Sala balowa - wstęp

+31
Bastien Laviscount
Ayato Shin
Ivo Francis Mackay
Eleonore Ragan
Edmé Le Blanc
William Angus MacKay
Carol Moreau
Cyrille C. Vayssière
Ida Olszewska
Garland Cerise
Maurice Hoffman
Cerise Dracula
Leticia Torres
Silvan Zimmerman
Universal Person
Henriette de Rouvroy
Raisa Litauer
Egon Cadieux
Tahira
Claude Van der Eretein
Flore Cerise
Merlot Chardonnay
Adrienne Ortega
Elisabeth Riche
Wei Liu
Marcus Wijsheid
Jun
Yueying
Constanza Moreau
Sahak Darbinyan
Mistrz Gry
35 posters

Strona 5 z 11 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 9, 10, 11  Next

Go down

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 848
First topic message reminder :

Rezydencja rodziny Scaletti lśniła w chłodnej nocy jak lampion, wabiący wędrowców świetlik, prowadząc ich jednak nie na manowce, a do pięknego, ociekającego luksusem budynku. Limuzyny i samochody gości zajeżdżały pod szerokie schody, na których rozłożono czerwony dywan. Balustrady przyozdobiono grubymi girlandami herbacianych i różowych róż, które łączyły się nad otwartymi dwuskrzydłowymi drzwiami, tworząc pachnący, piękny portyk nad wejściem.
Okrycia wierzchnie odbierało dwóch mężczyzn w czarnych smokingach, natomiast kobieta i mężczyzna jedynie w wianach z róż i cielistym body, udającym nagie ciało, pomalowani na złoto w całości iskrzącymi się brokatem farbami do ciała, podawali z tacy szampana Cristal Rosé Vinothèque Champagne 1999 w wysokim kieliszku oraz elegancką broszurę.
Bladoróżowe złoto z delikatnym bąbelkiem w kieliszku miało niezwykle głęboki smak przez podwójne leżakowanie. W aromatach każdy z gości wyczuwał nuty kakao, mocno palonej kawy, prażonych orzechów, z orzeźwieniem dzikich truskawek, różowych migdałów, wspomnienie słodkiego lata oraz poziomek, zakończone czym pomiędzy kremowymi nutami truflowymi i pain-aux-raisin na końcu języka.
Broszura zawierała, oprócz życzeń dobrej zabawy od gospodarzy, rodziny Scaletti, plan przyjęcia i spis przewidywanych oficjalnych tańców.

21:00 — Rozpoczęcie przyjęcia toastem powitalnym
21:10 — Pierwszy walc
22:00 — Otworzenie Serca Nocy
00:00 — Polowanie


Z foyer goście przechodzili przez ogromną kwietną bramę do sali balowej, której sufit w całości został przykryty dywanem róż, z których jak kwiaty wyrastały  kryształowe żyrandole. Na razie grał tylko kwartet utwór jako tło do rozmów, a orkiestra oczekiwała na znak, aby zagrać pierwszy taniec. Obsługa, odziana identycznie w złotą farbę oraz wianki, na złotych tacach roznosiła miniaturowe słodkie przekąski na jedno ugryzienie: maluteńkie pastelowe macarones o smaku różanym, lawendowym oraz passiflory; serniczki, brownie i ciasteczka cytrynowe w papilotkach pasujących do wystroju sali przyozdobione jadalnymi kwiatami oraz niewielkie eklerki. Z kolei ze słonych przekąsek do wyboru był szereg kanapeczek z szynką parmeńską, serami pleśniowymi i figami, łososiem, a także wersje wegańskie.
Nie należy również zapominać o napojach, chociaż najłatwiej było złapać obsługę roznoszącą kieliszki z szampanem, można było również spotkać takich niosących szkło wypełnione innymi rodzajami win i mocniejszymi trunkami. Wokół miejsca przeznaczonego do tańczenia rozmieszczono stoliki, a wokół nich krzesła, fotele i kanapy, tak że każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Dla bardziej wprawnego oka ukryte za girlandami kwiatów osłaniających ściany,  widoczne były przejścia do mniejszych, bardziej prywatnych pomieszczeń, bądź na rozległy marmurowy taras schodzący do oświetlonego ogrodu, gdzie kilku złotych służących również częstowało alkoholem i słodkościami, a strategicznie umieszczone altany gwarantowały odrobinę prywatności.

MG z/t
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Egon Cadieux

Egon Cadieux
Skrót statystyk : S: 1/5
SPT: 5/5
PRC: 2/5
OP: 1/5
WT: 2/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktor
— Kontra
— Pamięć ejdetyczna
— Odczytywanie wspomnień z krwi

MUTACJE NEGATYWNE
— Alergik [skorupiaki, -1 PRC]
— Alergik [kiwi, -1 PRC]
— Nerwus [-2 OP]
— Nosiciel

MUTACJE POZYTYWNE
— Predator [+1 PRC]
— Dobre uzębienie
— Farciarz
Liczba postów : 904
Już zapomniał o poirytowaniu jakie go ogarnęło jeszcze parę chwil temu. W końcu dopadł swojej „złotej damy”, a ta nawet zgodziła się na taniec. Ot taka drobnostka, a Egon przeszedł z wzburzenia do zadowolenia w rekordowo krótkim czasie. Chociaż jego rodzina pewnie by się zbytnio nie zdziwiła. Ten typ tak miał. Często miotały nim gwałtowne emocje, jednak nie trwały zbyt długo. W sumie to chyba całkiem niezgorsza cecha. Nie dusił w sobie niczego i pod pewnym względem był zdrowszy psychicznie. Bo to, że był lekkomyślny to zupełnie inna para kaloszy.
Egon w trakcie tańca zręcznie pokierował ich duet bardziej ku środkowi parkietu, pomiędzy tańczące pary. Może i robiło się nieco tłoczno i ciężko było obserwować co się dzieje na sali, ale przynajmniej nie groziło im wpadnięcie na stolik czy zamyślonego przechodnia. Poza tym miał wrażenie, że na samym środku jest wręcz więcej przestrzeni, więc czemu nie skorzystać?
Selena mogła zauważyć zaskoczenie na twarzy Egona kiedy zwróciła się do niego per „Pan”. Zapomniał, że dzisiaj, dzięki wdzianku od kochanej siostrzyczki, prezentował się nieco poważniej niż zazwyczaj, ale wciąż… nie był przyzwyczajony.
-Och, powiedzmy, że gdyby to ode mnie zależało to pojawiłbym się dopiero kiedy zostanie otwarte Serce Nocy. Tam będzie prawdziwa impreza, a nie potupajka dla tych wszystkich mumii i reliktów przeszłości co mają kij w dupie- no może nie powinien mówić tego ostatniego zdania. Nie było ono zbyt dyplomatyczne, ale Egon też wiele z dyplomacją wspólnego nie miał. Był Łowcą, nie próbował przekonywać werbalnie swoich ofiar do wyzionięcia ducha. Dzisiaj zaś miał się w miarę zachowywać i nie wszczynać burd. Na razie chyba wychodziło, prawda? Zresztą coś mu mówiło, że teraz nawet jakby dał komuś w pysk, to szybko dostałby rozgrzeszenie od Braciszka Sahaka, albo i nie? Niezbadane były ścieżki starszego rodzeństwa.
@Selena
@Sahak Darbinyan na końcu jeszcze o Tobie piszę.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Cyrille C. Vayssière

Cyrille C. Vayssière
Liczba postów : 26
Sterczał w tym kącie jak taka sierota, nie do końca wiedząc co ze sobą zrobić. Tupał sobie z jednej nogi na drugą, co jakiś czas rozglądając się wkoło z cichą nadzieją, że dostrzeże Aurore, Eleonore, albo Cedrica - najbliższą dla niego rodzinę. Nic z tych rzeczy, nie dostrzegał ich, ciekawe czy w ogóle mają zamiar się pojawić na balu. Napił się powitalnego szampana, aby po chwili zmienić szkło na roznoszone przez kelnerów białe wino. Bąbelki jakoś tak, niezbyt mu pasują. Chwycił więc coś co bardziej do niego pasowało, a niebieskie ślepia dostrzegły zbliżającą się sylwetkę, znaną już mu od kilku ładnych dni. Raisa oraz Nasir - wampiry z którymi miał przyjemność całkiem niedawno rozmawiać o potencjale na wspólne interesy.
- Mówmy sobie po imieniu, Raisa. Dziękuję za zaproszenie, rzadko zdarza mi się bywać na tak hucznej imprezie w tak doborowym towarzystwie.
Przywitał się bezpośrednio z Raisą, z Nasirem natomiast wymienił skinięcie głową. Uprzejmości, uprzejmościami, ale nie było dla niego potrzeby, żeby mówić sobie po nazwisku.
- Muzyka jest jak najbardziej w porządku, odzwyczaiłem się po prostu od wystawnych przyjęć. Rozglądam się też za swoją rodziną, bo jak na razie to nie widzę by dojechali na miejsce. Wolałbym, żeby nic im się nie zdarzyło po drodze.
Czysta troska z jego strony, nawet jak wiedział, że nie ma potrzeby się martwić o tych staruchów, to wciąż jako alfa brał za nich odpowiedzialność.
- A jak ty się bawisz jako organizatorka? Mam nadzieję, że nikt nie przysparza wam problemów.
Delikatny uśmiech i oczy pełne pewności siebie, niemalże jakby proponował, że w razie problemów może uspokoić agresywnego jegomościa.

@Raisa Litauer

Eleonore Ragan

Eleonore Ragan
Liczba postów : 20
Zaproszenie dotarło i do niej, zapewne przez znajomość z Tahirą. Nie miała powodów, żeby je odrzucać, tym bardziej że pewnie wiele osób miało się na tym balu zjawić, skoro była to okazja do zabawy w mieszanym gronie. Dzięki posiadaniu domu mody miała szeroki wybór kreacji, jednak zdecydowała się na suknię w odcieniu bieli ledwo muśniętej delikatnie różem. Góra dopasowana do jej kształtów, delikatnie zdobiona na dekolcie drobnymi, lśniącymi kryształkami. Ledwo widoczne ramiączka, przytrzymywały suknię na miejscu. Plecy zaś, w połowie były odkryte. Sama spódnica nie była niczym niezwykłym. Puszczony materiał różnej długości, tworzący szeroką, rozkloszowaną spódnicę do ziemi. Spod sukni jedynie co jakiś czas można było dostrzec delikatne sandałki na bardzo wysokim obcasie, dodającym jej co najmniej piętnaście centymetrów. Na szyi maiła zawieszoną diamentową kolię, a w uszach pasujące pod nią kolczyki. Z makijażem nie przesadzała, pozostawiając go lekkim, jednak pasującym pod okazję. Z włosami zaś nie bardzo miała co zrobić, skoro były tak krótkie, pozostawiła je więc rozpuszczone.
Na miejsce dotarła w wypożyczonym eleganckim samochodzie, z zamówionym kierowcą. Oddała swoje okrycie wierzchnie, w postaci płaszcza, do szatni i przeszła dalej odbierając broszurę i szampana. Dyskretnie rozglądała się po pomieszczeniach, niezbyt przyzwyczajona do tak wystawnych bali. Wszystko zostało urządzone z rozmachem. Wysłuchała powitalnego przemówienia otwierającego bal, wychylając kieliszek i biorąc przykład z reszty, wypijając przepysznego szampana i rzucając szkło na ziemię. Marnotrawstwo, jednak cóż poradzić? Najwyraźniej szkła ród Scarlettich miał pod dostatkiem, że tak się z nim obchodził. Posłała Tahirze uśmiech, jednak widząc, że jest zajęta, nie zamierzała jej przeszkadzać. Muzyka rozbrzmiała chwilę później, kiedy czekała, aż szkło zostanie odrobinę uprzątnięte, by nie wdepnąć w odłamki. W międzyczasie dostrzegła również ich najnowszego członka stada, więc posłała mu drobny uśmiech, jednak i do niego nie zamierzała podejść. Przemieszczała się po sali w poszukiwaniu jednego konkretnego osobnika, ciekawa, czy ten włączył się z kimś do tańca, czy jednak pozostawał gdzieś na uboczu. Po drodze zgarnęła z jednej z tac kieliszek z winem, by dalej podążać z nim w ręce, co jakiś czas popijając odrobinę. W końcu jednak odnalazła Cyrilla w towarzystwie pary wampirów i podeszła do nich z ciepłym uśmiechem na twarzy i będąc jeszcze daleko, pozwalając sobie na podziwianie, jak wilkołak dobrze wyglądał w smokingu.
— Dobry wieczór. — Przywitała się z zebranymi. — My się chyba nie znamy, jestem Eleonore Ragan, należę do watahy Cyrilla. — Spojrzała na wampiry, uznając, że nie kojarzy ich na tyle, żeby przypisać do nich ich imiona i nazwiska, więc wypada się przedstawić.

@Tahira Darbinyan @Ayato Shin > uśmiecham się do was, ale nie zaczepiam
@Cyrille C. Vayssière @Raisa Litauer > Podchodzę do was

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Jak powiedzieliby niektórzy, brawura i lekkomyślność były znakiem młodości. Ale czy tylko? Inaczej przecież nie nazwie się pogoni za bliskimi prosto w łapki tych i owych. Można więc uznać, że samą Sel także cechowała lekkomyślność, choć oczywiście takie rzeczy należało subtelnie ukrywać. No bo przecież nie rzuci się w tłum z okrzykiem "banzaiiiii!" i nadzieją, że ktoś ją złapie... W sumie ciekawa myśl. Może nawet kiedyś wykorzysta? W końcu relikty przeszłości też potrafiły się bawić i to wcale nie gorzej od młodzieży.
Musiała przyznać, że chłopak umiał tańczyć. I to naprawdę dobrze tańczyć, jeśli miałaby to ocenić. Nie dziwne więc, że bardzo szybko się rozluźniła, pozwalając sobie pochłonąć się melodii i tańcu. Niestety z tego też powodu nie była w stanie zwrócić uwagi na kogokolwiek więcej, bo w końcu jak się bawić, to się bawić.
- Zawsze mogę Ci mówić po imieniu. Lian jestem. - przedstawiła się radośnie chińskim imieniem, nazwisko i tak pomijając. Przecież nie przedstawi się jako Sel, chociaż może? To za chwilę, na razie postanowiła go zostawić w błogiej nieświadomości.
- Ooooh? Zdradzisz choć trochę tajemnicy ciekawskiej pannie? - spojrzała na niego z mieszaniną zachwytu, niewinności i czystej ciekawości. Niby powinna czekać i nie psuć niespodzianki, ale... przecież nie byłaby sobą, gdyby o to nie spytała. I naprawdę miała nadzieję, że usłyszy odpowiedź.
- Mumie i relikty przeszłości...? Pijesz do Rady, prawda? - zainteresowała się. Pewnie ktoś inny na jej miejscu byłby obrażony takim określeniem, ale Sel rozbawiło przede wszystkim to, że nie rozpoznał jej jako jednej z tych "mumii". Dlatego oczywiście, że postanowiła pociągnąć tę grę, z roziskrzonymi oczami i szerokim uśmiechem.
- Prawda? Banda starych, skostniałych dziadów. Stoją tacy i jeszcze śmią udawać, że są młodzi i się umieją bawić, sztywniaki. Popatrz na tego tam. - machnęła ręką w stronę Marcusa, gdy w tańcu przysunęli się w jego pobliże. I tak, doskonale była świadoma tego, że wilkołak ją słyszy, miała tylko nadzieję, że Egon już niespecjalnie. - Postarzały dziad dobierający się do młodszych dziewczyn. Co on, za sponsora robi? Czy drugiego Hefnera struga i szuka swoich króliczków? - udała oburzenie, podczas gdy w praktyce wewnętrznie płakała ze śmiechu. - W tym wieku to tylko do trumny... A nie, wybacz, to wilkołak, więc w tym wieku to tylko do nory. Ty wiesz, że do mnie się próbował publicznie dorwać? Co on sobie myśli, że kim jest, królem lasu? Prawie mnie ugryzł! - z oburzeniem wskazała na swoją szyję, wykorzystując całkowicie niezrozumienie, które wcześniej było udziałem Sahaka. Była też pewna, że chłopak musiał tę scenę na początku widzieć, a jeśli nie? To właśnie się dowie.

@Egon Cadieux
@Marcus Wijsheid obgaduję Cię i się z tym nie kryję <3
@William Angus MacKay niestety przez tańce nie mam Cię jak zauważyć Sad

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Flore Cerise

Flore Cerise
Liczba postów : 59
Jak przystało na dobrze wychowanego wampira odwzajemniała się powitaniem z każdym nadnaturalnym, który witał się z nią. Uśmiechała się przy tym miło, nawet jeśli z każdą minutą jej chęć zostania w tym miejscu malała. Być może miało to związek z tym, że zdecydowała się przeczytać broszurę i zauważyła na niej magiczne słowo “polowanie”. Każdy kto znał ją ciut bardziej wiedział, że ostatnie czego chciała to picie z żywych istot. Miała nadzieję, że uda jej się jakoś wymknąć.
- Wiem, że stwierdzasz. I nawet masz rację - uśmiechnęła się czarująco. Przez tych kilkadziesiąt ostatnich lat zdążyła już dość dobrze poznać mężczyznę. I on zapewne ją także. Ona sama była jednak dość społeczną istotą jeśli akurat nie ślęczała nad kolejną rozprawą o wyższości kształtu nacięcia X do nacięcia Y.
Kiwnęła mu głową. Mógł mieć rację, liczba nadnaturalnych była jednak dość duża i nie zapowiadało się na szybkie wyludnienie. Można więc było złożyć gratulacje gospodarzowi - ewidentnie wykonał kawał dobrej roboty.
- Popsuj zabawa. Ale dobra, odpuszczę mu dzisiaj - uznała. Mogła się powstrzymać, tym bardziej że Claude wydawał jej się być po prostu szczęśliwy i rozluźniony. Mogła się mylić, ale wolała nie psuć nastroju swojemu dziecku. - Możemy. Chociaż chyba oni nas uprzedzą - zgodziła się, już jawnie patrząc na potomka i jego towarzysza. Zapewne patrzyłaby jeszcze długo, gdyby nie pojawiający się znikąd Edme. Nie straciła jednak rezonu i odwzajemniła uśmiech.
- Dobry wieczór, Edmé - przywitała się. Pewnie nieco wylewniej zrobiłaby to poza bankietem, jednak tutaj czuła się zobowiązana do większej formalności. Zamierzała jednak przy pierwszej lepszej okazji zaprosić go na herbatę. Akurat kupiła nową, więc degustacja była bardziej niż wskazana. - I nie przeszkodziłeś. Zresztą: zapewne gdybyś sam do nas nie podszedł sama bym cię odszukała. Poszerzyłam kolekcję naszych ulubionych ziółek, więc przydałby się ktoś do współdegustacji - zaprzeczyła, kręcąc lekko głową. Właściwie miała podejrzenia, że nikt by jej nie przeszkadzał w podpieraniu ściany.
- Myślę, że odpowiednim podsumowaniem tego jak mija ten wieczór jest jedno słowo: alkoholizacja - zauważyła z błyskiem w oku. Nie potrafiła się zdobyć na mocniejszy żart w towarzystwie. Co innego za to na obecności. - Możemy więc uznać cię za wybawienie i przeszkodę na drodze ku nałogowi.


@Edmé Le Blanc
@Merlot Chardonnay
@Claude Van der Eretein  @Ayato Shin czekamy!
@Elisabeth Riche  @Garland Cerise tylko się witam i uśmiecham!

Egon Cadieux

Egon Cadieux
Skrót statystyk : S: 1/5
SPT: 5/5
PRC: 2/5
OP: 1/5
WT: 2/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktor
— Kontra
— Pamięć ejdetyczna
— Odczytywanie wspomnień z krwi

MUTACJE NEGATYWNE
— Alergik [skorupiaki, -1 PRC]
— Alergik [kiwi, -1 PRC]
— Nerwus [-2 OP]
— Nosiciel

MUTACJE POZYTYWNE
— Predator [+1 PRC]
— Dobre uzębienie
— Farciarz
Liczba postów : 904
-Egon- przedstawił się również swoim imieniem nie będąc świadom, że to było już znane kobiecie. W zasadzie to miał z nią ciężki orzech do zgryzienia. Kim była? Wampirem? Wilkołakiem? Postanowił na razie jednak odsunąć od siebie te dywagacje. W sumie jego bratanica tańcowała właśnie z wilkołaczycą, więc z pewnością nikt nie będzie miał do niego pretensji jeśli właśnie robił to samo, prawda? Zresztą Sahak sam go przywołał. Nie było nad czym dywagować.
- Obawiam się, że wtedy nie będziesz mieć niespodzianki. To na szczęście już nie tak długo. Mam wrażenie, że specjalnie opóźniono otwarcie Serca Nocy o godzinę, żeby te stare próchna nie zostały same na Sali balowej- podzielił się jeszcze jednym światłym komentarzem.
-Do Rady? Nie to akurat nie. Bardziej chodziło mi o te wszystkie skostniałe wampiry. Jeszcze bardziej sztywne od mojego brata. Co do Rady… to chyba czuję się trochę rozczarowany- przyznał. – Wyobrażałem ich sobie jako takie bardziej nudne Sahaki, ale wygląda na to, że większość z nich po przeżyciu milenium dziecinnieje. – zauważył. No i umówmy się, jeśli Egon twierdził, że ktoś był dziecinny to coś musiało oznaczać, nie. -Może to jakiś rodzaj wampirze demencji?- zastanawiał się na głos w ogóle nie zdając sobie sprawy z tego, że Selena go wodzi za nos.
Zerknął w kierunku który wskazywała Selena, żeby dojrzeć akurat Marcusa i Leticię i postanowił zagrać w jej grę. Na jego ustach pojawił się szelmowski uśmieszek, a w oczach psotny błysk. „Złota dama” podobała mu się coraz bardziej.
-Och, obawiam się, że to akurat w tym wypadku moja siostra wykonała pierwszy ruch- wyszczerzył się wesoło i też postanowił wbić Letce lekką szpilę. Chociaż… nie zdawał sobie sprawy z tego, że jego rozmowa z Lian może być słyszana przez obgadywaną parę. No trudno najwyżej przez następne półwiecze Egon będzie poruszać się kanałami na wszelki wypadek. -Wiesz mam wrażenie, że Letka akurat gustuje w starszych od siebie. Mam nadzieję, że weźmie pod uwagę sędziwy wiek swojego partnera i nie nadwyręży go za bardzo- powiedział z udawaną powagą.
-Próbował? Czemu mnie to nie dziwi przy wilkołakach- w głowie miał jeszcze całkiem świeże wspomnienie ataku zdziczałego wilkołaka w parku, a jego opinia o kłaczkach właśnie poszła jeszcze trochę w dół. W sumie nic dziwnego jak to takie głupie łazi skoro przykład z góry jest jaki jest.
-To w takim razie cofam to co powiedziałem wcześniej. Niech moja siostrzyczka go weźmie w obroty tak, żeby go w krzyżu łupało-

@Selena
@Sahak Darbinyan  - znowu Cię wspominam
@Leticia Torres  - obgaduję Cię, może słyszysz a może nie
@Marcus Wijsheid - Ciebie niestety też obgaduję
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Wyprężyła się w przechyle, pewna wilczych mięśni @Henriette de Rouvroy , niemalże sięgając palcami oczyszczonego ze szkieł i szampana parkietu. Ach ta joga z @Carol Moreau teraz przydawała się doskonale. Na jej twarzy zagrał figlarny uśmiech, czubek języka przejechał po górnej wardze ni to w odpowiedzi ni to zaproszeniu.

– Uważaj wilczyco, aby Twoje mleczne księżycowe ustka nie ubrudziły się nazbyt gwiezdnym pyłem. – Tahira bezwzględnie przypomniała o lepkim połysku, okruchach nie brokatu, a złota, który wraz z wonnym olejkiem rozświetlał skórę barwy mlecznej czekolady. Kto skusiłby się na choćby kąsek, musiał się liczyć, że będzie to bardzo później widoczne.

Gdy powróciła do pionu, odpowiedziała podobną energią na tę, którą dawała z siebie Henrietta, wróciła w wir, korzystając z ostatnich taktów tańca.

– Jesteś olśniewająca wasza książęca mość, ale chyba zaraz przyjdzie nam wrócić do pracy. – powiedziała tak, jakby nie były w pracy od pierwszych chwil gdy stanęły na podium, ba – od pierwszych chwil gdy wybierały kreacje na wieczór. Okręciła przyjaciółkę raz jeszcze, po czym odsunęła się od niej i w głębokim ukłonie ucałowała ją w dłoń na zamknięcie tańca, który był dopiero początkiem tego magicznego wieczoru.

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Ivo Francis Mackay

Ivo Francis Mackay
Liczba postów : 6
Ivo z kolei miał gdzieś to, czy spóźnianie się jest w dobrym tonie. Zwykle bywał na czas na umówionym miejscu, ale były też odstępstwa od tej reguły; tak czy inaczej nauczył się informować osoby, które na niego czekały, że pojawi się nieco później, niż planował. To było utrudnione lata temu, a teraz, w dobie telefonów komórkowych, wystarczyło wysłać smsa lub zadzwonić. Czemu nauczył się informować? Wystarczyło, że został parę razy zdzielony (najczęściej przez Williama) za spóźnienie i jakoś mu się to wryło w pamięć.
Do tego całego bankietu nie był jakoś bardzo entuzjastycznie nastawiony - poszedł razem z Williamem, bo nie chciał, żeby ten zabrał kogoś innego (no, byłby zazdrosny, co tu dużo mówić), ale sam jakoś nie pałał wielką chęcią do przebywania na snobistycznej imprezie. Zdecydowanie bardziej wolałby spędzić tę noc w jakimś klubie, nawet od biedy swoim własnym. No ale cóż... czasem trzeba było się poświęcić.
- Ej, nie bądź taki nieprzyjemny - burknął pod nosem w stronę swojego stwórcy, spoglądając na niego lekko urażony, po czym rozejrzał się dookoła. Wystrój... cóż, nie robił na nim właściwie żadnego wrażenia, ani pozytywnego, ani negatywnego. Miał raczej obojętny wyraz twarzy, a ręce splótł za plecami.
- Dopiero przyszliśmy, a ty już chcesz coś jeść? - parsknął krótko, oddając swój płaszcz obsłudze przyjęcie i pozostając w dopasowanym, idealnie leżącym garniturze. - Jakbyś był trochę milszy to przyniósłbym ci coś z wielką chęcią, ale tak... - wywrócił lekko oczami, mimo wszystko wyruszając zaraz potem na krótkie poszukiwania. Na szczęście u przechodzącego obok niego kelnera dostrzegł szklaneczki z whisky, więc chwilę później wrócił do Williama i podał mu jedną z nich, drugą oczywiście zatrzymując dla siebie.
- Nie widzę niczego bardziej konkretnego niż kanapeczki jeśli chodzi o jedzenie. Mogę rozejrzeć się dokładniej, jeśli sobie tego życzysz - skłonił się lekko przed mężczyzną, z przyzwyczajenia chyba, ale uśmiechając się przy tym lekko. - Jeśli tak, to powiedz tylko czego konkretnie mam szukać.

@William Angus MacKay

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Chciał pomóc komuś, kto brzmiał na bardzo mocno zdenerwowanego i wyglądał, jakby nie chciał być zauważonym. Zapomniałam już, jakim grzechem jest w oczach innych łagodność. Może gdyby wbił w nią zębiska, byłaby bardziej zadowolona, w końcu, chociaż nie dawały przyjemności, to wielu kojarzyły się z seksem. Wzdrygnął się na tę myśl. Był za mało stary lub zbyt staroświecki, jeszcze nie mógł się zdecydować. Może zapyta Egona i Leticii później? Nie ufał ich ocenie, ale z drugiej strony, chyba byli najbardziej… współcześni. Tak przynajmniej żyli. Powstrzymał natłok myśli.
Już dawno nie był tak zestresowany.
I jeszcze ona.
Chociaż kursował w odrębną stronę, uniósł kieliszek w stronę Silvana, a później i dzieciarni, Cerise, Idy oraz Carol. Miał nadzieję, że go zauważyli, bo on zauważył na pewno ich trójkę. Później podejdzie, pogada z nimi. Na razie jednak wołały go obowiązki, a zauważył kogoś, kto nie miał towarzystwa. Ani poczęstunku.
Szanowny panie MacKay — przywitał się z nim po francusku, ale z nieukrywanym akcentem, przywodzącym na myśl ludy bliskiego wschodu, lecz bardziej śpiewnym, niż dialekty arabskie. Skinął też głową drugiemu wampirowi, nie rozpoznając go. — Jesteśmy zaszczyceni, bezpośrednie głowy rodów rzadko nas zaszczycają. Ojciec Sahak Darbinyan — powiedział, jakby nie otrzymał odpowiedzi na zaproszenie i nie wiedział, kto będzie na liście gości. Trudno nie znać się wzajemnie, gdy mieszka się w małej społeczności, jak wampiry i jest się dyplomatą. Znanie wszystkich nazwisk nowych głów rodów i odnóg było jego obowiązkiem. Tak samo jak kojarzenie twarzy, przynajmniej trzy po trzy.
Teraz ojciec Sahak, Święty, był zdecydowanie w pracy. Zgarnął dwa kieliszki białego wina z tacy i oba podsunął wampirom, wiedząc, że kelner poczeka i na niego. Dzięki wampirzym zmysłom już z takiej odległości niemiecki riesling emanował lekkimi cytrusowymi i kwiatowymi nutami, z zapowiedzią miodowego wykończenia.
Jak się zdaje, gospodarz przyjęcia — dodał jeszcze, przedstawiając się obu mężczyznom, chociaż i tak nikt się nie spodziewał Szczęściarza, głowy rody Scaletti. Kutas pierdolony. — Ze względu na komfort niektórych członków naszej społeczności, konkrety pojawią się dopiero za...
Chciał sięgnąć zegarka w kieszeni, którego nie miał. Cholera.
Za jakiś czas.

@William Angus MacKay
@Ivo Francis Mackay zaczepiam Was, mam nadzieję, że można <3

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Raisa Litauer

Raisa Litauer
Liczba postów : 49
Co prawda nie była dokładnie tą osobą, które towarzystwa mógł wyglądać wilkołak, zawsze jednak lepszym było jej towarzystwo od dalszego podpierania ściany w samotności. Wszyscy, wspólnymi siłami, mogli teraz udawać, że bawią się na podobnych przyjęciach przednio, ciesząc urokami sztywniackich tańców oraz pojedynczymi lampkami alkoholu, który nie zdołałby upić nawet licealisty. Ona sama zresztą najwyraźniej miała wobec serwowanych trunków jakieś opory, podobnie bowiem jak przy toaście otrzymała bowiem teraz od kelnera dedykowany kieliszek o trunku nieco innej barwy, niż na reszcie tac.
- I całe szczęście, że rzadko nam się trafiają takie okazje, nieprawdaż? - zapytała przekornie, ściszając nieco głos.
Mogła być osobą lubiącą dobrze się zabawić, ale w zdecydowanie odmiennych okolicznościach. Z mniejszą ilością kwiatów duszących zapachem, nakrochmalonych koszul i etykiety wyznaczającej każdy ruch. Wszystko to było tak bardzo czynione na pokaz, nawet ona obecnie musiała przywdziewać cięższą niż na codzień maskę, nic więc dziwnego, że była mocno znużona bankietem już od samego jego początku. Tak naprawdę czekała tylko na kolejne atrakcje, wiedząc aż za dobrze, co jeszcze przygotowano.
- Na pewno wkrótce bezpiecznie dojadą. W ciągu ostatniej godziny nie było nic niepokojącego na policyjnych kanałach, co najwyżej narzekanie na korki przez remont w ósmej dzielnicy - po tonie jej głosu można było wywnioskować, że częstotliwość służb bezpieczeństwa była dla niej czymś równie normalnym do słuchania, co poranny program śniadaniowy w radiu. - Cóż, nie jestem tu by dobrze się bawić, ale jest… Znośnie. A wszyscy zachowują się na tyle przyzwoicie, by i moja rodzina skorzystała z okazji do zabawy.
Przy ostatnich słowach zerknęła wgłąb sali, czyniąc mentalną mapę położenia swoich bliskich. Wyglądało na to, że rozkręcili się już całkiem nieźle, porywając w obroty nawet członków Rady. Być może warto było skusić się by uczynić podobnie, nie mogła przecież poprzestać na tylko jednym tańcu w ciągu tego wieczora. Zwłaszcza, że kolejne kawałki muzyczne miały już według planów być bardziej zgodnymi z jej preferencjami.
Skończyła inspekcję akurat w sam czas, by odwrócić się w stronę nowej uczestniczki ich rozmowy i posłać jej uśmiech.
- Nie znamy, ale cieszę się, że może to ulec zmianie. Raisa Liteaur, członkini organizującej bankiet familii Scaletta - brzmiało to może dość formalnie, ale głos i cała aura wampirzycy wydawała się być raczej zrelaksowaną, jakby odhaczała ze swojej listy obligatoryjne punktu, nie przejmując się zupełnie ich powagą.

@Cyrille C. Vayssière
@Eleonore Ragan

Claude Van der Eretein

Claude Van der Eretein
Liczba postów : 119
Na wieść, że gdzieś po sali krąży Alfa Shina, Francuz poczuł dreszcz przebiegający po karku. Ciężko było powiedzieć, czy to z powodu dyskomfortu czy wręcz przeciwnie. Aby ukryć gonitwę myśli, uśmiechnął się do chłopaka leniwie i nie powiedział nic więcej w temacie Alfy. Zakiełkowała w nim chęć konfrontacji z Wilkiem, który powinien stanowić dla Ayato wsparcie. Zadania kilku pytań, może wymiany spostrzeżeń co do samego chłopaka. Potrzeba otoczenia Japończyka opieką była w nim tak silna, że nawet jego samego momentami zbijała z tropu. Skąd to się wzięło? Być może po prawie stu latach pragnął relacji opartej na wzajemnej trosce.
Zanim ruszyli w stronę Flore i Merlota, Claude pochylił się udając, że chce powiedzieć partnerowi coś na ucho, musnął wargami jego policzek. Niby przelotnie, lecz uważne oko dostrzegło, że był to celowy wyraz czułości. Kto miał to ujrzeć, z pewnością to zobaczył.
Kładąc rękę między łopatkami Shina, poprowadził go prosto do swoich rodziców. Traf chciał, że akurat rozmawiali z nieznanym mu mężczyzną. Z natury nieufny, Claude zatrzymał się w stosownej odległości by nie wtrącić się w dyskusję i zmierzył tamtego wzrokiem. Nie obawiał się o swoich bliskich, byli przecież wiekowi a bagaż ich doświadczeń był naprawdę ciężki.
Korzystając z chwili gdy czekali ma stosowny moment, Van der Eretein przejechał dłonią po plecach kochanka, celowo zahaczając palcami o pas uprzęży. Z zadowoleniem wypisanym na twarzy spojrzał na niego z góry ale nie powiedział nic. Milczenie w tym wypadku było o wiele bardziej wymowne.
W momencie w którym wyczuł pauzę w rozmowie rodzicielki z nieznajomym, podszedł do rodziców i uśmiechając się najpiękniej jak potrafił, wtrącił się między rozmawiających.
- To prawda, że tylko w ciemności można ujrzeć gwiazdy. - powiedział, najpierw zbliżając się do matki i pozwalając sobie na bardzo poufały gest jakim był pocałunek w policzek - Wyglądasz dziś olśniewająco, matko. - dodał miękko i skierował wzrok jasnych oczu na Merlota - Tobie również niczego nie brakuje, ojcze. Razem, stanowicie zapierający dech w piersi obraz. Kompletne dzieło malarza, zwanego Nocą. - wyciągnął dłoń i jeśli Merlot ją uścisnął, Claude posłał mu ciepły uśmiech.
Cieszył się, że zobaczył ich tutaj. Razem. Nie kłamał wygłaszając komplementy.
- Pozwólcie, że kogoś wam przedstawię. - powiedział chwilowo nie nawiązując kontaktu z nieznajomym, wierząc że ten zrozumie potrzebę chwili.
Ponownie położył dłoń na plecach przyjaciela i przesuwając palcami po pasku, pchnął go lekko w przód.
- Ayato Shin. Pomogłem mu sprowadzić się do Paryża po tym, jak utracił wszystko, co posiadał. - powiedział, dokładnie ważąc każde słowo, używając ich nie bez powodu.
Stawiał chłopaka w dość kłopotliwej sytuacji zagubionej, niewinnej istotki, którą on, wspaniałomyślny pan Van der Eretein postanowił się zająć. Patrząc na Shina uważnie, prosto w jego dwukolorowe oczy, posłał mu łagodny uśmiech, jednocześnie wsuwając na jego plecach palec pod pasek i ciągnąć za niego. Ewentualni obserwatorzy i tak niczego nie mogli dostrzec, bo dłoń Claude'a spoczywała między łopatkami Japończyka tak, jakby po prostu troskliwym gestem chciał wesprzeć przyjaciela, dodając mu dotykiem otuchy.
- Jest...mi bardzo bliski. - powiedział brunet, celowo robiąc sugestywną pauzę - Shin, to właśnie moi rodzice, Flore Cerise i Merlot Chardonnay.
Gdy już zakończył prezentację, popychając Ayato w śliczne rączki jego ciekawej mamci i skazując go na gradobicie pytań (a przynajmniej tak zakładał), Claude odwrócił się do mężczyzny, który wcześniej rozmawiał z jego rodziną.
- Proszę wybaczyć, nie mogłem przepuścić okazji. - powiedział szczerze, tłumacząc swoje wtrącenie się i chwilowe ignorowanie nieznajomego - Claude Van der Eretein. - podał mu rękę, posyłając grzeczny uśmiech. Miał wrażenie, że gdzieś już go widział, ale gdzie...? Ciężko powiedzieć.

@Ayato Shin poznaj moich rodziców
@Flore Cerise wyglądasz cudnie
@Merlot Chardonnay jesteś przystojniacha
@Edmé Le Blanc dzieńdobry się z Panem
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Leticia Torres

Leticia Torres
Liczba postów : 57
Pochłonięta pasjonującą rozmową, a na pewno znacznie ciekawszą niż się spodziewała, nawet nie zauważała upływu czasu, całkowicie pozwalając ponieść się muzyce i chwili.

- Bardzo dobre podejście, które szanuję, ciesząc się, że mogę zwracać się do ciebie wprost, Marcusie. – odrzekła kiwając głową na znak zgody, a przy kolejnych komentarzach jedynie uśmiechnęła się z tym wszystkowiedzącym wyrazem twarzy sugerując, że rzeczywiście wie co ma na myśli.

Nowina o przeszłości wilkołaka nie była tym czego oczekiwała, ale skoro podzielił się z nią takimi szczegółami, kim była żeby odmawiać. Zmierzyła Marcusa od stóp do głów, cały czas pilnując kroków by nie wypaść z rytmu. – Muszę przyznać, że patrząc na ciebie teraz ciężko mi wyobrazić sobie tego wojaka w skórach, z toporem w ręku, wypadającego z drakkara, by napaść anglików. Czy może twoją zasługą są inne legendy? – odparła również utrzymując o oktawę niższy głos, chociaż takie tajemnicze szepty mogły wydawać się jeszcze bardziej podejrzane i przyciągać wzrok bądź uszy postronnych. - Oczywiście, nie śmiałabym zdradzać sekretów wielkich wojów. – dodała, tym razem starając się mówić bardziej oficjalnym, żołnierskim wręcz tonem, ale uśmiech, którego nie potrafiła powstrzymać skutecznie psuł cały efekt.

Z kolei informacje, których naprawdę oczekiwała spaliły na panewce. Przynajmniej dowiedziała się, że ich szef naprawdę istnienie, zamiast być wymysłem zbiorowej halucynacji, a to już w sumie coś. Więcej niż mogła powiedzieć pięć minut temu. Jednak nie miała w planach pokazać jak wielki zawód jej to sprawiło, dlatego utrzymała radosny wyraz twarzy ozdobiony nieschodzącym uśmiechem. – Mimo wszystko dobrze wiedzieć, że płynie w nas wszystkich błękitna krew. Mam nadzieję, że teraz naprawdę woda sodowa nie uderzy mi do głowy i nie będziesz miał powodów posądzać mnie o bufonadę. Bardzo nie chciałabym znaleźć się na tej niechlubnej liście. – odpowiedziała ze śmiechem, niewrażliwa na ewentualne złośliwości.

- Wszyscy nie jedziemy na tym samym wózku, a nasze dobro to i wasze dobro. Zresztą mogę cię zapewnić, że nikt nie planuje żadnych walk między rodami. – odparła z pełną szczerością, może w tym względzie mając więcej optymizmu. Wciąż była młoda, nie znała czasów inkwizycji i praktycznie nie pamiętała czasów przed powstaniem nowego porządku. Nie wiedziała jak inaczej mógłby wyglądać ich świat.

Słysząc bardzo niewybredne komentarze odwróciła się do pary tańczącej najbliżej nich, a jej brwi poszły znacznie do góry i sama nie wiedziała czemu bardziej się dziwić – Radnej Selenie machającej na nich ręką i otwarcie ich wyśmiewających czy może raczej faktowi, że partnerem wampirzycy był nie kto inny jak jej brat. Co się na Theotokos wydarzyło w trakcie tych kilku minut, które spędzili na parkiecie?! Była całkowicie wybita z rytmu i doprawdy tylko pamięć mięśniowa oraz lata praktyki sprawiały, że stopy wciąż stawały na prawidłowych miejscach, a ręce same wyciągały się do kolejnych figur.

- Drogi  bracie, daj odpocząć swej partnerce po tym tańcu. Jak już wiemy artretyzm to straszna wampirza choroba, a przecież nie chcielibyśmy, że Pani musiała udać się wcześniej na spoczynek, opuszczając zabawę.odparła równie zadziornym tonem pilnując by co najmniej obie zainteresowane pary ją usłyszały. Posłała też złośliwy uśmiech w stronę własnego partnera, by i on dorzucił swoje trzy grosze. Jak chcą się zaczepiać to proszę bardzo, oni też się dobrze zabawią.

@Marcus Wijsheid @Selena @Egon Cadieux

Maurice Hoffman

Maurice Hoffman
Liczba postów : 400
Maurice udał się po obiecanego szampana, lawirując między wystrojonymi wilkołakami oraz wampirami. Były tłumy, więc niełatwo było się zorientować, co kto i gdzie. W końcu dotarł do kieliszków, które ówcześnie powąchał, aby sprawdzić, czy nie kryją się w nim żadne truskawki. Następnie sokolim okiem prześwietlił zawartość pod kątem brokatu i próbował z nim wrócić do Idy, która już stała obok innych kobiet. Była tam Carol, kolejna pożal się boże, chcieliby żeby ją tak nazywali, siostra i Cerise. Jedną zignorował, z drugą już się witał, więc jedynie podał kieliszek laborantce. Rozejrzał się po zebranych tu osobach i już widział, jak jedna Panna idzie w jego stronę. Przeraził się, bo był pewien, że będzie chciała coś od niego. Dlatego też odwrócił się twarzą do blondynki i szybko musiał wymyśleć co zrobić. Gdyby mógł to by udawał rozmowę, ale ciężko tak symulować interakcje, więc odezwał się w końcu. Akurat muzyka do walca wypełniła całe pomieszczenie, więc od razu miał temat gotowiec.

- Umiesz tańczyć walca? – Spytał znudzony. Popijał w tym samym czasie szampana i kątem oka tylko nadzorował, czy tamta franca się dalej nie zbliża. Na szczęście miał spokój, więc już nawet nie musiał poświęcać uwagi Idzie. Jednakże, jej mina go wybiła z postawy buca. JAKIM CUDEM MOGŁA NIE ZNAĆ WALCA? Przecież to była absolutna podstawa. Nawet Maurice, który do tańca nie zawsze był pierwszy, znał każdy krok od deski do deski. Tylko, że on już był na tylu balach, że to byłby wstyd, gdyby nie wiedział jak zatańczyć ten prosty dla niego układ.
- Boże – powiedział zmarnowany i pokręcił głową. – Nauczyć Cię? – Spytał zrezygnowany, wciąż stał z lampką alkoholu i nawet ze zblazowaną miną, wyglądał estetycznie. Bale i eleganckie eventy to była jego estetyka, a nie laboratoria, gdzie nie można mieć koszuli i krawatów.

@Ida Antonina Olszewska
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
Uśmiechnął się nieco figlarne gdy tak otaksowała go wzrokiem. - Cóż to prawda Anglia to nie moja domena. Myśmy zasługi zbierali w nieco innym regionie świata, ale to już dłuższą historia na inny czas. - objął dziewczynę w talii delikatnie przyciągając do siebie, nie nachalnie leć jednak. - Gwarantuje ci że wyobrażenia o Wikingach w dzisiejszej popkulturze i przekazach historycznych Anglików są mocno przesadzone. Drugą sprawa jest też to że niepozorny wygląd nie raz i nie dwa spowodował że byłem niedoceniany. A żyje tyle lat jako prawdopodobnie najstarszy nie bez powodu. - tajemniczy ton głosu wyszeptane praktycznie do ucha kobiety mógł wywołać delikatne ciarki. - Faktem też jest że od wojaczki z toporem czy mieczem wolałem inne przyjemności - po tych słowach jego oczy zabłysły delikatna czerwienia. Błysk ten nie był próbą zastraszenia a jedynie drobną sugestia.

Widział nadchodzący uśmiech na twarzy kiedy mówiła o szczęściarzu ale miał wrażenie, że nie takiej odpowiedzi oczekiwała. - Skoro szczęściarz postanowił zostać w ukryciu, uszanujemy jego decyzję, napewno ma ku temu jakieś powody. - dodał z lekkim uśmiechem - A o bufonadę cię nie posądzam, chociaż patrząc na niektórych, można odnieść nieco inne wrażenie - zaśmiał się. Nie miał zamiaru być wobec niej uszczypliwy, mimo że ona próbowała przytykiem o wielkich wojownikach. Naszczescie Marcus nie przejmował się takimi rzeczami. Sam z resztą lubił wbijać szpileczki osobom bliskim jego serduszku. No chyba że ktoś mu podpadł wtedy też nie było odwrotu. Ale wtedy szpila nie szła w czuły punkt a w witalny.

Słowa dotyczące traktatu nieco go zaniepokoiły. Zbyt usilnie próbowała utwierdzić go ze co złego to nie oni. Nie oskarżał ale postanowił zapamiętać. Przyjął je natomiast grzecznym skinieniem który miał potwierdzić że usłyszał i w pełni zgadza się ze słowami dziewczyny.

Do jego uszu dotarły fragment rozmowy   @Egon Cadieux i @Selena . Z delikatną satysfakcja przyjął że są oni coraz bliżej nich. Zanim zdarzył się odezwać pierwsza odezwała się Leticia, powstrzymał się by nie parsknąć śmiechem, potem zachowując pewna uwagę dodał od siebie - Uważaj młodzieńcze te mumie i relikty mają całkiem dobry słuch. I zaraz mogą wyciągnąć tego kija z dupy żeby użyć - odpowiedział z pełną powagą, choć Selena która znała Marcusa jak mało kto musiała dostrzec iskierki rozbawienia i minę mówiąca dobrze zabawny sie.
- Było się nie opierać słodka Panno - słowa te skierował do Selene - Myślisz że Hugh Hefner sam wymyslił sobie pomysł na biznes? Zaskoczę cię to ja mu go sprzedałem - zaśmiał się delikatnie - A co do gryzienia to nie ugryzł a uszczypnął a to różnica. Z resztą wczoraj w nocy spiewalaś nieco inaczej kwiatuszku - syknął po tym zdaniu - Zapomniałem, że nie mam mówić o tym publicznie - dodał odsuwając się już od tanczącej pary.

Odsowajac się od nich dodał już w kierunku swojej partnerki - Widzisz jakiego masz kochanego braciszka, bezpardonowo oddał cię w ręce playboya. Ty czekaj a może on zazdrości? Hmm jak myślisz? - Parsknąl tym razem śmiechem już nie mogąc się opanować. - Jeszcze nie jednego z was przetańczę, choć przyznaję że są lepsze sposoby rywalizacji. Przyjdź do mnie kiedyś może cię nauczę co nieco - zaśmiał się odsuwając się nieco dalej ale nadal na tyle blisko by słyszeć.

@Leticia Torres

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Formalności stało się zadość, a że Egon nadal żył w błogiej nieświadomości? Selenie to tylko odpowiadało i to bardziej, niż ktokolwiek mógł przypuszczać. Bo i gdzie indziej mogła sobie pozwolić na takie dyskusje. A co natomiast do przynależności? Cecha aktora przydawała się bardzo, bardzo mocno, choć z wilkołakiem chyba nikt jak dotąd jej nie pomylił. Ale róbta co chceta, najwyżej ubawi się jeszcze bardziej.
- Och proszę Cię… Naprawdę mi nie powiesz? – posłała mu idealnie błagalną minę, robiąc duże, proszące ślepka, o jeszcze lepszym wyrazie niż sławetny kot w butach. – Zaczynam się zastanawiać, od jakiego wieku dla Ciebie wszyscy są próchnami… - to było w zasadzie bardziej jako ubezpieczenie. W końcu nie do końca była pewna, jaki wiek powinna podać, jeśli Egon o niego spyta. Na 20-kilku letnią wampirzą trzpiotkę raczej nie wyglądała.
Teksty wampirzego dzieciaka robiły się coraz lepsze. Parsknięcie śmiechem w głos jednak mogło być bardzo źle widziane, nic więc dziwnego, że pogratulowała sobie w głowie pomysłu ubrania okrutnie wysokich szpilek i zwyczajnie oparła czoło o ramię Egona, by po prostu się konkretnie wyśmiać. Dopiero, gdy łzy śmiechu wyschły, mogła z pełną powagą zacząć odpowiadać na jego zarzuty.
- Zaraz tam demencja. Wiesz, im starszy, tym bardziej pragnie towarzystwa młodszych. A to, że za nimi nie nadąża… Są specjalne leki na to… Chyba? – przygryzła niewinnie wargę, udając pełną nieświadomość, że Marcus ich słucha. Miała tylko nadzieję, że jej potem nie zeżre za te insynuacje, ale chyba znał ją na tyle, by pamiętać, jak bezczelną istotą bywała. – Starszy partner wcale nie jest taki zły. Wiesz, doświadczenie i te sprawy… Och oczywiście, o ile w ogóle potrafi stanąć na wysokości zadania, a tym już bywa różnie, oj różnie. – najdoskonalej niewinna minka ukrywała fakt, że wewnętrznie umierała ze śmiechu. Chociaż w pewnym stopniu było jej trochę żal chłopaka, gdy dowie się, z kim właściwie miał do czynienia. Pewnie nie będzie zachwycony, ale chyba miała pomysł, jak rozwiązać tę kwestię. Oczywistym jednak było, że skoro słyszy ją Marcus, to jego partnerka także. Nie dziwiła jej więc odpowiedź Leticii, nawet jeśli spróbowała wbić szpilkę samej Selenie. Wychodziło na to, że zabawa robiła się coraz bardziej przednia, skoro więcej osób zaczynało grać w zapoczątkowaną grę.
- Och proszę się nie obawiać, moja droga. – uśmiechnęła się prześlicznie, z pełnymi radości błyskami w oczach. – Artretyzm od dawien dawna mi nie straszny. Od lat mam protezy. – oczywiście nie było to prawdą, ale kto tam tak naprawdę wie, co Radni robili ze swoim życiem. Jedni lubili operacje plastyczne, a inni może protezy. Skąd w ogóle im się wziął ten cały artretyzm…? Będzie potem musiała dopytać Marcusa, który rzecz jasna nie pozostał jej dłużny. Byłaby zawiedziona, gdyby nie odpowiedział na żarty.
- Oczywiście, że wczoraj śpiewałam inaczej! – na twarzy Sel pojawiło się jawne oburzenie. – A jak inaczej miałam śpiewać, skoro wsadzenie Ci tego grubaśnego kija w tyłek przekraczało możliwości słabej kobiety? A Ty jeszcze zamiast pomóc, to tylko narzekałeś, że tak źle, tak niedobrze… I że jeszcze boli! Następnym razem racz waćpanie poprosić swoją służbę o takie rzeczy, a nie szantażem zmuszać biedne kobiety! – uraza aż w głosie dźwięczała, choć kompletnie udawana, jednak od razu dała mu wzrokiem znać, że kwestię rzekomego szantażu wyjaśni mu później w nieco szerszym zakresie. Ot, jakby niepożądane uszka słyszały… No to się Sahak zdziwi, jak o tym usłyszy.

@Egon Cadieux
@Leticia Torres przepraszam za brak pinga ostatnio, skleroza nocna <3
@Marcus Wijsheid nie zjedz mnie xD

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sponsored content


Strona 5 z 11 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 9, 10, 11  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach