Sala balowa - balkon A

3 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Obietnice miały to do siebie, że należało je spełnić. Sel dobrze pamiętała, co obiecał jej wilkołak, który ewidentnie nie palił się, by tę obietnicę spełnić. Po rozmowie z Tahirą doszła do wniosku, że zanim zrobi cokolwiek, to wypadało przecież coś zjeść. Najwyraźniej żołądek miał własne zdanie. Sel przeszła przez salę, dbając o to, by złapać spojrzenie Marcusa, któremu ukłoniła się w ironiczny sposób, kręcąc lekko głową. Zaraz potem wyniosła się na balkonik, ciekawa, czy mężczyzna załapie aluzję. Zresztą przecież obiecała mu, że wyjaśni swoje własne słowa o szantażu. To w końcu już nie chodziło o nią samą, ale przecież wilkołak nie chciałby, żeby ktokolwiek rozpowiadał o nim takie rzeczy.
Plecami oparła się o barierkę, lekko rozkładając ręce, by móc swobodnie się jej trzymać. Przymknęła oczy, odchylając lekko głowę i do taktu zaczęła nucić melodię. Oczywiście nie znaczyło to, że była nieuważna i nie zastanawiała się, czy ktoś czasem nie nadchodzi, ale zdecydowanie była bardziej rozluźniona niż zazwyczaj. Jedyne, co zrobiła, to przewiązała swój szal w pasie, żeby jej chwilowo nie przeszkadzał. Chłód nocy przyjemne owiewał nagie ramiona.
- Teraz sobie przypomniałeś? Nieładnie, wilczku, nieładnie. - oczywiście, że wiedziała, kto do niej podszedł. Jednak chwilę zajęło, zanim otworzyła oczy i ułożyła odpowiednio głowę, by móc spojrzeć na mężczyznę.

@Marcus Wijsheid

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
Gdy dostrzegł wzrokiem Selene i widział jej gest wskazujący na balkon. Ruszył za nią, zważywszy, że był nieco dalej, wszedł na balkon chwilę po niej. Zamknął za sobą drzwi, i powoli podszedł do kobiety. Delikatnie objął kobietę w talii, lekko przyciągając do siebie. Poczuł delikatny zapach jej perfum. - Przypominam ci, że to ty uciekłaś spod mojej ręki do Sahaka, a mną zaopiekowała się Panna Torres. - uśmiechnął się lekko złośliwie. Drugą rękę położył na policzku Kobiety. - Ale chyba nie o tym mam wrażenie, chciałaś rozmawiać. - Powiedział w jej Rodzimym Kazahskim. Robił tak, kiedy chcieli zachować przebieg rozmowy wyłącznie dla siebie. - Coś cię męczy mój Piękny Księżycu? - czas, w jakim podniosła spojrzenie i skierowała na niego, uświadczył go w tym, że mógł mieć racje. - Co się stało? - nie lubił owijania w bawełnę, szczególnie gdy przeczuwał kłopoty.

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Uśmiechnęła się pod nosem, dając się objąć i samej odwdzięczając się dokładnie tym samym. Uniosła za to z rozbawieniem brew, słysząc takież to oskarżenia.
- No wiesz co? Widząc, jak bardzo jesteś oblegany po prostu postanowiłam sobie znaleźć innego partnera do pierwszego tańca... Nie wmówisz mi za to, że się nie ubawiłeś z jego tekstów. Były wręcz bezcenne. - zakpiła sobie, zaraz jednak poważniejąc. Zmiana języka wyraźnie była zmianą całej sytuacji na bardzo, bardzo poważną.
- Nie, nie o tym. - potrząsnęła głową. - Widziałam, że się zdziwiłeś co do tekstu o szantażu... Nie był bezpodstawny. Wyobraź sobie, że komuś nie spodobało się Twoje przywitanie. I zostało mi zasugerowane, że jestem przez Ciebie szantażowana. Tak więc żebyś się nie zdziwił później. - puściła mu oczko, od razu. Głębokie westchnięcie znamionowało natomiast fakt, że to nie było wszystko.
- Obiecaj mi, że się nie wkurzysz. - powiedziała cicho, opierając dłonie o pierś mężczyzny. - Obiecaj, to powiem i resztę. - za dobrze go znała żeby nie domyślać się reakcji. A zdecydowanie wolała tego uniknąć. - Przysięgnij mi, Wilku, że nie zrobisz nic, czego potem wszyscy pożałują. - bez tego nie zamierzała mówić ani słowa.

@Marcus Wijsheid

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
Z nieukrywaną przyjemnością przyjął jej czułe dłonie, po jego plecach przeszedł delikatny dreszcz. Gdyby okoliczności były nieco inne może i wykorzystał to, że tak się odwdzięczała.
- Przypominam, że pierwsza odeszłaś do gospodarza. - uśmiechnął się nieco figlarnie. Poważna mina, i poważna sytuacja zdecydowanie jednak go przed tym powstrzymywała. - Niech myślą co chcą, ważne, że reszta rady i my sami wiemy, jak jest - odpowiedział nieco pospiesznie, gdyż kolejne słowa postawiły go do zupełnego pionu. Nie prosiłaby o obietnice bez powodu. Przez chwilę musiał zastanowić się, czy najpierw pytać, czy najpierw obiecać coś, czego nie miał pewności, że dotrzyma. Mogła poczuć, jak jego dłonie nieco zadrgały, próbował to ukryć, obracając ich tak, że teraz to on opierał się o balustradę, a ona opierała się o niego. Po chwili zastanowienia doszedł do wniosku, że jeśli jej tego nie obieca, niczego się nie dowie. Za dobrze go znała. - Obiecuje moja słodka Ainur. - Przywołanie jej prawdziwego imienia nie było również przypadkowe.

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Nigdy nie ukrywała, że całkiem lubiła się przytulać, zwłaszcza do ciepłego. Grzejnik najlepszym przyjacielem Selenki, a jeśli do tego był żywy, to już w ogóle była przeszczęśliwa.
- Zauważ, że zrobiłam to dlatego, że nie byłam w stanie się przebić przez Twoje panie. - wytknęła mu, ale bardziej w żartach niż faktycznej urazie. Zresztą przecież nie o tym mieli w tej chwili rozmawiać. Skinęła głową, uważnie obserwując twarz mężczyzny. Miała znaczne obawy, czym to się skończy, dlatego skoro już zmienił pozycję, to było bardzo źle. Oczywiście, że poczuła drgnięcie dłoni, skoro więc tak, to zostało jej jedynie przylgnąć do niego z całą mocą drobnego ciała.
- Więc pamiętaj o tej obietnicy... - w innym wypadku uśmiechnęłaby się, słysząc swoje imię, jednak nie teraz. Nie w tak poważnej sprawie. - Prócz oskarżenia o szantaż poszło jeszcze coś. Odbiłam to oczywiście, twierdząc, że masz na mnie haki których nie wykorzystujesz, ale wtedy Sahak stwierdził że ni mniej ni więcej, tylko pieprzę się z Tobą, żeby w taki sposób spłacić długi, które u Ciebie zaciągnęłam. No, tylko ujął to w trochę ładniejszy sposób. - powiedziała cicho, z ogromną uwagą obserwując wyraz twarzy wilkołaka, żeby w razie czego móc od razu zareagować.

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
Uśmiechnął się na delikatny przytyk - Jedynymi kobietami w pobliżu byłaś Ty, Elizabeth i Louis. - parsknął śmiechem. Następne słowa Kobiety jednak natychmiast zmazały uśmiech z twarzy Marcusa. Biorąc pod uwagę, że dalej go obejmowała, na pewno wyczuła jak całym ciałem mężczyzny, zaczęły wstrząsać drgania. Z jego gardła wydobył się cichy, aczkolwiek wyraźny warkot, który dodatkowo spotęgował drżenie. Oczy mu się przymknęły. Gdy je otworzył Selena wiedziała, że będzie miała przed sobą ciężką przeprawę. Widziała te oczy tylko raz, Wtedy była przerażona, obawiam się, że tym razem nie było inaczej. Gdy podniósł powieki, jego oczy lśniły Fioletem. Wilk właśnie wpadł w furie. - Zabije go! - Warknął przez zęby. - Nikt... nigdy... w mojej obecności... - cofnął ręce na barierki i zacisnął na nich dłonie, tak że zbielały mu palce. Zamknął znów oczy, nabrał powoli powietrza, a Selena musiała poczuć, jak wszystkie mięśnie w jego ciele zaczynają się wyraźnie napinać.

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Mogłaby mu odpowiedzieć, że przecież pobiegła do Weia, ale teraz kwestia pominiętego tańca nie miała najmniejszego znaczenia. Znaczenie miało to, że wilczek się wściekł. Drgnięcia ciała i przymknięte oczy nie zwiastowały niczego dobrego i nie pomyliła się. Fiolet tęczówek sprawił, że zbladła niczym ściana i schwyciła mocniej jego ubranie na plecach. Po prostu żeby się nie odsunąć i zwyczajnie nie uciec, chociaż wilk musiał być świadomy, jak bardzo przerażał teraz drobną wampirzycę. Cholera, domyślała się, że się wścieknie. Ale nie spodziewała się czystej furii.
- Dlatego to nie było w Twojej obecności, tylko w mojej. - nienawidziła tego, że jej głos zadrżał od tłumionej paniki, musiała jednak wziąć się w garść. Dios mio, naprawdę było źle. Jedną dłonią sięgnęła po jego dłoń, delikatnie odrywając od barierki i przekładając na swoje plecy. Potem to samo zrobiła z drugą ręką wilkołaka, swoje natomiast położyła mu na policzkach.
- Nie strasz mnie tak... - poprosiła miękkim, trochę drżącym głosem. Wspiąć się na palce już nie mogła, ale mogła spróbować chociaż delikatnie pochylić jego głowę i musnąć jego usta własnymi, tak w wyrazie przypomnienia, gdzie jest. Nie zmieniało to jednak faktu, że i sama Selena zaczęła lekko drżeć, czując, że panikuje, jak kiedyś, gdy już raz się to zdarzyło.
- Horik... Przecież obiecałeś... - jej głos się kompletnie załamał, a przez ciało przeszły dreszcze. Czuła, że oczy jej się szklą i gdzieś w duchu ucieszyła się, że nikogo poza nimi tu nie ma. Już nawet nie chodziło jej o obietnicę sprzed chwili, ale tamte poprzednie, sprzed wielu lat.

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
Oczy zaszły mu mgłą. Czuł jak jego ciało powoli zaczyna się przemieniać. Jej głos słyszał jak by z oddali. Jej dłoń otrzeźwiła, go nieco, ale nadal był wściekły. Przez chwilę chciał wyrwać swoją rękę, ale kiedy go pocałowała, i usłyszał jej zlękniony ton, przymknął na chwilę oczy. Kiedy odezwała się do niego jego prawdziwym imieniem, otworzył je. Mogla dostrzec że były już normalne. O wcześniejszej wściekłości świadczyć mogły jedynie palce zaciskające się na sukience na plecach, i przyspieszony oddech. - Wybacz.. - mogła wyczuć smutek w jego głosie - Nie chciałem cię wystarczyć. Dobrze o tym wiesz. - mogła wyczuć nadal gniew w jego głosie, lecz smutek zaczął być bardziej dominujący. - Nie zrobię mu krzywdy. Obiecuje - powiedział już nieco spokojniejszym tonem - Ale nie ujdzie mu to płazem. - dodał patrząc kobiecie prosto w oczy. Mogla dostrzec iskierki gniewu ale głos już miał zupełnie spokojny. - Nikt. Poprostu nikt nie będzie urągał twojej godności. Nie pozwolę na to - dodał z żelazną pewnością w głosie. Znała go dobrze, wiedziała że nie rzucał słów na wiatr. - Dziękuję - dodał szeptem, pochylając się do kobiety. Złożył na jej ustach delikatny pocałunek, któremu towarzyszyło delikatnie głaskanie po policzku. Ręka na plecach rozluźniła się, co świadczyło że gniew został już zażegnany.

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Wampirzyca była przestraszona. Chyba tak przestraszona, jak już dawno nie była. Czuła lodowaty pot płynący po plecach, czuła nieprzyjemne dreszcze strachu. Czuła zacisk dłoni na własnych plecach, ale to było zdecydowanie zbyt mało, by zakotwiczyć ją poza paniką. Niby to nie tak, że Marcus zrobiłby jej jakąkolwiek krzywdę, ale czy mogła mieć pewność? Furia wilkołaka bywała nieprzewidywalna, właśnie była też tego świadkiem. Potrząsnęła więc jedynie głową.
- Nie składaj obietnic, których nie będziesz w stanie spełnić. - powiedziała cicho, starając się w miarę ogarnąć, zanim przyjdzie konieczność powrotu na salę. Nie chciała pokazywać mu, jak bardzo wyprowadził ją z równowagi, jak bardzo się wystraszyła tego, co się chwilę temu stało. Musiała więc stanowczo uciąć temat.
- Godności? A co to takiego? - mimowolnie się rozluźniła, widząc, że złość już zażegnana, ale nadal nie była pewna, czy nie wróci w przeciągu sekund. Głębokie wdechy zbyt jasno wskazywały, tak samo jak lekko rozedrgany głos i ciało, że potrzebowała co najmniej chwili, żeby się uspokoić. - Ja nie mam godności, umówmy się. Więc nie rób głupich rzeczy dla mnie. - poprosiła miękko, dopiero po chwili opierając się czołem o pierś wilkołaka.
- I nie ma sprawy, polecam się na przyszłość. - uśmiechnęła się krzywo, odwzajemniając drobne muśnięcie. Desperacko zaczęła szukać czegoś, czym można by zamaskować ten temat, by wilk nie wkurzył się ponownie.
- Byłeś na tyle zapobiegawczy, żeby zgarnąć coś dla mnie do posilenia się...? - zrobiła bardzo niewinną minkę.

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
Odezwał się dopiero po chwili, podczas której obejmował Selenę. Potrzebował tej chwili na uspokojenie się. - Oczywiście, że mam. Chcesz je teraz czy później. - mówiąc to, spojrzał dziewczynie w oczy. Mogła dostrzec tlące się jeszcze iskierki gniewu. Wyraźnie był już spokojny, teraz na pewno on miał władzę nad umysłem. - Wiesz dobrze, że zawsze mam dla ciebie małe co nieco, mój słodki Księżycu - ciepło w jego głosie świadczyło o tym, że był już na pewno spokojny. - A co do obietnic - ujął jej dłoń - Nie zrobię mu krzywdy - zamilkł na chwilę - Za bardzo. - dodał, lecz ton głosu świadczył, że są to już przekomarzania. - Co do godności. Nie wątp w to nigdy. Proszę cię. - ostatnie zdanie powiedział, stojąc przed kobietą, mówił szeptem. I kiedy już miał ją pocałować, wziął głębszy oddech i dopiero wtedy delikatnie ucałował jej usta.

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Na twarzy Sel pojawił się szczery, piękny uśmiech, a oczy znów zalśniły radością.
- Uściskałabym Cię, gdybym już tego nie robiła. - oznajmiła bardziej radośnie, niż jeszcze chwilę temu. - Teraz jeśli możesz, potem możemy nie mieć okazji. Później znajdę sobie jakieś wygodne odosobnione miejsce, żeby zjeść. - poprosiła grzecznie, udając, że wcale tych gniewnych iskierek nie widzi.
- Hmmm... Powinnam się zarumienić? Albo pytać, jak to tu wniosłeś? - zaśmiała się cichutko, po czym delikatnie przyciągnęła głowę Marcusa do siebie, by wyszeptać mu do ucha. - A temu Twojemu wilkowi powiedz, że go nie lubię, bo uparcie i upierdliwie mnie przeraża. - mruknęła, jednak z cieniem uśmiechu na ustach. Można było uznać, że w miarę się już uspokoiła, chociaż w oczach nadal czaiły się resztki przerażenia. Przynajmniej dreszcze ustały już.
- Nie rób w ogóle, bo będzie skandal i nie wytłumaczysz tego bez opisu całej sytuacji, a tego bardzo, bardzo nie chcemy, prawda? - uśmiechnęła się ślicznie, mrużąc oczy. - Nie zamierzam kontynuować tego tematu, mój drogi. Może i bywam nieco... ekscentryczna, ale nie aż tak. - ot mieli inne zdanie w kwestii godności i tyle. Zresztą Sel nie uważała, by jej godność była czyjąkolwiek sprawą. Ona znała prawdę i tyle wystarczyło. No ale przecież nie będzie kłócić się z Marcusem, zwłaszcza, gdy znowu ją pocałował. Mruknęła miękko.
- Teraz to Ci mogę wybaczyć... Albo i nie. Gdzie mój obiecany taniec? - wygięła usta, udając urazę.

@Marcus Wijsheid

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
Uśmiechnął się, wkładając rękę do wewnętrznej kieszeni marynarki. - Jak to wniosłem, pozostawię słodkiej tajemnicy. - zaśmiał się, podając kobiecie dwie strzykawki z dokładnie wymierzoną dla niej porcją posiłku. - Jak chcesz, mogę zaraz spowodować, że się zarumienisz, chociaż wolałbym zrobić to w bardziej ekhm. - chrząknął znacząco. - Spokojnym miejscu na przykład u ciebie, pod prysznicem - dwa ostatnie słowa wypowiedział szeptem wprost do jej ucha.

Co do tego przykrego incydentu - mogła wyczuć, że głos nieco mu stwardniał - Powiedziałem, nic nie będę robił na razie. Przyszliśmy na bal i żaden bufon tego nie zepsuje. Załatwię to później, i nieco bardziej dyplomatycznie. - dodał dla uspokojenia Kobiety. Może w oczach innych był bawidamkiem i lekko duchem, lecz kiedy trzeba było, potrafił być dyplomatą z krwi i kości. Chwila głębszych oddechów i znów spokój pojawił się na jego twarzy. - Mówiłem ci już, że ślicznie wyglądasz, jak się na mnie gniewasz? - zaśmiał się - Jeśli nie masz zamiaru uciekać znów do któregoś z tych nieopierzonych podlotków z bufonowych rodów to nawet zaraz. - zamyślił się chwilę - Nie ukrywam, że po tańcu z Tahirą mam lekki niedosyt - zaśmiał się gorzko. Nie wspominał Selenie, w jaki sposób załatwiła go kobieta, zostawiając go na środku parkietu.
@Selena
@Tahira Darbinyan -wspomina o tobie

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
- Możemy uznać, że całkowicie odkupiłeś swoje winy przynajmniej na ten moment! - uśmiechnęła się szeroko. Zadawanie pytań nie miało najmniejszego sensu, zresztą... czy wiedza "jak?" była jej do czegokolwiek potrzebna? Przyniósł, podał, wszystko w porządku.
- To bądź łaskaw mnie teraz zasłonić, to sobie schowam ładnie przed wzrokiem niepowołanych i potem znajdę odpowiednio odosobnione miejsce. - z oczywistych względów nie będzie przecież się pożywiać w miejscu, gdzie tak naprawdę każdy może wejść i ich nakryć. Nie po to przecież tyle czasu się ukrywała.
- A kto powiedział, że Cię tam wpuszczę. - zamruczała niewinnie, mrużąc oczy. Najwyraźniej kryzys został już zażegnany.
Kusiło powiedzieć jeszcze kilka słów, ale Selena miała na tyle taktu i oleju w głowie, by tego nie zrobić. Oboje nie chcieli już kontynuować tego tematu, a przez to nakręcać się mocniej. Co natomiast sądziła o dyplomacji Marcusa, lepiej niech historia po prostu milczy.
- Och udław się futrzaku. - roześmiała się, ale już bez jakiejś większej złości w głosie. - Ja nie uciekam. Co najwyżej zajmuję sobie czas. - wytknęła słodkim głosem, by zaraz spoważnieć na ten ton i pogładzić mężczyznę po policzku. - Tahirą? Widziałam, że była dosyć zdenerwowana i potrąciła mnie i Raisę, ale nie sądziłam, że tańczyła z Tobą. - była zaskoczona, naprawdę zaskoczona. - Ale wiesz, teraz jestem do Twojej dyspozycji. Jeśli chcesz, możemy nawet wrócić na salę.

@Marcus Wijsheid

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
Na ten moment? - zaśmiał się, podciągnął ją mocniej do siebie, obejmując ją w pasie, - Uważaj, bo następnym razem będziesz musiała pofatygować się do mnie. - Oboje wiedzieli, że to było jedynie przekomarzanie się. Przez tyle lat już nauczył się kiedy i ile pokarmu musi mieć dla kobiety przygotowane.
Zerknął za Selene i widząc, że nikt nie zbliżał się do balkonu, obrócił ich sprawnie, przyciskając nieco kobietę do balustrady. Wiedział, jak mocno to zrobić, żeby nie zrobić jej krzywdy, ale żeby wywołać odrobinę podwyższenia temperatury między nimi. - A gdzie zamierzasz je schować? - zaśmiał się, szepcząc kobiecie do ucha. Jego głos był tym razem bardziej zmysłowy. - Czuję, że wpuścisz i to całkiem niedługo, a jak nie to sam wejdę. - mruknął do niej ściszonym głosem, po czym puścił do niej oko porozumiewawczo. Kiedy upewnił się ze pakunek był już schowany w bezpiecznym miejscu odsunął się delikatnie od Seleny, przez chwilę sunąć dłońmi po jej boku i bioderkach. - Nie chcę o tym rozmawiać, zachowywała się dziwnie, a ja nie zamierzam robić za niańkę, dla kogoś, kto tego nie chce. - dodał z przekąsem. Kiedy wspomniała o Tańcu, odsunął się od niej o krok, wyciągając do niej dłoń w lekkim ukłonie. - Selono Kartal czy uraczysz mnie, skromnego mężczyznę, swoją piękną osobą w tym jakże.. - przerwał, a na jego twarzy zawitał uśmiech, który coraz trudniej było ukrywać. - Chodźmy zawładnąć parkietem. - po tych słowach ucałował ją lekko w dłoń i otwierając jej drzwi, zaprosił na salę.

@Selena

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
- Ależ żaden problem, spacerek mi się zawsze przyda… Poza tym zważywszy na to, gdzie zdarza mi się pracować, to myślę, że nie będzie to problemem. – Sel nigdy nie miała nic przeciwko, by się z kimś podroczyć, tak długo, jak było to tylko droczenie się. A że z Marcusem znała się już tak długo…
Uśmiechnęła się lekko, oblizując czubkiem języka swoje wargi i patrząc na mężczyznę spod rzęs. Nie odpowiedziała mu oczywiście na pytanie, za to wykorzystała fakt, że jest aż tak blisko i powoli zaczęła podsuwać swoją sukienkę. W momencie, gdy odsłoniła już obydwa uda i koronkowe zwieńczenie pończoch, za jedną z nich ostrożnie umocowała obie strzykawki – oczywiście po tej stronie, gdzie suknia nie miała rozcięcia. Dopiero wtedy pozwoliła jej swobodnie opaść do ziemi i oparła się o balustradę.
- Mmmm. Zobaczymy. – mruknęła w bardzo przekorny sposób, jak to bywało w jej zwyczaju. – Sprawdzasz, czy nie ukryłam pod suknią czegoś więcej? – nie mogła się powstrzymać przed tą drobną prowokacją, uginając przy tym nogę w kolanie w taki sposób, by całkowicie odsłonić udo.
- Toż przecież nie pytam. Współczuję jedynie zmarnowanej muzyki, ładna była. – puściła mu oczko, podając mu swoją dłoń. – Skromnego? I to ma być opis Twojej osoby? To chyba znamy dwóch różnych Marcusów. – parsknęła lekkim śmiechem, zdecydowanie jednak radosnym. – Ale za komplement dziękuję. Chodźmy im pokazać, jak się bawią skamieliny. – tego już nie mogła sobie darować, nawet gdy bardzo chętnie podążyła z mężczyzną na parkiet, poddając się całkowicie muzyce i tych niewielkich ilościach alkoholu, które już krążyły w jej żyłach.

@Marcus Wijsheid

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.

Sponsored content


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach