05.02.2024 Odblaski? A co to takiego?

2 posters

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Michel Rieul

Michel Rieul
Liczba postów : 74
Ciemno wszędzie, głucho wszędzie... Chociaż z tym drugim niekoniecznie. Radio rozbrzmiewało niemal na cały regulator, byle tylko odwrócić myśli od niepożądanych torów. Odpalony papieros w ustach zapewniał dodatkowe wrażenia, tak jakby całe jego ciało szukało różnych bodźców jednocześnie. Działało - uspokajająco na pewno. A musiał się uspokoić, zwłaszcza że dosłownie przed chwilą miał cynk, żeby podjechać do klienta na jakimś zadupiu leżącym obok Paryża, a na miejscu okazało się, że nikogo ani widu, ani słychu. Gość, mówiąc przysłowiowo, poleciał w kulki. Po kilku połączeniach do klienta Rieul się poddał i po prostu zawrócił.
Telefon zawibrował w kieszeni, a Michel zatrzymał papierosa w ustach, wolną dłonią sięgając po urządzenie.
- Ta? - Mruknął niezrozumiale do swojego dyspozytora, a zaraz rozbrzmiała salwa przekleństw w jego stronę, wyjaśniając pokrótce, że klient jednak pojawił się na miejscu. Co z tego, że pół godziny później, niż umówiona godzina? - Słuchaj, dzwoniłem do typa, nie było go, nie odbierał. Nie sap się do mnie. W tym czasie mogłem jechać do kogoś, kto potrzebowałby podwózki w Paryżu. - Dodał nieco niezrozumiale, zważywszy na wciąż dymiący przedmiot w ustach. Niestety, współpracownik nie brzmiał na uspokojonego, a każde słowa nakręcały Michela. Całe szczęście, że ten był oazą spokoju. - Dobra, pierdol się. - Dodał i się rozłączył.
W tym momencie najwyraźniej wszystkie działania nałożyły się na siebie. Telefon w ręku, papieros w ustach, głośna muzyka, fakt, że przechodzień nie miał na sobie odblasków, ułożenie Saturna... Wszystko zbiegło się do tego, że mignięcie ciemnej smugi przed maską wymusiło na Michelu nagłym naciśnięciu hamulca.
Potem tylko głuche trzaśnięcie maski i rozżarzony papieros wpadający między uda. Zamiast jednak przejąć się tym, że kogoś potrącił, zaczął podskakiwać na siedzeniu w panice przed palącym papierosem. Pod nosem rozbrzmiewało wiele przekleństw, ale gdy w końcu udało mu się wyciągnąć źródło potencjalnego przypalenia tapicerki, wyrzucił je przez szybę.
A, właśnie, potrącony przechodzień...
Wysiadł z samochodu, mając tysiąc myśli w głowie. Przede wszystkim uwydatniała się wizja ponownego pobytu w więzieniu.
- Ja pierdole, bo przecież po jaką cholerę nosić odblaski, prawda?! - Jęknął sam do siebie, podchodząc do potrąconego gościa. Wydawało mu się, że nie stuknął go mocno... Ale w sumie nie za bardzo słyszał przez radio, ani nie odczuł głośniejszego huku, ani też nie widział zbyt wiele, zwyczajnie skupiony na czymś innym niż patrzeniem przed siebie. Kierowca idealny. - Możesz wstać? Coś cię boli? - Spytał względnie spokojnie, choć zdecydowanie nie był. Najpierw chciał się upewnić, w jakim stanie znajdował się poszkodowany, zanim postanowi wybuchnąć i obarczyć go całą winą.

Regis

Regis
Liczba postów : 484
Powroty bywają... Bolesne – dosłownie i w przenośni. Cholera – nie było go raptem “trochę”, a tu zaraz rozlało się śmierdzące szambo, jakby Ordo nie mogli sobie odpuścić. Z iście pięknie wymalowaną rezygnacją - dawno i nieprawda – Regis szedł sobie dalej, zapatrzony w ekran telefonu. Jeden numer, drugi, trzeci, piąty i dziesiąty - grupowa konwersacja znacząco ułatwiała sprawę relokacji familiantów - innych wilkołaków z taboru też.  
I przy okazji wyłączała zmysły podczas przechodzenia na drugą stronę.
Dbaj o bezpieczeństwo innych, ale nie zapominaj o własnym - jakby mało mu było sałatki po oberwaniu pociskiem ciężkiego kalibru. Zamyślony, zacofany intelektem o dobre dwie komórki - dziw się człowieku potrącenia bliźniego swego, gdy ten kroczył drogą z nosem w telefonie mój szanowny kolego. Nie, to przecież nie było tak! Swoje pięć minut w wirtualnej rzeczywistości Reigs zakończył szmat czasu temu – teraz leciał na ślepo za bezkastowym typem, na którego napatoczył się przy okazji rutynowego spacerku z chmurkami. Jak nic podejrzewał go o koneksje z Ordo - ukrywał się, coś węszył a co gorsza, próbował zaczepiać i to w mało subtelny sposób w samym środku ICH osady.
Szybki krok – bieg przed siebie, a potem trzask i możliwy pisk opon. Co z tego, że auto nie uderzyło z maksymalnie dużą prędkością? Ciało i tak wylądowało na masce - ślicznie ją wgniotło, albo uszkodziło szybę - pal licho. Ostatecznie upadło na ziemię: na pierwszy rzut oka martwe i mało apetyczne – miejscami zakrwawione.
Tykaj człowiek dowoli – puls był, temperatura też w normie, ba, nawet skalę wyżej przy scenariuszu stanu gorączkowego. Przy obliczu dwóch jednostek druga prezentowała mniej makabryczny obraz – jak nic chłopak biegł i mówiąc prościej, spocił się jak wilk.
- Kurwa. - Francuskie przekleństwo wymknęło się z ust, bynajmniej nie z winy kierowcy. Źródłem irytacji była utrata podejrzanego z pola widzenia, a co za tym szło przerwanie ciągu tropu. Swoje dodawały zmroczenie, szalejący błędnik i palący ból, co prawda mało znaczący w skali ran zadawanych srebrem czy pierwszej przemiany, ale nadal.
- Ta... Nie, nic, to nic.  - Chrząk: jak nic chłopakowi pękło żebro i chyba poszła ryska ciut dalej dla upiększenia pajączka na szybie. Masz Pan prezent: niezadowolonego Klienta, wkurwionego szefa i uszkodzone cztery robocze kółka. To aż samo nasuwało pytanie na język z serii: i kto za to wszystko zapłaci?
Na pewno tym kimś nie miał być chłopak, któremu wyglądem bliżej było do studenta na pierwszym roku niż odpowiedzialnego dorosłego z pracą i przeklętym odblaskiem na ramieniu. Żeby chociaż żałował - nie, ten tylko trzymał się za łeb, próbując uspokoić błędnik i skierować spojrzenie przed siebie. Póki co nie próbował wstawać, jeno splunął krwią na drogę.

@Michel Rieul

_________________
Bilgot, idź tu, idź tam i miej oko na zębacze. Mogłem zostać w domu z moją starą. Tam było tak samo, ale przynajmniej mogłem dobrze zjeść.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Michel Rieul

Michel Rieul
Liczba postów : 74
Francuskie przekleństwo z ust młodzika dotarło do uszu Michela, a zaraz potem spadł mu kamień z serca. Żył. Kontaktował, jako tako. Dopiero teraz postanowił oszacować straty. Wgniecenie w masce, pęknięta szyba... Całe szczęście, że było to służbowe auto, ubezpieczone. Wkurwiony szef był mniejszym problemem niż to, że Rieul potencjalnie mógłby być pociągnięty do odpowiedzialności karnej. A to już mocno go stresowało, oj stresowało.
Podszedł do nieznajomego, przykucnął i wstępnie oszacował zranienia. To, że chłopak żył było pewne, więc obeszło się bez dotykania. Kucał tak przez chwilę, zastanawiając się nad wezwaniem karetki. Problem w tym, że gdyby był przykładnym obywatelem bez wcześniejszej karalności, mając dalej w sercu ideały przykładnego obywatela Francji, zrobiłby to bez wahania. Teraz po tych ideałach, jak i po przykładnym obywatelu nie było już śladu. Nie pomagał fakt, że wiedział, że każda minuta zwlekania mogła tylko pogorszyć stan poszkodowanego. Przecież miał do czynienia z człowiekiem - w życiu nie przyszłoby mu na myśl, że pod koła napatoczył mu się wilkołak. Te nie istniały, absolutnie.
Splunięcie krwią i zapewnienie, że wcale mu nic nie było, brzmiało jak oksymoron. W ogóle to nie szło ze sobą w parze. Obrażenia wewnętrzne jak nic.
- Pierdolony Rambo się znalazł. Wzywam karetkę. - Wymamrotał mocno poddenerwowany i sięgnął drżącą dłonią po telefon schowany w kieszeni. Bardzo nie chciał, ale nie wytrzymałby życia ze świadomością, że zabił niewinnego człowieka. Wyprostował się zaraz, odblokował wyświetlacz i nagle jakby go zamroczyło. Najprostszy numer alarmowy, a jednak wątpliwości zjadały go na tyle, że wahał się je wpisać. Co powiedzieć? Będzie musiał podać swoje dane, miejsce, gdzie się znajdowali, zaraz wraz karetką przyjedzie też policja... Zaczął się rozglądać w poszukiwaniu jakiegokolwiek znaku, żeby móc oszacować, w jakim konkretnie miejscu się znajdowali. Samo powiedzenie, że byli teraz na zadupiu, nie dałoby nic. Nie znał Paryża i okolic na tyle dobrze, by po samym ułożeniu pobliskich drzew byłby w stanie rozpoznać, że znajdowali się w Pcimiu Dolnym.
- Kurwa mać, jebać to wszystko. Jebane skurwysyny łażą jak popierdolone, zapatrzone tylko w te telefony, jak jakieś bezmózgie zombie. - I zaczęła lecieć cała litania pod nosem na temat poszkodowanego, choć nie odzywał się do niego bezpośrednio.

Regis

Regis
Liczba postów : 484
O chuj w mordę strzelił - niedoczekanie dla typa: pomyślał Regis na widok wyjętego telefonu. Zaraz też w gwałtownie poruszył ciałem, co zważywszy na okoliczności, nie było najmądrzejszym posunięciem w jego wykonaniu. Nieważne. Odrobiną zapału oraz minimalnym boostem do regeneracji, wilkołak zbił chęć kolejnego splunięcia krwią i upadku po gwałtownym uniesieniu się na chwiejne nogi – pomyśleć, że w nieudolnej chęci wyrwania telefonu z rąk obcego faceta.
- Obejdzie się... - Karetka, choć brzmiała spoko, nie tylko dla taksówkarza była równoznaczna z kłopotami. Nie żeby na niej miało się też skończyć - pewnie zaraz ktoś mądry wpadłby na pomysł wezwania policji, a z nią to byłaby już całkowita kaplica.
Ograniczenie działań do półśrodków za nic by nie przeszło - mundurowi wnet puściliby w obieg odpowiednie procedury: identyfikację kierowcy, poszkodowanego - znając życie poprosiliby jeszcze o nagranie z kamery z auta pracowniczego. Wtedy to już bankowo posypałyby się pytania na rzecz utwierdzenia winy którejś ze stron. Dalej droga prowadziła wyłącznie na komisariat, ewentualnie do szpitala, gdzie Regis musiałby się srogo tłumaczyć z przyspieszonego tętna czy nieustępującej podwyższonej temperatury ciała, a o braku poważniejszych szkód nie wspominając.
Z dwojga złego wilkołak wolał załatwić sprawę polubownie.
- To nie ja docisnąłem pedał gazu na jednokierunkowej. - Co mu oczywiście nie wyszło, bo zamiast potulnie przyznać się do winy, kitajec dolał oliwy do gorącego garnuszka bulgoczącego człowieczego gniewu. W imię własnego temperamentu - mógł jedynie liczyć na cud, aby nie oberwać w ryj za swój wystrzał i pyskówę, a wobec znaków sprawa rysowała się następująco: dwójka faktycznie znalazła się na pipidowie, około 6/7 kilometrów od Paryża.
W przełożeniu na szekle z licznika była to całkiem spora odległość - nic dziwnego, że taksówkarz się “wkurwił” na Klienta. Z drugiej strony to zmuszało do refleksji – co pierwszoroczniak mógł robić na takim zadupiu? Choćby i wymigiwał się imprezami – litości, ich organizacja przebiegała różnie, ale nie zdarzało się, aby studenci na cel wybierali odosobnione miejsca - jeśli nie z uwagi na strach przed duchami, to chociażby na wzgląd chusteczkowego dojazdu do miasta po cenne zaopatrzenie.
Nawet na biwaki wybierali lepsze miejscówki.
- Wszyscy taksówkarze są tacy nabuzowani? - Śmiech to zdrowie – niestety nie dla kogoś ze złamanym żebrem. Szkoda, bo cygan naprawdę miał ochotę buchnąć zdrowo po wysłuchaniu litanii. Chwilowo oparł się o maskę, biorąc płytkie wdechy powietrza. Plus dziesięć do złości - profit.

@Michel Rieul

_________________
Bilgot, idź tu, idź tam i miej oko na zębacze. Mogłem zostać w domu z moją starą. Tam było tak samo, ale przynajmniej mogłem dobrze zjeść.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Michel Rieul

Michel Rieul
Liczba postów : 74
Na słowa młodzika z ust Rieula wymsknęło się parsknięcie. Mieszanka nerwów i ironii. Broń boże, nie brał jego słów na poważnie, ale też nie było mu wcale do śmiechu. Emocje w nim wzbierały, a że nie potrafił ich adekwatnie manifestować, wychodziły na wierzch w przeróżny sposób.
- Leż i się nie ruszaj. - Zalecił twardo, ignorując zapewnienie. Doszedł do wniosku, że to pewnie szok spowodowany całą tą sytuacją. Ile to przypadków było, że ludzie z poważnymi zranieniami wstawali, nie czując bólu przez adrenalinę? Zapewne to się działo z młodzikiem, a nie chciał, żeby ten rzeczywiście podniósł się na nogi i pokazać, jaki to on nie był okazem zdrowia.
Czy młodzieniec posłuchał zalecenie? Nie. Gdy tylko rozglądał się po okolicy, mignęła mu sylwetka nieznajomego, który podniósł się na własnych nogach.
- Ej, ej! - Zawołał, podchodząc bliżej i łapiąc go za ramiona. - Chodź. Usiądź. - Rzucił krótkimi poleceniami, a następnie pchnął ostrożnie młodego do samochodu. Nawet jeśli w tym momencie obwiniał go za wszystko w swojej głowie, nie chciał pogarszać jego stanu. Oczywiście, rzucenie komentarza ze strony Azjaty wcale nie pomagało w zachowaniu spokoju. Kącik ust Francuza drgnął, zupełnie tak, jakby za chwilę miał zacząć warczeć. Ciekawe, zwłaszcza że nie wiedział, iż miał styczność z wilkołakiem.
- Lepiej nic nie mów. Może to doprowadzić do większego urazu. - Ostrzegł nienaturalnie spokojnym głosem - tym, którego spokój był tak ostentacyjny, że na pewno go tam nie było. Nie wiadomym też było, czy Michel miał na względzie obrażenia nieznajomego, czy właśnie zagroził, że jeśli nie same obrażenia wypadku się pogłębią, czy on sam postanowi dokończyć to, czego nie zdołał jego samochód.
Zaraz potem zrobił krok od samochodu i wrócił do telefonu. Nie zamierzał zostawiać chłopaka w takim stanie. Ten jednak zachowywał się nie zdawać sobie sprawy z zaistniałej sytuacji. Szok, jak nic. Zwłaszcza teraz, kiedy usłyszał ten śmiech, jaki z trudem wydobył się z ust poszkodowanego.
- A ty co, wyzdrowiałeś? - Rzucił, nie odpowiadając bezpośrednio na zaczepkę młodego. Może był dodatkowo pijany, choć nie wyczuwał od niego woni alkoholu. W każdym razie telefon przyłożył do ucha, kiedy jego myśli doszły już do ładu i przypomniał sobie, jaką miejscowość przed chwilą mijał.

Regis

Regis
Liczba postów : 484
Cygan ani myślał grzecznie leżeć. Może zmieniał się w “psa”, ale miał swoją dumę i niewielki rozumek i to właśnie on nakazywał mu działać, choćby i kosztem własnego (odnawialnego) zdrowia.
- Ja pierdolę, kurwa. - Prychnął pod nosem, pchnięty i usadzony w samochodzie. Pięknie, na dodatek gość znowu sięgnął po swój magiczny telefon.
Azjata westchnął i to wcale nie z uwagi na groźbę - ją akurat miał głęboko w poważaniu: bo to pierwszy raz komuś podpadł? Gdyby jeszcze Michałek należał do Novus Ordo – no może wtedy by się przejął, chociaż... W przypływie oświecenia tak “o” Regis postanowił ukradkiem rozejrzeć się po taksówce, a potem odrobinę wychylić, aby wyniuchać, co takiego kombinował szanowny kierowca.  Nie, żeby coś, ale niespecjalnie wierzył w dobroć jego duszy - jeśli nie na wzgląd potencjalnej przynależności, to pewnie brudu, niemałego patrząc po reakcjach i ocenie tembru głosu, za uszami. Przynajmniej pod tym kątem obaj mieli zgodność, bo i cygan nie zaliczał się do niewiniątek no i niespecjalnie przejmował się bezpieczeństwem człowieka. Fakt, że PRÓBOWAŁ się jakoś wyłgać z sytuacji, stanowił piękne świadectwo samolubności pod kątem oszczędności na problemach. Z drugiej strony co go winić - dobrze chciał chłopak, przynajmniej miał na uwadze zachowanie sekretu istnienia nadnaturalnych.
Starał się, a to, że nie wyszło, jak trzeba...
- Naprawdę obędzie się bez karetki. Mieszkam niedaleko. Wystarczy podwózka... - Kłamstwo po kłamstwie - niezbyt przyjemne dla ucha osóbki prawożądnej. Teatralną grą wilkołak próbował dokupić sobie kilka dodatkowych minut. Po co? Między innymi dla sposobności otworzenia drugich drzwi na poczet wyczołgania się z auta. Twórcza wizja podpowiadała, że jeśli zdołałby uciec w busz, krzaki lub za drzewo, mógłby się zmienić i zniknąć z pola widzenia mężczyzny. To odsunęłoby go od pomysłu wezwania pogotowia – nawet jeśli w trakcie, to wciąż w przerwanej linii. Problem dyskomfortu również by zniknął.
Plan był prosty, a wykonanie wątpliwe. Wszystko tak naprawdę zależało od tego, jaką sprawnością fizyczną i czujnością dysponował taksówkarz. Regis bez wątpienia stąpał po cieniutkim lodzie, ale nie miał zbyt wielkiego wyboru. W Lupusie szanse na szczęśliwe zakończenie przygody wzrastały, a na dodatek pozwalały na praktyczne sprawdzenie typa w kontekście tej nieszczęsnej przynależności.

@Michel Rieul

_________________
Bilgot, idź tu, idź tam i miej oko na zębacze. Mogłem zostać w domu z moją starą. Tam było tak samo, ale przynajmniej mogłem dobrze zjeść.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Michel Rieul

Michel Rieul
Liczba postów : 74
Taksówka, konkretnie Renault Talisman model z roku 2015, czyli najstarszy model tego typu samochodu, od środka wyglądał względnie schludnie. Nie do końca przyciszone radio wciąż rozbrzmiewała piosenka, ale nie ze stacji puszczającej współczesną muzykę. Właśnie teraz leciał utwór The Police - Message in a Bottle. To akurat i wbrew pozorom było niezwiązane z jego dawnym zawodem. Miedzy fotelem kierowcy, a pasażera, na którym siedział poszkodowany znajdowała się zapalniczka na benzynę. Czarna, ale mocno zużyta i z wygrawerowaną dewizą francuską liberté, égalité, fraternité. W środku pachniało typowym zapachem jabłka, co by pasażerowie nie musieli aż tak bardzo skarżyć się na smród dymu papierosowego. Nie zapomnijmy o śladach niewielkiej zbrodni w postaci dymu popiołowego, ktory spoczywał na miejscu kierowcy.
Michel odsunął telefon. Nie był przekonany, ani trochę, co do zapewnień nieznajomego. Obejrzał go jeszcze raz, uważnie. Widać i jemu z jakiegoś powodu zależało, żeby nie znaleźć się w szpitalu. Wolał nie pytać, tylko bogu dziękować. No, chociaż na ten moment jeszcze za wcześnie się cieszyć. Niewykluczone, że mężczyźnie coś poważniejszego się stanie, a następnego dnia policja zapuka do jego drzwi.
- Jesteś napruty? - Spytał nagle i nachylił się nieco, żeby móc z bliska przyjrzeć się tęczówkom Azjaty. - Albo naćpany? - Młodzik też musiał mieć powody, dla których nie wzywać karetki. Problem w tym, że bycie pod wpływem mogło się okazać za słabym argumentem, żeby po nią nie zadzwonić. Tylko że telefon nie znajdował się już przy uchu. Rieul również szukał okazji, by tego uniknąć. Nie mówił tego otwarcie, ale jego nerwowa podstawa mogła na to wskazywać. Kwestia czasu, młody mężczyzna był blisko, żeby przekonać Michela, by nie zadzwonił.
- Słuchaj, mogę cię podwieźć... - Zaczął ostrożnie. - Powiedz tylko, gdzie mieszkasz. - Czy rzeczywiście zamierzał tak zrobić? Zdawać się mogło, że coś zrodziło się w chorej glowie Rieula. On przyglądał się uważnie poszkodowanemu, dalej będąc w nachyleniu. Zapewne jeśli tamten chciałby uciec - zrobiłby to nawet bez większego problemu. W końcu nawet nie przyszło mu na myśl, że potrącony gość byłby w stanie poruszać się szybko. Nie złapałby go, ale zdecydowanie nie umknąłby mu niezauważony.

Regis

Regis
Liczba postów : 484
Niespodziewany zwrot akcji - a niech mu będzie. W przypływie aprobaty Azjata zaprzestał kombinować - nie majstrował przy drzwiach, nie próbował przez nie wydostać się z auta. Grzecznie usadowiony wysłuchał mężczyznę.
- Słuchaj... - Zaczął Regis, podejmując grę w ciekawym teatrzyku. - Niech to zostanie między nami... Strasznie głupio wyszło i w ogóle, ale przecież Pan również był młody. Każdemu się czasem zdarzy. - Kto by pomyślał, że rutynowe podążanie śladem podejrzanego o pracę dla Ordo, zakończy się wypadkiem? Ba! Że na poczet dochowania tajemnicy ku chwale obu stron, urodzi się z tego taki zabawny cyrk! Specjalnie czy nie - swoim zachowaniem oraz słowami Michael sprzedał "studenciakowi" genialny patent na pociągnięcie tematu. Dla podbicia autentyczności Azjata zaraz zszedł z tonu: spuścił wzrok, zacisnął usta... Chociaż dwukolorowe tęczówki nie wyglądały na rozszerzone, sukcesywnie unikały bezpośredniego kontaktu z rozmówcą. Do tego wkrótce doszły przyspieszony oddech i krople potu na czole - prócz symptomów po uszkodzeniu ciała, cygan ewidentnie wyglądał na kogoś ze sporym brudem za uszami. Niekoniecznie handlował dragami, ale kto wie, co zażył? Dopalaczem niekoniecznie musiała być trawka. Tabletka? Zastrzyk? Współczesny rynek tryskał obfitością nielegalnych cukierków.
Na pewno znalazłby się łakoć o zapachach wędzenia, lasu i palonego drewna, choćby i z nutą jabłuszka, które wonią dominowało we wnętrzu stylowej taksówki.
- Niecałą godzinę od Paryża, na takim tam niewielkim prywatnym osiedlu. Pokieruję Pana. - Z braku laku i mocy czytania w myślach Azjata nie miał zielonego pojęcia o tym, co zrodził umysł człowieka. Z drugiej strony on również obrywał mieczem obosiecznym - też nie znał motywów wilkołaka.
Cyrk,cyrk, cyrk - obaj pogrywali sobie na nosach.

@Michel Rieul

_________________
Bilgot, idź tu, idź tam i miej oko na zębacze. Mogłem zostać w domu z moją starą. Tam było tak samo, ale przynajmniej mogłem dobrze zjeść.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Michel Rieul

Michel Rieul
Liczba postów : 74
Michel zacisnął usta, by nie pozwolić kpiącemu uśmiechu wstąpić na twarz. Głupio wyszło. Ciężko się nie zgodzić, ale stan poszkodowanego tym bardziej był martwiący. Może Rieul też chciał grać na czas w jakiś sposób. Nie chcąc dopuścić do siebie myśli, że popełniał błąd, przedłużając czas na wezwanie karetki. Może rzeczywiście młody mężczyzna nie był aż tak mocno poturbowany? Patrzą na pozostałości krwi na jego ustach po wcześniejszym splunięciu, wątpił... Już darował nazwanie go "panem". W innych okolicznościach na pewno skarciłby młodzika za dodawanie mu lat.
- Wszystko jasne. - Mruknął sceptycznie, gdyż sam nie wierzył, że bycie naćpanym było wystarczającym powodem do unikania wizyty u szpitala. Nie wierzył, ale chciał wierzyć. Wygląda więc na to, że oboje przyjęli nieprawdziwą narrację, jak i również im obu takowa pasowała. - Ile masz lat? - Spytał. Pytań będzie całkiem sporo, gnojek wisiał mu odpowiedzi na wszystkie, zwłaszcza że był sprawcą wgniecenia na masce i stylowej pajęczynki na przedniej szybie.
Michel skinął głową, a następnie zamknął drzwi od strony pasażera i obszedł auto, żeby usadowić się na miejscu kierowcy. Włączył silnik, lekko podbił głośność radia, ale nim ruszył, spojrzał jeszcze na młodego.
- Miejmy kurwa nadzieję, żeby nie zatrzymała nas policja. Pojedziemy nieco okrężną drogą, żeby uniknąć centrum. Mówię to, żebyś sobie nie pomyślał, że cię gdzieś wywożę. - Oznajmił, lustrując stan młodego. Wgniecenie na masce to pikuś. Prawo nie zabraniało jeździć lekko stukniętym samochodem. Co innego z szybą. Za to już mogła być ładna kara grzywny, a nie po to zarabiał pieniądze, żeby ich zaraz nie mieć.
- Mieszkasz sam? - Kolejne pytanie. Najwyraźniej musiał widzieć sens w tym całym wypytywanie się o wszelkie dane nieznajomego. W tym wszystkim oczywiście zapomniał najważniejszego pytania, które tyczyło imienia i nazwiska młodzika, ale na to przyjdzie jeszcze czas. Ruszył samochodem, kiedy uzyskał odpowiedź. Jechało, więc działało - chwała bogu.

Regis

Regis
Liczba postów : 484
Gra toczyła się dalej. Gdyby nie okoliczności, Regis uznałby ją za całkiem zabawną. Mężczyznę również podpiąłby pod ten sam szczebelek, bo chociaż bluzgał lepiej niż niejedna przekupka na targu lub moher podczas walki o siedzenie w autobusie, to w ogólnym rozrachunku wyglądał na spoko ziomeczka, takiego w sam raz do wciągnięcia w szemrane cygańskie interesy.
No miał typo jaja.
- Tu raczej rzadko patrolują. Mieszkam z kumplami. Nie stworzą problemu. - Nagonka by się przydała, bo jak to tak mówić do starszego na Ty zamiast per Pan! Serio im dalej w las, tym mocniej Regis musiał powstrzymywać chęć buchnięcia śmiechem. Gdyby nie to pęknięte żebro z dokładką uszkodzonego barku po minionym polowaniu na Ordo - no nic: wilkołak znowu parknął, acz tym razem kapkę ciszej.
- Jestem pełnoletni, jeśli to Pana uspokoi. Pan z kolei musiał złapać naprawdę wyjątkowe zlecenie. Nieczęsto widuję taksówkarzy w tej części zadupia. - Kąśliwa uwaga? Wątpliwe. Słowa oraz tembr ich wypowiedzi były bliższe zwykłemu stwierdzeniu, w tym na poczet uspokojenia śmiertelnika, któremu zgodnie z myślą nadnaturalnego nie uśmiechało się zaliczanie spotkania z psami.
Jaka szkoda, że takowe miał już odhaczone i to w dosłownym znaczeniu.
- Jeśli ruszymy tą trasą, dojedziemy na miejsce w niecałą godzinę. Na okrętkę będzie dłużej. -Regis znów to zrobił: zwrócił się do Michaela na per Ty zamiast per Pan. Och well... Ból uprzykrzał życie, utrudniał zachowanie spokoju - ogółem wkurwiał, więc po kiego grzyba Azjata miałby się starać? Poza tym patrząc przez pryzmat charakteru sytuacji – po wdepnięciu w bagienko jej objęć myślenie o kulturze zachowania było raczej ostatnią rzeczą, która siedziała w głowach uczestników.
- Będzie miał Pan coś przeciwko abym się położył? - Zamiast tego cygan wpadł na inny pomysł. Wpierw jednak musiał się nieco wygodniej rozłożyć na siedzisku pojazdu.
- Swoją drogą dobra muza. - Dodał w aprobacie na to, aby dokręcić kureczek głośności.

@Michel Rieul

_________________
Bilgot, idź tu, idź tam i miej oko na zębacze. Mogłem zostać w domu z moją starą. Tam było tak samo, ale przynajmniej mogłem dobrze zjeść.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Michel Rieul

Michel Rieul
Liczba postów : 74
Nerwy często mu puszczały. Nie szczędził słów, kiedy zaczynał lamentować pod nosem na temat współczesnej młodzieży, ale nie odzywał się negatywnie do poszkodowanego chłopaka. Może jeśli go udobrucha, odwiezie we wskazane miejsce, będzie na tyle miły i nie zgłosi go na policję?
- Z kumplami, aha. Student? - I kolejne pytanie. Ledwie odjechali z miejsca zdarzenia, a młodzik już mógł się poczuć jak na przesłuchaniu na komendzie. Być może jeszcze za wcześnie snuć takie wnioski, ale prędzej czy później poszkodowany będzie mógł dojść do wniosku, że nie bez powodu był atakowany pytaniami.
Na wzmiankę o uspokojeniu się prychnął.
- Widać, że chyba pierdolnąłeś się jeszcze w głowę, jeśli myślisz, że tym mnie uspokoiłeś.  - Oznajmił, wyszczerzając usta w sarkastycznym i gorzkim uśmiechu. Puścił jedną ręką kierownicę, sięgając do paczkę papierosów, wysunął jednego z nich, a następnie odpalił zapalniczką. Teraz rzeczywiście czuł się odrobinę spokojniejszy. - Na wstępie ustalmy, że nie jestem żaden pan. Jestem Isaac. - Przedstawił się swoim pięknym, a jakże fałszywym i wymyślonym na poczekaniu imieniem. Zapewne wilkołakowi łatwiej byłoby wyłapać pewne sensacje sercowe starszego mężczyzny, gdyby nie fakt, że ten gotował się z nerwów już dobrych kilkanaście minut. Sytuacja ewidentnie sprawiła, że jego serce pompa ssąco-tłocząca wariowała i pracowała na wysokich obrotach.
- Druga sprawa... Już chrzanić ten samochód, ale jak mi postanowisz wykitować, to nie ręczę za siebie. Obyś wiedział, co robisz. - Ostrzegł, wypuszczając dym i uchylając lekko szybę samochodu. Już i tak ryzykował. Pogarszał swoją sytuację, ale jeśli istniał cień szansy, żeby się uwinąć z tego wszystkiego... Jak ten najgorszy typ człowieka. Rzeczywiście upadł na dno.
Na sugestię o zmianie trasy kiwnął głową.
- Nie. Kładź się, ale nie zasypiaj. Chuj wie, co ci jest. - Mruknął Michel, zerkając krótko w stronę pasażera. Zaraz uniósł brwi w reakcji na komentarz na muzykę. Parsknął. - Ahaaa, jasne. Wy, młodzież, teraz rzadko słuchacie takiej muzyki. Średnio chce mi się wierzyć, że podoba ci się coś z lat około osiemdziesiątych. - Skomentował bez wahania, niemal odpływając sentymentalnie do tamtych czasów. Co prawda członkowie zespołu mieli po dwadzieścia kilka lat, kiedy on się urodził, ale zespół był popularny również wtedy, kiedy nieco podrósł. Powspominałby dalej, gdyby nie fakt, że wiózł w samochodzie chłopaka, którego potrącił. Były to rzeczywiście dość nietypowe okoliczności zapoznania. Jeszcze dziwniejsze na rozmowę o muzyce. Z jakiegoś powodu Michel przeżył dość sporo absurdalnych sytuacji i takowe dziwiły go mniej niż przeciętnego człowieka. W każdym razie muzyka zmieniła się na Every Breath You Take od tego samego zespołu. Podkręcił nawet głośność. Piękny klasyk, typ muzyki absolutnie nie pasujący do bieżącej sytuacji.

Regis

Regis
Liczba postów : 484
Tak, dokładnie tak – grzecznie przytakiwał cygan na część o byciu studentem i mieszkaniu z kolegami. Fun fact: nawet przy tym aż tak mocno nie skłamał, jeśli na talerzyk nałożyć obecność ziomeczków z taboru. Wypisz wymaluj towarzysze do picia i psocenia!
- Żebyś wiedział, ile razy zdarzyło mi się wykitować. Potrącenie przy tym to prawdziwe wakacje. Regis. - Prawda: tym razem wilkołak skorzystał z jej dobrodziejstw - nie tylko do słów o przygodach podróży w zaświaty, ale przede wszystkim na poczet przedstawienia się imieniem, ksywką - bo to ważne? Liczyły się chęci oraz szczerość, ot w odpłacie za możliwość wyłożenia się na tylnym siedzeniu. Skubaniutki miał je całkiem wygodne, zresztą i autko niczego sobie, prezentowało się nie najgorzej.
Gdyby jeszcze inni taksówkarze w Paryżu dysponowali równie dobrym gustem, świat byłby o wiele piękniejszy.
- Czasami miewam przebłyski, plus no wciąż żyję, cnie? - Stary a jaki przerażony - w sumie słusznie, w końcu kto normalny chciałby wylądować w pierdlu?
Wilkołak nie winił Michaela za samolubność - sam był nie lepszy. Tak prawdę powiedziawszy, im dłużej przebywał w jego towarzystwie, tym bardziej chciał przekrzykiwać się z nim tekstami, przekleństwami i w sumie wszystkim tym, co stawiało ludzką cierpliwość na wybitnie chwiejnej szali. Bohater jeden się znalazł od siedmiu boleści - nie, raczej prankster, który wyniuchał lepsze zajęcie w dobie nieustannych pogoni i walkach z Novus Ordo.
- Every breath you take, And every move you make, Every bond you break, Every step you take, I'll be watching you... - Masz niedowiarku jeden, a teraz zjedz grzecznie ziemniaczki i surówkę zamiast kotlecika – po poprawie dupska i reszty ciała na tylnym siedzeniu, Azjata na przekór stwierdzeniu kierowcy, począł gładziusio iść za melodią i słowami, które znał niemalże na pamięć. Lubując klasyki, docenił gest - uśmiechnął się i nawet zapomniał o tym, że śpiew równał się ruch, czyli ból.
W sumie jak tak się nad tym zastanowić to już nawet tak nie “uwierało”, więc albo regeneracja zaczęła działać, albo po którymś wersie cygan zrobił na złość kierowcy i mimo prośby, rozkazu, przestrogi, troszeńkę mu się odleciało.

@Michel Rieul

_________________
Bilgot, idź tu, idź tam i miej oko na zębacze. Mogłem zostać w domu z moją starą. Tam było tak samo, ale przynajmniej mogłem dobrze zjeść.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Michel Rieul

Michel Rieul
Liczba postów : 74
Mężczyzna ściągnął brwi ku sobie, słysząc przechwałki i zapewne uznałby je za szczeniackie oraz mocno przerysowane, gdyby nie pewien fakt, że ten rzeczywiście jakoś się trzymał po zderzeniu z samochodem. Całe szczęście Michel przestał bawić się w małego medyka i nie oceniał ran potencjalnego, przyszłego denata. Ino odwieźć do domu, zaprowadzić może nawet, żeby się upewnić, że ten w szoku nie zapomniał swojego prawdziwego adresu zamieszkania, może trochę się rozejrzeć po domu na wypadek, gdyby ten jednak postanowił go zaskarżyć na policji... Ewentualnie zastanowić się, gdzie zakopać chłopaka jeśli wykituje.
- Ta? Ciekawe. - Ton głosu ewidentnie sugerował, że na pewno mu wierzył. Na sto procent. - Chciałbym powiedzieć, że miło poznać, ale w tych okolicznościach raaaaczej niekoniecznie. - Dodał zaraz, pozostawiając w powietrzu niedopowiedziane, oszacowane straty w związku z ich poznaniem. W każdym razie kolejne zaciągnięcie dymem skończyło się wypuszczeniem go niemal natychmiast w towarzystwie śmiecho-kaszlu.
- Nie wiem co ci dali młody, ale ewidentnie masz dobrze, co? - Zaśmiał się, bo już sam nie wiedział, jak miał zareagować na młodzika, który z taką pewnością zakładał, że skoro żył, to przeżyje i następne godziny. Nie wiedział już, czy sytuacja go bardziej śmieszyła, czy to ze stresu. Stary, a przerażony - oczywiście, bądź tu człowiekiem w ludzkim świecie. Mężczyzną, który dopiero co niedawno zakończył odsiadkę z perspektywą na kolejne posiedzenie.
Cóż, śpiew młodego wytrącił go całkowicie z pantałyku. Pokręcił tylko głową z dezaprobatą, puszczając dym nosem. Jednak dobrze było słyszeć, że chłopak żył. Przełączył swoją playlistę na kolejną, tym razem konkretną piosenkę. Padło na The Beatles - Help.
- A to znasz? - Spytał zaraz, kiedy to rozbrzmiały pierwsze nuty piosenki. Wyrzucił zaraz papierosa przez okno i zasunął szybę. Ostatnie wypuszczenie dymu papierosowego przez nos, a potem nabrał powietrza do płuc. - I need somebody, help! Not just anybody, help! You know I need someone, help! - Zaczął śpiewać niezawstydzony, zastanawiając się, czy młodzik kojarzył ten klasyk. Zaczął postukiwać palcem o kierownicę i kiwać głową. Głos miał niczego sobie, niski i lekko zachrypnięty, zapewne od ciągłego palenia. Czasem lepiej było płynąć z prądem i nie zastanawiać się nad absurdem sytuacji.

Regis

Regis
Liczba postów : 484
Szosy szum, wiatru pęd - kręciły się koła ku przodowi, ale nie w kierunku szpitala! Oj nie było w języku wampirów, wilkołaków, a także w żadnym z narzeczy ludzkich wielce ciężkiego słowa, aby nazwać odpowiednio poziom absurdu, który rozgrywał się we wnętrzu auta Michaela Rieula.
Ranny nadnaturalny versus człek śmiertelny. No kto by się spodziewał, że zamiast paniki obaj mężczyźni zaczną drzeć krtanie na rzecz recytacji słów piosenek? Wyglądało to dość komicznie, ale miało swój sens, wszak wedle niektórych jeden ból potrafił przyćmić drugi, zwłaszcza jeśli dotkliwiej odczuwany. Co z tego, że było nim zdzieranie gardła w ślad za oponami?
Regis nie narzekał. Fakt, kaszlnął sobie raz czy dwa – po drodze nawet prychnął, ale to i tak wnosiło tyle, co nic – nawet szekla za kołnierzyk.
- So much younger than today. I never need. I never needed anybody's help in any way. Now but now these days are gone, these days are gone. I'm not so self assured and now I find, now I find I've changed my mind and opened up the doors... Pytasz, czy pies sra na dworze? - AMATOR: pomyślał cichutko cygan w trakcie wydzierania się na 10 poziomie w skali maksymalnej. Głosu co prawda nie miał aż tak niskiego, ale powinno przejść. Kij, że przez to musiał wezbrać w sobie JESZCZE więcej powietrza. Ból przezwyciężał bólem oraz dodatkową dawką absurdu w myśl: tego nigdy za wiele.  
Poza tym należało pochylić czoła za to, w jaki sposób zaprezentował swój nienaganny angielski akcent.
- Dobra, coś inszego: Lynyrd Skynyrd - Sweet Home Alabama, The Monkees – I'm a Beliver, Pink Floyd. Dawaj, zaskocz mnie “staruszku”. - Dobrze, że nie powiedział “dziaduniu”.
Swoją drogą jak na zwykłego taksówkarza, Michael był nader ciekawskim osobnikiem – tu pytanie o imię, tam o współlokatorów i inne rzeczy. Zdaje się, że pewne nawyki nie odchodziły choćby i po 30 latach odsiadki w pierdlu. Och well, jakby jeszcze cygan się tym przejął, ba, o ile powinien, przecież nie znał przeszłości człowieka i nie zamierzał o nią wypytywać - na pewno nie teraz.
Póki grała muzyka, póty było spoko, bo nikt nikogo o nic nie podejrzewał - JESZCZE.
A regeneracja powolutku robiła swoje.

@Michel Rieul

_________________
Bilgot, idź tu, idź tam i miej oko na zębacze. Mogłem zostać w domu z moją starą. Tam było tak samo, ale przynajmniej mogłem dobrze zjeść.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Michel Rieul

Michel Rieul
Liczba postów : 74
Panika? Może to był właśnie objaw paniki w przypadku Michela. Jakoś trzeba sobie radzić ze stresowymi sytuacjami. Potrącenie człowieka, wgnieciona maska w służbowym samochodzie, rysa na szybie, która aż kusi o zatrzymanie ze strony policji - i tu już równia pochyła. Jak miałby się wytłumaczyć z uszkodzonego auta i pokrwawionego pasażera na tylnym siedzeniu? Darcie mord skutecznie odwodziło od tych mrocznych myśli. Miał ich już wystarczająco dużo.
To, że chłopak znał tekst piosenki, zaskoczyło Rieula pozytywnie, choć dalej wolałby karcić go w głowie i obwiniać za całe zajście. Mężczyzna bowiem nie widział w sobie żadnej winy. Jednak w świetle prawa ciężko byłoby mu się wybronić.
- Noooo, gust masz dobry. - Podsumował, kiedy skończyła się piosenka. Playlista włączyła kolejną piosenkę. Przyciszył jednak na moment. Michel zerknął w lusterko, by spojrzeć na chłopaka, który właśnie nazwał go staruszkiem. - Ale kultury matka za grosz cię nie nauczyła, smarku. - Dodał zaraz, odbijając piłeczkę. Wyszczerzył się przy tym sarkastycznie, po czym przeskoczył kilka piosenek na prośbę o zaskoczenie. - Może teraz coś... Nowszego. - Zapowiedział, a w radiu rozbrzmiała piosenka od Blur. Ta jeszcze bardziej pasowała do obecnej sytuacji. Pełna energii muzyka aż nakazywała żywiołowo poruszać głową. Zupełnie jakby teraz przechodził najradośniejsze chwile swojego życia. W ruch poszły usta, wydzierając się jeszcze głośniej niż przy poprzednich utworach. Chwalcie go za podzielność uwagi - tę miał wysoko rozwiniętą, zważywszy na to, ile energii przykładał do śpiewu.
- Powiedz, Regisie, masz rodzinę niedaleko? - Spytał subtelnie, kiedy już skończył się utwór i przyciszył radio na tyle, by móc stworzyć okazję do dalszego wywia- konwersacji. Znów ręka powędrowała w stronę papierosów. - Palisz? - Rzucił jeszcze, podnosząc sugestywnie paczkę. Jeśli Regis się zgodził, odrzucił mu paczkę, a zaraz zapalniczkę, ale najpierw odpalił papierosa sobie. Skoro chłopak i tak miał siły do rozdzierania płuc, to może i chciał również puścić sobie przysłowiowego dymka. Michel, cóż, żył dalej w błogiej nieświadomości, że miał w samochodzie wilkołaka, którego zdolności regeneracyjne były nieludzko ponadprzeciętne. Jak potoczy się to wszystko dalej? Któż to mógł wiedzieć. Na razie zamierzał odwieźć chłopaka i dowiedzieć się o nim jak najwięcej.

Sponsored content


Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach