Sala balowa - wstęp

+31
Bastien Laviscount
Ayato Shin
Ivo Francis Mackay
Eleonore Ragan
Edmé Le Blanc
William Angus MacKay
Carol Moreau
Cyrille C. Vayssière
Ida Olszewska
Garland Cerise
Maurice Hoffman
Cerise Dracula
Leticia Torres
Silvan Zimmerman
Universal Person
Henriette de Rouvroy
Raisa Litauer
Egon Cadieux
Tahira
Claude Van der Eretein
Flore Cerise
Merlot Chardonnay
Adrienne Ortega
Elisabeth Riche
Wei Liu
Marcus Wijsheid
Jun
Yueying
Constanza Moreau
Sahak Darbinyan
Mistrz Gry
35 posters

Strona 4 z 11 Previous  1, 2, 3, 4, 5 ... 9, 10, 11  Next

Go down

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 848
First topic message reminder :

Rezydencja rodziny Scaletti lśniła w chłodnej nocy jak lampion, wabiący wędrowców świetlik, prowadząc ich jednak nie na manowce, a do pięknego, ociekającego luksusem budynku. Limuzyny i samochody gości zajeżdżały pod szerokie schody, na których rozłożono czerwony dywan. Balustrady przyozdobiono grubymi girlandami herbacianych i różowych róż, które łączyły się nad otwartymi dwuskrzydłowymi drzwiami, tworząc pachnący, piękny portyk nad wejściem.
Okrycia wierzchnie odbierało dwóch mężczyzn w czarnych smokingach, natomiast kobieta i mężczyzna jedynie w wianach z róż i cielistym body, udającym nagie ciało, pomalowani na złoto w całości iskrzącymi się brokatem farbami do ciała, podawali z tacy szampana Cristal Rosé Vinothèque Champagne 1999 w wysokim kieliszku oraz elegancką broszurę.
Bladoróżowe złoto z delikatnym bąbelkiem w kieliszku miało niezwykle głęboki smak przez podwójne leżakowanie. W aromatach każdy z gości wyczuwał nuty kakao, mocno palonej kawy, prażonych orzechów, z orzeźwieniem dzikich truskawek, różowych migdałów, wspomnienie słodkiego lata oraz poziomek, zakończone czym pomiędzy kremowymi nutami truflowymi i pain-aux-raisin na końcu języka.
Broszura zawierała, oprócz życzeń dobrej zabawy od gospodarzy, rodziny Scaletti, plan przyjęcia i spis przewidywanych oficjalnych tańców.

21:00 — Rozpoczęcie przyjęcia toastem powitalnym
21:10 — Pierwszy walc
22:00 — Otworzenie Serca Nocy
00:00 — Polowanie


Z foyer goście przechodzili przez ogromną kwietną bramę do sali balowej, której sufit w całości został przykryty dywanem róż, z których jak kwiaty wyrastały  kryształowe żyrandole. Na razie grał tylko kwartet utwór jako tło do rozmów, a orkiestra oczekiwała na znak, aby zagrać pierwszy taniec. Obsługa, odziana identycznie w złotą farbę oraz wianki, na złotych tacach roznosiła miniaturowe słodkie przekąski na jedno ugryzienie: maluteńkie pastelowe macarones o smaku różanym, lawendowym oraz passiflory; serniczki, brownie i ciasteczka cytrynowe w papilotkach pasujących do wystroju sali przyozdobione jadalnymi kwiatami oraz niewielkie eklerki. Z kolei ze słonych przekąsek do wyboru był szereg kanapeczek z szynką parmeńską, serami pleśniowymi i figami, łososiem, a także wersje wegańskie.
Nie należy również zapominać o napojach, chociaż najłatwiej było złapać obsługę roznoszącą kieliszki z szampanem, można było również spotkać takich niosących szkło wypełnione innymi rodzajami win i mocniejszymi trunkami. Wokół miejsca przeznaczonego do tańczenia rozmieszczono stoliki, a wokół nich krzesła, fotele i kanapy, tak że każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Dla bardziej wprawnego oka ukryte za girlandami kwiatów osłaniających ściany,  widoczne były przejścia do mniejszych, bardziej prywatnych pomieszczeń, bądź na rozległy marmurowy taras schodzący do oświetlonego ogrodu, gdzie kilku złotych służących również częstowało alkoholem i słodkościami, a strategicznie umieszczone altany gwarantowały odrobinę prywatności.

MG z/t
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633
     Oczywiście, że zgodziła się na zaproszenie @Louis Moreau, a jakże! Renata nie pamiętała, ile czasu minęło od jej ostatniej służbowej wizyty w siedzibie Rady, aczkolwiek wystarczająco długo, by zechcieć nadrobić towarzyskie zaległości. Niektórzy przychodzili na bal, żeby zluzować portki i tylko czekali, aż Serce Nocy zostanie otwarte, by zanurzyć się w rozpasaniu, Constanzie natomiast wystarczyły kontakty oficjalne. Zresztą noc była jeszcze bardzo młoda i nigdy nie wiadomo, dokąd ich wszystkich zawiedzie. Tak więc ochoczo zapewniła, że z Louisem spotkają się później, przy dobrej sposobności.
 


Tymczasem, przenieśmy się w czasie kilka minut później, gdzie w tańcu z bardzo skupionym @Silvan Zimmerman Constanza wirowała czarną spódnicą rozkloszowaną niczym wielki wachlarz. Odchylona lekko do tyłu, oparta z gracją o dłoń profesora, dawała się prowadzić. Tiara pełna metalowych kółeczek i krążków brzęczała za każdym razem, gdy zmienili kierunek lub gdy Silvan przystawał, żeby obrócić partnerką w miejscu.
W którymś momencie, zupełnie mimo woli, Renata natknęła się spojrzeniem na scenkę rodzajową, która przywołała na jej twarz nieprzyjemną falę gorąca. Obroty były szybkie, zaraz straciła widok z oczu, lecz rumieniec zdążył rozkwitnąć na policzkach i tak już pozostał. Zamiast zachować technicznie poprawną pozę, wyprostowała się i wbiła wzrok w twarz Silvana, żeby nie musieć oglądać tej samej rzeczy ponownie. Tylko co z tego, kiedy oczy same jakoś uciekały ponad ramieniem Silvana za każdym razem, gdy mężczyzna obracał się tyłem do sceny?
Pąs na twarzy można było łatwo wyjaśnić ruchem, w końcu tańczyli już ładnych kilka minut. Silvan radził sobie świetnie, prawdopodobnie lepiej niż sam o sobie myślał. Renata nie chwaliła go otwarcie, kierując się swoją starą, bezduszną zasadą, że perfekcja powinna być normą, a nie wyjątkiem, ale bardzo doceniała jego poświęcenie. Nie pierwszy raz zresztą. Mogłaby przysiąc, że walc był jednym z ich pierwszych wspólnych tańców, jeśli nie liczyć jakichś dzikich ludowych pląsów w większej grupie, gdy mocno się upili na jakimś święcie piwa.
— Podobno ładnemu ze wszystkim ładnie, nawet z antropofagią i hekatombą —  parsknęła trochę nerwowo, starając się wyprzeć z myśli przyuważoną scenę i udając, że bawi się w Silvanową grę sarkazmu, wyciągając przy tym dumnie szyję, jakby się z nim droczyła. No… w zasadzie to rzeczywiście się droczyła, po prostu wyrzucała sobie, że nie mogła skupić się w pełni na przekomarzance i dać z siebie więcej w kwestii poczucia humoru.
Kiedy ich taniec się skończył, Connie uściskała ciepło dłonie Silvana i podziękowała mu szczerze. Powiedzieć, że wypadli nie najgorzej byłoby sporym niedomówieniem, ani razu nie pomylili kroków, nie wpadli na nikogo, nie pogubili synchronizacji przy figurach. Hafty sukni Constanzy mieniły się przy ruchach, a garnitur Silvana sam w sobie był magnesem na spojrzenia, wyglądał w nim świetnie (i wcale nie myślała tak dlatego, że sama pomogła mu tenże garnitur wybrać, nie nie).
 
Rozeszli się przy stole, jedno w lewo, drugie w prawo. Constanza postanowiła skorzystać z chwili odpoczynku pomiędzy tańcami i odnaleźć ponownie @Adrienne Ortega. Odruchowo zerknęła na ręce wampirzycy, czy ta ma co pić, by wznieść jakiś symboliczny toast.
— Powiedz, że zaproponowali ci honorowy spektakl —  zagadnęła trochę żartobliwie, a trochę jednak nie. Wszak Adrienne była znaną performerką, jej Cyrk mógłby dostarczyć więcej emocji niż klasyczne tańce, którymi co poniektórzy zdawali się być jakby znudzeni. Connie zupełnie tego nie rozumiała, jako że stare przyzwyczajenia tkwiły w niej głęboko. Kiedyś, w czasach dinozaurów, tańce były jedną z lepszych rozrywek.



______________________________________________________
Obydwie kobiety zostają w tym samym miejscu, przy stole.
Można podchodzić w obecnym temacie, jeśli ktoś ma ochotę zagaić. :3
Rozmowa odbywa się w prywatnym wątku.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Claude Van der Eretein

Claude Van der Eretein
Liczba postów : 119
Chociaż na początku otaczający go tłum zdawał się być jedynie masą nieznanych mu wampirów i wilkołaków, z czasem Claude zaczął rozpoznawać coraz więcej twarzy. Będąc członkiem tej społeczności znał całkiem sporo osób. I tak, rozglądając się po sali w czasie toastu, odnalazł spojrzeniem jasnych, srebrnych oczu swoich rodziców, których pozdrowił uśmiechem, zauważył Tahirę w towarzystwie nieznanej damy a gdy został pozdrowiony przez Constanzę, skłonił głowę z szacunkiem. Na moment zawiesił wzrok na gospodarzu, mężczyźnie imieniem Sahak Darbinyan o którym słyszał co nieco, a którego nie miał jeszcze przyjemności poznać osobiście.
Shin nie wyglądał na zadowolonego pomysłem Van der Ereteina, lecz brunet już dawno postanowił, że chłopak potrzebuje twardego przewodnictwa. Nie znał jego Alfy, lecz miał nadzieję, że Wilk nauczy Szczeniaka jak nie zginąć w Paryżu, mieście możliwości.
Porwał Ayato do tańca i już po chwili okazało się, że tamten szybko się uczy. Claude, z niemałym zadowoleniem, gdy tylko wyczuł, że jego partner odnalazł rytm a jego dwukolorowe oczy spoczęły wreszcie na twarzy Francuza, poprowadził go odważniej, czyniąc ich walca pełniejszym, eleganckim w pełnym tego słowa znaczeniu.
Ach, te rumieńce. Shin był chłopakiem nieśmiałym i sprawiał wrażenie o wiele młodszego niż w rzeczywistości, i właśnie to sprawiało, że Claude był nim tak żywo zainteresowany. Japończyk, chociaż był mu bliski jak brat, lub nawet bardziej, pozostawał chodzącą zagadką, która wysyłała prosty sygnał "Rozwiąż mnie". Chociaż... cóż, w przypadku Shina, pasowałoby bardziej "Zwiąż mnie".
Claude spojrzał na partnera z góry i posłał mu zagadkowy uśmiech, zupełnie inny od tych, jakie posyłał mijanym w tańcu parom.
- Tak, są tutaj. - powiedział - I bacznie nas obserwują, mój drogi. - dodał szczerząc zęby - Z resztą nie tylko oni. Zastanawiam się tylko, czy to tobie zazdroszczą partnera, czy mnie zazdroszczą...zdobyczy. - mówiąc ostatnie słowo pochylił się i wypowiedział je prosto do ucha Shina. Zaraz po tym zmusił chłopaka do wygięcia się w tanecznej pozie, należącej do układu. Musieli wyglądać naprawdę ciekawie.
Posłany obserwującym uśmiech był naprawdę czarujący, a że Claude mógł pochwalić się wyjątkowo przyjemną dla oka aparycją, wiedział jak wykorzystywać swoje atuty. I chociaż nie przepadał za byciem w centrum uwagi, wiedział kiedy należało zagryźć zęby i grać tak, jak przygrywała muzyka.
- A twój Alfa... Widzisz go tutaj? - zapytał po chwili - Chciałbym go poznać. - ponownie rozciągnął wargi w uśmiechu, który tym razem nie sięgnął oczu.
Utwór dobiegł wreszcie końca. Van der Eretein podziękował swojemu partnerowi i odprowadził go na bok, gdzie mogli zaczerpnąć tchu. Claude nie pozwolił jednak Shinowi na dłuższy odpoczynek, bo już po chwili chwycił z niesionej przez kelnera tacy kieliszki i jeden wręczył Ayato.
- Chodź. Chciałbym byś poznał moją rodzinę. - powiedział patrząc na Japończyka badawczo. Nie ruszył się jednak z miejsca, czekając na decyzję Shina. Niech przynajmniej w tej chwili ma szansę na odmowę.

@Tahira Darbinyan - widzę Cię
@Constanza - pozdrawiam
@Sahak Darbinyan - chciałbym Cię poznać
@Flore Cerise - mówimy o Was...
@Merlot Chardonnay - ...i zaraz pewnie podejdziemy
@Ayato Shin
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Ayato Shin

Ayato Shin
Liczba postów : 249
To, że są obserwowani, Ayato doskonale wiedział. Partner nie musiał mu tego dodatkowego uświadamiać. Takie przyjęcia zwykle roiły się od pięknie wyglądających drapieżników, które obserwują każdy ruch potencjalnej ofiary. Świadomość ta stresowała Japończyka, chociaż bardzo starał się tego nie pokazywać. Skupił się na tańcu, by nie myśleć o całej reszcie. Nie trwało to jednak długo, bo słysząc pytanie Claude'a, zaczął się dyskretnie rozglądać.

- Nie widziałem go jeszcze. - odpowiedział cicho, rozglądając się za alfą. Cieszył się, że Cyrille nie miał nic przeciwko temu, że mieszkał z wampirem. I chociaż należał do stada, więcej czasu spędzał w domu Francuza.

Utwór dobiegł końca i oboje zeszli z parkietu. Nie przyzwyczajony do tego rodzaju wysiłku Shin, potrzebował chwili by unormować oddech. Przyjął kieliszek od partnera i napił się odrobinę, jedynie by zwilżyć podniebienie. Nie przepadał za alkoholem.

- W porządku. Wypada się przywitać. - uśmiechnął się nieco pewniej i podszedł bliżej bruneta, by go poprowadził. Niemalże w tym samym czasie dostrzegł Cyrille i jeśli ten złapał z nim kontakt wzrokowy, kiwnął głową na powitanie.

- Mój alfa też już jest. - spokojnym tonem poinformował wampira. Zapewne pójdą się przywitać z Cyrille jak skończą rozmowę z rodzicami wampira.

@Claude Van der Eretein
@Flore Cerise @Merlot Chardonnay - idziemy się przywitać
@ @Cyrille C. Vayssière - widzę Cię
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Raisa Litauer

Raisa Litauer
Liczba postów : 49
Wiele się działo w trakcie jej tańca, co też mogła zauważyć kątem oka, nawet gdy naprawdę chciała zapomnieć w tym momencie o całym nieboskim świecie. Nie dało się wszak ukryć dość specyficznych interakcji, jakie czynione były na ich własnych salonach, wobec publicznych okoliczności i to nie przez nikogo innego, jak ich "władzę". Nie żeby kiedykolwiek miała wysokie mniemanie na temat osób znajdujących się na wysokich stołkach, teraz jednak nawet ta odrobina dobrego zdania wydawała się być zagrożona, gdy kątem oka obserwowała te biegi i poszturchiwania. Nawet ich rodzina, której można było zarzucić wiele niesnasek i mnogość ekscentrycznych charakterów, teraz prezentowała się idealnie, stanowiąc zgodny front, z zachowaniem godnym salonów, na których bywali. W tym samym czasie zaś rządzący nimi urządzali sceny, których zdecydowanie nie przystało pokazywać wobec publiczności. Możnaby zarzucać Raisie hipokryzje, sama bowiem przecież nie uważa zasad savoir vivre za najważniejszych. Z drugiej jednak strony jeśli bowiem nawet ona, wychowana dosłownie w lesie, radziła sobie dobrze z konwenansami, to od rządzących wypadało wymagać chociaż odrobiny więcej, nieprawdaż?
Nic dziwnego, że jej wzrok odsunął się od ukochanego na chwilę, by w przelocie pochwycić ten Sahaka, pomimo neutralnej miny komunikując tym jednym spojrzeniem własne nastawienie wobec sytuacji i zauważając, jak nawet bez własnej ingerencji stawał się częścią zamieszania. Cóż, jeśli ktoś tutaj skutecznie potrafił sprowadzić wszystko do nudnej powagi, to właśnie on, byli więc chyba bezpieczni. I to mimo tego, że również reszta rodzeństwa postanowiła dopaść Rady…
- Poczuli się jak u siebie - szepnęła do Nasira, gdy w czasie jednej z figur jej twarz zbliżyła się do jego szyi. - Ale chyba dostali już przypomnienie o tym, gdzie i dlaczego są.
Wobec kolejnego obrotu jej wzrok znów mignął po okolicy, tym razem pozwalając jej zerknąć w stronę wejścia, w którym pojawiła się jedna ze znajomych jej twarzy. A że była to jakże pozytywnie nacechowana znajomość biznesowa, nic dziwnego, że nie mogła sobie odmówić powitania, gdy tylko nuty pierwszego kawałka zaczęły cichnąć. Upewniła się jeszcze czy ruszą wspólnie, czy jednak będzie szła sama, po czym ruszyła z parkietu. Przemykając między parami, posłała jeszcze przelotny uśmiech w stronę Tahiry, tak uroczo wyglądającej u boku swojej "przyjaciółki". I pomyśleć, że w wielu rejonach świata wciąż wydawało się tak kontrowersyjnym by dwie kobiety tańczyły wspólnie klasyczny taniec, nie mówiąc już o czynieniu wspólnie innych aktywności. Pod tym względem Paryż był dość przyjemnym odświeżeniem, czymś względem czego jej rodzime strony wciąż jeszcze musiały się zmienić.
Po drodze zagadnęła jeszcze jakiegoś kelnera, wymieniając z nim kilka słów przyciszonym głosem, by w końcu móc znaleźć się przed stojącym nieco na uboczu wilkołaku.
- Panie Vayssière… Cyrillu. Jak miło cię widzieć na naszych salonach - zagadnęła, witając się z nim. - Czyżby muzyka nie trafiła w twoje gusta?
Być może wykazywała troskę o dobrą zabawę gościa, jak na dobrze ułożoną przedstawicielkę organizatorów, a może zwyczajnie chciała wybadać, czego trzeba by było, aby znalazł się na parkiecie. Preferowalnie u jej boku.

@Sahak Darbinyan - łapię spojrzenie
@Nasir Al Rasheed - mówię
@Tahira Darbinyan - uśmiecham się
@Cyrille C. Vayssière - witam jak na dobrą gospodynię przystało uwu

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635

Dużo rzecz działo się w niezwykle krótkim czasie. Ledwo wkroczyła na salony, przemówienie, szybka wymiana kurtuazji z członkami Rady, a tu już ktoś się słownie bił o możliwość tańczenia z nią? Tego się całkowicie nie spodziewała. Było to nieco zabawne. Mimo wszystko nie chciała, aby na takiej uroczystości były niesnaski z tego powodu i to jeszcze między wampirem i wilkołakiem.
W odpowiedzi wpierw na słowa @Louis Moreau uśmiechnęła się jedynie. Miał rację. Poradzą sobie te dzieciaczki. Jednak lubiła zaczepki słowne. Ot, aby tradycji stało się zadość. Pozwoliła na ucałowanie jej dłoni zarówno Louisowi ja i @Marcus Wijsheid. Ot, tą część przywitania można było uznać za odhaczoną.
Wtem do ich skromnego grona dołączyła @Leticia Torres wraz z @Egon Cadieux. W geście przywitania również się delikatnie skłoniła. Właściwie klasycznie dygnęła lekko pochylając swą głowę.
- Witajcie moi drodzy. My zaś dziękujemy wam za wystawienie tak cudownego balu by uczcić pakt między obiema rasami. Dla nas to czysta przyjemność móc być patronem tej uroczystości. - powiedziała uśmiechając się do nich i ponownie lekko dygnęła w geście podziękowania. Wtem właśnie dołączył do nich jeszcze @Garland Cerise , któremu najwyraźniej nie przeszkadzało całkowicie to, w jakiej sytuacji się znaleźli. Nawet nie drgnęła gdy ją tak obchodził z tyłu i z boku. Lekko zerknęła w jego kierunku. Uśmiechnęła się uroczo. Następnie zwróciła swą uwagę na Egona, któremu została przerwana wypowiedź przez wilkołaka.
- Och moi drodzy. Z chęcią bym zatańczyła z obojgiem. Niestety obawiam się, że na dany moment muszę wam odmówić. Pozwólcie, iż przedstawię wam od razu powody owej decyzji. Wybaczcie wiekowej wampirzycy. Jestem najstarsza z obecnego grona i mój artretyzm lubi się budzić w sytuacjach, gdzie za dużo się poruszam. Poza tym nie zdążyłam się jeszcze odpowiednio przywitać z gośćmi. Przybyłam tuż przed przemową. Nie chciałabym, aby ktokolwiek poczuł się urażony, iż nie zamieniłam z nim chociaż tych dwóch słów na przywitanie. Obowiązki w pierwszej kolejności. Dopiero później przyjemności. Nie odmówię jednak towarzystwa w tym wypadku. Któryś z panów zechciałby mi pomóc i pozwolić się wesprzeć o jego ramię? - zapytała swym słodkim i spokojnym głosikiem uroczo się do obu uśmiechając. Jeśli któryś z nich się zdecydował na akompaniamentowi jej wtem ruszyła po sali witając się z każdym obecnym na tej cudownej uroczystości. Nie omieszkała przywitać się z @Nasir Al Rasheed czy też samym @Sahak Darbinyan. Nie pominęła również @Raisa Litauer, @Henriette de Rouvroy, kochanej @Flore Cerise czy też wielu innych obecnych na sali balowej. Po drodze oczywiście poczęstowała się lamką białego wina podjętą z tacy kelnera. Nie zapomniała oczywiście podziękować kelnerowi. Oczywiście jej przywitania nie miały nikomu przeszkadzać w tańcach na parkiecie więc ostrożnie dobierała owe momenty ku temu. Tuż po zakończeniu owej eskapady postanowiła wyjść na chwilę na jeden z balkonów aby móc odsapnąć od zgiełku pomieszczenia.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Merlot Chardonnay

Merlot Chardonnay
Liczba postów : 100
Jego podejście do rodziny na pewno było inne niż jego przyjaciółki. Co wcale nie powinno nikogo dziwić nie tylko dlatego, że nie urodził się człowiekiem, a wampirem; jakby nie patrzeć - od swoich rodziców nie otrzymał zbyt dobrych wzorców zachowań rodzicielskich. Ignorowanie, lekceważące podejście do opieki i wychowania, a ostatecznie podrzucenie go krewnym. Obrazek idealnej rodziny. Nie miał jednak im tego za złe. Wiedział, że w gruncie rzeczy zostawili go dla jego dobra. Nie zmieniało to jednak faktu, że przez to miał zapewne nieco… spaczoną wizję życia rodzinnego. Choć starał się być dobrym ojcem. I chyba nie był w tym aż tak zły.
- Ja jedynie stwierdzam fakty - powiedział, patrząc na Flore wymownie. Przecież znali się wystarczająco długo, by pewne rzeczy o sobie wiedzieć. Właściwie to wiedzieli o sobie naprawdę sporo. Ale to dopiero był szczegół.
Gdy Flore skupiła się na wystroju sali, on znów zaczął rozglądać się po zgromadzonych w pomieszczeniu gościach. Właściwe to znał tam prawie wszystkich chociaż z widzenia. W końcu obracał się w tym towarzystwie już od dekad. Był jednak raczej samotnikiem, więc niewielu ze zgromadzonych było jego dobrymi znajomymi. Wypadało jednak pokazać się w towarzystwie, by potem bez wyrzutów móc zaszyć się w swojej jaskini na kolejne lata.
- Tak myślę, że nieprędko zabraknie tu świadków - stwierdził, rozglądając się po sali pełnej nadnaturalnych. Cóż. Będzie musiał jakoś przeboleć takie marnotrawstwo alkoholu. - Tak, dobry alkohol to podstawa - zgodził się z Flore, kręcąc winem w kieliszku. Może i brzmiał jak alkoholik, ale siedział w biznesie winiarskim od tak dawna, że inaczej już nie potrafił. Całe szczęście - jego towarzyszce chyba to nie przeszkadzało.
Gdy złapał kontakt wzrokowy z synem skinął mu głową. Przyjrzał się też jego towarzyszowi, choć nie układał sobie planów na nadchodzące przesłuchanie, jak to zapewne robiła już Flore. Matki już chyba tak mają. A przynajmniej większość z nich.
- Tak, chyba bawi się nieźle. Tylko go nie zawstydzaj. Bo potem on nam będzie to wypominał przez dekadę - powiedział, kręcąc głową i unosząc do ust kieliszek z winem. On najchętniej też ruszyłby na parkiet, bo lubił tradycyjne tańce. Postanowił jednak z tym poczekać. Najpierw chyba wypadało porozmawiać z synem. - Idziemy do nich gdy skończy się ten taniec? - zapytał Flore, nachylając się nad jej uchem, by nie przekrzykiwać muzyki. W tym samym czasie Claude z towarzyszem podjęli chyba podobną decyzję, bo po swoim tańcu ruszyli w ich stronę.

@Flore Cerise
@Claude Van der Eretein
@Ayato Shin
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Egon Cadieux

Egon Cadieux
Skrót statystyk : S: 1/5
SPT: 5/5
PRC: 2/5
OP: 1/5
WT: 2/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktor
— Kontra
— Pamięć ejdetyczna
— Odczytywanie wspomnień z krwi

MUTACJE NEGATYWNE
— Alergik [skorupiaki, -1 PRC]
— Alergik [kiwi, -1 PRC]
— Nerwus [-2 OP]
— Nosiciel

MUTACJE POZYTYWNE
— Predator [+1 PRC]
— Dobre uzębienie
— Farciarz
Liczba postów : 904
Cóż, Egon wcale nie poczuł się lepiej słysząc jak Elisabeth odmawia tańca im oboje. O ile jeszcze był w stanie zrozumieć, że powstrzymują ją obowiązki Radnej tak z tym artretyzmem to chyba trochę przesadziła. Czy wampiry nie są w sumie automatycznie odporne na typowo ludzkie dolegliwości? Skoro męczył ją artretyzm to jakim cudem dożyła swojego wieku? Mniejsza o to, Egon, mimo że nie był lwem salonowy, to jednak potrafił łączyć kropki i wiedział co oznacza słowo „nie”. Może nawet dodałby jeszcze coś zgryźliwego, gdyby nie to, że przyuważył niemą prośbę o pomoc swojego starszego brata. A że przy okazji tyczyło się tej tajemniczej złotej damy, to Cadieux nie musiał się wiele zastanawiać.
-Pani wybaczy, jednak również i mnie czekają obowiązki- pożegnał się i… w sumie tyle go widzieli. Egon ruszył przez salę jak najkrótszą drogą w kierunku Sahaka przy okazji wyjątkowo zręcznie omijając tańczące pary. Po drodze odszczekał w myślach wszystkie epitety jakimi zdążył, również w myślach, obrzucić kochanego braciszka, który był wystawiony na niechciane awanse. Już niedługo, zaraz Egonek przybędzie z odsieczą by go uratować przed nachalną płcią niewieścią.
Wampir wręcz zmaterializował się przy parze i uśmiechnął się lekko w stronę nieznajomej.
-Zachciałaby Pani ze mną zatańczyć? - od razu wypalił po co przybył i wyciągnął w jej kierunku dłoń, którą mogła ująć i jeśli się zgodziła to niezwłocznie poprowadził ją na parkiet. Teraz nawet był wdzięczny swojej siostrze, że jeszcze podczas podróży, kiedy towarzyszyli swojemu ojcu, zadręczała go nauką tańca. Teraz nie musiał się stresować, że zdepta swoją partnerkę. Może nawet w ramach wdzięczności w końcu pozwoli jej na makeover w swojej szafie? No a na pewno wybaczył jej zaciągnięcie przed oblicze Rady. Niech ona się z nimi męczy. O.

@Elisabeth Riche - oddalam się
@Sahak Darbinyan - przybywam i ratuję
@Selena - porywam do tańca jeśli się dasz
@Leticia Torres - nawet na Ciebie nie narzekam
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Leticia Torres

Leticia Torres
Liczba postów : 57
Czerpała tą prostą przyjemność z dręczenia rodzeństwa, z wciągania brata w pułapkę, wciąż jeszcze nieświadoma, że więcej rzeczy miało pójść po jej myśli, póki co wciąż zachowując optymizm i niewinność.

- Oczywiście, że nie. Ten zestaw był robiony na specjalne zamówienie z mojego osobistego projektu. – odpowiedziała z lekką dumą słyszalną w jej głosie. Z jednej strony pragnęła się tym chwalić, z drugiej jednak nie zamierzała zdradzać Egonowi jak wiele wysiłku w to włożyła. Jeszcze sobie pomyśli, że jest dla niej ważny czy coś. – Ale nie martw się, większość ciuchów rzeczywiście jest z moich przekąsek. Specjalnie wybieram te dobrze ubrane i w twoim rozmiarze. – odbiła piłeczkę szczerząc zęby do brat, akurat w czas, kiedy zbliżali się niebezpiecznie blisko Rady i jeśli dalsza riposta miała nadejść to będzie musiał zachować ją na później.

Na słowa Louisa początkowo zareagowała zdziwieniem, jednak po chwili zreflektowała się i skłoniła głową w jego stronę. - Dziękuję. Chciałam bym powiedzieć, że my mamy równe szczęście, ale niestety nie mogę, kiedy nasz drogi przewodniczący nie daje nam okazji by poznać  goi kąpać się w jego blasku. – odparła uśmiechając się, a raczej jedynie wyginając usta, bo żadna radosna iskierka nie dotarła do jej oczu. Co to stwierdzenie miało znaczyć?! Czyżby członek Rady otwarcie wbijał im szpilę w postaci wypomnienia tajemniczego szefa ich rodu, o którym nie mieli zielonego pojęcia mimo upływu lat? Jeśli zaś miała to być podpowiedź to nie dała jej kompletnie nic, zostawiając ją jedynie skonfundowaną.

W momencie, w którym ktoś bezczelnie wpakował się między nich z zamiarem kradzieży potencjalnej partnerki. Może powinni byli dopisać na zaproszeniu kilka dodatkowych punktów, bo widocznie te podstawowe zasady savoir-vivre nie były wszystkim znane. Co wyjątkowo chętnie wypomniałaby nieznajomemu, gdyby nie przedstawiciel tej samej rasy w Radzie stojący zaraz obok. Zapamiętała sobie jednak, żeby później zwrócić honor bratu, a nieznajomego wpisać na własną czarną listę. Szczęśliwie bądź wręcz przeciwnie, nie przyszło jej doczekać końca sporu, jednak zamierzała wypatrywać finału sceny z parkietu, a później wypytać co dokładnie zaszło.

Kiedy Marcus ujął jej dłoń i pocałował ją, zaszczyciła go swym łagodnym uśmiechem, szczęśliwa że przynajmniej ta część planu poszła zgodnie z jej oczekiwaniami. Po całym tym rozgardiaszu, którego była właśnie świadkiem, cieszyła się z tej chwili spokoju na parkiecie. Jeszcze z czasów ludzkich kochała taniec i wiedziała, że idzie jej całkiem nieźle, przynajmniej na tyle, żeby nie dać się rozproszyć jakąś lekką konwersacją myląc przy tym kroki.

- Trudno porównywać moje życie do waszego, szczególnie że wciąż jestem młoda i brakuje mi kilka lat do dorosłości według standardów wampirów. Wciąż szukam swojego miejsca w tym świecie i powołania, jedynym co biorę za pewnik jest moja rodzina…. – w tym momencie zrobiła nagłą pauzę i ściszyła znacznie głos do konspiracyjnego szeptu – oraz fakt że nigdy nie zajmę się śpiewaniem. Jeśli kiedykolwiek dowiesz się, że próbuję się jako piosenkarka, proszę, powstrzymaj mnie, dla dobra wszechświata. – oddalając się na chwilę w obrocie uśmiechnęła się zadziornie, wracając do normalnego tonu. – Skoro już poznałeś mój sekret, może także ty mógłbyś podzielić się ze mną jakimś? Mam nawet kilka pomysłów, chyba że wolisz zaoferować mi odpowiedź na własnych zasadach?

@Egon Cadieux, @Louis Moreau mówię do was w przeszłości, ale nie musicie mi odpowiadać
@Marcus Wijsheid tańcu, tańcu

Garland Cerise

Garland Cerise
Liczba postów : 69
Już od dobrej dekady od czasu do czasu cyrklował wokół Elisabeth nie ukrywając względem niej swoich intencji. Garland nie był typem pruderyjnym. Wręcz przeciwnie. Podobnie jak powiedział jej przy ich pierwszym spotkaniu. Mało co było stanąć na drodze pomiędzy nim, a tym czego pragnął. Ostatnie wieki, pomimo rozmaitych konfliktów, były dla niego całkiem hedonistyczne. Kupiecka przeszłość pomagała ukryć się w tłumie, a ten bezbłędny uśmiech otwierał wszystkie drzwi, których potrzebował. A jeśli niektóre trzeba było wyważyć..? Cóż. Wtedy z pomocą przychodziła mu wilkołacza siła. Były czasy, kiedy bardzo ubolewał nad swoim losem, zwłaszcza jeśli chodzi o metodę pożywienia. Uważał, że wampiry mają łatwiej nie potrzebując mordować swoich ofiar żeby się posilić i nadal to robił. Po prostu z czasem przekonał sam siebie do tego, że skoro dostał to przekleństwo, powinien je wykorzystać do granic możliwości. Chociażby dlatego, że w pewien sposób kosztowało to życie jego brata. Może to właśnie przez to nie był przez te wszystkie stulecia w stanie nawiązać jakiejś romantycznej relacji z żadną wilkołaczycą? Na razie nie przeszkadzało mu uganianie się za wampirzymi sukienkami. Zwłaszcza, kiedy wyglądały tak apetycznie, jak na Lis.
Oczywiście pomimo swojego zachowania był doskonale obyty z balowymi kurtuazjami, tylko tym razem miał je kompletnie gdzieś. Wciął się w pół zdania jakiemuś wampirowi i był tego całkowicie świadom. Po prostu udawał, jakby tego nie było. Wszelkie zgryźliwe komentarze dobiegły jego uszu, a jakże, aczkolwiek on tylko pokręcił głową na boki jakby jakieś dzwony biły, ale nie wiadomo w którym kościele. W skrócie próbował trochę zagrać facetowi na nerwach, jeśli go zaatakuje będzie mógł się bronić i etykieta będzie zachowana.
Koniec końców nic z tego nie wyszło gdyż Lis postanowiła odrzucić zaloty obydwu kawalerów. W bardzo dyplomatyczny sposób. Strony od której już trochę ją znał, lecz miał przeczucie, że jej pełne spektrum pozna dopiero na tym balu. Nawet jeśli nie zamierzała z nim teraz zatańczyć, on nie zamierzał zostawić jej na lodzie jak ten nieszczęsny, chyba trochę urażony, wampir. Ktoś tu musiał być dżentelmenem i choć bycie cukiereczkiem na ramieniu pani radnej trochę kolidowało z tym że próbował utrzymywać bardzo mały profil społeczny, tak dobre wychowanie było od niego silniejsze.
- Oczywiście Elisabeth. - uśmiechnął się do niej uprzejmie oferując swoje ramię - Ale ostatni taniec i tak będzie mój. - wyszeptał jej jeszcze na ucho nachylając się gdy zajęła już swoje miejsce u jego boku.
Nie przeszkadzał jej w tych wszystkich uprzejmościach. Po prostu zabójczo dobrze obok niej wyglądał uprzejmie się do wszystkich uśmiechając. No... Prawie do wszystkich, gdyż ciężko mu było tak ciepło i serdecznie uśmiechnąć się do Flore i jej kochanka. Było mu dość niezręcznie, nadal miał pewne problemy z nawiązywaniem z nią kontaktu wzrokowego. Zawsze przywoływała niechciane wspomnienia i nie była to zupełnie jej wina. Po prostu pewne rzeczy, które on nie do końca przepracował. Z ulgą dał się zaciągnąć za Elisabeth na jeden z balkonów.

@Elisabeth Riche - towarzyszę Wink
@Flore Cerise - Robię dobrą minę do złej gry.
@Merlot Chardonnay - A na Pana staram się nie warczeć Very Happy

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
Gdy doszli na parkiet skłonił się jej delikatnie i ruszył do tańca, prowadząc swoją partnerkę po sali. Naszczescie długie lata lubował się w pojawianiu się na salonach więc taniec nie był mu obcy. Uraczył kobietę miłym uśmiechem słuchając jej odpowiedzi. - To prawda dla wielu z nas twój uroczy wiem jest zaledwie ułamkiem, jednak jest na tyle już poważny, że nie musisz obawiać się ignorowaniem jak szczenięcia. - uśmiechnął się na słowa o śpiewaniu - W tajemnicy powiem ci że sam uwielbiam śpiewać jednak niekoniecznie chcą mnie słuchać - dodał szeptem, na jego twarzy uśmiech przybrał bardziej figlarna formę - Czasem odnoszę wrażenie że etykieta i "dobre wychowanie" dla niektórych stała się ważniejsza niż dobra zabawa - wyraźnie zaakcentował w sposób nieco prześmiewczy te dwa słowa. Cóż może i nie był wzorem dla etykiety, ale nigdy też nie bawiły go konwenanse, no może poza sytuacjami kiedy mogło to przynieść jakieś wyraźne dla niego korzyści.

- Wiesz moja piękna Panno Torres, zaintrygowalaś mnie. - spojrzał kobiecie prosto w oczy, ton jego głosu był nieco niższy co u wielu kobiet wywoływało głębsze zainteresowanie. - Jaki to pomysł na odkrywanie moich sekretów wpadł do twojej głowy. - po tych słowach rozejrzał się po sali wyławiając wzrokiem  @Henriette de Rouvroy oraz  @Tahira Darbinyan. Przyglądam im się przez krótką chwilę, lecz nie na tyle długa by by partnerka poczuła się odtrąconą. - Widzę że moja Córeczka zaprzyjaźniła się z waszą dyplomatką. Jaki ojciec taka córka - zaśmiał się delikatnie i znowu wzrokiem wrócił do oczu kobiety z którą tańczył.

@Leticia Torres

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Westchnęła delikatnie, zdając sobie sprawę, że Sahak zdecydowanie nadinterpretował całą sytuację. Zdawała sobie sprawę, że zważywszy na ich historię wszyscy członkowie rady zachowywali się wokół siebie bardzo poufale, ale to nie znaczyło, że ktoś wobec kogoś mógł mieć długi. I spłacać je w dziwny sposób.
- Nie chciałabym, żebyś mnie źle zrozumiał. - zaczęła łagodnie. - Nie spytam, jaki rodzaj poświęceń masz na myśli, bo zwyczajnie nie chcę tego wiedzieć. Przede wszystkim jednak nikt aktualnie mnie do niczego nie zmusza, a gdyby zaczął, to wyglądałoby to zupełnie inaczej. Nie dostałam miejsca w Radzie dla uprzejmego uśmiechu, więc niech nie zwiodą Cię pozory. Marcus zachowuje się specyficznie, ale to dżentelmen w każdym calu i nie zniżyłby się do zmuszania kobiety do czegokolwiek. A zwłaszcza mnie. - podkreśliła dobitnie, kończąc ten temat. Jeśli to nie dotrze do Sahaka, to niestety nie dotrze już nic. W oczach wampirzycy zalśniła stal, gdy o tym mówiła. Bardzo nie lubiła, gdy ktoś nie traktował jej poważnie, a takie wrażenie teraz odbierała ze słów dyplomaty. Owszem, zawdzięczała dużo wilkołakowi. Ale cokolwiek się działo, nigdy nie działo się bez zgody. A przestrzeń osobista? Sel miała niekiedy własne zdanie na jej temat.
Mina mnicha na cmoknięcie w polik była bardzo wymowna. Na tyle, by dać Sel jasny sygnał, że koniec z maskaradą i zwyczajnie odsunęła się, poprawiając szal na ramionach.
- Nie mam w zwyczaju wyśmiewać moich partnerów do tańca. Nie mam również w zwyczaju zmuszać innych di rzeczy, na które zgodzić się nie chcą. - dodała równie swobodnie, co jeszcze przed chwilą. Mogła jednak sobie wyobrazić, że zachowanie tamtej dziewczyny było bardziej niż tylko bolesne. Skoro jednak aż tak nie chciał spróbować ponownie, to cóż. Sel namawiać nie zamierzała, nie on jeden tu był w końcu, z partnerami lub partnerkami do tańca nie powinno być problemu, wystarczyło chwilkę poczekać.
- Cóż, w takim razie wypada nadrobić niedopatrzenie. W dobrym tonie było najpierw zaprosić gospodarza, a potem zajmować się gośćmi. Skoro jednak gospodarz sobie nie życzy... - uśmiechnęła się ślicznie, odwracając się do mężczyzny, który właśnie nadszedł.
- Z przyjemnością. - ujęła dłoń wampira, po czym skinęła Sahakowi głową na pożegnanie i razem z Egonem wyszła na parkiet.
Nie można było powiedzieć, że nie umiała tańczyć. Może nie przepadała za pewnymi rodzajami tańców, ale zdecydowanie na parkiecie czuła się niczym ryba w wodzie. Nie na darmo od dziecka wręcz zaznajamiała się z muzyką, ucząc się jej i pozwalając się pochłaniać.
- Jakże się panu bal podoba? - zaciekawiła się. Mimo jednak doboru słów było widać, że to tylko zwykłe żarty, a dziewczyna wcale taka formalna i poważna nie jest.

@Sahak Darbinyan @Egon Cadieux

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

William Angus MacKay

William Angus MacKay
Liczba postów : 6
Czy spóźnianie się było w dobrym tonie? Nie, prawdopodobnie nie, ale powiedzmy sobie szczerze: William nie był wzorem dobrych manier. Poza tym - nie spóźnił się aż tak bardzo, tylko znośnie: ledwie piętnaście,może dwadzieścia minut. Nie zależało mu na tym, żeby pojawić się akurat w punkt na rozpoczęciu przyjęcia, tym bardziej, że wiedział, czego mniej więcej mógłby się spodziewać. I nie zawiódł się (ku swojemu ubolewaniu): wszędzie kwiatki, złoto i snobizm. Snobizm, wylewający się każdym porem ciała, każdą szczeliną murów, każdą różyczką i makaronikiem.
- Uuuuch... - skomentował, krzywiąc się nieco, gdy zobaczył to wszystko, a pokryci złotą farbą i wiankami służący podsunęli mu szampana. Odmówił gestem dłoni, wzrokiem nakazał odsunięcie się mężczyźnie, który chciał odebrać od niego okrycie wierzchnie: William nie miał na sobie żadnego płaszcza ani nic innego, co zechciałby oddać.
- Nie - warknął na swojego pierworodnego, gdy ten chciał wkroczyć z nim do sali pod rękę. Przeszedł przez drzwi pół kroku przed Ivo, wyprostowany, wodząc wokół wzrokiem. Nie krył specjalnie tego, że wystrój wywołuje w nim raczej negatywne odczucia; zresztą ci, którzy go kojarzyli (a jako założyciela rodu - nawet jeśli William był młody jak na wampira - część osób z pewnością go znała) wiedzieli, że MacKay nie czuł się nigdy dobrze w otoczeniu rzeczy wymyślnych i ociekających bogactwem, mających okazać całemu otoczeniu, że oto są w towarzystwie czy na terenie kogoś, absolutnie wyjątkowego, kto ma Nietuzinkowe Podejście Do Świata. Tak, sam był arystokratą z urodzenia, ale tego typu snobizm go mierził.
Skinął lekko głową Selenie, gdy schwycił jej wzrok i westchnął, rozglądając się.
- Nie liczyłem na nic normalnego do jedzenia czy picia - mruknął do syna, choć na tyle głośno, że osoby najbliżej niego z pewnością mogły go usłyszeć - i się nie przeliczyłem. Możesz spróbować znaleźć dla nas coś zjadliwego?

@Ivo Francis Mackay
@Selena

Leticia Torres

Leticia Torres
Liczba postów : 57
Musiała przyznać, że coraz bardziej lubiła Marcusa, szczególnie że nie widział jej jakby była jakimś robalem, który zawieruszył się w jego mieszkaniu, irytującym, ale zbyt małym żeby zawracać sobie nim głowę, czego można byłoby się spodziewać po istocie, która żyła całe tysiąclecia. Miała wrażenie, że jest traktowana na równi, a przynajmniej nie z pompatyczną wyższością, co naprawdę ceniła.

- Jednak kiedy zostawimy jedynie troskę o dobrą zabawę i nie będziemy zważać na innych, czyż nie uczyni to nas niczym lepszym od zwierząt zamiast istot wyższych. – zauważyła zastanawiając się czy uwaga dotyczyła jedynie jej wcześniejszych słów czy może również sytuacji, której byli wcześniej świadkami. Chociaż może zwyczajnie od nadmiaru istot nadnaturalnych zaczynała świrować i dopatrywać się tego, czego tam nigdy nie było, niemniej wolała uważać to za zwykłą ostrożność.

- Niekoniecznie twoje miałam na myśli. Wierzę, że jeśli będziesz chciał się jakimiś podzielić uczynisz to bez podchodów, a skoro są takie, które pragniesz zachować w ciemności, żadnym sposobem nie uda mi się ich wyciągnąć na światło dzienne. -  odparła odwzajemniając spojrzenie i nie uciekając wzrokiem. -  Liczyłam raczej, że mógłbyś podzielić się ze mną jakimś szczegółem dotyczącym wspomnianego już przez Radnego Moreau Chanceux, może wskazówką do jego tożsamości lub zamiarów. Na pewno wiesz coś więcej, a ja sama wolę podążać za wampirami, których twarze znam i który zaskarbili sobie mój szacunek, jak w przypadku Najwyższej Rady oczywiście. – dodała zanim podążyła jeszcze na sekundę wzrokiem w kierunku obu tańczących pań. Chociaż wcześniej była zła na siostrzenicę za złamanie umowy, musiała przyznać, że prezentowała się wyjątkowo uroczo przy wilczycy, jakby wzajemnie się dopełniały. – Bardzo dbamy o poprawne stosunki między rodami i pielęgnację Traktatu. – dołączyła do Marcusa uśmiechając się i pokazując przy tym cały komplet śnieżnobiałych zębów.

@Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
Dostrzegł w jej oczach delikatną Iskierkę, może to zasługa właśnie tego ze nie traktował jej jak byle wampirka czy wilka. Nie był zadufany w sobie i swojej wyższości jak wielu z młodego pokolenia. Nie rozumiał z resztą tego typu zachowań, w końcu rada powstała właśnie z konieczności utrzymania naszych ras przy życiu, bez względu na wiek czy stan. Trochę bolało go, że najstarsi z młodego pokolenia, właśnie w taki sposób traktowali młodszych. Ach tęsknił za czasami kiedy Każdy traktował się po równo, kiedy nie było rodów, kiedy nie było tak zwanych Elit. Oczywiście pewna hierarchia zawsze miała znaczenie, ale nie była tak obnoszona jak w dzisiejszych czasach. - To zależy, co nazywasz dobrą zabawą. Bo jeśli mówimy tu jedynie o pijaństwie i orgiach to fakt zniżamy się do zwierząt, jednak jeśli mówimy o swobodnej sytuacji kiedy nie musimy zwracać uwagi na konwenanse, takie jak kto jest starszy czy młodszy, zmienia to nieco postrzeganie. Wybacz, nie lubię bufonady, wywyższania się ponad stan i robienia z siebie nie wiadomo kogo. - uśmiechnął się znów do dziewczyny. - Elisabeth i Louis są lepsi w te klocki, Francuska dama i wielki Azjata - dodał szeptem gdy nadarzyła się ku temu okazja - Myślę, że rozumiesz, co mam na myśli. - uśmiechał się znów, puszczając do dziewczyny oko.


- Widzisz, żeby lepiej zrozumieć pewne rzeczy, zdradzę ci pewien sekret. Urodziłem się w 820 roku na terenach dzisiejszej Szwecji. Jestem więc z urodzenia Wikingiem, nie dla mnie bufonada i etykiety. Ale jeśli wymaga tego sytuacja, zaznaczam wymaga, potrafię się zachować, jak na arystokratę przystało. - Kolejne słowa padły w nieco tajemniczo cichym tonie głosu - Ale niech to na razie zostanie między nami Panno Leticio. - uśmiechnął się do dziewczyny. Przez chwilę milczał, zastanawiając się nad odpowiedzią na kolejne pytania Kobiety.  - Niestety nie jestem w stanie powiedzieć ci za wiele na temat waszej głowy rodu ponadto, że widziałem go ostatni raz jak był jeszcze młodym nietoperkiem. Trzymającym się spódnicy własnej matki. Pamiętam zaś dobrze jego rodziców, których cechował arystokratyczny rys i bardzo arystokratyczne wychowanie. - zamilkł na chwilę, wpatrując się kobiecie w oczy. - Także źle wybrałaś sobie radnego na źródło informacji - zdanie, które mogła wyczuć jak zarzut, kompletnie psuł złośliwy uśmiech na twarzy mężczyzny. - Cieszy mnie to ze o nie dbacie, Choć przyznam, że nie dla nas to robicie a dla własnego dobra. Jest nas za mało na tym świecie, żeby walczyć jeszcze miedzy sobą. - w ostatnim zdaniu wyczuć mogła dojmujący smutek.

@Louis Moreau @Elisabeth Riche - subtelnie, aczkolwiek w typowy dla siebie złośliwy sposób obgaduje was
@Leticia Torres - tancu tancu a co

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Edmé Le Blanc

Edmé Le Blanc
Liczba postów : 56
Całe szczęście, że zdążył "prawie" na czas. Błysk w oczach Edme nie zdradzał zdenerwowania ani występującym ze strony mężczyzny lekkim spóźnieniu, ani podejściem do całego zdarzenia w postaci zabawy. Zazwyczaj przychodził wtedy, gdy termin zbliżał się nieubłaganie, ale teraz, wyjątkowo, została mu ta umiejętność odebrana bez najmniejszej krzty współczucia w spojrzeniu tęczówek należących do losu przepełnionego swoim własnym, widocznym kaprysem. Na pewne rzeczy nie mógł mieć wpływu, tak więc i sobie nie pluł prosto w twarz, narzekając na to, co miało miejsce — bo o ile na początek zaliczył niewielki poślizg, o tyle jednak mógł wdrożyć się do zabawy bez najmniejszych problemów. Pozostawało mieć tylko nadzieję na to, że pozostali przedstawiciele Rady nie będą mieli mu tego za złe, w końcu jakoś odpowiadał za dobry wizerunek nie tylko swój, ale też i pozostałych.
Westchnął. Ubrany w pasującą marynarkę — jak zawsze — z kieszeniami, prędzej przyglądał się, aniżeli bezpośrednio uczestniczył w zabawie. Przynajmniej na razie, wszak jego podejście mogło się zmienić o sto osiemdziesiąt stopni.
Zabawa rozkręcała się w najlepsze, ale powoli, bez nadmiernego pośpiechu — podawane przez obsługę alkohole, jak i słodycze wyglądały kusząco, ale obecnie Le Blanc nie sięgał po żaden z tych toastów, skupiając się na przechodzeniu wśród uczestników. Był raczej jednym z nielicznych wilkołaków, a przynajmniej tak podejrzewał, zwróciwszy uwagę na to, w czyjej rezydencji zdarzenie ma akurat miejsce. Wówczas wtedy zauważył, jak Selene tańczy z Egonem na parkiecie i obdarzył ją lekkim podniesieniem kącików ust do góry, nawet jeżeli na niego nie spojrzała; nie zamierzał przerywać tej zabawy, skądże.
Zamiast tego, po tym, jak pochwycił kieliszek szampana, wypatrzył w tłumie @Flore Cerise. Nie czekał zbyt długo, prześlizgając się w miarę sprawnie obok innych osób, aby następnie stanąć zdecydowanie bliżej i posłać w jej kierunku — jak i towarzyszy — widoczny, delikatny uśmiech.
- Dobry wieczór, Flore. - postawił na formalne słowa, aczkolwiek, gdyby przyszło im się spotkać w miejscu mniej "balowym", przy herbacie i czymś mniej hucznym, nie bez powodu zwróciłby się do niej w formie zdecydowanie luźniejszej. Nie przepadał za tą otoczką, ale nie mógł na nią nic poradzić poza przystosowaniem się do panujących wokół realiów. To samo zrobił w kierunku @Merlot Chardonnay, stawiając na przyjazne podejście. W końcu nie był tutaj w formie innej niż zabawa, a wszelkie nieścisłości wolał wiedzieć już na samym starcie. - Dobry wieczór. Mam nadzieję, że nie przeszkodziłem w żaden sposób? - zapytawszy uprzejmie, nie bez powodu wyciągnął dłoń w jego kierunku. Uścisk zawsze był widziany pozytywnie. - Miło mi pana poznać. Edme Le Blanc. - przedstawił się; nie znał mężczyzny o typowo azjatyckich korzeniach, ale i też, pozostawał otwarty na nowe znajomości.
Upił następnie łyk trzymanego w naczyniu szampana.
- Jak wam mija wieczór? - mruknąwszy, obserwował następnie podejście ze strony innych osób. Jeżeli jego obecność by im nie pasowała, gotów był się odsunąć, aby dać wszystkim uczestnikom miejsce na prywatne rozmowy. W końcu sam się poniekąd wprosił i nie zamierzał, aby ktokolwiek czuł się przy nim niekomfortowo.

@flore cerise, @merlot chardonnay - witam się;
@claude van der eretein, @ayato shin - jestem w towarzystwie flory i merlota; jeżeli moja obecność Wam nie pasuje, to się odsuwam;

_________________
the neck lifted to see
tomorrow Was cut off By somebody someday When it’ll be forgiven to Laugh out loud

Sponsored content


Strona 4 z 11 Previous  1, 2, 3, 4, 5 ... 9, 10, 11  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach