Skrót statystyk : S: 4/5
SPT: 0/5
PRC: 0/5
OP: 2/5
WT: 2/3
SPECJALIZACJE I CECHY
— Niewrażliwy
— Mechanik (WT)
MUTACJE NEGATYWNE
— Nerwus [-1 samokontrola]
— Niestabilny
— Wybrakowany [-1 ukrywanie nadnat.]
MUTACJE POZYTYWNE
— Dobre uzębienie
— Predator [+1 PRC]
— Żarłacz
SPT: 0/5
PRC: 0/5
OP: 2/5
WT: 2/3
SPECJALIZACJE I CECHY
— Niewrażliwy
— Mechanik (WT)
MUTACJE NEGATYWNE
— Nerwus [-1 samokontrola]
— Niestabilny
— Wybrakowany [-1 ukrywanie nadnat.]
MUTACJE POZYTYWNE
— Dobre uzębienie
— Predator [+1 PRC]
— Żarłacz
Liczba postów : 87
First topic message reminder :
Lars nie przepadał za Paryżem. Niestety potrzebował zostać w mieście na jakiś czas, co znaczyło, że musiał się gdzieś podziewać od czasu do czasu, by nie wkurwić się ostatecznie. Ostateczne wkurwianie się nie było dobre dla nikogo, a już szczególnie jego samego i jego planów, które nie skończyłoby się jak należy, jeśli spaliłby je wybuchem agresji w nieodpowiednim do tego momencie... Jakby jakikolwiek był odpowiedni.
Tym razem postawił na wyjście do niedużego lasu znajdującego się nieopodal miasta. Liczył, że tam jak raz nie trafi na żadnego człowieka... Ani nie do końca człowieka. Był już wieczór, a co za tym szło czas, w którym mało kto biegał samopas po takich okolicach, był więc dobrej myśli.
Zabrał ze sobą torbę z potrzebniejszymi betami i był gotowy na podbój dziczy. Zaparkował pickupa przy jednym z turystycznych szlaków prowadzących po leśnych ostępach i wysiadł, słysząc przyjemny chrzęst grubszych kamyków podjazdu zgniatanych pod podeszwami butów. Ten dźwięk zawsze kojarzył mu się z byciem w drodze.
Rozprostował kości, zarzucił torbę na ramię, zatrzasnął drzwi samochodu i ruszył w kierunku wejścia do lasu. Chciał zagłębić się nieco w drzewa, zanim pomyśl i o prawdziwym prostowaniu kości, które wymagało miejsca, w którym nikt nie mógł przypadkiem na niego wpaść.
Lars nie przepadał za Paryżem. Niestety potrzebował zostać w mieście na jakiś czas, co znaczyło, że musiał się gdzieś podziewać od czasu do czasu, by nie wkurwić się ostatecznie. Ostateczne wkurwianie się nie było dobre dla nikogo, a już szczególnie jego samego i jego planów, które nie skończyłoby się jak należy, jeśli spaliłby je wybuchem agresji w nieodpowiednim do tego momencie... Jakby jakikolwiek był odpowiedni.
Tym razem postawił na wyjście do niedużego lasu znajdującego się nieopodal miasta. Liczył, że tam jak raz nie trafi na żadnego człowieka... Ani nie do końca człowieka. Był już wieczór, a co za tym szło czas, w którym mało kto biegał samopas po takich okolicach, był więc dobrej myśli.
Zabrał ze sobą torbę z potrzebniejszymi betami i był gotowy na podbój dziczy. Zaparkował pickupa przy jednym z turystycznych szlaków prowadzących po leśnych ostępach i wysiadł, słysząc przyjemny chrzęst grubszych kamyków podjazdu zgniatanych pod podeszwami butów. Ten dźwięk zawsze kojarzył mu się z byciem w drodze.
Rozprostował kości, zarzucił torbę na ramię, zatrzasnął drzwi samochodu i ruszył w kierunku wejścia do lasu. Chciał zagłębić się nieco w drzewa, zanim pomyśl i o prawdziwym prostowaniu kości, które wymagało miejsca, w którym nikt nie mógł przypadkiem na niego wpaść.