Liczba postów : 51
Czerpała ogromną radość z możliwości przysługującym sprawnemu ciału, delektowała się naciąganiem mięśni i naginaniem granic narzuconych ludzkiej fizjonomii. Jako nieśmiertelna istota miała aż nadto czasu na spostrzeżenie ścieżki, którą należało podążać w celu osiągnięcia idealnej sprawności i przez to niemal codziennie znajdowała czas na intensywne ćwiczenia. Wymagania stawiano przed nią również jako jednej z najstarszych łowczyń w rodzinie - razem z Osamu dźwigali brzemię sprawowania nad rezydencją należytej opieki, w tym zwłaszcza roztaczania opiekuńczych skrzydeł na mieszkające tam wampiry, włącznie z ich nestorką. Była od nich młodsza, ale wystarczająco mądra i odpowiedzialna na zajmowane stanowisko. Gdyby nie te przymioty charakteru, zapewne nie zdołałaby utrzymać się na nim zbyt długo i zastąpiłby ją ktoś bardziej rozsądny. Nie mogła na nią narzekać. Pozwalała im na względnie wiele swobody, dzięki czemu swobodnie dzieliła czas spędzony w murach naznaczonych nazwiskiem Van der Eretein, jak i w domu dzielonym z bratem. To tutaj czerpała najwznioślejszą przyjemność z prostych, niemal prozaicznych czynności jak obcowanie z naturą. Stworzyli to miejsce w zgodzie zamiłowania do japońskiej sztuki i niesionej przez nią harmonii. Gęsty lat zagwarantował im poczucie spokoju oraz prywatności, co przeważyło w wyborze rzeczonej lokalizacji - mało kto miał ochotę przedzierać się przez gąszcz iglastych drzew, dlatego niezwykle rzadko widywała ludzi chadzających leśnymi ścieżkami. Czasami miała wrażenie, że członkowie wampirzej rodziny odwiedzali ich jeszcze rzadziej, choć po cichu czerpała z tych okoliczności pociechę. Potrzebę socjalizacji w pełni zaspokajał kontakt z Osamu. Nie potrzebowała od wiecznego życia niczego ponad to, by był szczęśliwy przy jej boku.
Wyczerpana opadła na matę. Zgięta w ludzkim odruchu złapania oddechu, otwierała i zamykała usta niczym ryba wyciągnięta z wody. Dopiero po chwili, gdy mięśnie ponownie złapały rezonans regeneracji, odetchnęła z ulgą i przeciągnęła się solidnie. Nie czując potrzeby ani konieczności podniesienia się do pozycji pionowej wciąż leżała na wznak, spoglądając przez przeszklony sufit na gromadę mrugających gwiazd. Widok nocnego nieba rozpościerającego się tuż przed jej oczami był zniewalający i już nie pierwszy raz została nim doszczętnie oczarowana, niezdolna wyobrazić sobie coś równie pięknego. Wybranie takiego momentu czy rzeczy nie powinno nastręczać jej trudności, wszak miała na karku ponad trzysta lat, lecz świat nadal potrafił ją zaskakiwać.
Wyczerpana opadła na matę. Zgięta w ludzkim odruchu złapania oddechu, otwierała i zamykała usta niczym ryba wyciągnięta z wody. Dopiero po chwili, gdy mięśnie ponownie złapały rezonans regeneracji, odetchnęła z ulgą i przeciągnęła się solidnie. Nie czując potrzeby ani konieczności podniesienia się do pozycji pionowej wciąż leżała na wznak, spoglądając przez przeszklony sufit na gromadę mrugających gwiazd. Widok nocnego nieba rozpościerającego się tuż przed jej oczami był zniewalający i już nie pierwszy raz została nim doszczętnie oczarowana, niezdolna wyobrazić sobie coś równie pięknego. Wybranie takiego momentu czy rzeczy nie powinno nastręczać jej trudności, wszak miała na karku ponad trzysta lat, lecz świat nadal potrafił ją zaskakiwać.