Secrets I have held in my heart are harder to hide than I thought

2 posters

Go down

Philomena Deveraux

Philomena Deveraux
Liczba postów : 45
3.outfit + czarny długi płaszcz

Nie spodziewała się takiego obrotu spraw... Niby miło mieli spędzić jej urodziny, ale wyszło, jak wyszło. Była mu wdzięczna za to, że pozwolił jej poznać wszelkie sekrety z przeszłości. Potrafiła teraz zrozumieć wiele jego zachowań, problemów oraz demonów, które ciągle nie dawały mu spokoju. Bardzo chciała mu jakoś pomóc, aby przestał ciągle się katować. Jednak potem uderzyła w nią wiadomość o zmarłej ukochanej do której jest podobna. A później? Cóż....
Nie potrafiła przestać myśleć o tym, co się wydarzyło. Wyznanie Sinclaira wydawało się być szczerze, jakby bał się ją stracić. Pocałunek miał jedynie utwierdzić Minę w przekonaniu, że nigdy na nią nie spojrzy tak, jakby tego chciała. Myślała, że zgani ją za ten gest, a on nagle zaczął go powielać... I to jak.
W Deveraux wtedy obudziły się wszelkie głęboko skrywane pragnienia, oddawała czułość równie zachłannie, co Archibald. Na samo wspomnienie robiło jej się gorąco, a całe ciało jakby płonęło żywym ogniem. Dawno czegoś takiego nie czuła, jednak trwało to krótki moment, ponieważ nagle pojawiła się jego nocna natura, a on sam uciekł. Zostawił Minę z własnymi myślami, wyrzutami sumienia. Przez chwilę w ogóle nie potrafiła dojść do siebie, siedziała na wyspie kuchennej, patrząc na ślad krwi, który miała na palcach. Nie miała pewności, czy to, co zaszło było prawdziwe.
Zniknął na tygodnie, nie odezwał się słowem, a Philomena nie mogła go namierzyć. Porzucił ją z natłokiem myśli, które nie dawały jej spokoju. Teraz postanowiła się wysilić, użyć wszelkich technik, których ją nauczył. Skoro postanowił się ukrywać, unikając konfrontacji to ona go wytropi i zmusi, aby spojrzał jej prosto w oczy. W końcu dotarła do jego zapachu, odkryła ślady, które zaprowadziły ją do... Hm, domu publicznego. No tak, raczej nie szukałaby go w takim miejscu, to do niego nie podobne.
- To tutaj się przede mną ukrywasz? - zapytała dość oschle, kiedy zobaczyła znaną jej sylwetkę w jednej z vipowskich loży. - Przepraszam... Nie powinnam Cię zmuszać do takich rzeczy, to wszystko moja wina. Nie zniosę unikania mnie, nie chcę Cię stracić... - usiadła obok niego, mając totalnie gdzieś wijące się tancerki, mogłaby śmiało im wydrapać oczy, jeśli odważyłyby się na jakikolwiek niewłaściwy gest.

@Archibald Sinclair

Archibald Sinclair

Archibald Sinclair
Liczba postów : 42
look

Jego wyznania tamtego wieczoru były wystarczającym zagrożeniem dla ich relacji. Opowiedział jej większą część tego, co przydarzyło mu się w życiu i choć ominął wszystkie, krwawe, szczegóły na swój sposób całkowicie się przed nią obnażył. Nikt nie wiedział teraz o nim tyle co ona i było to na swój sposób przerażające. Pozwolić komuś się tak zbliżyć... Nie robił tego od dekad. Ostatnia była Ailsa, miłość jego życia. Teraz Mina... Nie powinna tego wszystkiego wiedzieć. Powinna poświęcić swoje życie sobie, swoim zachciankom, a nie naprawianiu starego wampira, dla którego było już za późno. Powinien był to wszystko ukrócić, kiedy miał ku temu szansę. Zniknąć, tym razem na dobre. Potrafił to zrobić. Wiedział, że potrafił, a jednak...
Nie mógł zapomnieć o tym, co zrobił później, a co było o wiele gorsze. Jej nieśmiały pocałunek wszystko zmienił. Wystarczył by wszystkie palisady oraz tamy, które trzymały go w ryzach pękły. Wyglądała jak jego ukochana, więc oczywiście, że mu się podobała. Przez dekady patrzył jak nie starzeje się nawet o dzień. Zawsze tak samo piękna, radosna i z uśmiechem, który zwalał go z nóg. Tuż po tym jak ją przemienił i uświadomił sobie, że nie jest Ailsą, zamknął te wszystkie uczucia gdzieś głęboko w sobie. Podobnie jak zrobił to podczas tortur. W wielkiej skrzyni, w najciemniejszej jaskini, za palisadami, murami i tamami swojej duszy. To nie miało prawa wyjść na światło nocy, a jednak... Rzucił się na nią jak wygłodniały wampir. Jak te wszystkie wieki temu. Nie miał kontroli, nie potrafił się powstrzymać. Był wygłodniały tej namiętności, bliskości. Ale nie mógł. Nie mógł wiedząc, że jej uczucia są pewnie jakąś wypadkową tego, że uratował jej życie. To wszystko nie było prawdziwe.
Dlatego uciekł. Chociaż kogo on oszukiwał. Gdyby uciekał już dawno byłby w Norwegii. Ukrywał się. Najlepiej jak potrafił. Zawsze jej mówił, że najciemniej pod latarnią. Zaszył się we wszystkich miejscach, w których najmniej by się go spodziewała. Kluby nocne, a nawet, jak dziś... Domy publiczne. Wziął sobie jedną z vipowskich loży próbując przeczekać kolejną noc. Wiedział kiedy go odnalazła. Powietrze trochę się zmieniło. Nie chciał tej konfrontacji, lecz wiedział, że mu nie odpuści. Zawsze była uparta.
- Tam gdzie mogę. - odpowiedział nieco chłodno kończąc swojego drinka i ciężko opadając na oparcie kanapy - Do niczego mnie nie zmuszałaś. - westchnął głośno - Dałem Ci szansę, a Ty ją wykorzystałaś, to była moja decyzja. - spojrzał na nią przelotnie zawieszając na chwilę wzrok na jej ustach, nie ufał sobie przy niej, już nie - Nie musisz za nic przepraszać. - uśmiechnął się do niej delikatnie, lecz pomimo tego, że siedzieli tak blisko znów powstawała pomiędzy nimi przepaść.
W między czasie jedna z pół nagich kelnerek podeszła do stolika i sugestywnie się do niego wypinając postanowiła wymienić mu drinka niby przypadkiem opierając się na jego kolanie ze słodkim uśmiechem.

@Philomena Deveraux

Philomena Deveraux

Philomena Deveraux
Liczba postów : 45
Można powiedzieć, że poniekąd posiadała teraz nad nim większą władzę. Znała wszelkie grzechy, sekrety... Była pewna, że to jeszcze i tak nie wszystko, ale spora część. W końcu nigdy by sobie nie pozwolił na wyznanie każdej tajemnicy, która go dręczy. Nadal nie wiedziała o sprawie z jej byłym partnerem, który skończył dość marnie. Chociaż o to akurat by się pewnie nie gniewała mocno. Dopiero po latach dotarło do niej, jak okrutnie ją traktował... Nie raz podnosił na nią rękę, groził, a ona mimo wszystko do niego wracała. Kiedy kogoś pokocha to potrafi się w całości poświęcić ten osobie, traktować ją, jak Boga swojej prywatnej religii. Wracając jednak do jego wyznania... Uważała, że to było konieczne. Znała prawdę, dlatego mogła go zrozumieć, chociaż nadal jedna kwestia pozostawała dla niej bolącą. Nie chciała go naprawiać, ponieważ nie stanowił dla niej zepsutej zabawki. Po prostu próbowała jakoś pomóc mu pogodzić się z przeszłością, a na to nigdy nie jest za późno. Na własne kryzysy oraz zachcianki również miała czas, nigdy nie rezygnowała z samej siebie.
Również mocno zatęskniła za bliskością, namiętnością i pożądaniem. Jego gesty sprawiały, że chciała więcej. Coraz częściej łapała się na tym, że zastanawiała się, jak sprawy by się potoczyły, gdyby wtedy się od niej nie oderwał. Nadal bała się, że ten ulotny moment był spowodowany jedynie podobieństwem do Ailsy. Wszystko, co czuje do niego jest szczere, nie stanowi to jedynie wdzięczności za uratowanie życia. Jedno i drugie obawiało się fałszu, kłamliwych intencji... Wystarczyłoby jedynie nieco wzajemnie sobie zaufać.
Z jednej strony to właśnie ją pocieszało, gdyby chciał zniknąć całkiem to wyjechałby do innego kraju, zostawiając to wszystko za sobą. Jednak czy robił to dla niej? Nadal pamiętała o tym, że jest zależny od miejsca pobytu Marcusa. Zdawał. Sobie sprawę z tego, że prędzej czy później ona go wytropi, w końcu miała naprawdę dobrego nauczyciela, którego techniki bywają nieomylne.
Pokiwała tylko głową, nienawidziła tego chłodnego tonu, wtedy traktował ją tak, jak wszystkich dookoła. A to chyba bolało najmocniej, ponieważ ciągle powtarzała sobie, że jest dla niego wyjątkowa.
- Nie mówię o... – urwała na moment, przymykając oczy i kręcąc głową. Było jej cholernie ciężko, nie potrafiła przestać myśleć o tym, co zaszło. Bała się, że już go straciła. Wtedy pojawiła się kelnerka na której również zawiesiła oko, uniósł wyżej brew, kiedy zobaczyła, jak się opiera o jego kolano. Zielono złote oczy, jakby zapłonęły żywym ogniem. Zanim zdążyła pomyśleć, chwyciła ją stanowczo, a potem nachyliła się do ucha kobiety, aby wypowiedzieć kilka słów. Nagle kelnerka jakby się nieco zmieszała, a potem pospiesznie opuściła ich lożę.
- Pozwól, że zabawiał się będziesz później. – teraz to ona uraczyła go równie chłodnym tonem, co on ją na początku. – A przysięgam, że jeśli jeszcze jedna zacznie się do Ciebie kleić na moich oczach to nie ręczę za siebie. – dodała jeszcze, a potem westchnęła ciężko.
- Nie chcę, żeby to tak wyglądało między nami. Będziesz wiecznie przede mną uciekał? Jeśli spieprzyłam to wszystko jednym pocałunkiem... Chciałabym powiedzieć, że żałuję, ale musiałabym Cię okłamać. Nie mogę przestać o tym myśleć Arch. Co mam robić? Zapomnieć? Ty też chcesz zapomnieć? I błagam nie zaczynaj z wywodami na temat tego, co byłoby dla mnie lepsze. – wbiła w niego spojrzenie. Wydawał się tak blisko, a równocześnie piekielnie daleko. Teraz nawet nei wiedziała, czy może go dotknąć.

@Archibald Sinclair

Archibald Sinclair

Archibald Sinclair
Liczba postów : 42
Nie mógł cofnąć czasu jak bardzo by tego nie pragnął. Był tego zupełnie świadom, a jednak cały czas łudził się, że coś się zmieni. Przestanie go szukać, da sobie z nim w końcu spokój. Zobaczy jaki jest naprawdę ponieważ teraz dał jej możliwość spojrzenia na siebie swoimi własnymi oczami. Zdawał sobie sprawę, że przez te ostatnie tygodnie cały czas go szukała. Czuł jej oddech na swoim karku każdej nocy. Za dobrze go znała. Potrafił się ukryć przed każdym, tylko nie przed nią. Znała każdy najmniejszy szczegół, który w końcu doprowadził ją na gorący trop. Powinien był wyjechać, wtedy już nigdy by go nie znalazła. Nie został dlatego, że był tutaj Marcus, jego jedyna szansa na ocalenie duszy. Został bo nie potrafił jej opuścić. Nie po tym kiedy w końcu posmakował jej ust i przekonał się, że smakują zupełnie inaczej niż jego ukochanej.
Był dla niej zagrożeniem, wiedział to. Nie potrafił już nad sobą panować w jej obecności. To tylko kwestia czasu zanim na jaw wyjdą jego wszystkie obrzydliwe strony, które do tej pory pieczołowicie trzymał w ryzach. Pokazywał jej wersję siebie, która nie był pewien, czy istnieje. Nie okłamywał jej przez te wszystkie lata, jednak Archie, którego ona znała chyba już nie żył. To tylko cień jego dawnej osobowości. Sprzed tego wszystkiego.
Uniósł lekko brew widząc jak mocno łapie tę biedną dziewczynę, która dla niego po prostu próbowała zarobić kilka euro napiwku. Chyba nikt nie był tutaj tak naiwny żeby wierzyć, że naprawdę podoba się tym kelnerkom? To pierwszy raz, kiedy Mina była taka posesywna i musiał powiedzieć, że mu się to podobało. Pewna siebie i waleczna. Przeszła daleką drogą odkąd ją przemienił.
- Myślę, że cokolwiek jej powiedziałaś, zaraz dosięgnie uszu innych. O to raczej nie musisz się martwić. - odpowiedział odprowadzając ją wzrokiem - I nie mam pojęcia o czym mówisz Mina. Jesteś pierwszą kobietą, którą pocałowałem od trzech wieków. - spojrzał na nią znów zawieszając na chwilę wzrok na jej ustach zanim w końcu go oderwał ciężko wzdychając.
Zdecydowanie już sobie przy niej nie ufał. W jej apartamencie był o krok od zrobienia czegoś naprawdę głupiego. Teraz nie było mu wcale łatwiej.
- Tego nie da się zapomnieć. - uśmiechnął się gorzko do swojego drinka - Nie mogę wiecznie przed Tobą uciekać. Oboje wiemy, że jesteś cholernie uparta... - uśmiechnął się jakby było to dla niego problemem, jednak jego oczy mówiły co innego - Nie wiem co mamy zrobić Mina. Po raz pierwszy nie mam dla Ciebie dobrej odpowiedzi, ale wiem, że nie jestem mężczyzną dla Ciebie. W końcu znajdzie się ktoś, kto będzie w stanie dać Ci więcej. - odkleił od niej na chwilę wzrok upijając kolejnego drinka i naprawdę marnie rozpływając się na tej kanapie.

@Philomena Deveraux

Philomena Deveraux

Philomena Deveraux
Liczba postów : 45
Nie miała zamiaru i nie chciała odpuszczać, zbyt wiele razem przeżyli, aby teraz przekreślić ich relacje grubą kręchą. Gdzieś tam w głębi duszy łudziła się, że Archie również tego nie żałuje. Gdyby nic w nim nie obudziła to chyba sprawy potoczyłyby się inaczej? Chciała czuć jego dłonie na sobie, smakować warg, nie potrafiła przestać o tym myśleć. Kiedy pocałowała go po raz pierwszy to traktowała ten gest, jakby miała nim w magiczny sposób zamknąć uczucia, które do niego żywi. Jednak efekt był zupełnie odwrotny, do czego sam Sinclair się przyczynił niemalże rzucając się na nią. Pewnie gdyby wyjechał z Paryża to pewnie pękłoby jej serce, zadałby cios ostateczny.
Równie dobrze mogłaby powiedzieć o sobie to samo. Przecież też jest drapieżnikiem, posiada swoje ciemne strony które trzyma w ryzach. Najgorszy u Miny był ciągły głód, przynajmniej nauczyła się radzić sobie z substytutem. Wiedziała, że on ma na sumieniu o wiele cięższe sytuację. Jednak potrafiła zrozumieć jego naturę, w końcu należą do tego samego gatunku. Zresztą z bycia wampirem można czerpać również sporo plusów. Nawet jeśli Archibald, którego znała zniknął to zawsze była otwarta na jego prawdziwą twarz.
Wolała nie mówić głośno, co wyszeptała do ucha tej biednej dziewczynie. Nie miała zamiaru patrzeć spokojnie na to, jak jakieś obce kobiety się do kiego kleją. Raczej by tego nie zniosła... Dawna Mina zaniosłaby się płaczem, wybiegając z lokalu, ale teraz jest o wiele silniejsza. Z dziką satysfakcją zrobiłaby krzywdę komuś, kto by się jej w podbramkowej sytuacji sprzeciwił.
- Świetnie, w takim razie mamy lożę tylko dla siebie. – odrobina prywatności na neutralnym gruncie nie zaszkodzi. Chciała coś jeszcze powiedzieć, ale usłyszała kolejne słowa Sinclaira... Zrobiło jej się jakoś ciepło na sercu, zauważyła ten wzrok na swoich ustach. Dlaczego ciągle się tak powstrzymywał?
- Owszem, jestem. Zawsze taka byłam, kiedy kogoś... – urwała, nie chcąc wypowiedzieć po raz kolejny tych szczególnych słów. Serce jej pękało, gdy nie otrzymywał takiej samej odpowiedzi. Cóż, życie nie zawsze wygląda tak, jak w powieściach Jane Austen. – Kiedy na kimś mi zależy. – przeczesała ciemne włosy, opuszczając na moment wzrok.
Pokręciła tylko głową, słysząc po raz kolejny, że nie jest dla niej. Postanowiła zrobić coś głupiego, postawić wszystko na jedną kartę... Dlatego po prostu przysunęła się do niego, a potem zgrabnie usiadła okrakiem na nim, zgarniając twarz Archiego w drobne dłonie. Jeśli będzie chciał się wyswobodzić to zrobi to bez problemu...
- Dajesz mi wszystko, co masz. Nigdy nie patrzysz na własne dobro, tylko na moje. Czy to nadal za mało? - zapytała, wpatrując się w jego tęczówki.

@Archibald Sinclair

Archibald Sinclair

Archibald Sinclair
Liczba postów : 42
Gdyby nie jej upór ta relacja pewnie skończyłaby się ostatnim razem, kiedy zniknął na kilka dekad. Już wcześniej na kilka różnych sposobów próbował jej odwieść od tej całej idei wykształcenia jakichś uczuć względem niego. Nie potrafił być dla niej po prostu okrutny, czy złośliwy. Po prostu starał się trzymać pewien zdrowy dystans gdy tylko zauważył pewne przesłanki odnośnie jej fascynacji swoim Stwórcą. Nie chciał dla niej takiego życia. Wiedział, że nie ma jej nic do zaoferowania, więc jakakolwiek szansa, że mogłaby się w nim zakochać była nie do przyjęcia. Nie po to ją przemienił by spędziła z nim resztę życia. Zasługiwała na to by wykorzystać drugą szansę tak, jak chce. Tylko... On miał problem z tym jak chciała ją wykorzystać. Ten upór... Albo ich połączy albo rozdzieli na wieki wieków.
Pod względem głody nie mogliby być bardziej różni. Z jakiegoś powodu jej apetyt był trudny do zaspokojenia, on natomiast... Mógł się posilać małymi ilościami raz na kilkanaście dni. Starał się robić to tak rzadko jak tylko potrafił. Może właśnie dlatego miał taki problem z kontrolą impulsów w stosunku do niej? Pragnął jej. Równie mocno, co krwi te wszystkie wieki temu, gdy w końcu wyzwolono go z niewoli. Może nawet bardziej. Wtedy nie skończyło się to najlepiej, więc obawiał się powtórki ze swojej krwawej historii. Nie mógł teraz sobie zaufać.
- Mhm... Nikt nie będzie nam się naprzykrzał... - mruknął nieco niższym głosem lustrując jej sylwetkę.
Taka atmosfera zdecydowanie im nie sprzyjała. Byli sami w małym, prywatnym zagłębieniu, gdzie raczej nikt bez pytania nie będzie zaglądać. Nawet kelnerki nie przechodziły już w pobliżu. Choć mieli widok na parkiet, każdy był zajęty sobą rzeczywiście dając im namiastkę intymności.
- Dziewczyna, którą przemieniłem wyszłaby urażona i skrzywdzona. - uśmiechnął się patrząc na nią z pewną nostalgią - Taka bardziej mi się... Taka jesteś... - musiał dwa razy przerwać zanim po prostu uśmiechnął się wyraźnie zakłopotany.
Nadal ciężko było mu przyznać co tak naprawdę do niej czuje. Od tego nie byłoby już odwrotu. Nie z nią taka, jaka jest teraz. Jeszcze nie był na to gotowy. Wywróciłaby jego świat do góry nogami. W pewien sposób to zrobiła wdrapując się na jego kolana. Przejęła kontrolę. Jeszcze nigdy nie byli tak blisko, może prócz jej urodzin. Nie w ten sposób. Nie było w tym nic niewinnego. Jego mięśnie na całym ciele momentalnie się spięły. Ręce ułożone na oparciu zastygły, a palce praktycznie wbiły się w oparcie. Był jak zwierzę gotowe do ataku. A jednak nic nie zrobił. Intensywnie wpatrywał się w jej tęczówki nie protestując.
- To, że daję Ci wszystko, nie znaczy, że nie zasługujesz na więcej Mina. - jego źrenice nieco się zwężyły przyjmując bardziej zwierzęcy wyraz, a wzrok wydawał się palić.

@Philomena Deveraux

Philomena Deveraux

Philomena Deveraux
Liczba postów : 45
Czy warto byłoby to kończyć? Przecież podobno też wiele dla niego znaczy, tak? Chciałaby wiedzieć, że brakowałoby mu jej. Za każdym razem, kiedy się bardziej do siebie zbliżali, zaczynało być coś na rzeczy to Archibald się wycofywał. Pewnie byłoby jej o wiele łatwiej, gdyby nie czuła do niego nic oprócz przyjaźni. Jednak to chyba nie wina Miny, prawda? Podobno serce nie jest sługą, któremu można wmówić miłość do przypadkowej osoby. Mógł jej wmawiać, co tylko chciał, ale Deveraux wiedziała swoje. Poniekąd ta upartość kobiety wyszła im na dobre, ponieważ jeśli by odpuściła to dawno nie byłoby jej w życiu Stwórcy. Zresztą nie potrzebowała od niego wiele, jedynie chciałaby odwzajemnionych uczuć... Ale na razie była przekonana, że nie jest w stanie tego otrzymać.
Zazdrościła mu tego, że mógł się odżywiać sporadycznie, oczywiście nie mówimy tutaj o ludzkim jedzeniu, którego mogli jeść na pęczki. Na szczęście nie polowała, zadowalała się głównie substytutem, chociaż smak nie był taki sam. Czasem otrzymywała krew ze szpitali w których się pojawiała, jako opiekunka.
Co do jednego głodu się zgadzają... Pragnęła go równie mocno, powoli tracąc nad sobą kontrolę. Ich ostatni pocałunek rozpalił pewnego rodzaju ogień, który cały czas nieznośnie parzył. Nie bała się tej jego demonicznej strony, ponieważ miała pewność, że nic jej nie zrobi. Nadal jest tym samym Archiem, tylko sam musi w to uwierzyć.
Pokiwała jedynie głowa, dostali odrobinę prywatności, którą mogli wykorzystać na wiele sposobów. Najważniejsze dla Philomeny było to, aby doszli do jakiegokolwiek porozumienia. Nienawidziła kłótni z Sinclairem, zawsze cholernie ją to bolało. Okoliczności może faktycznie troszkę nie sprzyjały, biorąc pod uwagę to, co obudziło się w nich ostatnio, ale może jest szansa na pozytywne rozwiązanie.
- Tamtej dziewczyny już dawno nie ma... I dobrze, ponieważ by sobie nie poradziła w dzisiejszym świecie. - uśmiechnęła się lekko. Nie musiał dokańczać zdania, żeby wiedziała, co chciał powiedzieć. Nie zna go od wczoraj... W końcu to ona przejęła kontrolę, mając go w garści. Z jednej strony sam sobie przeczył, ponieważ, gdyby nie chciał to po prostu by ją zrzucił i twardo wyznaczył granicę. Jednak Archibald nie oponował, co dawało Minie poniekąd zielone światło. Głaskała delikatnie kciukami jego pokryte zarostem policzki, wpatrując się w zwężone tęczówki mężczyzny.
- Możliwe... Chociaż nie potrzebuję o wiele więcej. - westchnęła. Okay, może faktycznie potrzebowała nieco więcej, ale do tego jednego nie mogła go zmusić. - Nie mogę o tym wszystkim przestać myśleć Arch... Wiem, że tego nie chcesz... - trąciła swoim nosem, ten jego. - Jednak gdybyś całkiem tego nie chciał czy byś mi pozwalał na to, co teraz robię? - dodała jeszcze, przybliżając wargi do ucha mężczyzny, owiewając je ciepłym oddechem.

@Archibald Sinclair

Archibald Sinclair

Archibald Sinclair
Liczba postów : 42
Musiał utrzymywać dystans. Nie mógł sobie pozwolić na zbliżenie. Dlatego zawsze wyznaczał granicę i uciekał kiedy robiło się zbyt intymnie. Nie widział się w roli partnera. Nie takiego prawdziwego, skoro nawet nie potrafił opowiedzieć jej o swojej przeszłości, której ona była na swój sposób personifikacją. Ostatnie czego chciał to ją skrzywdzić, a doskonale wiedział, że to prędzej czy później by się zdarzyło. Był przyzwyczajony do życia w samotności. Może jej obecność przez ostatnie kilka dekad zmiękczyła jego twarde zasady, aczkolwiek nie zmieniło jeszcze tego, kim był w głębi duszy. Potworem, grzesznikiem, zabójcą. Tak wiele jeszcze o nim nie wiedziała, lecz była w stanie wszystko wybaczyć i to w tym wszystkim było najgorsze. Nie chciałby by była z nim pomimo wszystko, a dlatego, że miał jej coś do zaoferowania. On niestety nie miał za dużo. Przynajmniej w sferze emocjonalnej.
Wystarczyło sobie przypomnieć to, jak rzucił się na nią w jej urodziny. Nie był w stanie zaufać sobie na tyle by powiedzieć, że nie zrobiłby jej krzywdy. Jego pragnienie było zbyt silne. Chciał jej doświadczyć wszystkimi zmysłami. Minęło zbyt wiele czasu od jego ostatniego intymnego zbliżenia. A ona była taka piękna i drobna... Nie powinien jej dotykać tymi, splamionymi krwią, dłońmi.
- Poradziła ponieważ miała protektora. - prychnął cicho przypominając sobie to, za kogo kiedyś się uważał - Ta dziewczyna już go nie potrzebuje. - na jego usta wpełzł delikatny, dumny uśmiech.
Kobieta, która siedziała teraz na nim okrakiem w niczym nie przypominała tej dziewczyny, która chwytała się brzytwy w ciemnej alejce. Ta Mina wiedziała czego chciała i nie zawahała się po to sięgnąć, a przynajmniej tego nie pokazywała. Poradziła sobie z tym wszystkim o wiele lepiej niż on te wszystkie wieki temu. Jest piękną i niezależną kobietą. Właśnie tego dla niej chciał. To sprawiało, że była tym bardziej atrakcyjna i oh... Tak apetyczna.
- Nie chcę..? - spojrzał jej w oczy ostatkami silnej woli powstrzymując się od przekręcenia głowy i pocałowania jej ust, gdy się zbliżyła - Właśnie to czułaś tamtej nocy? Że tego nie chcę? - oparcie kanapy zaskrzypiało pod naciskiem jego dłoni, które były już właściwie wbite w materiał.
Wywołała przyjemne mrowienie na jego karku szepcząc mu do ucha. Nigdy nie pozwolił jej na tak wiele i teraz też nie powinien. Jednak tak cholernie ciężko było jej odmówić. Obydwie jego natury mówiły mu, że tak... Właśnie tego chce. O wiele więcej...

@Philomena Deveraux

Philomena Deveraux

Philomena Deveraux
Liczba postów : 45
Była pewna, że ma naprawdę wiele do zaoferowania, tylko jeszcze o tym nie wie. Poza tym nie uważała, że człowiek powinien się wiązać z drugą osobą interesownie. Dla niej był naprawdę dobry, nie widziała w nim potwora. Poza tym wiedziała, że jeśli by ją skrzywdził to na pewno nie celowo. Wybaczyłaby mu wiele, ponieważ istnieje dość maleńkie grono grzechów nie do przeskoczenia. Teraz już znała przeszłość Sinclaira, nakreśliło to nieco wyraźniej całą ich relację, plus wpuściło ciut światła na pewne sprawy. Wiele mógłby się nauczyć, jak rozróżniać pewne emocje i jak sobie z nimi radzić. Nigdy nie jest za późno na tego typu edukację, o czym Philomena wiedziała doskonale. Cóż, Archibald ma na karku trzysta lat więc do wielu rzeczy ciężko go przekonać. Tylko upór Deveraux ich ratował.
Chyba zapominał o tym, że miała przez długi czas dobrego nauczyciela i nie dałaby sobie zrobić krzywdy. Może nie jest równie silna, co on, ale zwinna oraz sprytna. Jeśli sprawy wymknęłyby się spod kontroli to dałaby radę zapanować nad tym wszystkim. Jeżeli nie to pewnie stoczyliby dość wyczerpującą walkę. Była równie wygłodniała, potrzebowała bliskości, dotyku. Chciała doświadczać go całą sobą, czuć to palące pragnienie. Dlatego teraz również nie potrafiła się powstrzymać, nie ważne, jak bardzo próbowała.
- Potrzebować będzie go zawsze, ale przynajmniej potrafi już radzić sobie w pojedynkę. - uśmiechnęła się lekko, kiedyś nie wyobrażała sobie, jak to będzie, kiedy Archie niespodziewanie zniknie. Teraz już wiedziała, że jest samowystarczalna, skupia się jedynie wtedy na próbach odszukania go na świecie. - Zawsze będę Cię potrzebować, nie ważne, co by się działo. - dodała jeszcze. Nie chciała, aby nie czuł się dla niej ważny, ponieważ jest jedyną istotą na której jej zależy.
Kiedyś w życiu by się nie odważyła na taki krok. Była grzeczną dziewczyną, która zawsze stała w cieniu swojego mężczyzny. Dopiero po przemianie nauczyła się być sobą, walczyć o własne zdanie i trzymać świat za pysk. Teraz już nigdy nie pozwoliłaby sobie na takie rzeczy, które spotkały ją w przeszłości.
- Czułam, że chcesz, dopóki nie uciekłeś. - zagryzła lekko dolną wargę, wpatrując się w niego. Dłońmi delikatnie masowała jego kark, nie przerywając bliskiego kontaktu. Powoli zaczynała odczuwać lekką irytację, chciała już przestać bawić się w gierki i po prostu ponownie rozsmakować się w jego wargach. Jednak tym razem ruch należał do niego, nie chciała potem sobie wyrzucać, że do czegokolwiek go zmusiła. - Powiedz mi wprost Archie czy tego chcesz. - odezwała się jeszcze.

@Archibald Sinclair

Archibald Sinclair

Archibald Sinclair
Liczba postów : 42
Jednym z jego większych grzechów było to, że przez te kilka dekad tak naprawdę nie przyłożył się do tego by ją poznać. Był wobec niej bardzo opiekuńczy, oferował swoje wsparcie, kiedy tego potrzebowała i choć słuchał jej potrzeb za bardzo skupił się na swojej roli Stwórcy by przyjrzeć się temu kim tak naprawdę była. Można powiedzieć, że słuchał, lecz nie słyszał. Znał jej potrzeby i pragnienia. Od razu przechodził w tryb ich zaspokajania zamiast na chwilę przystanąć i pomyśleć skąd one pochodzą. Dopiero teraz, gdy siedziała mu na kolanach dostrzegał jak bardzo zmieniła się przez te dekady. Jak z przestraszonej dziewczynki stała się kobietą. Jak mocno potrafiła walczyć o to, czego pragnie nie pozwalając by cokolwiek stanęło jej na drodze.
Chyba dopiero teraz dotarło do niego jak bardzo różni się od jego pierwszej i jedynej miłości. Chociaż wyglądały tak samo, nie mogłyby być bardziej różne. Dziś, w tej ciemnej, vipowskiej loży widział tylko Minę. Nie dziewczynę, którą uratował. Nie młodą wampirzycę, która potrzebowała jego pomocy. Tylko kobietę, z którą spędził ostatnie dekady, a tak naprawdę nie zauważał. Za to pewnie też powinien przeprosić, aczkolwiek ta silna Mina mogłaby mu dać przez łeb, więc może nie od razu się do tego przyzna. Przynajmniej nie w tym momencie.
- Nie zawsze Mina. Kiedyś przyjdzie taki moment, kiedy uświadomisz sobie, że dostałaś już wszystko, czego potrzebowałaś, a ja nie jestem Ci do niczego potrzebny. - uśmiechnął się do niej delikatnie i tym razem nie było w tym nawet nuty marazmu, jego słowa wybrzmiewały teraz z doświadczenia.
To było w nim po prostu zbyt mocno zakodowane. Nie widział żadnej wartości dodanej w swojej obecności w jej życiu prócz tej jednej, oczywistej. Życia wiecznego. Drugiej szansy. W tamtej chwili dał jej wszystko, co miał do zaoferowania. Po dzień dzisiejszy po prosty pomagał jej się odnaleźć w nowej rzeczywistości.
- Nie możesz tak robić... - mruknął naprawdę niskim tonem, gdy spojrzała na niego zagryzając dolną wargę, wyglądała wtedy po prostu obłędnie - Ta Mina jest strasznie okrutna... - burknął jeszcze patrząc w jej piękne oczy, a pod dłońmi mogła wyczuć jego przyśpieszający puls.
Jakby mógł jej odmówić? Nigdy nie potrafił. Ani kiedy błagała o życie, ani przez następne kilka dekad. Zawsze ją rozpieszczał, a teraz przyszło mu zmierzyć się z konsekwencjami swoich akcji. Chciał ją. Dokładnie tu, gdzie ją miał, tylko najlepiej bez tych wszystkich ubrań. Jak na tak zimnokrwistą istotę robił się coraz cieplejszy w dotyku. Kusiła go. Bardzo skutecznie. Zdążył już połamać oparcia mebli w swoim uścisku, a gdy te uległy, zrobiła to również jego silna wola. Nim zdążył znów nałożyć swoim uczuciom kaganiec, jego dłoń wystrzeliła zatapiając się w jej włosach i ciągnąć ją w jego stronę. Wprost na jego usta. Ten pocałunek był równie namiętny i gwałtowny, co te w jej apartamencie. Czy naprawdę potrzebowała jeszcze usłyszeć jego odpowiedź?

@Philomena Deveraux

Philomena Deveraux

Philomena Deveraux
Liczba postów : 45

Minę bardziej bolało to, że nie widział niej silnej kobiety. Niby wiedział o niej sporo, ale nie chciał się dowiadywać więcej. Jeśli sama nie wspominała o czym to on nie dociekał... Poniekąd miał okazję ją poznać! Nie wiedziała o tym jak zajął się jej byłym partnerem. Jeśli zasmakował jego krwi to na pewno zobaczył wiele wspomnień związanych z nią, również tych okrutnych. W końcu to taka specjalna zdolność wampirów, widzą wspomnienia swoich ofiar. Teraz już nie przypominała dawnej siebie, która w życiu nie pozwoliłaby sobie nawet na wejście do takiego lokalu. Była grzeczną dziewczyną, ciotka tego od niej wymagała, a później partner. Poświęcała się w pełni ukochanej osobie, nie zważając na własne potrzeby. Po latach nauczyła się walczyć o swoje zdanie, nie ustępować, wiedzieć, czego chce od życia. Postanowiła dobrze wykorzystać daną jej drugą szansę.
Faktycznie rozpuścił ją nieco, a ona teraz bezczelnie to wykorzystywała. Jednak nie zmuszała go do niczego, nie chciała, aby robił coś wbrew sobie. Jeśli chciałby zakończyć intymność, która teraz między nimi powstała to zrobiłby to od razu. Przynajmniej teraz mógł zobaczyć jej prawdziwą twarz, ściągnąć zasłonę opiekuńczości, troski. Radziła sobie samodzielnie, do celu dążyła po trupach, nie pozwalając sobie na manipulację. Dorosła, w końcu ma już prawie dziewięćdziesiąt lat na karku. To nadal o wiele mniej niż on, ale pozwala sobie pójść z duchem czasu więc łatwiej było jej się przystosować do obecnych realiów.
Nadal nie wiedziała, co myśleć o tym podobieństwie do zmarłej ukochanej Archibalda. Gdyby nie to, to pewnie by jej nie uratował... Jednak jest kimś całkiem innym, na pewno daleko jej charakterem do tamtej kobiety. Miała nadzieję, że kiedyś on to zauważy. W końcu okazywała mu to cały czas, a spędzili razem pare dekad. Lepiej później niż wcale! Nigdy nie jest za późno na zmianę.
- Może kiedyś nadejdzie ten moment w którym zrozumiesz, że tutaj nie chodzi jedynie o potrzeby i ich zaspokajanie.- uśmiechnęła się lekko, patrząc na Sinclaira. Na pewno nie dojdzie do momentu w którym stwierdzi, że już go nie potrzebuje w tym życiu. Przez tyle lat stał się jedyną bliską jej osobą, to jemu zaufała, chociaż nie przyszło to Minie łatwo. Nigdy o tym nie zapomni. Oby kiedyś zobaczył w sobie jeszcze inne wartości niż rola Stwórcy.
- Jak? – zapytała z całkiem niewinną miną, jakby całkowicie nie zdawała sobie sprawy z tego o co mogłoby chodzić. Jest kobietą, dlatego bardzo dobrze wie, jak powinno się kusić mężczyznę. To zdolność, której przedstawicielki płci pięknej nie zatracają. Poszerzyła uśmiech, słysząc jego kolejne słowa, a dłońmi dalej delikatnie przesuwała po jego chłodnej skórze. Widziała, jak na niego działa i sprawiało jej to dziką satysfakcję.
Ich pragnienia teraz się scalały, mimo to starała się być cierpliwa. Miejsce było na tyle ustronne, że mogli robić, co tylko chcieli, a obsługa by im nie przeszkadzała. Zresztą z tego, co kojarzyła to mają tu całkiem przyjemne pokoje... Jej puls również jakby przyspieszył, a skóra wydawała się być cieplejsza. Gdyby nadal była człowiekiem to pewnie jej policzki przybrałyby barwę dojrzałego buraka. W końcu przerwał to nieznośne napięcie między nimi, najpierw pękło oparcie mebli, a potem bariera między nimi. Oddawała pocałunek równie namiętnie, przylegając do jego już całkowicie. Wyrwało jej się z gardła ciche westchnienie, kiedy czuła jego dłoń w swoich włosach. Ujęła twarz Archibalda w dłonie, pogłębiając pocałunek oraz przygryzając lekko jego wargę. Miała wrażenie, że rzeczywistość nagle zniknęła, a wszystko w jej dosłownie szaleje. Straciła jakąkolwiek kontrolę nad sobą, w końcu dłonie Miny zjechały po szyi mężczyzny aż pod jego koszulkę, aby móc paznokciami przejechać po skórze Sinclaira. Już nie potrzebowała odpowiedzi, jakiekolwiek słowa stały się zbędne.

@Archibald Sinclair

Archibald Sinclair

Archibald Sinclair
Liczba postów : 42
Pamiętał wszystkie wspomnienia, jakie ukazały mu się przy morderstwie jej niedoszłego męża. To właśnie one zaważyły o tym, że skończył w tak brutalny i paskudny sposób. Zamierzał jedynie dać mu porządną nauczkę. Połamać kilka kości, aczkolwiek smakując jego krew, widząc te obrazy. Całkowicie stracił kontrolę. Pamiętał więcej z jego wspomnień niż swoich związanych z tym, co zrobił. Działał w amoku. Pamięta jedynie to, co zastał gdy jego zmysły wróciły. Coś, co nie przypominało już człowieka ani żadnej znanej istoty. Bardziej jakieś perwersyjne marzenie studenta medycyny. Nie zamierzał wybaczać takiego traktowania kobiet, zwłaszcza tych, które wyglądały jak jego zmarła ukochana.
To, że nie poznał jej bliżej jako osoby było całkowicie jego winą. Zatracił się w swojej roli Stwórcy. W tej opiekuńczości, nauce. Nie zauważył kiedy pod jego skrzydłami tak diametralnie się zmieniła. Kiedyś miałaby opory by w ogóle wejść do podobnego przybytku, dlatego właśnie się tutaj chował. Dzisiaj nie potrafił się nawet przed nią ukryć. Ona znała go na wylot, przynajmniej na tyle, na ile jej pozwolił. Natomiast on... Będzie miał przed sobą jeszcze naprawdę sporo nauki jeśli nadal chce być przy jej boku.
Jak miałby przerwać coś, do czego nawoływała każda komórka jego ciała? Może nie był tak mocno rządzony swoją naturą jak wilkołaki, aczkolwiek teraz zdecydowanie się tak czuł. Wszystko, co męskie, a o czym zapomniał, wróciło ze zwielokrotnioną siłą. Robił co mógł by nie dać się ponieść swoim prymitywnym rządzom, lecz im dłużej to trwało tym bardziej tracił wiarę we własną kontrolę. A ona... Doskonale o tym wiedziała oceniając po tym z jakim figlarnym uśmiechem teraz na niego patrzyła nadal nie zabierając niego swoich rąk.
- Dobrze wiesz jak... - mruknął przez nieco zaciśnięte szczęki próbując powstrzymać swoje kły napierające na jego dziąsła.
Jego wzrok jeszcze przez chwilę chłonął jej piękną twarz zanim po prostu przyjął ten nienaturalny wyraz, a jego kontrola pękła niczym tama pod naporem jego pragnień. Nie potrafił tego powstrzymać. Było już za późno gdy tylko jego dłoń skończyła w jej włosach. W jego pocałunkach nie było teraz nic delikatnego, czy romantycznego. Każdy kolejny był coraz bardziej łapczywy, zachłanny, namiętny. Przekazywał jej każdą krztę pragnienia, jakie do niej w tym momencie czuł. Cała otoczka rzeczywistości przestała w tym momencie istnieć. Mruknął cicho czując jej dłonie wsuwające się pod jego koszulkę. Wszystkie mięśnie mimowolnie się napięły, a on, choć czuł, jak jej paznokcie podskakują na jego bliznach, w ogóle nie zwrócił na to uwagi. Pogłębił jedynie ich pocałunki wolną dłoń przesuwając na jej biodro i dociskając je do swoich. Takiego zdecydowanie go jeszcze nie widziała.

@Philomena Deveraux

Philomena Deveraux

Philomena Deveraux
Liczba postów : 45
Chciała zapomnieć, chociaż wspomnienia przychodziły w najmniej odpowiednim momencie. Teraz była wściekła na siebie za to, że kiedyś była taka słaba i nie potrafiła się postawić. Obecnie szybciej wyrwałaby przyszłemu mężowi rękę z barku, jeszcze zanim zdążyłby ją uderzyć. Potraktowałaby go jego trucizną, czerpiąc z tego dziką satysfakcję. Jednak niestety czasu nie cofnie, a w żaden związek nie władowała się od czasów przemiany. W jej życiu istniał teraz tylko Archie, dla którego była w stanie zrobić wszystko. Chyba nawet nie byłaby zła, kiedy dowiedziałaby się o tym, co zrobił jen byłemu partnerowi. Należało mu się, za te wszystkie krzywdy oraz zamordowanie jej. Przynajmniej spotkało go coś znacznie bardziej okrutnego niż jego tortury, które fundował Minie za ludzkiego życia. Oby jego szczątki zjadły szczury, nie zasługiwał na lepszy los.
Jako Stwórca wykonywał wszystkie swoje obowiązki wzorowo, zgodnie z ogólnym kodeksem, nawet robił wiele ponad. Jednak nie zauważał, jak Mina się zmienia, ile rzeczy przepracowała. Przemiana poniekąd podziała na nią również, jak terapia. Teraz w końcu mogła być sobą, nikt jej nie dusił, nie tłamsił. Nie wymagano od niej, aby była idealną damą, przyszłą żoną. Mogła po prostu zostać Miną, taką, jaką tylko chciała. O Sinclairze za to wiedziała wiele, akceptowała wszelakie jego wady, próbowała jakoś pomóc uporać się z przeszłością. Jednak faktycznie... Sporo przed nimi pracy.
Nie świeciła przykładem, również dawała się ponieść własnym pragnieniom. Jedyne, co miała teraz przed oczami to wizję tego, co może się wydarzyć. Nie potrafiła przestać, potrzebowała jego dłoni na swoim ciele, warg na jej własnych, chciała smakować ich już do końca świata. Czas oraz rzeczywistość przestały mieć jakiekolwiek znaczenie. Liczyli się tylko oni, pozorne ciepło chłodnych ciał. Testowała jego cierpliwość, czerpiąc satysfakcję z jego reakcji. Poniekąd tym wszystkim testowała również samą siebie.
Te pocałunki nie miały w sobie nic delikatnego, czyta żądza i pragnienie. Mina oddawała je równie zażarcie, nawet pokusiła się o przesunięcie językiem po wysuniętym kle mężczyzny. Poczuła specyficzny metaliczny posmak krwi, co zadziałało na nią mocno. Chciała coraz więcej, bez jakiejkolwiek przerwy. Dłoni zwiedzała jego skórę na brzuchu oraz torsie, czuła od opuszkami palców wgłębienia blizn. Kiedy docisnął jej biodro do swoich to myślała, że zwariuje. Nie potrafiła powstrzymać emocji i nagle jej twarz przybrała podobny grymas, a kły same się wysunęły. Niemalże automatycznie poruszyła mocniej biodrami, ocierając się o niego.
- Uciekamy stąd? Znam ustronne miejsce.... – zaproponowała pomiędzy pocałunkami, nie chciała się od niego odrywać, ale wiedziała, że potrzebują znacznie więcej. Chociaż czy powinni rezygnować z teraz już prywatnej loży? – Chociaż chyba nie potrafię się od Ciebie oderwać. – wydyszała, patrząc na niego i próbując uspokoić wampirze oblicze.

@Archibald Sinclair

Archibald Sinclair

Archibald Sinclair
Liczba postów : 42
Jako jej Stwórca powinien był poświęcić jej więcej uwagi. Jej jako osobie, a nie tylko jej potrzebom i nie mógł winić nikogo prócz samego siebie. Nawet jeśli nikt nigdy nie przygotował go do tej roli. Sam nie miał żadnego wzorca tego, jak przeprowadzić przez to młodego wampira. On zaczynał od więziennej celi, więc biorąc pod uwagę jego doświadczenia, samo postawienie jej na nogi było już niezłym osiągnięciem. Może nie pozwolił sobie na nic więcej właśnie dlatego, że kiedyś mogłoby wtedy dojść pomiędzy nimi do tego, czego doświadczali teraz? Gdyby znał ją lepiej może wcześniej by się zakochał? Może po prostu bał się tego, jak wiele może dla niego znaczyć i z jak wielką stratą musiałby się znów liczyć gdyby coś poszło nie tak? Cokolwiek by to nie było, nie zatrzymało ich pragnień. I tak skończyli w tym obskurnym klubie. Zaskoczeniem było mimo wszystko to, że to ona była tutaj na górze.
Od tego, co właśnie robił nie było już odwrotu. Nie ma żadnego magicznego zaklęcia, które pozwoliłoby jej zapomnieć. Ani tym bardziej jemu. Ich relacja zmieniła się na zawsze i pytaniem było czy byli na to gotowi? Odpowiedź jednak... nie nastąpi zbyt szybko. Jego ciało reagowało szybciej, niż mógł chociaż spróbować się powstrzymać. Coraz bardziej tracił kontrolę. Zatracał się w tych łapczywych, wygłodniałych pocałunkach, których odmawiał sobie te wszystkie lata. Nie wiedział nawet, że czyjeś ręce na jego ciele mogą nie wywoływać fantomowego bólu. Jej chłodne dłonie były przyjemne, kojące. A jednocześnie tak mocno rozniecały jego płomień pożądania. Nikomu nigdy nie pozwalał się tak dotykać, przynajmniej odkąd stał się wampirem.
Syknął cicho czując jej krew na swoim języku. Nie potrzebował krwi jeszcze przez najbliższe kilka dni. Nigdy nie była dla niego niczym więcej niż pożywieniem, ale jej..? Tej pragnął. Niczym ambrozja rozpalała wszystkie zmysły. Wybudzała jego prawdziwą naturę, której tak nienawidził.
Mimowolnie przesunął dłoń z jej karku na szyję wyczuwając pod kciukiem jej przyśpieszony puls. Tak bardzo chciał zatopić w niej swoje kły...
Kiedy poruszyła biodrami ponownie się spiął wypychając swoje do góry. Doskonale wiedziała jak na niego działa. Wiedziała, co robi. Byli momenty od katastrofy gdy jego dłoń już przesuwała się po nagim udzie w stronę jej pośladka.
- Wychodzimy. - potwierdził jej słowa na moment odrywając się od pocałunków i patrząc w jej przemienione tęczówki - Gdyby ktokolwiek zobaczył chociaż skrawek twojego ciała zabiłbym na miejscu. - widziała, że mówi to z pełnym przekonaniem szybko oddychając - Chodź. - wycedził przez zaciśnięte zęby mocno ze sobą walcząc zanim w końcu wstał razem z nią i odstawił ją na ziemi kradnąc jeszcze jeden, namiętny pocałunek zanim pospiesznie wyszli z lokalu.

z/t x2

@Philomena Deveraux

Sponsored content


Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach