5 XII 2022 / Our kingdom

2 posters

Go down

Yuna

Yuna
Liczba postów : 51
Czerpała ogromną radość z możliwości przysługującym sprawnemu ciału, delektowała się naciąganiem mięśni i naginaniem granic narzuconych ludzkiej fizjonomii. Jako nieśmiertelna istota miała aż nadto czasu na spostrzeżenie ścieżki, którą należało podążać w celu osiągnięcia idealnej sprawności i przez to niemal codziennie znajdowała czas na intensywne ćwiczenia. Wymagania stawiano przed nią również jako jednej z najstarszych łowczyń w rodzinie - razem z Osamu dźwigali brzemię sprawowania nad rezydencją należytej opieki, w tym zwłaszcza roztaczania opiekuńczych skrzydeł na mieszkające tam wampiry, włącznie z ich nestorką. Była od nich młodsza, ale wystarczająco mądra i odpowiedzialna na zajmowane stanowisko. Gdyby nie te przymioty charakteru, zapewne nie zdołałaby utrzymać się na nim zbyt długo i zastąpiłby ją ktoś bardziej rozsądny. Nie mogła na nią narzekać. Pozwalała im na względnie wiele swobody, dzięki czemu swobodnie dzieliła czas spędzony w murach naznaczonych nazwiskiem Van der Eretein, jak i w domu dzielonym z bratem. To tutaj czerpała najwznioślejszą przyjemność z prostych, niemal prozaicznych czynności jak obcowanie z naturą. Stworzyli to miejsce w zgodzie zamiłowania do japońskiej sztuki i niesionej przez nią harmonii. Gęsty lat zagwarantował im poczucie spokoju oraz prywatności, co przeważyło w wyborze rzeczonej lokalizacji - mało kto miał ochotę przedzierać się przez gąszcz iglastych drzew, dlatego niezwykle rzadko widywała ludzi chadzających leśnymi ścieżkami. Czasami miała wrażenie, że członkowie wampirzej rodziny odwiedzali ich jeszcze rzadziej, choć po cichu czerpała z tych okoliczności pociechę. Potrzebę socjalizacji w pełni zaspokajał kontakt z Osamu. Nie potrzebowała od wiecznego życia niczego ponad to, by był szczęśliwy przy jej boku.
Wyczerpana opadła na matę. Zgięta w ludzkim odruchu złapania oddechu, otwierała i zamykała usta niczym ryba wyciągnięta z wody. Dopiero po chwili, gdy mięśnie ponownie złapały rezonans regeneracji, odetchnęła z ulgą i przeciągnęła się solidnie. Nie czując potrzeby ani konieczności podniesienia się do pozycji pionowej wciąż leżała na wznak, spoglądając przez przeszklony sufit na gromadę mrugających gwiazd. Widok nocnego nieba rozpościerającego się tuż przed jej oczami był zniewalający i już nie pierwszy raz została nim doszczętnie oczarowana, niezdolna wyobrazić sobie coś równie pięknego. Wybranie takiego momentu czy rzeczy nie powinno nastręczać jej trudności, wszak miała na karku ponad trzysta lat, lecz świat nadal potrafił ją zaskakiwać.

Osamu

Osamu
Liczba postów : 39
Jesteśmy dość powściągliwi, jeśli chodzi o dobieranie sobie towarzystwa oraz o przebywanie poza domem. W większości przypadków wybieramy radość zacisznego kąta lokowanego w gęstym, iglastym lesie, którego połacie odstraszają potencjalnych intruzów. Jest mi tu dobrze, odkąd postanowiliśmy osiedlić się w pobliżu Paryża. Był to kamień milowy, zważywszy, że do tej pory korzystaliśmy z przeróżnych miejsc, w których zadomawialiśmy się na krótko, byle mieć dach nad głową. To nie było nic złego, ale tułaczka sięgająca trzystu lat potrafi męczyć. Nic dziwnego, że wybraliśmy rozległą budowlę na miejsce, które zapragnęliśmy wreszcie nazwać domem. Bo od momentu opuszczenia tego w Osace, nie zwaliśmy żadnego mieszkania w ów sposób.
Przemierzam pomieszczenia spokojnie, delektuje się wczesną nocą – jeszcze trochę czasu przede mną, a nie mam żadnych planów. Poświęciłem chwilę na czytanie, następnie wyszedłem na krótki spacer, lecz grudniowe powietrze jest na tyle ostre, by zawrócić w głowie po przejściu kilkunastu metrów, zwłaszcza, że pomiędzy strzelistymi sosnami gnieździ się biały puch. To dość osobliwe zjawisko, zwłaszcza na terenach przyparyskich. Zapewne nie utrzyma się długo, lecz próbuję zapamiętać jego biel. Lubię zimowy krajobraz – przypomina mi czasy, w których podróżowałem po ojczyźnie, a miast różowych płatków wiśni, z nieba spadały miękkie, zmrożone drobiny. Układam je na dłoni, wyciągając ją śmiało przed siebie, choć nie chmury je ronią, a poruszające się lekko drzewa.. Noc jest czysta, a kasza rozsypanych gwiazd migoce zachęcająco. Nie idę jednak dalej, bo dostrzegam światło błyskające w sali do ćwiczeń. Yuna musi tam być. Rozmijaliśmy się ostatnio dość często, więc korzystam z faktu bezbłędnej lokalizacji, aby porozmawiać z nią trochę.
Wchodzę do budynku, strząsam śnieg z barków, zdejmuję płaszcz i buty. Korzystam ze swobody, by przebrać się w yukatę, skoro nikogo się nie spodziewamy. Kiedy docieram na miejsce, Yuna leży na matach i wpatruje się w niebo. Nie podchodzę od razu, uśmiecham się pod nosem, opieram o framugę drzwi.
Udany trening? — pytam niezobowiązująco, przenosząc ciężar spojrzenia w kierunku, gdzie zerka. — Cudowną mamy dzisiaj noc — przyznaję, podchodzę wreszcie bliżej, siadam tuż obok. Z zaciekawieniem śledzę twarz siostry, rumianą od wysiłku, niezmiennie piękną. — Jakieś plany na dalszą jej część? — Wyraźnie zależy mi na tym, by spędzić wspólnie trochę czasu, nie mówię jednak nic na głos. Sądząc, że się domyśli. Czasami wciąż podążam za starymi przyzwyczajeniami, pokrętnie nie mówię wprost, o co mi chodzi.

_________________
A world of grief and pain
Flowers bloom
Even then

Yuna

Yuna
Liczba postów : 51
Przed podjęciem decyzji o kupnie domu rzadko potrafiła uszeregować skupienie w pełnej równowadze. Myśli przeskakiwały w różne strony i za nic nie dały się okiełznać, prezentując swą nieujarzmioną, niepokorną naturę, za co powinna winić wyłącznie siebie. Wędrówki od kraju do kraju nie sprzyjały utrzymaniu punktu neutralnego dla świadomości, miejsca, w którym mogła ze spokojem pomyśleć o biegu wydarzeń. Zarówno zdarzenia z przyszłości, jak i przeszłości, miały równoważną siłą i posiadały wspólne miano - Osamu. Odnosiła wrażenie, że choć nie byli bliźniętami w fizycznej formie, tak w duchowej nie sposób było odróżnić ich od siebie. Czasami zastanawiała się, czy lata będące różnicą wieku nie są wyłącznie kaprysem bogów, przestraszonych wizją jedności ukrytej w dwóch ciałach. Spoglądanie w niczym niezmąconą taflę nocnego nieba pomagało jej oswoić wybujałe domysły, wstrzymując je na bezpiecznym etapie rzeczywistości, choć niejednokrotnie wymykała się ustalonej granicy i czerpała z tego wymowną radość. Nieskrępowana wolność dzielona z bratem była najlepszym i największym darem otrzymanym z mrocznym błogosławieństwem Kazuo, bowiem dzielenie z nim wieczności oznaczało obietnicę dobrego życia. Bywało, że nie potrafili odpędzić trosk od podejmowanych decyzji, lecz ostatecznie zawsze wychodzili z trudów na tarczy, mogąc liczyć na wzajemne wsparcie.
Odgłosy krzątaniny rozlegające się w głębi domu oznaczały powrót Osamu. Niestety nawet te okoliczności nie zmotywowały ją do podźwignięcia pleców do pozycji pionowej, czego najlepszym dowodem był rozleniwiony, zakrzywiony przyjemnym zmęczeniem uśmiech. Zerknęła za siebie z wyraźnym trudem, ponieważ dostrzeżenie go z perspektywy podłogi było nie tylko trudne do wykonania, ale i w pewien sposób bolesne.
Powiedzmy. Mam wrażenie, że dopada mnie starość, bo mięśnie nie chciały ze mną współpracować — zduszony śmiech rozległ się echem w niemal pustej sali treningowej. Największy wpływ na dyskomfort miał jednak odpoczynek przez kilka ostatnich dni, o czym nie zamierzała wspominać, wiedząc, że nie odpuści okazji do wszczęcia drobnych przytyków. Zamiast tego wolała złożyć głowę na kolanach brata tuż po tym, jak zmniejszył dzielący ich dystans i zajął jedno z wielu wolnych miejsc na macie. Nie odzywała się, czerpała pociechę z bliskości nadanej rodzeństwu, sięgała po wdzięczność z bycia jego siostrą. Proza codzienności nie wyzbyła z niej zdolności docenienia tak drobnych, niepozornych chwil, ujmując je jako jedne z tych o największej wartości. Dopiero po namyśle wpadła na ciekawy pomysł wykorzystania piękna grudniowej nocy. — Dawno... Dawno nie grałam dla Ciebie na harfie, prawda? Miałbyś ochotę na krótki koncert w moim wykonaniu? — mruknęła rozleniwiona, z przymkniętymi oczami odnajdując pociechę w cieple wibrującym z jego ciała. Niemniej, wbrew propozycji, nadal nie wyraziła chęci ruszenia pod prysznic i utrzymania masywnego instrumentu w swoich ramionach.

Sponsored content


Powrót do góry


 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach