I've come to burn your kingdom down || 31 stycznia 2024

+2
Valerie von Rosenthaler
Dorien Crawley
6 posters

Strona 5 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Go down

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 771
First topic message reminder :

Poszukiwania porwanych zajęły trzy tygodnie. Połączone siły Régine i Guillaume przeczesały praktycznie każdy zakątek Paryża. Nie zostawiali swoich, którzy zaufali im w obronie, nawet jeżeli zawiedli. W końcu udało się znaleźć prawdopodobne miejsce wywiezienia części nadnaturalnych. Durand natychmiastowo zadzwonił po dwójkę swoich najbardziej doświadczonych łowców, samemu także szykując się na akcję, kiedy Régine, na wyraźną prośbę Doriena zadzwoniła właśnie po niego. Do tego oczywiście zapewniła kilku wilczych łowców. Theo znalazł się tam jako zaufany człowiek Crawleya, na jego zaproszenie.
Zbiórka była w siedzibie wampirzej frakcji. Każdy [u]mógł wybrać sobie jedną z prezentowanych broni, do wyboru były: pistolety (+1 do celności), broń biała (+1 do ataku z wykorzystaniem siły), granaty, trucizny i wiele innych gadżetów (sytuacyjny bonus przy użyciu). Do tego wampiry dostały kamizelki kuloodporne, które zostały zaproponowane także wilkołakom (do wyboru, w postaci crinosa się nie przydadzą). W końcu Guillaume, który także miał brać udział w szturmie, zebrał wszystkich koło siebie.
Mamy plany budynku, nie wiemy na ile aktualne. Zakładamy, że więźniowie będą na poziomie -2. Ja poprowadzę grupę szturmową, wiem, że będą chcieli mnie złapać. Zrobimy raban. Wtedy wasza czwórka spróbuje wejść albo przez właz do piwnicy, albo balkon na pierwszym piętrze. Na co wam bardziej pozwoli sytuacja. Régine będzie odpowiedzialna za ucieczkę, będziecie mieli ją cały czas w słuchawce. — Mówił szybko i rzeczowo. Urodzony żołnierz.

Egon Cadieux

Egon Cadieux
Liczba postów : 875
Tak szczerze to nie spodziewał się, że faktycznie im się uda przejść bez bycia zauważonym, no ale widać fortuna im dzisiaj sprzyjała. Oby to nie był jej ostatni przejaw, bo było trochę przykro, co nie?
Po przejażdżce windą rozejrzał się uważnie po korytarzu. Skoro reszta ferajny zabrała się za sprawdzanie drzwi to nie było co się dublować, co nie?
-Zerknę co jest po drugiej stronie korytarza i będę sprawdzać pomieszczenia idąc w waszym kierunku- zadecydował i ruszył tam gdzie sobie umyślił uprzednio wymijając wilkołaka przemienionego w bestię.
Poza tym warto było się upewnić czy gdzieś nie było jeszcze jakiegoś przejścia/schodów/drugiej windy, którą mogliby napłynąć jacyś wrogowie. Głupio byłoby zostać zaskoczonym w połowie akcji ratunkowej. Miał nadzieję, że uda im się sprawnie uwinąć i jak najszybciej znaleźć przynajmniej tych nadnaturalnych, których wymienił Durand na odprawie. Najlepiej by było bez jakiejś bardziej intensywnej wymiany ognia, ale to mogło być marzenie ściętej głowy. No ale... ponoć marzenia się spełniają, więc może akurat?

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 771
Dorien: W formie pośredniej z łatwością wyłapałeś słaby puls w pierwszym pokoju do którego zajrzeliście. Minusem (lub może plusem) tych pomieszczeń było to, że były wygłuszone, więc przekonałeś się o obecności kogoś dopiero po ich popchnięciu. Co dziwne, w pokoju były tylko zwłoki - przynajmniej tak wyglądało na pierwszy rzut oka. Makabrycznie rozrzucone ciała, w fatalnym stanie. Niektórym brakowało części kończyn - chociaż nie w tak oczywisty sposób jak brak nogi - ubytki w stopach, dłoniach, palcach czy kawałkach mięsa. Nagie ciała były także ponacinane, poparzone, a niekiedy skóra była stopiona.
Rzuć kostką k6:
1-3: jeden z porwanych, na szczęście nie wymieniony przez Duranda jako kluczowy, otwiera oczy i błaga cię łamiącym się głosem o litość i szybką śmierć. Zdecydowanie nie wie, że jesteś dobry.
4-6: jedne "zwłoki" rzucają się desperacko na ciebie, by napić się twojej krwi i odzyskać trochę siły. Dzieje się to tak szybko, że nie jesteś w stanie stwierdzić, czy to ktoś kogo mieliście uratować.

Marcus:
Drzwi otwierają się z łatwością. Na szczęście nie ma tam żadnych ciał czy zwłok. Jest to wręcz chirurgicznie czysta sala chirurgiczna. Na blatach leżą różne przyrządy, niekoniecznie związane z medycyną, bardziej z wojskowością. Oprócz tego widzisz fiolki pełne cieczy - jeżeli zechcesz się im bliżej przyjrzeć, powinieneś rozpoznać wampirzy jad (jeżeli uważasz, że Marcus powinien mieć taką wiedzę). Z tyłu sali stoi też komputer zablokowany hasłem do którego możesz spróbować się włamać, by wyciągnąć szybko jakieś kluczowe informacje. Jeżeli postanowisz tak zrobić, rzuć kostką k20.

Theo i Valerie: Idąc za śladem krwi, trafiłaś pod środkowe drzwi. Zerkając przez okienko można było zobaczyć niewiele - było ono zachlapane od środka czerwoną cieczą, zapewne krwią. Cóż, raz się żyje, po popchnięciu drzwi poczuliście bardzo intensywną woń juchy. Pokój wyglądał jak piekło. Krew była wszędzie - płytka warstwa na podłodze, na ścianach, suficie, meblach... Różne części ciała porozrzucane, jakby bawiły się nimi psy. Z tyłu pokoju, za krwawym biurkiem, były jednak drugie drzwi. Po starciu krwi z tej strony zauważyłaś błyszczące ślepia, które zwróciły się w twoją stronę. Zdążyłaś odsunąć się gdzieś na połowę drogi między jednymi drzwiami, a drugimi, wprawiając krew pod twoimi butami w chlupot, kiedy tamte drzwi zostały wręcz wyrwane z zawiasów i wylazł przez nie wielki, zaśliniony crinos. Theo - widzisz i słyszysz to bardzo dokładnie.

Egon: Po drugiej stronie korytarza, od razu za tymi, którymi mieliście wejść wcześniej są dwa pomieszczenia. Twoją uwagę jednak zwraca para naukowców, która patrzy na ciebie z zaciętością we oczach. Jedno z nich próbuje zabarykadować drzwi krzesłem, podczas gdy drugie, sięga do pasa, gdzie ma przypiętą krótkofalówkę. Najwyraźniej zamierza poinformować kogoś o waszej obecności na tym piętrze. Rzuć kostką k20, jeżeli wyrzucisz wynik powyżej 12 (12 się nie liczy) - zdążysz otworzyć drzwi zanim naukowiec zdąży je zastawić. Jeżeli wyrzucisz 5 i mniej - naukowiec zdoła zwołać posiłki i dopiero wtedy uda ci się tam dobić, wybijając szybę i wywracając krzesło.

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 266
Rozejrzał się po sali, do której właśnie wkroczył. Rzucił krótko okiem po przyrządach, a dłuższe spojrzenie zatrzymał na fiolkach. Rozpoznawał, co to było. Jako lekarz, na początkach własnej przygody z wampiryzmem ciekawość zmotywowała go do zbadania własnego ciała pod pewnymi kątami. Potem zerknął na komputer.
W normalnych okolicznościach wyszedłby stąd, chcąc wrócić do reszty towarzyszy. W końcu byli tutaj po to, by odbić więźniów. Niemniej, myśl, jaka zrodziła się w ułamku sekundy, nakazała mu podejść do urządzenia. Jeśli istniała najmniejsza szansa, żeby poznać jakieś informacje o wrogach, chciał z jej skorzystać. Informacje były na wagę złota. Umożliwiały nie tylko poznać swojego przeciwnika, ale też mogły zwiększyć jego znaczenie, jako jednostki.
Podszedł do komputera, usiłując się do niego włamać.

Rzut kością k20 = 1

_________________
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.

Egon Cadieux

Egon Cadieux
Liczba postów : 875
No dobra, nie musiał zbytnio się zastanawiać by domyślić się czym zajmowali się osobnicy, których dostrzegł w pomieszczeniu. Laboratoryjne fartuchy wyraźnie oznajmiały światu, że miał przed sobą dwoje uczonych. No i też nie musiał się zbytnio wysilić by wpaść choćby na jeden przykład czym oni mogliby się zajmować.
-Kurwa- mruknął pod nosem i rzucił się w kierunku drzwi. Niestety jajogłowi mieli trochę krótszy dystans, a może po prostu zareagowali ułamek sekundy wcześniej niż Egon. Dość, że zdążyli się całkiem skutecznie zabarykadować. Widać musieli mieć przećwiczoną taką ewentualność, bo zanim udało mu się wbić do środka już było po herbacie. Posiłki były zawiadomione, ale… może jednak na coś mu się przydadzą te dwa łebki.
-Gdzie są więźniowie?- zapytał trzymając obu na muszce. Tak czy owak nie miał zamiaru ich pozostawiać przy życiu, ale rozważał opcję zabrania ich krwi… na później. Mogą mieć całkiem ciekawe informacje pod kopułami i szkoda byłoby z tego rezygnować, może ktoś od nich mógłby zrobić z tego użytek?

Rzut kością: 3

Valerie von Rosenthaler

Valerie von Rosenthaler
Liczba postów : 242
Człowiek (wampirzyca) chciała dobrze, licząc że w środku znajdzie kogoś rozczłonkowanego ale z listy do ocalenia, a wyszło… tak sobie. Może na kilogramy dałoby się zebrać do kupy jakiegoś ludzika, choć pewne wypadałoby powymieniać się organami z innymi, niczym karteczkami w podstawówce.
Pioruńsko wielkiego bydlaka crinosa nie spodziewała się wcale, a już zwłaszcza takiego zdolnego do wywalenia drzwi z zawiasów od niechcenia. Serio, może jednak powinni wcześniej spróbować tamte wrota sforsować, skoro w praktyce te bariery są do dupy?
Cofała się cały czas, z karabinem wymierzonym w bydlaka. Instynkt, doświadczenie i logika podpowiadały jedno… spierdalaj, Valerie! Tylko odwrócić się do bestii to automatycznie aktywować jej i tak rozgrzane do czerwoności instynkty… a wycofka, ale będąc frontem, może umożliwi jej wyjście z tego pomieszczenia, zamknięcie drzwi i pozostawienie wilczego terytorium dla jego pana? Ułamek procenta szansy niby zawsze jest, tak jak ja śmierć spowodowaną lądującym na łbie fortepianem.
To co bardziej zakładała to bycie postrzeganą jako kolejna przekąska i dlatego moment w którym futro rzuciłoby się na nią, zamierzała nafaszerować jego kończynę ołowiem (jak porusza się na dwóch nogach to jedną z nich, jak na czworaka to prawe łapsko z perspektywy zwierzaka). Trochę jak z muscle carami, przyspieszenie dobre ale weź skręcaj taką masą, może to wytrąciłoby go z równowagi i pozwoliło jej spierdzielić na korytarz i dać szansę na zamkniecie drzwi wejściowych do pomieszczenia (dla odmiany solidnych?).

Dorien Crawley

Dorien Crawley
Liczba postów : 858
Nadzieje Doriena przygasały w tak samo ekspresowym tempie, jak skoczyły w górę, gdy wchodzili do korytarza. Parę minut wcześniej był przepełniony pozytywnymi myślami, że Ida na pewno tam jest - Dorien zajrzy przez pierwsze drzwi albo przez więzienne kraty, a ona będzie tam czekać na ratunek niczym księżniczka w wieży. Niestety, przez wąskie okienka niewiele było widać, a węch zawodził - przeszkody były zbyt pancerne. Obrał zatem jedne z drzwi, pchnął je z bara, gdyby stawiały opór, a widok, który wilkołak zastał, i odór, który uderzył go w nozdrza, nie napawały optymizmem. Najważniejsze, że w masowym grobie nie było blondynki, której tak zaciekle szukał. Był za to ktoś inny, kto na dźwięk otwieranych drzwi odważył się otworzyć oczy i wypowiedzieć błagalne słowa. To już kolejny moment, gdy Dorien zastanowił się, czy powinien poinformować resztę grupy o znalezisku. Najpierw te wiadomości od Meghan, potem noga, teraz umierający wilkołak. Wzięcie go ze sobą opóźni ich ekspedycję, a co gorsza, może być gilotyną na szyi Idy. Nie pytając zatem o zdanie współtowarzyszy, przyklęknął przy nieszczęśniku, i, oglądając się najpierw przez ramię, czy nikt na niego nie patrzy, chwycił biedaka mocno za boki głowy. Skręcił mu kark, tak by nie krzyczał, gdy wielkimi, wysuniętymi pazurami rozorał klatkę piersiową, a wyrwane serce rzucił gdzieś pod ścianę. Nasunął z powrotem rękawiczki na zakrwawione dłonie, zanim się rozejrzał, czy w pomieszczeniu, poza stertą zwłok, jest coś interesującego.

Kostka: 2

_________________
Forever can spare a minute
Once upon a time, in the hidden heart of France a handsome young prince lived in a beautiful castle. Although he had everything his heart desired  the prince was  selfish and  unkind.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.

Theo Lacroix

Theo Lacroix
Liczba postów : 827
Myślał, że będą sprawdzać po kolei, jednak nie, bąbelki się rozproszyły wszędzie dookoła. Jeden poszedł tu, drugi tam. Jak miał ich teraz pilnować? Starał się więc być mniej więcej w połowie korytarza, by w razie czego móc do każdego doskoczyć.
Nikt póki to nic nie zgłaszał, więc poszedł tam gdzie było mu wygodniej i bliżej, czyli za Val do pomieszczenia.
Od samego otwarcia drzwi wilczy nos się zmarszczył, a uszy poszły w tył. Krew i mięso. Nie podobało mu się to z oczywistych powodów tak mocno, że zaczął wydobywać się z wilkołaka długi, drżący pisk niepokoju. Niepewnie postawił łapę w pomieszczeniu, później wykonał kolejny krok maczając się w kałużach krwi, starając się uniknąć nadepnięcia na kawałek mięsa, jaki nada był dla niego człowiekiem.
Wlepił spojrzenie w drugie drzwi, to których ruszyli. Logiczne, w pierwszym pokoju w końcu nie było nic do oglądania, oprócz śmierci. Nie spodziewał się jednak, że śmierć przyjdzie do nich w postaci wielkiego crinosa, co poradził sobie z wyłamaniem drzwi.
Od razu z warkotem wskoczył pomiędzy wilkołaka i Val, jednak nie atakował. Stał, warczał i obserwował, próbując powęszyć nieco by sprawdzić czy rozpoznaje zapach potencjalnego przeciwnika.

_________________

Caught you like the cold or a flu
Praying that I'll someday be immune
Nigdy się nie nauczą
Zrób coś mega głupiego na sesji.

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 771
Marcus: Podszedłeś do komputera, próbując pozyskać z niego dane. Być może to byłby bardzo trafiony pomysł, na pewno były tam zapiski jakichś ważnych rzeczy, prawdopodobnie opisy eksperymentów, królików doświadczalnych. Może udałoby ci się w ten sposób pozyskać dane co robiono pacjentom, które pozwoliłyby wspomóc proces leczenia. Niestety, gdy tylko spróbowałeś ominąć zabezpieczenia, pojawiła się informacja o zdalnym czyszczeniu dysku. Ktoś musiał obserwować twoje poczynania przez kamerę, albo co w sumie bardziej prawdopodobne - takie były zabezpieczenia na wypadek ataku, który właśnie odbywał się kilka pięter nad wami.

Egon: Naukowcy spojrzeli na ciebie bez żadnego strachu, nawet pistolet wycelowany w ich kierunku nie robił na nich wrażenia.
Martwi. — Odpowiedział odważnie mężczyzna stojący bliżej ciebie. — I wy niedługo też będziecie martwi. — Dopowiedział. Nie zrobili żadnego ruchu w twoją stronę, jakby pogodzeni ze swoim losem, świadomi, jak to wszystko się skończy. Jednocześnie, komputer który stał w sali, tak jak w przypadku Marcusa, rozpoczął zdalne czyszczenie dysku, co mogłeś zauważyć kątem oka, gdy na ekranie wyskoczył komunikat.

Valerie i Theo: Na szczęście, Valerie zareagowała na tyle szybko, że udało się i jej, i Theo wyjść na korytarz i zatrzasnąć za sobą drzwi, zanim bestia dopadła do wampirzycy. Pazury zaczęły drapać po drzwiach, które na razie bardzo dobrze stawiały opór. Słychać było ryki i rzucanie meblami - również w drzwi. Theo - nie rozpoznajesz zapachu przeciwnika.

Dorien: Po zabiciu mężczyzny z łatwością mogłeś rozejrzeć się po pokoju. Mogłeś wywnioskować, że zapewne odbywały się tam eksperymenty i tortury. Zwłoki po wszystkim nie były sprzątane, być może, by napędzić stracha w kolejnych ofiarach i zmusić ich do mówienia. Na różnych tackach leżały różne przedmioty, niektóre z nich widziałeś już wcześniej na zdjęciach od swojej asystentki. Srebrne szurikeny, noże wojskowe, ale także strzykawki pełne nieznanych cieczy. W pokoju jednak nie było śladu po blondynce.

Dorien Crawley

Dorien Crawley
Liczba postów : 858
Nikt się nie dowie, że Dorien zabił niczemu winnego wilkołaka, prawda? Prawda?? Skrócił jego cierpienie, po prostu. Albo zdechłby tam z wycieńczenia, albo został dobity przez Ordo w niedługim czasie, a jeszcze może by zdradził, że grupa operacyjna się tam kręciła. Lepiej tak, niż żeby dalej go torturowano. Zresztą, to było na jego wyraźną prośbę.
Szybkie rozejrzenie się po pomieszczeniu przyniosło Dorienowi niewiele nowych poszlak - ostrza, które służyły zadawaniu bólu nadnaturalnym, ale uwagę wilkołaka przykuły strzykawki. Zgarnął je do plecaka, uprzednio owijając niechlujnie w bluzę, którą miał ze sobą na wypadek wymuszonej przemiany w crinosa. Odda je Durandowi, być może zawartość okaże się być istotna, jeśli to jakieś specyfiki, którymi traktowano więźniów. Nic konkretniejszego nie znalazł, żadnych wskazówek, żadnych dodatkowych drzwi. Wrócił zatem na korytarz, by sprawdzić inne pomieszczenia lub pomóc komuś z załogi, jeśli zajdzie taka potrzeba, jeśli coś usłyszy. A usłyszał walenie w drzwi, chociaż przeciwnik, na którego trafiła Valerie, wydawał się być bezpiecznie zamknięty.
- W porządku? - spytał proforma.
Muszą iść dalej, szukać gdzieś indziej.

_________________
Forever can spare a minute
Once upon a time, in the hidden heart of France a handsome young prince lived in a beautiful castle. Although he had everything his heart desired  the prince was  selfish and  unkind.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 266
Nie dla psa kiełbasa. Odsunął ręce jak oparzony, kiedy wyskoczył komunikat na monitorze. Był tak utalentowanym informatykiem, że pomyślał, że to on coś zbabrał podczas prób obejścia hasła. Patrzył przez krótką chwilę bezradnie na zwiększający się pasek, układając usta w grymas wyraźnego niezadowolenia. Taka okazja czmychnęła mu przed nosem.
Zaraz usłyszał dźwięk, jakby coś próbowało staranować drzwi - nie te od pomieszczenia, w którym się znajdował. Inne, prawdopodobnie od tego sąsiadującego obok. Może tego jeszcze kawałek dalej. W każdym razie przypomniało mu to, że nie było czasu do stracenia. Danych i tak już nie odzyska. Opuścił salę chirurgiczną, chcąc dołączyć do reszty. Niepewnie podszedł do miejsca, gdzie do drzwi coś się dobijało. Po samym warczeniu i ogólnym hałasie domyślał się, że musiał tam być wilkołak.
- U mnie nic. - Poinformował Vanin, wyraźnie zestresowany obecnością crinosa za zamkniętymi drzwiami. Zastanawiał się, czy takie są w stanie przetrzymać siłę nadnaturalnego. - Idę dalej. - Oznajmił, znowu łapiąc pistolet w obie ręce i skierował się do kolejnego, jeszcze nie przeszukanego pomieszczenia, wcześniej zerkając przez wycięcie w drzwiach. Tak na wszelki wypadek, gdyby miał tam się znajdować kolejny crinos. Chciał uniknąć niespodzianki i nie pchać się na chama. Przesuwał się powoli w stronę Egonka, ale nie chciał ominąć żadnego pokoju. Jeśli nic nie dostrzegł przez wycięcie w drzwiach, wkroczył do środka.

_________________
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.

Theo Lacroix

Theo Lacroix
Liczba postów : 827
Crinos nie pachniał niczym, ani nikim znajomym, co jednak nie sprawiało, że Theo podchodził do niego mniej przyjaźnie. Idy w końcu tez za bardzo nie wąchał, a mimo tego mu na niej zależało. Każde życie było cenne, a jeśli ten tu był jednak ofiarą tego wszystkiego, jeśli był głodzony, widział masakrę przyjaciół, to miał całkowite prawo do stracenia kontroli nad sobą.
Dlatego też nawet gdy wyszedł z pomieszczenia z Val patrzył się przez szybkę i uważnie nasłuchiwał dźwięków wilkołaka. Co mają teraz zrobić? Ma się uspokoić? Może jest tu coś co by go uśpiło? Tyle broni, a teraz była tak niepotrzebna. Może dałoby się go jakoś uspokoić?
Spojrzał na kobietę, na Doriena, który nagle znalazł się obok. Przystając przy drzwiach położył wielką łapę na klamce, która teraz była względem niego niewymiarowo malutka. Zapiszczał cicho, domagając się zgody na wejście do środka, a może zwyczajnie prosząc o pomoc w zrobieniu czegoś z crinosem, w którego dalej wierzył. Swoich by tak nie zamknęli, więc to nie mógł być nikt od nich. Trzeba mu pomóc. Kolejny głośniejszy i dłuższy pisk i zaplątanie się psimi palcami o klamkę. Nikogo nie mogą zostawić.

_________________

Caught you like the cold or a flu
Praying that I'll someday be immune
Nigdy się nie nauczą
Zrób coś mega głupiego na sesji.

Valerie von Rosenthaler

Valerie von Rosenthaler
Liczba postów : 242
Widocznie miała farta, skoro zdołała wyślizgnąć się z pomieszczenia z tym nabuzowanym kundlem, narzekać nie będzie. Przy okazji chwała Novuskom, że przynajmniej na drugich drzwiach nie przycięli i zamontowali coś wytrzymalszego, zdolnego przynajmniej czasowo powstrzymać wkurwionego Crinosa przed wyjściem na zewnątrz. To ostatnie z czym Valerie chciała się mierzyć, przerośniętym pchlarzem chcącym zrobić z ich wszystkich kebab. Przecież, gdyby znaleźli rannego, wiedziona instynktem bestia chciałaby takiego zakrwawionego kąska oszamać w pierwszej kolejności.
Widząc zbliżającego się do klamki Theo stanęła przed nią, zwyczajnie ją blokując. Chyba go, w przenośni, jaja gniotły, jeśli liczył na pozwolenie wypuszczenia potwora z póki co jeszcze bezpiecznej „klatki”.
- Wykluczone, bo jeszcze ktoś z nas skończy w kawałkach, jak ci których rzucono mu na pożarcie - rzekła, choć te słowa bardziej skierowała do Doriena, rozsądniejszego przedstawiciela wilczej załogi. - A niczym innym jak ołowiem z nim nie ponegocjujemy - dodała. Byli uzbrojeni po zęby w broń palną, a nie środki do usypiania mastodontów, więc o żadnej akcji wyciągania stąd nabuzowanych stworzeń mowy nie ma. Poza tym lista priorytetów jest jasna, a jak dotąd idzie im z tym kiepsko.

Egon Cadieux

Egon Cadieux
Liczba postów : 875
Przyjemniaczki nie ma co. Po słowach mężczyzn stało się jasne, że po dobroci nic od nich nie wydębi. Kiedy tak stał przed nimi, kątem oka dojrzał, że coś się dzieje z komputerem. Na szczęście dwa tik taki, które miał w głowie postanowiły się akurat zderzyć i zorientował się co jest grane.
-Kurwa- zgrzytnął zębami po czym bez zastanowienia strzelił najpierw do jednego potem do drugiego mężczyzny. Zaraz po wystrzałach rzucił się do komputera by wyrwać z niego wtyczkę/baterię. Jakikolwiek by to sprzęt nie był to bez prądu nie usunie wszystkiego, co nie? A może wtedy ktoś mądrzejszy będzie w stanie coś z tego szajsu wydłubać. Tak czy siak, skoro czyścili dyski to raczej było tam coś ważnego, co nie?
Dopiero gdy opanował (lub nie i zorientował się, że sytuacja jest beznadziejna) z powrotem skupił się na sylwetkach naukowców. W sumie ich krew mogłaby być równie obfitująca w informacje co dane na komputerze. Rozejrzał się po pomieszczeniu czy nie ma gdzieś jakiejś butelki chociaż. Do czegoś musiał w końcu ten życiodajny płyn wlać. Na wynos dla Duranda. Pyszne.pl. Niezależnie od tego czy coś znajdzie czy nie i tak zamierzał się posilić sam. Boleśnie zdawał sobie sprawę z tego, że nie mieli zbyt dużo czasu, ale... może dzięki wspomnieniom w krwi nie będą błądzić po podziemiach jak ślepcy.

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 771
Theo, Dorien, Valerie: Drzwi były całkiem stabilne. Najwyraźniej testowano tam jakieś rzeczy na crinosach, które zdecydowanie nie miały opuszczać tamtych czterech ścian. Być może powinniście bardziej się przejmować ścianą, która przy każdym ataku trzęsła się. Nie na tyle, żeby jeszcze wykazywać objawy pęknięcia czy wybicia dziury, w końcu była z litych cegieł, ale wilkołak najwyraźniej wziął sobie bardzo na cel dobicie się do waszej gromadki.

Egon: Twoje strzały szybko zabiły naukowców, których ciała bezwładnie wylądowały na podłodze. Coś tam jeszcze chrząkali i dławili się krwią, ale na pewno nie byli już zdolni do jakichkolwiek ruchów. Bo zagrożeniem nie byli już wcześniej. Udało ci się z łatwością wyłączyć komputer, nie mogłeś być jednak pewny czy uda ci się w ten sposób cokolwiek uratować. Pliki i tak mogły być szyfrowane i rozłożone po kilku partycjach, ale na pewno proces usuwania został zatrzymany, więc dobrzy hakerzy i informatycy być może będą mogli coś z tego wyciągnąć. W okolicy nie było żadnej butelki i pojemnika, ale być może w innych pokojach coś znajdziesz. Na pewno rozsądniej było zebrać krew by spokojnie przyjrzeć się jej we frakcji.

Marcus: Kiedy zajrzałeś do następnego pokoju, niczego podejrzanego nie zobaczyłeś, mogłeś więc w spokoju wejść. Pokój wyglądał jak zwykły schowek sanitarny, nic ciekawego na pierwszy rzut oka nie znalazłeś, a nawet po powierzchownym przeszukaniu nie znalazłeś niczego przydatnego. Twoją uwagę jednak mogły zwrócić drugie drzwi z tyłu pokoju. Kiedy do nich podszedłeś i upewniłeś się, że nic za nimi nie ma, mogłeś je otworzyć. Po drugiej stronie było małe, niezagospodarowane pomieszczenie, pomalowane na biało. Widać było jedynie łańcuchy przypięte do ściany i plamy krwi. Co ciekawe, dzięki wyostrzonym wampirzym zmysłom usłyszałeś coś w stylu gwałtownego łapania powietrza, jęków bólu i łkania. Niestety, dobiegały zza ściany, która dzieliła ten pokój, od pokoju crinosa. Zapewne za tamtym pokojem też była podobna klitka, gdzie znajdował się ktoś. Albo kilka ktosiów. Czyżby wilkołak był strażnikiem więźniów?

Theo Lacroix

Theo Lacroix
Liczba postów : 827
Nie to, że był dobrym samarytaninem, ale może i był, a na pewno miał więcej wiary w innych niż towarzysze wyprawy. Atakujący drzwi i ścianę crinos go nie przerażał. Z nie takimi walczył i z nie takimi walczyć będzie w przyszłości. Mógł równie dobrze teraz zaprawić się w boju kiedy wszystko było względnie możliwe do kontrolowania. Choć może bój nie będzie potrzebny, może uspokojenie podziała? Tak czy inaczej miał w głowie plan próby, jednak pewna osoba miała zamiar mu przeszkodzić. Kobieta stanęła na drodze, blokując mu dostęp do klamki, drzwi, do pobratymca, a to ewidentnie się Theo nie spodobało. Niezadowolenie było widać i słychać po odsłoniętych przy głośnym warczeniu zębach. Sierść nieco mu się zjeżyła, ślepia wbiły się w wampirzycę. Jakie ona ma prawo mu zabraniać robić cokolwiek. Co ona niby wiedziała o wilkołakach?
Warcząc, oblizał pysk, nie przestając się na nią patrzeć, dając jej ostatnią szansę na odsunięcie się nim w ruch pójdą zęby i crinos w zamkniętym pomieszczeniu będzie jej najmniejszym zmartwieniem. Z resztą nie mogli go nam zostawić, bo ewidentnie prędzej czy później wydostanie się i znów będzie ich problemem. Theo więc... grzecznie prosił o odsunięcie się.

_________________

Caught you like the cold or a flu
Praying that I'll someday be immune
Nigdy się nie nauczą
Zrób coś mega głupiego na sesji.

Sponsored content


Strona 5 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach