You can have it all. Just not all at once. || 25.01.2024

3 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Xavier Larousse-Page

Xavier Larousse-Page
Liczba postów : 149
W ciemnościach paryskiej nocy miasto ożywało w mrocznej elegancji. Światła latarni odbijały się na brukowanych ulicach, tworząc mieniące się mozaiki na powierzchni rzeki Sekwany. Na tle nieba, które migotało delikatnymi gwiazdami, kontury wieży Eiffla wznosiły się majestatycznie, niczym stróż nocnego miasta.
Podczas drogi do hotelu, ulice Paryża tętniły życiem, choć w nieco powolnym tempie. Wiatr niosący zapach papierosów i wyrafinowanych potraw, mieszał się z nutą perfum, unoszącą się z eleganckich restauracji i kawiarenek. Ludzie rozmawiali przy lampkach wina, delektując się świeżym pieczywem i wędlinami, przy dźwiękach akordeonu, które przenikały miasto jak magiczny akcent.
W oddali słychać było echo kroków, które wędrowały po kamienistych uliczkach, podążając w kierunku hotelu. Światła wystroju luksusowych sklepów oświetlały witryny, ukazując błyszczące klejnoty i najnowsze kolekcje mody, które kusiły przechodniów do chwilowego zatrzymania się. Noc w Paryżu była jak melodia, która nieśpiesznie przepływała przez ulice, wypełniając serca podróżnych magią i tajemnicą miasta świateł.
Podjechał pod elegancki budynek, opuścił niepospiesznie samochód i skierował się w stronę wejścia. Przekroczył przez próg automatycznych drzwi hotelowego holu, rzucił szybkie spojrzenie na swój telefon, w poszukiwaniu wiadomości od swoich partnerów biznesowych. Jego palce szybko przesuwały się po ekranie, sprawdzając, czy Marcus i Asmodeus są już w drodze.
Nie bywał tutaj za często. Za dużo wampirów i próżności w jednym miejscu. Niestety potrzebował dzisiejszego wieczoru miejsca neutralnego, z dala od łowców, mogąc rozmawiać swobodnie, bez żadnego szyfru czy obawy, że narazi maskaradę lub bezpieczeństwo swoje oraz nowych współpracowników. Nie miał też pojęcia, czy Marcus i Asmodeus odnajdą wspólny język. W razie problemów, zasady hotelu skutecznie ich odwiodą od niezasadnych rękoczynów.
Był ubrany w elegancki garnitur, który idealnie komponował się z jego tajemniczym wizerunkiem. Jego ciało owinięte było w ciemny, głęboko granatowy materiał, który podkreślał jego smukłą sylwetkę i wydobywał zmysłowy wdzięk. Na białej koszuli Xaviera błyszczały srebrne guziki, które dodawały mu dyskretnej klasy. Krawat w kolorze głębokiej purpury, delikatnie marszczony pod kołnierzem, przyciągał uwagę do jego szyi, a jednocześnie emanował subtelnym luksusem. Wreszcie, jego twarz, wyrażająca nieprzeniknioną tajemniczość, dopełniała eleganckiego zestawienia, tworząc obraz wampira, który znał sztukę bycia niezwykle pewnym siebie, nawet w najbardziej nietypowych sytuacjach. Nie miał wątpliwości, że ta cecha okaże się dzisiaj wyjątkowo pomocna.

Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Asmodeus Lang

Asmodeus Lang
Liczba postów : 65
W tym miejscu jego noga miała stanąć pierwszy raz odkąd... właściwie od samego początku jego istnienia. Szczerze mówiąc nawet nie wiedział, że takie miejsca istnieją. Ziemia niczyja otoczona jedną lub drugą frakcją. Brzmiało to naprawdę nierealnie, a jednak był tutaj i poniekąd zachwycał się tym co widział.
Stare budynki miały swój urok, ale kiedy to były użyteczne stare obiekty to nagle ich wartość znacząco wzrastała. Hotele, restauracje i wiele innych przybytków zamkniętych w zamierzchłych opakowaniach dużo lepiej się prezentowały niż te nowoczesne paskudztwa.
Wiadomość od Xaviera dotarła akurat w momencie, jak zachwycał się fasadą budynku. Mógł wyglądać młodo, ale mimo wszystko dusze miał już wystarczająco starą, by wyrósł w nim kwiat zwany sentymentem i tęsknotą. Inna sprawa, że w Ameryce ciężko o naprawdę ładne budynki. Tam wszystko było odtwarzane i kopiowane. Oryginały jednak miały zwykle dużo więcej kunsztu i smaku.
W końcu zdecydował się wejść do hotelu.
Odziany w trzyczęściowy garnitur i białą koszulę, nie wyróżniał się zbytnio na tle wszystkich gości tego zacnego przybytku. Przez chwilę, niczym zagubiony chłopiec rozglądał się dookoła podziwiając wnętrze i wodząc spojrzeniem za tymi wszystkimi ludźmi. Na krótką chwilę przeniósł się znów do epoki edwardiańskiej do jednej z wielu sal balowych. Wręcz miał wrażenie, że lada moment usłyszy muzykę i wszyscy zaczną tańczyć.
-Nie wiedziałem, że takie miejsca istnieją w Paryżu - rzucił, gdy zbliżył się do Xaviera. Powitał go jak zawsze ciepłym uśmiechem i szczeniackim błyskiem w ciemnych oczach.

@Xavier Larousse-Page @Marcus Vanin

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
W paryskie intrygi został wprowadzony dzięki kontaktom z Sylvią. Bogaci - bez różnicy, czy wampir czy wilkołak, czy człowiek - mieli swoje dziwne zachcianki. Jedną z nich było, chociażby, dostarczanie krwi szczególnej grupy jako jeden z lepszych trunków. To tu po raz pierwszy rozmawiał z ekscentryczną kobietą. Nie gościł więc tutaj zbyt często, ale zdążył już zwiedzić miejsce przynajmniej ze dwa razy.
Idea hotelu była intrygująca, zwłaszcza że ten nie wyglądał jak budynek, w którym zbierały się istoty nadnaturalne. Ot, dzielnica, jak każda inna. Niepozorny z zewnątrz, nikt nie podejrzewał, jaki rodzaj gości przebywał w środku.
Białorusin zaparkował swój Toyotę na wolnym miejscu. Wysiadł, zabierając teczkę z papierami, które wcześniej otrzymał od Xaviera. Ubrany w granatowy, prążkowany garnitur, pod spodem biała koszula i zawiązany krawat koloru matowej, wyblakłej czerwieni, ruszył w stronę wejścia hotelu. Czasem spod rękawa subtelnie wystawał zegarek marki Patek Philippe. Był to szczegół, do którego osobiście nie przykładał się Vanin, ale nauczył się, iż czasem było to istotne dla osób z pewnego specyficznego otoczenia. Hotel, chcąc nie chcąc, przyciągał bardziej zamożne jednostki, nawet jeśli główną ideą jest równość. Wystrój w środku nie robił wrażenia na Marcusie. Analityczny mózg bruneta nie przykładał uwagi do ogółów wizualnych.
Ruszając w stronę recepcji, napotkał znajomą twarz Xaviera.
- Pan Page. - Zwrócił się do wampira, wyciągając rękę. Nie bał się mężczyzny po tym, co ostatnio opowiedział o sobie - a bynajmniej nie bardziej niż jego szczerości o lekkomyślności. Vanin jednak postanowił wejść w biznes. Założył, iż te jego "tyci, tyci przewinienia z przeszłości" nijak miały przełożenie na teraźniejsze czasy i bynajmniej nie odnajdzie w Białorusinie wroga. Zaraz spojrzał na gościa, który wyglądał na znajomego Xaviera. W jego stronę również wystawił dłoń.
- Marcus Vanin. Miło poznać. - Przedstawił się bezbarwnym tonem. Zdawał się nie być zainteresowany samą osobą Asmodeusa. Po jego minie nie można było wyczytać nic poza neutralną obojętnością. Profesjonalizm albo coś innego... Ale kto by tam wiedział.
- Dobry wybór miejsca. Przynajmniej nic nas tym razem nie zaskoczy. - Oznajmił po chwili, kierując swoje słowa w stronę Xaviera, przypominając sobie ostatnią akcję w restauracji. Vanin jeszcze przez kilka kolejnych dni myślał o ilości wydarzeń jednego dnia. - Na wstępie proponuję się czegoś napić. - Dodał zaraz, sugerując pójście do hotelowej restauracji.

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Xavier Larousse-Page

Xavier Larousse-Page
Liczba postów : 149
Xavier, podczas tworzenia nowej działalności z Marcusem i Asmodeusem, dostrzegał w tym więcej niż tylko kolejny rozdział w swojej krwawej historii. Dla niego było to otwarcie nowego wymiaru, eksploracja możliwości, jakie kryły się w granicach tego mrocznego świata. To nie tylko chodziło o stworzenie kolejnej przystani w sercu Paryżu, w której wampiry i wilkołaki mogłyby się dobrze bawić, lecz także lukratywnego interesu, z którego będą mogli brać garściami. Dla Page'a projekt ten symbolizował potencjał, jaki tkwił w nadnaturalnych istotach. Biznes, który tworzyli, miał być nie tylko miejscem spotkań czy schronieniem, ale także symbolem dłuższej współpracy, która mogły wyniknąć z połączenia ich światów. Któż by się spodziewał, że wampiry i wilkołaki mogą tak łatwo zjednać się pod wspólnym celem? Tworząc ten biznes, Xavier czuł, że otwiera nowe horyzonty nie tylko dla siebie, lecz także dla swoich partnerów biznesowych. Było to jak otwarcie drzwi do zagubionych krain, gdzie mogły rozkwitać nowe pomysły i nowe relacje, które kształtowały przyszłe losy nadnaturalnego świata we francuskiej stolicy. Dla Xaviera ten projekt był nie tylko biznesowym przedsięwzięciem, lecz również manifestacją nadziei na lepszą przyszłość dla wszystkich istot, które będą dzieliły z nim tę niezwykłą sposobność. Widział w niej przyszłość, w której mogą żyć zgodnie ze swoją naturą, korzystając z długowieczności oraz wolności, nie martwiąc się o łowców, którzy chcieli im to odebrać.
Obaj panowie zjawili się w hotelu w podobnym czasie. Xavier lustrował ich wzrokiem, oczekując na napięcie, które nigdy nie nadeszło. Pomieszczenie wypełniła obojętność i zdystansowanie. Wampir odetchnął z ulgą. Skupił wpierw wzrok na wilkołaku. - Istnieje i prawdopodobnie nie znajdziesz niczego podobnego w tym mieście. - dlatego też Page postanowił zmienić ten stan rzeczy. - Nie na długo. - wypowiadając te słowa, uścisnął dłoń Vanina, ciesząc się, że ostatnie wydarzenia nie odwiodły go od współpracy. Nieczęsto pierwsze spotkanie kończy się tak widowiskowo, jak ich sprzed kilku dni. - Och, nie bawiłeś się dobrze? Było to niezwykle interesujące doświadczenie, nie uważasz? - na pewno dużo ciekawsze niż jego spotkanie z dwójką nadnaturalnych pomagierów łowców, którzy spuścili mu i przypadkowemu wilkołakowi srogi łomot, lecz przypłacili to życiem. - Nie mniej doceniam możliwość porozmawiania z wami bez udziału nieproszonych gości. Choć ten jeden raz. - obdarzył ich zadziornym uśmiechem. Planował w końcu trening z Asmodeusem, który niekoniecznie odbędzie się z wykorzystaniem worków treningowych.
Skinął głową na pomysł Marcusa. Choć nie miał przyjemności zasmakować w ofercie tutejszej restauracji, planował skorzystać z nadarzającej się okazji i zamówić ich niemal owiany legendą drink, w którym jako bazę wykorzystali ludzką krew. - Za tobą. - zapraszającym gestem wskazał kierunek.

Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Asmodeus Lang

Asmodeus Lang
Liczba postów : 65
Obojętność i zdystansowanie? Chyba tylko ze strony nowopoznanego wampira. Asmodeus uśmiechał się ciepło i nawet ze swoistym zaciekawieniem obserwował nowe dziecię nocy, które przyjdzie mu poznać. Nie miał w sobie wrogości, ponieważ wampiry nigdy nie uczyniły mu żadnej krzywdy. Podobnie jak wilkołaki. Nic więc dziwnego, że była tylko ciekawość podyktowana mimo wszystko bardzo dobrym pierwszym wrażeniem, które wampiry zawdzięczały Xavierowi.
Uścisnął rękę wampira, gdy ten mu się przedstawił. Lekko skinął głową i wciąż nie porzucał swojego ciepłego uśmiechu, gdy odpowiedział:
-Miło mi poznać, jestem Asmodeus Lang - jego akcent mógł brzmieć dziwne. Jak nietypowa mieszanka wschodniego i zachodniego akcentu. Niektóre dźwięki wymawiał bardzo miękko, wręcz za miękko, a niektóre po prostu wypluwał z siebie.
Nie zamierzał się wtrącać w rozmowę dwóch wampirów, bo najwidoczniej przeżyli razem jakieś przygody, a jemu niewiele o tym było wiadomo. Zamiast tego przysłuchiwał się z grzecznym uśmiechem, chociaż jego wzrok miał tendencje uciekać do... wszystkiego dookoła. Ludzi, zdobień, mebli, ścian... wszystko wydawało się bardzo ciekawe.
Dopiero wspomnienie o piciu sprawiło, że wrócił spojrzeniem do rozmówców.
-To dobry pomysł - wymruczał cicho, a potem faktycznie ruszył za towarzyszami. Na razie nie planował się odzywać... za wiele. No chyba, że wyraźnie coś będą od niego chcieli. Węszył trochę, ale robił to tak dyskretnie jak tylko umiał. Nie chciał ich tym w żaden sposób niepokoić.

@Xavier Larousse-Page @Marcus Vanin

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
Marcus już zdążył się przekonać, iż Xavier również należał do tego samego grona ekscentrycznych wampirów. Podczas zaciśnięcia dłoni Vanin dyskretnie zerknął na jego odzienie, dochodząc do kolejnych wniosków o stanie majętności. Diabeł tkwił w szczegółach - a konkretniej, w guzikach, zegarkach i markach noszonych ubrań. Czasem też maskował się za ładną, młodą, chłopięcą buźką.
- Jestem na to za stary, panie Page. - Odparł od razu, z tą samą obojętnością, z jaką ich powitał. Nie wykluczał, iż dla urodzonych wampirów kwestia starzenia się umysłu mogła wyglądać trochę inaczej. Możliwe, że Xavier po tych dwóch wiekach dalej zachowywał się na tyle, na ile wyglądał. Z kolei życie zdążyło Vanina przemielić na tyle, że czuł się absolutnie pusty w środku. - Zresztą, niepotrzebna jest mi sława wśród niepożądanych osób. Wolałbym, żeby tak zostało. - Dodał za chwilę, kierując swoją uwagę na hotelową restaurację.
Zwrócił się w tamtą stronę, gdy wszyscy przystali na rzucony przez Vanina pomysł. Kiedy znaleźli się przy barze, brunet zamówił drinka znajdującego gdzieś na średnim szczeblu tych bardziej wyrafinowanych. Wolałby, rzecz jasna, whisky, ale uznał, iż nie była to odpowiednia okazja na tego rodzaju trunek. Po złożeniu zamówienia, skierował się do wolnego stolika i usiadł, oczekując na alkohol.
- Panie Lang. - Zwrócił się do nowo poznanego mężczyzny, kiedy już wszyscy dołączyli do stołu. - Kiedy spotkałem się z panem Page na osobności, wspomniał on, że będzie się pan zajmować utylizacją. Chciałbym się dopytać, jakie ma pan sposoby na tę utylizację. Ukrycie zwłok to nie jest prosta sztuka. - Zauważył Vanin, kierując uważnie spojrzenie na Asmodeusie, a teczkę, którą dotychczas trzymał, oparł na swoich udach, zaciskając nań palce. Spojrzenie sugerowało, jakby dopiero teraz zainteresował się wilkołakiem. Z kolei obojętność w głosie Białorusina mogła świadczyć, iż tego typu sprawy nie były mu obce. Kto by się spodziewał, że taka, na pozór, spokojna twarz zmęczonego życiem mężczyzny mogła kryć diabła zdolnego do wieloletniej współpracy z mafią i babrania się we wnętrznościach.

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Xavier Larousse-Page

Xavier Larousse-Page
Liczba postów : 149
Wampir podążył za Marcusem i Asmodeusem w kierunku hotelowej restauracji, doceniając pomysł na chwilę relaksu i rozmowy przy drinku. Kiedy przekroczyli próg eleganckiej restauracji, Xavier poczuł przyjemne, ciepłe światło oświetlające wnętrze. Atmosfera była przepełniona aromatami i dźwiękami rozmów, które dodawały powagi temu miejscu. Nastrój panujący w hotelu zdecydowanie nie przypadłby do gustu śmiertelnikom. Było bardziej mroczno i drapieżnie. Człowiek czułby na sobie nieustanny wzrok nadprzyrodzonych. Nie podziwiał w tej chwili roli familiantów.
- Doprawdy? Głowę dam, że jest pan młodszy ode mnie, panie Vanin. - nie potrzebował tych formalności, ale dopasował się do rozmówcy. Widocznie to bardziej odpowiadało Marcusowi w tej chwili. Z jednej strony miał obojętnego wampira, a z drugiej bardzo wesołego, rzucającego się z uprzejmościami wilkołaka. Ciekawa mieszanka. Nie wiedział do końca, w którym miejscu on mógłby się odnaleźć. - Proszę się o to nie martwić. Łowcy nie zaczną pana ścigać tylko za znajomość ze mną. Nie tak łatwo zarobić sobie na list gończy ze swoją podobizną w tym mieście. - odparł, opierając się nonszalancko o bar i zamawiając sobie krwawą Mary. Tu zdecydowanie nie serwowali jej ze sokiem pomidorowym.
Siedząc przy stoliku, Xavier z łatwością dostrzegał różnice między sobą a jego towarzyszami. Asmodeus, wilkołak o mrocznej i dzikiej naturze, patrzył na świat z instynktem i determinacją, które były nieodłączne dla jego gatunku. Marcus, z drugiej strony, wampir o wyrafinowanym i nieco zadumanym spojrzeniu, emanował tajemniczą elegancją, która była charakterystyczna dla ich rasy. Pomiędzy nimi on - niewyglądający na swój wiek, wygadany, o swobodnym podejściu, kryjący pod tym zawadiackim uśmiechem mroczną przeszłość i jeszcze okrutniejsze usposobienie. Chociaż różnice między nimi mogły być wyraźne, wampir wiedział, że istniała możliwość znalezienia wspólnego języka. W końcu, choć pochodzili z różnych światów, łączyła ich chęć budowania czegoś większego, czegoś, co mogło przynieść im wymierne korzyści.
Page obserwował z zaintrygowaniem, jak Marcus zadaje pytania wilkołakowi. Cieszyło go to, że krwiopijca wykazywał zainteresowanie poznaniem swoich wspólników. Choć kryła się za tym pewna podejrzliwość, to rozumiał, że budowanie zaufania i wzajemne zrozumienie między członkami zespołu było kluczowe dla sukcesu ich przedsięwzięcia. Nie zamierzał im w tym przeszkadzać. Pozostaje do ich dyspozycji, ale chwilowo zajmie pozycję słuchacza.

Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Asmodeus Lang

Asmodeus Lang
Liczba postów : 65
Przy barze zamówił po prostu whisky, która miała bardzo wdzięczny smak i można ją było sączyć. Potem podobnie jak jego towarzysze zasiadł przy stoliku. Nadal wydawał się być troszkę rozkojarzony, przez to rozglądanie się i podziwianie wszystkiego. W rzeczywistości... badał otoczenie, dopatrywał się możliwego zagrożenia, a także mając pojęcie o swoim otoczeniu byłby je w stanie wykorzystać w walce. Węszył, ale nie wyczuł nic niebezpiecznego. Inna sprawa, że jego bestia czując zapach Xaviera cieszyła się, że wszystko w porządku, chociaż wcześniej nadstawiała uszu, gdy słyszała że wampiry miały jakąś niemiłą przygodę.
Zapytany, a raczej wywołany do odpowiedzi spojrzał na Marcusa i lekko się do niego uśmiechnął.
-Może być Asmodeus - zaczął od najprostszej rzeczy. Potem odetchnął cicho i jego uśmiech zniknął. -Owszem ukrycie zwłok nie jest prostą sztuką, ale prawda jest taka, że jestem aktualnie właścicielem domu pogrzebowego zaopatrzonego w jedno z bardziej nowoczesnych krematorium. Więc część niewygodnych dowodów da się po prostu... spalić na wiór lub popiół, gdyby jednak trzeba "zainscenizować" coś dla policji również jestem w stanie.
Chwila przerwy na zebranie myśli, czy raczej znalezienie w języku francuskim odpowiednich słów. A przynajmniej tak mogło się wydawać.
-Jestem na bieżąco z metodami śledczymi Francji, w dodatku jako balsamista jestem w stanie odpowiednio przygotować zwłoki, a nawet sprawić by wyglądały w bardzo konkretny sposób. Oczywiście jeśli będzie to niezbędne - odpowiedział z delikatnym wzruszeniem ramion. Dla niego zainscenizowanie czegoś, czy przygotowanie trupa by wyglądał jak ofiara zwierzęcia, napadu czy czegokolwiek innego, nie było trudne. Niemniej wlepił ciemnobrązowe spojrzenie w Marcusa i chwilę uważnie mu się przyglądał, potem przeniósł spojrzenie na Xaviera.
-Obecny tu Xavier widział już moją "pracownie" i wie, że w razie czego jestem w stanie przechować około 50 ciał, tyle samo jestem w stanie zutylizować w ciągu jednego dnia - zapewnił z uśmiechem, który zarezerwowany był dla pana Page. Ostatecznie wrócił ciemnym spojrzeniem do Marcusa.
-Czy ma pan jeszcze jakieś pytania, panie Vamin? - Zapytał spokojnie.

@Xavier Larousse-Page @Marcus Vanin

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
- Każdy ma tyle, na ile się czuje. - Odparł dyplomatycznie, bynajmniej nie nakierowując Xaviera na rzeczywistą ilość lat. Wampir już zdążył się pochwalić długością swojego żywota i Marcus miał pewność, iż rzeczywiście był bardzo młody w porównaniu do Francuza. Jednak Białorusin nie preferował mówienia o sobie zbyt wiele.
Na drugie stwierdzenie Vanin skinął tylko głową, kończąc tym samym temat łowców. Miał inny pogląd na ten temat. Historia wielokrotnie pokazała, że ludziom wystarczyło, że istniało coś innej rasy, by chcieć to zabić. Uskuteczniali mordowanie nawet między własnym gatunkiem. Taka natura ludzka. Jeśli Novus Ordo dowiedziałoby się o tym, że był wampirem, na pewno stałby się ich celem. W końcu im mniej wampirów, tym lepiej.
Siedząc już przy stole, skoncentrował swoją uwagę na Asmodeusie. Wzmiankę o tym, jak się do niego zwracać puścił mimo uszu. Niewielu było wobec których zwracał się po imieniu. Formalność zapewniała mu dystans i nieprzywiązywanie się do osób prywatnie. Wyjaśnienia i sposoby na pozbycie się ciała przez pana Langa wydawało się być interesujące, o czym sugerowało nieco ożywione spojrzenie Białorusina. W międzyczasie obsługa baru przyniosła im zamówione drinki. Vesper Martini - bo taki właśnie drink został przez niego zamówiony - wylądował na stole przed Vaninem, a on skinął głową w podziękowaniu, żeby zaraz sięgnąć po szkło i upić pierwszy łyk.
- Własny zakład pogrzebowy jest, rzeczywiście, dużym ułatwieniem w takim biznesie, muszę przyznać. - Rzekł otwarcie Białorusin, odlatując wzrokiem gdzieś na bok. Wrócił myślami do nie tak dawnych czasów, ale jeszcze z Białorusi, próbując sobie przypomnieć wszystkie metody praktykowane przez jego słowiańskich braci. - Zęby się nie palą. Jaki sposób ma pan na nie, panie Lang? Bo raczej nie będzie pan zbierać kolekcji... - Skwitował zaraz, dopiero teraz wracając wzrokiem na Asmodeusa. Upewniał się, czy rzeczywiście wilkołak był w stanie zatrzeć wszystkie ślady, które potencjalnie byłyby im nie na rękę. Możliwe, że mężczyzna mógł znać inne sposoby, o których nawet Białorusin nie miał pojęcia. Tak czy siak, pytania musiały zostać zadane. Nie była to nawet kwestia budowania zaufania między wspólnikami, po prostu Vanin chciał wiedzieć, czy byli oni dobrze przygotowani.
- Panie Page. - Zwrócił się w stronę Xaviera. - Jaka jest szansa, że Novusi dowiedzą się o pańskim klubie i będą starali się zainterweniować?

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Xavier Larousse-Page

Xavier Larousse-Page
Liczba postów : 149
Gdy mężczyźni rozmawiali, Page skupił się na wystroju hotelowej restauracji, która emanowała nieco gotyckim urokiem, zachęcającym do przeniesienia się wyobraźnią w przeszłość. Choć jego klub czy willa były utrzymane w stylu bardziej nowoczesnym, klimat miejsca przywodził mu na myśl jego dziedzictwo, czyli rodzimy dom, który bardzo przypominał ten hotel.

Rodzicom Xaviera było bliżej do tych książkowych lub filmowych krwiopijców, zamieszkujących odludzia, w potężnej, ale starej posiadłości i gdy przekraczało się jej próg, można było się poczuć, jakby ktoś nas przeniósł w czasie, gdzieś pomiędzy dwunastym a trzynastym wiekiem.
Gdy przebudził się po niesłusznej niewoli, trzymając w objęciach swoją martwą rodzicielkę, rozejrzał się i dostrzegł, że czas w jego domu się po prostu zatrzymał. Marmurowe kolumny, przeogromne żyrandole, oświetlające mroczne hole, prowadzące do pokoi sypialnianych, przytłaczających przepychem i starannością o detale. Wszystko jak zapamiętał.


Cieszył się, że spalił tę budę. Takie wspomnienia były tylko niepotrzebnym balastem.
Nie miał już wątpliwości, że hotelem musiał zarządzać wampir. Wystrój ten wpasowywał się w stereotypy jego rasy aż za dobrze. W końcu krwiopijcy od wieków były mistrzami manipulacji, a zarazem doskonale znane były ich zdolności do organizacji i zarządzania. Wieczne dążenie do dominacji i władzy, niemalże maniakalna chęci do kierowania sytuacji i kontrolowania przebiegu wydarzeń.
Bawił się szklanym naczyniem, w którym już nieco przygaszona w swoim kolorze posoka, mieszała się ze solidną porcją wódki. Nie był to jego ulubiony drink, nawet nie znajdował się w dziesięciu najczęściej przez niego pijanych, lecz alkohol był tu tylko gościem. Delektował się każdym łykiem, po którym bez żadnych pohamowań, oblizywał wargi z lekkim uśmiechem, nie będąc szczególnie zainteresowany tym, o czym rozmawiali jego towarzysze. Dla niego robota miała być wykonana, a metody były czymś drugorzędnym, o ile nie stanowiły zagrożenia dla ich tajemnicy. On w tym wszystkim był odpowiedzialny za wykładanie pieniędzy na stół, dotrzymywanie towarzystwa gościom, prowadzenie klubu i zarabianie, dzieląc się przy tym zyskami z obecną tu dwójką.
- To prawda, panie Vanin. - odparł krótko na słowa Marcusa o wieku. Sposób jego wypowiadania się na ten temat, a zarazem tajemnicza powściągliwość, mogły sugerować, że wampir nie tak dawno temu stał się dzieckiem nocy. Wciąż przemawiała przez niego ludzka natura, która zachęcała do rozdzielania spraw jednego świata od drugiego. Starsze wampiry o to nie dbały. Nie bawiły się w grzeczności. Nie ukrywały takich drobiazgów. Może daleko im było do istot otwartych, ale na pewno nie przejmowały się swoim wiekiem. To była tylko szybko rosnąca liczba, która po pewnym czasie nie miała już najmniejszego znaczenia.
Skierował swój wzrok na Marcusa, zapytany po chwili o łowców. - Szanse są ogromne. Prawdopodobnie już wiedzą, że mój klub jest regularnie odwiedzany przez nadnaturalnych gości. - nie miał czego ukrywać, bo i po co? Wątpliwym było, że stanowiąc tak łakomy kąsek dla Novusów, ci wciąż pozostawali nieświadomi jego interesów. - Nie będą nam jednak przeszkadzać. Naraziliby się frakcjom. Jednak możemy liczyć na kretów. Ordo od dawna wykorzystuje wampiry i wilkołaki. - o czym boleśnie przekonał się kilka dni temu, gdy został zaatakowany przez doświadczonego krwiopijcę oraz crinosa. Nie martwił się jednak na zapas. Łowcy preferowali działanie na mniejszą skalę, gdzie ryzyko pozostawało łatwe do opanowania. Jedyny wyjątek od reguły stanowił Luwr, ale do dzisiaj nie mieli pojęcia, co tak naprawdę kryło się za ich planami.

Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Asmodeus Lang

Asmodeus Lang
Liczba postów : 65
Granice? Czy długowieczność nie powinna ich zacierać, nie powinna sprawiać że przestajemy się ograniczać? Życie wieczne powinno wiązać się z wolnością. Niestety nie wszyscy tak uważali, a to prowadziło do pewnych nieporozumień na tle wszelakim.
Skinął głową, bo ciężko się z tym nie zgodzić. Inna sprawa, że jako wilkołak będzie z tego czerpał dodatkowe profity. Dlatego nie zależało mu aż tak bardzo na pieniądzach, które mógłby na tym biznesie zarobić.
Na wspomnienie o zębach przechylił lekko głowę na bok. Zupełnie jakby się zastanawiał nad odpowiedzią na to pytanie.
-Kwestia temperatury, a jeśli nie temperatury to posiadania odpowiedniego odczynnika chemicznego. Z tego co wiem w odpowiednim stężeniu kwasu wszystko się rozpuści, a w przypadku pracowni balsamicznej nikt nie pyta po co mi mocno stężony kwas - odpowiedział spokojnie. Nowoczesne krematoria potrafiły naprawdę ładnie się rozpalić, chociaż jeśli to faktycznie okazałoby się za mało, to zawsze zostawały jeszcze substancje chemiczne. Na szczęście przez to, że posiadał długą listę substancji używanych w pracy ze zwłokami, nie musiał się martwić, że ktoś się do niego przyczepi o używanie niebezpiecznych substancji. Zwłaszcza, że to wiązało się również z odpowiednimi zabezpieczeniami.
Później rozmowa wróciła na odpowiednie tory, a dokładniej mówiąc wampiry zaczęły rozmawiać ze sobą. On nie miał zbyt wiele do powiedzenia w temacie łowców. Zaczął się jednak zastanawiać nad jedną rzeczą. Czy dałoby się wywąchać tych ludzi.
-Czy... ci z Ordo mają ze sobą coś specjalnego? W sensie... coś co można by było na przykład wywęszyć? - Podejrzewał, że mogli mieć srebrne pociski, ale z tym był taki problem, że z srebra robiło się również biżuterię. Tojad w założeniu byłoby łatwiej wykryć, bo z niego nie robi się perfum, ani w ogóle się nie używa. Chyba, że wie się do czego można go użyć. Jednak co z wampirami? Czy one miały coś charakterystycznego, co byłoby dla nich słabością a dałoby się wykryć?

@Xavier Larousse-Page @Marcus Vanin

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
- Świetnie. - Stwierdził na głos bezbarwnym głosem w odpowiedzi na wyjaśnienia Asmodeusa. Pozostało mu się zdać na wiedzę i doświadczenie wilkołaka. Możliwe, że rzeczywiście nowoczesne krematorium było w stanie sprostać wszystkim mankamentom, o których myślał. W końcu nie wspominali tutaj o amatorskim paleniu ciał, tylko o zakładzie pogrzebowym.
- Aha... - Mruknął, uciekając na chwilę wzrokiem, kiedy Xavier otwarcie przyznał o działaniach Novus Ordo. - No cóż, trzeba będzie się z tym jakoś pogodzić. - Skwitował krótko, rozmyślając nad tym, na ile ta organizacja byłaby w stanie się posunąć.
Vanin jeszcze nie rozumiał stosunków między frakcjami, między Novus Ordo również nie. Póki co, balansował między światem ludzi, a światem nadprzyrodzonym, próbując zachować anonimowość swoich działań. Właśnie dlatego, że znał ludzką naturę, nie lgnął do nieprzemyślanych działań. Nawet jeśli co niektórzy nadnaturalni odcinali się od świata ludzkiego - ci wciąż stanowili dominującą większość na Ziemi. Chcąc, nie chcąc, trzeba było dbać o anonimowość, zanim przyciągnie się nie tylko uwagę Novus Ordo, ale również i ludzi. Niemniej, Vanin miał swój plan na wypadek, gdyby coś poszło nie po jego myśli. Wszystko zawsze musiało być obmyślane i zapewne tylko dlatego zgodził się ostatecznie na współpracę z Xavierem.
Brunet przeniósł wzrok na wilkołaka, który postanowił się odezwać. Białorusin znowu upił łyk swojego trunku.
- Przykro mi, nie dysponuję dużą wiedzą na temat tej organizacji. - Odpowiedział Marcus i w końcu wyciągnął teczkę, żeby wyjąć z niej papiery, które parę dni wcześniej otrzymał od Xaviera. Były podpisane. Za moment podał je wampirowi. - Mam przeczucie, iż nasza współpraca będzie interesująca. - Rzekł, odchylając się z powrotem, żeby oprzeć się wygodniej o oparcie krzesła. - Jeśli mam dodać coś od siebie, do specjalistycznych zabiegów potrzebne będzie pomieszczenie wyposażone w sprzęt medyczny. Do umowy dołączyłem listę z nazwami, opisem, co i jak. Będzie mógł pan zobaczyć. - Dodał za chwilę, jeszcze raz sięgając po alkohol. Zaraz potem splątał ze sobą dłonie i obejrzał się po twarzach swoich przyszłych wspólników.
- Może mają panowie do mnie jakieś pytania? - Spytał obojętnie.

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Xavier Larousse-Page

Xavier Larousse-Page
Liczba postów : 149
Rozsiadł się nonszalancko na wygodnym krześle, gdy pytania zaczęły być kierowane do niego. Nie był ekspertem, w końcu nie mieszkał tu przez wiele lat. W Stanach aktywność wyczulonych na nadnaturalnych, nie wzbudzała jego podejrzeń. Może po prostu kraj był za duży i trzeba było nieszczęśliwie trafić, by poznać tę drugą stronę. Jemu się nie udało. Nie, żeby stanowiło to jakiś problem. Przed wyjazdem, trochę czasu spędził też w ciemnym mauzoleum, więc niekoniecznie być na bieżąco z łowcami panoszącymi się w Europie. Był jednak dobrym obserwatorem i jego ostatnie spotkania z Ordo, nie pozostawiły złudzeń, że grupa jest dobrze przygotowana, wie o słabościach wampirów i wilkołaków, i nawet nie boją się ujawnić prawdy o świecie mroku.
- Wywęszyć? Nie jestem... nie przywiązywałem uwagi do ich zapachu. - chciał wypalić, że przecież do psa mu daleko, ale nie chciał urazić Asmodeusa. Towarzystwo Marcusa skutecznie tłumiło jego emocje i uczucia, którymi normalnie obdarowałby Langa, więc obelgi i obojętność, wróciły do niego niczym niewyleczona grypa. Nie, żeby coś o niej wiedział. - Są zawsze dobrze przygotowani. To muszę im przyznać. - zaczął, skacząc wzrokiem pomiędzy swoimi rozmówcami. - Broń palna ze srebrnymi kulami, pałki pokryte jego warstwą, skoncentrowany czosnek lub tojad w granatach łzawiących. W ten sposób nie są wyposażeni tylko ich ludzcy łowcy, ale też nadnaturalni pomagierzy. - przerwał na chwilę, przeszukując galerię w swoim telefonie. Chyba zdążył zrobić kilka zdjęć przed tym, jak zaprzyjaźniony wilk zaczął rozszarpywać krwiopijcę na jego oczach. - Sam miałem okazję walczyć kilka dni temu z wampirem, który jakby dopiero co wyszedł ze sklepu z zabawkami dla dużych chłopców i szykował się na polowanie. Na mnie, jak miałem okazję się później przekonać. - tu położył smartphone na środku stolika i zaczął przeskakiwać między kolejnymi pozycjami. - Z panem Vaninem spotkałem się w publicznym miejscu, co nie uchroniło nas przed niespodzianką. - spojrzał tym samym na wampira, ale skierował dalsze słowa w stronę wilkołaka. - Gaz usypiający, prawdopodobnie srebro w środku gaśniczym w zraszaczach, a na koniec strzałka z nieznaną mi substancją, która wywołuje szał, wymuszający atak na wszystkim, co stanie nam na drodze. - podsumował tamten dzień krótko, unikając wchodzenia w szczegóły zajścia.
Może mówił o tym wszystkim ze spokojem, ale był tym poirytowany nie na żarty. Palce nerwowo stukające o drewniany blat zdradzały jego prawdziwe emocje, jeśli ktoś przywiązywał uwagę do takich detali. Uspokoił się nieco, gdy dostrzegł podpisane dokumenty, które wampir wyciągnął z teczki. - Wyśmienicie. - skomentował krótko początek ich ekscytującej współpracy. - Przekażę instrukcje, komu trzeba. - skinął głową na potwierdzenie, że akceptuje te dodatkowe warunki. - W każdej chwili możecie odwiedzić mój klub i ktoś z obsługi zaprowadzi was do podziemi. Będziecie w stanie osobiście doglądać postępów. - zaproponował, choć nie sądził, że którykolwiek z jego partnerów będzie miał na to czas. Zwyczajny gest uprzejmości.
Skrzyżował ręce na piersiach na kolejne pytanie Marcusa. - Od kiedy na nie odpowiadasz? I czy dasz radę niewymijająco? - choć można to było odebrać jako droczenie się, naprawdę chciał wiedzieć, czy pytając, nie zostanie po prostu zaprowadzony w zaułek, który niczego mu nie wyjaśni. - Dlaczego Paryż? Pojawiłeś się nagle i mało kto o tobie wie. Jesteś prawdopodobnie przemienionym i to nie jakoś wieki temu. - zaczął, atakując od razu swoimi podejrzeniami. - Uciekasz od czegoś lub kogoś? Nie chcę znać twojej historii. Nie interesuje mnie ona. Po prostu chciałbym wiedzieć, czy twoja przeszłość w jakimś stopniu nam nie zagrozi. - nie wiedział za dużo o Vaninie, ale miał swoje lata i takie scenariusze nie były mu obce. Nie chciał pakować mu się z butami w życie, ale nie mógł też pozostać obojętny, jeśli cokolwiek mogło mu zaszkodzić.

Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Asmodeus Lang

Asmodeus Lang
Liczba postów : 65
Bycie jedynym wilkołakiem w towarzystwie, w dodatku osobą która nie miała jeszcze żadnej styczności z wcześniej wspomnianymi łowcami, trochę komplikowało pewne sprawy. Wiedział, że wampiry nie polegały tak mocno na zmyśle węchu, a raczej tak się domyślał. Podejrzewał również, że u nich trochę inaczej się rozkładały siły, jeśli chodziło o zmysły. Wilkom w polowaniu oczy nie były tak bardzo potrzebne, jak słuch i węch. Tropienie również pewnie nie należało do zakresu w jakim wampiry lubowały się bawić.
Zamienił się w słuch, gdy Xavier zaczął opowiadać o łowcach i co ważniejsze o ich wyposażeniu. Chwilę się nad tym zastanawiał, bo jeśli faktycznie mieli przy sobie tyle srebra... to naprawdę nieźle musieli nim dawać. Kolejnymi zapachami nietypowymi dla normalnego człowieka był czosnek i tojad. Jeszcze sam czosnek się zdarzał, bo to dość modne było w ówczesnej kuchni, ale druga roślina jednak rzadko była spotykana. Zwłaszcza w miastach.
-Takie ilości srebra da się już wywąchać, bo mimo wszystko metale mają swój zapach. A srebro jest wybitnie drażniące - wymruczał w tym swoim zamyśleniu. -Czosnek i tojad, jeszcze skoncentrowane również powinno dać się wyczuć, nawet jeśli znajdują się w jakiejś osłonie.
Pochylił się nieco nad stolikiem, kiedy Xavier zaczął pokazywać zdjęcia. Zmarszczył lekko brwi i podniósł spojrzenie na mężczyznę, kiedy stwierdził, że w zraszaczach musiało być srebro.
-Gaz usypiający rozumiem, ale srebro w środku gaśniczym? Mam nadzieję, że to były opiłki srebra, a nie azotan srebra - mruknął do siebie, chociaż słuchając o tych łowcach dochodził do wniosku, że azotan srebra miał nieco więcej sensu. Jakby już samo srebro nie wystarczyło, to jeszcze ten roztwór sam w sobie był bardzo szkodliwy dla żywych organizmów. Potrafił przepalić się przez wszystkie warstwy skóry, aż do żywych mięśni i tam się bynajmniej nie zatrzymywał.
-Substancja wywołująca szał? U wilkołaka czy wampira? - Wolał dopytać, zanim zacznie wysuwać jakieś wnioski. U wilkołaka w sumie wiele nie trzeba było, żeby wywołać szał. Wystarczyła strzałka z adrenaliną - nie zabije, a skutecznie podniesie parametry życiowe do stanu stresowego, co samo z siebie wymusi przemianę. Pytanie jednak, co u wampirów mogło wywoływać szał? Znaczy w przypadku normalnego człowieka, odpowiednie stężenie adrenaliny również może powodować podobny efekt, ale czy to zadziała na wampira?
Usiadł wygodniej, a dokładniej mówiąc oparł się o oparcie krzesła i przygryzając kciuk zastanawiał się nad tym wszystkim. Walka z łowcami mogła być dużo ciekawsza, ale również dużo trudniejsza niż początkowo zakładał.
Wilk znów zbliżył się do powierzchni, znów muskał delikatnie jego świadomość, zupełnie jakby chciał dołączyć do rozważań Asmodeusa. Oczywiście fakt ten stał się widoczny również dla wampirów, bo oczy wilkołaka rozświetlił złowrogi blask, a uszy nieznacznie się wydłużyły, podobnie jak paznokcie, które zmieniły się po prostu w pazury.
Wyłączył się z rozmowy, by w spokoju analizować dane, które w tej chwili dostarczył mu Xavier. Były fascynujące, a część z nich cudownie byłoby sprawdzić osobiście. Jednak do tego potrzebował królika doświadczalnego. Wilkołaka i wampira najlepiej.

@Xavier Larousse-Page @Marcus Vanin

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
Brunet przykuł większą uwagę na wystawiony na stół telefon. Nachylił się, żeby przejrzeć uwiecznione na zdjęciach wydarzenia, o których właśnie zaczął opowiadać Xavier. Milczał przez większość wypowiadanego dialogu. Milczał też wtedy, kiedy Asmodeus zaczął dzielić się swoimi przemyśleniami.
- Z moich okręgów łowcy nie byli aż tak oczywiści w działaniach. Tutaj wygląda to tak, jakby im zależało na tym, żeby ujawnić wampira lub wilkołaka przed ludźmi. Tam, skąd pochodzę, na pierwszym miejscu jest eksterminacja. - Wyjaśnił ze spokojem, przywołując z pamięci pierwsze chwile życia po przemianie i to, co opowiadał mu Iwan. Ciche zabójstwa nie tyczyły tylko zwykłych ludzi. W krajach wschodnich praktykuje się takie rozwiązania również na nadnaturalnych i bynajmniej nie słyszał jeszcze o tym, by w szeregach tego typu organizacji znajdowali się sami nadnaturalni. Wspomnienie Xaviera o, tak zwanych, kretach, skłoniło Vanina do rozmyślań, ale żadnego konkretnego wniosku nie mógł na razie dojść.
Zerknął w stronę wilkołaka.
- Niewykluczone, że zadziała na wilkołaka. Koniec końców, zbyt wiele nie różnimy się od ludzi. Z tą różnicą, że na pana Page zadziałało to dość krótko, więc zasługa wampirzego metabolizmu jest tutaj niekwestionowana. Jeśli mam być szczery, dziwi mnie, że nie wpadli na to, żeby połączyć substancję, która wywołała szał, ze środkami, które znacznie upośledzają wampirzą odporność. Efekt szału mógłby się utrzymać na dłużej... To nakazuje mi podejrzewać, że testują nowe sposoby i technologie. - Podzielił się swoimi wnioskami bezbarwnym tonem. Zupełnie, jakby nie obchodziły go metody Novus Ordo. Stoicki spokój, w przeciwieństwie do Xaviera, który nie wiedział, co zrobić ze swoimi rękoma.
Na propozycję drugiego wampira tylko skinął głową. Zapewne, jeśli będzie mieć czas - a na pewno go znajdzie - to odwiedzi klub, żeby doglądać prac.
Z kolei pytanie ze strony Xaviera wprawiło w wyraźną konsternację na twarzy Vanina. Zapewne dlatego nie zdążył zauważyć tej charakterystycznej zmiany w wyglądzie Asmodeusa. Całą swoją uwagę skierował na wampirze.
- Nie przypominam sobie, żeby jakiekolwiek pytanie mi pan zadał, panie Page. - Odparł i uśmiechnął się w wyuczony przez niego sposób, być może celowo nie odpowiadając na drugą część pytania traktującego o wymijającym odpowiadaniu. Rzeczywiście, brunet niechętnie dzielił się informacjami na temat swojego prywatnego życia. Pracoholizm skutecznie eliminował, można by rzecz, odczłowieczał lekarza ze zbędnych przywiązań, wspomnień...
- Widzę, że bardzo pana interesuje to, ile mam lat. - Wtrącił z krzywym uśmiechem na twarzy, tym razem szczerym i nieprzyjemnym w odbiorze. Jednak poczekał do końca wypowiedzi Xaviera i upił znowu łyk drinka.
- Sporo tych wniosków i pytań za jednym razem, panie Page. - Podzielił się z tym samym uśmiechem. - Dlaczego Paryż? Cóż... Wcześniej próbowałem odnaleźć się w Niemczech, ale miejsce nie za bardzo przypadło mi do gustu. Wybór Francji nie był dyktowany tym, że darzę ten kraj szczególną sympatią. Bardziej na wyeliminowaniu krajów, w których na pewno nie chciałbym się znaleźć. - Zaczął, odwracając na chwilę wzrok, jakby się nad czymś zastanawiał. - Co do mojej przeszłości, nie ma nic, co mogłoby panom zaszkodzić. Nie ma mnie kto szukać. - Rzucił półprawdą zgrabnie, wracając wzrokiem na Xaviera. Szukać go miał kto, ale bynajmniej nie był to ktoś, kto miałby robić kłopoty. Na Białorusi wszyscy, nawet jego rodzina, myślą, że zmarł. Gdyby się ktoś zagłębił w temat i, jakimś cudem znał jego prawdziwe imię i nazwisko, może by nawet doczytał się białoruskiego artykułu na temat zniknięcia Marka Saviča i po dziś dzień niewyjaśnionego. Zostało jeszcze około trzech lat, jeśli oficjalnie zostanie uznany za zmarłego przez białoruski rząd. Natomiast Ludwik na własne oczy widział konanie Marcusa, kiedy wpakował mu kulkę prosto w serce. Zapewne nawet nie myśl mu nie przeszło, że Vanin mógłby żyć. Zmarli nie wstawali z grobu.

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Sponsored content


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach