16.01 The Knight of Cups

2 posters

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
to koniec

Szła chwiejnie, czując wszystko i nic jednocześnie, pozbawiona marzeń i pragnień. Pusta skorupa.

nie poszedł za Tobą

Brud i popiół mieszał się ze łzami, które bez kontroli zalewały jej twarz.

nawet po najczarniejszej nocy, przychodzi jasny nowy dzień

Świt zastał ją na ławce w parku. Poczuła momentalnie piekące, styczniowe słońce, składające pocałunek śmierci na jej zepsuciu. Obcy, śmierdzący Paryż wyciągał po nią ręce, odbierając jej ostatnią możliwość, ostatni, desperacki gest woli, by umrzeć na swojej ziemi, nie pośród piekielnego miasta, w którym przyszło jej żyć przez tyle lat. Ostatkiem woli dźwignęła się, kryjąc wśród cieni, przemykając do metra, kryjąc worek na mięśnie i kości, którym była, wypełniony ostrymi okruchami zdeptanej duszy. Wdeptała się w kąt, wiedząc, że zaraz ktoś ja przegoni. Ludzie lękali się podchodzić do brudnej wariatki, ćpunki z pewnością, która rozpaczała, zawodząc w drgawkach, mówiąc coś w językach świata, plącząc je ze sobą jak psychodeliczną makramę śmierci. W końcu ktoś ją skopał i przegonił, a jej udało się czmychnąć w mrok podziemi, korytarze metalicznych czerwi, władców tej krainy.

nosferatu

Gdy ocknęła się znów, czuła ścisk głodu i atawistyczne rwanie ku ofierze. Podniosła się zesztywniała i chłodna z kamiennego załomu piwnicy, do której się włamała. Jak szczur, którym już nie była. Martwa. Nikomu niepotrzebna. Przyszła też świadomość bólu dłoni, które nie miały jak się zregenerować, jej zęby zalśniły, gdy czułe zmysły posłyszały przemykającą ofiarę, ale potem kobieta skuliła się, obejmując kolana, zaczęła bujać to w przód to w tył, próbując ukoić jakkolwiek swoje istnienie. Bezskutecznie. Ugryzienie samej siebie, swoisty kanibalizm dał ułudę kontroli, siłę, by otrzeć krew z twarzy i iść, przeć dalej w tej miejskiej dżungli pozbawionej ciepła. Sierota nocy wychynęła przez właz, czując mróz na twarzy, lecz jakby go było mniej trochę. Nic dziwnego, skoro jej serce zgasło, skoro była tylko chodzącym trupem, który zwyczajnie poszukuje swojego grobu...

Wylazła zeń niespiesznie, szczątkowo orientując się, w której jest dzielnicy. Przeszła niepewnie kilka kroków ignorując zaciekawione spojrzenia przechodniów, kryjąc się w cieniu śmierdzących zaułków przed ludzkimi służbami, które jeszcze gotowe by ją zgarnąć z chodnika w czasie jej ostatniej drogi. W końcu jednak wdrapała się z trudem po schodach i po chwili wahania zadzwoniła do drzwi, czując w głowie absolutną pustkę. Nie myślała o tym, że wciąż śmierdzi spalenizną drewnianych belek, materiałów, tapet, klejów i tony plastiku. Nie myślała o tym, że wciąż ma na sobie czarną wełnianą koszulę Sahaka oblepioną jej potem, krwią i zatartym weń popiołem. Nie myślała też o klejących się do twarzy włosach, lokach w kołtunach mieszaniny błota i ulicznego pyłu. Nie myślała o tym, jak bardzo nie chciałaby, aby oglądał ją w tym stanie. Chciała tylko...

– Przyszłam się pożegnać S... Silvan... Ja...– zdążyła tyle wydusić z siebie, nim głos jej się załamał, nim zalała ją fala odrazy do samej siebie i tego, czym była. A potem już przyszły łzy, znowu łzy, których wciąż było mało, by spłukać grzech jej istnienia.

@Silvan Zimmerman

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Oczywiście, że się o nią martwił. Dzwonił. Wysyłał smsy, na które nie dostał żadnej odpowiedzi. Wiedział coś się stało, ale i tak trudno mu było dokładnie zrozumieć co się stało i dlaczego zrobiła to co zrobiła. Nie było to jednak aż tak istotne w tym momencie jak po prostu to, by dała mu jakikolwiek znać że żyje.
Nie wiedział, co zrobić ze spotkaniem, na którą się umówili. Domyślał się, że Tahira na pewno nie miała już ochoty na jakiekolwiek kawy kawy, ale co jeśli i tak z jakiegoś powodu postanowi zjawić się w wybranej przez niego kawiarni, a jego tam nie będzie? Pomyśli, że ją odrzucił? Może powinien pójść i tak, tak na wszelki wypadek. Albo lepiej nie, bo pewnie Tahira nie miała teraz ochoty na kontakt z kimkolwiek, a gdyby potem wyszło, że tam był, mogłaby pomyśleć, że zignorował wszystko co się stało i wesoło założył, że wampirzyca tam przyjdzie, jakby nigdy nic. Czy przesadzał? Może odrobinę. Nic już nie wiedział.
Na zmartwienia, na które nie mógł nic zaradzić, miał zawsze jedno sprawdzone rozwiązanie - pracę. Gdy usłyszał dzwonek, zamierzał właśnie skierować się w stronę swojego laboratorium, ubrany bardziej po domowemu, w zwykłe szare dresy i cienką żółtą bluzę z włosami, które mierzwił dzisiaj nerwowo palcami już tyle razy, że po ich pobieżnym ogarnięciu szczotką zaraz po przebudzeniu nie pozostał żaden ślad.
Otworzył drzwi i na chwilę zamarł, wpatrując się w stojącą przed nim postać wampirzycy, którą przecież tak bardzo chciał zobaczyć. Wyglądała okropnie i Silvan nie mógł się powstrzymać, by nie obejrzeć jej od stóp do głów, chociaż Tahirze trudno byłoby dostrzec w jego spojrzeniu jakąkolwiek odrazę, a jedynie zmartwienie i usilną próbę przeanalizowania tego co się stało na postawie plam i brudu, którymi była pokryta.
A potem zaczęła płakać i Silvan, niewiele myśląc, po prostu ją przytulił o ile mu na to pozwoliła.
Co się stało? Co się stało według ciebie?  Dlaczego? Wszystko w porządku? Jesteś cała? Potrzebujesz czegoś? Czemu nie dawałaś znaku? Rozumiem, że kolacja poszła bardzo źle? Jak mogę ci pomóc? Co mogę zrobić? - kłębiły mu się w głowie, chociaż nie był w stanie wypowiedzieć ani jednego z tych pytań, nie wiedząc które będzie najbardziej odpowiednie.
- Krew. Pewnie jesteś głodna. Potrzebujesz krwi -  wydusił z siebie w końcu, bardzo nieporadnie, i odsunął się od niej, dając jej wejść do środka.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
W nos uderzał smród ostatniej doby, usłużny pokurczny świadek szarpaniny, przynajmniej tej, która zadziała się w rzeczywistym świecie. Drugi ze świadków uderzał do serca wprost przez przewód słuchowy, objętym przez niego szlochem, który rozpaczliwie wzmagał w dreszczu i dłoniach zaciśniętych na żółtym swetrze. Ukryła się w jego ramionach, zdawała się mniejsza, w przyklapniętych włosach i zaciśniętych barkach. Była też - choć zbliżona do jego temperatury ciała - nienaturalnie wręcz zimna. W odpowiedzi na słowa, które padły pokiwała tylko głową, usłyszał też cichy syk, powietrzem wypchniętym przez zaciśniętą krtań. Emocjonalna niestabilność drenowała ją z sił jak dobre srebrne ostrze przesunięte wzdłuż przedramion z odpowiednim naciskiem, w ostatnim czasie zmuszona była posilać się codziennie, a teraz niewątpliwie jechała już na osoczowych oparach. Trzymała się go jednak mocno, infekując nieskalaną materię miękkiego swetra, materię jego istnienia swoją zbrukaną obecnością.

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Z jakiegoś dziwnego powodu myślał, że gdy ponownie się z nią zobaczy, przestanie się martwić, aż tak bardzo. Rzeczywistość jednak szybko zweryfikowała to założenie, bo trzymając ją teraz w objęciach, czuł że nic nie było łatwiejsze.
- Andrà tutto bene - wyszeptał w jej stronę, sam nie do końca wiedząc, czy wierzył w to co mówił, ale przecież tak musiało być. Zawsze kiedyś musiało być lepiej. Po surowej zimie, zabierającej resztki poczytalności zmiennością pogody wiośnie i pełnym groźnych upałów lecie, musiała  w końcu nastać spokojna jesień podczas której natura nie była dla nikogo, aż tak wroga.  
Odsunął się nieco od wampirzycy, wciąż trzymając dłonie na jej ramionach. Wystawione kły. Nie dobrze. Znowu podszedł do niej i ostrożnie obejmując ramieniem, jakby bał się, że mocniejszy uścisk może zrobić jej krzywdę, zaprowadził ją do kuchni, zamykając za nimi drzwi.
- Tak. Koniecznie potrzebujesz krwi. Dużo krwisz. Jaką chcesz? Dzisiaj dostanie droga pani wszystko, czego pani sobie zażyczy. - Silił się na swobodny, nawet nieco wesoły ton głosu, głupi żart i uśmiech na twarzy, jakby nic się nie stało. Jakby wcale się nie bał, że pogorszy sytuacją i jakby wcale nie zjawiła się u niego w opłakanym stanie, brudna i wycieńczona, po tym jak zakończyła istnienie pewnej kamienicy. Nie wiedział co robić, ani co powiedzieć. Po prostu działał krok po kroku. Jedna sprawa na raz. Najpierw musi dać Tahirze krew. Potem zobaczy co dalej. Rozmowa, chociaż równie ważna, nie była priorytetem jeszcze przez kilka kroków.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Im był bliżej, im szept jego nacichał w dżdżystej woni subtelnie przenikającej miękką wełnę, tym łkała głośniej, wczepiała w niego bardziej. Że dała się w ogóle odsunąć od słodkiego słońca powodowane było z pewnością osłabieniem, zdradliwym ciałem kruszącym determinacje. Tak jak ruch nadany, zmiana wektora istnienia zaistniała, choć było to bez znaczenia, gdy grawitacja gwiazdy dbała, aby meteor, roztrzaskana skała była obok. Słowa wypowiedziane kapały ku niej oniryczną mżawką, wobec krzyku rozrywającego jej czaszkę od środka. Nie ważne co mówił, mógł cicho szeptać książkę telefoniczną  - jak niedawno się jeszcze śmiali – by samą wibracją, tembrem nie dać jej utonąć do reszty. 

Zza zasłony przemknął ruch i zalśniła plama czerwieni, wyduszająca z jej gardła ponowny syk. Bestia szarpała się, domagając krwi od razu, krwi natychmiast. Jej łokcie ciągnęły ramiona w kierunku chłodnych zapasów, lecz dłonie nieustępliwie topiły się w słońcu, nie chcąc ustąpić, podobnie jak twarz ukryta pod jego ramieniem we wstydzie własnej natury.
– Min fadlik 'aetini aldam... bitte... gib mir... qirmizi... – języki kłębiły się splecione w szaleństwie rozdarcia osnowy. Pustka zionęła, domagając się ofiary, Tahira szczątkiem świadomości nie chciała jednak stać się zwierzęciem, rzucić się przy nim w przepaść.

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
- Już, już - zapewnił ją, odsuwając się od niej dopiero wtedy, gdy musiał sięgnąć po uchwyt lodówki. Nie zrozumiał wszystkiego co powiedziała, ale przekaz był na tyle zrozumiały, by wiedział, że powinien się pospieszyć. Dziarskim ruchem wyciągnął z lodówki kilka woreczków czystej krwi, zarówno tej syntetycznej, jak i prawdziwej, którą zawsze przechowywał dla gości i Idy. Każda z torebek była oczywiście odpowiednio oznaczona. Wyciągnął też z szafki, bo w zlewie znajdowało się wyjątkowo jedynie kilka nieumytych naczyń, które czekały, aż wreszcie raczy włożyć je do zmywarki, duży kubek o dość specyficznym wzorze, który zawsze go bawił i przysunął wszystko w stronę Tahiry, przyglądając się jej z niepokojem. Jeżeli nie miała, jak się pożywić, to skąd ta krew na jej ubraniach? Gdzie przez ten cały czas była? Co się z nią działo? Wzrok dalej miał utkwiony w wampirzycy, ale jeśli chociaż zerknęła w jego stronę, mogła dostrzec, że nie był do końca obecny, pogrążony we własnych niespokojnych myślach, dłonią bezwiednie zgarniając część włosów to na lewo, to na prawo. Lewo. Prawo. Lewo. Prawo. Powiedziała, że przyszła się pożegnać. Gdzie zamierzała się potem udać. Chciała odejść na stałe? Powinien ją powstrzymać jeśli brzmiałoby to niebezpiecznie, czy pozwolić jej na wszystko, nawet jeśli nie uważałby tego za dobry pomysł?  Skąd miałby w ogóle wiedzieć, czy byłby to dobry, czy zły pomysł? Owszem, z ich dwójki to pewnie on obecnie myślał znacznie trzeźwiej, ale z drugiej strony przez naturalny dystans do tej sytuacji, nie doświadczał jej emocji, a łatwo było przecież powiedzieć zostań, jeśli nie odczuwało się dokładnie tego, co druga osoba.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Znów ją zostawiał, znów odsuwał się, znów jej nie chciał – te myśli nawet się nie pojawiły, nie zaiskrzyły ostrza, dawno wbite raz za razem w jej plecy, pośród czerwonej plamy krwi. Był i teraz go nie było. Kolana zadrżały i opadła bezwolnie na krzesło, ukrywając znów twarz w poparzonych dłoniach, całą siłę potrzaskanego umysłu kierując ku: oddychaj... oddychaj...
Ceramika tarta o blat, szelest worków podsuniętych w jej stronę zainicjował gwałtowną reakcję, w której akceleracja dostania się do cieczy uniemożliwiła zabawę, w której krew miałaby udawać pomidorową zupę czy sok. Choć worki nie były do tego przystosowane, potraktowała je jak syntmixowe jabłka, zatapiając kły bezpośrednio, na oślep, bez sprawdzania etykiet, wybrzydzania na źródło pochodzenia. A kiedy już zaczęła, kiedy lepka struga spłynęła jej gardłem, nie skończyła, dopóki ostatni z woreczków nie był tylko lekko zabrudzonym, zużytym kawałkiem plastiku.

Gdy skończyła, w tę górkę śmieci jak w puchową poduszkę podążyła lepka potem i szlamem głowa, a ręce zwiesiła wzdłuż ciała. Tak w pół siedząc, wpół leżąc na blacie, kobieta zapatrzyła się wyzbytymi z emocji, opuchniętymi oczami na ścianę w kuchni, zapomniawszy co się z nią dzieje i gdzie się w ogóle znajduje. Potoki myśli Silvana nawet echem nie docierały do niej, nie do końca zdawała sobie sprawę z jego obecności, gdy był tak daleko. Nie do końca wiedziała gdzie się znajduje teraz, z żołądkiem chlupoczącym od krwi, z rozpoczętym procesem regeneracji. Oddychała jednak nieco spokojniej, dreszcze przebiegały przez plecy rzadziej, w akompaniamencie pojedynczych siorbnięć nosem.

@Silvan Zimmerman

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Cierpliwie czekał, aż skończy się posilać, nie wiedząc, czy bardziej odczuwał ulgę, że nie była już głodna, czy niepokój, że doprowadziła się do takiego stanu, a przecież nie minęło znowu, aż tak dużo czasu od… Eh… Od momenty, gdy kamienica wraz z kuchnią w środku jeszcze stały na swoim miejscu.
Znowu przeczesał włosy. Teraz w drugą stronę, a palcami wolnej ręki w zamyśleniu wystukiwał nerwowy rytm o kuchenny blat, przestając dopiero wtedy, gdy Tahirowa głową zanurzyła się w plastikowo-krwawym morzu odpadów, które zdecydowanie przydałyby się w bardziej ekologicznej wersji. Nie. Stop. Jakkolwiek przyjemnie byłoby mu teraz odciąć się i uciec w świat, gdzie jego problemem były mało przyjazne dla środowiska opakowania, tak nie mógł na to teraz pozwolić.
Podszedł do niej i usiadł na krześle obok palcami dłoni muskając jej spuszczone w dół ramię.
- Ja… Potrzebujesz czegoś jeszcze? Więcej krwi? Czegoś do okrycia? Dalej jest ci tak zimno? Może kąpiel dobrze ci zrobi? Jeśli chcesz to mogę poszukać ci czegoś na przebranie i… - westchnął ciężko, tak naprawdę nie wiedząc, co mógł jeszcze zrobić. - I nie wiem. Zadzwonić do… kogoś, że jesteś cała.- Nie powiedział imienia, ale Tahira pewnie mogła się domyślić kogo mógł mieć na myśli. Gdyby był na miejscu Sahaka, a Maurice zrobiłby coś podobnego, pewnie chciałby zostać jak najszybciej poinformowany o tym, gdzie znajduje się jego syn. Z drugiej strony, gdyby był na miejscu Tahiry nie chciałby, by takie decyzje zostały podjęte bez jego wiedzy.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
–'analast– zabrzmiał niemal natychmiast cichy warkot spomiędzy zaciśniętych zębów. Jej dłonie uformowały się w pięści, to rozluźniały się bezsilnie. Krew krążyła, delikatny dotyk jego palców przypominał pocałunek delikatnych skrzydeł ćmy tęskniącej za księżycem. Musiała myśleć, musiała zmusić się do słów, do planu, a tak bardzo chciała po prostu zasnąć i nigdy więcej się nie obudzić. Och, gdyby istniał sposób natychmiastowej teleportacji tam, gdzie prawdziwie jej ciało powinno zostać oddane...

– Nie mów mu nic. Jestem martwa. Tak będzie dla wszystkich lepiej. – powiedziała nieoczekiwanie po niemiecku, dźwigając się ze śmietniska bezmyślnego wchłaniania. Głowa jednak była zbyt ciężka i zbyt bolesna, aby długo udało się jej utrzymać samodzielność. Nie chciała jednak wpierać się na nim. I tak zbytnio naruszała jego gościnność i bezinteresowną dobroć. Dlatego też oparła łokcie o blat i twarz ukryła w dłoniach.
– Powinnam iść – wymamrotała. Jej niemiecki był podobny do angielskiego - z wyraźnym orientalnym akcentem, tak odmiennie od dopracowanych w melodii romańskich francuskim i włoskim. Siedziała więc, nie chcąc myśleć o tym, jak wygląda, a jednocześnie małostkowo skupiając się głównie na tym. Czuła się jak śmieć i zakładała, że teraz, gdy odsłoniła się i wyjrzała z wnętrza skorupy, widać było jak na dłoni, jak bardzo była pozbawiona wartości. Bardzo nie chciała, by zapamiętał ją taką. Jeśli wyjdzie i nigdy się nie zobaczą, czy będzie mieć pewność, że jego genialny umysł na dźwięk jej imienia nie będzie właśnie podsuwał mu tych chwil w kuchni, gdy opita łapczywie krwią wyglądała dosłownie, jak przerośnięta szczurzyca? Nigdy nie powinnam tu przychodzić – dodała w otumanionych oparach myśli, jej ramiona zsunęły się z twardej powierzchni i oplotły ją w desperackim geście.
– Może rzeczywiście powinnam to z siebie spłukać. Czuję popiół w ustach... – przyznała, nie mając śmiałości spojrzeć mu w oczy.

@Silvan Zimmerman

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
- Nie będzie - wyszeptał, delikatnie zaciskając palce na jej ramieniu, jakby bał się, że zaraz wyjdzie i zniknie na zawsze. - Dobrze. Nie powiem mu. - zgodził się na jej prośbę, cofając dłoń z powrotem do siebie. Wiedział, że nie będzie czuć się dobrze, nie mówiąc Sahakowi, że wie co z jego córką, ale wiedział też, że nie czułby się lepiej, gdyby zrobił to wbrew woli Tahiry, a chociaż oboje byli dla niego na pewien sposób ważni, tak w tym momencie to o uczucia wampirzycy martwił się bardziej. Zwłaszcza, że jej stan był dużo gorszy.
- Nie. Proszę. Nie idź - odpowiedział również po niemiecku, odruchowo zmieniając język. Lubił jej akcent. Podkreślał jedynie brzmienie jej głosu i nadawał każdemu wypowiedzianemu przez nią słowo niepowtarzalny charakter. Nie ważne, że pewnie znalazła się nie jedna osoba, która podobnie do niej wypowiadała niektóre słowa. Niemiecki w wykonaniu Tahiry był jedyny w swoim rodzaju.
Nie chciał aby szła. Miał wiele pytań, ale pomijając je wszystkie po prostu chciał jej najpierw pomóc. I nawet nie miał pojęcia, jak bardzo martwił się tym, że Tahira zaraz wyjdzie, dopóki nie ogarnęła go olbrzymią ulga, gdy zmieniła zdanie.
Skinął głową, ponownie wracając dłonią na swoje poprzednie miejsce na jej ramieniu.
- Oczywiście. Wiesz gdzie jest łazienka. Bierz wszystko czego potrzebujesz. Jeśli chcesz możesz wziąć jakieś ubrania z mojej szafy. - Nie chciał pożyczać ubrań Idy bez jej zgody, a sytuacja była zbyt skomplikowana, by teraz do niej dzwonić. Powinien mieć jednak kilka dresów, które może dalej nie byłyby w rozmiarze Tahiry, ale były mniejsze. Tak to było, gdy czasem zapominało się wybrać większy rozmiar przy zamawianiu czegoś przez Internet, a potem jeszcze bardziej zapominało się to oddać.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Jego prośby nie rozluźniały jej niestety, wręcz przeciwnie, ciało napięło się, gdy szeptał, gdy zaklinał jej kruchą wolę, aby pozostała dłużej w bezpiecznym miejscu. Tahirze rozsadzało to serce, nie sądziła, że będzie znów czuć to kłucie, wwiercanie się w organ, który złośliwie cały czas działał. Chciała coś mu odpowiedzieć, ale tylko pokiwała zwieszoną głową, twarz zasłaniała brudna zasłona. Niepewny chybotliwy cień ruszył do łazienki, rychło po zamknięciu drzwi rozbrzmiał szum uruchomionego prysznica.

Wzrok nade mną
jak lampę nad snem trwożnego dziecka nachyl,
bo oto nocą od przeczuć ciemną
płyną znaki, wężowiska zmian i strachy.
Groźniej
las latarń pogasłych ulic zarósł,
echo rozdarte w sklepienie nieba rozdziera sen
i w  wydłużoną księżycem uliczkę – w parów
wchodzi widmo o włosach rozwianych, płowych jak len.
W ten wieczór duch zabitego psa wyje długo,
a kroki morderców samotnie chodzą miastem.
Z okna naprzeciw upiór fortepianu fugą
skacze z trzech pięter w dół,
tej nocy nie zasnę.
Nie tobie — wzrokiem — łagodnym lasem — ogarnąć
wieczór burzliwych parabol.
Biją dzwony ciszy głośniej od mego krzyku.
Nie mnie nagiąć nieba stalowy huragan
dłonią od wiatru słabą.
W ten wieczór wszystkie fontanny wyrzucają żywe łzy,
jak drzazga wbita boli pamięć.
Przyjdź, przez skazę nieostrożnego snu przeniknij, przyjdź.
Wzrok daleki nade mną
jak lampę nad snem trwożnego dziecka zwieś.

Poczucie czasu pozostawiła za drzwiami, resztki nienawiści wypaliła anihilacją koszuli, której w drżących dłoniach nie była w stanie zdjąć, a potem zadbała by nikt nigdy nie mógł jej założyć. Czarne strzępki przyprószone popiołem, jak płatki żałobnych róż znaczył jej drogę do oczyszczenia ciała.  Minuty spływały ciepłem po pobladłej skórze, zabierając fizyczne ślady upodlenia. Duch nie mógł też dostąpić błogosławieństwa ulgi. Ducha oczyścić można było tylko postem, modlitwą i ogniem. Najedzona krwią, smagająca się zmienianymi temperaturami dyktowanymi przez bezmyślnie skręcane i rozkręcane kurki, niespiesznie powracała do ustawień fabrycznych. Do celu, który jej pozostał. W końcu opuściła prysznic, mechanicznie osuszyła swoje ciało znalezionymi ręcznikami. Nie ośmieliła się zetrzeć pary z lustra, nie chciała patrzeć sobie w twarz, konfrontować się z tym, co z niej pozostało. Kwiat bez korzeni miał ledwie kilka dni. Westchnęła ciężko, zdejmując z szyi pierwszy raz od Wigilii mokry rzemień z zawieszonym na nim drewnianym płomieniem. Dopiero wtedy zdała sobie sprawę, że nie poszła przed tym wszystkim po ubrania. Zawinięta w mokry ręcznik niepewnie wychyliła się przez drzwi i gdy miała się odezwać, dostrzegła pozostawiony jej "pakiecik" na krześle z wpatrzonymi w nią... grzybami. Już było lepiej, już przez moment miała znów plan, miała drogę. Ale grzyby patrzyły na nią i sprawiały, że znów chciała pogrążyć się w łzach. Potrafiła tylko niszczyć, nie powinno jej tu być. Nigdy, przenigdy nie powinna wchodzić z butami w życie Silvana, a już na pewno nie po tym, gdy jej własne życie zakończyło się, a teraz przedłużane jest dla samolubnego kaprysu, w którym chciała wybrać dla siebie miejsce pochówku. Nie miała wyboru, zgarnęła ubrania i znów włączyła prysznic, choć już pod niego nie wróciła. Ubrała się pospiesznie w tę zabawną beżową bluzę, w szare spodnie dresowe, które pewnie Silvan uznał za skurczone w praniu, choć wciąż były zdecydowanie za duże na szczupłą sylwetkę wampirzycy. Ostatnim pożegnalnym gestem pogładziła opuszkiem pozostawiony na umywalce wisiorek. On zrozumie, on musi zrozumieć, że tak jest dla wszystkich lepiej.

Najciszej jak potrafiła, uchyliła drzwi łazienki, w której wciąż szumiała woda i ruszyła w kierunku wyjścia z mieszkania.

@Silvan Zimmerman

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Gdy poszła do łazienki, skorzystał na chwilę z okazji, by samemu oprzeć głowę na stole. Tylko na chwilę. Posiedzi tak minutę, a potem znowu zabierze się za ogarnianie sytuacji. Krok po kroku. Jakby przeprowadzał znajome badania. Wstał zdecydowanym ruchem, zgarnął wypite opakowania do śmieci i orientując się, że Tahira nie wybrała nic do ubrania, ruszył do własnej sypialni. Zrzucił z siebie żółtą pobrudzoną bluzę na rzecz przypadkowego kolorowego swetra. Dopiero wtedy zabrał się za przeglądanie rzeczy dla wampirzycy. Szybko wybrał za małe na niego dresowe spodnie, do dzisiaj nie miał pojęcia jakim cudem udało mu się zamówić tak mały rozmiar i to jeszcze niechcący trzy pary, a potem zapomnieć o ich zwrocie. Większy problem miał z górą, ale ostatecznie zdecydował się na coś co mogło jej chociaż trochę poprawić humor i na czego widok przynajmniej on zawsze parskał śmiechem.
Wrócił ze wszystkim na korytarz przy okazji zgarniając krzesło z kuchni i starannie ułożył rzeczy obok drzwi łazienki, tak by Tahira miała do nich łatwy dostęp. Następnie po prostu zrobił sobie kawy i usiadł w salonie, przeglądając swoje notatki, by czymś zająć umysł.
Po długim czasie usłyszał, jak zakręca wodę i otwiera drzwi, po czym prysznic znowu zaczyna lecieć. Wstał ze swojego miejsca, by zapukać i spytać się, czy wszystko w porządku i dopiero wtedy do niego dotarło, że dźwięk, który wziął za stłumione chodzenie po klatce, był tak naprawdę spowodowany przez wampirzycę, która najwyraźniej zmierzała w stronę drzwi.
- I co chcesz dalej zrobić? - spytał zbyt zaskoczony, by pomyśleć nad mądrzejszą odpowiedzią. Przymknął na chwilę oczy i odetchnął cicho. Nie. To zabrzmiało, jakby miał do niej pretensje. Jeszcze raz. - Przepraszam. To nie miało tak zabrzmieć. Tahiro... nie chcę cię zmuszać do zostania jeśli nie chcesz. Ale… Po prostu… Po prostu… Chciałbym byś mi chociaż powiedziała, że będziesz bezpieczna. I jak mogę ci pomóc. I co się tak naprawdę stało. - Nie wiedział co robić. Nie wiedział co powiedzieć. Próbował utrzymywać swoje próby nawiązania z nią kontaktu wzrokowy, by nie widziała, jak bardzo czuł się niepewnie. Nie chciał, by myślała, że jej obecności w jakiś sposób mu przeszkadza. Poza tym jedno z nich powinno być dzisiaj tym pewniejszym siebie.[/b]
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Stłumiła przekleństwo drżące tuż za zaciśniętymi zębami, gdy przyłapał ją, gdy przyszedł o te trzy sekundy za szybko. Chłód zmroził ją, rozchodząc się promieniście od serca, które znów bezlitośnie kłuło. Stanęła w miejscu, ze skulonymi ramionami, ze zwieszoną głową, tak dziwnie małą bez radosnych loków, gdzie mokre włosy niedbale rzucone na plecy, oddawały swą wilgoć beżowej materii pożyczonej bluzy, niosącej ze sobą wszystko to, co w nim pokochała, a czego nie chciała skazić pożerającym ją chaosem. Przełknęła z trudem ślinę, czując przy tym, jak przeraźliwie szczypią ją oczy. Tak łatwo było przekręcić wajchę i policzyć do pięćdziesięciu. Tak łatwo patrzeć na swoje dzieło, tak łatwo było rozbijać się falą o nieprzejednany bastion pogardy tego, którego jeszcze do niedawna nazywała swoim ojcem. Tak łatwo było napluć na tych, którzy dawali jej tylko ból. Lecz on oswoił ją już dawno. Może jednak była mu to winna?
– Co chcesz wiedzieć? – wychrypiała, patrząc się w podłogę, stojąc wciąż tyłem do niego, nie potrafiąc się odwrócić, nie mając za grosz odwagi, nie wiedząc, jak sama zareaguje, gdy nie tylko usłyszy, ale też zobaczy jego troskę. Gdy znów ją dotknie...
– Zakończyłam to. Zrobiłam wszystko czego chciał, tak aby jego ręce pozostały czyste. Nie powinnam nigdy obudzić się dla nocy, więc postanowiłam... postanowiłam powrócić w objęcie dnia. Tylko nie chcę... nie chcę tego robić tego tutaj w Paryżu. Ja... ja nienawidzę tego miasta. – mówiła wciąż po niemiecku, nie dotykała nawet francuskiego, czując, że będzie on już na zawsze, przez te kilka dni wieczności skażony oficjalnym tonem odprowadzającym ją na skraj przepaści. – ...a może nawet na to nie zasługuję...? – zapytała nie jego, a nagłą myśl, podszept, który uderzył ją boleśnie w potylice. Zsunęła się po ścianie i kurczowo objęła głowę, przysuwając kolana pod brodę, próbując ukryć się przed samą sobą.

@Silvan Zimmerman

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Co chciał wiedzieć? Co tylko mogła i była w stanie mu powiedzieć. Chciał poznać jej wersję. Usłyszeć od niej co się stało i dlaczego to zrobiła, bo o ile był w stanie wyobrazić sobie, jak źle musiała czuć się z tym wszystkim, tak widząc efekt kulminacji jej emocji w postaci spalonych resztek kamienicy, czuł potrzebę wysłuchania wampirzycy, by zrozumieć czemu podjęła, aż tak drastyczną decyzję, której on pewnie w życiu by nie podjął. A przecież naprawdę chciał ja zrozumieć w pełni. Nie tylko w tych chwile, gdy razem się wygłupiali, lub czytali na łóżku Diune. Tahira zasługiwała na zrozumienie, nawet gdy siedziała skulona w jego przedpokoju z mokrą głową, a w tle słuchać było szumy niewyłączonego prysznica.
I już miał to wszystko powiedzieć, gdy jej kolejne słowa sprawiły, że lodowaty kolec przeszył całe jego ciało.
Spokojnie. Spokojnie. Da radę opanować sytuację. Może jednak powinien po kogoś zadzwonić? Kogoś kto obiektywnie patrząc na wszystko, bardziej jej pomoże niż on? Nie. Nie chciał nadszarpnąć jej zaufania. Nie w takim momencie.
Podszedł do niej powoli i idąc jej śladami, również usiadł na podłodze. Ich ciała się nie dotykały, ale niepewny, czy wampirzyca mu na to pozwoli, wyciągnął rękę w stronę jej ramienia, na tyle delikatnie, by w razie czego od razu mógł ją zabrać. Jego skóra była zimna, nieco zimniejsza niż zwykle.
- Myślę, że zasługujesz na znacznie więcej dobrego, niż ci się teraz wydaje - zaczął ostrożnie, cicho, również zmieniając język na niemiecki. Chwila milczenia i patrzenia się na zwiniętą wampirzycę. Kolejne słowa wypowiedział już po włosku. - Może są tacy, którzy nie powinni nigdy zostać nosicielami wirusa, ale mogę ci powiedzieć z całą pewnością, że nie jesteś jedną z nich. Proszę, wiem że jest ciężko, ale przemyśl to. Zostań tu kilka dni, odpocznij. Pomogę ci jak tylko umiem, ale nie rób tego.
A jeśli Tahira teraz wyjdzie, jeśli nie uda mu się jej przekonać, to już wiedział, że zadzwoni po pomoc.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Niczym zranione zwierzę, instynktownie, pomimo lęku i wciskania się w ścianę, rozpoznawała tę przestrzeń, która przynosiła ochronę. Nie zasługiwała na nią, to pewne, lecz było w tym pewne ciepło, do którego chciała lgnąć. Już bez żółtego, zabrudzonego swetra, bez pozorów udawania normalnych ludzi, gdy oboje byli trupio lodowaci. Położył dłoń na jej ramieniu, a ona choć w pierwszym odruchu zadrżała pod palcami, w mięśniowym odruchu, tak moment potem uszło z niej powietrze, i trochę jak wtedy podczas spotkania w Szwajcarii, zgrawitowała ku niemu, nie tylko nie odsuwając się, ale ukrywając w opiekuńczym objęciu. Gardziła sobą jeszcze bardziej, że nie umie sama, że potrzebuje kogokolwiek, że wciąż pozostaje to ryzyko wejścia z jednej toksycznej relacji w drugą, a nie chciała, och Theotokos jej świadkiem, że nie chciała już nigdy więcej obsesji zaciśniętej na swojej szyi. Nigdy.
– Wybacz mi. Nie chciałam naruszać Twej spokojności. Nie chciałam, byś i Ty przeze mnie czuł się źle...– jej włoski miał posmak ubiegłego wieku, poezji i śpiewu który nauczył ją formułować zdania w tym języku. – Myślałam, żeby odejść w tym piekle, w gnijącym świecie kłamstw i wzajemnej nienawiści, ale uznałam, że wolę patrzeć. Wolę widzieć akt, że to może... może mnie uwolni, zerwie łańcuch. Ale potem on przyjechał i... – odetchnęła głęboko przymykając oczy, w tej dziwnej spowiedzi, na której końcu nie było rozgrzeszenia. – ... i dał mi odczuć, że znaczę dla niego tyle, co popiół.

@Silvan Zimmerman

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sponsored content


Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach