Maskarada urodzinowa | noc z 17 na 18 marca 2024

+9
Dorien Crawley
Egon Cadieux
Halide Darbinyan
Ida Olszewska
Theo Lacroix
Jacob Thompson
Tessa Fisher
Éloise Durand
Cecil de Vere
13 posters

Strona 1 z 8 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Go down

Cecil de Vere

Cecil de Vere
Skrót statystyk : S: 2/5
SPT: 1/5
PRC: 3/5
OP: 2/5
WT: 0/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktor

MUTACJE NEGATYWNE
— Bezpłodny
— Okaleczony [-1 ukrycie w tłumie]
— Konserwatysta [-1 skup]
— Lęk [-2 OP]
— Alergik [proszek do prania, -1 PRC]
— Nadwrażliwy [słuch, -2 PRC]

MUTACJE POZYTYWNE
— Farciarz
— Szósty zmysł [+1 SPT/OP]
— Predator [+1 PRC]
Liczba postów : 623
Cecil od dawna nie uczestniczył aktywniej w życiu nieśmiertelnej społeczności Paryża, ale w ciągu ostatnich miesięcy wiele się w jego życiu zmieniło - poznał dużo nowych twarzy, odświeżył kilka znajomości ze starymi wyjadaczami francuskiej sceny, zaangażował się nawet aktywniej w działalność stowarzyszenia. Dodatkowo namawiany przez swoje młodociane towarzystwo, ostatecznie zdecydował się odwiesić swoje żałobne klimaty na kołek i wejść w noc z rozmachem godnym prawdziwego de Vere.
Całkowitym przypadkiem na początek marca przypadały jego nieszczęsne urodziny... A przynajmniej tak właśnie sam twierdził, rozsyłając z tej okazji wszystkim mniej lub bardziej znajomym maszkarom, zarówno zębatym, jak i włochatym, ozdobnie kaligrafowane zaproszenia na bal maskowy, który miał odbyć się w jego paryskiej posiadłości, w noc z siedemnastego na osiemnastego wspomnianego miesiąca. Oczami wyobraźni widział przyjęcie jak te za starych, dobrych czasów, nie szczędził więc pieniędzy na wszelkie przygotowania - w tę pamiętną noc wszystko miało przywodzić na myśl złotą erę nieśmiertelnych, odsuwając od nich choć na chwilę czające się aktualnie z cienia zagrożenia.
Główne przyjęcie odbywać się miało w sali muzycznej (1) na parterze posiadłości. Zarówno samo pomieszczenie, jak i otaczające ją korytarze i pokoje zostały ozdobione na tę okoliczność. Nieduży hol (D) o otwartych na oścież z obydwu stron drzwiach, prowadził do jadalni (2), gdzie ustawiono bufet z poczęstunkiem, głównie w postaci ludzkich przysmaków i alkoholu. Wynajęty na noc personel obsługujący przyjęcie został ograniczony do pomieszczeń kuchennych, a to jak szybko w drugim skrzydle budynku, w okolicach niedużego salonu z biblioteczką (3), ktoś wyciągnął zapas sztucznej krwi, pozostawało jedynie sprawdzić na własną rękę.
Cecil nie był największym fanem przebieranek kostiumowych, z okazji balu ubrał się jednak odświętnie, wybierając poza ozdobną kamizelką i nieodzowną laską, również ciemnoczerwoną marynarkę, a także zdobioną pieczołowicie, rogatą maskę diabła.
Muzyka zaczęła grać, zanim jeszcze w posiadłości pojawili się pierwsi goście. Jako pan domu, większość czasu, przynajmniej z początku, spędził w pobliżu wejścia głównego posiadłości, witając nowoprzybyłych, życząc im udanej zabawy, zagadując i żartując, jak miał w zwyczaju. Z większością póki co nie miał jednak okazji spędzić większych ilości czasu, zamieniając z nimi jedynie kilka słów, nim balowicze zajmowali preferowane przez siebie miejsca.



Notatka:
- Wszyscy są zaproszeni! Jeśli Twoja postać nie zna się fabularnie z Cecilem, mogła zostać zaproszona jako osoba towarzysząca przez postać NPC, którą mogę odegrać przy pomocy UP (jeśli masz taką ochotę), przy okazji prowadzenia eventu.
- Numery 1-5 odnoszą się do większych pomieszczeń na parterze dom, litery A-D do korytarzy. Umieściłem je na planie dla łatwiejszego opisywania, gdzie postać się znajduje i dla wygodniejszego prowadzenia z UP.
- Pomieszczenia otwarte dla gości: sala balowa (1), mniejsze pomieszczenia przy sali balowej odchodzące od korytarzy (C i D), salon z biblioteką (3), jadalnia (2), weranda (wyjścia z salonu i jadalni), łazienki na parterze.
- Strefa całkowicie zamknięta: piętro posiadłości.

_________________

It ain't always what it seems
when you cling onto a dream
it ain't always there to please you
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Éloise Durand

Éloise Durand
Skrót statystyk : S: 1/5
SPT: 2/5
PRC: 2/5
OP: 2/5
WT: 3/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Czarująca aparycja
— Pamięć ejdetyczna (WT)
— Odczytywanie wspomnień z krwi (WT)
— Przekazywanie wspomnień krwią (WT)

MUTACJE NEGATYWNE
— Alergik [kurz, -1 PRC]
— Alergik [owoce morza, -1 PRC]
— Konserwatysta [nowoczesne środki transportu, -1 skup]
— Nadwrażliwa: słuch [-2 PRC]
— Nienasycona [-2 OP]
— Wybredna

MUTACJE POZYTYWNE
— Farciarz
— Mistrz skupienia [+2 OP, +2SK]
— Predator [+1 PRC]
— Uczony [wampiry]
Liczba postów : 131
Éloise pamiętała czasy, kiedy bale odbywały się prawie codziennie. Zdarzało jej się za tym tęsknić – za paradowaniem w pięknych, drogich sukniach i bajerowaniem ważnych osobistości. Nie była jednak wielką fanką hałasu, który się na takich imprezach odbywał i tego, że muzyka zawsze była za głośno. Może była to tylko kwestia jej własnej wrażliwości na dźwięk, ale zmuszało ją to do robienia sobie przerw pod pretekstem przypudrowania nosa, ale jakiejś innej głupiej wymówki.
Od ostatniego balu, na którym była minęło sporo czasu i chociaż była jego wizją podekscytowana, do ostatniej chwili zastanawiała się, czy aby na pewno powinna iść. Cecil był jednym z nielicznych przyjaciół (których mogła policzyć na palcach jednej dłoni) i wypadało, żeby pojawiła się na uroczystości z okazji jego urodzin. Sęk w tym, że nie do końca była w humorze na to, żeby się ze swoim starym przyjacielem spotykać. Starała się utrzymywać dystans, co nie przychodziło jej zawsze z łatwością. Sto lat zajęło jej dojście do momentu, w którym serce nie kuło ją na sam jego widok. Kiedy już myślała, że w końcu udało jej się od tego uwolnić, plotka jaka do niej dotarła sprawiła, że żal odrodził się w niej na nowo. I chociaż była w jakimś stopniu zła i rozżalona, ostatecznie poddała się tej części niej, która od dwustu lat nie potrafiła Cecilowi odmówić praktycznie niczego i pojawiła się na balu.
Ubrana w długą, ciemnoczerwoną suknię ze złotymi zdobieniami prezentowała się zdecydowanie lepiej niż się w tej chwili czuła. Z białą, pozłacaną maską przypominającą te należące do arlekinów, miała chociaż odrobinę swobody w nie ukrywaniu niezadowolenia.
Przywitała się z nim tak, jak zawsze – dając mu buziaka w policzek, a także życząc wszystkiego najlepszego i pytając, czy dostał już prezent, który wysłała mu tego dnia wcześniej. A potem skierowała się wgłęb domu do sali muzycznej, w której bywała kilka razy. Była ciekawa, czy wciąż stał w niej ten sam fortepian, na którym zdarzyło jej się raz czy dwa zagrać.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Tessa Fisher

Tessa Fisher
Liczba postów : 104
sukienka oraz maska maska


Tego to ona się nie spodziewała, domyślała się kto w sumie stał za jej suknią i maską, ale czemu? Co mu przyszło do głowy, by takie coś jej wysyłać? Ale wiedziała jedno. Żyje. Pytanie tylko czemu nadal go nie widziała? Czemu ojciec do cholery nadal gdzieś się szlajał i to bez niej?! Tak czy inaczej, gdy otrzymała paczkę (nie pytajcie, skąd wiedział gdzie przebywa jego córka) w pierwszej chwili chciała wrzeszczeć wściekła na ojca, że w ogóle odszedł ZNOWU. Zostawił ją tak jak wówczas gdy była dzieckiem, pojawił się nie wiedzieć kiedy a teraz unikał jej...zostawiając na pocieszenie co? Suknię i maskę z notatką. W sumie...kreacja piękna, nie mogła temu zaprzeczyć. Ponoć jakieś urodziny jakiegoś łepka. No mniejsza. Postanowiła jednak oderwać się od tego wszystkiego więc powiadomiła szybko @Jacob Thompson informując, że ma się odpierdolić jak struś na Boże Ciało z maską. Jednym słowem zabierała go na bal maskowy! Jednocześnie, również i jej pierwszy bal.
- Normalnie, gdyby nie to, że uważam związki za dziwne, powiedziałabym że pasujemy do siebie.
Mruknęła pod nosem przyglądając się ubiorowi Jacoba. Jednocześnie podziwiając jego postawę. Był kurde przystojny no! Cieszyła się z jego towarzystwa, traktowała go jak przyjaciela i co ważne...nadal żył!
- A i jeszcze jedno. Trzymaj się blisko mnie. Pamiętaj, że to bal maskowy nigdy nie wiesz z kim masz do czynienia. Wilkołak, wampir...musisz uważać.
Dodała i w końcu wzięła wdech przekraczając próg budynku. Czy się czuła nieswojo? Owszem. Bała się, bała się jak cholera i gdyby nie to, że była tutaj z Jacobem, pewnie dałaby dyla w drogę powrotną. Była pierwszy raz w takim zgromadzeniu, pierwszy raz w miejscu...w którym nie wiedziała czego się spodziewać. Miała też nadzieję, że jej drogi ojciec gdzieś tutaj się może kręci. Drobny upominek ściskała nadal w dłoni nie wiedząc w sumie nawet gdzie to badziewie odłożyć. I jak się zachować na takim czymś.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Jacob Thompson

Jacob Thompson
Skrót statystyk : SPECJALIZACJE I CECHY
— Pamięć ejdetyczna

WADY
— Domator
— Głodomór [-1 SK/-1S]

ZALETY
— Detektyw [+1 spostrzegawczość]
Liczba postów : 58
garniak oraz wilcza maska

- Normalnie przyznałbym ci rację, patrząc na to jak dobraliśmy się w kwestii masek - zaśmiał się wesoło pod nosem, co jak co, ale maskę, którą wybrał była wręcz idealna, a garniak wybrał z szafy więc nie było to aż takie straszne. Choć eleganckie buty, skarpetki i garnitur to nie było coś za czym przepadał czy też lubił, ale wiedział, że dzięki temu miał parę punktów więcej u płci przeciwnej.
- Ta, no tak, zapomniałem, że ta impreza do normalnych nie będzie należeć - przewrócił oczami pod swoją maskę żałując gdzieś w duchu, że będą tu osoby takie osobliwe, podobne do Tessy. Nadal nie sądził, że przyzwyczaił się do towarzystwa tego typu osobników, o ile w ogóle się przyzwyczai.
- Tak swoją drogą pięknie wyglądasz, nie zdążyłem ci tego wcześniej powiedzieć - wyszeptał jej na uszko ze słyszalnym zadowolonym tonem, co jak co, ale jej suknia podkreślała to co miała i chcąc nie chcąc jego wzrok spoglądał na jej piersi, ale dzięki masce ona o tym nie wiedziała.
Objął ją w pasie jedną ręką gdy oboje przechodzili przez próg budynku, to miejsce było ogromne, widać było pieniądze niemal wszędzie, obserwował otoczenie i podziwiał jego gabaryty. Choć nie sądziłby mógł kiedyś w czymś takim zamieszkać, jak na niego to był przepych aż za wielki, przytłaczający.
- Rozumiem, że wiesz kim jest solenizant? - zapytał przechadzając się wraz z Tessą po holu czy czym to tam było.

Theo Lacroix

Theo Lacroix
Skrót statystyk : S: 5/5
SPT: 0/5
PRC: 1/5
OP: 3/5
WT: 2/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Niewrażliwy
— Lingwista (WT)
— Lupus (WT)

MUTACJE NEGATYWNE
— Alergik [perfumy, -1 PRC]
— Głodomór [-1 OP/-1 SK/-1 S]
— Nadwrażliwy: smak [-2 PRC]
— Wybredny

MUTACJE POZYTYWNE
— Dobre uzębienie
— Mistrz skupienia [+2 OP, +2SK]
— Predator [+1 PRC]
Liczba postów : 926
NIE ZOSTAŁ WPUSZCZONY! JAK TAK MOŻNA?! No, trochę rozumiał zasadę, że to w końcu czyjś dom i jest zakaz broni ALE zawsze jak nie miał broni przy sobie, to działo się coś złego, dlatego tym razem wolał być gotowy. Niestety został wyłapany tłumu, jako podejrzany typ, jak zawsze i kiedy znaleziono o u niego broń to postawiono mu wybór: oddaje broń i wchodzi, nie oddaje broni i nie wchodzi.
Wybrał to drugie. Jak nie ochroni miejsca od środka, to zawsze może ochronić je od zewnątrz. Wsadził broń do kabury ukrytej pod długim, pseudo wampirzym płaszczem i siedział na schodku przed wejściem do domu. Maskę trzymał w dłoniach i przyglądał się wchodzącym. Dobrze, że tylko pistolet przy nim znaleźli. Chyba odciągnął on całą uwagę od dalszego przeszukania, więc nóż był nadal bezpieczny.
Westchnął ciężko, przesuwając spojrzeniem po krzakach, żeby wyłapać w porę rozpoczynający się atak Novusów.

@Enzo Lacroix

_________________

Caught you like the cold or a flu
Praying that I'll someday be immune
Nigdy się nie nauczą
Zrób coś mega głupiego na sesji.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Skrót statystyk : S: 0/5
SPT: 3/5
PRC: 3/5
OP: 2/5
WT: 2/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktorka
— Nauki ścisłe: chemia (WT)

MUTACJE NEGATYWNE
1. Nadwrażliwość [-2 PRC]
2. Alergiczka: ananas, laktoza [-2 PRC]
3. Potępiona: Islam [-1 skup]
4. Nienasycona [-2 OP]
5. Niestabilna [bezsenność, PTSD -4 OP]

MUTACJE POZYTYWNE
1. Farciara
2. Predatorka [+1 PRC]
3. Szósty zmysł [+1 S,OP]
4. Mistrzyni skupienia [+2 OP, skup]
5. Syta [+2 OP w przypadku głodu]
Liczba postów : 1123
Kiedy dostała zaproszenie na bal Cecila (oczywiście z dopiskiem "see you there xo bestie", jak nie było dopisku to nie przyszła) mimo wielkiej sympatii do wampira, który był dla niej jak ten ulubiony, trochę dziwny wujek, przez kilka dni miała dość duże wahanie, czy powinna iść. Oczywiście nie z powodu Cecila, bo jeżeli by nie poszła na bal, to na pewno wymyśliłaby jakiś sposób, by zrekompensować mu swoją absencję. Po prostu widma ostatniej dużej imprezy na której była oplotły jej mózg jak ciemne macki przedwiecznego. Zastanawiała się, czy to rozsądne, czy nie będzie miała ataku paniki, czy nie będzie czuła potrzeby ukrycia się w najciemniejszym kącie posiadłości przy pierwszym lepszym głośniejszym dźwięku. Jej logiczna strona jednak raz za razem próbowała ją uspokoić. To jest przyjęcie urodzinowe Cecila. Odbędzie się wieczorem, będzie można uciec. Będą tylko zaproszeni goście, których Cecil zna i pewnie osobiście ogarnie, jeżeli na sali znajdzie się ktoś niepożądany (a przynajmniej jak nie będzie kogoś znał, to ogarnie z kim przyszedł). Mniejsza szansa na jakąkolwiek krzywą akcję niż w Luwrze.
Widząc w holu siedziby frakcji Egona, podziękowała mu za ratunek sprzed półtora miesiąca. Zaproponowała też, by poszedł z nią na imprezę u Cecila, głównie jako okazję na napicie się w tych pojebanych czasach. No i miło mieć ze sobą łowcę frakcji, który już raz pokazał, że pomoże ją ratować. Z kilkoma potencjalnymi opiekunami na sali czuła się zdecydowanie bezpieczniej. Wspomniała, że powinien mieć maskę, ale nic o stroju formalnym, więc dała mu dużą, otwartą przestrzeń co do stroju. Byle się nie przebrał za wielkiego furrasa.
Ona za to poczuła, że to idealna okazja by trochę zaszaleć. Z szafy Halide wybrała sobie oryginalną   sukienkę z 1898 roku, razem z rękawiczkami. Co prawda ten rok nie miał żadnego znaczenia dla solenizanta, ale nie wyobrażała sobie ubierać sukienkę z okolic 1800 roku, po pierwsze ze względu, że bałaby się w niej oddychać z obawy, że zniszczy pamiątkę historyczną, po drugie, były bardzo sztywne i nie wiedziała jak w czymś takim w ogóle usiąść, kiedy krynolina sprawia, że masz tyłek wielkości szafy. Dlatego też postawiła na coś niecodziennego, ale jednak miłego dla oka. Po małych poprawkach krawieckich (skróceniu materiału, bo Halide jest jednak wyższa oraz zmniejszeniu dekoltu) kiecka leżała na Idzie idealnie. Może trochę panikarsko przypięła sobie do uda sztylet, który dostała kiedyś od Maurice'a, chociaż nie wierzyła, że jej się przyda. Outfit gotowy. Do tego odpowiednie upięcie włosów, makijaż, perfumy, biżuteria... Powiedzmy, że przygotowanie się na ten bal nie było takie łatwe, było za to bardzo czasochłonne. Wszystko zwieńczyła jednak czerwona szminka, która była jej znakiem rozpoznawczym i maska, która może nie była ulubionym elementem outfitu Idy (żadna jej się tak naprawdę nie podobała), ale przynajmniej dawała chociaż namiastkę poczucia bezpieczeństwa.
Przyjechała razem z Egonem, który siedział za kierownicą samochodu, a następnie przeszli razem przez drzwi i zaczęli rozglądać się za gospodarzem.
Zawsze mnie zastanawia po co mu ludziom takie duże domy. Ile to trzeba sprzątać... — Szepnęła w stronę Cadieux.

//tldr: Ida przyszła z Egonem, weszli do budynku i rozglądają się za Cecilem

_________________
You better run like the devil 'cause they're never gonna leave you alone
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Szczęściarz
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Halide Darbinyan

Halide Darbinyan
Liczba postów : 80
Zaproszenia na dobre przyjęcie aż żal odmówić, a tym bardziej, kiedy owo przyjęcie miało świętować urodziny jednego z najstarszych przyjaciół Halide. Plus pewne osoby mogłyby być bardziej niż niezadowolone z jej nieobecności, a zdecydowanie nie chciała wysłuchiwać później litanii na ten temat. Istnieją w końcu o wiele przyjemniejsze tematy rozmów, na przykład najnowsze plotki.
  W nieoczekiwanym obrocie zdarzeń pojawiła się w posiadłości de Vere nawet relatywnie punktualnie. Może los i wyższa siła sprawująca kontrolę nad ruchem drogowym we Francji się nad nią w końcu zlitowały.
  Halide, tak jak Ida, również wybrała sobie na przyjęcie Cecila jedną z licznych sukienek przechowywanych w jej bardzo obszernej garderobie. Nie była to jedna z jej (wcale nie tak licznych!) sukni ślubnych, bo uznała, że te były dla niej zbyt cenne, a ryzyko wylania na nie krwi lub wina było zbyt wysokie. Wybór padł na kremową suknię z dużą ilością koralików i haftów, do której nie mogła nie ubrać pasujących rękawiczek sięgających aż za łokcie. No i oczywiście nie mogło zabraknąć maski, w końcu miał to być bal maskowy. Cały strój wyglądał, jakby zdjęła go z manekina stojącego w muzeum. W końcu jak już mogła gdzieś ubrać swoje zabytkowe ubrania, to czemu miała się ograniczać.
  Z racji tego, że była na czas, przy drzwiach nawet miała okazję przywitać się z solenizantem, którego serdecznie wyściskała. Gdy upewniła się, że prezent który mu wysłała (nie miała zamiaru ryzykować, że nie tylko ona, ale i też prezent dla Cecila utkną w jakimś korku) faktycznie do niego dotarł, skierowała się do wnętrza domu.
  Wewnątrz uderzyła w nią muzyka i odgłosy typowe dla takich wydarzeń. Stukot obcasów szelest sukienek oraz głosy wszystkich zaproszonych pogrążonych w rozmowach między sobą. Szybko dotarło do niej jak bardzo brakowało jej tego wszystkiego. Nie chciała brzmieć jak stara zmierzła baba, ale w dzisiejszych czasach mało kto potrafił urządzić przyjęcie ze smakiem, bardzo często szybko przeradzało się to we wspólne picie i ćpanie na umór, czasami w opuszczonych magazynach a czasami w zimowych posiadłościach w Alpach.
  Koniec końców jej kroki skierowały ją do udekorowanej na okazję sali balowej, gdzie miała nadzieję wpaść na jakieś bardziej znajome twarze.

Egon Cadieux

Egon Cadieux
Skrót statystyk : S: 1/5
SPT: 5/5
PRC: 2/5
OP: 1/5
WT: 2/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktor
— Kontra
— Pamięć ejdetyczna
— Odczytywanie wspomnień z krwi

MUTACJE NEGATYWNE
— Alergik [skorupiaki, -1 PRC]
— Alergik [kiwi, -1 PRC]
— Nerwus [-2 OP]
— Nosiciel

MUTACJE POZYTYWNE
— Predator [+1 PRC]
— Dobre uzębienie
— Farciarz
Liczba postów : 901
Co prawda Cecila nie znał zbyt dobrze, ot z widzenia. Wiadomo nadnaturalni w pewnym wieku mieszkający przez jakiś czas w jednym miejscu kojarzyli się choćby i z widzenia. Nie zastanawiał się zbyt długo nad propozycją Idy. Co prawda nie był aż tak bardzo w nastroju do balowania, ale z drugiej strony kiedy ostatnio odbyła się taka duża impreza skierowana głównie do nadnaturalnych? No nie mógł takiej okazji odpuścić. Poza tym nie będzie tam lazł sam, a w towarzystwie wampirzycy, więc może nie będzie mu tak bardzo doskwierał brak pewnych barwnych osobistości. Na co dzień już o tym nie myślał, ale przy okazji właśnie takich uroczystości przypominał mu się okres sprzed Ordo.
Mimo, że Ida nie wspomniała o formalnym stroju, to Egon spodziewał się, że to nie będzie taka pierwsza lepsza potupajka. Poza tym (tym razem) nie chciał za bardzo wyróżniać się z pośród tłumu. Dlatego chcąc nie chcąc wcisnął się w eleganckie wdzianko, które wyróżniało się tym, że marynarka miała na sobie trochę srebrnych akcentów (nie z prawdziwego srebra, szanujmy się), a maska którą wybrał miała nawiązywać do białego tygrysa. Nadal nie mógł się pożegnać z dawnym symbolem Scalettich.
Kiedy podjechał samochodem, ciemnym i sporym peugeotem, pod adres wampirzycy jej widok w sukni nieco go zaskoczył. Nie spodziewał się, że wampirzyca wybierze coś tak… wiekowego, ale paradoksalnie całkiem jej ten styl pasował. A może po prostu ładnemu we wszystkim ładnie.
Kiedy podjechali na miejsce imprezy oddał kluczyki typowi, który miał za zadanie poukładać tego samochodowego tetrisa, po czym wraz z Idą wszedł do środka.
-Gdyby nie to, że jesteśmy tutaj zaproszeni towarzysko, to powiedziałbym, że to po to by przypadkiem nie spotkać się z resztą domowników- podzielił się swoim spostrzeżeniem na temat wielkich posiadłości. -Chociaż… jedno nie wyklucza drugiego, co nie?- rzucił do Idy. Sam równocześnie rozglądał się po przybyłych, zastanawiając się czy spotka jakieś znajome twarze. Ostatnimi czasy towarzystwo w Paryżu mocno się pozmieniało.

@Ida Olszewska
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Dorien Crawley

Dorien Crawley
Skrót statystyk : S: 4/5
SPT: 2/5
PRC: 2/5
OP: 3/5
WT: 1/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Niewrażliwy
— Myślistwo (WT)

MUTACJE NEGATYWNE
— Konserwatysta [-1 skup]
— Potępiony [Chrześcijaństwo, Judaizm, -1 skup]
— Wybrakowany [-1 ukrywanie nadnat.]
— Fagofobia [-2 OP]
— Alergik [soja, -1 PRC]
— Alergik [penicylina, -1 PRC]

MUTACJE POZYTYWNE
— Predator [+1 PRC]
— Dobre uzębienie
— Farciarz
— Uczony [wilkołaki]
Liczba postów : 999
Dorien absolutnie uwielbiał takie bale. Przynajmniej te organizowane jakieś dwieście pięćdziesiąt lat wcześniej. Brylował na salonach, jako niezwykle (wtedy) towarzyski człowiek, zazwyczaj otoczony wiankiem złożonym z niewiast, które chętnie przyjęłyby jego nazwisko w obecności kapłana. Stety czy niestety, żadnej się to nie udało.
Przyjął zatem zaproszenie Cecila z ogromną radością, licząc na imprezę jak sprzed lat i szczerze mówiąc nie oczekiwał niczego innego. Znał przywiązanie przyjaciela do tradycji i jego nostalgię wobec tamtych czasów, zatem widząc na zaproszeniu informację o balu maskowym, otworzył dawno zapomnianą starą szafę, mając nadzieję, że antyczne stroje dobrze się zachowały i pomimo uważnego pakowania i przechowywania, nie mają śladów po molach. Znalazł swój ulubiony, szmaragdowy frak, do którego musiał zaledwie przykleić kilka małych pereł, które ucierpiały. Co prawda wziął tylko górę tego stroju, rezygnując też z typowej w tamtej modzie peruki, a imponujący makijaż zastąpił rogatą maską, która symbolizowała jego dawne życia, ale dół stroju także mu nie odpowiadał. Zamiast pantalonów założył normalne spodnie garniturowe w zbliżonym kolorze oraz klasyczne, rozdeptane buty, żeby wytrwał w nich kilka długich godzin bez nieprzyjemnego, bolesnego ucisku. Frak wrzucił na tylne siedzenie auta i popędził w stronę Paryża.
Nie spóźnił się, na szczęście, a już od wejścia widział kilka znajomych twarzy, schowanych za misternymi, pięknymi maskami. Liczył, że jego ulubiona wampirzyca także się pojawi. Odrzuciła jego zaproszenie, to prawda, ale Dorien miał wrażenie, że naprawdę zależy jej na ich bezpieczeństwie i lepiej, żeby nie przyjeżdżali tym samym autem, tak jak nie puszcza się głów państwa tym samym samolotem. Tak to sobie przynajmniej tłumaczył. Mimo wszystko miał ogromną nadzieję, że spotka Idę w domostwie Cecila i może nawet uda mu się namówić ją na choćby jednego walca.

_________________
Forever can spare a minute
Once upon a time, in the hidden heart of France a handsome young prince lived in a beautiful castle. Although he had everything his heart desired  the prince was  selfish and  unkind.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Szczęściarz
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Cecil de Vere

Cecil de Vere
Skrót statystyk : S: 2/5
SPT: 1/5
PRC: 3/5
OP: 2/5
WT: 0/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktor

MUTACJE NEGATYWNE
— Bezpłodny
— Okaleczony [-1 ukrycie w tłumie]
— Konserwatysta [-1 skup]
— Lęk [-2 OP]
— Alergik [proszek do prania, -1 PRC]
— Nadwrażliwy [słuch, -2 PRC]

MUTACJE POZYTYWNE
— Farciarz
— Szósty zmysł [+1 SPT/OP]
— Predator [+1 PRC]
Liczba postów : 623
Cecil witał się z przybywającymi gośćmi dość pobieżnie, zamieniwszy na wejściu tylko kilka słów z osobami, które znał wystarczająco dobrze, by po pierwsze wyłapać ich obecność nawet w przebraniu, a po drugie - by w ogóle mieć ochotę na jakiekolwiek z nimi rozmowy. Nie wszystkich kojarzył, ale w sumie nie było to nic niespodziewanego - w końcu zapraszał znajomych z osobami towarzyszącymi.
Kiedy większość (przynajmniej tak mu się wydawało) gości zdążyła się już pojawić na miejscu, de Vere zakręcił do sali balowej, na której odbywać się miała główna część imprezy i na moment wstrzymał gestem muzykę, dając wątpliwej ciszy wybrzmieć.
- Moi drodzy, rodzino, przyjaciele i towarzysze niedoli. - odezwał się do zgromadzonych wystarczająco jak na siebie dramatycznie i nawet nie roześmiał przy okazji.
- Przede wszystkim chciałbym podziękować wszystkim za przybycie. Przyznam, że nie spodziewałem się, że kolejne urodziny spędzać będę w tak szerokim gronie... A skoro o urodzinach mowa, to mam przyjemność poinformować wszystkich, że w ramach prezentu dla samego siebie postanowiłem zorganizować dzisiejszego wieczoru małą intrygę... - poszerzający się uśmiech był w sumie jedyną częścią jego twarzy, którą dostrzec można było spod przyciętej pod linią nosa maski.
- Rzecz jasna nie jest to rzecz obowiązkowa, ale mam nadzieję, że przynajmniej kilka osób zdecyduje się dać mi tę drobną satysfakcję i zagrać ze mną. - podniósł kieliszek jakiegoś z pewnością nieprzyzwoicie drogiego alkoholu z tacy przechodzącego akurat w kierunku kuchni kelnera i uniósł go wyżej w ramach toastu.
- Miejcie oczy i uszy otwarte, a teraz: życzę udanej zabawy. - to rzekłszy skinął głową, zespół zaczął znów grać, a sam Cecil odsunął się na bok ze swoim szampanem. Miał w planach złapanie czającego się gdzieś po kątach Makoto, po drodze zaczepiając jeszcze kilka napotkanych osób.

Prawdopodobnie od najbliższego albo następnego posta będę pisać już tylko z UP ale tego poniżej nie chce mi się wrzucać osobno sorry.

Co do obwąchującego krzaki na zewnątrz Theo, to chyba jedyne co mu pozostało, to podjęcie próby niepostrzeżonego wspięcia się do środka przez barierkę rozciągającej się po drugiej stronie domu werandy, tak żeby nikt go nie zauważył... O ile, rzecz jasna, w ogóle chciał pakować się do środka.

_________________

It ain't always what it seems
when you cling onto a dream
it ain't always there to please you
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tessa Fisher

Tessa Fisher
Liczba postów : 104
Tessa wyszczerzyła się rozbawiona postrzeżeniem Jacoba. Owszem, ona w masce i stroju niemal pawim, on wilczek. Musiała przyznać mu rację. Dobranie się było całkiem...zabawne. Chociaż zabawniejsze było jak na tą chwilę wyczuła towarzystwo. Wampiry, wilkołaki...jeden człowiek. No dzieje się, dzieje. Będzie musiała pilnować swojego przystojnego tyłka...znaczy jego przystojnego tyłka! Jeszcze by brakowało aby ktoś go dziabnął czy cuś...jedynie ona będzie go dziabać nikt inny. Oczywiście nie miała zamiaru go do niczego zmuszać. Był jej przyjacielem, kompanem z którym po latach...długich latach stronienia od ludzi postanowiła zrobić coś wbrew sobie. Coś, co mogłoby pokazać jaki jest jej świat. Bal był właśnie początkiem. Oby tylko tego nie żałowała.
- Dobranie idealne. To prawda.
Zaśmiała się wesoło i przekrzywiła lekko głowę obserwując otoczenie.
- Tsaaa...swoją drogą, to mój pierwszy bal. Gdyby nie Ty...pewnie bym nie przyszła. Ale...może jak poznasz nasze rasy bliżej będziesz skuszony kiedyś stać się jednym z nas...kto wie.
Puściła mu oczko rozbawiona i sięgnęła dwa kieliszki szampana na sam początek.
- Znajdziesz tutaj dwa gatunki. Wampiry i wilkołaki. Tak, tak te pierwsze też istnieją. I jak dobrze wyczuwam jest ich tutaj trochę. W sumie trzymam się od wszystkich z daleka...chociaż coraz ciężej być samotnikiem. Wiesz...jak to ująłeś, do swoich się ciągnie.
Oczywiście nie powiedziała wprost, że jest stworzeniem stadnym. Już doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że Jacob zdecydowanie będzie wiedział o co chodzi.
- Dziękuję. Gdybyś nie był człowiekiem z chęcią bym się na Ciebie rzuciła...
Chrząknęła zmieszana jednocześnie szczerząc się pod nosem. Owszem był cholernie przystojny. Gdyby mógł zobaczyć teraz jej twarz pewnie byłaby cała czerwona na gębie przez to stwierdzenie. Na szczęście nie mógł tego dostrzec przez maskę. Więc była spokojna. Jedynie popijając musiała nieco odsunąć ją z twarzy by mogła spokojnie upić kilka łyków. Czy wiedziała kto jest solenizantem? OCZYWIŚCIE! Przecież to mógł być...eee...jakiś Cecil...o powiedzmy, że ten w masce z rogami, albo ktokolwiek inny!
- Uznajmy, że wiem. Ojciec czasem potrafi wysłać mnie gdzieś, gdzie poczuje się obco...no ale. Może tutaj się pojawi.
Wzruszyła ramionami rozglądając się za postawnym wilkołakiem. Wania w końcu był alfą, wilkołakiem urodzonym jak ona...pytanie czy ten przeklęty dziad gdzieś tutaj był...chociaż coraz bardziej wątpiła w to po tym jak zaczęła się rozglądać.
- Oczywiście...em...no...gdzieś się kręci czy coś. O tam zobacz, stolik na podarunki.
Dodała kierując się w jakiś koniec skupiając się na chwilę na Jacobie. Nie wiedzieć kiedy usłyszała głos. Odwróciła się dostrzegając jak się okazało solenizanta. Ujęła Jacoba pod ramię i stanęła u jego boku słuchając wypowiedzi a jednocześnie, zastanawiając się w co ten ojciec postanowił ja wpakować. Wolałaby spędzić ten czas gdzieś w lesie, rozrywając jakieś zwłoki czy coś...no ale...spędzała czas teraz z kimś jak stwierdziła zdecydowanie ciekawszym.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Sonia Evans

Sonia Evans
Liczba postów : 239
Stała ubrana w piękną suknię, która miała być jej początkiem. Miała stać się częścią niej, gdy tylko w końcu postanowi wyjść z tego pokoju. Opuścić swoją oazę bezpieczeństwa i spokoju. Dzięki temu, że spotkała Pana Enzo...znaczy Enzo, mogła w końcu przekonać się że zawiązywanie więzi między swoimi nie jest takie złe. W końcu to, że została zostawiona sama sobie, nie znaczy że tak będzie i tym razem. No nie powinno być, chociaż czasem tak się czuła. Była pisklakiem, który do dzisiaj nie posiadał w sumie wiedzy do kogo powinna zgłosić się z problemami. Więc trzymała je w sobie. Dziękowała tylko za pomoc tym, którzy ów dłoń do niej wyciągnęli. Tak też ostatecznie upięte włosy zakończone zostały ostatnią ozdobą. A twarz zasłonięta przez nie do końca zasłaniającą maskę, która stała się ukoronowaniem całej postury Soni. Przyjrzała się jeszcze raz w lustrze i nakładając kaptur na głowę udała się na urodziny. Nie znała Pana Cecila, ale nie widziała problemu w tym, by pójść tam. Gdy już znalazła się przed posiadłością dostrzegła Enzo @Theo Lacroix przekonana, że siedzący (bądź stojący) na schodach mężczyzna, to właśnie ten, który jakiś czas temu ocalił ją przed Novusami. Gdyby nie on...mogłoby jej tutaj nie być.
- Enzo? Czekasz na kogoś? Mogłeś mówić, że wybierasz się na przyjęcie, to zabrałabym się z Tobą.
Przyznała zbliżając się do niego z szerokim uśmiechem nie musiała przecież kryć się ze swoim uzębieniem, którego nadal nie potrafiła chować. Zresztą...kiedy ona w ogóle próbowała je chować? Była dumna z tego kim była, przynajmniej od jakiegoś czasu. Więc i przestała się bronić przed tym kim była.
- Wchodzisz? Czy masz zamiar tutaj tak stać?
Zaciekawiła się przyglądając się mężczyźnie z ciekawością.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Jacob Thompson

Jacob Thompson
Skrót statystyk : SPECJALIZACJE I CECHY
— Pamięć ejdetyczna

WADY
— Domator
— Głodomór [-1 SK/-1S]

ZALETY
— Detektyw [+1 spostrzegawczość]
Liczba postów : 58
To nie tak, że nie chciał tu przychodzić, nie znał tu nikogo więc to był już wystarczający powód żeby olać imprezę, ale! Tessa go zaprosiła więc się zgodził i nie wiedział, czy znowu nie popełnił jakiegoś głupiego błędu przychodząc tu, czuł pietra nie tylko przez wzgląd na fakt, że jest na urodzinach jakiegoś obcego faceta.
- I wzajemnie, też bym nie przylazł - prychnął pod nosem niezadowolony. No ale się zgodził więc teraz za późno. - Jednym z was? Oj to daleka przyszłość, bardzo daleka - dodał zdziwiony i zaniepokojony jednocześnie. Nie wiedział, czy chce być jednym z nich, nawet teraz o tym nie myślał, starał się zachowywać normalnie starając się wychwycić solenizanta kimkolwiek on był. Wilkiem czy inną pijawką.
- Ty... wyczuwasz ich? Masz jeszcze jakieś inne paranormalne zdolności o których nie wiem? - zapytał zdziwiony. Był pod wrażeniem, że takie coś w ogóle istnieje, w sumie samo istnienie wilków już go dziwiło, a co dopiero jakieś jeszcze zdolności.
- Taa, byłbym obiadem? - mruknął przewracając oczami nie wiedząc, czy właśnie go obraziła, czy rzuciła komplementem, którego nie rozumie. Jakby nie było wciąż żył i jego tyłek pozostał cały, więc jest nieźle.
- A więc to on? - zastał spoglądając na solenizanta, którego nie znał i zapewne też nie pozna. Oby ta impreza warta była przyjścia tutaj, westchnął cicho pod nosem. W międzyczasie zaczął popijać szampan podnosząc co jakiś czas maskę do góry, bo jednak trochę mu przeszkadzała w trakcie picia.

Enzo Lacroix

Enzo Lacroix
Skrót statystyk : S: 0/5
SPT: 1/5
PRC: 3/5 (+spec)
OP: 3/5 (+2)
WT: 3/3 (+3)

SPECJALIZACJE I CECHY
— Czarująca Aparycja
— Strzelec [+2 PRC]
— Hakerstwo (WT)
— Czytanie wspomnień
— Przekazywanie wspomnień

MUTACJE NEGATYWNE
— Alergik [olejki eteryczne, -1 PRC]
— Bezpłodny
— Głodomór [-1 skup/OP/S]
— Nienasycony [-2 OP]
— Potępiony [Chrześcijaństwo, -1 skup]

MUTACJE POZYTYWNE
— Mistrz skupienia [+2 skup]
— Szósty zmysł [+1 SPT/OP]
— Predator [+1 PRC]
Liczba postów : 528
Chyba nigdy jeszcze nie był na tego typu przyjęciu. Owszem, było kilka garniturowych gali w ostatnim czasie, ale nie bal maskowy. Trochę zeszłego roku słyszał o zabawie w siedzibie, o ironio, Ereteinów z okazji Nowego Roku, ale to by było na tyle. Nie miał zamiaru się tam wybierać, bo i nawet wtedy nie czuł się na siłach, by wychodzić gdzieś z własnej woli. Teraz tak wiele się zmieniło, zarówno w nim, jak i na zewnątrz.
I tak mniej więcej trafił na bal.
To znaczy, dostał zaproszenie. Nie omieszkał też zgarnąć swojego brata, jako że wszystkie inne osoby do potencjalnego zgarnięcia przebywały obecnie poza jego zasięgiem. Co prawda ze dwie jeszcze przeszły mu przez głowę, ale równie dobrze mógł je spotkać na miejscu, chyba, nie widział w tym problemu.
Pozostawał jedynie strój. O ile eleganckie klimaty całkiem dobrze wpasowywały się w jego styl, o tyle maski nigdy w życiu nie miał, chyba że na jakimś głupim szkolnym przedstawieniu, którego jego mózg pozbył się z pamięci już dawno temu. Ostatecznie skończył w garniturze utrzymanym w kolorach czerni i głębokiej czerwieni, z pieczołowicie dobranymi srebrnymi spinkami w kształcie kół zębatych oraz pasującej masce.

Przyszedł trochę później niż należało, a przynajmniej później niż Theo, którego spodziewał się zastać w środku. No właśnie.
Wampir przystanął nieopodal wejścia na posesję, widząc brata wraz z niewysoką dziewczyną. Niestety jej suknia nie pozwalała rozpoznać jej od tej strony. Nie był tak daleko od wejścia, Theo z pewnością mógł go zauważyć, a on słyszał mniej więcej ich pogawędkę. I najwyraźniej nie miał serca jeszcze wyprowadzać z błędu młodej damy. Czy on ją znał? Znaczy, musiał ją znać, a głos... Chyba w jego głowie imię "Sonia" jeszcze nie miało takiej definicji jak teraz i nawet nie wyobrażał jej sobie w eleganckim stroju.
Ale już sama jej obecność była miłym faktem, w końcu nie tak dawno nawet nie chciała wychodzić z Hotelu.

@Sonia Evans @Theo Lacroix
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tessa Fisher

Tessa Fisher
Liczba postów : 104
No jak nie znał nikogo, jak znał ją? A to już coś prawda? Nie ma że nie zna. Zna i to nie byle kogo! A co tam, w końcu ona też miała swoje "ale" w tym całym dziwnym świecie. On czuł pietra? Ona nic lepiej. Sama była jak dziecko we mgle, poniekąd tak było. Znała życie samotnika, wiedziała jak sobie radzić z dala od towarzystwa, wiedziała jak działać gdy wpadała w głód albo po prostu trafiała na palantów, którzy nie znali słowa "nie". Początkowo trochę jej zajmowało czasu na oderwanie się od tego wszystkiego, nie to że już sobie radziła, skąd znowu. Czasem jeszcze bywało, że wpadała w swoje drugie "ja" przez co kończyło się na sytej kolacji, a czasem podwieczorku i kolacji. Na początku gdy odnalazła ojca wydawało się jej, że w końcu wszystko się ułoży, że będzie dobrze, że wreszcie będzie jakoś normalnie ale nie. On znowu odszedł, zostawił ją ZNOWU. Czuła się jak śmieć, którego każdy zostawia nie próbując nawet jej poznać. Trafienie na Jacoba okazało się na tyle dobre, na ile leczące. Jej niechęć do innych przeszła na boczny tor gdy poznała tego człowieka, potrafił słuchać, potrafił ją zrozumieć. Nie bał się jej, nie wyśmiewał i co ważne...nie próbował jej podrywać w żaden sposób. Był po prostu jak dobry przyjaciel. Za to właśnie go szanowała.
- Nie martw się, żartowałam. Lubię Cię Jacob, nie jestem taka jak inni...nie zrobiłabym Ci tego, jeśli byś sam nie chciał. Jesteś dla mnie jak brat. Kurwa...chciałabym takiego brata.
Wypaliła nagle rozbawiona własnym stwierdzeniem. Otaksowała go uważnie wzrokiem.
- Hm...chociaż...
Roześmiała się pod nosem na własne myśli. Jego pytanie nieco wróciło jej trzeźwość myślenia i przeniosła wzrok na otoczenie. Czy ich wyczuwała? Ciężko było jej to stwierdzić.
- Jak mam być szczera to nie wiem...wiesz, zawsze stroniłam od innych...to mój debiut. Otaczałam się zawsze ludźmi, mało kiedy mi podobnym...więc nie odpowiem na to pytanie bo nie wiem.
Wzruszyła ramionami a na dalsze pytanie odsunęła nieco maskę z twarzy i wyszczerzyła się w ten swój zabawny sposób, który poznał Jacob jak zaczynała żartować.
- Za dużo pytasz mój drogi, jeszcze będę musiała Ciebie zjeść...albo zmienić...chociaż wolałabym to drugie.
Przyznała bo fakt, zmiana nie była niczym złym w jej mniemaniu. Ale jak wspominała, nie miała zamiaru zmuszać nikogo do tego, ani nikogo na siłę przemieniać. Sam musi być tego pewny i na to gotowy.
- Oj nie mów, że mnie jeszcze nie znasz...sądzisz, że pozwoliłabym, by zrobili Ci krzywdę? Przestań. Jesteś moim przyjacielem jeśli jeszcze tego nie zakumałeś.
Puściła mu oczko. A na pytanie o solenizanta skinęła głową.
- Em...tak, zdecydowanie to on. Przynajmniej tak powiedział.
Przyznała rozglądając się dookoła. Nie znała tutaj nikogo, a szczerze nawet miała chęci uciec z tego miejsca czując się coraz bardziej nieswojo.
- Co ty na to by iść nieco pozwiedzać?
Zapytała zaciekawiona jego zdaniem.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Sponsored content


Strona 1 z 8 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach