Eight of Cups

2 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Zaczęło się od tego, że jednego dnia nic nie szło tak jak powinno, a oczekiwania wobec projektu jedynie narastały. Zaraz potem pojawiło się to dziwne, niemal niewyczuwalne uczucie z tyłu głowy, które jakimś dziwnych trafem zawsze promieniowało w okolice klatki piersiowej przyprawiając go o to nieprzyjemne wrażenie, jakby za chwilę jego ciało miała zalać fala stresu, która tylko czekała na dogodną okazję, by go obezwładnić. Zrobił więc to co robił zawsze w takiej sytuacji. Spróbował wyciszyć narastające myśli i skupić się na pracy, licząc że to zadziała. Zazwyczaj nie działało.
W kolejnych dniach nie było lepiej. Wyniki wychodziły różnie, wszystko szło do przodu nieznośnie powolnie, jakiekolwiek sukcesy coraz bardziej traciły na znaczeniu, a nawet najdrobniejsze potknięcia, niesatysfakcjonujące rezultaty, czy zbyt wolne postępy bolały coraz bardziej.
Jest dobrze. Przecież nic takiego się nie dzieje. Próbował sobie powtarzać, ale na to było już za późno. Stres tylko narasta, a w jego głowie pojawiały się już najciemniejsze scenariusze.
Jest dobrze. Jest dobrze. Jest dobrze. To się uda. To się uda. To się nie uda. To się nie uda. Zrujnujesz tak wielki projekt i to jeszcze na oczach wszystkich. Tyle możliwości, a żadna z nich nie wypali. Zrobiłeś wszystkim tylko złudne nadzieje. A może już się zorientowali, że to nie wyjdzie? Może jesteś jedyny, który jeszcze udaje?
Z pewnością nie pomagało też to, że od kilku dni z nerwów coraz mniej spał na rzecz dłuższej pracy, przez co jednocześnie czuł się zbyt zmęczony, by móc się w pełni na niej skupić i sfrustrowany, że nie pracuje tak efektywnie jakby chciał. I jeszcze ten irytujący głos w głowie, który każdy jego gest, wszystko co robił, interpretował, jako zbliżającą się porażkę.
Aż wreszcie nastąpił moment, gdy nie mógł już dłużej utrzymać tych wszystkich myśli na wodzy.
To był zły dzień w laboratorium. A może wcale nie? Może po prostu był gorszy od poprzednich i gdyby nie narastający od kilku dni lęk, to po prostu uznałby, że musi chwilę odpocząć i jutro spróbować znowu? Pewnie byłoby to zdecydowanie logiczniejsze, ale strach miał to do siebie, że skutecznie nie dopuszczał do głosu logiki.
Po prostu wrócił do domu. Czuł, że nie było potrzeby by zostawał po godzinach. To przecież i tak już nie miało sensu. A może miało? Sam już nie wiedział. Wiedział jednak, co zresztą zaczął robić, gdy wjeżdżał windą na swoje piętro w kamienicy, jak obliczyć ile szklanek zalkoholizowanej krwi należałoby wypić, by przynajmniej na chwilę nie myśleć o niczym. By nie odtwarzać w swojej głowie szczegółów każdego drobnego potknięcia, o których nie potrafił zapomnieć. Z drugiej strony, czy powinien? Chciał chociaż przez chwilę nie myśleć, a jednocześnie nie był w stanie przekonać się, by zrobić to, gdy tylko znajdzie się w kuchni. Nie dość, że wkrótce okaże się, że naukowiec z niego żaden, to jeszcze że nie umie sobie radzić nawet z prawdą o samym sobie.
Westchnął ciężko i powolnym ruchem otworzył drzwi do mieszkania. Pogrążony we własnych myślach w pierwszej chwili nie zorientował się, że Tahira, która od jakiegoś czasu swoje noce poświęcała na treningach, wyjątkowo została w mieszkaniu. Wszedł do salonu i oparł się o ścianę, mając wrażenie, że jego ciało porusza się znacznie bardziej ospale niż zazwyczaj, ale nie przeszkadzało mu to. Było coś masochistycznie kuszącego w zagłębianiu się w tym uczuciu beznadziei. Skoro i tak nie mógł z niego wypłynąć, to przynajmniej mógł zanurzyć się w nim tak bardzo, że wszystko będzie mu już obojętne.
A mimo wszystko uśmiechnął się, gdy ją zobaczył.
A potem uświadomił sobie, że nie poświęcał jej ostatnio tyle czasu ile powinien. I po co? By udowodnić sobie, że i tak to nie wyjdzie, a jej że…
Nie jesteś na treningu – wyszeptał, wbijając wzrok w podłogę.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Tego dnia Tahira pozostała w domu, choć nie była to do końca jej wola. Dorien nie mógł.
Dorien nalegał, żeby zregenerowała się chociaż jeden dzień. Dorien kazał obiecać jej, że usiądzie w domu, poczyta coś i odpocznie. Dorien nie wiedział, że pozostanie w domu było bardzo subtelną torturą, odpowiednią dla masochistycznych zapędów Tahiry.

No to się dobrali z Silvanem.

Siedziała w fotelu, w aurze lampki, która zwykle pozostawała włączona. Ciepła aura kłóciła się z chłodem zobojętnienia obmalowanym na twarzy kobiety, gdy uniosła wzrok znad "Raju Utraconego" Miltona. Czarne tęczówki zlewały się z źrenicą, dając wrażenie nienaturalnego mroku emanującego od niej pomimo ciepłych tonów emitowanych przez żarówkę. Patrzyła na jego udręczoną twarz, ale nie drgnęła z zajmowanego przez siebie miejsca. Owinięta kraciastym kocem przesiąkniętym jego zapachem walczyła z impulsem poderwania się i przytulenia go, przyniesienia mu komfortu w tym trudnym czasie. Gardziła bardzo tym impulsem, nie chciała go, nie był mile widziany wobec osoby, która raniła ją tak dotkliwie w ostatnim czasie.

– Nie jesteś w laboratorium – odpowiedziała mu nienaturalnie spokojnie, wyblakle. A potem odwróciła oczy od niego i wróciła do czytania książki.

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Pokręcił głową w końcu przenosząc spojrzenie na nią, chociaż nie na długo, bo po chwili jego wzrok uciekł do wpatrywania się we wszystko, co nie było nią. Ciekawe, czy byłoby inaczej gdyby się jej wtedy posłuchał? Lepiej? Nie, nie byłoby. Znał siebie. Nie wierzył, że w tamtym momencie istniało cokolwiek, co powstrzymałoby go od rozpoczęcia tego projektu. Inaczej pałętałby się po mieszkaniu smutny już znacznie wcześniej, a jego myśli pewnie i tak krążyłyby wokół badań, sfrustrowane, że nie daje im znaleźć odpowiedniego ujścia. Eh… i nawet nie wiedział, którego siebie miał obwiniać. Tego, co uznał, że nauka jest tym, czym chce się zajmować. Tego, który pomimo wielu sygnałów ostrzegawczych jeszcze tego nie porzucił, czy tego, który te wieki temu powiedział, że jasne, chciałby żyć wiecznie, więc zamiast przeciętnych kilku dekad myślenia o swoich porażkach musi i będzie musiał mierzyć się z nimi nieskończoną ilość wieków. Oczywiście w każdym innym momencie, uznałby, że cieszy się z każdego z tych wyborów… Tylko, że dzisiaj to nie był każdy inny moment. Dzisiaj po prostu było źle.
Przez chwilę wpatrywał się w nią, czytającą książkę, zamglonym emocjami spojrzeniem nie wypowiadając dalej, ani słowa. Nie musiał być ekspertem w relacjach, by wiedzieć, że miała mu za złe ten cały czas, gdy nie był w stanie rozplanować sobie ostatnich kilku tygodni tak, by i jej poświęcić zasłużoną uwagę. Osobie, którą przecież kochał.Powolnym ruchem przeczesał swoje włosy, jakby w jakiejś głupiej nadziei, że jednocześnie uda mu się rozczesać przynajmniej kilka kołtunów w jego umyśle. Czy Tahira chciałaby go w ogóle teraz wysłuchać? Po co by miała? Powinien ją po prostu zostawić?
Miałaś rację – wyszeptał, głosem jeszcze bardziej pustym, niż chwilę temu. Już. Powiedział to. Teraz, gdy te słowa padły z jego ust, mógł już zostawić ją w spokoju, na który pewnie teraz liczyła. Powinien teraz wziąć wszystkie synthmiksy z lodówki i zamknąć się w sypialni, by mogła w spokoju czytać książkę z dala od paskudnej pajęczyny jego myśli, w którą sam się wpakował. Albo wyjść z mieszkania. Może Sam miałby czas się napić… Może gdyby zmusił siebie do wyjścia z kimś przed kim nie mógłby pokazać, jak się teraz czuł, udałoby mu się jakoś siebie pozbierać?
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Było coś magicznego i przerażającego, jak gęsta cisza trwała między nimi w pokoju. Ktoś z zewnątrz mógłby powiedzieć, że sprawa była błaha, że oboje zaciśnięci na swoich obawach karmili je, czyniąc nieznośnym uczucie ciężaru spleconych trzewi, a przecież wystarczyłoby tylko porozmawiać, przestać trwać w niepewności, w zachwianiu poczucia własnej wartości, przestać odbierać działania innych (lub ich brak) jako atak, przestać odbierać swoje działania jako pretekst do cierpienia z powodu porażki, która nawet jeszcze nie zaistniała. Wystarczy tylko...

– Miałam? – pytanie splotło się z szelestem przewracanej kartki. Tahira intensywnie wpatrywała się w stronę, chociaż nie widziała wcale już liter, ich znaczenia umykały. Była ciekawa czy on słyszy jak łopoce jej serce, mimo że zbiła temperaturę i weszła w wampirzą stazę. Zastanawiała się czy widzi jak siedzi napięta w nienawiści, w pielęgnowaniu własnego osamotnienia. Nie przyszedł do niej, o nie. Był przekonany, że jej tu nie ma. – Badania wciąż trwają – brzmiało to niemalże codziennie, obojętnie, ale zdradziła się tym stwierdzeniem, że mimo ostentacyjnego pokazywania mu wcześniej jak bardzo ją to wszystko nie obchodzi, mimo tego wszystkiego trzyma rękę na pulsie. Cóż, zarówno dziedzictwo jak i wcześniej pełniona funkcja zobowiązywały. Również jej zobojętniała twarz, zblazowana, okalona czernią. Aż dziw, że nie była rodzonym dzieckiem, tylko przemienionym.

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Do fali tępego bólu, który towarzyszył mu cały dzisiejsza noc, a zaczął się już wcześniej, doszedł właśnie nowy ból, krótszy, ale znacznie bardziej ostry. Wpatrywał się w ją, próbując zrozumieć co myślała. Co czuła? Jak miał odbierać przyśpieszony rytm jej serca? Wściekłość? Gniew na niego, że nie dość, że jej się wtedy nie posłuchał, to potem zamknięty w laboratorium cala swoja uwagę oddawał projektowi? Nie odpowiedział na jej pytanie. Jedynie ponownie, na chwilę, odwrócił wzrok, biorąc głęboki oddech.
Badania wciąż trwają.
Skrzywił się niemal niedostrzegalnie. Tak, badania wciąż trwały, ale Titanic też nie zatonął w pierwszej sekundzie. A jednocześnie mogła zauważyć, o ile patrzyła, że jego twarz niemal niedostrzegalnie promienieje, gdy zorientował się, że ona wiedziała, że badania jeszcze trwają. Nie rzuciła tego tak po prostu. Czy inaczej, gdyby nic nie wiedziała, nie założyłaby że tego dnia wszystko się skończyło, a on oficjalnie odniósł porażkę, tak jak zakładała? A może… Twierdziła, że to karty. Mówiła, że to rozkład podpowiedział jej co się stanie. Całą ich znajomość zakładał jednak, że jej tarot opierał się na losowości kart i znajomości osoby, z którą akurat rozmawiała. Karta została wyciągnięta, a ona, wiedząc kogo ma przed sobą, wyciągała wnioski, nie na podstawie nadruku, a własnych obserwacji. Co jeśli tak naprawdę od samego początku wiedziała, że jest skazany na porażkę? Że nie zdoła tego osiągnąć, a on jedynie się oszukiwał? Powrócił spojrzeniem do niej.
Proszę… – Nie był w stanie dokończyć. Kolejny głęboki oddech. Kolejne nerwowe przeczesanie włosów, palcami, które za wszelką cenę próbowały nie drżeć. – Chciałbym… Proszę. Chciałbym abyś mi obiecała, że następnym razem jeśli… Jeśli coś takiego przyjdzie mi do głowy, zrobisz wszystko by mnie powstrzymać – wrzucił w końcu z siebie, czując jak serce w nerwach zaczyna bić mu szybciej. Oczywiście, że ta perspektywa bolała. Oczywiście, że tak. Nauka była jego życiem, a jednocześnie dzisiaj panowało w nim przekonanie, że to wszystko i tak było bez sensu.
Mógłbym zająć się robieniem świec. Albo mydeł. Banalnie proste zajęcie idealnie dla mnie. Tego raczej nie da się zepsuć. Chyba. – zadręczał się dalej.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Cisza. Dystans. Tak dziwne to było zachowanie dla Tahiry, jakby teraz on zajął jej miejsce rozedrganej materii, może nie ognia, ale chłodnej wody poszukującej swojego miejsca i kształtu, a ona z kolei przyjęła formę zastygłej magmy, skały żyznej, choć wciąż czernią i siarką nieprzystępnej, raniącej krawędziami, czekającej dopiero na dobrodziejstwo wtłaczających się w nią korzeni nowego życia.

Jego słowa przez moment rozbrzmiewały, by echo ich obumarło i gdy już myślał, że nie zamierza z nim prowadzić tej rozmowy, usłyszał jak zamyka książkę i odkłada ją na stoliczek. Kąciki jej ust wciąż złożone były do dołu, jej oczy pozostawały smutne, osamotnione, dalekie jednak od wielkiego smutku, który współdoświadczali w zimie. Teraz bardziej mógł odczytać w nich zmęczenie i bezradność. Chłód. Gniew który był lub dopiero nadejdzie, lecz teraz pozostaje uśpiony w brzuchu góry.

– Nie zrobię tego. Praca badawcza jest integralną częścią Ciebie. Jest filarem Twojej osobowości. – odpowiedziała nie patrząc na Ciebie, a na książkę, którą obdarzyła czułym dotykiem swoich palców, dając tym gestem więcej z siebie, niż dała jemu przez ostatni czas odosobnienia. Od momentu gdy zorientowała się, że myślami i tak był w badaniach podczas ich wspólnych chwil, unikała tych konfrontacji jak tylko mogła. Nie chciał widzieć jej zazdrosnej. Nie chciał wiedzieć co kłębiło się pod głową okraszoną aureolą odrastających czarnych kędziorów.

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Jej słowa wywołały śmiech, ale nie ten typowy dla niego, ciepły i szczery, a ten zarezerwowany jedynie dla najgorszych chwil, pozbawiony jakiejkolwiek radości, jakby wszystko co silvanowe opuściło jego ciało.
Zerknął na nią, po czym powoli usiadł na skraju kanapy, po drugiej stronie niż fotel, na którym siedziała Tahira. Nie był w stanie stwierdzić, czy cieszył się, że tu była, czy jednak wolałby siedzieć sam i powoli tonąć bez nikogo w pobliżu. Nie mógł też powiedzieć, czy bardziej czuł rozczarowanie jej słowami, czy też wdzięczność, że nie zgodziła się na jego dramatyczną prośbę. Chyba jednak wdzięczność, nawet jeśli obecnie marzył by ktoś spalił jego laboratorium, lub zrobił coś równie strasznego, by upewnić się, że nigdy więcej nie podejmie się swojej pracy. Hah… Jakby to było w ogóle możliwe. To nie tak, że ta sytuacja nigdy wcześniej nie miała już miejsca. Że nigdy wcześniej nie czuł się równie okropnie. Wiedział co będzie dalej. Wiedział, że potem znowu się zapali na jakiś projekt i znowu będzie tak samo. Jedyne co go mogło uratować przed tym to to, że po porażce z synthmięsem, nikt już nie zaufa mu jako naukowcowi. Więc może lepiej? Może i tak dostanie swój koniec badań. Poczuł jak jego serce zaczyna bić szybciej w nerwowym rytmie.
Nie powinna być – wyszeptał, próbując pozbierać myśli, które jak na złość jednocześnie pojawiały się za szybko, ale i trwały na tyle długo, by każda mogła boleśnie do niego dotrzeć. Ponownie się zaśmiał, tym samym pustym tonem. – Zresztą i tak wkrótce nie będzie. Nie wiem. – Wsunął dłonie we włosy, jakby ponownie chciał je przeczesać, ale tym razem jego palce utkwiły pomiędzy kosmykami na dłużej. – Wiesz… Poświęciłem życie… Swoje i nie tylko, by być tutaj. By móc widzieć jak to wszystko się rozwija, ale… Ale chyba robię sobie tylko na złość. Przepraszam. Nie musisz tego słuchać. ‐ wymamrotał, zamykając na chwilę oczy, jakby łudząc się, że odcięcie się od zmysły wzroku, odetnie go również od wszystkich problemów. Serce dalej biło szybciej niż powinno.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Niespiesznie podniosła się ze swojego miejsca i podeszła do strapionego mężczyzny. Jej chłodna dłoń dotknęła napiętego policzka pokrytego kilkudniowym, szorstkim zarostem. Odsunęła jego głowę do tyłu, robiąc dla siebie miejsce, ale też zmuszając go do tego, by spojrzał jej w oczy. Jej twarz pozostawała chłodna i zdystansowana, gniew kłębiący się pod skórą został zepchnięty na dalszy plan, ale wciąż można było go dostrzec w czarnych węglach matowych oczu. Gdzieś w jej zdeterminowanej twarzy było widać groźbę i obietnicę, że jeśli rzeczywiście chciałby aby jego laboratorium zostało puszczone z dymem, to miał tuż obok siebie prostą drogę do tego by tak właśnie się stało. Niemalże trzymał w dłoni dźwignię. Jedno słowo...
   
   Jej uda rozsunęły się, gdy bezczelnie usiadła na nim, bliźniaczo do ich pierwszej kawykawy, zachłannie kiedy oplotła go niepomna na miejsce w którym rozmawiali. Jej ramiona okryte czarnym, nieziemsko miękkim swetrem zagarnęły go do siebie i zamknęły jego głowę w otchłani pachnącego kadzidłem i wanilią uścisku.
   
   – Pierdolisz głupoty. – skomentowała zwięźle, a jej palce niczym szpony harpii sięgnęły między włosami do skalpu okalającego umęczoną głowę. – Wolałabym, żebyś pierdolił mnie. – dodała cicho, jej uda na moment napięły się, a potem odpuściły. Pochyliła się, by oprzeć się brodą o czubek jego głowy.

– Wiesz, dobrze, że już teraz czujesz się jak gówno, a nie na koniec badań. To daje całkiem niezłą nadzieję, że karty patrzyły w przód tylko do tego momentu, a dyszka mieczy nie mówi o wyniku, a tylko o Twoim fantastycznie gorzkim samopoczuciu teraz. I moim. Nie powiem, żeby ostatnie dni były rajem na ziemi. – trwała w opleceniu go, jakby chciała aby cała trucizna tocząca jego serce przeniknęła w jej skórę.

Ona mogła cierpieć, ją mogło boleć. Silvan musiał być szczęśliwy. Nienawidziła tego, że ją porzucił (nawet tymczasowo!) na rzecz labu, ale nienawidziła jeszcze bardizej jego bólu oraz nienawidziła siebie za to, że zamierzała bezczynnie się temu przypatrywać. Och nie, całą gorycz chciała z niego wyssać. W ten czy inny sposób, rzecz jeszcze nie była przesądzona. W głowie roziwjała jej się cała lista rzeczy, którą mogłaby zrobić dla komfortu Silvana, a ten zupełnie nieświadom, za moment miał stać się obiektem jej badań.

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Siedział tak, próbując się odciąć, gdy nagle poczuł jej chłodną dłoń na swoim równie chłodnym policzku. W milczeniu wpatrywał się w ciemne oczy wampirzycy, które od tygodni uczył się coraz bardziej odczytywać i rozumieć. Tahira kiedyś martwiła się, że jej obecny kolor oczu nie przypadnie mu do gustu. To nie była prawda. Jej oczy były równie piękne, jak przed wydarzeniami z początku tego roku. Lubił je. Nie lubił natomiast myśli o tym, czemu zmieniły swoją barwę. Tylko czy właśnie nie fundował jej tego samego? Nie okaleczania się oczywiście, ale zmartwienia? On się mógł martwić. On mógł ją pocieszać. Nie chciał jednak, by ona musiała się martwić. Zaraz mu się poprawi. Zaraz będzie mógł udawać, że wszystko jest w porządku, tak by mogła wrócić do książki. Potrzebował jeszcze tylko chwili.
Mogła poczuć, jak się rozluźnia pod wpływem jej dotyku, gdy zamknęła go w bezpiecznej przestrzeni, której teraz tak bardzo potrzebował. Przestrzeni, do której nie potrafił wcześniej sam uciec, próbując zamknąć się na wszystko, co pogarszało sytuację. Tylko jak inaczej uciec od własnych myśli, niż przez bliskość z ukochaną osobą?
Jego ramiona poruszyły się w cichym, chociaż znacznie bardziej szczerym śmiechu, słysząc jej komentarz i czując nacisku jej ud na jego ciało. Tak… To byłby zdecydowanie lepszy pomysł na spędzenie tej nocy, ale chyba oboje wiedzieli, że obecnie czuł się na siłach, by co najwyżej zdjąć kobiecie sweter i się w niego pusto wpatrywać.
Nie miał siły kłócić się o karty. Nie dzisiaj. Nie gdy i tak zakładał, że pewnie po prostu przewidziała tę porażkę, co z tego, że jeszcze żadnej nie było, obserwując przez lata jego pracę i wiedząc jak działa.
Dzisiaj nic nie szło. Wczoraj nic nie szło. Przedwczoraj nic nie szło. Wiesz ile wilkołaków czeka na to? Nawet ci którym nie zależy, aż tak… I tak oczekują rezultatów, a ci dla których to ważne… – Zamilkł na chwilę, mocno oplatając jej plecy swoimi ramionami, chcąc jeszcze bardziej skryć się w miękkości jej wonnego swetra. Silvan nie mówił całej prawdy, to znaczy mówił, tylko że tę obiektywną, swoją. Tak naprawdę jeden dzień był zły, a inne różne, ale co z tego, gdy w jego głowie wszystko już kwalifikowało się jako złe? Zamknął oczy, próbując skupić się na jej biciu serca, tak by uspokoić swoje. Chyba jednak nie chciał by wracała do książki. – Przepraszam, że tak się czułaś.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
– Pieprzyć ich. – mruknęła, pozostając jeszcze w bezruchu. A potem dodała – Przedwczoraj... czyli trzy dni temu było ok? Muszę kiedyś zabrać Cię na próby do opery... tam do generalnej nic nie działa. – tak... opera była kwintesencją chaosu, zazdrości i nienawiści. Tam przedstawienia się odbywały, bo wiele rzeczy, które nie miały prawa działać jakimś cudem jednak działały.


Jego bliskość wbrew jej woli, działała kojąco. Nawet jeśli był w takim stanie. Nawet jeśli ostatnie tygodnie miał ją głęboko w dupie i to nie w sensie dosłownym (ten jeszcze byłaby wstanie zaakceptować z dobrodziejstwem inwentarza). Nawet jeśli wciąż była na niego wściekła i rozgoryczona, nawet jeśli był tak zajęty pracą, że nie zdążył być zazdrosny o jej codzienne nieobecności i śmierdzenie obcym facetem w domu. Było to irytujące, ale też nieznośnie zaskakujące. To zaufanie, którym ją obdarzał, którego ona nie mogła mu oddać w tej samej formie. Nienawidziła każdego kto był w jego pobliżu, nienawidziła swojego umysłu za jego ograniczenia i niemożność nauczenia się chemii organicznej nieorganicznej czy bógwiejakiej.

Ale teraz to nie próbówki zamykały go w objęciu. Nie poszedł do Sama po słowa otuchy (technicznie nie poszedł też do Tahiry, bo myślał, że jej nie będzie, ale w tamym konkretnym momencie kobieta o tym nie pomyślała). Był tutaj, był znów tylko jej. Delikatny, wrażliwy na każde słowo.
– Chcesz się napić? Zadbałam, żeby lodówka była wypchana syntmixem. Upijemy się i pójdziemy do sypialni, a tam rozbiorę Cię i przepiszę na Twojej skórze wypisze milość do nauki i związki chemiczne Twojej poprzedniej córki, syntetycznej krwi, która czeka z niecierpliwością na swojego brata. A może wolisz masaż? Napuszczę gorącej wody i zajmę się Twoim ciałem, żeby głowa wzięła sobie wolne. – mruczała kolejne pokusy, dłońmi zatapiając się we włosach, delikatnie masując skalp. – A może przedstawię Cię pewnej czerwonej linie, którą kupiłam zupełnie przypadkiem bez okazji. Będziesz mógł wybrać zapach wosku, którym ją natrę... – uda nieznacznie zacisnęły się wokół niego zaborczo. Cóż też zadziała? Gdzie jest przycisk zabierający wszelkie troski? Jak włamać się do tego sejfu i ukraść całą jego uwagę dla siebie...?

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Sam nie wiem – mruknął, nie mając pojęcia, jak jej wyjaśnić, co czuł w pracy przez te ostatnie kilka dni. – Trzy dni temu było… Nie stało się nic złego, ale niczego też nie osiągnąłem. Martwię się. Nie mogę… Nie mogę po prostu uznać, że hm, że ich pieprzę. To jest zbyt ważne. Jedzenie ludziny jest znacznie bardziej inwazyjne, niż picie krwi. Nie mogę sobie wyobrazić, co musi przechodzić ktoś, kto nie chce jej jeść i jak będzie się czuł, gdy okaże się, że jego nadzieje na syntmieso okazały się tylko… – ponownie zamknął oczy, próbując się uspokoić. Uspokoić lub ukryć się przed całym światem w schronieniu utkanym ze znajomego zapachu i kojącego dotyku. Czy nie mogło tak już zostać zawsze? Czy nie mogli po prostu siedzieć tak razem przez wszystkie kolejne wieki, aż do końca świata?
Kupiłaś linę? – spytał na tyle zaskoczony, że jego głowa na chwilę zapomniała, że miała się smucić i wpadać w przerażenie na myśl o porażce. – Ja… – Normalnie zgodziłby się na wszystko, co proponowała, tylko dzisiaj nic nie było normalnie. Strach sprawił, że czuł się zmęczony, słaby, niechętny do jakichkolwiek aktywności, a tym bardziej fizycznych zbliżeń, poza siedzeniem ukrytym w jej ramionach. No dobrze, może byłby też w stanie patrzyć się pustym wzrokiem w ścianę, do której potem fizycznie zbliżyłby się by walnąć o nią głową, ale to wszystko.
Nie, przepraszam. Nie chcę… To nie jest dobry moment… Nie dzisiaj. Może… Może… Syntmix jest dobrym pomysłem. Masaż też nie brzmi źle – W sumie przydałaby mu się kąpiel i był pewny, że mieli gdzieś jeszcze te olejki, które pachniały jak egipski targ. Kupił je przed syntmięsem. – Ale na razie, po prostu napij się ze mną. Proszę. – Potrzebował jej w pobliżu. Potrzebował jej, bo nawet gdy wszystko się waliło, jej obecność sprawiała, że jego świat stawał się lepszy.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Czy to był problem, że odmówił? Bynajmniej. Tahira miała na głowie zdecydowanie większe zmartwienia, mierzenie się z jego nieobecnością i sposób w jaki rozładowywała nagromadzone napięcie - to były realne zmartwienia. Realne, ale też proste do zamiecenia pod dywan. Może przyjdzie czas na to, by rozczesać te kołtuny. Może nie przyjdzie. Nie było to ważne, gdy SIlvan tu i teraz leżał z dziesięcioma mieczami wbitymi w plecy. Niesamowite, że włożył je sobie tam samodzielnie.

Trwała jeszcze w milczeniu przez moment, chłonąc jego zapach wysycony niepewnością, niechęcią do siebie i nadzieją na to, że ten wieczór nie będzie aż tak zrujnowany dzięki temu, że jednak nie poszła na trening. Po chwili, bez żadnego uprzedzenia, zsunęła się z jego kolan i ujęła jego dłoń ciągnąc go lekko w kierunku kuchni.
– Ale Ty będziesz barmanem. W końcu jutro rano masz spotkanie z pierwszą turą badanych.– i tak, znała jego kalendarz, pomimo tego jak ostentacyjnie udawała, że wcale ją te badania nie obchodzą. – Nie chcę żeby Twoja córka miała do mnie pretensje w sprawie Twojego stanu. – zażartowała lekko, bo z Idą w ogóle nie miały tarć. Było to pocieszające, Tahira martwiła się, że młoda wampirzyca będzie mieć dużo na nie w związku z ich relacją, tymczasem cieszyła się ich szczęściem. A to, że aktualnie para była bardzo nieszczęśliwa... Cóż, może to tylko przejściowa sprawa. Karty mówiły, że z pewnością przejściowa. Małe arkana nie trwały wiecznie.

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Mogła poczuć, jak jego ręką się spięła, gdy nawiązała do jutrzejszego dnia. Doskonale pamiętał co miała się wydarzyć następnego ranka i możliwe, że jego nerwy brały się podświadomie z tego faktu. Boże… A co jeśli nic nie wyjdzie? Co jeśli dojdzie do takiej katastrofy, że wszystko od razu zostanie przekreślone? To się nie skończy dobrze. Nie skończy dobrze. Nie skończy dobrze. Nie skończy dobrze.
Wziął głęboki oddech, uścisnął jej rękę i wstał z kanapy, idąc razem z nią do kuchni, nie mówiąc już, że Ida może mieć wkrótce dużo pretensji, nie do niej, a do niego za to, że wplątał ją w tę porażkę. Uścisk na jej dłoni nieco zacisnął się, a rękę wampirzycy puścił dopiero, gdy przyszło mu wyjąć dwa kieliszki i syntmiksy z lodówki – wyciągnął od razu cztery torebki, tak na wszelki wypadek i od razu nalał po “wiśniówkowym” napoju do kieliszków.
Widziałaś, że jutro mam spotkanie badanymi – powiedział po cichu, wręczając jej jedno z naczyń, samemu, nie czekając aż wrócą do salonu, biorąc zdecydowanie za duży łyk. Chyba jednak tego potrzebował. Prawdę mówiąc najbardziej teraz marzył o przyjemnie ciężkiej od otumienia głowy, odpoczywającej na kolanach kobiety. Może wtedy… Może wtedy wszystko będzie jakimś magicznym sposobem ponownie w porządku. Opróżnił kieliszek i nalał sobie kolejną porcję. – Czemu? Myślałem, że... No wiesz. Nie chcesz mieć z tym nic wspólnego. Zwłaszcza, że wiedziałaś, że tak to się skończy.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
– A to się wyklucza jakkolwiek? – zapytała zaskoczona, unosząc wysoko brwi. Normalnie zaproponowałaby, żeby pił z niej zamiast podgrzewania, ale w sumie po ich ostatniej rozmowie na ten temat, nie chciała wracać do tematu rodowego zakazu. Zwłaszcza teraz, gdy to jego tematy miały priorytet.

– Dziesięć mieczy przeminie. Jakby to była Wieża... raczej nie pozwoliłabym Ci wyjść z leśniczówki. – parsknęła, żartując oczywiście, choć może wcale nie. Nie wypiła swojej porcji, patrząc jak Silvan metodycznie rozbrajał swoją galopadę myśli. Cóż, mieli przyspieszony metabolizm, nawet jeśli udało im się ciężką pracą osiągnąc kaca, to nie trwał on tyle ile u ludzi, ani tez nie miał takiego dramatycznego przebiegu. A już na pewno nie po syntmiksie. Wampir musiał się bardzo postarać, żeby się zniszczyć. Tahira wiedziała coś o tym, więc nawet przez moment nie zmartwiła się stanem i "zapędami" Silvana.

Podniosła się skoro i on się podniósł, aby wrócić do salonu.
– Nie wiem. Co Ci pomoże? Chcesz reality checka? Chcesz zadzwonić do Idy i jeszcze raz przejrzeć wyniki badań? Chcesz ze mną omówić kogo zamykasz i będziesz badać, co im będziesz dawał do jedzenia? Chcesz w ogóle mówić o swoich demonach, czy wolisz o nich nie myśleć? Jestem specjalistką w niemyśleniu, wiesz? – rzuciła uśmiechając się, choć ten uśmiech nie sięgał oczu. Wciąż ją bolało, wciąż było jej smutno. Silvanowi trudniej się kłamało w tych sprawach. Zapytana jednak wprost z pewnością by odmówiła. Na tyle już się znali po tych stu latach...

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
A nie? – odpowiedział pytaniem na pytaniem, dotychczas zakładając, że skoro wampirzyca miała problem z tym projektem, to nie planowała interesować się nim, a przynajmniej jego detalami, takimi jak co i kiedy się zaczynało. Z drugiej strony znał ją na tyle, by wiedzieć, że potrafiła go zaskoczyć. I że w jakiś dziwny, pokręcony sposób jej irytacja wobec jego pracy nad sztucznym mięsem, bo karty coś powiedziały, wynikała z troski. Ponownie poczuł ściskające jego serce wyrzuty sumienia, że nie był w stanie zapewnić jej ostatnio tyle uwagi, na ile zasługiwała.
Dziesięć mieczy... Wieża...— To wszystko brzmiało tak abstrakcyjnie i no, głupio, a jednak jej ton głosy i dwie szklanki synthmiksu, sprawiały, że odnajdywał coś uspokajającego w tym zapewnieniu, że wkrótce będzie lepiej.
Nie wiem – wyszeptał cicho, kiedy usiedli już w salonie, a on, z kieliszkiem w ręku, oparł głowę na jej ramieniu. – Zazwyczaj po prostu siedzę w milczeniu, aż to minie... – Trochę na tej zasadzie, że i nawet ból odciętej ręki, której nikt nie opatrzył, kiedyś zniknie, a sama ręka odrośnie. Przynajmniej w przypadku takich jak oni. – Nie chcę by Ida mnie teraz słyszała. Reality check, rozmowa... Może później. Chyba na razie po prostu chcę nie myśleć – wyznał, czując, że jeśli ma być lepiej, nawet jeśli nie był pewny, czy w ogóle będzie lepiej, to potrzebował zdystansować się od natłoku myśli. – Ale może... Może możesz mi najpierw opowiedzieć co u ciebie? Chyba, że tez nie chcesz myśleć. Wtedy po prostu zróbmy coś... głupiego? – A potem rzućmy Paryż i moje badania i wyprowadźmy się gdzieś daleko, może być i do Egiptu, gdzie syntmięsa i laboratoria nas nie dopadną. Będziemy mogli też pić z siebie nawzajem krew, bo nikt nie będzie się czepiał.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sponsored content


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach