2.01 The Page of Cups

3 posters

Strona 2 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
First topic message reminder :

Sekundy kapały jednostajnym rytmem, przelewały w gęste godziny wypełnione samotnością i pustką. Wnętrze było tylko nieznacznie podgrzewane, ale chłód przesączający się przez mizernie ocieplone blaszane ścianki był przyjemny. Zupełnie jakby ktoś pochował ją w nieco za dużej trumnie. To nawet nie byłby taki głupi pomysł mieć trumnę pomalowaną na czerwono, z wielkim napisem "Coca-cola" i kilkoma doczepionymi światełkami. Już dawno wyłączyła światło, zaraz po tym jak zachęcona chwilą zadała kartom niewłaściwe pytania. Arcykapłan na przecięciu zbyt zblazowany miał wyraz swojej ogolonej twarzy, bezdenna czerń oczu spoglądającej na nią odwróconej matki, a potem nadchodząca ruina... upadająca wieża. I jeszcze niesprawiedliwość na deser... Czy karty mogły być życzliwsze? Cóż za doskonała przepowiednia na nadchodzący rok. Pozostała więc czerń pośród rozsypanych arkanów i krew biegnąca ciurkiem przez słomkę wprost do ust.

Kiedyś jednak trzeba było wstać...

Gdy w końcu dźwignęła się z pozycji leżącej, klaśnięciem w dłonie przywołała światło. Zmęczona stagnacją, zniechęcona do życia, sprawdziła porę dnia i ze stęknięciem zawodu skonstatowała, że jest już noc i może wypadałoby rozprostować kości. Wsunęła na siebie termiczny jednoczęściowy kombinezon, narzuciła barwną, wzorzystą, sięgającą za kolana kurtkę i wychynęła przez jedne drzwi, a potem klapę. Zmierzch przychodził o tej porze roku wcześnie, teraz było ledwie po osiemnastej. Z sapnięciem zrzuciła na śnieg leżak, ustrojstwo umyślone pod letnie kąpiele słoneczne, aniżeli zimowe siedzenie i mrożenie sobie dupy, Tahira jednak rzadko kiedy przyjmowała rzeczy podług ich pierwotnego zamysłu. Uwaliła się na rozłożonym siedzisku i wyciągnęła papierosy. W ciężarówce wolała nie palić, ale tu, na świeżym i mroźnym powietrzu? Zaciągnęła się wilgotnym od wiśniowego syropu tytoniem i odchyliła głowę, czując początkowe, przyjemne odrętwienie przechodzące całe ciało.

Cisza, spokój i...

... czyjeś niespieszne kroki.

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Universal Person

Universal Person
Liczba postów : 523
Stragan, do którego pociągnęła Silvana Tahira, wcale nie był aż taki okropny i straszny. Fakt, niektóre porcelanowe figurki były szkaradne, niedokładnie pomalowane i wyglądały jakby były odrzutami z fabryki, kupionymi za bezcen i pomalowanymi ręcznie przez sprzedawcę. Oprócz straszliwego wyglądu charakteryzowały się też jednak naprawdę niską ceną. Trochę głębiej, dalej od niestabilnej krawędzi deseczki lady, stały o wiele ładniejsze sztuki, wykonane precyzyjniej i kosztujące od trochę, do znacznie więcej. Kiedy wampiry podeszły bliżej zobaczyły także, że można było zaopatrzyć się nie tylko w fantazyjne kaczki. Było także naprawdę dużo figurek różnych krów (realistycznie wykonanych, ale też bardziej rysunkowych niż anatomicznie poprawnych), kozice, świstaki i żaby. Oprócz tego jakieś bardziej nastawione na turystów popielniczki czy talerze z nazwą miejscowości, a zapewne też sprzedawca miał też pochowane prawdziwe skarby, czekające tylko na bogatszych klientów znających się na sztuce.
Właściciel z sumiastym wąsem i ciepłą czapką naciągniętą na uszy bacznie przyglądał się klienteli, a na widok Silvana i Tahiry uśmiechnął się szeroko, przyklejając na twarz swój najlepszy wyraz twarzy sprzedawcy, na jaki było go stać.

Rzućcie kostką k6, dodajcie wyniki i sprawdźcie co się dalej stało!
2 – 4:

5 – 8:

9 – 12:
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Na ułamek, ułameczek sekundy w ciemnych jak dno jaskini oczach, zabłysło przerażenie sarny stojącej na drodze i wpatrzonej ślepo w dwa oślepiające punkty zbliżające się z zawrotną prędkością. Czas stał się lepki jak miód ściekający ze spiralnego, drewnianego nabieraka, przełknęła ślinę w nagle wyschniętym jak wiór gardle a potem...

... wsunęła dłoń pod ramię Silvanowi przytulając się do niego bezczelnie.
– Ah Grande Dio! Meine Liebe widziałeś jakie słodziutkie? A mówiłeś, że nie ma po co tu podchodzić. Spójrz proszę na tę uroczą parkę? Nie mam pojęcia gdzie byśmy mogli ją postawić, ale jakby w gabinecie zabrać z gabloty te przeraźliwe indyjskie maski...? Mógłbyś za każdym razem gdy odrywasz się od swojej pracy, patrzeć na nie i widzieć nasze wakacje w tym przecudnym kurorcie. Och doprawdy co jest możliwe? Anpassung? Chyba jeszcze nie zdążyłam poznać tego słowa. – mówiła z włoską melodyjnością w głosie, szczebiocząc radośnie, bez trudu pozbywając się francuskiego osadu z gardła.  – I mają też magnesy luce dei miei occhi. Zawsze chciałam zbierać magnesy. – oparła głowę na jego ramieniu rozmarzona wizją, nie będąc już Tahirą, a rozkochaną we włoskim słońcu Francescą Albą Boccherinii, jedną z person, które witały pierwszych klientów Profanum w powojennym Paryżu.

@Silvan Zimmerman  @Ida Antonina Olszewska

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Silvan, który uznał, że wyprowadzanie sprzedawcy z błędu narobi jedynie więcej zamieszania, niż pożytku, nieco stracił zainteresowanie sugerowanymi produktami, gdy w stercie kaczek i reszty tego porcelanowego zwierzyńca wypatrzył niebieską krowę, która zamiast łat na ciele miała wypisane różne wzory chemiczne, czy raczej coś, co wyglądało jak wzory chemiczne, a w rzeczywistości w kilku miejscach było przypadkowym ciągiem cyfr i liczb, jak odkrył po dokładniejszemu przyjrzeniu się figurce. Eh… Aż go kusiło by poprosić sprzedawcę o jakiś marker, czy nawet pędzelek, by samemu to poprawić.
Nie spodziewał się, a chyba powinien, że Tahira postanowił odegrać przed niewinnym mężczyzną mały spektakl. Przez chwilę, zamiast odpowiedzieć, patrzył się na nią pytająco, raz po raz mrugając oczami, z porcelanową krową w wolnej ręce, próbując zrozumieć co się właśnie działo i jak ma na to zareagować.
- Dobrze? - powiedział, chociaż nie zabrzmiało to szczególnie przekonująco. Nie chciał jednak psuć Tahirze zabawy, więc odchrząknął już nieco pewniej, uśmiechnął się do niej najbardziej zalotnie jak w tym momencie potrafił, co wyszło mu na taką mocną trójkę z plusem, i kontynuował. - Pan mówi, że te magnesy mogą zostać dla nas spersonalizowane… Kochanie. - wskazał na puste magnesy, a potem, sam nie wiedząc czemu, postanowił nieco pobawić się tym ich małym spektaklem i odegrać się na Tahirze za to, że wzięła go z zaskoczenia. Spojrzał więc wampirzycy głęboko w oczy i rzucił - Luce dei miei occhi? Nie wiedziałem, że jesteśmy już na takim etapie naszego związku, meine Herzensdame.
Jak szybko Silvan pożałował tego żartu? Bardzo szybko, bo sam siebie doprowadził tym do zakłopotania.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Mawiają, że kiedy spoglądasz w otchłań, ona również patrzy na ciebie. Silvan więc spojrzał w oczy pustki, w oczy kobiety pogrążonej w żałobie za straconą miłością i nie zobaczył w nich nic więcej poza sobą. Jej twarz jednak znajdowała się jakby w stanie totalnego rozmaślanienia, przywodzącym na myśl Idę zapatrzoną w Maurice'a. Tahira zawsze była dobrą aktorką, czyż nie? Podciągnęła się na palce, wiśniowy tytoń, ciężar kadzidła i aromatu czarnej, mocno palonej kawy otoczył go zachłannie, a zaraz potem powiedziała aksamitnie:
– Probabilmente è perché non mi hai chiesto cosa ho visto dopo aver mangiato la mia fetta di torta il mio cuore... – zaraz potem, na policzku Silvana pozostawiony został odciśnięty bardzo gorący ślad calkiem niewinnego buziaczka. To tylko zabawa.

– To co byśmy chcieli na takim magnesie? Chciałabym jabłko. Może też krowę? Podoba Ci się ta zacna krowa? Ale te kaczuszki, które się przytulają też weźmiemy dobrze? Ja znajdę dla nich miejsce... A ma pan jakąś torbę, ale ładną, drewnianą, a nie plastikową? Próbujemy być bardziej eko, to modne od razu a plastik zabija żółwie. – powróciła do niemieckiego, kalecząc go co jakiś czas, lub wrzucając coś co w tym języku funkcjonowało w okresie miedzywojennym.

@Silvan Zimmerman  @Ida Antonina Olszewska

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Sam pocałunek nie zaskoczył go, aż tak bardzo jak to co powiedziała chwilę przed nim. Trochę spodziewał się jakiegoś "romantycznego" gestu, ale słowa, które wypowiedziała do niego po włosku wprawiły go w pewne zaskoczenie.
- Funghi - wymamrotał pod nosem. Na policzku dalej czuł ślad po jej pocałunku, chociaż Tahira już odsunęła się od niego. - Przecież się pytałem. Mówiłaś, że widziałaś grzyby i gwiazdy - Oczywiście mówiła też o innych rzeczach, ale o nich nie zamierzał wspominać, nawet jeśli mina sprzedawcy raczej wskazywała na to, że nie rozumiał języka, w którym właśnie rozmawiali. A może Tahira po prostu powiedziała cokolwiek dla większego efektu, a on zbyt mocno doszukiwał się w tym czegoś, czego tam nie było?
Jabłko na magnesie… Dlaczego musiała akurat wspomnieć o jabłku? Jabłko obecnie zajmowało u niego pierwsze miejsce w rankingu najbardziej problematycznych owoców, a to dlatego, że dwa dni temu wampirzyca zostawiła mu je wraz z fragmentem rozdziału książki, a on dość dobrze pamiętał w jakim kontekście pojawiło się ono w ich rozmowie. Myśląc o tym, poważnie zaczął wątpić, czy na pewno udało mu się dojść do dobrych wniosków. A na jaką odpowiedź tak właściwie liczył? Świetne pytanie. Ku własnemu zaskoczeniu, chyba nie był do końca pewny odpowiedzi, co skutecznie maskował przed samym sobą, nie dopuszczając so siebie tej części rozważań.
- Czemu akurat jabłko? - zagadnął, niby niewinnie, jednocześnie wskazując sprzedawcy, że wezmą i magnes i krowę i kaczuszki. - Tak. Ostatnio też założyliśmy własny ogródek na balkonie. Świetna sprawa. Pierwszy pomidor był gotowy do zbioru dokładnie w dzień naszej rocznicy. Niesamowite, prawda? - gadał głupoty, ale łatwiej mu było wymyślać na bieżąco udawany związek, niż konfrontować się z faktem, że Tahira w rzeczywistości może coś do niego czuła.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
– I tuoi occhi sono come bellissime stelle e nel tuo cuore la fonte della loro fiamma – szepnęła cicho wersetem z zapomnianego włoskiego sonetu, wtulając się mocniej w jego bark, niczym wąż ciasno oplatający swoją gałąź, ostatnią pewną nad przepaścią pozbawioną dna i nadziei.  

Tahira wewnętrznie drżała. Ta gra była kielichem najsłodszego czerwonego wina, zatrutego oniryczną ulotnością. Wiedziała zbyt boleśnie, że to tylko sen, sen, który nie ma prawa się ziścić. Łudziła się, że Silvan bawi się z nią fraszką, która jeszcze przed nadejściem świtu będzie musiała rozmyć się w śmiechu i obłudzie, w radosnym wypominaniu sobie, który pomysł na wkręcanie biednego sprzedawcy był zabawniejszy. To jednak do tej pory działało. Wszak na polowaniach z Sahakiem, ten pozwalał jej być na wskroś uległą, podporządkowaną córką, która gniecie w sobie złaknionego demona. I nigdy nie zadawał pytań, gdy wyszli już z roli. Dlaczego teraz miałoby być inaczej– przekonywała samą siebie, brnąc dalej:

– To przez der Apfelstrudel, który piekliśmy kilka dni temu. Widok Ciebie w fartuszku zmagającego się z ciastem, całego oklejonego mąką rozczula mnie do cna. Powinniśmy robić to częściej. – szczebiotała Francesca, jej twarz rozświetlał uśmiech kobiety dopieszczonej wspólnym wyjazdem. – Schatz? Idziemy dalej? Póki jeszcze jest otwarte, mam nadzieje, że nie przyszliśmy za późno i nie zamkną nam lodowiska przed nosem...

@Silvan Zimmerman  @Ida Antonina Olszewska

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Chyba wolałby, by prowadzili ten dialog po niemiecku. Wtedy miałby pewność, że te wszystkie słowa, brzmiące teraz tak prywatnie, były wypowiadane jedynie dla żartów, aby coraz bardziej napędzać tę małą scenkę, jak z jakiejś przesłodzonej komedii romantycznej. Przecież raczej nie widziała go w swojej wizji, prawda? I czemu miałoby mieć to cokolwiek wspólnego z ich wygłupami?
Silvan, widząc jak Tahira zaangażowała się w tenspektakl, postanowił jednak upchnąć wszelkie wątpliwości gdzieś w kąt swojej głowy, kierując się najważniejszą zasadą impro, głoszącą, że zawsze należy mówić tak i iść z tematem dalej.
- E il mio sorriso è largo come grandi funghi? - spytał rozbawiony, zgarniając z jej twarzy kosmyk włosów. - Comunque ci sono pochi occhi belli come i tuoi. Właściwie to nie skłamał. Obiektywnie patrząc oczy Tahiry były naprawdę ładne.
A oczy sprzedawcy dla odmiany były już mocno zniecierpliwione.
Stało się. Tekst o fartuszku go pokonał, a Silvan parsknął głośnym śmiechem. Uśmiechając się szeroko pod nosem zapłacił za pamiątki, niestety na personalizowany magnes z jabłkiem musieli poczekać, aż wróci żona mężczyzny, i powrócił spojrzeniem do swojej włoskiej "ukochanej".
- Lodowisko? - spytał z nieco uniesionymi brwiami, nie będąc przekonanym, czy jazda na łyżwach była czymś o czym szczególnie marzył tego wieczoru. Jeśli Tahira jednak uparłaby się przy tym pomyśle, nie zamierzał szczególnie dużo protestować. - Nie wolisz pochodzić jeszcze po straganach? Mogę spróbować ci coś wygrać, chociaż z moim celem chyba ostatnio nie jest najlepiej.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Ostatnio po włosku chyba rozmawiali przy swoim pierwszym spotkaniu, gdzieś na trasie między Paryżem a Konsantynopolem niemalże 100 lat temu. Jakże ten czas szybko biegnie? I myśląc, że temat już zakończony, znów zaczął składać zdania w jej ukochanej mowie. Nie tracjąc kontatku, zadarła głowę, by móc spojrzeć, upewnić się w komedyjce tkanej przez nich zdanie po zdaniu. A gdy padło porównanie: grandi funghi, cóż, nie będąc zaawansowanym mentalistą potrafiącym prześwidrować ludzkie intencje na wyrost, Silvan bez trudu rozpoznał, jak jego towarzyszka, miałaby kompletnie co innego na myśli, znajdującego się w nieco niższych partiach ciała. Jej mina oscylowała między "parsknąć niekontrolowanie i bardzo zwracająco na siebie uwagę" tudzież "skomentować dosadniej i oddać piłeczkę". I już otwierała usta, już miało paść pytanie, gdy prosty komplement, który słyszała cholernie dużo razy w ciągu swojego cholernie długiego życia, rozbroił ją na łopatki. Może nie chodziło o to, co ale też kto to powiedział. Może dostrzegła w jego mikromimice, że mówił szczerze. Maska, którą założyła, nadłamała się trochę, emocjonalny kalejdoskop potoczył się o kilkadziesiąt stopni. Zbyt szybko odwróciła głowę, zbyt mocno piekły ją policzki. Wąż poluźnił ciasny uchwyt na gałęzi i spadł.
Nie spodziewała się tego, jak kiepskim będzie graczem. A może nie doceniała przeciwnika?

Uwolnionymi dłońmi oburącz przejęła od sprzedawcy papierową torebkę z owiniętymi w brązowy papier kaczuszkami i gustowną porcelanową krową.
– Tylko proszę pamiętać o nowej dacie. Nie chcemy udawać, że
Kühlschrankmagnet była świąteczna. Wrócimy niebawem.
– poprosiła na pożegnanie i ruszyła od stoiska w głąb jarmarku. Miała nawet jakiś plan "zwiedzania", który ułożyła sobie w głowie, gdy odwiedzała to miejsce z Halide, ale teraz albo jej wywietrzał kompletnie układ straganów, albo coś się pozmieniało przez te kilka dni. Szkoda tylko, że pomidorek wyhodowany na rocznicę tak skutecznie czerwienił jej oczy i ściskała żebra w bezdechu. Wyobraźnia plastycznie podsuwała rząd donic wymalowanych wspólnie podczas dłużących się coraz bardziej wiosennych poranków. Widziała biel i granat w symetrycznie–geometrycznych wzorach, jedną stylizowaną na egipskie hieroglify, inną oplecioną wzorami fotosyntezy i czwartą, taką barwną, gdzie malowali swoimi dłońmi. Wiedziała, że to był jego pomysł, bo tyle razy narzekała, że ma dla niej mało czasu. Chciał jej podarować słońce w owocu, który najbardziej kojarzył mu się z włochami. Ziarna z pewnością były sprowadzane z Calabrii, bo wspominała o niej zbyt często w cicho snutych opowieściach z czasów, kiedy się jeszcze nie znali. Kilka słów, głupi żart, a ona pamiętała, jak oblewali się wodą, przy każdym nocnym podlewaniu, jak w mokrych ubraniach nawet nie zdążali dotrzeć do łóżka. Wewnętrznie drżała jak osika, nie było czasu i dystansu, by zrzucić z siebie ten sen. Zmienić sen. Skupić się na czymkolwiek innym. W akcie desperacji, trochę na ślepo podeszła do byle czego, byle szybciej zmienić temat, odwrócić uwagę, przestać o tym myśleć. Może to zapach, może intuicja, dłonie trafiły na znajomy płotek zimowego ogródka z ustawionymi ławami.
– O proszę, coś na rozgrzanie dobrze nam zrobi. – podjęła po francusku próbę brzmienia całkiem swobodnie. Szkoda, że gardło było tak zaciśnięte, a dłonie mocno dociśnięte do boków. – Wiedziałam, że z Hali wcale nie szłam jakoś daleko by dotrzeć do źródełka. – dodała, próbując nadać dobry kierunek ich rozmowie.

@Silvan Zimmerman @Ida Antonina Olszewska



_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Universal Person

Universal Person
Liczba postów : 523
Pan sprzedawca nie wtrącał się w rozmowę, w ogóle nie ingerując w wymianę zdań. Skoro para, którą chciał tylko namówić na jak najdroższe zakupy zaczęła dyskutować po włosku to uznał, że tak właśnie miało być. Zaśmiał się tylko uprzejmie na opowieść o ogródku, starając się wyglądać na zainteresowanego, ale jednak niezbyt nachalnego. Gdyby miał, to zaprezentowałby porcelanowe doniczki, a tak to jedynie wskazał na figurkę pomidora, który jechał na nartach. Bardzo specyficzne.
W końcu jednak wampiry zdecydowały się na zakup proponowanych dóbr, a nawet skusiły się na magnes. Pan z wąsem zapisał dokładnie co miało się na nim znaleźć, pobrał zaliczkę i wypełnił kwitek, z którym mieli odebrać produkt pod koniec dzisiejszego wieczoru lub w któryś z kolejnych dni. Zapakował resztę wybranych rzeczy z najwyższą starannością, po czym pożegnał się po niemiecku, nieudolnie mówiąc także buongiorno, które miało chyba znaczyć do widzenia, ale coś mu się pomyliło.
Wampiry następnie skierowały się do stoiska z alkoholem, gdzie poprzednim razem Tahira wypatrzyła na pewno wiele rodzajów grzanego wina. Z racji tego, że było coraz później, nie było do niego długiej kolejki. W ozdobne kubeczki, za które była pobierana kaucja, nalewany był aromatyczny alkohol.

Rzućcie kostkami (k20), by sprawdzić wasze szczęście!
jeżeli obydwoje wyrzuciliście parzyste lub nieparzyste:

jeżeli jedno z was wyrzuciło parzyste, a drugie nieparzyste:
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Przed zapłaceniem za figurki, Silvan zdecydował się jeszcze dorzucić do zakupów jadącego na nartach pomidora, bo warzywo wyglądało na tyle głupio i kiczowato, że aż go zauroczyło.
- A zdobywczynią Oscara jest… - rzucił, już po odejściu od stoiska, wręczając wampirzycy całe opakowanie, z większą nabożnością, niż robili to prowadzący podczas ceremonii rozdania nagród Akademii.
Gdy tylko podeszli do stoiska z grzanym winem Silvan od razu poczuł, że to zdecydowanie było coś,czego potrzebował. Uśmiech nieco mu przygasł, gdy zorientował się, że nici ze spróbowania jednego z tych bardziej eksperymentalnych smaków, ale takie były uroki bycia wampirem. Można było przychodzić na pewne wydarzenia jedynie po zmroku, a wtedy nie miało się gwarancji, że wszystkie najfajniejsze rzeczy wciąż będą tam grzecznie czekać, niewykupione przez ludzi.
Spojrzał z uśmiechem na Tahirę.
- W takim razie poprosimy dwa specjały St Moritz - oznajmił, płacąc za napoje, zupełnie nieświadomy katastrofy, która miała zaraz nadejść.
Po chwili czekania, kubeki z parującym grzańcami znalazły się już w ich rękach.
- Wiesz co? Miałaś dobry pomysł, by tu przyjść. Chyba naprawdę czuje się lepiej - powiedział, biorąc łyk napoju. - Ciekawe czy mają tu jakieś stragany z my….
No i się zaczęło.
Łzy. Kaszel. I ogólnie wszystkie inne dzikie odgłosy świata. Ledwo udało mu się odstawić kubek na ladę, zanim reakcja alergiczna rozkręciła się na dobre. Truskawki. W grzańcu musiały być truskawki w ilości na tyle dużej by zafundować mu jarmark życia, ale na tyle małej, by przykryte innymi zapachami pozostały przez niego niezauważone. Osłaniając sobie ramieniem usta, wolną ręką dał znać Tahirze, że wszystko gra, nawet jeśli to co się z nim działa ewidentnie wskazywało na coś zupełnie innego. Odsunął się od straganu, na tyle niezgrabnie, by cofając się wpaść na jakiś ludzi, ale na całe szczęście jedynie spojrzeli się na niego z niepokojem i poszli dalej. Jakby ktoś się pytał czemu Silvan tak nienawidzi, tych małych czerwonych diabłów z pestakmi i dlaczego był taki wkurzony, gdy jego sztuczna krew nieplanowanie smakowała jak one, to właśnie dlatego.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Kochała w nim to... zaraz, nie nie nie nie nie nie wcale nie kochała, przecież kochała tylko jednego mężczyznę, który jej nie chciał, gdzie groch do klękania, gdzie powróz rozdarty na plecach i bicz z takimi małymi haczykami na końcówkach rzemieni do smagania gojącej z bólu skóry? Bardzo lubiła w nim ten niegasnący optymizm, ten uśmiech i lekkość, z jaką podchodził do wygłupów, on poważny pan chemik, doktor, pamięć doskonała. Z wielką estymą wspominała te wszystkie spotkania "w połowie drogi" gdy on poddawał się czasem jej pomysłom, drgnięciom chwili, ale też i ona ów pomysły miała mniej niebezpieczne, mniej destrukcyjne. Tymczasem wino, które miało być kojącym przystankiem okraszonym nieśmiałym uśmiechem, lokiem odgarnięty za ucho tam gdzie przed momentem szlak wytyczał jego palec... Wino okazało się zatrute. To wszystko nagle zawirowało, gdy jej... jej bliska osoba, nagle zaczęła się krztusić i charczeć.

– Na bogów, co Ci sie dzieje?! – zawołała zdenerwowana łapiąc go za ramię. Jego zapewnienia wykonane na migi, gwałtownymi niezrozumiałymi ruchami niepokoiły jeszcze bardziej. Zagarnęła go do siebie, coby nie wpadał na ludzi i odciągnęła do ławeczki w kącie ogródka nazywanego piwnym. Normalny człowiek wołałby pewnie wody czy coś, ale ona już od dawna nie była człowiekiem.
– Co tam było kochany? Przecież nie wrzuciliby do tego czosnku...? – pytała gorączkowo, próbując odgarnać mu włosy ze zroszonego potem, lodowatego czoła. Nagle połączyła kropki, rozpoznając w końcu objawy jako alergiczne... – Cazzo di fragole...– żachnęła się przez zaciśnięte zęby, drżąc na myśl o tym ile tego gówna było w lokalnej specjalności. Choć nie była to do końca wina sprzedawczyni (w końcu niewiele z ludzi uczulonych na truskawki tak bardzo dotkliwie doświadcza spożycie owocu poddanego obróbce termicznej), to obecnie Tahira chciała wzorem swojego stwórcy dopaść ją i rozerwać klatkę piersiową na strzępy, a potem pożreć jej bijące jeszcze serce, a flaki rozwiesić wzdłuż bandery lodowiska. Ku przestrodze. Z trudem panowała nad gniewem i strachem, próbując oba przekuć na działanie. Sama nie będąc alergikiem, nie miała przy sobie żadnych leków chociaż... Czy to nie Silvan powtarzał jej kiedyś, że chemia jest wszędzie, wystarczy tylko uważniej patrzeć?
– Czekaj, chyba wiem... wiem co może Ci pomóc...Pamiętasz jak opowiadałeś mi o tym, do czego jeszcze można użyć koki? No pewnie, że pamiętasz...– szepnęła przykładając na moment czoło do jego skroni, roztrzęsiona w konieczności działania, rozproszenia durnej bezsilności, która rozsadzała ją od środka. Siedzieli w kącie ogródka piwnego, odwróceni plecami do innych, przed sobą mając tylko stolik i ścianę kolejnego drewnianego stoiska. Na moment tylko, gdy Tahira grzebała w wewnętrznej kieszeni płaszcza, podeszła nieoczekiwanie spłoszona jebana pizda kobieta, pytająca, czy wzywać karetkę i trzęsącymi się dłońmi kładąc na stoliku garnuszki od wina, ale wypełnione wodą. Tahira ostatnimi siłami woli odprawiła ją tłumacząc, że mąż potrzebuje dostać lekarstwo i że zaraz wszystko będzie dobrze, jeśli tylko przestanie kurwa patrzeć się jej na ręce.

Gdy tylko odeszła Tahira skuliła się i dbając o to, by nikt nie widział, z całej siły przegryzła swój kciuk wysuniętym kłem. Krew była niezbędna, by ów "lekarstwo" zrobiło swoją robotę. Palec powędrował do ukrytego woreczka z kokainą, która przylgnęła momentalnie do ciepłej czerwieni. Nim zdążył zaprotestować, jej palec powędrował do ust, konkretnie do dziąseł, i Tahira jak troskliwa mama zaaplikowała maść tłumiącą reakcje alergiczną. Tylko kilka efektów ubocznych, ale lepszych niż charkanie, łzawienie i aktywne umieranie na środku zapadłej szwajcarskiej dziury.
– Mam... mam nadzieję, że Ci pomoże, złap oddech, na pewno tego gówna nie było tam tak dużo, żebyś nie mógł złapać oddechu... – szeptała, zaklinała, wciąż taksując jego twarz, szukając choćby najmniejszych oznak poprawy.

@Silvan Zimmerman @Ida Antonina Olszewska

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Trzeba było przyznać, że z boku mogło to wyglądać znacznie bardziej dramatycznie, niż powinno. Sprawy pewnie nie ułatwiał sam Silvan, który raz po raz, próbował nieporadnie dać na migi znak, że naprawdę nic mu się nie dzieje i jedynie nieco chwilowo umiera.
Dał się grzecznie poprowadzić Tahirze, wdzięczny za przejęcie inicjatywy i zaciągnięcie go na jedną z ogródkowych ławek. Nawet nie zdążył powiedzieć jej o truskawkach, bo najwyraźniej doskonale pamiętała o tym co go uczulało i połączyła kropki. Pokiwał więc po prostu głową na tak, między jednym, a drugim kaszlnięciem i parsknął cicho, przez absurd tej sytuacji, tylko że zamiast śmiechu z jego ust wydobył się charczący dźwięk w swoim brzmieniu przypominający raczej czajnik z problemami, niż jakąś formę rozbawienia.
Spojrzał na nią zaskoczony, próbując przetrzeć sobie ręką mokre od łez policzki i ponownie skinął głową na znak, że tak oczywiście, że pamięta. Zdziwił się natomiast, że ona tak dobrze pamiętała jedną z licznych chemicznych ciekawostek, którymi atakował ją podczas ich w wielu lat wspólnej przyjaźni.  Widocznie nie zanudzał jej, aż tak bardzo jak czasem mu się wydawało.
I trudno było wyjaśnić czemu, ale ten moment, gdy jej czoło dotknęło jego skroni, naprawdę pomógł mu zebrać myśli. Widział, że jest zestresowana tą sytuacją, pewnie nawet bardziej, niż on sam. Jasne, nie był fanem alergicznego umierania na jarmarku, ale wiedział, że to przejdzie. W najgorszym wypadku będzie musiał jeszcze trochę poumierać. Złapał ją szybko za dłoń, ściskając lekko i mruknął, że naprawdę wszystko jest dobrze. A potem kichnął tak mocno, że z jego ust poleciało kilka niewyraźnych niemieckich przekleństw.
- Mąż? - wydusił z siebie, gdy sympatyczna kobieta, która przyniosła mu wodę poszła sobie. W przeciwieństwie do Tahiry on uśmiechnął się do sprzedawczyni i uniósł kciuk do góry na znak, że jeszcze nie zamierzał opuszczać tego świata. Na pewno nie przez truskawki.
Już wcześniej domyślił się, co Tahira zamierzała zrobić i chociaż nie był zbyt wielkim fanem tego pomysłu, zdecydowanie wolał zaoszczędzić sobie, a zwłaszcza wampirzycy, więcej nerwów, więc po prostu bez marudzenia dał sobie zaaplikować "lekarstwo".
Po chwili rzeczywiście odczuł poprawę. Lepiej mu się oddychało, kaszel powoli przestawał być, aż tak uciążliwy.
- Jest lepiej - powiedział nieco ochryple, kładąc głowę na jej ramieniu, by na chwilę zamknąć oczy i wziąć kilka głębszych oddechów. Naprawdę było lepiej. Co więcej, zamiast zmęczenia spowodowanego atakiem, odczuwał rosnący przypływ energii i dobrego samopoczucia. Może naprawdę jedynym czego potrzeba było alergikowi do szczęścia była kokaina? - Dziękuję. Ja… Nie chciałem cię tak przestraszyć. Boże ten grzaniec… - kaszlnął, ale cicho i zdecydowanie mniej dramatycznie. - Wiesz, że istnieją inne sposoby na podduszanie, niż zaciąganie do stoiska z truskawkowym winem? - zaśmiał się cicho, wciąż nieco oszołomiony ich przygodą sprzed chwili i dopiero wtedy dotarło do niego, jak głupio mogło to zabrzmieć. Szybko zabrał głowę z jej ramienia. - Zaraz. Nie. Nie wiem czemu to powiedziałem. To nie miało tak zabrzmieć. Naprawdę. Chodziło mi ogólnie o duszenie, a nie…. Nie, nie ważne. Zapomnij proszę, że się odezwałem. Wszystko dobrze?
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Tasieńka była specjalistką, uczoną w dziedzinie rasy wiecznych. Niestety, gdzieś w wyborach życiowych poświęciła sporo czasu na studiowanie anatomii, historii, kultury, zalet i słabości tej odnodze spod znaku Luny. I nie chodzi o to, że uznałaby, że w normalnych okolicznościach uznałaby alergię za śmiertelną, chociaż byli i tacy co mieli dowcipnie alergię na czosnek, światło słoneczne czy cuda pokroju srebra. Nigdy wcześniej jednak nie była świadkiem zaostrzonej reakcji alergicznej (nie w przypadku wampira czy wilkołaka), wszystko zadziało się tak nagle i co najważniejsze dotyczyło Bardzo Konkretnej Osoby...

Jego oddech uspokajał się, a głowa dociążyła drżące kobiece ramie ukryte pod pstrokatą kurtką w dzikie tygrysy. Bezmyślnie, bez większych zahamowań otoczyła go opiekuńczym gestem, wolną ręką znajdując jego dłonie. Sama próbowała uspokoić oddech, mierząc się z ulgą, która nagle rozlała po ciele zaciskający strach. Lapsus językowy spotkał się z drżeniem ramion sugerującym, że tłumiła śmiech. A jednak, gdy podniósł się zamotany w tłumaczeniach, mógł dostrzec, że jego kompanka wieczoru zamiast tego płacze, wciąż w przejęciu mu się przypatrując.

– Ja przepraszam my.... my piłyśmy wiśniowe, nie wiedziałam... nie wiedziałam... اغفر لي... – łkała, w poczuciu winy zwieszając głowę i kapiąc wielkimi kryształowymi grochami na ich złączone ręce.  

@Silvan Zimmerman

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Myślał, że się śmieje. Myślał, że zaraz rzucił coś w odpowiedzi i nie da zapomnieć mu tak łatwo o tym co właśnie powiedział. Nie spodziewał się, że kobieta zacznie płakać. Teraz to Silvana dopadł stres. Powiedział coś nie tak? Co miał robić? Jak ją pocieszyć? Przecież chciał jedynie zażartować, a nie zasugerować, że w jakikolwiek sposób była to jej wina. Nie była. Zresztą teraz, gdy czuł się lepiej, miał ochotę zapomnieć o tym przykrym incydencie, wstać i coś jeszcze porobić. W końcu noc była jeszcze młoda.
Uścisnął mocniej ich złączone ręce i posłał jej szeroki uśmiech.
- Hej, nie masz za co przepraszać. Przecież się nie stało. Naprawdę. Nie mogłaś wiedzieć co tam będzie. Sam nie wiedziałem, a przynajmniej dzięki twojej szybkiej reakcji jest już lepiej. - Lepiej. Ha! Lepiej to mało powiedziane. Silvan czuł się świetnie. Wygrał z truskawkami, życie było piękne, a on miał w sobie więcej energii, niż gdy tutaj przyszli. Ostrożnie otarł łzy z prawego policzka Tahry i energicznie wstał z ławki ciągnąć ją za rękę ze sobą do góry.
- Nie myślmy już o tym dobrze? Trzeba ci jakoś poprawić humor. Chodź pójdziemy na łyżwy. Przecież chciałaś. Albo lepiej. Wygrajmy jakiegoś wielkiego słonia. I to w jakimś dziwnym kolorze. Albo w paski! Albo kolorowe słońca. Możemy też kupić po drodze karty, to pokaże ci kilka sztuczek na poprawę humoru, ale wiem, czy to przyniesie jakiś efekt. Próbowałem tak robić z Mauricem, gdy był mały i zazwyczaj był średnio zachwycony, chociaż chyba tym akurat mu życia nie zniszczyłem. - Powinien poczekać jeszcze kilka minut, aż inne objawy reakcji alergicznej również opadną, w końcu tych truskawek nie było znowu, aż tak dużo, ale Silvan nie chciał marnować czasu. Po co siedzieć na ławce, gdy byli na jarmarku, na którym czekało ich tyle wspaniałych rzeczy do roboty?
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Tahira pozostawała struchlała, poruszona, w głębokim stresie, ale oto jej gwiezdny łowca szarpnął ją za rękę i wyrwał z marazmu lepkiej przeszłości, która zaczęła powoli sunąć jej po kostkach i łydkach ku górze, ku zmartwiałemu sercu. Nie było czasu, w tym przedziwnym czasie odwróconego lustra, Silvana z dopalaczem kokainowym i zmartwiałej Tahiry patrzącej szklistymi oczami za bardzo w przeszłość.

Przed opuszczeniem ogródka chciała chyba posłać nienawistne spojrzenie w kierunku kobiety próbującej otruć jej towarzysza, ale wyleciało jej to z głowy. Kalejdoskop znów przesunął się od dwadzieścia stopni, ból i poczucie winy zbyt mocno połączone były u niej z uczuciem oddania i...
Dobiegła kilka kroków, by znów zapleść się na jego ramieniu, choć nie udawali już pary. Duszno jej było od nadmiaru jaki pompowany był w rozgrzanym ciele, palących policzków otartych niedbale różowym mankietem.
– Il grande elefante sembra fantastico... – szepnęła drżąco, nie wiedząc, czy cokolwiek dotrze do niego przez różową watę, która otaczała teraz jej głowę. Płynęła z nurtem, oddychając nim coraz spokojniej, w szaleństwie sielskiego życia, które nigdy nie było jej udziałem.

@Silvan Zimmerman @Ida Antonina Olszewska

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sponsored content


Strona 2 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach