The Ace od Cups

2 posters

Strona 5 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
First topic message reminder :

Wyprawa do Szkocji nie trwała nawet tygodnia, a ona czuła się tak, jakby nie widziała go wieczność. Niecierpliwość skręcała trzewia, po drodze z nerwów zagryzła autostopowicza i jeszcze przez to trzeba było nadłożyć drogi by pozbyć się dowodów. A jeszcze praca, jeszcze zdanie sprzętu, raporty, dokładna analiza zachowań towarzyszącego jej wilkołaka. Myśli, analizy i wszelkie zadania wokół nich odbywały się przy niezmiennym akompaniamencie tęsknoty i narastającego głodu. Krótki SMS musiał wystarczyć. "Może dzisiaj u mnie? Będę koło 3, dla mnie weź wiśniówkowy"

Przemierzała opustoszały Paryż jakby sam diabeł ją ścigał. Jej nowa śnieżnobiała Tesla zaparkowała z wizgiem pod znajomą kamienicą, palce nerwowo tańczyły po kierownicy, choć dokładała starań wszelkich, żeby zachować spokój, nawet wtedy gdy paliło ją pod skórą. Jej nerwowość odznaczała się w swobodnej rozmowie. Nie mogła wchodzić w detale rodowej transformacji poza "to będzie coś dużego", ale już opowieść o saharyjskim piasku zwożonym do opery na poczet przedstawienia, które będzie w najbliższym czasie toczyły się jak koła po drodze szybkiego ruchu. I gdy drzwi odosobnionego domku zamknęły się za nimi na kilka chwilka przed , wschodem słońca, wtedy właśnie wtopiła się w niego, dewastując mieszkanie bez kropli sybtmixu, upita wystarczająco jego słodką obecnością.





Leżała pośród chłodnej złocistej pościeli, rozłożona jak ifryt na wydmie. Była zmęczona, ale nie chciała spać, nie teraz, gdy umilkł poszum prysznica, gdy o wiele subtelniejsze dźwięki ręcznika ścierającego wilgoć dochodziły z przylegającej do sypialni łazienki pozbawionej drzwi. Zapatrzyła się w bogate kiście storczyków wymalowanych u wezgłowia łóżka, zapominając zupełnie o tym co potem przyjdzie im sprzątać. Być może. Za oknem świeciło słońce, ale ciężkie żaluzje pokrywały szczelnie cały dom.
- Chcesz światło dnia czy nocy? - zapytała nieco głośniej by ją usłyszał, zastanawiając się jak ustawić oświetlenie w mieszkaniu. Mogli udawać zupełnie normalną parę ludzi, gdyby tylko 10 stopni skóry Silvana złożć na karb jakiejś egzotycznej choroby. Szakaszuka na śniadanie zamiast foliowej torebki z metalicznym, czerwonym płynem, kawa i oglądanie wiadomości. Przejmowanie się zamieszkami, inflacją i cenami… Czy tak wyglądało człowieczeństwo?

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Tak się właśnie kończyło "dla Ciebie wszystko". Szybko poszło.

Jeszcze przez moment patrzyła w karty, przełykając gorzką pigułkę niewielkiego skrawka objawienia. Pozostając w swojej złocistej satynowej piżamce, którą mógł pamiętać jeszcze z czasów Szwajcarii, z lokami niespiesznie zagęszczającymi się na głowie, wyglądała jednocześnie dziewczęco i niepokojąco staro. A potem sięgnęła za siebie, bez pudła trafiając na cygaretniczkę, papierosy których nie używała od... było już kilka miesięcy. W zwinnych palcach zalśnił metal ukrytej wewnątrz zapalniczki, oraz długi papieros ukryty w ciemnobrązowej bibule wiśniowego narkotyku. Zapaliła, zaciągnęła się mocno dymem, rozmyślając jak to wszystko ująć w słowa, po czym odchyliła się by oprzeć plecy na poduchach żółetj kanapy. Jej łokcie były szeroko rozłożone, pozornie swobodne, lekceważące do kart, a może do jego stosunku do nich.

Wypuściła dym, patrząc na sufit, to na abstrakcyjny obraz umiejscowiony tuż przed nimi, pełen barwnych ciapek nałożonych olejną farmą, unoszących się i opadających, niepokojącą niemalże rzeźbiarską techniką. Nadęła policzki, wypuściła powietrze po czym powiedziała:
– Nie jestem zadowolona z tego, że sukces okaże się dla Ciebie za mało spektakularny i po wszystkim będę musiała zgarniać Cię zdołowanego z laboratorium. Nie lubię kiedy cierpisz. Nie lubię swojej bezsilności w tym. Ale rób jak chcesz. – burknęła w końcu, pozostając wciąż w kręgu wloskiego języka, który tak dobrze pasował do wyrażania miłości jak i żarliwej kłótni. Albo obu na raz.

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Martwiła go jej postawa, a słowa które wypowiedziała wprawiły go w jeszcze większe zaskoczenie. Miał wrażenie, że dym papierosa otoczył i jego, gęstą duszącą mgłą własnych obaw i niepokojów. Zerknął na karty. Nie wierzył, by mogły powiedzieć prawdę, by jakkolwiek mogły wyjawić coś na temat zbliżającej się przyszłości… A jednak, mogła zobaczyć, jak ta wizja boleśnie trafiła w niego. Tarot nie miał tu nic do rzeczy, ale wiedział, że taka sytuacja i tak mogła mieć miejsce. Po prostu nie chciał dopuścić do siebie tej myśli. Bo przecież sukces mógł się okazać niewystarczający. Było tak wiele rzeczy, które mogły pójść nie tak. Bardzo bardzo dużo rzeczy. Zbyt dużo rzeczy. I to jeszcze na oczach tak wielu zaangażowanych w tę sprawę osób. Wszyscy pomyśleliby, że… Nie. Zapędzał się. Mieli z Samem plan. Mieli pomysły i wiele opcji do przetestowania. Dyskutowali o tym. Znali się na swojej pracy. Czemu miałoby być źle?
Tahiro nie rób tego - poprosił cicho, wpatrując się w swoje dłonie, które jeszcze chwilę temu szalenie przeczesywały włosy naukowca, pozostawiając je w jednym z większych nieładów. Żałował, że zadał tamto pytanie. Żałował, że teraz odbywali tę rozmowę. – Nie zakładaj, że wiesz co się wydarzy, kiedy prace nawet nie ruszyły jeszcze na dobre. Nie twierdź, że wiesz jak to się skończy na podstawie kolorowych kartek papieru. Nie w tak ważnej sprawie.
Nie wiedział, jak poradziłby sobie z tak wielką porażką, ale nie wiedział też, jak poradziłby sobie, gdyby nawet nie spróbował. Odwołaj projekt. Wiedział, że jej słowami kierowała troska, ale nie był w stanie tego zrobić. To było zbyt ważne.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Przełknęła te kolorowe papierki gładko - zasłaniając nerwy papierosowym dymem, płynnym ruchem, wystudiowanym, sycąc się kontrolą nad własnym ciałem. Nie chciała go pogrążać, zatapiać w myśli defetystycznej, gasić jego entuzjazm. Ale patrząc na karty wiedziała, że będzie bardzo ciężko. Znali się. Były takie okresy, gdzie nikt i nic nie mogło Silvana oderwać od pracy, gdzie choćby nawet z łaski rzucił jej ochłap kawałka południa, to i tak jego myśli będą gdzie indziej, sunące wzdłuż tabel i kolumn. A jednak... teraz to będzie jeszcze trudniejsze, teraz gdy nie zakładała, ale wiedziała co się wydarzy. Mogłaby mu teraz powiedzieć o kwantach, o tym, że jeśli zaistnieje obserwator, to cząstki ułożą się i nie będize odwrotu. Ale nie chciała pogarszać sprawy. Zamiast tego wolną ręką sięgnęła po maga i podała mu ten kolorowy kartonik.

The Ace od Cups - Page 5 Mag-karta-tarota

– Tak się widzisz i chciałabym, żeby tak zostało. Moc i kreacja, władanie wszystkimi czterema żywiołami. Mędrzec i czarodziej, ten który pomaga głupcowi wejść na swoją drogę. Cokolwiek będziesz myślał po wszystkim, przyjdę do Ciebie. Daj mi wtedy proszę zaopiekować się sobą, opatrzeć rany, upić się i wstać o zmroku bez kaca. Kiedy do Ciebie przyjdę, otwórz dla mnie swoje serce, żebym mogła znów napełnić je blaskiem. Obiecaj mi. – Była bardzo poważna, dziwni mistyczna w wiśniowo-tytoniowym kadzidle. W końcu odwrócił się do niego i czekała na obietnicę, w napięciu, w niepewności co odpowie.

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Milczał, wciąż nie patrząc jej w oczy. Nie wiedział, co dokładnie to spowodowało, ale zmartwienie udzieliło się i jemu. Jego myśli gnały jak szalone, a jedynymi dźwiękami otoczenia, które potrafił wyraźnie słyszeć, były jej słowa. Światełko w tunelu strachów. Chwycił kartę i przyglądał jej się, wciąż zaciskając usta.
Obiecuję - wyszeptał po czasie, który zdawał się być wiecznością i wreszcie spojrzał jej w oczy, czując wdzięczność że jest przy nim. Co jeśli… Co jeśli… rozbrzmiewało w jego głowie, a jednocześnie czuł, jakby nadchodząca porażką była już przesądzona, a on mógł się na nią jedynie przygotować. Ale przecież tak nie było. Nie wiedział tego. Ona tego nie wiedziała. Karty na pewno tego nie wiedziały. – Ale to tego nie dojdzie. Nie musisz się martwić – wyrzucił szybko z siebie, próbując rozgonić burzowe chmury, które zebrały się nad jego głową. – Ja i Sam mamy wszystko przemyślane. Są trzy opcje, nad którymi długo pracowaliśmy. Mamy duża wiedzę o tym. Z krwią się udało i to wiele lat temu, a teraz mamy lepszą wiedzę i większę możliwości, więc przynajmniej jedna z tych opcji musi zadziałać - wstał z krzesła i zaczął chodzić po pokoju, nerwowo przeczesując włosy. – Koktajl białkowy ma dużo sensu, to może chodzić właśnie o to. - zatrzymał się i chwycił leżącą na ziemi kartkę papieru, po której zaczął pisać znalezionym na kanapie długopisem. Wypisywał wnioski i równania, mamrocząc pod nosem wszystkie założenia i pomysły, który mieli, chcąc bardziej przekonać siebie samego, że to wszystko ma sens, niż siedzącą obok wampirzycę.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
– Ach tak. Sam. – powtórzyła za nim ze skwaszoną miną, której już raczej nie zobaczył pogrążony już w myślach o syntmięsie. To nie było ukłucie zazdrości, to była fakirska maa pełna srebrzystych gwoździ wbijających się w nasadę czaszki. Tahira - bardzo słusznie z resztą - uważała się za ekspertkę od wilkołaków. Sam był wilkołakiem (to akurat o niczym nie świadczyło, ileż spotkała wilków na swojej drodze, którzy podążali ślepo za instynktem nie będąc nawet ciekawymi zasad działania swojej natury), był przede wszystkim lekarzem, naukowcem, który w tym momencie był lepszym partnerem do rozmowy niż egipcjanka wierząca w znaczenia kolorowych kartoników. Kobieta miała swoje na głowie. Zmiany w rodzie od czasu ich powrotu z Chin postępowały w tempie o przyroście geometrycznym, w każdej chwili telefon mógł ją wyrwać z zamyślenia i wywiać na drugi koniec świata bo powody, bo tradycja, bo śledztwo, bo wszystko. Mimo to chciała i tą srokę złapać za ogon, być blisko swojego ukochanego, wspierać go, przynosić kawę i patrzeć jak pracuje. Być zaangażowaną w to co jego angażuje.
Przeniosła wzrok z drepczącego naukowca na karty. Chciała to proponować, ale teraz zmieniła zdanie, utwierdzona odruchową odpowiedzią "Oczywiście, że nie" i lekceważeniem dla jej kasandrycznej wizji. Ciekawa była tylko tych dwóch skrzyżowanych pazików. Który z nich to Silvan, a który ten cały Sam?
Westchnęła głośno i z papierosem między zębami zgarnęła karty. Zabawa... dobre sobie.
– Białko brzmi bardzo obiecująco, szczególnie że shejki dla tych wegedelikatesów brzmią jak dobre rozwiązania. Wilkołakom niestety brak wyobraźni, dziwiłam się tej całej Christine że nie zamówiła sobie kucharza molekularnego, któryby jej tak oporządzał karmę, żeby nie było tekstury mięsa. – pzyznała próbując się rozluźnić i odsunąć niechęć do wszystkiego co było związane z syntmięsem. Moze to wcale nie układ, może martwiła się tej chwili, gdy Silvanowa kochanka zwana nauką zabierze jej go na dłużej niż kilka godzin. W takim układzie sił jeszcze tego nie przechodziła. Wcześniej wsiąkał jej w laboratorium przyjaciel a nie... no... on.

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Mhm, tak Sam. Świetny lekarz – mruknął, prawdę mówiąc nie do końca orientując się co powiedziała, ani jaki był wydźwięk jej słów, zbyt zajęty myślami na temat synthmięsa i tego, czy wszystko się uda. A potem całkowicie pogrążył się we własnych zapiskach, nie mogąc przestać, aż do chwili gdy wypisał wszystko co chciał. Popatrzył na zapisane kartki i usiadł ponownie na kanapie. Tak. To miało sens. Wszystko wyglądało dobrze, tak samo jak wczoraj. I przedwczoraj. Uda się. Wszystko się udał. Nie będzie żadnej porażki. On nie będzie porażką.Odetchnął głęboko, przeczesał włosy i spojrzał na Tahirę, której treść słów wreszcie zaczęła do niego docierać, i wręczył jej notatki, jakby w kontrze do kart, które przed nim wystawiła. To był dowód sukcesu. Nie te inne fragmenty kolorowego papieru.
DNA też ma potencjał. I wątroba z drukarki. Jest dużo opcji. Naprawdę dużo. Jest wiele teorii i coś się musi udać. Czemu miałoby nie? Wiem co robię. Wszyscy wiemy. Jeśli chcesz mogę zrobić przed tobą próbną prezentację, tak abyś mi powiedziała, czy to co mówię ma sens - mruknął, już nieco pewniej, opierając głowę na jej ramieniu. Nerwy, chociaż wciąż się martwił, zaczynały powoli odpuszczać, a ich miejsce zastępowało zmęczenie.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Uśmiechnęła się, choć to tylko kąciki ust unosiły się do góry, kiedy cała reszta Tahiry miała minę raczej zatroskaną i smutną. Skinęła głową na propozycję próbnej prezentacji i delikatnie ujęła jego dłoń, by przypadkiem nie wprowadził więcej chaosu na swojej głowie niż ona. Czuła się w obowiązku być największym chaosem w jego życiu, byłoby bardzo niemiło, gdyby musiała konkurować z jakąś częścią jego własnego ciała.
– Nie przejmuj się. Będę wtedy przy Tobie. – powiedziała przykładając trupio chłodną skórę jego dłoni do miękkich warg.
– Jestem zmęczona. Może odpuścimy sobie wszystko na rzecz snu? A potem rano... potem posprzątamy konsekwencje. – zaproponowała, bo choć nawet teraz nie narzekała na brak pieniędzy, leśniczówka była enklawą do której wstęp miała tylko ona i bardzo, bardzo nieliczne grono. – Może zepsuty ekspres to też jakiś znak... – dodała uśmiechając się tym razem szczerzej, lekko pokpiwując, próbując żartować z tematu tak jak i on żartował. Podniosła się jednak po tym, pozostawiajac karty na stoliczku, a samej lekko chwiejnym krokiem ruszyła do sypialni, mając go zahaczonego niczym przyczepkę - paluszek o paluszek.

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Skinął głową i uśmiechnął się do niej na tyle pogodnie na ile był w stanie w obecnej sytuacji.
Dobrze, chodźmy – zgodził się, wstając wraz z nią z kanapy. Czuł zmęczenie. I to nie tylko to pozytywne, wynikające z przyjemnego i intensywnego czasu spędzonego z tą drugą osobą, ale też i to mniej przyjemne, spowodowane myślami, które wrednie oblepiły jego mózg niczym gęsta smoła. Może normalnie zażartowałby jeszcze, że zepsuty ekspres jest jedynie znakiem tego, że jutro będą mieli problem z kawą, ale sobie darował.
Kiedy wreszcie oboje znaleźli się w łóżku, gotowi do snu, zmęczenie zaatakowało ze zdwojoną siłą. Miękki materac wręcz wołał by zamknął oczy i zatopił się w tej pięknej nieświadomości, podczas której nie trzeba myśleć, ani pamiętać wszystkich rzeczy, o których nie dało się zapomnieć. Przesunął się bliżej wampirzycy, by objąć ją i jednocześnie ukryć w niej swoją twarz, osłonić się przed kontaktem z jakimkolwiek światem poza nią i chwilami, które wspólnie dzielili. Cieszył się, że jest tu z nią. Cieszył się, że nie musiał zasypiać samemu. Nie przejmuj się. Będę wtedy przy Tobie. powiedziała mu jeszcze w salonie i chociaż powtarzał sobie, że wszystko i tak będzie dobrze, to i tak doceniał, że nie ważne co, miała być przy niej.
Wiesz, ja naprawdę miałem to na myśli – wymamrotał z już zamkniętymi oczami. – To, że cię kocham i nie widzę w tym nic szalonego.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Karty powiedziały, a znając jego sceptycyzm, wiedziała, że nie ma sensu się upierać i tłumaczyć. Karty czasami nie mówiły miłych rzeczy. Po prawdzie – nigdy nie mówiły miłych rzeczy. Przedstawiałeś problem i dostawałeś obraz swojego zmartwienia, mniej lub bardziej dosłownie. Tahira czuła respekt do kart. Z początku wieku podchodziła do nich mocno sceptycznie, ale od momentu gdy Marcus zdradził jej zasadność jej wróżb, stała się wierzącą. Trudno było nie być, skoro to właśnie jej karty nakierowały wilkołaka na uwolnienie pewnej wampirzycy z niewoli. Pakt... Czy to wszystko trzymała w rękach przeznaczenia?

Silvan jej nie wierzył, ale to nie przeszkadzało gorejącej miłości do niego. Ceniła jego umysł, jego ciepłe serce osadzone w lodowej klatce. Nie spodziewała się innej reakcji, ale mówiła absolutną prawdę. Będzie tam, gdy on będzie cierpiał. To pewne.

– Wiem – odpowiedziała cicho, jakby ignorując drugie wyznanie miłości, które skierował w jej stronę. Tak na prawdę leżała już, wczepiona w niego bardziej niż chciałaby przyznać.

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Silvan miał problem z mówieniem, że kogoś kocha. Zazwyczaj zakładał, że było to zbyt oczywiste by wypowiadać to na głos, a same wyznania wydawały mu się często dziwne, czy raczej niezręczne. Zwłaszcza jeśli było się dla kogoś ważnym już długi czas. A potem okazywało się, że jednak te wyznania, nawet jeśli nieco nieporadne, były istotne, a ich brak mógł narobić wiele problemów i blizny na długie lata. W sumie ten tok myślenia był nieco paradoksalny, skoro sam miał problem z określaniem uczuć drugiej osoby i potrzebował wyraźnych stwierdzeń. Przy Tahirze nie chciał jednak więcej nieporozumień. Chciał by wiedziała jak się czuł, tak samo jak lubił, jak jasne stały się teraz jej gesty i chęci wobec niego. Dlatego też czuł, że mógł już zawsze powtarzać te dwa słowa, byle tylko wiedziała. Wiedziała, że ją kocha i jest dla niego ważna.
To dobrze, że wiesz – wyszeptał, wciąż zwrócony w jej stronę, oczy mając już zamknięte. Czuł, że powoli odpływa, a ostatnie co pamiętał, zanim zasnął to jeszcze ciche mruknięcie, że karty tarota, w przeciwieństwie do niego, nie miały doświadczenia ponad trzech wieków w nauce, więc nie zamierzał dać im sabotażować swoich własnych myśli.
***

Obudził się pierwszy. Rozmowa z rana, chociaż wciąż oczywiście wyraźna w jego pamięci, przestała być tak nacechowana emocjami, jak wtedy gdy zasypiał. Jeszcze leżąc zerknął na śpiącą obok niego wampirzycę i uśmiechnął się w pierwszej chwili chcąc odgarnąć jej z czoła odrastający kosmyk włosów, ale wycofał się w obawie, że ją obudzi. Wstał więc po cichu z łóżka i skierował się do kuchni, by przygotować śniadanie, zarówno te ludzkie jak i wampirze. Miał w końcu sporo staroświeckich gestów do wyrobienia, a wydawało mu sję, że śniadanie do łóżka, o ile wampirzyca nie obudzi się wcześniej, można było do takiego zaliczyć.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Obudziła się jakiś czas później, z dojmującym uczuciem osamotnienia, jako zwyczajowym towarzyszem zmierzchu. Jej twarz z sennego uśmiechu momentalnie stała się chłodną maską zobojętnienia, które przychodzi do osoby wtedy, gdy gaśnie w nim wszelka nadzieja. Pierwsze przyszło wrażenie z ciała. Skóra wciąż płonęła od dotyku, zagojone otarcia i stłuczenia uprzejmie donosiły przebieg minionych godzin. Zaraz potem do wrażenia doszła woń... jego ciała, potu zmieszanego z wilgotnym lasem ulubionych perfum i... świeżo palonej kawy? Czy dobrze słyszała działający jednak ekspres? Czy powinna spodziewać się śniadania?

Tahira rozluźniła się w pewnym stopniu, odświeżając w głowie również układ dotyczący nadchodzącego projektu jej ukochanego. Tak... ukochanego. Powiedziałaś to w końcu, a on powiedział to Tobie... co teraz? Wampirzyca nigdy nie dotarła do tego momentu w swoim życiu i czerń pustki, która towarzyszyła jej zaraz po przebudzeniu, wypełniła się momentalnie przerażeniem o wielkich szklistych oczach. Co teraz...? – zdawało się, że krzyczy każda komórka jej ciała. Czy nie mogę być po prostu szczęśliwa?! – ganiła sama siebie w duchu, zmuszając swoje ciało do rozluźnienia. Przymknęła na powrót powieki, powracając do kojącej czerni. Tylko, że pachniała nim. Wciąż. Czuła jego zapach wszędzie, czuła jak wżera się pod powieki, wypala się od środka. Wiedziała, że zostanie już z nią na zawsze, dlaczego więc każde przełknięcie śliny niosło ze sobą gorycz i obawę? Dlaczego to nie mogło po prostu iść dalej, jak w książkach, które kiedyś wyśmiewała z pełnią zaangażowania barwnej dandyski?

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Ekspres zaczął działać. Wystarczyło tylko wyjąć i włożyć z powrotem wtyczkę do gniazdka. To znaczy przy okazji trzeba było też znaleźć inne gniazdko, jako że poprzednie zostało zniszczone przez jego ulubioną wampirzycę. Niestety do rzeczy, które były zepsute i nic nie dało się z tym zrobił, okazała się należeć taca, na której zamierzał przynieść jej śniadanie – kolejna ofiara ich wczorajszego spotkania. No cóż.
Gdy skończył przygotowywać posiłek, wrócił do sypialni, by zobaczyć, czy wampirzyca  jeszcze śpi. Tahirę, chociaż oczy miała zamknięte, zdradzał jej oddech. Uśmiechnął się czule i położył się na łóżku, jedną ręką podpierając się na materacu, a drugą gładząc ją po policzku.
Zrobiłem śniadanie - wyszeptał, pochylając się nad nią. – Ale musimy iść do kuchni, bo jedyna taca którą znalazłem uległa hm… Złamaniu. Chyba, że chcesz jeszcze pospać?
Starał się mówić normalnie, jednocześnie gładząc ją po włosach, tak jak często robił w podobne poranki, gdy to on budził się pierwszy, co zdarzało się częściej, niż rzadziej. Nie chciał, by myślała, że wczorajszy tarot odbił piętno w jego głowę. W końcu dzisiaj już było lepiej. Owszem, dalej się martwił, ale było to znacznie mniejsze zmartwienie, niż to gdy przed snem chaotynie prowadził obliczenia, by udowodnić sobie, że cały projekt nie był skazany z góry na porażkę. – Mamy kawę, krew i naleśniki… I może… naleśniki polane synthmiksem? Czy na to za wcześnie?
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Jego obecność działała elektryzująco. Było to dziwne, bo przecież był tak opanowany, tak spokojny, tak dobry... Próżno było szukać w Silvanie drapieżności i agresji, która przez tyle lat napędzała Tahirę (powiedzmy, że zniszczenia w mieszkaniu nie są aż takim dowodem, zwłaszcza teraz, podczas tak przemiłej propozycji dotyczącej śniadania), a jednak tembr głosu, nęcący szept, oddech głaszczący skórę... Skórę, która jeszcze przed chwilą miała dosyć, a teraz znów załkała w tęsknocie za splotem, za tarciem, za gwałtownym wahaniem temperatur.
– Wiesz co... – odpowiedziała niepewnie, a serce podpowiadało kroki tańca, mrożących krew w żyłach akrobacji na krańcu tego co się powinno robić, a czego nie. – Najbardziej mam ochotę na mrożoną kawę... – i nim Silvan zdążyłby cokolwiek powiedzieć, para ramion wystrzeliła w jego stronę oplatając jego szyję, ściągając barki w dół. Gorące usta Tahiry zatopiły się we wgłębieniu łączącym szyję z resztą ciała, lepki język przejechał po chłodnej skórze, gdy wyswobodzone z kołdry uda zaplotły się wokół kuchcika. – Daj mi proszę... póki mogę, póki nikt nie powie nam, że nie wolno... – mruczała naciskając na gładką powierzchnię dwoma wysuniętymi kłami, nie przebijając jej jednak bez wyraźnej zgody.

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Chwila nieuwagi i nagle z mówienia o naleśnikach przeszedł do bycia opleciony ramionami kobiety z jej kłami tuż przy swojej skórze. Uśmiechnął się.
Wiesz, że nie ważne ile kawy wypiję, moja krew nie nabierze jej smaku, prawda? – mruknął, czując się w obowiązku by doprecyzować ten fakt. – Od tego są synthmiksy. – Prawdę mówiąc, gdyby nie jej zachowanie, gdyby nie to, że postanowiła podkreślić swoją wypowiedź tak dosadnym gestem w wyniku którego teraz niemal nic nie dzieliło jej kłów od przebicia skóry naukowca, to mógłby zrozumieć, że wampirzyca naprawdę miała ochotę na mrożoną kawę i poszedłby zrobić jej jedną, a nawet dwie. Całe szczęście, że komunikacja nie opierała się jedynie na pozbawionych tonu głosu słowach. – Lubię gdy jesteś bezpośrednia. – wyszeptał jej do ucha, gdy dłoń wampira złapała mocno jej talię. Lubił to, że czuł, że przełamywał z nią bariery własnej zachowawczości, a jednocześnie, że czuł się przy niej bezpiecznie. Że pytała. Dbała o jego komfort, zwłaszcza gdy byli przy innych ludziach. Mijały sekundy i czuł, jak i on pragnie, by zatopiła kły w jego szyję, tak na dobry początek kolejnego wspólnego dnia, czy też raczej nocy. Tak, by nie musiał myśleć o wczorajszej rozmowie i tym, co na niego czekało w niedalekiej przyszłości.
Smacznego – rzucił, obecnie zbyt zamglony jej obecnością wokół jego ciała, by zapytać, co miała na myśli mówiąc póki nikt nie powie nam, że nie wolno.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
– Lubię kiedy nie masz wątpliwości. – odpowiedziała mu, pieszcząc oddechem chłodną skórę. Sama z każdym momentem nabierała ciepła, aż do przesady, do wrzątku spragnionego lodu. Jej melodramatyczna, artystyczna dusza chłonęła metafory jak spragniona ziemia deszcz, sploty ognia i chłodu, świata emocji i umysłu, pozornych przeciwieństw, które jednak odnajdowały się w tańcu, w pieszczocie, w pragnieniu bliskości silniejszym niż uprzedzenia, niż przynależność rodowa. Jej karty, jego próbówki, jakie to miało znaczenie teraz, gdy chłodziła się niespiesznie liżąc jego skórę, przez moment realnie zastanawiając się, czy z żył nie popłynie kawa. Lecz nie... lecz słodka czerwień, w porannej (zmierzchowej) pieszczocie dłoni wsuniętej pomiędzy nich, oszukującej graniczne posterunki czegokolwiek co miał na sobie, zachęcającej, nęcącej by samemu stać się śniadaniem w jego objęciu. Póki czas... Póki możemy...

Z głośnym mlaśnięciem odchyliła głowę, drobne, miękkie wargi czerwieniły się draculową posoką. Długa szyja pozostawała wyciągnięta w zasięgu zębów, w zasięgu uwielbienia.
– Nie każ mi czekać... – wymruczała leniwie, samej przyspieszając pieszczotę, przyciskając go mocno do siebie, tak by oddał jej swój ciężar pośród pościeli.

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sponsored content


Strona 5 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach