2.01 The Page of Cups

3 posters

Strona 4 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
First topic message reminder :

Sekundy kapały jednostajnym rytmem, przelewały w gęste godziny wypełnione samotnością i pustką. Wnętrze było tylko nieznacznie podgrzewane, ale chłód przesączający się przez mizernie ocieplone blaszane ścianki był przyjemny. Zupełnie jakby ktoś pochował ją w nieco za dużej trumnie. To nawet nie byłby taki głupi pomysł mieć trumnę pomalowaną na czerwono, z wielkim napisem "Coca-cola" i kilkoma doczepionymi światełkami. Już dawno wyłączyła światło, zaraz po tym jak zachęcona chwilą zadała kartom niewłaściwe pytania. Arcykapłan na przecięciu zbyt zblazowany miał wyraz swojej ogolonej twarzy, bezdenna czerń oczu spoglądającej na nią odwróconej matki, a potem nadchodząca ruina... upadająca wieża. I jeszcze niesprawiedliwość na deser... Czy karty mogły być życzliwsze? Cóż za doskonała przepowiednia na nadchodzący rok. Pozostała więc czerń pośród rozsypanych arkanów i krew biegnąca ciurkiem przez słomkę wprost do ust.

Kiedyś jednak trzeba było wstać...

Gdy w końcu dźwignęła się z pozycji leżącej, klaśnięciem w dłonie przywołała światło. Zmęczona stagnacją, zniechęcona do życia, sprawdziła porę dnia i ze stęknięciem zawodu skonstatowała, że jest już noc i może wypadałoby rozprostować kości. Wsunęła na siebie termiczny jednoczęściowy kombinezon, narzuciła barwną, wzorzystą, sięgającą za kolana kurtkę i wychynęła przez jedne drzwi, a potem klapę. Zmierzch przychodził o tej porze roku wcześnie, teraz było ledwie po osiemnastej. Z sapnięciem zrzuciła na śnieg leżak, ustrojstwo umyślone pod letnie kąpiele słoneczne, aniżeli zimowe siedzenie i mrożenie sobie dupy, Tahira jednak rzadko kiedy przyjmowała rzeczy podług ich pierwotnego zamysłu. Uwaliła się na rozłożonym siedzisku i wyciągnęła papierosy. W ciężarówce wolała nie palić, ale tu, na świeżym i mroźnym powietrzu? Zaciągnęła się wilgotnym od wiśniowego syropu tytoniem i odchyliła głowę, czując początkowe, przyjemne odrętwienie przechodzące całe ciało.

Cisza, spokój i...

... czyjeś niespieszne kroki.

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Uśmiechnęła się tylko krzywo, nie odwracając głowy, na wzmiankę o tym całym wielkim zmartwieniu. Sahak jej oczami, Sahak posąg spiżowy nigdy nie przyznałby się do porażki. Wiedziała oczyma daru spowiednika, którego jej nauczył, które osadził jej w umyśle i sercu, że czuje się odpowiedzialny za jej ból. Wiedziała, że wie, jak Tahira cierpi i robi z tym absolutnie nic, ponieważ podjęcie jakiegokolwiek działania byłoby przyznaniem się do błędu. A tego monolityczna duma jej stwórcy zapewne by nie zniosła. Zaraz potem przymknęła powieki na pytanie o Renatę, znów żelazem wracając do swej zazdrości wobec Silvana, jak ten pozostawał czasem ślepy i głuchy na drobne gesty, tiki, odpowiednio splecione słowa sugerujące pewne nastawienie. Ważne jest co powiesz. Ważne jest tego co nie powiesz, na co nie zwrócisz uwagi. Paranoiczny umysł Tahiry tropił to szczególnie wobec alfy i omegi jej istnienia, boskich figur, których była mimowolnym wyznawcą. Heretykiem.

Cisza, która zapadła między nimi, przetkana była szelestem naciąganych bandaży utrzymujących prowizoryczne usztywnienie. Jeśli wszystko zrobił dobrze, jeśli poda jej krew, za kilka godzin powinno być po płaczu. Nawet nie trzeba było gadać, że zagoi się do wesela. Prawdopodobnie jeszcze przed świtem będzie w całości.
– Och wiesz co miałam na myśli... laboratorium. Bo przecież wszystkie draculowe laboratoria, zgodnie ze stereotypem są pod ziemią. To w sumie śmieszne, bo niektórzy Scalettich kojarzą ze szczurami, a te wszak lubią biegać po piwnicy. To by się wszystko zgadzało. Sięgniesz mi jabłko? Jest za kilimem schowek i lodówka. Kod 0 41 122. – Wskazała na ścianę, która powinna przylegać do samochodu ciągnącego ten malutki raj na ziemi, a która okazywała się być jej tajną skrytką. Za materiałem nie było nic więcej poza namalowanym jakby kwadratem przeciętym dwa razy w pionie i dwa w poziomie, ale zachęciła go tylko i okazało się, że jednak była to klawiatura. Wewnątrz była jeszcze półmetrowa ciemnica, mini bunkier z dwoma pistoletami, nożem, czarnym workiem wypełnionym podstawowymi zasobami przetrwania dla wampira,ukryte wyjście awaryjne i... najważniejsze tuż przy wejściu, czyli lodówka z krwią, niemal opustoszała, zawierająca biedne trzy "owocki" i worek nieopisanego osocza.

@Silvan Zimmerman

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
- Większość z nich jest pod ziemią. Po prostu ja wolę przebywać w swoim - rzucił z uśmiechem, ruszając w stronę wskazanej ściany.
Zmarszczył brwi. Sześć cyfr. To było tylko sześć cyfr, a potrafiło zaskoczyć go bardziej niż ukryte pomieszczenie. Pewnie dlatego, że te 6 cyfr układało się w dość dobrze znaną mu datę. Tahira mogła zauważyć, że wampirowi coś zaświtało w głowie, bo po usłyszeniu kodu, jego brwi od razu powędrowały ku sobie, a on sam otworzył usta i zamknął je od razu, bez żadnego komentarza kierując się ku lodówce.
Musiał przyznać, że pomysł mini bunkra był naprawdę świetny. Szybko złapał jedno jabłko i obrzucił zaciekawionym spojrzeniem nieoznakowane osocze, jak zawsze zainteresowany każdą krwią w worku, którą napotkał na swojej drodze.
- Co to za krew? Ta obok jabłek. I jedno na pewno wystarczy? - W końcu wiedział, że wampirzyca słynęła raczej z dużego apetytu na krew i doskonale pamiętał, że gdy ostatnio była ranna, a on przyniósł jej tylko jeden krwisty owoc, od razu poprosiła o kolejny.
Wreszcie wrócił z tym czego potrzebowała, i ponownie usiadł obok niej na łóżku, wręczając jej syntmix. Prawdę mówiąc sam, po akcji z truskawkami, napiłby się teraz ciepłej syntetycznej krwi, albo chociaż kawy. Z tym pierwszym pewnie musiał chwilę poczekać, ale całe szczęście to drugie mógł sobie zrobić tutaj.
- Może powinnaś się położyć i odpocząć trochę? - zasugerował, zerkając na jej usztywnioną rękę, ale zaraz ponownie kierując zmartwione spojrzenie ku jej brązowym oczom, których kolor i głębia zachęcały go, by zadał pytanie.
Chciał się o to spytać. Chciał spytać się przynajmniej o to czemu ustawiła taki, a nie inny kod i chciał to zrobić zanim dotrze do niego, że teraz był na to bardzo zły moment.
- Czwarty listopada. Wtedy się spotkaliśmy na tarota - powiedział wreszcie, nie do końca pewny, jak poruszyć ten temat. - To był twój kod. - Albo chodziło o coś zupełnie innego, a on zaraz wyjdzie na kretyna.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
– Zdecydowanie, weź wszystkie.– odpowiedziała, gdy tylko pytanie zawisło w powietrzu. Cisza między nimi, jak oddech pustyni, była aromatyczna i kojąca. Przypominała światło w czytanym tekście, ułatwiające przepływ treści w nie tak oczywisty sposób. Dopiero gdy go brakło, a litery następowały jedna po drugiej, zbite ciasno w metropolie słów, tęskniło się za światłem. Tempo jego ruchów, nawet ten moment ściągniętych brwi... Nie kontynuowali cienistych tematów, myśli znów kołysały się na morskich falach otulonych gwieździstym niebem, pod czujnym okiem astralnego rycerza. – To moja krew. Chciałam sprawdzić... ponoć umiem taką rzecz, że naginam odczyt wspomnień do swojej woli i wyobraźni. Ale... nie wychodzi mi to jeszcze chyba, albo nie działa jak krew moja, a może jak pozyskana bez gryzienia, albo nie wiem... może za bardzo się zamyśliłam, gdy ściągałam ją siebie i no... bez koncentracji rzeczy się rozmyły czy coś. – Czasem ją to bawiło, czasem irytowało, że o wilkołakach wiedziała niemal wszystko, a teraz gdy okazało się, że sama jest niby wtajemniczona, to nie mogła postawić na swoją wiedzę w tym zakresie.

Nie wiedziała, czy może się poruszyć, ale spróbowała niezdarnie podnieść się i podsunąć trochę ku poduszkom w głąb łóżka, by usiąść wygodniej, otulić się mniejszym kocem, zadbać z jego sugestią o siebie. Otarła policzki, licząc, że nie wygląda tak żałośnie, jak się czuje i zdrową ręką sięgnęła po pierwsze jabłko, które momentalnie wypiła, wyssała do cna. A potem patrzyli na siebie przez moment znów, w świetle, w tym dziwnym mrowieniu, kiedy milczysz i patrzysz komuś prosto w oczy i coraz mocniej dociera do Ciebie, że ani jedno, ani drugie nie chce nigdzie uciec od tej najczystszej uwagi, jaką można ofiarować drugiej osobie.

– Tak.– Odpowiedziała krótko, na pytanie o kod. Bez uśmiechu, ale też bez grymasu smutku czy przerażenia. Może powinna się uprzeć, że sama ten kod wbije. Może powinna skłamać, że chodzi o 22 listopada 1904 roku, w końcu i tak by się pewnie nie zorientował. A jednak... Nie chciała kłamać. Nie jemu.

@Silvan Zimmerman

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
- To… Dużo krwi - stwierdził, patrząc na worek. - Przekazywanie wspomnień zadziałałoby nawet, gdyby krew była w kubku. Myślę, że to była raczej kwestia koncentracji. I ilości. Niewiele osocza wystarczy, by zadziałało, a przy całym worku trudniej utrzymać uwagę - W przeciwieństwie do Tahiry, Silvan dysponował duża wiedzą o wampirach. Wrodzona ciekawość nakazywała mu szukać jak najwięcej informacji na temat istot jaką się stał wraz z końcem przemiany. - Jeśli chcesz, będziesz mogła na mnie poćwiczyć - zaoferował, wracając z trzema jabłkami.
Pomógł jej wsunąć się bardziej na łóżko, sam siadając na nim nieco głębiej. Żałował, że nie mógł jej bardziej pomóc. Wiedział, że zadbał o jej rękę najlepiej jak umiał, ale co z tego, skoro dalej coś mogło pójść nie tak? Chciał tylko, by kość się po prostu już zrosła, a Tahira nie musiała znosić więc bólu. I tyle. Eh… Niby wirus, który oboje nosili w swoim organizmie, pozwalał im na wiele niesamowitych rzeczy, ale już o to by ich kości same wracały na swoje miejsce nie zadbał.
Tak.
Serce Silvana nieco przyspieszyło, gdy usłyszał odpowiedź. Nie powiedziała tego żartobliwie, nie dodała zaraz potem, że jedynie się wygłupia, a kod ma zupełnie inne znaczenie. Nie. To naprawdę była data ich listopadowego spotkania. Z jakiegoś powodu uznała ją za ważną. Lista jego argumentów, stojących w obronie pewnej tezy coraz bardziej powiększała się. Nagle zrobiło mu się dziwnie gorąco i to nie tylko dlatego, że dalej siedział w kurtce, którą teraz szybko zdjął, zbyt zaaferowany by pamiętać o tym wcześniej.
- Dlaczego? - Spytał, wpatrując się jej prosto w oczy, chociaż w tym momencie, bardzo chciał przenieść swoje spojrzenie gdziekolwiek indziej. Na przykład na drewniany wisiorek na szyi wampirzycy, który tak dobrze znał. W końcu sam jej go dał, zainspirowany ich rozmową na tamtym właśnie spotkaniu. Ręką Silvana odruchowo powędrowała do jego, ozdobionego bransoletką z molekułą, nadgarstka. Tahira nie była jedyną z ich dwójki, która często miała przy sobie prezent od tego drugiego.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
4 minuty. Tyle wystarczyło w zupełności, aby uwieść mężczyznę, rozpocząć jego ostatnią wędrówkę nocą. Nie robiła tego po raz pierwszy, och nie, ale z pewnością pierwszy raz znajdowała się po drugiej stronie tego równania. Minuta pierwsza minęła, a on nawet zdejmując kurtkę, trzymał ją mocno niewidzialną nicią, hipnotyczną nutą fletu szczurołapa z Hameln. Jej serce nie biło po prostu szybciej. Boleśnie łopotało, za cel ostatnich chwil obierając sobie wyrwanie się z żebrowej klatki.
– Wtedy pierwszy raz mieliśmy komfort degustacji syntmixów, a po drugiej stronie mam swój barek, który wypełniłam Twoimi cudeńkami. – Kolejne sekundy, myśli galopujące niedowierzaniem i nadzieją, której obecność była zaskakująca jak wszystko to co się tu działo. Widziała wiele w jego twarzy. W jego oczach. Widziała odbicie własnych emocji, widziała zaciekawienie i intensyfikującą się wewnętrzną energię, z jaką czasem pochylał się w laboratorium nad notatkami czy próbkami, na ten moment przed przełomem. Co ważniejsze, nie widziała chłodu marmuru, nie widziała niechęci i odrazy. Nie widziała obojętności, zaś jej ręka bolała nie dlatego, że ją skruszył. Jego dłonie próbowały jej pomóc pozbierać odłamki, wesprzeć proces leczenia. Szukająca wszędzie znaków i paralel Tahira poczuła, jak ta dość odległa asocjacja rozpala jej policzki, jak wraca ciepło pozwalające jej udawać człowieka, lecz powraca w zdecydowanie zbyt wysokiej temperaturze.

– Ale też... – umilkła, czując, że oczy jej się szklą, a gardło zaciśnięte zostało nagłym wzruszeniem. To na pewno dlatego, że narkotyk zaczął działać, po półleżącym ciele rozchodziło się odrętwienie, rozpraszające się od nasady czaszki piękną siatką rozpraszającą się po umyśle. Cierpienie ustępowało, ale przez to efekt nieustannego kontaktu wzrokowego tylko wzmagał się, a wszelkie bariery ochronne, które mogłaby postawić, którymi mogłaby się przed tym obronić...
–...to też bezpieczne miejsce. A wtedy czułam się bezpiecznie jak nigdy w Paryżu. Bezpiecznie z Tobą.

@Silvan Zimmerman

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Ah… No tak. Barek i degustacja syntmixów. To by miało sens. Pokiwał głową ze zrozumieniem, jedynie na krótką chwilę odwracając od niej wzrok w stronę, gdzie znajdował się wspomniany barek. Mógł pomyśleć o takim wyjaśnieniu od razu, zamiast dorabiać sobie do niego pewne teorie
A potem nastąpiła dalszą część wypowiedzi.
Chociaż jego myśli galopowały teraz jak oszalałe, Silvan pozostawał w jednej pozycji. Blisko Tahiry, z oczami zatopionym w jej oczach.
To był dobry moment by się odsunąć. Cofnąć na bezpieczną odległość, i ukrywając się przed jej spojrzeniem, zacząć robić sobie kawę, albo wyjść, niezręcznie tłumacząc się tym, że powinna odpocząć, a on by tylko jej przeszkadzał. A potem co? Usiąść w swoim własnym pokoju, pomyśleć nad tym, co właśnie usłyszał i kolejny raz nie dojść do żadnych sensownych wniosków, lub co gorsza nie myśląc o tych, które już udało mu się ustalić? Zamiast tego, ignorując zdrowy rozsądek, (chociaż co tak naprawdę było zdrowym rozsądkiem w tej sytuacji?), został na swoim poprzednim miejscu, przy niej na łóżku.
- Cieszę się, że czujesz się przy mnie bezpiecznie - powiedział w końcu, delikatnie kładąc swoją dłoń na jej, oczywiście tej zdrowej i ponownie ciepłej. Cała sytuacja w której się znaleźli, skłaniała go by brnął w to dalej. Spytał się i zmierzył się z odpowiedzią, zamiast dalej błądzić we mgle, irytując się raz po raz na samego siebie, że sam nie mógł zrozumieć co się między nimi tak naprawdę działo. I może powinien był zostawić to na inną okazję. Kiedy oboje byli mniej zmęczeni, a jedno z nich nie byłoby zajęte regeneracją złamanej ręki, ale bał się, że jeśli nie zrobi tego teraz, to na długi czas straci na to odwagę i okazje. W końcu ich wyjazd dobiegał końca, a jak sama Tahira zauważyła chwilę wcześniej, po jej urodzinach pewnie nie będzie im dane spędzać ze sobą już tyle czasu, co w grudniu. Wziął głęboki oddech i nie odrywając spojrzenia od wampirzycy zadał kolejne pytanie.  - A… A gdybym się spytał kim był tamten wampir, o którego pytałaś się wtedy kart, to co byś odpowiedziała?
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Jego skóra pozostawała chłodna, lecz nie bolesną, wyniszczającą zimą, a orzeźwiającą wodą z lodem i miętą w najgorsze miejskie upały. Wchodziła w wibrację przekraczania granicy dla siebie dotąd nieprzekraczalnej. Rzeczywistość jak błona, rozciągała się pod naporem chwili, domagając się wyjścia z superpozycji. Uchylił wieka, był obserwatorem, więc trzeba orzec, wydać wyrok – życie lub śmierć. Cały ten wieczór, cały wyjazd zogniskował się na tym jednym pulsującym pytaniu, na niepewnym uśmiechu, na orzechu czekającym na przyjęcie odpowiedzi.

Rozchyliła wargi, momentalnie zdając sobie sprawę z pustki, jaką ma w umyśle w tej obecnej chwili, unikatowej intymności. Poszum natrętnych myśli, głęboko wżerające się w skórę cienie ojca i jego drugiej połowy, lęk przed odrzuceniem, lęk przed kolejną zadrą ropiejącą wiekami... Nie istniały w tej bańce, jaką ich otoczył samym tembrem głosu, ujmującą delikatnością i empatią, z jaką opiekował się nią w każdym geście, słowie czy nawet formie zadanego pytania. Mogła powiedzieć mu o tym, jak przestała być wisielcem, jak podążała za jego radami, jak w końcu... nieistotne, wszystko nieistotne.

Pochyliła się w jego kierunku płynnym ruchem, opierając się na zdrowej ręce, by złożyć to wszystko, co czuła w pocałunku, na szorstkim policzku. Odbiła miękkie, ciepłe wargi, niczym słodką pieczęć na sercu, jakby miał być to ostatni gest uczyniony w jego kierunku. Płytki oddech wydłużył się, prąd powietrza łaskotał, gdy głęboko odetchnęła nim, tak blisko, tak ostatecznie. Zupełnie jakby miała lat 20, a nie 200, jakby jej niewinność i dziewictwo były niekwestionowanymi atutami, miast nieśmiesznym żartem historii pełnej wzlotów i upadków kobiety poszukującej odrobiny ukojenia w bólu, jakim było jej życie.  


@Silvan Zimmerman

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792

Silvan był przygotowany w tamtym momencie na wiele różnych scenariuszy, ale na pewno nie na to co się stało. Nawet on nie był tak głupi, by nie zrozumieć co oznaczał jej gest. Uzyskał odpowiedź. Świetnie. I co dalej? Nie miał czasu na ochłonięcie i przemyślenie co to wszystko dla nich mogła znaczyło. Co dalej, skoro już potwierdził swoją tezę. Najlepiej by pewnie było, gdyby się teraz od niej odsunął, uśmiechnął i wciąż oszołomiony poprosił by porozmawiali. Na spokojnie.
Tylko, że jego rozsądny pomysł nie brał pod uwagę tego, że ciepłe usta Tahiry na jego policzku, doradzały mu zupełnie co innego.
Z dalej szybciej bijącym sercem pozwolił jej zostać tak blisko niego, nie myśląc by cofnąć się chociaż na centymetr, czerpiąc radość, chociaż była ona przesiąknięta pewnym zakłopotaniem, z jej bliskości. Może robił właśnie coś bardzo głupiego, ale pozwolił sobie na tę chwilę niemyślenia. Przyjemny moment między ich dwójką, zanim powrócą wszystkie myśli i każde ale, które jego mózg mógł mieć do tej sytuacji.
Nie miał pojęcia co mógłby teraz powiedzieć. Wszystko co podpowiadała mu jego głowa brzmiało, albo głupio, albo niezręcznie, albo i głupio i niezręcznie. Postanowił więc, że najlepiej będzie, jeśli na razie nie odezwie się ani słowem, a zamiast tego delikatnie obejmie zdrową rękę kobiety, na której i tak już trzymał swoją dłoń, i przyciągmie ją nieco do siebie.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Trwaj chwilo, jesteś taka piękna...
Oddychała nim w spokojności, jaka nagle ogarnęła duszę. Jakby zdjęto z niej klątwę, lub wręcz przeciwnie, jakimś urokom ją poddano. Bezdusznie można by wskazać, na biochemię miłości wzmocnioną działaniem zaaplikowanego narkotyku, Tahira jednak stała się li tylko czuciem. Zamknęła swoje powieki, chłonąc tym, czym się dało bliskość gwiezdnego władcy. Zapraszający gest nie pozostał bez odzewu, w nabrzmiałej ciszy zaszeleściła pościel i koce, jak skłoniła się ku niemu bardziej, przechodząc z siadu do połklęku i dalej, ku słodkiej linii horyzontu, opiece nocnego nieba, czekających na nią ramion. Otarła się o jego policzek, jak kotka pragnąca zawłaszczyć człowieka dla siebie, i wpadła wprost w zagłębie odsłoniętej szyi, gładkiej skóry subtelnie dotkniętej nutami cytrusów i kwiatów położonych na leśnym poszyciu.

Jej opoka, jej wsparcie ugięło się niczym drzewo kornie przyjmujące nieprzejednany, zachłanny wiatr. Mężczyzna bez trudu opadł na miękkie poduchy w pomarańczowo-czerwonej alkowie, ze słodkim ciężarem, po który wyciągnął chwilę temu swoją dłoń. Bardzo szybko, w naturalnej kolei ruchów, Tahira zsunęła się z niego. Niejako odtwarzając układ, w jakim obudzili się pewnego listopadowego wieczoru w ukrytej pod paryżem leśniczówce, głowę złożyła na barku, przylegając do boku, pozwalając sobie ledwie na wężowe oplecenie bliższej z nóg. I nawet dłoń spoczęła na draculowym sercu, choć, by nie naruszać opatrunku, nie szukała tym razem drogi pod jego ubraniem.

Tak oto trzymał słońce, palące mimo warstw, które niezmiennie ich od siebie oddzielały. Mógł czuć jej drżenie, palce zaciskające się i wypuszczające materiał swetra.
– Proszę... obejmij mnie. Ten jeden raz. – szepnęła bez złudzeń. Zbyt długo smakowała się w czytaniu ludzi, by wiedzieć, że była rozwiązaną zagadką, że on nie czuł tej dziwnej materii, którą teraz z fascynacją i zgrozą odkrywała w sobie, mogąc przez moment dotknąć marzenia. Oszukać świat.

@Silvan Zimmerman

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Nie spodziewał się, że jego gest zostanie wzięty za aż taką zachętę, ale pozwolił pokierować sobą Tahirze, opadając wraz z nią na miękkie poduszki. Przymknął na chwilę oczy, czując jej dotyk na ciele, wdychając zapach kadzidła i cynamonu, który niosła ze sobą.
Po chwili zsunęła się z niego, kładąc mu dłoń na klatce piersiowej w znanym im już układzie z tą różnicą, że teraz jego serce biło znacznie szybciej, niż wtedy gdy obudzili się tak pod stołem. Wtedy też bardzo szybko,
odsunął się od niej by uniknąć ich potencjalnego zakłopotania. Teraz było inaczej.
Obejmij mnie
Jej głos przerwał ciszę, a ona mogła poczuć, jak mięśnie Silvana nieco się spinają, gdy usłyszał prośbę wampirzycy. Podświadomość krzyczała, by się zatrzymał i pomyślał chwilę nad tym, co się właśnie dzieje, co niósł za sobą każdy ich gest i czy to nie był jednak moment na otrzęsienie się z tego i rozmowę. Ale prosiła tylko o ten jeden raz, a dzisiaj przecież i tak mieli nie myśleć za dużo. Co im szkodziło? Czy naprawdę warto było przerywać ten przyjemny moment dla powrotu do rzeczywistości, skoro Tahira nie prosiła o tak dużo, a on chciał jej prośbę spełnić?
Objął ją, uważając, by nie uszkodzić przy tym rannej ręki, najpierw nieco zbyt ostrożnie, ale zaraz mogła poczuć, jak uścisk wampira staje się bardziej pewny. Przekrzywił głowę tak, by mógł patrzeć jej prosto w oczy z ciepłym uśmiechem na twarzy, kciukiem swojej dłoni bezwiednie kreśląc niewielkie kółka na jej ramieniu. Nie odzywał się na razie, za bardzo bojąc się, że gdy tylko z jego ust padną pierwsze słowa, cały ta chwila bezpowrotnie straci swoją magię.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Symultanicznie z jego napięciem, przyszło i jej napięcie. Lęk, który przygasił jej płomień, ale też uczynił go łatwiejszym do okiełznania. Choć spojrzał na nią, nie dostrzegł jej oczu, a głowę okraszoną niesfornymi kędziorami. Jakby chciała uciec spojrzeniem, bojąc się odkryć przed nim znów, konfrontować z jego myślami, które mogłaby wyczytać z ukochanej twarzy. Ale to nie była do końca prawda. Ten jeden raz, był na swój sposób wyjątkowy, ale przede wszystkim unikatowy. Nie zamierzała ryzykować, rozpraszać, wypuszczać go z rąk. Przylgnęła doń mocniej, chłonąc objęcie silnych ramion, chłonąc wolę, którą włożył w ten gest, bez względu na jego intencje. W uścisku przesunęła się nieco, wspierając na zdrowej ręce tak, by głowę ułożyć na klatce piersiowej unoszącej się ułudą oddechu. Teraz miała możliwość zasłuchać się w łomot, jaki zainicjowała prostym gestem, zwierzeniem, które od dawna powinien przejrzeć, gdyby nie poświęcił swoich oczu i myśli chłodnej logice, nauce tak odległej od muzyki duszy. Przesuwała powoli dłoń po czerwonej, miękkiej wełnie, nie kierując jej nigdzie konkretnie, podobnie jak jego opuszki nie miały celu innego niż... no właśnie. Niż co?

@Silvan Zimmerman

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Drobne ruchy, kreślące wzory na czerwieni jego swetra sprawiały, że najchętniej zatopiłby dłoń w ciemnych lokach, ponownie przymykając oczy, po prostu ciesząc się chwilą, którą dzielili ze sobą. Ręką wampira powoli uniosła się w stronę szalonej, hebanowej korony zdobiącej jej głowę.
Wszystko do tej pory działo się na tyle wolno i spokojnie, by mózg wampira nie doświadczył zwarcia w wyniku tej nowej sytuacji, ale i na tyle szybko, by nie myślał za dużo nad gestami, które właśnie wykonywali jedno po drugim. Teraz jednak, gdy tak leżeli wtuleni w siebie nawzajem, myśli Silvana, których niestety nie dało się wyłączyć na zawsze, musiały się czymś zająć, a zajęły się próbą zrozumienia, co właśnie miało miejsce.
Początkowo czająca się jedynie gdzieś z tyłu głowy świadomość, że tak naprawdę dalej nie miał pojęcia na czym stali, coraz bardziej nie dawała się ignorować, wybudzając go z transu, w którym się znalazł. Bo właściwie co teraz? Co dalej? Nie będą mogli leżeć tak w nieskończoność, a wtedy co? Wiedział co czuł do Tahiry i jak dalej chciałby, by wyglądała ich relacja? Nie wiedział. Znał dokładne myśli Tahiry jeśli chodziło o nich? Też nie znał. Mógł polegać jedynie na tym, co mówiła mu wtedy o Tym Tajemniczym Wampirze i ich ostatnich interakcjach ze sobą. To było i dużo i mało jednocześnie.
Spojrzał na nią i lekko przygryzł wargi. Opuszki jego palców, już dotykały niesfornych kosmyków, gotowe czule bawić się nimi, ignorując coraz większy chaos w jego głowie. Westchnął cicho i zabrał rękę.
Pomijając własne wątpliwości, dotarło do niego, że przecież Tahira była ranna, zmęczona i objęta działaniem syntmixu. Nie powinien… Nie teraz. Musiał z nią porozmawiać. Wszystko ustalić. Dać jej nieco dystansu na wypadek, gdyby w lepszym stanie, zareagowała inaczej na jego pytanie.
- Przepraszam, ale nie wiem, czy to jest dobry pomysł - powiedział wreszcie, ciszej niż zamierzał, delikatnie unosząc się do pozycji siedzącej, tak by Tahira miała czas na zabranie swojej głowy. - Nie zrozum mnie źle. To nie tak, że… Ja… Po prostu… - Jego mózg po raz kolejny go zdradził, dając mu za dużo myśli i jednocześnie żadnego pomysłu, jak ubrać je w słowa. Nie uciekał wzrokiem od Tahiry, wpatrując się w nią z pewnym zakłopotaniem, jakby licząc, że zrozumie o co mu mogło chodzić na podstawie tych kilku zająknięć.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Gdyby ktoś zapytał Tahiry, to powiedziałaby, że absolutnie mogliby tak leżeć wieczność. Albo przynajmniej kilka godzin, a nie chwil, które ledwie się zaczęły, to momentalnie odeszły w przeszłość, niknąc w archiwizacji jego pamięci. Wiedziała, co musi nastąpić: im wyżej trwał lot, tym boleśniejszy musiał nastąpić upadek. "Ten jeden raz" dobiegł końca. Gdy tylko zaczął mówić, poczuł, że ona kuli się pod szeptem, jakby był trzaskiem bicza śmigającego nad głową. Nie zapierała się jednak, gdy się podniósł, nie walczyła z nieuchronnością losu. Od razu też zsunęła udo i  odsunęła się od niego, jak tamtej nocy, gdy myśląc, że śpi, ucałowała jego skroń, kradnąc jedną z błyszczących gwiazd istnienia. Kilka dni temu, w poprzednim życiu.

Nie odgarniała włosów z twarzy, nie patrzyła też na niego, mając zwieszoną głowę, pełną najczarniejszych myśli na swój temat. Przełykała gorycz sytuacji, której się spodziewała, a jednak co innego widzieć ziemię z góry wieżowca, co innego spotykać się z nią chwilę później.
– Jasne. Przepraszam. – odpowiedziała mu w zaciśnięciu, nieco oschlej, niż zamierzała. Oczywiście, że to nie był dobry pomysł. Oczywiście, że ktoś taki jak on nigdy by nie był zainteresowany kimś takim jak ona. Zsunęła się z łóżka, nie chcąc kontynuować tej bezsensownej niezręcznej rozmowy upychającej ją w stek kłamstw i sugestii, że na pewno pojawi się kiedyś ktoś, kto doceni, a my zostańmy przyjaciółmi, nic się przecież nie stało. Dla niej niestety stało się rozpaczliwie zbyt wiele i tłukła się przerażona tym faktem, jak rybka z pucharu pazia kielichów, która wypadła ze swojej złotej klatki i teraz zdycha na ziemi pozbawiona wody. Czy to właśnie był upadek wieży, które ukazały jej karty? A może odwrócona sprawiedliwość w czerwonej sukmanie sugerująca niewłaściwy osąd sytuacji? Chciała wyjść, już w zdrowej ręce ściskała kurtkę, gdy myśl o tym wbiła ją w miejsce. To jaki inny osąd tej sytuacji byłby sprawiedliwy? Jakie były inne drogi? Westchnęła ciężko opierając głowę o prowizoryczną ściankę, zwieszając ręce i płynnie opuszczając okrycie z powrotem na ziemie.

– Nie mam grzańca, ale... mm... chcesz jeszcze może napić ze mną kawy, czy chcesz już iść?– zmusiła się do pytania, nie odwracając się w jego kierunku.

@Silvan Zimmerman

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Widząc jej reakcję, już wiedział, że źle poprowadził tę rozmowę. Sam jako pierwszy się odsunął, ale gdy ona to zrobiła, nagle pożałował, że w ogóle się odezwał. Nie chciał by jego słowa ją zabolały, a chyba i tak mu się to udało.
- Nie. Proszę nie przepraszaj. Nie masz za co - Przecież powiedział, by nie zrozumiała go źle. Szybko poderwał się z łóżka w ślad za nią, a widząc jak chwyta w rękę kurtkę, gotowa do wyjścia, poczuł jakby trzymał zlewkę z kwasem, która zaraz miała mu wylecieć z gołej ręki, a on nie mógł być pewny, czy uda mu się na czas zapobiec tragedii.
Nagle zatrzymała się, kurtka opadła na ziemię, a on odetchnął z ulgą. Podszedł do niej niepewnie, wciąż zachowując bezpieczny dystans między nimi, by dać jej przestrzeń. Nie wiedział, czy bardziej bolało go to, że nawet nie odwróciła się w jego kierunku, czy gdyby jednak to zrobiła, a on zobaczyłby wyraz jej oczu.
- Tak poprosiłbym. Jeśli ty też nie chcesz bym sobie szedł - powiedział powoli, nawet nie mając w tamtym momencie szczególnej ochoty na kawę. - Tahiro ja… To co przed chwilą miało miejsce było chyba najlepszym momentem dzisiejszego wieczoru, naprawdę, ale - pokręcił głową, próbując pozbierać myśli, które złośliwie biegały we wszystkie strony, tworząc jedynie większy chaos. - Ale boże… Jeszcze kilka minut temu nie byłem pewny, czy naprawdę wtedy mówiłaś o mnie, a ty przed chwilą miałaś złamaną rękę i… - I chyba byłoby mniej niezręcznie, gdyby po prostu jedno z nich wyszło. Czy lepiej? Zdecydowanie nie. Mniej niezręcznie. Pewnie tak. A mogli dalej  tak leżeć, a on nie musiał się odzywać. Tylko co wtedy? Odbyć tę samą konwersację po godzinie, co musiałby być jeszcze gorsze?
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Chwilę trwała w bezruchu, bijąc się... nie, napierdalając się ze swoimi uczuciami i myślami, szarpiąc wewnętrznie z tym co powinna, a czego nie powinna robić. Zaraził ją skubaniec! Normalnie bycie ze sobą w łóżku wiązało się z fizycznym rozładowaniem większości napięć dnia codziennego. Ewentualnych wątpliwości co do założeń relacji, nigdy nie występowały w przypadku Tahiry. To ona zawsze była stronę mówiącą, że to nic takiego, że nie należy zbyt wielkiej wagi przykładać do kilku miłych chwil. Albo po prostu uciekała. Albo zabijała delikwenta nim przychodziłoby jej do głowy jakiekolwiek zaangażowanie emocjonalne i plany obudzenia go dla nocy. Tymczasem z Silvanem była w łóżku już trzykrotnie i za każdym razem kończyło się to dla niej drastycznym pogłębieniem wewnętrznej rozterki.

– Nie chcę żebyś sobie poszedł. – wymamrotała, czując, że jest gdzieś w spektrum pomiędzy rozszarpaniem któregoś z nich, rozpłakaniem się albo histerycznym śmiechem, najlepiej byłoby wszystkie te aktywności dokonywać symultanicznie pośród płomieni. I oblewać się krwią, dla lepszego efektu wizualnego. Mogłaby być syntetyczna. Drżała, wiedząc, że stoi tuż za nią, ale nie podchodzi. Nie rozumiała czemu, czy nie chce jej dotknąć? Czy się nią brzydził tak bardzo? Bał się jej? A jebać to... zdołała pomyśleć, by na pięcie odwrócić się po raz kolejny tego wieczoru i wbić się klinem w jego objęcie. Nawet jeśli on nie wiedział, trudno. Objęła go w pasie, nos ukrywając w miękkiej czerwieni, domagając się kojącego utulenia, zabierającego ten cały wewnętrzny kołtun.

– Jesteś strasznie głupi. Przecież robiłam wszystko, co mi doradzałeś – burknęła obrażona na cały świat, a przede wszystkim na niego. Dłonie położyła płasko na szerokich plecach i przesunęła je ku górze do barków, niejako kotwicząc się w nim. – ... ale ciesze się, że wygrałam z zabójstwem dwunastu kaczek. Bardzo pięknie mówisz po włosku, lubię Twój akcent. Mieliśmy wąchać te mydła po powrocie... – słowa wypływały z jej ust chaotycznie. Chciała powiedzieć mu wszystko i nic, chciała go zatrzymać przy sobie na zawsze i wykopać go ze swojego życia, jako źródło bardzo niepokojących uczuć.

@Silvan Zimmerman

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sponsored content


Strona 4 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach