I've come to burn your kingdom down || 31 stycznia 2024

+2
Valerie von Rosenthaler
Dorien Crawley
6 posters

Strona 3 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Go down

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 772
First topic message reminder :

Poszukiwania porwanych zajęły trzy tygodnie. Połączone siły Régine i Guillaume przeczesały praktycznie każdy zakątek Paryża. Nie zostawiali swoich, którzy zaufali im w obronie, nawet jeżeli zawiedli. W końcu udało się znaleźć prawdopodobne miejsce wywiezienia części nadnaturalnych. Durand natychmiastowo zadzwonił po dwójkę swoich najbardziej doświadczonych łowców, samemu także szykując się na akcję, kiedy Régine, na wyraźną prośbę Doriena zadzwoniła właśnie po niego. Do tego oczywiście zapewniła kilku wilczych łowców. Theo znalazł się tam jako zaufany człowiek Crawleya, na jego zaproszenie.
Zbiórka była w siedzibie wampirzej frakcji. Każdy [u]mógł wybrać sobie jedną z prezentowanych broni, do wyboru były: pistolety (+1 do celności), broń biała (+1 do ataku z wykorzystaniem siły), granaty, trucizny i wiele innych gadżetów (sytuacyjny bonus przy użyciu). Do tego wampiry dostały kamizelki kuloodporne, które zostały zaproponowane także wilkołakom (do wyboru, w postaci crinosa się nie przydadzą). W końcu Guillaume, który także miał brać udział w szturmie, zebrał wszystkich koło siebie.
Mamy plany budynku, nie wiemy na ile aktualne. Zakładamy, że więźniowie będą na poziomie -2. Ja poprowadzę grupę szturmową, wiem, że będą chcieli mnie złapać. Zrobimy raban. Wtedy wasza czwórka spróbuje wejść albo przez właz do piwnicy, albo balkon na pierwszym piętrze. Na co wam bardziej pozwoli sytuacja. Régine będzie odpowiedzialna za ucieczkę, będziecie mieli ją cały czas w słuchawce. — Mówił szybko i rzeczowo. Urodzony żołnierz.

Theo Lacroix

Theo Lacroix
Liczba postów : 830
Wszystkie odgłosy brzmiały nieco strasznie, jednak były one konieczne jeśli mieli cokolwiek zdziałać. Tęsknił za bezpiecznym Paryżem, za tym, że mógł iść szukać wilczych i wampirzych przyjaciół, a teraz? Teraz musiał się liczyć z tym, że ktoś go postrzeli.
Nadal szedł grzecznie za Dorienem, który szedł za innym typem, więc szli w pięknym wagoniku, tandem, trirower. Czy takie istnieją? Nieważne. Nadstawił nosa i zaczął węszyć, żeby wyłapać coś co wyróżniałoby się z zapachu otoczenia, licząc, że zatęchłość pomieszczeń w końcu jego umysł zacznie ignorować.

_________________

Caught you like the cold or a flu
Praying that I'll someday be immune
Nigdy się nie nauczą
Zrób coś mega głupiego na sesji.

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 772
Dorien - otrzymałeś smsa od swojej asystentki, sekretarki, jak zwał tak zwał. Treści nie było za wiele, zdjęcia też nie były ci w tym momencie szczególnie potrzebne, jedyne co, to dostałeś niejako potwierdzenie, że jesteście w dobrym miejscu. A przynajmniej bylibyście w dobrym miejscu dwie godziny temu, bo kto wie co się wydarzyło.

Egon, Val- w pokoju do którego zajrzeliście zobaczyliście jedynie stare, zakurzone słoje z różnymi przetworami. Rzuciły wam się w oczy ogórki kiszone. Nic nadzwyczajnego.

Ogólnie:
Na razie tak naprawdę nic nie rzucało wam się w oczy. Żadnych pułapek, żadnych obstaw. Jakby faktycznie Novus Ordo zakładało, że nikt nie będzie na tyle bezczelny, żeby wykorzystać to zejście. Ewentualnie sami o nim nie wiedzieli, co mogło zastanawiać, jako, że zsyp był zaznaczony na planie. Pomieszczenia, jak i sam korytarz, były pokryte dużą warstwą kurzu tak jakby nikt od bardzo dawna nie zwiedzał tej części magazynu. Korytarz też, oprócz tych składzików z ogórkami, nie oferował nic, żadnego tajemnego przejścia, żadnych skrótów czy szybów wentylacyjnych. Jedyną drogą ucieczki była droga wstecz.
W końcu udało wam się dotrzeć, po cichu do drzwi prowadzących do pomieszczenia, które musiało być czymś w stylu pokoiku przed klatką schodową, gdzie już mogli siedzieć wartownicy. I wtedy zrozumieliście, dlaczego nie spotkaliście nikogo do tej pory - w tym pokoju swoje miejsce miały psy bojowe Novus Ordo. Owczarki niemieckie, pit bulle i dobermany, które słysząc ruch po waszej stronie drzwi podniosły się i zaczęły ujadać. Ciężko było stwierdzić jeszcze przed wejściem ile psów było w tym pokoiku, słychać było jedynie, że są obecne też łańcuchy - czy wszystkie psy na nich były? Też nie można było tego oszacować bez otwierania drzwi i narażania się na atak.


Osoba, która otwiera pierwsza drzwi rzuca k8 na ilość psów (min.3, po jednym z każdej wymienionej rasy) i kostką k2 na los - jeżeli wyrzuci 1, zostaje powalona i ugryziona w ramię przez pitbulla, jeżeli 2, wszystkie psy są na długich łańcuchach, które utrudniają przejście, ale jednak nie sięgają na korytarz w którym stoicie. Kostki k2 nie można modyfikować.

Theo Lacroix

Theo Lacroix
Liczba postów : 830
Pozornie nic się nie działo i to był problem. Dywersja nie potrwa długo, powinni się spieszyć, a stali i oglądali... Podszedł do szafki. Oglądali ogórki... Przechylił lekko głowę. Ile one miały lat? Chwycił słoik otworzył go i... No, zwykłe ogórki, jeśli nie pachniały i nie smakowały jak zepsute, to nawet zjadł jednego.
Wzdrygnął się słysząc psy za drzwiami i natychmiast znalazł się przy Dorienie z dłońmi na pasku swoich spodni.
-Chyba jesteśmy w dobrym miejscu. Nie ma co czekać, co nie?-popatrzył na najważniejszego dla niego towarzysza, gotów rozebrać się tu i teraz, zmienić w crinosa i wejść do pokoju, w końcu crinosem zniesie i więcej obrażeń i będzie silniejszy. Crinos był pod każdym kątem lepszy niż to jak wygląda teraz. No i mógłby się na spokojnie przemienić, bez niszczenia sobie ubrań, które będzie można ładnie złożyć w kostkę i odłożyć na bok, jednak... Niech wszyscy zamkną oczy, bo trochę niezręcznie tak świecić dupskiem przed innymi.
Jeśli Dorien wyraził zgodę, to przemienił się i wszedł do pomieszczenia z psami jako pierwszy, co wiązało się z ugryzieniem psa. Jeśli zgody nie wyraził, to i tak wszedł do pomieszczenia i został ugryziony, ale oberwał mocniej będąc w formie marnego, szarego i bezużytecznego człowieka jakim był.

W pokoju są 3 psy na wolności.

_________________

Caught you like the cold or a flu
Praying that I'll someday be immune
Nigdy się nie nauczą
Zrób coś mega głupiego na sesji.

Dorien Crawley

Dorien Crawley
Liczba postów : 862
Korzystając z faktu, że byli jeszcze w zwartym szyku i bez wrogów w zasięgu wzroku, Dorien wyjął telefon z kieszeni spodni, gdy poczuł delikatne wibracje. Parę zdjęć, lokalizacja, która potwierdzała, że są w dobrym miejscu i enigmatyczny podpis: Szósta żona. Sprytna dziewczyna. To znaczyło też tyle, że przynajmniej jeszcze dwie godziny wcześniej była cała, albo prawie-cała, ale żywa. O ile to nie podstęp, ale nie sądził. Wilkołak nie wyjdzie stąd, dopóki nie znajdzie Idy.
Na swojej drodze napotkali pierwszą przeszkodę i to taką, której właściwie można było się spodziewać, choć scenariusz potencjalnych wydarzeń totalnie jej nie zakładał. Psy typu obronne. Psy, które szczeknięciem mogły wszcząć alarm. Theo zaproponował, że wejdzie tam w formie crinosa, a nie było czasu na zastanawianie się. Prawdopodobnie, choć przykre, najłatwiej byłoby te psy skutecznie uciszyć, na przykład skręcając im karki. Biedne, bo nic złego nie zrobiły - nie ich wina, że trafiły akurat do siedziby Ordo. Może powinni rzucić psom ogórki, żeby zajęły nimi pyski, ale młody wilkołak już zdejmował ciuchy, żeby moment później przejść przez drzwi w formie puchatej bestii. Czy przyniosło to pożądany efekt? No jeden z psów przestał szczekać, bo wpił się zębiskami w dużo większego przeciwnika. Dorien, idąc za młodszym, choć aktualnie dużo większym towarzyszem przetransformował się tylko w wersję pośrednią - ubrania zostały na miejscu, a zdeformowana twarz wciąż kryła się za maską - może żeby psiny podkuliły ogony wystarczyło na nie nawarczeć, co uczynił w stronę owczarka.

_________________
Forever can spare a minute
Once upon a time, in the hidden heart of France a handsome young prince lived in a beautiful castle. Although he had everything his heart desired  the prince was  selfish and  unkind.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.

Egon Cadieux

Egon Cadieux
Liczba postów : 875
Cóż, można powiedzieć, że widok spiżarni go ucieszył. Nie żeby był jakimś wielkim fanem domowych przetworów, ale zawsze to jeden problem mniej. Nikt im nie wlezie nagle zza pleców. No chyba, żeby też użył zsypu.
Zakurzony korytarz nieco go zdziwił. W końcu czy nie powinien tędy raz na czas przechodzić jakiś strażnik? Tak dla zasady choćby i po to, żeby sprawdzić czy elewacja nie pęka czy coś. No ale w sumie to nie jego problem, co nie? Im bardziej niechlujne będą Novusy tym ich robota będzie prostsza.
Skrzywił się słysząc psy. Miał nadzieję, że reszta Ordusowej ferajny była zajęta Durandem i jego świtą i nie zwrócą uwagi na swoje zwierzaki, albo zrzucą ich podenerwowanie na karb tego co się działo gdzie indziej.
Zerknął to na Doriena to na Theo licząc, że te dwa przerośnięte wilki zaprowadzą spokój w kojcu. Sam zresztą ruszył zaraz za nimi, gotów użyć noża na hałasujące czworonogi jeśli te się nie podporządkują wilkołakom. Na razie broni palnej używać nie chciał, żeby nie zwrócić jeszcze większej uwagi potencjalnych niemilców, którzy mogą się gdzieś czaić.

Valerie von Rosenthaler

Valerie von Rosenthaler
Liczba postów : 242
Nic nadzwyczajnego? NIC NADZWYCZAJNEGO? Jakaś cholera pozwoliła, żeby niegdyś perfekcyjnie zasłoikowane ogórasy się zmarnowały! To jest dramat i ktoś za to musi odpowiedzieć, a że Ordo są pod ręką (nad głową?)…
Nie spodziewała się, że wpadną prosto na pomieszczenie z psami, jednak nie było to też niczym wartym specjalnego roztrząsania. Ot czworonogi wykorzystywano od wieków, w tym także do walki, a kto wie czy też nie szło ich podszkolić do wykrywania zwłaszcza towarzystwa o chłodniejszych ciałach? Aż tak na nich się nie znała, jedynie dostrzegała szeroki potencjał w zastosowaniu.
Miało sens żeby to wilkołaki poszły przodem, może faktycznie zdołają ustawić futra do pionu, zakończyć ich ujadanie i odesłać do kąta pokojowo? Jak by nie patrzeć znajdowały się znacznie wyżej w dokładnie tym samym łańcuchu pokarmowym. Jeśli nie…
… tutaj Val będzie zmuszona wkroczyć do akcji, manewrując podobnie do Egonka. Karabin przewiesiła przez ramię i wyciągnęła nóż, gotowa do użycia go na nieszczęsnych piesełach, o ile te nie zamkną potulnie pysków. Seria z karabinu byłaby w tej sytuacji przesadą, i nawet jeśli Ordowcy nie zdawali sobie sprawy z ich obecności tutaj, po wystrzałach to od razu uległoby zmianie.

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 772
Ogórki były kiszone, a Theo jak najbardziej mógł jednego z nich zjeść i nawet się nie zatruć. Jedyne co, to nie były chrupiące, a raczej miękki i mocno kiszone. Można było zakładać, że miały zdecydowanie minimum 10 lat.
Cóż, psów w omawianym planie nie było. I chociaż można było się kłócić, czy był to spodziewany element czy nie, tak stanowił mały problem, psy zasadniczo prawdopodobnie były pozostawione w tamtym miejscu, by zaalarmować szczekaniem swoich treserów. Po co marnować siłę roboczą na kontrolowanie nieużywanych piwnic, kiedy można było postawić tam całkiem mądre czujki?
Theo przemienił się w crinosa, przez co musiał trochę zgiąć się w pół, bo ten korytarz nie był przystosowany do ponad trzy metrowych bestii. Gdy wszedł do drugiego pokoju mógł poczuć zęby psa, wbijające się w jego łydkę, ale zaraz potem warknięcie Doriena przemknęło przez pokój. Dodatkowo, pies chyba zreflektował się, że rzucił się nie na łydkę jakiegoś tam leszczykowatego człowieka, a o wiele większego drapieżnika. Gdy zwierzę zrozumiało to wszystko, zaskomlało i wycofało się do swojej kennelowej klatki. Któryś z wampirów mógł bezpiecznie zamknąć wejście, przez co wszyscy mogli dostrzec parę schodów. Jedne, z jednej strony pomieszczenia prowadziły w dół, drugie w górę. W oczy od razu rzuciła się długa smuga krwi, która ciągnęła się przez obydwie pary schodów, więc ciężko było zidentyfikować czy ktoś ciężko ranny był niesiony w dół, czy w górę. Dodatkowo, w klatce pitbulla, była ludzka noga, ogryziona przy miednicy. Dużo mięsa zostało rozszarpane, ale można było zakładać - po smukłości i pomalowanych paznokciach u stóp, że prawdopodobnie była kobieca.
Jednocześnie, z pomieszczeń na dole, które musiały być odnowione, słychać było wyraźny alarm (echo słychać było też na górze). Czy spowodowany był szturmem Duranda, czy może wydarzyło się coś innego? Ciężko było to stwierdzić na tym etapie.

Dorien - jesteś w formie pośredniej, więc jesteś w stanie wyłapać zapach. Rzuć kostką na percepcję, jeżeli wynik wyniesie 8 lub więcej - rozpoznasz zapach Idy w porzuconej kończynie
Egon - też znasz Idę, więc jeżeli uważasz, że byłbyś w stanie rozpoznać jej zapach możesz rzucić na tych samych warunkach co Dorien

Theo Lacroix

Theo Lacroix
Liczba postów : 830
Nie takie breje jadał. Skapciały ogórek nic mu nie zrobi, on się już boga przestał bać dawno, teraz stał się maszyną zniszczenia z ręki samego boga. Co nie zmienia tego, że oczekiwał choć pół chrupiącego gryza... Zaraz jednak to on był chrupiący w pysku psa gdy Dorien dał mu się przemienić i wejść do pomieszczenia. Tata jednak szedł za synkiem nadzorując sytuację. A psy? Jest wiele psów na świecie, jeśli te zginą, to też będzie dobrze, bo to w końcu nie tak, że tego typu psy znajdą szczęśliwy dom. Trafią najpewniej do schroniska gdzie żaden człowiek nie będzie chciał z nimi pracować i koniec końców i tak zostaną uśpione. Obyło się jednak bez zabijania i wyrzutu sumienia ponownie dopadły Theo. Biedne pieseły, wygłaskałby je, ale miał za długie pazury, z resztą w strachu by go tylko mocniej pogryzły. Na szczęście był już przemieniony i w tej skórze czuł się dużo bardziej komfortowo.
Zaraz oblizał pysk czując krew, a na widok nogi jego uszy natychmiast się położyły, a wargi uniosły w grożącym geście z cichym warkotem. Spojrzał za siebie na towarzyszy, żeby sprawdzić czy wszyscy nadal żyją i czy widzą to co on, a później popatrzył na Doriena badawczo, czekając na dalsze polecenia. Szybko uszy stanęły jednak na sztorc słysząc alarm. Ich plan chyba właśnie poszedł w piach.

_________________

Caught you like the cold or a flu
Praying that I'll someday be immune
Nigdy się nie nauczą
Zrób coś mega głupiego na sesji.

Dorien Crawley

Dorien Crawley
Liczba postów : 862
Uff, zadziałało. Psy posłusznie odpuściły, widząc przewagę i wyższość przeciwników. Przestały szczekać, co także było niezmiernie istotne. Być może przez zawirowania wyżej nikt nie zdążył ich usłyszeć.
Mogliby od razu przejść dalej, gdyby nie nieprzyjemny niuans, którego nie dało się nie dostrzec. Krew na schodach to jedno, ale leżąca samotnie kończyna, zapewne odgryziona, to już bardziej przerażający widok, nawet jeśli każde z ekipy do zadań specjalnych powinno spodziewać się w siedzibie Ordo różnych obrzydliwości. Jako wilkołak, był do tego typu makabry przyzwyczajony. Co więcej, taki kawałek ciała mógłby być doskonałym obiadem, zapewniającym sytość względem wilczej natury. To był jednak szczególny przypadek. Na wpół przeistoczony w bestię wilkołak podchwycił zapach kończyny. Był mu znajomy. Aż za bardzo. Dorien, o czym reszta wycieczki nie mogła wiedzieć, widział tę nogę wielokrotnie. Taką nagą, nie obleczoną żadną materiałową osłoną. Utrzymywali z Idą swój romans w tajemnicy, bo to przecież ‘nic poważnego’, a jednak wampirzyca i jej los nie były Crawleyowi zupełnie obojętne. Rana na nodze odpowiadała tej, którą Dorien widział na wysłanym mu przez swoją asystentkę zdjęciu. Jeśli faktycznie zostało zrobione dwie godziny wcześniej, to Ida dopiero co została dotkliwiej okaleczona. Na to samo wskazywał zapach i świeżość krwi i, jakkolwiek źle to brzmi, mięsa. Wahał się, czy powinien podzielić się z resztą towarzyszy tą informacją. Wiedział tylko tyle, że nie może popaść w panikę, a wręcz powinien spróbować odseparować emocje*.
Na dół, czy na górę? Oczywiście, że na dół. Na górze był Durand. Na dole co prawda wył alarm, ale gdzie trzymać jeńców, jak nie w podziemiach?

*#niewrażliwość

Kostka: 9

_________________
Forever can spare a minute
Once upon a time, in the hidden heart of France a handsome young prince lived in a beautiful castle. Although he had everything his heart desired  the prince was  selfish and  unkind.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 267
Vanina nie obchodził składzik ani nawet ogórki kiszone, które tam się kryły, choć te pozwoliłyby mu przywołać na wierzch sentyment związany ze słowiańskimi sposobami konserwacji żywności. Smak odblokowałby wspomnienia, kiedy to za dzieciaka jeździł od czasu do czasu do swoich dziadków. Wyjazd w te strony zawsze równał się z dłuższym pobytem, przynajmniej na jedną noc, a często nawet i dłużej. Zatem wielokrotnie raczony był wszelkimi przetworami domowej roboty i kiszonymi warzywami z ichniego ogródka.
Do pomieszczenia, do której zmierzali przez wskazany korytarz, nie zamierzał pchać się pierwszy. Odgórnie założył, że w roli potencjalnego mięsa armatniego nadawały się wilkołaki, a w tych szeregach znajdowały się aż dwie sztuki. Słusznie, jak na rozsądnego tchórza przystało - szybko okazało się, że za drzwiami czekały psy, które rozpoczęły larmo. Młody nadprzyrodzony pierwszy postanowił przekroczyć próg, rozbierając się przedtem i zmieniając się w ledwo mieszczącą się w pomieszczeniu bestię.
Chwila warkotu, który prawdopodobnie wydobył się z pysków towarzyszy, chwilowe ujadanie psów, które brzmiały, jakby uciekły w kąt z podkulonym ogonem - i cisza. Względna, bo z oddali dobiegał jeszcze alarm. Marcus dostał się w końcu do środka, uprzednio łapiąc i odbezpieczając pistolet. Nie to, że zamierzał strzelać do psów, ale obawiał się, iż mógł nadejść ktoś, kto został zaalarmowany przez ich jazgot.
Spojrzał na leżącą na środku obgryzioną, kobiecą nogę. Następnie odruchowo obejrzał się po twarzach zgromadzonych. Wyłapał napiętą sytuację po posturze nieznajomego mu crinosa. Nie odezwał się, bynajmniej nie teraz. Zamknął za sobą drzwi, kiedy już wszyscy przeszli przez próg i powiódł wzrokiem za smugą krwi, która ciągnęła się do góry i na dół po schodach. Wyszedł kilka kroków na przód i zaraz się zatrzymał. Domyślał się, że odgryziona noga mogła być zaledwie przedsmakiem tego, co znajdowało się w podziemiach. I nie bał się tutaj o samą właścicielkę oderwanej kończyny, ale o to, że gdzieś tutaj mógł znajdował się wilkołak. Możliwe też, że niejeden. Właściwie to niespodzianek mogło być sporo.
- Na dół. - Odezwał się w końcu Vanin półszeptem, mimo że stracił nadzieję na to, iż członkowie Novus Ordo dalej byli nieświadomi ich pobytu. Całkiem możliwe, że jeśli ktoś przebywał w piwnicy, to usłyszał jazgot psów. Kierował się podobną logiką, co Dorien. Według pierwotnego planu zakładał, że przechwyceni znajdowali się właśnie na dole. Ponadto, grupa Duranda już znajdowała się na górze, więc oni, jako druga grupa mogli zająć się przeczesywaniem niższych poziomów. - Proponuję, żeby wilkołaki szły pierwsze. W tej postaci na pewno szybciej będą w stanie usłyszeć wroga. Jak jeszcze budynek należał do mnie, na niższych poziomach instalowaliśmy kamery. Nie wiem, co tutaj prowadzą, ale zakładam, że nie pozostawiliby pomieszczeń bez wizji. Więc jeśli nie są jeszcze świadomi tego, że tutaj jesteśmy... To zaraz mogą się o nas dowiedzieć. - Dodał zaraz, kierując swoją uwagę na crinosa i w połowie przemienionego nieznajomego. W rzeczywistości nie wiedział, co znajdywało się w budynku nowego właściciela i były to jedynie przypuszczenia.
Pierw zaczekał, aż ktoś ruszy pierwszy. Jeśli rzeczywiście wszyscy opowiedzieli się za pójściem w dół, ułożył się na końcu kolumny.

_________________
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.

Valerie von Rosenthaler

Valerie von Rosenthaler
Liczba postów : 242
Obskubana nóżka nie zrobiła na Valerie wrażenia, już nie takie rzeczy widziało się m. in. pod Stalingradem. Wręcz powinni się cieszyć, że to jedyny kawałek… kogoś, który się tutaj znajdował. Może jeszcze nikogo na pożarcie, tak na amen, nie rzucono? To zawsze jakiś pozytyw, porównywalny z psiakami, które trochę rozumu miały i zaraz się od nich odstosunkowały. Dzięki temu Val skitrała nóż i sięgnęła po karabin, zaraz po wyjściu z tego pomieszczenia.
- Z crinosami na szpicy o skradaniu się nie ma już mowy, broń w gotowości - stwierdziła, choć wiadomo, Ameryki nie odkryła. Chwila napotkania więcej niż jednego ordowca, którego Wilkołak z marszu nie rozszarpie, oznaczała dekonspirację. Jeśli mieli ukryte kamery, na to i tak już za późno, tak więc etap skradankowy był tak jakby za nimi. - Marcus, jako że idziesz na końcu, skup się na pilnowaniu pleców. Front i flanki to już nasza sprawa - dodała i zerknęła jeszcze na Egonka, bo to z nim znajdowała się w środkowej części kolumny.

Egon Cadieux

Egon Cadieux
Liczba postów : 875
Całe szczęście, że psy odpuściły. Zawsze to mniej czasu stracą na użeranie się z futrzakami. Kiedy tylko czworonogi się uspokoiły to jego wzrok padł na plamę krwi i samotną kończynę. Zaklął cicho pod nosem, bo nawet jeśli nie wiedział do kogo należy, to mogło oznaczać, że przetrzymywani nadnaturalni mogą być niezbyt mobilni. A to niestety oznaczało, że na ewakuację będą potrzebować trochę więcej czasu, czasu którego nie mieli. Do tego przez myśl mu jeszcze przeszło, że faktycznie mogą nie dać rady uwolnić wszystkich. No ale tym się będą martwić jak już do nich dotrą.
-Musimy się pospieszyć- mruknął do reszty. -ewakuacja zakładników może zająć trochę więcej czasu niż myśleliśmy, nie warto tracić teraz czasu kiedy możemy się poruszać całkiem szybko- dorzucił jeszcze. W międzyczasie podobnie do Valerie schował nóż i sięgnął po broń palną. Chociaż miał nadzieję, że nie wdadzą się w żadną dłuższą wymianę ognia. Wszystkie przeszkadzajki grały w tym momencie na ich niekorzyść. Oby Durand tam robił porządną rozróbę, tak żeby nikt nie miał czasu zajrzeć i zastanowić się co dzieje się na niższych poziomach.

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 772
Mijając psy, które nadal posłusznie siedziały w kojcach, wybraliście drogę w dół. Po pokonaniu kilkudziesięciu stopni, zastaliście dość ciężkie, metalowe drzwi, które najwyraźniej miały powstrzymać kogokolwiek próbującego wydostać się z piętra niżej, a także utrudnić wejście na nie. Być może dlatego jeszcze nikt nie podążył w stronę szczekających przez chwilę psów. To, co było na poziomie -2, miało pozostać na poziomie minus dwa.
Przy drzwiach był panel, który na wasze szczęście miał wytarte niektóre cyferki, co mogło wskazywać jaki był poprawny kod. Jedyne pytanie, to czy drzwi zablokują się, jeżeli klikniecie niepoprawne cyferki? *zobacz mechanikę na dole
W końcu po wstukaniu odpowiednich klawiszy, albo i nie, drzwi się otworzyły.
Przed wami pojawił się długi biały korytarz, z dużą ilością drzwi po każdej stronie, korytarz zakręcał na końcu, a według planu i wiedzy Marcusa, po prawej była winda. Na brudnej podłodze można było z łatwością dostrzec ślady krwi i pazurów crinosów. Po bokach, z lewej i prawej, były dwie pary drzwi, które musiały prowadzić na jakąś dyżurkę czy pokój sanitarny. Przez szybę jednego z nich mogliście dostrzec monitor, a przez szybę drugiego jakieś dziwne urządzenie, które mogło wam się skojarzyć jako jakiś inkubator z filmów science - fiction lub wielkie, puste akwarium. Marcus jako lekarz nie umie powiązać tego urządzenia z aparaturą medyczną.

*mechanika jest w sumie prosta, kolejka postów wskazuje w jakiej kolejności wasze postacie wpisywały kod, każde niepoprawne wpisanie skutkuje dołożeniem czasu do ogólnego trwania misji. Jak padnie poprawny kod to napiszę, że padł, a jeżeli wasze posty będą padać jak będę niedostępna, to po prostu akapit który napiszecie o wpisaniu kodu, będzie nie ważny. Jeżeli wpiszecie 5 błędnych kodów, drzwi po prostu otworzyły się same Smile

Theo Lacroix

Theo Lacroix
Liczba postów : 830
Nogi nie rozpoznawał, ale zapach krwi jak najbardziej wyczuwał, co prawda nie pachniał dla niego aż tak pięknie jakby mógł, bo jednak kobiecie mięso go nie bardzo interesowało, z resztą jak miałby zjeść koleżankę czyjąś? Swoja baba w końcu.
Tak czy inaczej dobrze gadali, nie było co tracić czasu, więc na czterech łapach, by lepiej się mieścić w korytarzach podreptał tup tup tup w dół, choć po schodach pozycja na czworaka aż taka wygodna nie była. Miał jednak spore doświadczenie.
Zszedł pierwszy, a widząc drzwi i panel przy nich, zrozumiał, że rozwiązanie było proste. Wczepił się zębami w panel i zacisnął na nim zęby, chcąc go zniszczyć, wyrwać ze ściany. Dentysta zawsze mu mówił, że jego zęby są w szokująco idealnym stanie, na co zawsze machał ręką, ale odkąd jada ludzkie mięso jest jeszcze lepiej, co teraz wykorzystał. Wiele razy używał już swoich zębów do celów mniej i bardziej szczytnych, a tutaj zanim pomyślał, to te już poszły w ruch. Liczył, że nie zawali przypadkiem roboty, bo w grach przecież zniszczenie panelu czasami otwierało drzwi.... a w innych zamykało je na stałe. Hmm... Ciekawe co będzie teraz.

_________________

Caught you like the cold or a flu
Praying that I'll someday be immune
Nigdy się nie nauczą
Zrób coś mega głupiego na sesji.

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 772
W chwili, kiedy Crinos wgryzł się w panel, diody, które na nim świeciły pomigotały i w końcu zgasły. Samo ustrojstwo zaczęło zwisać smętnie na kilku kablach, niezdatne do użytku.
Jeżeli miało to sprawić, że nastąpi jakieś zwarcie i drzwi się otworzą samoistnie - to niestety nie zadziałało w taki sposób. Mechanizm elektroniczny, który sprawiał, że właz się otwierał, po prostu stracił dostęp do klucza, ale nadal w jakiś sposób działał. W ten sposób mieliście przed sobą całkiem grube, anty-crinosowe drzwi, których nie dało otworzyć się w prosty sposób. Mogliście też z łatwością usłyszeć, że z drugiej strony odpalił się jeszcze inny alarm - najprawdopodobniej ten, który słyszeliście wcześniej związany był ze szturmem lub czymś, co zadziało się na terenie centrum badawczego, a dopiero w tym momencie prawdopodobnie zdradziliście swoją obecność ludziom, co byli po drugiej stronie zapory. A jeżeli nie obecność - to byli świadomi, że coś zadziało się z drzwiami. Czy mieli kamerę po tej stronie? Ciężko stwierdzić, takiej widocznej na pierwszy rzut oka nie, ale kto wie czy nie zabezpieczyli się w mniej jawny sposób.

Sponsored content


Strona 3 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach