16.01 The Knight of Cups

2 posters

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Go down

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
First topic message reminder :

to koniec

Szła chwiejnie, czując wszystko i nic jednocześnie, pozbawiona marzeń i pragnień. Pusta skorupa.

nie poszedł za Tobą

Brud i popiół mieszał się ze łzami, które bez kontroli zalewały jej twarz.

nawet po najczarniejszej nocy, przychodzi jasny nowy dzień

Świt zastał ją na ławce w parku. Poczuła momentalnie piekące, styczniowe słońce, składające pocałunek śmierci na jej zepsuciu. Obcy, śmierdzący Paryż wyciągał po nią ręce, odbierając jej ostatnią możliwość, ostatni, desperacki gest woli, by umrzeć na swojej ziemi, nie pośród piekielnego miasta, w którym przyszło jej żyć przez tyle lat. Ostatkiem woli dźwignęła się, kryjąc wśród cieni, przemykając do metra, kryjąc worek na mięśnie i kości, którym była, wypełniony ostrymi okruchami zdeptanej duszy. Wdeptała się w kąt, wiedząc, że zaraz ktoś ja przegoni. Ludzie lękali się podchodzić do brudnej wariatki, ćpunki z pewnością, która rozpaczała, zawodząc w drgawkach, mówiąc coś w językach świata, plącząc je ze sobą jak psychodeliczną makramę śmierci. W końcu ktoś ją skopał i przegonił, a jej udało się czmychnąć w mrok podziemi, korytarze metalicznych czerwi, władców tej krainy.

nosferatu

Gdy ocknęła się znów, czuła ścisk głodu i atawistyczne rwanie ku ofierze. Podniosła się zesztywniała i chłodna z kamiennego załomu piwnicy, do której się włamała. Jak szczur, którym już nie była. Martwa. Nikomu niepotrzebna. Przyszła też świadomość bólu dłoni, które nie miały jak się zregenerować, jej zęby zalśniły, gdy czułe zmysły posłyszały przemykającą ofiarę, ale potem kobieta skuliła się, obejmując kolana, zaczęła bujać to w przód to w tył, próbując ukoić jakkolwiek swoje istnienie. Bezskutecznie. Ugryzienie samej siebie, swoisty kanibalizm dał ułudę kontroli, siłę, by otrzeć krew z twarzy i iść, przeć dalej w tej miejskiej dżungli pozbawionej ciepła. Sierota nocy wychynęła przez właz, czując mróz na twarzy, lecz jakby go było mniej trochę. Nic dziwnego, skoro jej serce zgasło, skoro była tylko chodzącym trupem, który zwyczajnie poszukuje swojego grobu...

Wylazła zeń niespiesznie, szczątkowo orientując się, w której jest dzielnicy. Przeszła niepewnie kilka kroków ignorując zaciekawione spojrzenia przechodniów, kryjąc się w cieniu śmierdzących zaułków przed ludzkimi służbami, które jeszcze gotowe by ją zgarnąć z chodnika w czasie jej ostatniej drogi. W końcu jednak wdrapała się z trudem po schodach i po chwili wahania zadzwoniła do drzwi, czując w głowie absolutną pustkę. Nie myślała o tym, że wciąż śmierdzi spalenizną drewnianych belek, materiałów, tapet, klejów i tony plastiku. Nie myślała o tym, że wciąż ma na sobie czarną wełnianą koszulę Sahaka oblepioną jej potem, krwią i zatartym weń popiołem. Nie myślała też o klejących się do twarzy włosach, lokach w kołtunach mieszaniny błota i ulicznego pyłu. Nie myślała o tym, jak bardzo nie chciałaby, aby oglądał ją w tym stanie. Chciała tylko...

– Przyszłam się pożegnać S... Silvan... Ja...– zdążyła tyle wydusić z siebie, nim głos jej się załamał, nim zalała ją fala odrazy do samej siebie i tego, czym była. A potem już przyszły łzy, znowu łzy, których wciąż było mało, by spłukać grzech jej istnienia.

@Silvan Zimmerman

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Myśli ciurkotały zmęczonym poszumem strumienia. Czas nie miał znaczenia, jakby trafiła do pokoju wyściełanego miękkim materacem, bez okien, bez drzwi, bez oczekiwań. Pokoju, w którym nie mogła się karać bardziej za to co się wydarzyło. Pokoju, w którym jedynym środkiem uspokajającym był sam pokój, ale nie potrzebowała nic więcej. Cisza. Miękkość. Zapach mchu. O czym Silvan nie myślał, a Tahira nie do końca zdawała sobie sprawę, to fakt, że przy nim czuła się lepiej. Zaopiekowana w bieli, nigdy głodna, niepotrzebująca hektolitrów uwagi, gdy dostawała jej dokładnie tyle, ile potrzebowała. Był w tym jednak pewien zgrzyt, białe plamy ich znajomości w których...

– Myślisz, że to pierwszy raz, gdy wszystko płonie? Że to pierwszy raz kiedy nie śpię, nie jem i tylko patrzę w przestrzeń fantazjując o własnym zgonie, a potem kryję twarz w białym śniegu tak, że nawet przy odnowie żyłki w nosie pękają i chlustają krwią na prawo i lewo? Lubisz mnie za czas pokoju, czy byłbyś w stanie mnie znieść wiedząc jak często zapada się cały mój świat i z błota i gówna próbuje ulepić go od nowa? – mówiła spokojnie, jej ciało pozostawało swobodne, zmiękczone zmęczeniem i spokojem, którym ją infekował. Nie otwierała oczu bojąc się nadal, ale pytanie i tak wybrzmiało:– Nie boisz się, że Twój dom też wysadzę? Jeśli uznasz, że nie jestem dość dobra dla Ciebie?

@Silvan Zimmerman

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Kamienica go zmartwiła, tak samo jak stan, w którym się teraz znajdowała Tahira, ale przecież dalej tu siedział i zapewniał ją, że dalej pozostaje otwarty na możliwość kawykawy, gdy poradzi sobie z trawiącym ją pożarem.
- A byłabyś gotowa słuchać wtedy tego, jak próbuję cię pocieszyć? - odpowiedział pytaniem na pytanie, na chwilę uciekając wzrokiem gdzieś w głąb pomieszczenia i zagryzł wargi. Tego się najbardziej się bał. Nie tego, że ona kiedyś znowu zapadnie się w sobie, a tego, że jeśli to się stanie nie będzie w mógł jej pomóc i zamknie się w sobie, odsuwając się od problemu, zamiast wyciągnąć do niej dłoń. Nie wiedział, jak radził sobie teraz. Chyba było już nieco lepiej z nią, ale czy na pewno? A co będzie jutro? Co jeśli powie coś, co jej zaszkodzi? Nie bał się złych sytuacji. Był już przecież świadkiem wielu kryzysów w tym tych, w których brali udział, a czasem nawet i je wywoływali, jego najbliżsi. Bał się bezradności w ich obliczu. Powrócił spojrzeniem, ku jej zamkniętym oczom, odgarniając jeden z licznych kosmyków z jej czoła. - Czemu miałbym uznać, że… - Zmarszczył brwi i pokręcił głową. - Przedstawiasz się w złym świetle, zakładając, że inni są idealni, gdy tak wcale nie jest, wiesz?
I jasne, może nie każdy wysadzał w powietrze kamienice, ale on też mógł okazać się dla niej nieodpowiedni. Wiele rzeczy mogło się wydarzyć. Niekoniecznie z jej strony.
Kamienica… Temat, który ciągle krążył nad nimi niczym burzowe chmury, a który ciągle pomijał. Musi się o to spytać. Musi zrozumieć.
- Dlaczego to zrobiłaś? - spytał szeptem, ledwie słyszalnym dla kogoś, kto nie byłby obdarzony wampirzym słuchem.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Milczała.

Milczała długo, choć nie wyczuł pod swoimi dłońmi, ażeby się spięła, czy nerwowo zaczęła kręcić. Zdecydowanie też nie był to czas snu, jej oddech choć stabilny, nie był miarowym odpłynięciem zabierającym ją z jego objęć ku tym piaskowym, posępnego Morfeusza, który dbał również o śnienie wampirów. Gdzieś w tym milczeniu utkany był jednostajny poszum wody, który miast niepokoić był dźwiękowym zobrazowaniem tego, co dotknęło ich tej nocy. Powódź, błotna lawina rujnująca całe wsie i miasteczka, teraz stała się tylko smutnym bajorem. Coś co noc wcześniej wydawało się końcem, ale i jedyną słuszną drogą, teraz pozostawiało za sobą kilka znaków zapytania.

– Ten dom był moim marzeniem. Przez wiele lat chciałam... Przez wiele lat chciałam osiąść i udowodnić mu, że mogę być taka, jaką mnie chciał od samego początku. Zanim wszystko się posypało. Widziałam w tym szansę na odkupienie. Ale... – mówiła znów cicho, a gdy padło ale urwała, by znaleźć odpowiednie słowa. Leżała biernie, próbując nie stracić koncentracji, bardzo chcąc by wiedział, by choć on jeden ją usłyszał. – ...to było trudne. Gdy dowiedziałam się, że jest w... w relacji. Że jest w relacji z kobietą, którą miałam okazję poznać już wcześniej, oczywiście... w kłamstwie, w aurze przyjaźni, bo przecież nie związku... to, hmm... bardzo źle to zniosłam. Zakpili ze mnie wtedy oboje, ale co gorsza... mój plan posypał się jak domek z kart. Wiedziałam, że żadna kobieta nie będzie dla niego ważniejsza niż Święta Ciemność, więc nie pragnęłam korony, a miejsca tuż obok, u stóp tronu. Chciałam udowodnić mu, że zasłużyłam na życie wieczne, wypełniać jego wolę, zanim nawet zdąży ją pomyśleć. Tymczasem okazało się, że na tronie nie siedzi Theotokos, a ktoś bardzo materialny, możliwy do spotkania i rozmowy. Ktoś, kim ja mimo prób nigdy nie mogłabym się stać... – odetchnęła tak głęboko, że aż nagle uniosła się jej cała klatka piersiowa, jakby była wielkim miechem zasysającym powietrze, by wdmuchnąć je na próżno do zagaszonego paleniska. –... Ostatecznie wróciłam, by próbować. By udowodnić sobie i jemu, że mogę, że zasłużyłam na życie wieczne, chciałam wypełniać jego wolę, zanim nawet zdąży ją pomyśleć. Ale widziałam w jego oczach tylko dezaprobatę i niechęć. Niemniej, mieszkaliśmy razem, razem prowadziliśmy sklepy, razem angażowaliśmy się w życie rodu. Tkaliśmy wspólnie swoje życie, nie zrozumiałam... nie zrozumiałam od razu, że to więzienie. Że każdy rok zaciska na mojej szyi pętle. Myślałam wiele razy, by uciec, ale to byłoby przyznanie się do porażki, potwierdzenie jakiejś chorej myśli, że zależało mi tylko na tym, by być jego żoną, że nie umiem sobie poradzić z faktem, że ktoś inny zajmuje to miejsce. Im jednak bardziej nie chciałam o tym myśleć, tym bardziej myślałam... – umilkła, znów chwilę czasu potrzebowała, by podjąć dalej. – Pogubiłam się. Zdałam sobie sprawę, że marzę, by mnie wyrzucił, żeby mnie zabił, pozbył się. Żeby zdjął ze mnie przysięgę i pozwolił odejść. Ale on tylko milczał, dawał kolejne dyspozycje i...
Niespiesznie podniosła się, podwijając nogi tak, by bosymi stopami zaprzeć się o poduchę sofy. Drżącymi dłońmi odgarnęła mokre włosy z twarzy. Nie patrzyła się na Silvana, tylko nieco tępawo przed siebie, wyglądała na równie zmęczoną co zdeterminowaną.
– Powiedział na kolacji, że będą ze sobą ślubować. Zapytałam, czy mam się wyprowadzić z naszego domu i... i okazało się, że... to nigdy nie był nasz dom. Powiedział mi, że od lat mają mieszkanie razem. Że jego pokój od samego początku był tylko pokojem gościnnym, niczym więcej. Zrozumiałam, że ta klatka, od samego początku była tylko dla mnie. Bardzo. Wymyślna. Tortura. Musisz przyznać. – ostatnie słowa cedziła, a dreszcze wróciły, zwłaszcza teraz, gdy odsunęła się od kojącego miejsca w tym okrutnym świecie. Nie potrafiła zinterpretować tej sytuacji inaczej. W końcu rozmawiali tylko o pracy dla wspólnego, rodowego dobra. Troska o nią była tylko troską o rodowe sprawy. Jej sukcesy, były tylko tym, co zrobiła dla sprawy. Jej porażki...

@Silvan Zimmerman

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Według Silvana można było rozumieć jak ktoś się czuje, jednocześnie nie rozumiejąc czemu pewne zdarzenia wywołały aż taką reakcję. W tym wypadku właśnie tak się czuł. Rozumiał, że Tahira została zranioną, rozumiał, że naprawdę cierpiała, a jednocześnie pewne rzeczy, pewne powodu tego stanu, mu umykały.
Pozwolił jej jednak mówić, nie przerywając, ani razu, zastanawiając się, jak to możliwe, że znał ją już tyle lat, a miał tak małe pojęcie o tym przez co przechodziła. Zrobił jedynie wyjątek, na krótkie o, które mimowolnie wyrwało mu się, gdy usłyszał o planowanym ślubie i jedno pytanie, które padło niemal po tym.
- Nie wiedziałaś o mieszkaniu? - spytał spod zmarszczonych brwi. Sahak i Renata zawsze byli skryci jeśli chodziło o ich związek i wszystko co z nim związane, ale z jakiegoś powodu zakładał, że skoro Tahira wiedziała o tym, że byli razem, wiedziała również o wspólnym mieszkaniu, które mieli.
Gdy skończyła, milczał jeszcze przez chwilę, zanim zdołał zebrać myśli na tyle, by wreszcie coś powiedzieć. Dziwnie było teraz pocieszać wampirzycę, która miała niewątpliwie skomplikowaną relację ze swoim stwórcą, gdy kilka miesięcy temu w tym samym pomieszczeniu usłyszał od własnego syna, że nie spisał się jako ojciec. Co więcej, dziwnie było słuchać o problemach, w które zamieszane były trzy bliskie mu osoby, gdy dowiadywał się o nich nowych faktów.
- Czasami… Czasami musimy zredefiniować relacje z tymi, którzy nas przemienili, bo inaczej oszalejemy - powiedział w końcu, myśląc przez chwilę o wampirze, który jemu dał wieczne życie. Tylko, że nawet po tym wszystkim co usłyszał, nigdy nie porównałby Sahaka do André. Zwłaszcza, że wiedział, że Sahak się starał. Najwidoczniej bardzo nieudolnie, ale się starał. - Nie mówię o definitywnym odcięciu się, ale zostałaś przemieniona dawno temu, gdy byłaś znacznie młodsza. Może nie jest warto całkowicie trwać przy starych postanowieniach. - Kiedyś podziwiał swojego stwórcę, ale z każdym rokiem znajomości, jego zdanie o starszym wampirze drastycznie się zmieniało, a on nie zamierzał trwać w tym podziwie za wszelką cenę, chociaż widział co się działo. - A gdybyś nie czuła, że musisz mu coś ciągle udowadniać? Co byś zrobiła?
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Czy mogła się dziwić prostocie jego tonu? Nie wiedziałaś o mieszkaniu? – zadźwięczało w jej uszach i opadło jak płatek popiołu, ostatni z kamienicy, która poszła z dymem. To już nie była pusta wściekłość, została sama pustka, czarne zęby były już chłodne i wilgotne od łez, od wody tłoczonej strażackimi pompami. Nie wiedziałaś...

Mówił do niej dalej brzmiąc trochę jak ludzki terapeuta nieświadom podczas sesji, że poraniona kobieta ze zdiagnozowanym borderlinem nie ma 20 lat a 200, a jej ojciec nie jest jej prawdziwym ojcem, a stwórcą właśnie, tym, który obudził ją dla nocy. Problemy jednak okazywały się uniwersalne, podobnie jak porady, które można było takim osobom dać. Redefiniowanie założeń, zmiana perspektywy i czas, och dużo czasu. Ten element bolał ją najbardziej, bo czasu upłynęło bardzo dużo, a ten zamiast leczyć rany tylko je pogłębiał.
– Nie wiem, co bym zrobiła. Nigdy się tak nie czułam, nie wiem jak to jest nie czuć się w ten sposób, nie bez narkotyków. – rywalizacja była tym, co umożliwiało jej przetrwać na ulicy. Rywalizacja była tym, co umożliwiało jej przetrwać później, gdy samodzielnie musiała zdobywać pożywienie, już nie kradzieżą czy jałmużną, a sprytnym polowaniem wymagającym później jak najmniej sprzątania. Zawsze był jakiś konkurs, zawsze byli wygrani i przegrani. To podejście mocno zapisywało się w jej tożsamości i postrzeganiu, sugestia Silvana zdawała jej się tak surrealistyczna jak psu, któremu ktoś próbował opowiedzieć o tęczy.

– Wiesz... jest we mnie wciąż taka część, która bardzo chciałaby wypytać Ciebie, jak tam jest. Ile razy ich odwiedzałeś, jakie mają kolory ścian, czy w łazience stoi wanna czy jednak prysznic? – wyszeptała nagle ukrywając twarz w dłoniach. – Czy też mają takie wesołe zdjęcia ze swojego fantastycznego życia... Powinnam umrzeć w tej jebanej krypcie... To nic nie działa nic nie działa, cały czas o tym myślę, nie mogę wyrzucić tego z głowy... – mógł rozpoznać ten ton, kolejny nadchodzący kryzys, czerń zalewającą serce, cień, który złośliwie próbował przekonać, że nic z tego co udało mu sie wypracować przez te kilka minut, godzin, chwil wspólnych, że nic z tego nie pozostanie, że jak zamek z piasku, zmiecie to pierwsz mocniejsza fala. Tahira znów zacisnęła się, nasadą dłoni tarła oczy z takim zawzięciem, jakby miało jej to pomóc w odzobaczeniu tego miejsca, mimo że nigdy go nie widziała. – To nie ma sensu, nie ma sensu, to nie ma sensu, nie powinno mnie tu być...– popłynął cichy szept, kierowany wcale nie do rozmówcy tylko do samej siebie.

@Silvan Zimmerman

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
- Chciałbym byś mogła - wyszeptał ze smutnym uśmiechem. Może, to byłaby dla niej szansa na odcięcie się i zaczęcie paru rzeczy od nowa? Lepsze życie? Tylko, że nie wiedział, jak mogłaby to osiągnąć i nie miał pojęcia, jak on mógłby jej w tym pomóc. Nieznacznie odsunął się od niej na chwilę, tylko po to, by sięgnąć po leżący na drugim końcu kanapy koc, na którym zacisnął palce, gdy usłyszał dalszą część pytania.
- Nie pytaj. Nie warto - powiedział, bardziej prosząc ją o to, niż doradzając, lub nakazując i okrył jej ramiona ciepłą peleryną w żółte wzorki.
Nadciągała kolejna burza, zauważył to, więc ponownie przysunął ją do siebie ramieniem, jeśli mu na to pozwoliła, a wolną rękę położył na dłoni, którą pocierała oczy, chcąc odsunąć ją od twarzy.
- To ma sens - Ton jego głosu, chociaż dalej ciepły, był teraz znacznie bardziej zdecydowany, nawet jeśli już nie wiedział do czego dokładnie odnosiła się w tym momencie wampirzyca. Czy do tego, co zrobiła, czy tego że tutaj była, czy ogólnie do całości. - To ma sens - powtórzył na wpadek, gdyby pierwsze słowa nie przebiły się przez burzowe chmury, które teraz spowijały Tahirę. - Jeśli czujesz się tutaj bezpiecznie, to powinnaś tutaj być. To normalne, że teraz tak się czujesz. Wiesz, że nasze mózgi mają tendencję do przeżywania znacznie silniej negatywnych emocji, niż tych pozytywnych? A wtedy wszystko wydaje się gorsze. Daj sobie czas na ochłonięcie i oczyszczenie głowy, proszę.


milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Obawiał się, że go odtrąci, że będzie się odganiać od jego pomocy, a było wręcz przeciwnie. Bez trudu okrył ją szczelnie kocem i zagarnął do siebie. Było już pewną normą też, że każdy gest, który poczynił w jej stronę spotykał się z odpowiedzią tak i. Zatem nadanym kierunkiem przechyliła się, ponownie kładąc na kanapie, czyniąc sobie z jego ud poduszkę. Owinięta miękką żółcią, z burzą loków wystającą nad materiałem, przypominała leżącego mu na kolanach gigantycznego ananasa. Bardzo smutnego ananasa.

Jego słowa sprawiły, że umilkła, choć słyszał pociągnięcia nosem próbującym wyciszyć wilgoć. Oddychała niespokojnie, trawiąc to, co mówił, ale efekty tych rozmyślań nie napawały optymizmem.
– Cały czas mam z tyłu głowy, że oni tu przyjdą. Co wtedy zrobią? Jak mnie oplują, jak zwyzywają? Albo gorzej... będą patrzeć w milczeniu i pogardzie, a potem odwrócą się na pięcie, bo przecież umarłam, więc tylko trzeba zorganizować pogrzeb, dobrze, że ciała nie trzeba szukać... W każdej chwili Silvan... jak zawsze, ona tu wejdzie i powie, że nie zasługuje na to, by tu być. Widziałam jej minę, gdy mówiłam że poprosiłeś abym została jeszcze kilka dni w Szwajcarii. Widziałam jak dusi te słowa, by moment później przypomnieć mi, że pół Paryża ze mnie pije krew. To nie jest dobre miejsce, by myśleć, bym mogła zrobić to, o co mnie prosisz. Słyszę cały czas samochody rozjeżdżające wiatr. Czuję paryski odór, spaleniznę, chociaż szorowałam skórę, jak tylko mogłam najlepiej. I czekam aż przyjdą. Albo nie przejdą. I boje się... - odetchnęła głębiej próbując wydusić wszystko to, co leżało jej na sercu. – Jestem tu... jestem... bo Ty jesteś. Przy Tobie mogę na chwilę o tym zapomnieć, ale boję się, że to w każdej chwili pęknie, a wtedy... – urwała nie mogąc dokończyć, głos jej się załamał znów, a owocowe burito znów zadrżało nagłym spazmem. – Nie chcę tak żyć, nie chcę wisieć na Tobie, nie chcę byś dźwigał moje truchło. Powinnam zostać na tamtej ławce, powinnam zniknąć...

@Silvan Zimmerman

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Dał jej położyć się na kolanach. Jej bliskość i jemu dawała w pewien sposób poczucie bezpieczeństwa, kojąc ten krążący dookoła niego strach, że wampirzyca zaraz zniknie i nigdy więcej nie wróci. W końcu była tu, czuł ciężar jej ciała na swoich kolanach i nie stała w korytarzu gotowa wyjść na zewnątrz i zaczekać na słońce, a to dla niego było już naprawdę dużo.
Nie potrafił określić, jakie dokładnie uczucia towarzyszyły mu, gdy wampirzyca opowiadała, jak bardzo boi się, że dwie naprawdę bliskie mu osoby zjawia się tutaj, ale na pewno był w tym pewien dyskomfort, który starał się ukrywać. Jedynie spojrzał się pytająco na kobietę, gdy wspomniała o reakcji Renaty na jego prośbę skierowaną do Tahiry. To dlatego wcześniej twierdziła, że jedno słowo przyjaciółki, a Silvan postanowi ją zostawić?
- A jakie miejsce byłoby dobre? Na myślenie w spokoju z dala od… problemów? - spytał wreszcie, samemu w głowie rozważając różne alternatywy. Zmiana otoczenia mogłaby jej dobrze zrobić, chociaż obawiał się nieco, że wyjeżdżając sama w przypływie emocji, postanowiłaby zrobić to, czego tak bardzo się obawiał. - Nie czuję, abyś na mnie wisiała. - zapewnił. Czuł wiele rzeczy bezpośrednio związanych z Tahirą, ale żadną z nich nie było uczuciem, że zaraz będzie taszczyć czyjeś truchło.  - Nie, nie powinnaś. Powinnaś żyć. Zasługujesz na kolejne milenia życia. Może… Jeśli tak bardzo boisz się pęknięcia, może jest jakiś sposób, aby i jemu zaradzić?
Silvan, pomimo swojego usposobienia, ukrywał w sobie całkiem duże pokłady upory, które zużywał w naprawdę ważnych dla niego sprawach. Zamierzał więc teraz uparcie powtarzać Tahirze, że zasługiwała na życie, chociażby i miała mu raz po raz próbować wmówić, że jest inaczej.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Oddychała nim powoli, próbując jakoś powrócić do równowagi. Głowa ćmiła, zmęczenie otulało ją, podobnie jak koc, który jej ofiarował. Oczy zamykały się, a otwieranie ich przychodziło z trudem. Dźwignęła się ciężko tak, aby ułożyć się jak wcześniej, na jego barku, aby ukraść znów, jak złodziej snów, kilka chwil spokoju.
– Nie wiem... Chciałam... chciałam jechać do Kairu. Poczuć piasek pod stopami, usłyszeć ciszę, zobaczyć gwiazdy, które tłumi miejska łuna. Chciałam poczuć i potem... – nie dokończyła, bo nie chciała znów przepychać się z nim na temat tego czy było warto żyć czy nie było, na jakiej podstawie oceniało się tę wartość. Nie powiedziała już nic, otulając się tylko jego ramieniem, niczym ratowniczą liną, czując, że głowa ciąży jej coraz bardziej.
– Gdzie byś był, gdyby nie Paryż? Co byś robił, gdyby nie pakt? Gdzie zawiałby Cię los? Myślałeś o tym, jak by nasze życie wyglądało inaczej, gdybyśmy siedemdziesiąt lat temu wyjechali w siną dal i nigdy tu nie wrócili? – jej głos zmatowiał do szeptu. Nie przejaśniało się, lecz nawałnica przeszła w spokojną dżdżystą noc. Tahira myślała dużo o tym, co z resztą znalazło odbicie w wizji ofiarowanej mu we krwi. Myślała o tym, odkąd uświadomiła sobie, że coś, co jej się wydawało wiek temu, wcale nie było ułudą przypadkowych spotkań, że gdy nie patrzyła, wyrosło bluszczem, dając jej rozległy płaszcz, pelerynę w ciepłym odcieniu niegasnącego optymizmu, żółtego. Kiedy i jak to się stało? Przymknęła ciężkie powieki, ignorując szczypanie umęczonych oczu, palcami nieświadomie gładząc jego przedramię.

@Silvan Zimmerman

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
I potem…
Domyślił się, co chciała potem powiedzieć, ale z jakiegoś powodu się powstrzymała. Czy to dlatego, że wiedziała, co na to odpowie i wolała tego uniknąć, czy dlatego, że już zmieniła swoje plany, skoro powiedziała chciałam, a nie chcę? Na wszelki wypadek i tak objął ją mocniej, jakby to mogło cokolwiek zmienić.
- Nie wiem. Paryż to miejsce do którego zawsze wracam. Może byłbym w Zurychu, lub Bazylei? A jeśli nie tam, to pewnie gdzieś, gdzie by mi się dobrze pracowało, albo tam gdzie ktoś by mnie przekonał bym był. Chciałbym w sumie kiedyś wrócić do Wiednia, nie zabawiłem tam długo, ale… Wiesz, ja naprawdę lubię Paryż. Nie czuję się tutaj trzymany na siłę. - W przeciwieństwie do Tahiry, to miasto kojarzyło mu się głównie z miłymi wspomnieniami, nawet jeśli w całym jego życiu tutaj, spotkały go zarówno dobre rzeczy, jak i te o których najchętniej by zapomniał. Poza tym obecnie mieszkały tu niemal wszystkie ważne dla niego osoby, a dla takiego stanu rzeczy mógłby przeprowadzić się nawet na drugi koniec świata. Już miał zadać jej bardzo podobne pytanie, gdy zobaczył, że przymknęła oczy. Z pewnym wahaniem wyciągnął do niej rękę i czule musnął chłodną dłonią skórę na jej skroni. - Może połóż się? Powinnaś odpocząć - zasługerował, ale Tahira już tego nie usłyszała, bo zasnęła oparta o niego. Poczekał tak chwilę i dopiero, gdy upewnił się, że sen wampirzycy jest głeboki delikatnie ułożył ją na kanapie.
- Dziękuję, że mi zaufałaś - wyszeptał jeszcze tylko, poprawiając żółty koc.
[Koniec]
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sponsored content


Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach