To pytanie było proste, jeśliby podejść do tego w prostacki sposób. Oboje byli nieśmiertelni, szkodziło im słoneczko i nie bardzo przepadali za czosnkiem. Była ciekawa, jaki klucz obierze Silvan, a jego słowa — nawet jak oszukiwał i okradał ją z kilku opcji odpowiedzi — były pełne ciepła i życzliwości. Niby nie powinno jej to dziwić, czy jednak przed chwilą nie zadziało się to, co się zadziało?
– W Twoich swetrach każdemu jest ładnie. – odpowiedziała zaczepnie, zupełnie jakby chciała zawetować ten punkt, ale był on ledwie bonusowy.
– Hmm… co by tu dodać… – przysunęła się nieznacznie bliżej tak, aby mieć jego zmierzwioną tremą głowę w zasięgu smukłych palców.
– Oboje znajdujemy spokój w mniej lub bardziej kontrolowanym masażu głowy. – wsunęła się niespiesznie, z rozmysłem prowadząc ścieżki po skórze od karku, nasady czaszki powoli w górę, pomiędzy zaplątanymi myślami utopionymi w niepewności jutra. W niepewności najbliższych godzin. Zazwyczaj pozwalała sobie na ułożenie dwóch co bardziej szalonych fal we właściwą stronę, teraz jednak niosła chaos delikatną pieszczotą o suchym zapachu balsamicznej pustyni.
– Jesteśmy amatorami kawy i Twoich doskonałych syntmixów…– Takie niewinne, może od tego powinna zacząć, a nie pchać się między włosy? O ileż ciekawiej było jednak rozlewać się po cudzej głowie, wciskać w każdą dostępną przestrzeń jak piasek przyniesiony gwałtownym podmuchem wiatru.
– Oboje też jesteśmy perfekcjonistami, co próbujemy skrzętnie zamaskować na różne sposoby. – wysuwając rękę zadbała, by udawać chociaż w efekcie końcowym że chodzi o jego wygląd w publicznym miejscu. Podparła się jak gdyby nigdy nic, myśląc o tym czy jeszcze, by w bonusie nie dodać jednej rzeczy związanej z zawartością torebki, ale…
Dostarczone zamówienie zadbało o odpowiednie rozłożenie energii i należyte rozładowanie napięcia. Z miną pokerzysty przyjęła fakt, że jedną z zamówionych kaw okazał się deser. Tym razem spodziewała się, że ktoś przyjdzie, więc miała mniej morderczych zapędów w sobie, ostentacyjnie nie zmieniła swojej pozycji względem Silvana i stóp złożonych na kanapie. Tyle że wychyliła się, by ściągnąć ze stolika najmniejszą filiżaneczkę. Espresso wypiła od razu, a potem z łyżeczką od deseru ruszyła do abordażu cudzego kubka.