Skrót statystyk : S: 0/5
SPT: 3/5
PRC: 3/5
OP: 2/5
WT: 2/3
SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktorka
— Nauki ścisłe: chemia (WT)
MUTACJE NEGATYWNE
1. Nadwrażliwość [-2 PRC]
2. Alergiczka: ananas, laktoza [-2 PRC]
3. Potępiona: Islam [-1 skup]
4. Nienasycona [-2 OP]
5. Niestabilna [bezsenność, PTSD -4 OP]
MUTACJE POZYTYWNE
1. Farciara
2. Predatorka [+1 PRC]
3. Szósty zmysł [+1 S,OP]
4. Mistrzyni skupienia [+2 OP, skup]
5. Syta [+2 OP w przypadku głodu]
SPT: 3/5
PRC: 3/5
OP: 2/5
WT: 2/3
SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktorka
— Nauki ścisłe: chemia (WT)
MUTACJE NEGATYWNE
1. Nadwrażliwość [-2 PRC]
2. Alergiczka: ananas, laktoza [-2 PRC]
3. Potępiona: Islam [-1 skup]
4. Nienasycona [-2 OP]
5. Niestabilna [bezsenność, PTSD -4 OP]
MUTACJE POZYTYWNE
1. Farciara
2. Predatorka [+1 PRC]
3. Szósty zmysł [+1 S,OP]
4. Mistrzyni skupienia [+2 OP, skup]
5. Syta [+2 OP w przypadku głodu]
Liczba postów : 1144
First topic message reminder :
Ida zazwyczaj była bardzo spokojną osobą. Starała się analizować wszystko na chłodno i chociaż nie zawsze jej się to udawało i czasami rzuciła w kogoś kubkiem (przydarzyło się to dosłownie jeden raz, ale wiedziała, że będzie jej to wypominane do końca świata), to nie można jej było zarzucić, że łatwo ulegała panice. Po przemianie w wampira miała wrażenie, że ta cecha jej się nawet polepszyła, że kiedy z Silvanem wyprawiali naprawdę szalone rzeczy w labie, to umiała trzymać rękę na pulsie. Być może też dlatego udało jej się utrzymać sekret co się stało z Hugo, nie przyznając się do wypadku ani przed Silvanem, ani przed Renatą. Do dzisiaj miała wyrzuty sumienia i czasami wpadała w nostalgiczne myśli, ale poradziła sobie zdecydowanie dobrze, jak na osobę z jej moralnością i człowieczeństwem.
W tym wypadku panika jednak zjadała ją od środka. Nie wiedziała co powinna zrobić i co się stanie, jeżeli kierunek w którym dążyły jej myśli był prawdziwy. Traciła rezon, czekając na coś, co nie nadchodziło i zaczynało bardzo ją to męczyć. W końcu stwierdziła, że nie może tak dalej trwać. Wypiła wieczorną kawę, zamówiła ubera i wyszła z domu, w to jedno jedyne miejsce, do którego mogła się udać. Kiedy kierowca wysadził ją kilka ulic od kamienicy, zaszła do sklepu i kupiła wszystko, czego by mogła potrzebować w tej sytuacji. Zapłaciła gotówką, by w wypadku, kiedy to wszystko okazałoby się tylko jej paranoją nie został po tej panice nawet ślad. Osiemnaście dni, wszystko powinno się zgadzać.
Wchodząc do budynku nawet nie spojrzała na portiera. Poszła prosto do windy i zawędrowała pod znajome drzwi. Zadzwoniła domofonem, a kiedy w progu pojawił się Maurice, spojrzała na niego dziwnym wzrokiem. Górował nad nią bardziej niż zwykle.
— Przepraszam, że tak bez zapowiedzi, ale to jedyne miejsce, gdzie mogłam przyjść. — Nie przywitała go, nie przytuliła się do niego, nie powiedziała nic więcej, czekając, aż pozwoli jej wejść. Wyglądała jak nie ona. Ciemne spodnie, skarpetki nie do pary, za duża bluza brata, a do tego wyjątkowo miała na sobie płaskie buty, jakieś ciemne air maxy. Do tego jej włosy były związane w jakiegoś wysokiego, roztrzepanego koka, a jej makijażem był jedynie tusz do rzęs. Widać było, że zdecydowanie przychodząc do niego nie chciała zaspokajać jego poczucia estetyki, a po prostu potrzebowała jego wsparcia, tak jak on potrzebował jej te kilka dni wcześniej po kłótni z rodzicami.
Ida zazwyczaj była bardzo spokojną osobą. Starała się analizować wszystko na chłodno i chociaż nie zawsze jej się to udawało i czasami rzuciła w kogoś kubkiem (przydarzyło się to dosłownie jeden raz, ale wiedziała, że będzie jej to wypominane do końca świata), to nie można jej było zarzucić, że łatwo ulegała panice. Po przemianie w wampira miała wrażenie, że ta cecha jej się nawet polepszyła, że kiedy z Silvanem wyprawiali naprawdę szalone rzeczy w labie, to umiała trzymać rękę na pulsie. Być może też dlatego udało jej się utrzymać sekret co się stało z Hugo, nie przyznając się do wypadku ani przed Silvanem, ani przed Renatą. Do dzisiaj miała wyrzuty sumienia i czasami wpadała w nostalgiczne myśli, ale poradziła sobie zdecydowanie dobrze, jak na osobę z jej moralnością i człowieczeństwem.
W tym wypadku panika jednak zjadała ją od środka. Nie wiedziała co powinna zrobić i co się stanie, jeżeli kierunek w którym dążyły jej myśli był prawdziwy. Traciła rezon, czekając na coś, co nie nadchodziło i zaczynało bardzo ją to męczyć. W końcu stwierdziła, że nie może tak dalej trwać. Wypiła wieczorną kawę, zamówiła ubera i wyszła z domu, w to jedno jedyne miejsce, do którego mogła się udać. Kiedy kierowca wysadził ją kilka ulic od kamienicy, zaszła do sklepu i kupiła wszystko, czego by mogła potrzebować w tej sytuacji. Zapłaciła gotówką, by w wypadku, kiedy to wszystko okazałoby się tylko jej paranoją nie został po tej panice nawet ślad. Osiemnaście dni, wszystko powinno się zgadzać.
Wchodząc do budynku nawet nie spojrzała na portiera. Poszła prosto do windy i zawędrowała pod znajome drzwi. Zadzwoniła domofonem, a kiedy w progu pojawił się Maurice, spojrzała na niego dziwnym wzrokiem. Górował nad nią bardziej niż zwykle.
— Przepraszam, że tak bez zapowiedzi, ale to jedyne miejsce, gdzie mogłam przyjść. — Nie przywitała go, nie przytuliła się do niego, nie powiedziała nic więcej, czekając, aż pozwoli jej wejść. Wyglądała jak nie ona. Ciemne spodnie, skarpetki nie do pary, za duża bluza brata, a do tego wyjątkowo miała na sobie płaskie buty, jakieś ciemne air maxy. Do tego jej włosy były związane w jakiegoś wysokiego, roztrzepanego koka, a jej makijażem był jedynie tusz do rzęs. Widać było, że zdecydowanie przychodząc do niego nie chciała zaspokajać jego poczucia estetyki, a po prostu potrzebowała jego wsparcia, tak jak on potrzebował jej te kilka dni wcześniej po kłótni z rodzicami.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Szczęściarz
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!