previous  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 9, 10, 11  Next

Go down

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 848
First topic message reminder :

Rezydencja rodziny Scaletti lśniła w chłodnej nocy jak lampion, wabiący wędrowców świetlik, prowadząc ich jednak nie na manowce, a do pięknego, ociekającego luksusem budynku. Limuzyny i samochody gości zajeżdżały pod szerokie schody, na których rozłożono czerwony dywan. Balustrady przyozdobiono grubymi girlandami herbacianych i różowych róż, które łączyły się nad otwartymi dwuskrzydłowymi drzwiami, tworząc pachnący, piękny portyk nad wejściem.
Okrycia wierzchnie odbierało dwóch mężczyzn w czarnych smokingach, natomiast kobieta i mężczyzna jedynie w wianach z róż i cielistym body, udającym nagie ciało, pomalowani na złoto w całości iskrzącymi się brokatem farbami do ciała, podawali z tacy szampana Cristal Rosé Vinothèque Champagne 1999 w wysokim kieliszku oraz elegancką broszurę.
Bladoróżowe złoto z delikatnym bąbelkiem w kieliszku miało niezwykle głęboki smak przez podwójne leżakowanie. W aromatach każdy z gości wyczuwał nuty kakao, mocno palonej kawy, prażonych orzechów, z orzeźwieniem dzikich truskawek, różowych migdałów, wspomnienie słodkiego lata oraz poziomek, zakończone czym pomiędzy kremowymi nutami truflowymi i pain-aux-raisin na końcu języka.
Broszura zawierała, oprócz życzeń dobrej zabawy od gospodarzy, rodziny Scaletti, plan przyjęcia i spis przewidywanych oficjalnych tańców.

21:00 — Rozpoczęcie przyjęcia toastem powitalnym
21:10 — Pierwszy walc
22:00 — Otworzenie Serca Nocy
00:00 — Polowanie


Z foyer goście przechodzili przez ogromną kwietną bramę do sali balowej, której sufit w całości został przykryty dywanem róż, z których jak kwiaty wyrastały  kryształowe żyrandole. Na razie grał tylko kwartet utwór jako tło do rozmów, a orkiestra oczekiwała na znak, aby zagrać pierwszy taniec. Obsługa, odziana identycznie w złotą farbę oraz wianki, na złotych tacach roznosiła miniaturowe słodkie przekąski na jedno ugryzienie: maluteńkie pastelowe macarones o smaku różanym, lawendowym oraz passiflory; serniczki, brownie i ciasteczka cytrynowe w papilotkach pasujących do wystroju sali przyozdobione jadalnymi kwiatami oraz niewielkie eklerki. Z kolei ze słonych przekąsek do wyboru był szereg kanapeczek z szynką parmeńską, serami pleśniowymi i figami, łososiem, a także wersje wegańskie.
Nie należy również zapominać o napojach, chociaż najłatwiej było złapać obsługę roznoszącą kieliszki z szampanem, można było również spotkać takich niosących szkło wypełnione innymi rodzajami win i mocniejszymi trunkami. Wokół miejsca przeznaczonego do tańczenia rozmieszczono stoliki, a wokół nich krzesła, fotele i kanapy, tak że każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Dla bardziej wprawnego oka ukryte za girlandami kwiatów osłaniających ściany,  widoczne były przejścia do mniejszych, bardziej prywatnych pomieszczeń, bądź na rozległy marmurowy taras schodzący do oświetlonego ogrodu, gdzie kilku złotych służących również częstowało alkoholem i słodkościami, a strategicznie umieszczone altany gwarantowały odrobinę prywatności.

MG z/t
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Skrót statystyk : S: 0/5
SPT: 3/5
PRC: 3/5
OP: 2/5
WT: 2/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktorka
— Nauki ścisłe: chemia (WT)

MUTACJE NEGATYWNE
1. Nadwrażliwość [-2 PRC]
2. Alergiczka: ananas, laktoza [-2 PRC]
3. Potępiona: Islam [-1 skup]
4. Nienasycona [-2 OP]
5. Niestabilna [bezsenność, PTSD -4 OP]

MUTACJE POZYTYWNE
1. Farciara
2. Predatorka [+1 PRC]
3. Szósty zmysł [+1 S,OP]
4. Mistrzyni skupienia [+2 OP, skup]
5. Syta [+2 OP w przypadku głodu]
Liczba postów : 1142
Uśmiechnęła się i do Maurice'a, który odszedł by przynieść szampana, i do Cerise, która przyznała się, że nie wybrała sama swojej kreacji. Ida zanotowała w głowie, że jeżeli będzie jeszcze jakaś okazja do wspólnego wyjścia na taką imprezę, to weźmie Ceri do siebie. Razem wybiorą sukienki, ułożą sobie włosy i pomalują się. Brakowało jej czasami takiego babskiego wieczoru. Swoje przyjaciółki z Polski ostatni raz widziała kilka lat temu, bo nie mogła im niestety zaproponować już wspólnego wypadu do Paryża. Cerise była w tym momencie jedną z niewielu osób, przy której czuła się jak normalna osoba. Mogły porozmawiać o książkach czy serialach, a nawet gdy wspominała coś o instagramie, to wampirka wiedziała o co chodzi.
Wybacz, czasami zapominam jak bardzo starsza ode mnie jesteś. Chętnie zobaczyłabym taki bal w stylu poprzedniej epoki. Chciałam kiedyś iść na taki stylizowany bal maskowy, ale jakoś mi było nie po drodze. A ty coś takiego przeżyłaś. Wow. — Czy przypominanie wampirowi o jego wieku było w porządku? Ida mogła właśnie popełnić wielkie faux-pas i nawet tego nie zauważyć. Dla niej po prostu był to fakt, całkiem fascynujący. — Nie no co ty, ja nie umiem tańczyć walca. Poza tym, Maurice raczej znajdzie sobie lepszą partnerkę, jeżeli on będzie miał ochotę. — W końcu za sobą nie przepadali. Jeden incydent z jej byłym chłopem, sprzed ponad roku raczej niczego nie zmienił. Traktowali się z chłodną uprzejmością, kiedy byli wśród ludzi, ale zdecydowanie nie łączyło ich nic więcej.
Muszę kiedyś do ciebie wpaść, to mi opowiesz jakieś fajne rzeczy z przeszłości. Mogę się odwdzięczyć zbiorem najlepszych tiktoków. — Wyszczerzyła się i miała coś dodać, kiedy pojawiła się Carol. Ida miała niewielki kontakt z córką Renaty, ale znały się i kojarzyły. Lubiła z nią porozmawiać o serialach i innych dobrodziejstwach dzisiejszej popkultury. — Heej, faktycznie, dawno się nie widziałyśmy. Trzeba to nadrobić! Właśnie się umawiałam z Ceri, może nam się uda spotkać we trzy? — Wyszczerzyła się, a potem odsunęła się trochę od kobiet, kiedy zwróciła uwagę na Maurycego, który przebijał się do nich niosąc dla niej kieliszek szampana. Wystąpiła do niego te kilka kroków i przejęła szkło, z którego od razu upiła łyka. Wino nigdy nie było jej pierwszym wyborem przy alkoholu, ale musiała przyznać, że szampan był całkiem dobry. Zanim zdążyła wrócić do reszty, Maurycy stanął do niej tak, jakby chciał z nią porozmawiać, więc przystanęła. Czy on zapytał ją czy umie tańczyć walca? Zamierzał ją wyśmiać? Jej jedyny kontakt z tańcem towarzyskim był na studniówce, a i tam tańczyli poloneza, gdzie wystarczyło dygnąć co trzy kroki.
Chcesz mnie nauczyć tańczyć walca? — Powtórzyła, jakby była głucha, a jej mina wyrażała szok, bo na pewno się tego nie spodziewała. Mrugnęła jeszcze kilka razy, niepewnie patrząc na parkiet. Czy zrobi z siebie pośmiewisko? — Nie obiecuję, że ci nie podepczę stóp.

@Maurice Hoffman
@Carol Moreau
@Cerise Dracula
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Szczęściarz
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Ayato Shin

Ayato Shin
Liczba postów : 249
Japończyk uważnie obserwował reakcję przyjaciela. Odnosił wrażenie, że Claude nieco się spiął, ale nie miał pewności. Nie mówił nic więcej, wciąż odpoczywając po wyczerpującym tańcu. Nie spodziewał się pocałunku w policzek, który wywołał rumieniec na jego twarzy. Nieco spanikowany, rozejrzał się dyskretnie, żeby sprawdzić czy ktoś mógłby to widzieć.

Dopiero po chwili gdy rumience nieco przybladły, prowadzony przez bruneta, ruszył z nim do jego rodziców. Trochę się stresował, nie chciał by jakoś źle o nim pomyśleli. W myślach dodawał sobie odwagi, aż w końcu stanęli, czekając na dogodny moment, by dołączyć do rozmowy. Shin stał bez słowa, dyskretnie przyglądając się trójce istot do których mieli dołączyć. W matce Claude'a, rozpoznał kobietę z którą miał przyjemność rozmawiać w muzeum, krótko po przyjeździe do Paryża. Cóż za ciekawy zbieg okoliczności. Westchnął zaskoczony, kiedy nagle przyjaciel delikatnie szarpnął za pasek uprzęży. Dwukolorowe oczy spoczęły na twarzy Francuza, jednak Shin w żaden sposób nie skomentował tego gestu.

Nie minęła chwila i nadarzyła się okazja by podejść do rozmawiających. Chłopak spokojnie czekał, aż Claude przywita się z rodzicami i skończy go przedstawiać. Dopiero lekko pchniety w przód, przywitał się.

- Bardzo miło mi Panią oficjalnie poznać, Pani Cerise - uśmiechnął się uprzejmie i japońskim zwyczajem, skłonił się lekko. Nie wspominał o muzeum, gdyż nie był pewien, czy kobieta również go rozpoznała.

- Pana również bardzo mimo poznać, Panie Chardonnay - podobnie jak w stosunku do Flore, wykonał ukłon w kierunku Merlota. Zdziwiło to trochę, że rodzice kochanka mieli różne nazwiska i zapewne zapyta o to, gdy zostaną sami we dwoje. Wiedział, że zarówno Flore jak i Merlot, przyglądają mu się uważnie i zapewne oceniają. Starał się sprawiać wrażenie pewnego siebie, nie zaś zagubionej sieroty, którą bądź co bądź przecież był.

@Flore Cerise @Merlot Chardonnay - miło poznać
@ @Claude Van der Eretein - nie zawstydzaj mnie już
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Egon Cadieux

Egon Cadieux
Skrót statystyk : S: 1/5
SPT: 5/5
PRC: 2/5
OP: 1/5
WT: 2/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktor
— Kontra
— Pamięć ejdetyczna
— Odczytywanie wspomnień z krwi

MUTACJE NEGATYWNE
— Alergik [skorupiaki, -1 PRC]
— Alergik [kiwi, -1 PRC]
— Nerwus [-2 OP]
— Nosiciel

MUTACJE POZYTYWNE
— Predator [+1 PRC]
— Dobre uzębienie
— Farciarz
Liczba postów : 904
Musiał się na moment poważnie zastanowić, żeby odpowiedzieć na pytanie Lian.
- Myślę, że to nie do końca zależy od wieku… niektórzy są próchnami już od urodzenia- zauważył. Dla takiego Sahaka raczej nie było już nadziei skoro do tej pory się nie rozruszał. Chociaż może? Kto wie? -Ale powiedzmy, że tak po półwieczu wielu nieśmiertelnych zaczyna nieco odstawać, czyż nie?- na początku miał podać wiek swojego starszego brata, ale czy wtedy nie byłby niesprawiedliwy wobec swojej starszej siostry? Ona trzymała się całkiem nieźle. Może jednak faktycznie to kwestia charakteru?
Trochę go zaskoczyła, kiedy oparła czoło o jego ramię. Takiej figury w walcu nie było, okej? Mimo to Egon postarał się nieco skrócić swój krok, tak aby partnerka nie musiała za nim kopytkować w tak dziwnej pozie.
Nie odpowiedział nic na dictum siostry. Tłumiony śmiech kobiety w złotej sukni trochę go wybił z rytmu, ale pozbierał się na czas, aby akurat odpowiedzieć coś Marcusowi, zapominając, że jest Radnym. A zresztą, nie od dzisiaj było wiadomo, że Egon potrafił być bezczelny. Aż cud, że udało mu się dożyć w całości setki, chociaż to pewnie zasługa jego mądrzejszego rodzeństwa.
-Och! Chętnie byłbym świadkiem takiego widowiska!- odpowiedział zaczepnie na tekst o wyciąganiu kija. -Takie wydarzenie pewnie ma miejsce raz na stulecie. Nie chciałbym go przegapić. – wyszczerzył się szeroko.
Po raz kolejny wybiła go nieco z rytmu mowa o… no właśnie. O czym u licha? Jasnym się stało jednak, że ta dwójka była ze sobą całkiem nieźle zaznajomiona. Tylko jakie interesy mogła mieć nieznajoma z wilkołakiem? I to jeszcze takim prehistorycznym? Zaraz jednak wrócił do swojego standardowego trybu i a jakże musiał wtrącić swoje trzy grosze.
-Wiesz… a nie pomyślałaś o tym- zaczął teatralnym szeptem udając przejęcie –… że tam już był jeden kij? Może dlatego tak ciężko szło?- postarał się by jego mina przez chwilę wyrażała coś w stylu „olaboga”.
-Zazdroszczę? Czego niby? Obłapiania przez skamielinę?- mimo wszystko usłyszał co Marcus mówił jeszcze do Letici. -Ech, siostrzyczko coś mi mówi, że Twój partner ma przestarzałą wiedzę, pewnie dawno nie używaną, będziesz musiała go wszystkiego od nowa nauczyć, jeśli się zdecydujesz na wietrzenie tej formaliny- dodał jeszcze. Może trochę przesadzał, ba, na pewno trochę przesadzał. No ale jak już powiedziało się a, to trzeba było powiedzieć i b. Nie wycofa się przecież tylko dlatego, że właśnie wyzłośliwiał się na temat jednego z potężniejszych istot w okolicy! Nie był tchórzem! Nie był też tytanem intelektu, a jego druga szara komórka grzecznie sobie spała, zamiast dać impuls aby Egon w końcu zamknął ten głupi dziób i nie kompromitował się bardziej.

@Selena - dalej tańcujemy
@Marcus Wijsheid - wyzłośliwiam się bo inaczej nie potrafię
@Leticia Torres - zabrakło mi języka w gębie na ciętą ripostę
@Sahak Darbinyan - znowu Cię wspominam nie wiem czemu
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Merlot Chardonnay

Merlot Chardonnay
Liczba postów : 100
Przez salę przewijało się coraz więcej nadnaturalnych, bo część z nich najwidoczniej postanowiła pojawić się z małym opóźnieniem. Nie skupiał się jednak na wszystkich nowoprzybyłych, bo, tak jak Flore, odpowiadał na przywitania i pozdrowienia znajomych. Jednak w przeciwieństwie do swojej towarzyszki nie błyszczał przy tym uśmiechem, a pozostał przy typowej dla siebie obojętności, przez co musieli wyglądać nieco komicznie. Cóż. Jego twarz bywała czasami aż zbyt łatwa do odczytania, dlatego nauczył się, by w towarzystwie nie opuszczać maski obojętności. Kolejna rzecz, której nauczyło go wczesne dzieciństwo. Nie pokazywać po sobie tego, co się naprawdę czuło.
Ów obojętność znikła z jego twarzy na chwilę, gdy Flore obdarzyła go swoim ujmującym uśmiechem. Na ten widok jeden kącik jego ust uniósł się w nikłym, sceptycznym uśmieszku. Nie mógł nic poradzić na to, że ona była jego słabością. I to od przeszło dwóch wieków. Świat nadnaturalnych chyba nie widział jeszcze większego simpa od niego, i nie znał większego friendzone niż ten, w którym Merlot właśnie tkwił. Życie bywało przewrotne i okrutne, nawet dla nadnaturalnych.
- Zawsze możesz urządzić mu przesłuchanie później, gdy tylko pojawi się w domu - zasugerował. Wiedział, że Flore tak po prostu nie odpuści, a przeprowadzanie matczynego wywiadu tak na balu wydawało się jednak… nieco przesadzone. Zwłaszcza, że ich syn całkiem im już wyrósł.
Obserwował wyczyny Claude na parkiecie, i z aprobatą kiwał głową. Klasyczne tańce zawsze były mu bliskie; w końcu całym sercem kochał muzykę, a to przecież do jej dźwięków wirowało się na parkiecie. Za czasów swojej młodości sam grywał utwory, do których tańczono na balach organizowanych przez jego ród. I gdy tak przyglądał się tańczącym parom, kątem oka zauważył mężczyznę, który posyłał im, a właściwie to jego przyjaciółce, dziwne spojrzenie. Jedna jego brew uniosła się wymownie. Czyżby ów facet miał jakiś problem do Flore?
Zanim jednak zagłębił się w temat, jego uwaga została ściągnięta przez innego nadnaturalnego, który właśnie do nich podszedł. Kojarzył jego twarz, tak jak kojarzył innych członków Rady. Nie wiedział o nim jednak nic więcej. Widząc jednak, że zna on Flore, posłał mu nawet lekki uśmiech na przywitanie.
- Dobry wieczór. Tak jak już powiedziała Flore, w niczym pan nie przeszkadza - zapewnił nieznajomego, kłaniając się lekko (jak to miał w zwyczaju), a następnie ściskając na przywitanie jego dłoń. - Merlot Chardonnay. A właściwie Van der Eretein. Pana również miło poznać - przedstawił się, ponownie wykonując lekki ukłon. I choć jego wygląd i zachowanie zdradzało koreańskie korzenie, to mówił z czystym, francuskim akcentem.
Gdy Flore wdała się w pogawędkę ze swoim znajomym, on przeniósł wzrok na syna, który właśnie zmierzał ze swoim towarzyszem w ich stronę. Na jego ustach znów pojawił się delikatny uśmiech, który nawet nieco się powiększył, gdy ich latorośl zarzuciła ich czarującymi komplementami.
- Claude, dobrze cię tu widzieć. Wyglądaliśmy cię z niecierpliwością - przywitał się z synem, ściskając jego dłoń. A potem spojrzał z zaciekawieniem na jego towarzysza. O nic nie pytał, bo młody wampir najwidoczniej sam chciał ich wszystkich sobie należycie przedstawić.
- Ciebie także miło poznać, Shin - odpowiedział, również lekko się kłaniając, jak to miał w zwyczaju po poznaniu kultury koreańskiej. A potem spojrzał na Flore, zastanawiając się, czy wampirzyca zdoła się powstrzymać przed przesłuchaniem, o którym wspominali wcześniej. Jeśli nie - już współczuł synowi i jego towarzyszowi.

@Flore Cerise
@Edmé Le Blanc
@Claude Van der Eretein
@Ayato Shin
@Garland Cerise ~ widzę to spojrzenie i posyłam podobne
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Carol Moreau

Carol Moreau
Liczba postów : 64
Zauważyła Sahaka, oczywiście że tak. W sumie to ironiczne, bo własnej matki nie była w stanie wypatrzeć, choć ta wcale a wcale się nie kryła i nie podpierała ścian, podkradając w międzyczasie jakieś smakołyki – wręcz przeciwnie, lśniła na parkiecie niczym najcenniejszy klejnot.
Posłała gospodarzowi promienny uśmiech, taki, którym naprawdę niewiele osób było zaszczyconych. I również uniosła kielich, w milczącym toaście, by zaraz zanurzyć wagi w trunku i wrócić myślami – no, nie do końca myślami, bardziej całą sobą – do dziewczyn, do których przecież podeszła.
- Kłamcy, zapewniali mnie, że ta szminka nie zostawia śladów – pożaliła się, spoglądając na ciemnoczerwony odcisk na szkle. Niemniej to był jednak najmniejszy problem, w przeciwieństwie do nadciągającej katastrofy – a przynajmniej nie mogła pozbyć się wrażenia, że taka ma nastąpić. Czy to bardziej prywatna czy to międzyrasowa, to już zgoła inna kwestia; pożałowała, że nie rozłożyła sobie kart przed całym tym balem. A nuż by dostrzegła jakieś wskazówki?
Cóż, pozostawało robić dobrą minę do niekoniecznie dobrej gry i starać się uniknąć jakichkolwiek problemów. Najprostszym rozwiązaniem, oczywiście, byłoby znalezienie jakiejś wymówki i ulotnienie się, niemniej… niezbyt wypadało, tak czuła.
- Och. Dzięki. Nie wiem, jak ją mogłam przeoczyć – westchnęła, zerkając we wskazanym przez Cerise kierunku. W istocie, Constanza zadawała szyku, tego własnej matce nie mogła odmówić, w najmniejszym choćby calu.
- Ooo, spotkanie, dobry pomysł! Tylko dajcie znać wcześniej, bo mam mnóstwo nauki i wiecie, jakoś trzeba to wszystko rozplanować – poprosiła, po czym zerknęła na Ceri. Właśnie. - A propos nauki, udało ci się może zdobyć to opracowanie, o które prosiłam?

@Sahak Darbinyan
@Ida Antonina Olszewska
@Cerise Dracula

Cyrille C. Vayssière

Cyrille C. Vayssière
Liczba postów : 26
Delikatnie sączył białe wino z kielicha, cały czas wlepiając swoje gały w oczy rozmówczyni. Raisa była na swój sposób hipnotyzująca, a rozmowa z nią była bardzo komfortowa. Oboje stąpali po świecie już wiele lat, swoje się napatrzyli, swoje się wybawili, a teraz połączyła ich chęć wspólnego biznesu i zarobku. Oboje wkładali do tej relacji swoją część, będąc na równi - ona z wyśmienitego rodu krwiopijców, on przewodniczący znanej w Paryżu watasze wilkołaków. Czegóż chcieć więcej?
- Całe szczęście, ale czasami dobrze jest zrzucić fartuch i trochę skrępować sobie ruchy mniej wygodnym ubraniem.
Pił oczywiście do swojego zawodu i tego, że nie był już tak przyzwyczajony do strojów wieczorowych, tak jak to było kiedyś. W tych czasach raczej ubiera się luźno, przede wszystkim wygodnie i w taki sposób, że nawet jeśli odda się wilczemu instynktowi, to potem nie będzie żałował porwanych ubrań.
- Za pewne będzie tak jak mówisz, zresztą mój brat i jego żona są niewiele młodsi ode mnie, potrafią sobie poradzić w życiu.
Słowa Raisy nieco go uspokoiły, samemu po prostu pieczętując to wszystko, żeby pozwolić niepokojącym myślom odejść jak najdalej. Szkoda było marnować energii na zamartwianie się - powinien się bawić. Zresztą, w oddali już widział Eleonore, która najwyraźniej powoli kierowała się w ich stronę.
- Mam nadzieję w takim razie, że później zatańczymy i te znośnie, zmieni się na trochę bardziej pozytywne odczucia.
Uśmiechnął się szeroko, pokazując ładne, równiutkie zęby. Oczka delikatnie mu się zmrużyły, a wyraz twarzy całościowo był niezwykle, hm, przyjazny. Wtedy właśnie Eleonore dołączyła do ich małej grupki, Cyrille przywitał się z nią delikatnym całusem w policzek.
- Cieszę się, że dotarłaś. Raisa, poznaj Eleonore, moją bratanicę.
Tak, zaznaczył dodatkowo, że łączy ich coś więcej, niż tylko fakt przynależności do watahy. Elka była przybraną córką Cedrica, co było niezwykle istotne dla Cyrille'a i dodawało jej plus dziesięć punktów do nadopiekuńczości z jego strony pod nieobecność młodszego z braci.

@Raisa Litauer @Eleonore Ragan

Cerise Dracula

Cerise Dracula
Liczba postów : 150
- Za co przepraszasz? To komplement - parsknęła Cerise, przy okazji zagarniając jednemu z kelnerów jeszcze kieliszek szampana. Właściwie to dopiero teraz sobie uświadomiła, że może powinna była ugryźć się w język. Z kłami najlepiej. @Ida Antonina Olszewska wszak mogła poczuć się trochę przytłoczona takimi opowieściami. - Cóż, skoro Scaletti robią bal, być może Draculowie nie powinni zostawać w tyle. Zbliżają się święta i Sylwester, może stylizowana zabawa nie byłaby złym pomysłem - rzuciła, ale po prawdzie niezbyt zobowiązująco, bo nie widziała głowy ich rodu jako organizatora przyjęć. Chyba że faktycznie postanowi dorównać drugiemu rodowi.
Chociaż ona wolałaby chyba coś... mniejszego.
- Pewnie. Dogadamy termin. - Nie mogłaby się nie zgodzić. Ida była miłą dziewczyną, poza tym córką Silvana, a Cerise było jej trochę żal. Dość się naczytała o dziewczętach, które traciły życia, bo pogryzł je wilkołak albo przeszły do innego świata, aby móc to rozumieć. Ida straciła dotychczasowych bliskich, musiała wpasować się w świat istot, które do niedawna uznałaby za potwory i chociaż radziła sobie zaskakująco dobrze, pewnie czuła się samotna. Bez rodziny, bez przyjaciół, bez dotychczasowych perspektyw...

Uniosła kieliszek w niemym toaście, gdy wyłapała spojrzenie @Sahak Darbinyan. Uśmiechnęła się do niego, nim znikł jej z oczu, przysłonięty przez inne, tańczące pary. A potem jej spojrzenie przesunęło się pomiędzy Mauricem i Idą.
Naprawdę chciał ją uczyć walca. Pytała, bo pomyślała, że może zatańczą, skoro są rodzeństwem, ale potem sobie przypomniała, że chodziło o Maurice...
Cerise zakładała, że ta dwójka nie szaleje za sobą - chyba głównie na podstawie tego, że nie wydawał się przepadać za Carol, którą nawet teraz zignorował i pojedynczych uwag, rzucanych tu i ówdzie. Ale może sądziła błędnie? Wszak nie widywała ich razem bardzo często, mogli jednak znaleźć wspólny język.
Ewentualnie dzisiejszy wieczór był wieczorem dobroci dla zwierzą i najmłodszych sióstr.
Tak czy inaczej, jeżeli poszli na parkiet, odprowadziła ich lekko zdziwionym spojrzeniem.
- Czeka na ciebie w księgarni. Możesz wpaść po nie albo przyniosę je na spotkanie - powiedziała do @Carol Moreau, a potem zauważywszy, że Connie i @Silvan Zimmerman skończyli taniec, dała znak temu drugiemu, że chciałaby, by podszedł. Miała do niego drobne pytanie...

TLTD:
Sahak -> zauważam cię
Ida -> mówię do ciebie
Ida i @Maurice Hoffman -> patrzę ze zdziwieniem, jak (jeśli) odchodzicie razem na parkiet
Carol -> mówię do ciebie
Silvan -> wołam cię
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Bastien Laviscount

Bastien Laviscount
Liczba postów : 65
   Jak zwykle się spóźniłem. Przychodzenie na czas nigdy nie było dla mnie typowym zachowaniem, no chyba że czułem iż wymaga tego sytuacja. Do balów nigdy nie byłem w stanie przywyknąć w stu procentach i nawet po tylu latach pławienia się w luksusach, widok mieszaniny wytwornych gości przyprawiał mnie o lekki zawrót głowy, który nie wynikał z onieśmielenia lecz prędzej otumanienia całym tym przepychem. Luksus był bowiem w moich oczach pojęciem względnym. Minimalizm w luksusie był czymś, co ceniłem najbardziej. Przepych wydawał mi się niesamowicie kiczowaty, niemniej jednak rozumiałem po co on istnieje i czemu to przyjęcie przybrało właśnie taki wygląd.
   Do rezydencji udało mi się dotrzeć pieszo, chociaż większość drogi pokonałem samochodem. Przemknąłem niepostrzeżenie między zatrudnionymi tutaj pracownikami. Płaszcz swój zostawiłem w rękach pracującego mężczyzny w czarnym smokingu. Na dzisiejszą okazję ubrałem przyozdobiony złotymi łańcuszkami bordowy garnitur, pod który założyłem czarną koszulę i czarny krawat. Nie wiem. Spokojnym krokiem ruszyłem w kierunku głównej Sali, na której miało odbyć się przyjęcie.  
   Na miejscu zauważyłem wielu bawiących się gości. Na niektórych bardziej zwracałem uwagę niż na innych. Skupiłem się przede wszystkim na odszukaniu członków własnego rodu. Biegnąc od głowy do głowy jakaś kobieta podała mi kieliszek z winem, wziąłem jednak dwa. Nie byłem zbyt wielkim fanem alkoholu, więc kieliszki były mi potrzebne do czegoś zgoła innego.
   Skrywając się w cieniu jednej z kolumn szybko wypatrzyłem swoją Stworzycielkę. Podszedłem więc do niej.
   – Raisa, jak zwykle wyglądasz zjawiskowo – rzuciłem jej na powitanie, cmokając okolice jej policzka. Bardziej cmoknąłem powietrze niż jej skórę.

@Raisa Litauer -> cmokam powietrze wokół Ciebie.
@Sahak Darbinyan  @Egon Cadieux  @Tahira Darbinyan  @Leticia Torres -> zauważam rodzinkę.

Edmé Le Blanc

Edmé Le Blanc
Liczba postów : 56
Towarzystwo, które obrał — być może przypadkiem, być może trochę niegrzecznie, wszak rzucanie się w wir osób nieznajomych, które mogły chcieć być w samotności, poza niespodziewanymi goścmi — było dla niego kojące. Spotkania z Flore wspominał miło i to nie bez powodu; być może to właśnie w niej widział to, za co kiedyś był w stanie się podłożyć, upuścić sobie krwi, oberwać prosto w twarz. Brakowało mu tego w sobie, tego podejścia, dlatego nic dziwnego, że zamienianie z nią słów było poniekąd formą rekonwalescencji, rehabilitacji dla duszy niesfornej, która czasami czuła się niewolnikiem tego całego systemu.
Miło było ją [Flore] zobaczyć, cała i zdrową, wszak świat ten, choć przeświadczony i tak naprawdę podlegający poniekąd ich działaniom. Ludzie żyli w błogiej nieświadomości, że gdzieś nieopodal, mimo wszelkich zasad ustalonych przez Radę, walkę mogą toczyć osoby posiadające w sobie coś więcej, niż tylko i wyłącznie chęć wysunięcia ciosu. Świat jest barwny, ale kiedy człowiek spojrzy w innym kierunku, zdaje sobie sprawę, że czasami lepiej byłoby, aby niektóre z kolorów nie łączyły się w enigmę polegającą na tym, czy przypadkiem kolejna plama krwi nie będzie należała właśnie do niego.
- Później mógłby być z tym mały problem. Nie zostaję tutaj na zbyt długo. - westchnąwszy, był tutaj głównie z przyczyn formalnych. Skupiał się na swoim stanowisku dobrze, bez najmniejszej krzty, ale niektóre sytuacje potrafiły być momentami zbyt męczące. Gdyby Cerise zechciała go szukać później, mogłaby mieć z tym niemały problem; w końcu widmo drzwi, nawet jeżeli wszystko ledwo co się rozpoczęło i powracało do życia, było kuszące. - Dobrze to słyszeć. - posłał lekki uśmiech w stronę Azjaty, gdy ten również potwierdził słowa kobiety. Odwzajemnił gest pokłonu; nawet jeżeli nie musiał, tak jednak posiadał szacunek. Chciał posiadać szacunek, a i też, wiedział, że pierwsze wrażenie zawsze jest najważniejsze. Chociaż nie o to w szczególności mu chodziło — może w środku gdzieś był dobry. - Zawsze i wszędzie, wiesz, że uwielbiam. - odpowiedziawszy, kontynuował jeszcze. - Jakie udało ci się zdobyć? Chyba że chcesz to owiać enigmą aż do momentu, gdy sam się nie przekonam na własnej skórze. - zdążył zapytać, zanim do towarzystwa dołączyły inne osoby — nawet na ten krótki moment, błysk. Ale nie wymagał odpowiedzi teraz.
Ludzie są jak wiersze. Jednych można zrozumieć od razu, nad innymi trzeba poświęcić więcej czasu. Niektóre są zakryte, prowadząc do kolejnych stron pożółkłego tomiszcza. Jedno jest jednak pewne — każdy wiersz skrywa w sobie myśl przewodnią jego autora, którą jedni zobaczą, a inni — unikną. Dlatego nie przerywał w przedstawianiu przez syna Marlota i Cerise jego towarzysza, prędzej będąc osuniętym w cień tego wydarzenia.
- W porządku, nic się nie stało. - nie dusił się od tej formalności, ale czasami wolałby, aby była ona mniej restrykcyjna. W końcu byli tutaj, żeby porozmawiać, a samemu nie czuł się urażony w żaden sposób obecnością innych — na tym polegają tego typu przyjęcia. - Edme Le Blanc. Miło mi poznać. - podał dłoń w geście przywitania; swobodnie, bez spięcia, bez niczego; pod względem temperatury się różnił. - Rzadko kiedy spotyka się osoby, które są w stanie poświęcić się pomocy komuś innemu. - albo samemu się za mało obracam w tego typu towarzystwie — pomyślał. Może były do słowa nad wyraz, ale nie potrafił tego inaczej ubrać w zdanie. Słyszał rozmowę, ale i też, nie zamierzał napierać na coś, co mogło być dla Claude'a sprawą prywatną; być może dlatego w tonie głosu nie było żadnego napierania na kontynuowanie. - Cieszę się, że utrzymujesz dobry kontakt z matką i ojcem. To dobra cecha. - uśmiechnąwszy się — zrzucając także widmo formalności, mając nadzieję, że nie urazi tym samym mężczyzny — poczuł w środku lekką pustkę. Jego własna rodzicielka była wspaniała pod tym względem, natomiast ojciec, zahartowany i będący głową rodziny, nie pozwalał na bycie słabym. Czemu to tak jest, że z jednej strony kogoś potrafi się kochać, a z drugiej — nienawidzić?
Dopiero strata udowadnia, że nawet w surowym wychowaniu chodziło o jedno — o troskę.
Niedocenioną.

@flore cerise - rozmawiam wcześniej,
@merlot chardonnay - cieszę się, że nie przeszkadzam,
@claude van der eretein - witam się i pochwalam postawę,
@ayato shin - mimochodem leciutko wspominam o tobie w dialogu z claudem, tyci tyci

_________________
the neck lifted to see
tomorrow Was cut off By somebody someday When it’ll be forgiven to Laugh out loud

Universal Person

Universal Person
Liczba postów : 529

Lista tańców

do otwarcia Serca Nocy

Ponieważ Scaletti byli sadystami, orkiestra musiała grać ciągle, nieprzerwanie, aż do otwarcia Serca Nocy, aby każdy mógł zatańczyć z wybranymi partnerami i zaspokoić zarówno pragnienia o namiętnym tangu, jak i powłóczystym walcu. Orkiestra grała bez wytchnienia, aby każdy nieśmiertelny zatopił się w muzyce i balu.
  1. Piazzola - Liberatango | Tango
  2. Dmitri Shostakovich - The Second Waltz | Walc
  3. Gerardo Rodriguez - La Cumprasita - Tango | Tango
  4. Hubert Giraud Sous le ciel de Paris | walc (bardzo wolny, pościelowy)

[ Lista tańców z podkładem podana dla wygody, aby każdy mógł zatańczyć np. w osobnym temacie do wybranego utworu/rodzaju tańca bez przeszkód i bez patrzenia na tempo odpisów i czasoprzestrzeń. W głównym temacie również można tańczyć, wtedy obowiązuje kolejność z listy.

WAŻNE! MG PROSI UCZESTNIKÓW BALU O RZUT KOŚCIĄ K20 W TYM TEMACIE



milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
Po tańcu z Lecitią i sprzeczce słownej z nieświadomym Egonem i Świetnie bawiącej się Seleną pożegnał się ze wszystkimi grzecznie. Odwracając się na salę, jego uwagę przykuła  @Henriette de Rouvroy oraz  @Tahira Darbinyan. Powolnym krokiem ruszył w kierunku obu kobiet. Po drodze oczywiście poprawił swój garnitur delikatnym szarpnięciem w dół.
- Witam moje słodkie Panie. Mam nadzieję ze nie przeszkadzam. - uśmiechnął się, kładąc rękę u podstawy pleców swojej córki. - Widzę, że dobrze się obie bawicie. - mówiąc to, ucałował córkę w policzek - Stwierdziłbym, że nawet nad wyraz dobrze - uśmiechnął się promieniście i tym razem swoje oczy skierował wprost na Tahirę. Miał słabość do jej palisandrowych oczu, i nie zamierzał się z tym kryć. - Witaj Cudna Tahiro, Wyglądasz dziś zaprawdę przecudownie. - Jeśli kobieta wyraziła na to zgodę, ujął jej dłoń i delikatnie skłaniając się, ucałował jej dłoń w eleganckim powitaniu.
- Pozwól Córeczko, że rozdzielę was na chwilę gołąbeczki. A Ciebie droga Tahiro zapytam, Czy zaszczycisz starszego Mężczyznę odrobiną ruchu na parkiecie, przy tym jakże zmysłowym tańcu? - Wyciągnął rękę do kobiety, zapraszając ją do tańca. Mogła dostrzec w jego oczach pewną iskierkę rozbawienia po rozmowie z Egonem. Chciał pokazać, że ta Mumia i relikt potrafi się całkiem nieźle ruszać.

@Egon Cadieux  @Selena  @Leticia Torres - jedynie wspominam o was.

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Carol Moreau

Carol Moreau
Liczba postów : 64
Relacje pomiędzy rodzonym synem Constanzy a jedynie przemienioną córką były... no cóż, jak widać, została zignorowana, na co jednak zdawała się nie narzekać. Lepsze to niż otwarta wrogość i prowadzenie wojny podjazdowej, a tak? Można rzec, że każde z nich zajmowało się swoimi sprawami i nie wchodziło drugiemu w paradę.
W każdym razie, "brat" otrzymał przelotne spojrzenie i generalnie nic poza tym. No dobrze, może nie takie przelotne, bowiem fakt, iż miał podobno Idę walca był... niecodzienny, delikatnie mówiąc. Niemniej, ten konkretny kamyczek nie leżał w jej ogródku, toteż nie było powodu, by miała wykazywać nim szczególne zainteresowanie. Stąd też z powrotem skupiła się na Cerise - oraz palącym problemie, który właśnie najwyraźniej przestał być taki palący.
Uratowana - doskonale!
- Oooo, super, jesteś wielka. - ucieszyła się, po czym ponownie zamoczyła wargi w trunku, ledwie go upijając - A powiedz mi… Masz jakieś nowości, jeśli chodzi o… literaturę rozrywkową? Wiesz, którą mam na myśli. – spytała, zniżając nieznacznie głos. I zerknęła przelotnie, sprawdzając, na kogo tak Cerise macha.

@Cerise Dracula

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257

Opuszki palców Henrietty osłoniętych białą rękawiczką zsuwały się z wysuniętej dłoni Tahiry, gdy podszedł on, mężczyzna niewątpliwie istotny dla pierwszej, być może w niewiadomym stopniu istotny dla drugiej. Ubrana w czarny, zdobny złoto-białym wzorem kostium dyplomatka rodu Scaletti co prawda planowała skupić się podczas tego wieczoru na bawiących się damach, ale takiemu zaproszeniu nie wypadało odmówić.
– Wasza książęca mość? – zapytała, niejako pytajac, niejako przepraszając za opuszczenie przyjaciółki na drugi taniec, a potem wyciągnęła rękę do Marcusa bez cienia zawahania.

Orkiestra zaczęła już wybijać charakterystyczny rytm, gdzieś pobrzmiewało ostinato w basach. Czy wiedział, że kolejnym tańcem będzie tango? Minęła go, poddając ciało pulsowi muzyki tak odmiennej od minionego walca i stojąc za nim, wsunęła dłoń, kładąc ją na jego piersi, szukając bicia kamiennego serca. Cóż... nie tańczyli w Paryżu tanga pierwszy raz.

– Long time no see, mister Wijsheid... – mruknęła za nim, w języku, w którym zaczęła się ich znajomość, niespiesznie wysuwając dłoń, obchodząc go dalej, wyrysowując palcem linię barków, by trafić w końcu znów do przystani jego objęcia, tanecznej ramy wyznaczającej im granice. Tak by mogli zacząć chodzić, długimi powłóczystymi krokami, w tańcu sporu i licytacji dwojga charakterów.  

Choć w orkiestrze nie było wokalistki, która mogłaby podjąć słowa, w głowie Tahiry wraz z linią melodii granej przez skrzypce wybrzmiewało

Strange, I've seen that face before
Seen him hanging 'round my door
Like a hawk stealing for the prey
Like the night waiting for the day


@Henriette de Rouvroy pożegnanie tylko na chwilę :*
@Marcus Wijsheid oddaje się w Twoje ręce Cool

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Trzymała nienaganny fason do czasu; konkretnie do tego momentu, gdy dostrzegła przypadkiem, jak ubrana na złoto Azjatka, błyszcząca niby brokatowa bombka choinkowa wyjęta zbyt wcześnie z kartonu na strychu, spoufala się z gospodarzem bankietu i składa pocałunek na jego policzku.
Wtedy też ich spojrzenia się spotkały. Constanza widziała ten moment, jak Sahak łowił za nią wzrokiem w tłumie, jak stężał momentalnie, gdy naruszono jego przestrzeń osobistą. Potem Silvan obrócił nią energicznie i wampirzyca już nie widziała, co stało się dalej, ale nie mogła powstrzymać rumieńca wpełzającego na twarz. Musiała wziąć się w garść, pohamować zaborczość, jaka rozgorzała w niej z niespodziewaną siłą.
Jej spokój został już jednak naruszony, w murach pojawiło się pęknięcie. Plan A nie wypalił. Może nie musiała wcale tak długo czekać i czaić się, a wziąć wodze w swoje ręce i uderzyć otwarcie. Przecież i tak zamierzała doprowadzić do konfrontacji, kwestią pod debatę był jedynie moment i okoliczności. Gdyby zamierzała się chować, jak dzieciak pod maminym fartuchem nie przymierzając - po prostu odrzuciłaby zaproszenie i nie postawiła stopy w domenie Scalettich. Ale Narine Margaryan nie była tchórzem. Nigdy.
I Tigran doskonale o tym wiedział.
Zmieniła taktykę. Zamiast udawać obojętną i oglądać się wokół pozornie niedbale, wybrała wyzwanie. Odszukała Sahaka spojrzeniem czarnych oczu i już nie odpuściła. Nie odwróciła wzroku. Wypalała w jego sylwetce i na jego twarzy dziury skupioną wiązką myśli, poddając mężczyznę przedostatniemu sprawdzianowi woli.

_______________________________
Kontynuacja w wątku pobocznym
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Maurice Hoffman

Maurice Hoffman
Liczba postów : 400
Sam nie wiedział dlaczego zaproponował Idzie lekcję tańca. Chyba z nudów pomieszanych przymusem, skoro już wiadome było, że ma zabrać Idę do Polski. A tak w sumie to eskortować w jedną i drugą stronę, wraz z samym weselem. Nie był zbyt chętny na to, ale podszedł do tego służbowo. Z tego powodu trochę czuł potrzebę chociaż wypróbowania tańca z kobietą. On sam nie był primą baleriną, ale nie zmieniało to faktu, że nauczył się prawie wszystkich balowych tańców. Kiedyś to się bawiło, z nostalgią wspominał, gdy takie eventy były normalne, a nie tylko od święta. Nawet czasem chadzał na ludzkie, byleby się zabawić. A tu, nie trafił na żadną z przyjaznych twarzy (których było bardzo mało), więc jakoś bez pomyślenia zaproponował Idzie taniec. Widząc jej reakcję, nawet się nie zdziwił. Sam był w szoku, że wyszedł z taką inicjatywą. Aczkolwiek, powiedział już A, więc trzeba było powiedzieć B i zaprosić ją na tę lekcję walca.

- No tak, skoro nie umiesz, to ktoś musi wziąć ten krzyż na swoje barki i poedukować Cię, żebyś wstydu mojemu ojcu nie przyniosła – odparł oschle, bo nie chciał się przyznawać, że robił przymiarki przed weselem. Przewrócił oczyma na komentarz o stopach, z jednej strony szkoda mu było butów, z drugiej wiedział, że tak każda mówi. Taka gra wstępna, kiedy się nie wie, czy jest się dobrym tancerzem, żeby w razie czego wyjść z twarzą. Choć tym razem podejrzewał, że Ida faktycznie mogła nie umieć niczego. Aczkolwiek, Maurice się nie zlęknął. – Dobra, dobra, przeżyję – wzruszył ramionami i zaprowadził kobietę na parkiet. Położył rękę tuż pod łopatką, lekko ją obejmując, a następnie wziął ją za dłoń. Takim sposobem mógł cały czas prowadzić, a biedna Ida nie musiała za wiele umieć. Wstrzelił się idealnie w takt, żeby dobrze weszli do tańca. Początkowo dotyk był dziwny, bo nie byli ani razu blisko fizycznie od incydentu z Hugo. Po tamtym przytulaniu na podłodze, to co najwyżej przypadkowo się o siebie otarli kilka razy i tyle. Dlatego też ciężko mu było się uśmiechnąć, chociażby sztucznie. Był w zbyt dużym dyskomforcie, ale szybko się przyzwyczaił. Powtarzał, że to w końcu próba przed weselem. Tam zakładał, że na pewno choć raz będą musieli ze sobą zatańczyć. W końcu nawet jadąc jako kolega, nie mógł oczekiwać, że się zamknie w łazience na osiem godzin i, że nikt się nie zorientuje.

Obracał Idą już prawie, że mechanicznie, niemniej z pewną dozą gracji. Dostojnie razem wyglądali i trzeba było przyznać, że nawet i estetycznie. Dwoje pięknych wampirów, a jedyne co ich łączyło to antypatia. Dla osoby z zewnątrz, mogliby być przyjaciółmi, albo nawet kochankami. Jedynie kamienna twarz Maurice’a nie przejawiała za wielu emocji, ale można było to zwalić na skupienie. Cicho tłumaczył Idzie co będzie robić, żeby była za każdym razem przygotowana do kolejnej zmiany ustawienia. Szło im relatywnie dobrze, bardzo nie odbiegali od innych, dzięki temu, że ją sprawnie prowadził. Pomyślał nawet, że gdyby popisali się na weselu walcem, to by wszystkim ciotkom pospadały kapelusze. Ale nie planował nad wyraz się wykazywać na tym wyjeździe. W końcu jechał głównie jako eskorta.

@Ida Antonina Olszewska
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Sponsored content


Strona 6 z 11 Previous  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 9, 10, 11  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach