Sala balowa - wstęp

+31
Bastien Laviscount
Ayato Shin
Ivo Francis Mackay
Eleonore Ragan
Edmé Le Blanc
William Angus MacKay
Carol Moreau
Cyrille C. Vayssière
Ida Olszewska
Garland Cerise
Maurice Hoffman
Cerise Dracula
Leticia Torres
Silvan Zimmerman
Universal Person
Henriette de Rouvroy
Raisa Litauer
Egon Cadieux
Tahira
Claude Van der Eretein
Flore Cerise
Merlot Chardonnay
Adrienne Ortega
Elisabeth Riche
Wei Liu
Marcus Wijsheid
Jun
Yueying
Constanza Moreau
Sahak Darbinyan
Mistrz Gry
35 posters

Strona 10 z 11 Previous  1, 2, 3 ... , 9, 10, 11  Next

Go down

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 782
First topic message reminder :

Rezydencja rodziny Scaletti lśniła w chłodnej nocy jak lampion, wabiący wędrowców świetlik, prowadząc ich jednak nie na manowce, a do pięknego, ociekającego luksusem budynku. Limuzyny i samochody gości zajeżdżały pod szerokie schody, na których rozłożono czerwony dywan. Balustrady przyozdobiono grubymi girlandami herbacianych i różowych róż, które łączyły się nad otwartymi dwuskrzydłowymi drzwiami, tworząc pachnący, piękny portyk nad wejściem.
Okrycia wierzchnie odbierało dwóch mężczyzn w czarnych smokingach, natomiast kobieta i mężczyzna jedynie w wianach z róż i cielistym body, udającym nagie ciało, pomalowani na złoto w całości iskrzącymi się brokatem farbami do ciała, podawali z tacy szampana Cristal Rosé Vinothèque Champagne 1999 w wysokim kieliszku oraz elegancką broszurę.
Bladoróżowe złoto z delikatnym bąbelkiem w kieliszku miało niezwykle głęboki smak przez podwójne leżakowanie. W aromatach każdy z gości wyczuwał nuty kakao, mocno palonej kawy, prażonych orzechów, z orzeźwieniem dzikich truskawek, różowych migdałów, wspomnienie słodkiego lata oraz poziomek, zakończone czym pomiędzy kremowymi nutami truflowymi i pain-aux-raisin na końcu języka.
Broszura zawierała, oprócz życzeń dobrej zabawy od gospodarzy, rodziny Scaletti, plan przyjęcia i spis przewidywanych oficjalnych tańców.

21:00 — Rozpoczęcie przyjęcia toastem powitalnym
21:10 — Pierwszy walc
22:00 — Otworzenie Serca Nocy
00:00 — Polowanie


Z foyer goście przechodzili przez ogromną kwietną bramę do sali balowej, której sufit w całości został przykryty dywanem róż, z których jak kwiaty wyrastały  kryształowe żyrandole. Na razie grał tylko kwartet utwór jako tło do rozmów, a orkiestra oczekiwała na znak, aby zagrać pierwszy taniec. Obsługa, odziana identycznie w złotą farbę oraz wianki, na złotych tacach roznosiła miniaturowe słodkie przekąski na jedno ugryzienie: maluteńkie pastelowe macarones o smaku różanym, lawendowym oraz passiflory; serniczki, brownie i ciasteczka cytrynowe w papilotkach pasujących do wystroju sali przyozdobione jadalnymi kwiatami oraz niewielkie eklerki. Z kolei ze słonych przekąsek do wyboru był szereg kanapeczek z szynką parmeńską, serami pleśniowymi i figami, łososiem, a także wersje wegańskie.
Nie należy również zapominać o napojach, chociaż najłatwiej było złapać obsługę roznoszącą kieliszki z szampanem, można było również spotkać takich niosących szkło wypełnione innymi rodzajami win i mocniejszymi trunkami. Wokół miejsca przeznaczonego do tańczenia rozmieszczono stoliki, a wokół nich krzesła, fotele i kanapy, tak że każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Dla bardziej wprawnego oka ukryte za girlandami kwiatów osłaniających ściany,  widoczne były przejścia do mniejszych, bardziej prywatnych pomieszczeń, bądź na rozległy marmurowy taras schodzący do oświetlonego ogrodu, gdzie kilku złotych służących również częstowało alkoholem i słodkościami, a strategicznie umieszczone altany gwarantowały odrobinę prywatności.

MG z/t

Henriette de Rouvroy

Henriette de Rouvroy
Liczba postów : 158
Cała sytuacja była...ciekawa. Substancje, które zażyła wcześniej chyba pomogły jej przyjąć tą sytuację ze spokojem. Patrzyła na pewne osoby, tylko ona tyle wzięła czy innych tak szybko sytuacja ocuciła? Naturalnie swędziały ją ręce, było jej ciepło, a od nagłej zmiany światła oczy ją rozbolały. Już pamiętała czemu nie lubiła opium i stroniła od niego. Był przy niej oczywiście ojciec. Jego obecność jak zawsze wyciszała ją. Normalnie, by się ewakuowała chyba szybciej, ale łatwiej było jej wyciszyć odgłosy otoczenia. Złapała za jakąś serwetkę, pierwszą lepszą, nie chciała się przecież pobrudzić krwią. Podeszła do trupa i kucnęła. Niezbyt przyjemny widok, wręcz lekko odrażający. Na trzeźwo, by nigdy tego nie zrobiła. Kucnęła przy nim i pozwoliła sobie obejrzeć jego rany. Łapiąc przez chusteczkę jego dłoń przyjrzała się dokładnie jego paznokciom, szukała pod nimi śladów, naskórka czy chociażby zbyt dużego brudu. Przyjrzała się raną, sposobie w jaki była rozcięta skóra. Czy były to precyzyjne rany, a raczej szarpane? Rana na szyi, była ciekawa. Przyjrzała się krwi wkoło niej, ilości, a także jej kolorze. Czując, że za bardzo jej się zaczyna kręcić w głowie musiała wstać. Co chciała zobaczyć zobaczyła, ale swoimi przemyśleniami nie zamierzała się podzielić z nikim innym jak ojcem. W dodatku źle się czuła przyglądając się tak nieboszczykowi, jakby tym nie okazywała mu szacunku. Podeszła do ojca i posłała mu te spojrzenie, które znał tylko on. Zabrała swój telefon z jego wewnętrznej kieszeni, otworzyła notatnik i szybko w nim zapisała słowa, które usłyszeli. Wiedziała, że potem może je zapomnieć. A z samych słów szło czasem dużo wywnioskować. Chyba, że przemawiał do nich szaleniec, to wtedy przyszło liczyć na najlepsze. Spojrzała raz jeszcze na zwłoki, przykro jej się zrobiło.  
- Chętnie wrócę z Cyrillem, dziękuję - odpowiedziała mu - wyszeptała podobnie jak on.
Chciała jedynie jeszcze zobaczyć reakcje innych. Spojrzała na  @Sahak Darbinyan  i posłała mu lekki uśmiech. Odnalazła też wzrokiem  @Tahira Darbinyan  o którą wcześniej się zmartwiła. Wydawało jej się, że jest już dobrze. Spojrzała na telefon, by zobaczyć czy czasem jej czegoś jeszcze nie odpisała. Przyglądała się nawet  @Egon Cadieux , który od razu przyjął postawę obronną. Na koniec spojrzała na ojca, wiedział na pewno co jej chodziło po głowie. Zawsze wiedział.

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Skinął głowa w stronę Radnego, a w stronę Henrietty uczynił gest z bliskiego wschodu, przywitanie kobiet, których nie jest się mahram, ułożenie dłoni na sercu.
Oczywiście, szanowny Radny — odpowiedział Sahak, nie siląc się specjalnie na utrzymanie wzroku Marcusa. Nie musiał sobie mierzyć z nikim kutasów, z resztą przecież przyjął założenia i zwierzchnictwo Rady już dawno temu. Jego prywatne wątpliwości co do osoby Marcusa nie miały nic wspólnego z kwestiami służbowymi, a ta zdecydowanie taka była. Zakonnik, pomimo sympatii do Seleny, nie zamierzał drżeć kotów z mężczyzną. Nie miało to sensu bo nie miał takiej siły przebicia, nawet pomimo przyjaźni z wieloma wampirami z rodu Dracula. Straty przewyższały korzyści.
Ktoś naruszył bezpieczeństwo balu, pomimo obecności Pani Marr, więc prosimy o ewentualne dane, które zebrała podczas swojego pobytu na terenie rezydencji.
Przywitał Silvana skinieniem głowy.
Panie Marcusie, to Silvan Zimmerman, uczony — przedstawił radnemu swojego przyjaciela, po czym zwrócił się do prawie-równolatka: — Wszyscy są cali? Zbierzcie z Tahirą jak najwięcej próbek krwi Thomasa. Przebadaj jedną na obecność substancji toksycznych, jeśli będzie dość.
Mówił normalnym tonem, pełnym spokoju. Tylko on mógł ich uratować. Spokój to znaczy.
سكر — zwrócił się do Tahiry zdrobnieniem, którego używał dawno temu. — Będę cię potrzebować w badaniu krwi oraz naszych więzów z watahami. Trzeba go rozebrać i wysłać wilki na łowy.
Zmierzył Egona wzrokiem.
Egon… jesteś w miarę trzeźwy? Jak tak, przeszukaj go. W rękawiczkach. Jak nie to sprawdź, gdzie są Scaletti, czy są bezpieczni. Nie widziałem Halide i Nasira.

@Henriette de Rouvroy tylko oddaję Ci pokłon
@Marcus Wijsheid mówię
@Silvan Zimmerman mówię
@Tahira Darbinyan mówię
@Egon Cadieux mówię

_________________
So, take me back to Constantinople

Maurice Hoffman

Maurice Hoffman
Liczba postów : 400
Maurice był w bardzo ciężkim stanie, gdy rozbrzmiał głos w Sercu Nocy. Od razu połączył to z morderstwami, nad którymi pracował z matką. Dlatego udał się do Sali balowej, gdzie leżał trup. Normalnie próbowałby się tym zająć, ale to nie był moment, w którym był w stanie cokolwiek sensownego zrobić. Poza tym to nie była sprawa Draculi, a Scalettich. Nie zamierzał się mieszać, więc jedynie spojrzał na zwłoki i pociągnął nosem, czując krew. Następnie zaczął się rozglądać i w końcu dostrzegł swoją ekipę, z którą przyszedł. Był tak pobudzony, że nie zorientował się, a już był obok kobiet. Carol, Cerise, Constanza i Ida stały razem, gdy Silvan był koło Sahaka.

- O, żyjecie – stwierdził na widok nigdy-nimi nie będących-sióstr. Zastanawiał się w ogóle, czy go jakkolwiek szukano. Czy też jak zwykle, zapomniano o nim. Pewnie by go zostawiły, nie oglądając się nawet dwa razy. Widać po nim było, że się naćpał. Włosy miał potargane, a jego wzrok latał z jednej na drugą kobietę. Nie był pewien co to był za speed jabłczany, ale kopał mocno. Ręce mu się na szczęście nie trzęsły i niczego nie zgubił, więc był w stanie jakoś wrócić do domu. Choć pomysł, żeby prowadził wcale do najlepszych nie należał. Widząc Idę w ciężkim stanie, nawet dwa razy się nie przejął. Co ją tak wzruszyło? Trup? Oj jakby ona nigdy nie zabiła. Łączył ich ten jeden sekret, więc Maurycy miał podstawę, aby bagatelizować lęk kobiety. Ponadto, po prostu się o innych nie martwił. Spojrzał jedynie na matkę, aby spróbować ocenić, co myśli, sądzi. Ale nie bardzo potrafił cokolwiek wyczytać.

- Macie czym wracać? Bo chyba tu nie zostajemy, już za dużo syfu jest. – Zapytał. Dziwne to było, że nasz ekspert od brudnej roboty nie chciał się mieszać. Jednakże wynikało to z wysokiej polityczności zabójstwa. Nie zamierzał się babrać z radą. Na to nie miał ochoty, aczkolwiek siły przerobowe już tak. Szczęście w nieszczęściu było takie, że po narkotykach wciąż zachowywał kontrolę. Powoli adrenalina go ogarniała i coraz mniej czuł skutki uboczne zabawy z Egonem. Czarne BMW I8 Maurycego czekało na nich zaparkowane na zewnątrz i był gotowy, a nawet i chętny, odwieźć wszystkich.

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Liczba postów : 1035
Ciasne objęcie jej przez Silvana pozwoliło jej uspokoić trochę myśli. Okej, musiała wziąć kilka głębokich wdechów, przypomnieć sobie, że nie jest sama i obok są ludzie, którzy mogą jej pomóc. Drżenie rąk może nie ustało, ale przynajmniej ogólna panika minęła, kiedy Silvan zapewnił ją, że zaraz wrócą do domu. Może wiedziała, że nie wszystko jest pod kontrolą, ale jego spojrzenie i nikły uśmiech naprawdę pomogły. Nauczyła się przez te dwa ostatnie lata mu ufać, tak samo jak Renacie. Wiedziała, że starsze wampiry na pewno nie chcą jej skrzywdzić, nawet jeżeli czasami nie zgadzała się z ich decyzjami.
Dopiero po chwili uświadomiła sobie, że obok pojawiła się Connie, razem z dziewczynami. Chociaż być może stały tam one cały czas? Nie była pewna, w panice szukała konkretnych twarzy, ale najbardziej skupiła się na dwóch poszczególnych i kiedy dostrzegła jedną z nich to przestała zwracać uwagę na otoczenie.
Dała się przesunąć w stronę Renaty, nie protestując zbytnio. Panika dalej gdzieś tam w niej siedziała i chciała jak najszybciej po prostu wyjść, ale przecież o tym, że zostawią jej opiekuna nie było wcześniej mowy.
A coś sobie zrób, to naślę na ciebie Constanzę. — Powiedziała z błyskiem w oku godnym szerszenia sprzed dwóch lat. Wolałaby, żeby Zimmerman pojechał z nimi, ale nie zamierzała się kłócić. Lepiej, żeby wujek Sahak miał kogoś do pomocy, a w umiejętności jej bliskich nigdy nie wątpiła.
W tej całej panice nie usłyszała tej całej dyskusji o Maurice'u, ale kiedy ten się wyłonił z Serca Nocy supeł na jej żołądku, o którego istnieniu nie miała pojęcia, rozwiązał się. Druga twarz której nieświadomie szukała w tłumie się odnalazła, czas było naprawdę się ewakuować. Ściskając dłoń, którą zaproponowała jej Ceri z niecierpliwością przestępowała z nogi na nogę. Niecodzienne z jej strony było zero komentarza na wszystko co się działo. Mogła wracać nawet tramwajem, ale czy mogli już wyjść?
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.
Pod bożą opieką
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.

Marr

Marr
Liczba postów : 314
Nic tak nie wywoływało przyjemnego mrowienia jak Marcus wydający polecenia, nawet jeśli te były ogólnikowe i ograniczały się do rzeczy oczywistych. Charakterystyka głosu robiła swoje. To, że artysta kiwał paluszkiem wszystkim wcale nie oznaczało, iż faktycznie był w stanie zagrozić całej śmietance towarzyskiej. Tym samym chwilowo kwalifikowała to jako coś będącego wewnętrznym kłopotem rodu, na którego terenie zadziałał komik - aczkolwiek jak wspomniał uroczy futrzak - to nie musiało oznaczać, że muszą męczyć się z tym sami. Tak czy inaczej, ci z wyjątkowo wysokim współczynnikiem ambicji mieli teraz całkiem niezłe pole do przekucia jej w coś bardziej... konstruktywnego.
Jednak warto było nie uchodzić na szpicy z Serca, ciekawe rzeczy dzięki temu wpadały do uszka. No i skoro wywołano wampira z zamku, to porzuciła nieszczęsnego Louisa i zbliżyła się do Sahaka i Marcusa.
- Ewentualne dane - zrobiła sekundową pauzę - Są tropem badanym, w tej chwili, przez łowcę od Van der Eretein, w związku z porzuconymi zwłokami. Na ile to okaże się pomocne, czas pokaże - dodała, Ameryki nie odkrywając i niestety nie mogąc wnieść niczego nowego do sprawy. Akurat to drobne śledztwo miało status: w realizacji.

@Marcus Wijsheid @Sahak Darbinyan wtrącam się

Egon Cadieux

Egon Cadieux
Liczba postów : 882
Drgnął lekko i powstrzymał ochotę na odsunięcie się dwa kroki dalej, kiedy zza pleców usłyszał głos wilkołaka. Co prawda złość już mu dawno zdążyła przejść, odpowiednio wspomagana relaksującymi jabłuszkami i innymi specyfikami. W zasadzie to i tak dobrze, że Egon jeszcze coś w miarę kontaktował, ale to może zasługa wampirzej fizjonomii, która sobie lepiej radziła z różnymi rzeczami niż ta ludzka.
Całe szczęście, że jedyna pracująca szara komórka Egona, darła mu się właśnie mentalnie, żeby nie otwierał swojej paszczy z kolejnym światłym komentarzem. A miał takich parę, mniej lub bardziej udanych. Mimo wielkiej ochoty nic się nie odezwał na słowa swojego kłaczkowego adwokata. Chociaż czy ten miał akurat rację? Był pewien, że Egon nigdzie nie wychodził? Tak czy siak, skoro oznajmił to głośno to Cadieux nie zamierzał zaprzeczać. Poza tym kto wie? Może w Egonie budziły się jakieś strzępki zdrowego rozsądku kiedy jego starszy brat był w pobliżu? A może po prostu bał się kazania Sahaka jakie by go czekało? Tak czy siak chwilowo był grzecznym nietoperkiem i nie siał chaosu. Jak na razie.
-Przeszukam go- odpowiedział bratu. Co prawda nie mógł powiedzieć, żeby był „w miarę” trzeźwy, ale powinien sobie poradzić z przeszukaniem. Przecież to żadna filozofia. No na pewno lepiej mu pójdzie niż przy szukaniu Halide i Nasira. -Może zmyli się wcześniej?- dodał jeszcze pod adresem swoich krewniaków. Równocześnie posłał jakiegoś młodziutkiego wampira po te nieszczęsne rękawiczki. Ten sprawił się w wyjątkowo szybkim tempie, bo po chwili znalazły się one w rękach Egona.
Łowca zrobił krok w kierunku zwłok Thomasa po czym zerkną kątem oka na Marcusa. No bo w sumie to nie wiedział, może on by chciał sobie pomacać Thomasa? Skoro macał nieprzytomne panny to i może trupy były w kręgu jego zainteresowań. Ot, różnych lokatorów ziemia nosi, nie? Uznał jednak, że może nie będzie składać wilkołakowi takich propozycji. Może się wstydził? W sumie nie jego rzecz. Poza tym miał coś do zrobienia.
Egon podszedł do martwego już Thomasa i zaczął metodycznie przeczesywać jego odzienie. Nie ma to jak rutyna, co nie? Oczywiście zaczął od kieszeni spodni, o ile jakieś się ostały w tym pociętym garniturze, potem przegrzebał marynarkę, a później po prostu obmacał go porządnie, żeby sprawdzić czy gdzieś nie ma czegoś schowanego na samym ciele, w tym zajrzał i do butów, bo czemu nie? To dobry schowek przecież. Kto za dzieciaka nie wkładał tam drobnych?

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Słodycz spływająca z Jego ust była niczym zatruty miód spadziowy, ciemnobrązowy o szmaragdowych poblaskach, lepki i zabójczy. Poczuła sztywność w plecach, którą momentalnie odrzuciła wobec zadań, jakie przed nią postawiono. Emocje miały to do siebie, że przychodziły pływem, a sprawy ważne, jak chociażby trupek na podłodze, nie zamierzały czekać, aż mała Tahirka coś rozwali, by poczuć się lepiej.

– Tak, przydasz się, trzeba go ogarnąć, póki jest ciepły, a Twoja pamięć może być nieoceniona w procesie. – powiedziała miękko do  @Silvan Zimmerman , choć nie patrzyła w jego kierunku. Raczej rozglądała się dookoła, oceniając jak najlepiej zrealizować wolę ojca. Najoptymalniej. W dupie miała zabezpieczenia i sprawdzanie toksyn, ale wiedziała, że trzeba jak najszybciej wyssać z dziada tyle ile się dało. Może jednak nie na środku sali balowej, jeszcze komuś przyjdzie do głowy to fotografować... A jeszcze wilki... Jej wzrok przez moment zatrzymał się na  @Henriette de Rouvroy i poczuła wyrzuty sumienia, miały tak bardzo inne plany na ten wieczór i wszystko się rozjebało. Uśmiechnęła się ku niej przepraszająco, lekko unosząc ramiona w geście bezradności i posłała jej całuska, marną pociechę ze obecną sytuację. Cóż, dobrze, że obie miały przed sobą raczej wizję długowieczności, będą jeszcze bale, które umożliwią im te plany zrealizować. Mając na względzie delikatność dyplomatki, nie zamierzała jej mieszać w tak brudną sprawę, po głowie chodził jej ktoś inny, do kogo zwykła dzwonić w problemach natury bardziej szemranej, niż towarzyskiej. Wyciągnęła więc telefon, by zadzwonić do  @Eleonore Ragan , jej wzrok przy okazji wyłapał zaciekawione spojrzenie ich rodowego obserwatora, z którym ostatnio nawet rozmawiała o swojej pracy jako dyplomaty do spraw międzyrasowych. Doskonale się składało. Kiwnęła więc na  @François Barnard żeby podszedł.

– François i Eleonore mają dobre nosy, zaraz tu będą. – poinformowała  @Sahak Darbinyan ze słuchawką przy uchu, czekając, aż Ella odbierze. –  Egon przeniósłbyś go nam do najbliższego pomieszczenia. Może być tam...– wskazała wujowi  @Egon Cadieux na oślep pierwsze lepsze pomieszczenie, by tylko skryć się przed gapiami. I jeszcze... kilka słów od  @Marr przyciągnęło jej uwagę, więc na zakończenie zwróciła się do niej:

– Badam z grupą draculów tę sprawę, jeśli chodzi o sieć i plotki, któremu łowcy mamy przekazywać co uda nam się znaleźć? Czy też słać je do Rady bezpośrednio, jak raport z tego tu? – kiwnęła na Thomasa, póki zdobił podłogę, a potem, gdy tylko przyjęła odpowiedź Marr, ruszyła z Silvanem zagarniętym pod ramię, do wskazanego wcześniej pomieszczenia, by robić swoje. Może nie była zbyt silna, ale w czytaniu całkiem nieźle sobie radziła.

– Ella? Będę Ci winna... em... znowu. Mogłabyś zajrzeć na główną sal, mój ojciec ma do Ciebie biznes. Odwdzięczę się, obiecuje. – mówiła cicho, odchodząc od zgromadzenia.

_________________

Cyrille C. Vayssière

Cyrille C. Vayssière
Liczba postów : 26
Cyrille był świadkiem obecnej sytuacji, akurat raczył się czerwonym winkiem, kiedy światła zaczęły szwankować, a po chwili widoczny był trup. Rozejrzał się wkoło, ni to szukając winnego, ni to czegokolwiek. Prawdopodobnie rozejrzał się tylko i wyłącznie w celu wypatrzenia swojej rodziny, aby mieć pewność, że nic im się nie stało. Nie ruszał się z miejsca, popijał na spokojnie wino, kiedy kolejne osoby zbliżały się do ciała. Poruszenie na sali było oczywiste w takiej sytuacji, nie ma co się dziwić tak naprawdę. Ze świata myśli wyrwała go dopiero wibracja w wewnętrznej kieszeni marynarki, dostał smsa od Marcusa. Przeczytawszy go, kiwnął głową, jakby potwierdzając samemu sobie, że rozumie wysłaną mu prośbę. Nie miał powodów by odmawiać. Wpierw jednak Cyrille zbliżył się od tyłu do Sahaka - dzisiejszego gospodarza.
- Jak tylko posprzątacie, wyślij Tahirę z ciałem do szpitala. Zajmę się sekcją.
Rzucił te kilka słów, niby w przestrzeń, niby do Darbinyana. Nie miał czasu na długie pogawędki, ani nie chciał się przepychać przez zebrane wkoło osoby. Stwierdził, że to powinno wystarczyć. Nie znali się z wampirem zbyt dobrze, ale myśl, że Tahira może się tym zająć napawała go nadzieją, że Scalettowie nie odmówią pomocy. Kiedy tylko załatwił swoje - odwrócił się na pięcie, aby zniknąć z balu, prowadząc pod rękę Henriettę wprost do swojego auta.

@Sahak Darbinyan - mówię do Ciebie
@Tahira Darbinyan - wspominam Ciebie

z.t

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

To był jeden z tych momentów, gdy duma gryzła się z rozsądkiem. Honor kąsał Constanzę po kostkach i podsyłał jej jadowite myśli, kobieta nie czuła się do końca w porządku będąc wsadzaną w szalupę z dzieciakami, podczas gdy mężczyźni załatwiali ważne sprawy. Jakież to było przestarzałe, osiemnastowieczne. Zwłaszcza że kobiety Scalettich zostawały na miejscu, wmieszane w całą aferę. Nie była gorsza od nich, miała doświadczenie. O tak, ambicja to straszliwa cecha, groźny miecz obosieczny.
Mimo prywatnych rozterek zranionej godności Connie nie miała żadnych wątpliwości co do tego, jak powinna postąpić, co było słuszne w tym momencie. Przejęła od Silvana Idę, przygarnęła ją do siebie lekko. Pogróżka trochę podbudowała jej morale. Rzeczywiście, ogarnianie sceny morderstwa to pikuś w porównaniu do tego, jakie piekło panowie Zimmerman i Darbinyan przeżyją z Constanzą, jeśli nie będą na siebie uważać i nie wyjdą z tego cali i zdrowi.
Szybko zjawił się i Maurice, na całe szczęście, ostatni brakujący element obrazka. Renata sięgnęła dłońmi do twarzy syna, przelotnie pogładziła jego policzki, a potem wspięła się na palce i uściskała go, mocno i gwałtownie, bez żadnych słów. Później Maurycy pewnie będzie jęczał, że matka robiła to tylko na pokaz i celowo robiła mu wstyd przy innych wampirach, dość jednak powiedzieć, że nie będzie miał racji. Szybko znów objęła Idę opiekuńczym gestem i skierowała całą ferajnę do wyjścia.
— Możemy jechać twoim. Ja poprowadzę — zasugerowała. Wszystkie trzy młodsze wampirzyce – Cerise, Carol oraz Ida – były drobnymi, szczupłymi kobietami, pomieszczą się.
Najwyżej Idę usadzą na kolanach Maurice’a.


[ Z / T dla Constanzy, Maurice'a, Idy, Carol i Cerise ]


_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Na szczęście młode wampirzątko przyniosło więcej par rękawiczek, nitrylowych, bo lateksowych nie było na wyposażeniu i Sahak też je założył na dłonie i podał pudełko Silvanowi, aby każdy, kto zbliżał się do Thomasa miał przynajmniej tyle.
Wszystko toczyło się bardzo szybko i sprawnie. Tahira, Egon i Silvan z Draculich zabrali się za Thomasa i czytanie z niego, Sahak mógł odetchnąć. Mieli też możliwość zbadania zwłok w bardziej tradycyjny sposób, przygotować łowczych. Zakonnik był dumny ze swojej rodziny, nawet Egon trzymał fason, pomimo że jego źrenice zdradzały niejakie odurzenie. Czego innego jednak można się spodziewać po Sercu, miejscu specjalnie wydzielonym, aby móc swobodnie być sobą, bestią, bez oceny, bez krytyki sposobu życia, po sterylnym, błyszczącym blitchtrze górnej sali.
Jako w niebie, tak i na ziemi w piekle.
— Każda para rąk jest na wagę złota — odpowiedział na komentarz Marr oraz alfy Vayssière, dając też Tahirze kompletne zwierzchnictwo nad ciałem Thomasa. — Pani Marr, panie Marcusie, do którego Radnego mam zdawać raporty, pod którego będzie podlegała ta sprawa?
Nawet najbardziej zjednoczona grupa mgła wydawać sprzeczne rozkazy, więc popatrzył najpierw na kobietę, a później na mężczyznę nieco wyczekująco, aby zdecydowali, które ma przejąć bezpośrednie zwierzchnictwo nad przedwczesnym zakończeniem balu na rzecz Sojuszu, który w końcu sami stworzyli i balu, któremu wedle zaproszeń patronowali. Gdyby on patronował takiemu wydarzeniu, byłoby to dla niego jak policzek i próba poniżenia przez nieznanego agresora.
Zauważył coś na podłodze, poprawił rękawiczki na dłonie i podniósł dwoma palcami coś na kształt kluczka.
Czy znacie państwo ten przedmiot? — zapytał jeszcze radnych, samemu go oglądając. Teraz on poprosił obsługę o woreczek strunowy, aby umieścić w nim przedmiot.

@Tahira Darbinyan , @Silvan Zimmerman ,@Egon Cadieux , daję Wam rękawiczki na drogę, żebyście nie tycali Thomasa bez nich, daję Tahirze zwierzchnictwo nad działaniami nad trupem.
@Marr @Marcus Wijsheid proszę o decyzję co do zwierzchnictwa nad sprawą Thomasa
@Mistrz Gry oglądam kluczyko-podobne coś
@Cyrille C. Vayssière oczywiście, że współpracujemy <3

_________________
So, take me back to Constantinople

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
Widział jak ciało pokryte było jeszcze Marynarką Sahaka. Oczy Marcusa przybrały czerwony kolor, jego rysy twarzy nieco się wyostrzyły, co na pewno nie uszło uwadzę stojących obok niego osób. Podszedł z córką do ciała i delikatnie pociągnął nosem. Potem dostrzegł jak  @Henriette de Rouvroy przygląda się ciału z bliska. - Mądra dziewczynka, nie dotykała ciała rękoma. - Zaczął rozmowę ze swoim Alter Ego. Widział, jak córka metodycznie przygląda się ranie na szyi i palcom trupka.  Odsunął się, gdy widział, że skończyła. Wysłuchał to, co miała mu do powiedzenia. Skinął głową na jej słowa, jego twarzy wyrażała teraz jedynie skupienie. Nie musiał mówić jej niczego więcej.

- Skończmy z tymi tytułami Wielebny  @Sahak Darbinyan , mamy większe problemy niż etyka i dobre wychowanie - kącik jego ust uniósł się nieznacznie, celowo użył przydomka, jakim zdarzało mu się słyszeć w kontekście tego Wampira. - Z tego, co pamiętam Ja i Marr mieliśmy zadbać o bezpieczeństwo poza balem, Bal był w waszej kwestii. - odpowiedział, cichym gardłowym głosem. Wiedział mniej więcej o sprawie, którą prowadziła  @Marr jednak nie było również sensu zabierać głosu w tej materii. Wyciągnął rękę w stronę  @Silvan Zimmerman - Marcus Wijsheid - dodał na powitanie. Nie było sensu mówić niczego więcej. Na słowa o wilkach jego wewnętrzne Ego drgnęło - Czy mi się wydaje czy on uważa nas za psy gończe na jego posyłki? - Wilk w głowie Marcusa odezwał się z nutą nerwowości w tonie - Nie martw się i to zostanie mu zapamiętane - delikatne drgnięcie kącika ust mogło wyrażać wszystko. On patrzył jednak na  @Egon Cadieux który zaczął przeszukiwać ciało. Pokręcił jedynie głową.

Głos  @Cyrille C. Vayssière przyjął z delikatną ulgą - Szybki jest - zaśmiał się w do jego Wewnętrznego głosu. Gdy padło pytanie o raporty spojrzał na Marr, po kilku sekundach skinęli sobie głowami. - Do mnie - zwrócił się znów do Sahaka - I raport możesz rozpocząć od wyjaśnienia, kto zakrył ciało marynarką - otaksował Sahaka wzrokiem a na twarzy Marcusa pojawił się delikatny uśmiech - Bo obawiam się, że jakiekolwiek zapachy, które były na ciele właśnie się zatarły - Pokręcił głową - Te pianki czuć z daleka - nie mógł powstrzymać się od złośliwości. - I postarajcie się nie zatrzeć więcej śladów. - Gdy tylko skończył, to zdanie dostrzegł, jak Egon unosi ciało Thomasa. - Klucz nic nie mówi niestety, ale sprawdźcie, czy gdzieś nie pasuje, skoro On go miał - dodał, odwracając się i ruszając powoli za ciałem

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."

Marr

Marr
Liczba postów : 314
W myśl zasady: uczyć się na błędach - milczała. Niby zawsze lepiej na cudzych, jednak te własne zazwyczaj były boleśniejsze, zwłaszcza dla dumy; dlatego powstrzymywała się od komentarzy związanych z ogarnianiem tego niespodziewanego bajzlu. Z jednej strony błąd, z drugiej okazja do poprawy wielu aspektów, na wypadek gdyby powtórka wiązała się ze znacznie większym zagrożeniem. Do czego piała, to ostatecznie miało paść z ust Marcusa, z którym wymieniła spojrzenia. Ostatecznie kontakt z radą stanowił kwestię estetyczną, obieg informacji w takich sprawach mieli bardzo dobry.
- Z uwagi na specyfikę pracy Thomasa z Chanceux'em, wpierw przeczesałabym ichniejsze gabinety, później kolejno całą rezydencję, na końcu prywatne apartamenty - dodała, zaraz za Marcusem, w formie sugestii. To było standardową procedurą w przypadku polowania na ludzi; i długowiecznych. W przypadku szukania tego, co potencjalnie mógł otwierać kluczyk, wpierw wyczerpałaby wszystkie opcje będące w zasięgu ręki, a dopiero później szperała coraz dalej i dalej. Równie dobrze ta rzecz mogła otwierać szafkę z kawą zmarłego; więc klucza do znalezienia Świętego Graala wcale nie musieli dzierżyć.
- Oraz uszczypliwy drobiazg - nieco wyciszyła głos, choć jej słowa bez problemu powinny wpaść do uszu najbliższego otoczenia, w tym docelowego odbiorcy w postaci Sahaka. - Zakładając, iż nasz dowcipny artysta wygłosił swą przemowę osobiście, skierowanie wszystkich gości do wyjścia wręcz zagwarantowało mu bezpieczną drogę wyjścia. Jedynym plusem mogłoby być to, iż znajdował się na liście zaproszonych - słowa klucze, zakładając i mogłoby. Tutaj Marr nawet nie mogła mieć pewności oraz z uwagi na fakt, że Sahak był dyplomatą a nie protektorem, nie chciał na niego aż tak najeżdżać. Na tę chwilę Scaletta i tak mieli wystarczająco na głowie, więc bardziej kąśliwe uwagi i tak w niczym by nie pomogły.
Po tych słowa skinęła ogółowi głową i udała się do wyjścia - gdzie radnych sześć tam nie ma co jeść.

z/t Marr

Sonia Evans

Sonia Evans
Liczba postów : 227
Wymknąć się, to był jej cel, zniknąć nim zostanie zauważona. Jednak z drugiej strony...trup, idealna okazja na pierwsze kroki w tym, co zawsze chciała robić, jeszcze za życia. Cholera jasna! Gdyby nie to wszystko co się stało, już by składała papiery, już szykowałaby chociażby łapówki by dostać się na studia medycyny sądowej a teraz. Wszystko diabli wzięli. Ale...skoro był trup, była okazja chociaż do tego by zerknąć, spróbować, zobaczyć...sprawdzić, posmakować...eee zaraz że co?! Nie, nie wróć, Sońka...OPANUJ się! Nerwowe przełknięcie śliny i chwila prawdy. Krok w tył, nieco za ostry i zbyt...mocny. Trach i po obcasie. Kurwa. Jedyne szpilki jakie miała. Niepewnie podeszła do zgromadzenia ale nie na tyle blisko by czuć się aż za bardzo w zamknięciu.
- Może należy do jakiejś skrytki. Miejsce w tym budynku...może...może to klucz do jakiegoś pokoju, albo do skrytki bankowej czy coś w tym stylu. Sejf.
Chrząknęła nieśmiało przyglądając się uważnie zebranym. No co miała im powiedzieć, nie znała tutaj nikogo, była zupełnie w obcym miejscu, między obcymi jej wampirami.
- Poza tym, sprawdziłabym orientacyjnie miejsce z którego spadło ciało. Skupiliście się wszyscy w tym miejscu gdzie uderzył, ale pozostało jeszcze miejsce z którego zostało zrzucone ciało. Chyba, że ktoś już to sprawdza.
Dodała też nieco niepewnie, ciszej. No przynajmniej tak uczyniłaby ona sama gdyby tylko mogła, jakieś ślady, strzępki materiału...wszystko co mogłoby się znaleźć i naprowadzić na winnego mogło znajdować się w miejscu skąd ciało runęło.

Henriette de Rouvroy

Henriette de Rouvroy
Liczba postów : 158
Niedobrze jej się to robiło. Oglądanie zwłok gdy czułeś dyskomfort przez substancje odurzające nie były najlepszym pomysłem. Stała i mogła drugi raz obejrzeć ciało, poza wymianą spojrzeń nikt nie zwrócił na nią uwagi. Wspominając jednak bal (który zakończył się w krwawy gwałtowny sposób) niektórzy mogli być w takim stanie jak ona. Nie skomentowała marynarki na ciele, nie jej problem jak znajdą czyjś włos na jego ciele. Swoje odgarnęła. Nie zostawiała śladów, nie tworzyła nowych, ponownie przez chusteczkę oglądała go. Przyjrzała się skórze, szukała siniaków. Na dłoniach, nadgarstkach, a nawet kostkach. Przyjrzała się kolejny raz śladzie na jego szyi. Próbowała znaleźć cokolwiek  co by jej teraz powiedziało coś więcej. Czy go dusił przed? Obejrzała mu głowę, czy czasem nie brakowało mu włosów jak gdyby były wcześniej wyrwane. Zapachów wkoło niego było dużo, nie szło temu zaprzeczyć. Na koniec obejrzała mu buzię. Ponownie węszyła za wskazówkami. Nie było przecież pobranej krwi, nie wiedziała czy miał w organizmie substancje odurzające. Mogła jedynie przyjrzeć się dziąsłom, a nawet spojrzeć czy czasem nie miał nosa podrażnionego. Wstała ponownie czując jak jej wiruje w głowie. Koniec, zaczynała się coraz gorzej czuć. Przypomniało jej się czemu zawsze unikała opium.  
Podeszła ponownie do ojca, obdarowując go kolejnym wymownym spojrzeniem. Zmusiła go do trzech kroków w tył, tak dla pewności.  
- zakończyła rozmowę z ojcem całując go w policzek. Chętnie wyszła z Cyrillem, pozostając zamyśloną do końca podróży.

z/t

Eleonore Ragan

Eleonore Ragan
Liczba postów : 20
Stała w ogrodach, pozwalając sobie na odetchnięcie świeżym powietrzem i chrupała ciastko z ludziną, podsunięte jej przez kelnera, kiedy na sali zapanowało jakieś zamieszanie. Nagłe mignięcie prądu i tąpnięcie, jakby coś spadło z wysoka. Zdezorientowana, rozejrzała się dookoła, jednak nie zamierzała pchać się w centrum wydarzeń. Od tego byli inni, póki nikt jej nie prosił wprost o pomoc, zamierzała rozejrzeć się za osobami z jej stada, żeby upewnić się, że nic im się nie stało. Enigmatyczna dla niej wiadomość tylko sprawiła, że delikatnie zmarszczyła brwi. Zamierzała początkowo przeczekać, aż tłum trochę się zluzuje, żeby móc ze spokojem wyjść niepotrącana na każdym kroku. Nie zauważyła nikogo ze swoich, więc trochę spięta i zmartwiona zerknęła na telefon, kiedy ten raczył się odezwać szaloną melodią Nyancata, przypisaną Tahirze. Szybko odebrała, żeby dowiedzieć się, czego potrzebuje jej przyjaciółka.
— Trochę się tego już zbiera. Jeszcze nie wyszłam, siedzę w ogrodach, czekając, aż tłum na sali trochę się przerzedzi, więc zaraz tam będę. — Obiecała, zerkając w kierunku szklanych drzwi i wzdychając. Niezbyt uśmiechało jej się przepychanie przez tłum, jednak skoro obiecała, to ruszyła do wejścia na salę, żeby przedostać się do Sahaka, którego wypatrzyła z daleka. Dobrze, że był wysoki, przynajmniej mogła go wyłowić z tłumu osób całkiem sprawnie. Zaraz do niego podeszła i z odruchu przytuliła starszego wampira.
— Cześć staruszku. Tahira dzwoniła, że jest jakaś sprawa do załatwienia? — Przywitała się, skoro nie miała jeszcze tego dnia okazji złapać, chociaż na chwilę głowy rodziny Nyancatów. Tak, dalej nie potrafiła wybić sobie tego skojarzenia z głowy, już na wieki pozostaną tęczowymi kotami.

@Tahira Darbinyan > Odpowiedź na telefon
@Marcus Wijsheid @Sahak Darbinyan > Podlazłam do was, witam się z Sahakiem i pytam, do czego potrzebny wilk
(jeśli ktoś jeszcze jest obok, to przepraszam za brak ogarnięcia, kto gdzie stoi — za dużo ludu, za dużo postów)

Sponsored content


Strona 10 z 11 Previous  1, 2, 3 ... , 9, 10, 11  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach