3 XI 2022 - it's so hard to fight the demons when they live inside your heart

2 posters

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Zaraz Seleny wcale nie trwało faktyczne zaraz. Była to rzadkość, bo w przeciwieństwie do niektórych kobiet wampirzyca była zdolna zebrać się do kupy w przeciągu otrzymanych 5 minut. Tyle, że prosiła o 15... Wyszła po 20. Nie do końca jednak ubrała się luźno - po prostu na wcześniejszy sportowy strój narzuciła cieplejszą bluzę i skórzaną kurtkę, do tego oczywiście pierwsze z brzegu buty na płaskiej podeszwie. Włosy, związane bardzo niedbale, miała wciąż wilgotne i ewidentnie pachniała tytoniem. Nic dziwnego, skoro zdążyła wypalić już dwie paczki papierosów.

- Przepraszam, że tyle czekałeś. - może i miała jakieś wyrzuty sumienia, ale zdecydowanie czuła się parszywie i to wcale nie fizycznie. Jeśli przyjdzie jej usłyszeć od Marcusa "a nie mówiłem", to się kompletnie załamie.
- Chcesz już jechać, czy podzielisz się najpierw fajkiem? - nie wiedziała jeszcze, czy ma ochotę gadać, ale znała siebie na tyle, żeby po prostu nie siedzieć teraz samej. Wsadziła dłonie w kieszenie kurtki, podchodząc do Marcusa z wyrazem twarzy mówiącym jedno: nie zadawaj pytań. - Gdyby nie to, że w aktualnym nastroju nie nadaję się za kierownicę, zaproponowałabym przejażdżkę. - dorzuciła, bez zwyczajowego ślinienia się do motocykla Marcusa. Taaaa, zdecydowanie coś było bardzo nie halo. Czyli klasyczna Sel. Najpierw coś zrobi, a potem w, zdenerwowaniu będzie wypalać tony papierosów. Jointów też, gdyby jakieś miała.

@Marcus Wijsheid

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
Zanim Selena wyszła zdarzył zapalić jednego papierosa. Stal czekając na nią oparty o swój motocykl, miał na sobie jeansowe spodnie, koszulkę i skórzaną kurtkę. Kiedy dziewczyna wyszła z domu przyglądał się jej przez dłuższą chwilę. Od razu zrozumiał w jakim jest stanie i że nie warto zadawać pytań, jak tylko napisała do niego wiadomość. Nie potrzebowała spowiednika, potrzebowała oparcia. - nic się nie stało mój Księżycu. - powiedział ciepłym opiekuńczym tonem. Miał w ręku paczkę fajek, jednak gdy tylko do niego podeszła poprostu objął ją mocno przytulając do siebie.

Ja poprowadzę - mówił nie wypuszczając dziewczyny z objęć dopóki sama nie stwierdziła że wystarczy. Nawet gdyby mieli tak stać do samego rana. O nic nie pytał, jedynie przytulał i głaskał po plecach. Był tu dla niej.

Kiedy Selena dała znać że chce już jechać zdjął swoją kurtkę i założył ją na nią. On się regenerował w razie czego. Ona nie. A gruba skórzana kurtka to zawsze dodatkowa warstwa ochronna. Wsiadł na motocykl i podał jej rękę żeby mogła usiąść tuż za nim. - Do mnie? Czy jedziemy na przejażdżkę? - zapytał bez odwracania głowy. W tym czasie odpalił i wyprostował motocykl.

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
- Ummm. - przez chwilę w jej oczach zabłysła podejrzliwość, nawet sama nie wiedziała dlaczego, ale zaraz jej przeszło. W końcu sama do niego napisała, a podobno z głosu można było sporo wyczytać. Oparła się czołem o tors Marcusa, jednocześnie podnosząc dłoń i pokazując środkowy palec w kierunku okna. Była święcie przekonana, że Juan Pablo obserwuje ich, więc to było typowo w jego stronę. Nie potrzebowała dzieciaka, żeby jej morały prawił, że się z innymi kłóci. To wszystko było zbyt skomplikowane.

- Mhmmm. Okey. Ja bym nas rozbiła. Albo siebie. Nieważne. - westchnęła w końcu, po prostu dając się tak przytulać, bo w jakiś sposób to nawet pomagało. Ale nie mogła niestety gwarantować, że coś jej się wymskie z ust. - Czułabym się o niebo lepiej, gdyby faktycznie dał mi twarz. - oznajmiła całkowicie bez związku, odsuwając się w końcu. Mogli się już zbierać, przecież nie będą tu stać całą noc. I tak przewidywała kolejny bezsenny dzień.

- Hej, nie musisz... Przecież nie zmarznę... - zaprotestowała cicho, owinięta kurtką wilka. - Nie chcę Cię aż tak wykorzystywać. - wykrzywiła lekko usta, jeszcze na fali goryczy po spotkaniu z Wiatrem. Wpakowała się jednak na motocykl, od razu obejmując Marcusa mocno w pasie i wtulając się w jego plecy, jak zawsze zresztą.
- Albo przejażdżka, albo wypalę kolejną paczkę fajek. Jedź byle gdzie... - poprosiła tylko, nie będąc pewna, co właściwe wysypie się z niej, jeśli będzie miała okazję do rozmowy.

@Marcus Wijsheid

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
Dlatego ja prowadzę - odpowiedział cichym ciepłym głosem. Stal tak zwyczajnie przytulając dziewczynę. Gdy usłyszał jej kolejne zdanie, zrozumiał że chyba Selena w końcu dojrzała do pewnej ważnej rozmowy. - Nie mów tak. Nikt nie zasługuje na to żeby go bić. - uśmiechnął się dając jej całusa w czułko.

Muszę, poza tym dobrze wiesz że mi zimno nie straszne. - dodał zapinając jej kurtkę. - i ja się regeneruje. - dodał nieco ciszej. - co prawda nie planuje wypadku ale wiesz że różnie bywa. A to zapewni ci trochę ochrony. - zaśmiał się na słowa o wykorzystywaniu - a może ja chcę zostać wykorzystany? - uśmiechnął się czując jak siada tuż za nim na motocyklu.

Przez dłuższy czas jeździli po mieście by za jakiś czas wyjechać poza. Stwierdził że przyda jej się czas na uspokojenie. Po około godzinie zatrzymał się pod swoim domem. Pomógł dziewczynie zejść z motocykla, a gdy sam zszedł wyciągnął do niej paczkę papierosów.
Co się stało? - spytał bez ogródek.

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Nie zamierzała kłócić się w kwestii bycia kierowcą. Trochę odpowiedzialności w niej zostało jeszcze, a to była jej podstawa. Mimowolnie jednak roześmiała się na tego całusa, minimalnie i na chwilę zrobiło jej się trochę lepiej.
- Nie dosłownie. Akurat przemocy fizycznej nie lubię, sam o tym wiesz. – na chwilę tylko uniosła kącik ust. – Po prostu łatwiej mierzyć się z gniewem czy nienawiścią zamiast z rozczarowaniem. – przyznała w bardzo enigmatyczny sposób, nie chcąc jednak chwilowo podnosić tematu głębiej. Może później. Tak, zdecydowanie później.
Zacisnęła zęby słysząc o regeneracji. Każdy mięsień w jej ciele stężał. Tak, miał rację. Tak, to zabolało. Ale nie Marcus był winien tego bólu, tylko ona sama i jej ukrywanie prawdy. Nie była kimś, kto za własne błędy wyżywał się na innych, a już na pewno nie na nim. Nie po tym wszystkim, co dla niej zrobił i ile czasu ukrywał ten cały syf, którego była świadkiem i powodem. Dlatego zamknęła się dokumentnie i jedynie skinęła głową, coś mrucząc mu w plecy w kwestii wykorzystywania.
Przejażdżka faktycznie była uspokajająca. Po prostu trzymała się wilkołaka, po jakimś czasie zaczynając obserwować drogę, a przy odrobinę gwałtowniejszych skrętach zaczęła się także uśmiechać. Bądź co bądź to była jakaś forma wolności. Może niewielkiej, ale zawsze. W końcu jednak musiała zeskoczyć z motocykla, przy wydatnej pomocy wyższego od siebie wilka i umiejscowiła się z tyłkiem na parapecie okna, korzystając z faktu, że jako tako mieściła się między kratami.
- Jak to co. Zjebałam dokumentnie, co się tylko dało. – odpaliła papierosa, zaciągając się dymem. Przynajmniej ręce już jej tak nie drżały. – Rozmawiałam z Wia… Louisem. – poprawiła się. – Nie był zadowolony i wcale mu się nie dziwię. Zawiodłam go jak jasna cholera. – dodała gorzko, w ekspresowym tempie dopalając papierosa i łapiąc kolejny. To już nie dziwne, że udało jej się wypalić wcześniej dwie paczki. Może kiedyś przestanie to robić, ale to zdecydowanie nie był ten dzień.

@Marcus Wijsheid

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
Przez chwilę zastanawiał się czy z tym rozczarowaniem chodziło jej o niego czy o nią samą. Postanowił jednak nie rozstrząsać tego tematu. Cos mu mówiło że Selena nie chciała jeszcze rozmawiać. To prawda początkowo jechał spokojnie ale jak poczuł że kobieta przylgnęła do niego nieco pewniej, przyspieszył i pozwolił sobie na lekką brawurę.
Słysząc jej śmiech za plecami, utwierdził się w tym że było jej to potrzebne. No cóż w końcu po to tutaj przyjechał. Sięgnął po papierosa razem z nią. Odpalił jej go i słuchał uważnie co miała do powiedzenia. - Widzisz czasem ludzie popełniają błędy, myśląc, że robią coś w dobrej wierze. - odpowiedział jedynie. Położył jej dłoń na policzku - Ile udało ci się mu powiedzieć? - zapytał poprawiając jej lekko niesforny kosmyk włosów. Patrzył jej w oczy z uwagą. On nie potrafił tak bezbłędnie jak ona określić czy ktoś kłamie czy też nie. On musiał obserwować mimikę, gęsty, wyraz twarzy. - I co Wiatr Ci powiedzial - przypomniał jej że sam nie raz tak go nazywa.

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Brawurowa jazda była tym, co tak naprawdę uwielbiała. Może sama nie odważyłaby się aż tak szarżować, ale siedząc jako pasażerka z doświadczonym kierowcą? Kolejny argument przemawiający za tym, by trzymać się wilczka, nawet jeśli bardzo ją zawiódł z tym alkoholem. Tyle, że... teraz tu był. Jakiekolwiek miał plany, wystarczył jeden sms i przyjechał... Było jej cholernie głupio z tego powodu. Dlatego też jeszcze zanim zeszła z motocykla, delikatnie dziabnęła wilczka w kark, tak trochę na przeprosiny i trochę na podziękowanie.

- Są błędy, które można łatwo wybaczyć. Są błędy, które są trudniejsze do przebaczenia i naprawienia. - westchnęła cicho, zaciągając się dymem. - I są moje błędy. 80 lat milczenia i unikania rozmów to nie jest coś, nad czym łatwo przejść do porządku. - coś takiego było jej w głosie... Sel doskonale wiedziała, że spaprała sprawę. Podciągnęła kolano pod brodę, opierając się o nie.
- Zanim wyszedł? Zdążyłam tylko się wytłumaczyć, czemu siedziałam cicho tyle czasu. - mruknęła ponuro, przytulając się policzkiem do ciepłej dłoni mężczyzny. Przymknęła oczy, po chwili jednak znów je otwierając. Nie kłamała, była całkowicie szczera wobec Marcusa. Zresztą czy kiedykolwiek go okłamała, od kiedy tak bardzo zbliżyła się do niego po obozie? Mogła kluczyć i unikać tematu, ale nie kłamać. A już zwłaszcza nie teraz, kiedy po prostu potrzebowała kogoś, kto rozumiał sprawę, choć nie była pewna, czy ją też.
- Wiatr powiedział tylko tyle, że jest mną cholernie rozczarowany. Przekładając na nasze. - dodała ponurym głosem, obejmując się ramionami i powoli ćmiąc papierosa. Może faktycznie powinna zbastować z tym świństwem...?

@Marcus Wijsheid

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
Dziabnięcie w kark przyjął z uśmiechem, brakowało mu jej bliskości. Badź co bądź była dla niego bardzo ważna. Zgoda, co do jednego się zgodzę, sa błędy ktore się łatwiej wybacza. Ale z drugiej, Sel bałaś się, co jest zrozumiałe, chociaż nadal uważam, że niepotrzebnie ale cóż stało się. - Mówiąc to przesunął rękę na jej kark, pociągnął ją delikatnie do siebie. Objął ją. Nie Cisnął, odpowiadał jedynie na jej słowa. - To dobrze- uśmiechnął się do niej, całując ją w czoło.

- A znając jego pewnie wytknął ci, że nigdy nie miałaś powodu, żeby nie ufać jemu i jego osądom. - Powiedział lekko ponurym tonem. Przycisnął ją mocniej do siebie. - Rozczarowany to mimo wszystko lepiej niż, gdyby powiedział, że cię nienawidzi. - wziął przesunął ręce na jej uda, i podciągnął ją do góry. i tak niosąc ją jak małą dziewczynkę ruszył w kierunku domu - Schowajmy się do środka. Robi się chłodno. - oczywiście było to oczywiste kłamstwo, bo ani jemu ani jej temperatura otoczenia nie robiła większego wrażenia, chociaż Sel zawsze lubiła ciepełko. Gdy weszli do budynku skierował swoje kroki od razu do salonu.

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Przygryzła lekko wargę, czując dłoń na karku i bez wahania schowała nos w zagłębieniu szyi wilkołaka. To nie była jej wina, że kark zawsze miała wrażliwy, a dłoń na karku... Cóż, w jakiś sposób albo zawstydzała, albo rozmiękczała całkowicie. Co nie zmieniało faktu, że po prostu lubiła to uczucie, stąd więc ręce dosyć szybko powędrowały na szyję wilka, żeby go objąć.
- No wychodzi na to, że jednak nie takie zrozumiałe. - z premedytacją zignorowała stwierdzenie, że bała się niepotrzebnie. Może i tak było. Na pewno tak było. Ale na początku nie myślała aż tak logicznie, a śmierć Ryuu była zbyt niedawna. A potem wszystko szło w złą stronę.

- No mniej więcej. Dorzuć do tego wytknięcie, że przecież nie raz odpędzali moje strachy i że w zasadzie to wygląda to na to, że mu w ogóle nie ufam mimo wspólnej historii. - zgodziła się ponuro, mamrocząc smętnie w szyję wilka. Ale wzięta na ręce po prostu objęła go udami, lekko ściskając, żeby na pewno jej nie upuścił. - Rozczarowanie bardziej boli. Wiesz, nienawiść była tym, czego bym się spodziewała. Chociaż i tak nadal nie wie wszystkiego. - aktualnie wystarczył jej ciepły wilkołak, ale na schowanie się w środku nie protestowała. Za to grzecznie usadowiła się na kanapie, na razie darowując sobie okupowanie kolan Marcusa. Przy okazji też dopaliła papierosa i oddała mu kurtkę, zdejmując przy okazji swoją. Bluzę jednak zostawiła.
- Sam przecież wiesz, że ze złością łatwiej sobie radzić niż z rozczarowaniem. - puściła nu oczko, nie musząc dodawać nic więcej. - Ale dosyć już smętów o mnie. I tak za mocno Cię wykorzystuję pod tym kątem. Lepiej mów, gdzie byłeś, jak Cię nie było. - zaśmiała się krótko, ewidentnie troszkę zawstydzona tym, że tak bardzo zrzuca na wilka swoje własne problemy, które na dobitkę powstały tylko i wyłącznie z jej winy.

@Marcus Wijsheid

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
Widząc jak przegryza wargę poczuł delikatny dresz po karku, no cóż nigdy nie krył się z tym, że Kobieta go pociągała. Poczuł jak do niego przylgnęła, było w tym jednak coś innego niż troska o nie spadnięcie. Jej ciepły oddech na szyi jedynie potęgował to wrażenie. - Niestety strach często jest silniejszy niż zdrowy rozsądek. - powiedział jedynie. Gdy usadowił ją na kanapie zniknął na chwilę z salonu. po chwili wrócił z dwoma kieliszkami i butelką wina. Postawił je na stole, i poszedł odwiesić ciuchy na wieszaku. Usiadł obok Selki na kanapie i bez słowa rozlał trochę wina do obu kieliszków. - Napijmy się. - po częsci celowo nie odpowiedział na słowa Seleny. - Wiesz dobrze, że jesli potrzebujesz się wyżalić i wypłakać to
moje ramie służy ci pomocą. Tylko moze najpierw przygotuję sobie zapasową koszulę w razie jak by zmokła za bardzo
- mrugnął do niej okiem z lekkim uśmiechem. - Co u mnie? Zadziwiająco nudy. Papierologia w fabrykach, sprawa u Scalletich, Sprawy rady. Natłok pracy w ostatnich dniach. - uśmiechnął się. - Jednak przypominam, że to ty dzwoniłaś o potrzebę rozmowy nie ja wiec mów. - po tych słowach upił kolejny łyk wina z kieliszka.

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Były rzeczy, do których nigdy nie przyznałaby się na głos. Jedni się domyślali, inni niezbyt, ale pewne rzeczy były zwyczajnie jej częścią, tak jak właśnie okazjonalne pchanie nosa w czyjąś szyję. Przynajmniej zabrał rękę z karku, to był zasadniczy plus. Zdecydowanie jednak ewentualne przytulenie się było jedyną bliskością, na którą obecnie miała nastrój.
- Wiem o tym, mi tego nie musisz mówić. Strach i własne demony zawsze wygrają z rozsądkiem i logiką. - westchnęła głęboko, tak z głębi duszy. Usadowiona na kanapie grzecznie zrzuciła jeszcze buty, by usiąść w tak zwanym siadzie skrzyżnym - inaczej mówiąc "po turecku". Sięgnęła bez protestów po kieliszek, upijając łyk wina, by zaraz potem zwiesić lekko głowę, w wyrazie rezygnacji.
- Tak w praktyce to po prostu prosiłam o fajki, bo moje się skończyły... - mruknęła, ale jakoś bez specjalnego wyrzutu. Tak naprawdę była wdzięczna za to, że nie musi siedzieć sama. A jeśli zabrzmiała niewdzięcznie... Nie taki miała zamiar. - Po prostu się boję. Co będzie dalej. Przecież tak naprawdę moje milczenie przez ostatnie lata to tylko wierzchołek góry lodowej. Jeżeli to było tak rozczarowujące - i słusznie zresztą - to co będzie dalej? I... - urwała, zaciskając dłonie na kieliszku. To nie mogło już jej przejść przez gardło, jeszcze nie.

@Marcus Wijsheid

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
Połozył dłon na jej dłoni, po chwili słuchając jej słów, chwycił za nią i przyciągnął ją do siebie. Objął ją ramieniem i zaczął delikatnie głaskać po pleckach. Ona potrzebowała teraz wsparcia, a on zamierzał jej to wsparcie dać. - To prawda. - powiedział szeptem. - Wiem ze prosiłaś jedynie o fajki, ale cóż ja mam ochotę napić się winka a nie lubie pić sam. - uśmiechnał się dając jej całusa w czoło. - A tym bardziej w tak miłym i slicznym towarzystwie. Co prawda smutnym kłębkiem nerwów, ale nadal miłym i ślicznym - ucałował ją w czubek noska. - Skoro powiedziałaś A trzeba powiedzieć B. Nie odwlekaj tego w nieskonczoność bo będzie tylko gorzej. Owszem dawkuj rzeczy po kolei i po trochu ale już wydaje mi się, czas zakończyć tą farse. - nie wypuszczał jej z objęć - To nie jest wygodne ani dla ciebie ani dla wszystkich w okół. - gdy zamilkła spojrzał na nią lekko z góry dodał jedynie - I..? - pytanie padło, zawisło juz w powietrzu.

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Pozwoliła się przyciągnąć, czując jakieś takie pocieszenie w tym geście. Wtuliła się w bok wilkołaka, cichutko mrucząc pod wpływem gładzenia. To był miły gest, mogła po prostu przymknąć oczy i cieszyć się z przyjemnej bliskości drugiej osoby.
- Picie samemu to pierwszy objaw alkoholizmu. – zaśmiała się cicho, poprawiając się wygodnie i upijając kolejny łyczek wina. Musiała przyznać, że było zdecydowanie smaczne. – Więc to chyba lepiej, że poprosiłam o te fajki. – dodała żartobliwie, szukając jakichś nutek humoru w tej sytuacji. – Smutne kłębki to jednak marne towarzystwo… A ja nie ręczę, czy nie upiję się jednym kieliszkiem. – westchnęła z udawanym żalem, choć bardziej prawdopodobne było, że po prostu bardziej się rozluźni i otworzy, jak zawsze po większej ilości procentów. Nie wyraziła jednak wątpliwości co do swojej urody w sportowych legginsach i przydużej bluzie. – Nie martw się o to, nie zamierzam już odwlekać tej rozmowy. Ale ciągnięcie jej w tej chwili przyniosłoby więcej szkody. Wiatr potrzebuje przetrawić to, co już usłyszał. A ja ułożyć sobie w głowie, jak w ogóle mu powiedzieć o pozostałych rzeczach. Za kilka dni po prostu do niego pójdę. – westchnęła, napinając się lekko i zbierając w sobie, by powiedzieć na głos to, co przerażało najbardziej. Zacisnęła bardziej dłonie, tym razem jedną na kieliszku, a drugą na koszuli Marcusa. – On znalazł ciało Ryuu… Widział… Musiał widzieć… - zagryzła wargę, prawie że do krwi. – Musiał widzieć ślady moich kłów na nim.

@Marcus Wijsheid

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
Przez dłuższą chwilę przytulał tak dziewczynę, nie mówiąc kompletnie nic. Czuł, że potrzebowała tego bardziej niż faktycznej rozmowy. Jeśli będzie chciała mówić, zrobi to tak, jak robiła to teraz, mógł jedynie delikatnie dopytywać. Zaśmiał się - Dlatego tak często wpadam do ciebie, nigdy nie pije sam. - objął ją mocniej. Sam napił się odrobinę wina z kieliszka.
-Smutne kłębki domagają się przytulania, a ja lubię do ciebie przytulać. - mówiąc to, przycisnął dziewczynę mocniej do siebie. - A fajek to ci u mnie dostatek. - uśmiechnął się. Przeciągnął ręką po udzie kobiety i oparł lekko głowę o jej głowę. - Ale widzę, że chyba jest gorzej, niż myślałem, bo jak nie zamierzasz wnosić protestów co do wyglądu. - uśmiechnął się, zerkając dziewczynie w oczy z lekkim uśmiechem. - Dobrze pomyślane, Wywalenie wszystkiego jak z armaty, tylko nielicznym może ujść na sucho - nawiązanie było aż nazbyt oczywiste. - Bo potem trzeba sięgać po ruchy zdecydowanie poniżej pasa. - parsknął śmiechem. Owszem odnosił się do ich spotkania zaraz po balu. Ucałował ją w czubek głowy. i głaskając rękoma po plecach, przytulał ją do siebie. Widząc jak się spięła, przytulił ją nieco mocniej, dając jej tym samym mentalne oparcie. - Też widziałem jego ciało. Widziałem też ciała innych wampirów i niekoniecznie musi powiązać to z tobą. - Wspomnienie o Bracie Krwi Louisa przywołało wspomnienia, których chciał się jednak pozbyć. Tragiczne wydarzenia w Oświęcimiu odbiły się nawet na nim. Bestialstwo ludzi na samych sobie zrobiło na nim wrażenie.Może też to wpłynęło na złagodzenie jego poglądów na temat ludzi. Owszem dalej byli jedynie pokarmem, ale już niekoniecznie bydłem na rzeź. - Poza tym, myslę że ciągle źle oceniasz sytuację. Bierzesz ciągle winę na siebie. Ryuu sam podjął decyzję, postanowił uratować twoje życie kosztem swojego. Kochanie już ci tłumaczyłem, że to nie twoja wina, to on podjął decyzje o poświęceniu siebie dla ciebie. Louis to akurat zrozumie. W żywot wojownika wpisane jest poświęcenie się dla współbraci, nawet za cenę swojego życia. - Wiedział, o czym mówi. Pod pewnymi względami Kodeks postępowania Wikingów i Azjatów był podobny. - Ryuu był wojownikiem w każdym calu. To była jego decyzja, Nikt nigdy nie będzie obwiniał za to, że wybrałaś życie. To zrozumiałe. W moim odczuciu Kochał Cię, i oddał za ciebie życie. Tak jak zrobił by każdy z nas. Czy ja, czy Louis. - tego ostatniego stwierdzenia był praktycznie pewien. - Nie rozpatruj tego w kwestii winy, zrób wszystko, żeby jego poświęcenie nie poszło na marne, żeby zostało zapamiętane. - Spodziewał się, że te słowa mogą wywołać silną reakcję u dziewczyny, dlatego objął ją znów, mocniej przyciskając do siebie. Czuł podskórnie, że Louis by się z nim zgodził w tej kwestii, On też był wojownikiem.

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Z rozmowami z Sel często był jeden problem - wolała milczeć niż mówić, a jeśli już mówiła, to trzeba było wykazać się ogromną cierpliwością. Potrafiła długo milczeć, zanim słowa w końcu opuszczały już nawet nie usta, a wręcz duszę, nieco pokiereszowaną przez całą przeszłość. Ale przynajmniej nie był to moment, w którym każde pytanie kwitowała burczeniem, nie chcąc powiedzieć ani słowa.
   - Mhm. To tak. Prawda. Kłębki nawet jak nie smutne, to lubią się przytulać. - zgodziła się, grzecznie wtulając się w boczek i korzystając ze zwykłej okazji. Ciężko było milczeć, ciężko było przeżywać w samotności, ciężko było udawać, że nie potrzebuje zwyczajnie się przytulić do kogoś bliskiego. A jakby nie patrzeć, Marcus był jej bliski, tak samo zresztą jak Louis. Na palcach jednej ręki mogła policzyć, ile tych bliskich osób miała. Cichym fuknięciem skwitowała kwestię swojego wyglądu, zaraz potem uśmiechając szerzej.
   - Po prostu jestem na tyle kulturalna, żeby nie komentować Twojego złego gustu. - przez chwilę mogła odsunąć od siebie wydarzenia tego wieczoru, zapomnieć o rozjątrzonych na nowo ranach. Ale też po to właśnie siedziała wtulona w wilka, żeby chociaż trochę te rany połatać, bo jednak samemu ciężko założyć szwy na głębokie rany. I tak, zdecydowanie wiedziała, co mówi.
   Obejmowane przez wilka wychłodzone ciało po prostu stężało na tę informację. Tego nie wiedziała, nie wpadło mu do głowy powiedzieć wcześniej... A jej zapytać. Kurwa. podniosła się powoli i odsunęła, radząc sobie z niespodziewanymi informacjami za pomocą głębokich wdechów. Jednak to nie tak, że jakoś ją to obeszło. Marcus nie był z nim związany, raczej, nie tak jak ona. I poza tym... Nie poruszali tematu Oświęcimia. Ani samego obozu, ani tego, co się tam wydarzyło, od dekad nie rozmawiali o tym. Były tematy, które chciała wyrzucić ze wspomnień, ale nie mogła.
   - Nie rozumiesz. - powiedziała cicho. - W kryminalistyce potrafią zidentyfikować denata za pomocą jego kartoteki dentystycznej. Ślady... ugryzień różnią się. Rozstaw szczęki. Zębów. Kłów... Jeśli widzisz czyjeś ugryzienia tysiące razy, nie pomylisz ich z żadnymi innymi. - zaciśnięte dłonie i lekko bezemocjonalny głos jasno mówił, w jakim była stanie i jak bardzo próbowała poradzić sobie z targającymi nią emocjami, zanim wybuchną kaskadą jak wulkan.
   - Ryuu był... - urwała, biorąc głębszy wdech, zgarniając paczkę papierosów i odpakając jednego. Wstała z kanapy, zaczynając krążyć po pomieszczeniu, w wyrazie kotłujących się myśli i emocji. Musiała coś robić, nie mogła tak po prostu siedzieć. - Ryuu był cholernym durniem. Marzycielskim idiotą, który źle pojęty obowiązek przedkładał nad swoje życie. Pieprzeni kurwa wasza mać wojownicy. Kto wam się kurwa każe poświęcać. - zaczęła cicho warczeć pod nosem, ciężko powiedzieć, czy do siebie czy do Marcusa. - Kto go do diabła prosił, żeby się za mnie poświęcał?! - odwróciła się przodem do wilka, stając w wojowniczym rozkroku i celując w niego papierosem. - Chuja tam wybrałam, słoneczko moje. Ja byłam tam gotowa zdechnąć, ale on nie. Tylko jak ostatni idiota chciał mi pomóc i karmił mnie swoją krwią, bo nic innego nie mieliśmy. Bo raczej nie sądzisz, że czymkolwiek nas tam karmili, a jak spróbowaliśmy dorwać wartownika, to się to nie skończyło dobrze. - tak, były szczegóły, których nigdy nie mówiła na głos. Nawet Marcusowi. Za to teraz miał niepowtarzalną okazję dokładne się dowiedzieć, z jakiego syfu wyciągnął ją 80 lat wcześniej. Znowu zaczęła krążyć po pokoju. - Więc tak, to jest kurwa moja wina, bo trzeba było mu odmówić. Nie pomagało to nikomu, ja i tak słabłam za każdym razem, jak wkłuwali mi ten szajs, a on zawsze, gdy się od niego karmiłam, bo nie miał czym uzupełnić braków. Powinnam mu odmówić! Widziałam, co się z nim działo, to nie było tak, że tylko mi coś wstrzykiwali. Ale nie byłam w stanie, byłam tak cholernie głodna, a jego krew pachniała tak dobrze... - zacisnęła usta, słysząc, że jej głos zaczyna drżeć. Rękawem bluzy przetarła oczy, odpalając zaraz potem kolejnego papierosa. I jeszcze następnego, zanim dalej zaczęła mówić.
   - I spróbuj kurwa któryś jeszcze się dla mnie poświęcić, to osobiście urwę łeb i potnę na kawałki. - wciągnęła gwałtownie powietrze, czując, że zaczyna drżeć na samą myśl, że coś takiego mogłoby się powtórzyć. - Nie życzę sobie tego, rozumiesz to? Nie życzę!

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sponsored content


Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach