Liczba postów : 45
3.outfit + czarny długi płaszcz
Nie spodziewała się takiego obrotu spraw... Niby miło mieli spędzić jej urodziny, ale wyszło, jak wyszło. Była mu wdzięczna za to, że pozwolił jej poznać wszelkie sekrety z przeszłości. Potrafiła teraz zrozumieć wiele jego zachowań, problemów oraz demonów, które ciągle nie dawały mu spokoju. Bardzo chciała mu jakoś pomóc, aby przestał ciągle się katować. Jednak potem uderzyła w nią wiadomość o zmarłej ukochanej do której jest podobna. A później? Cóż....
Nie potrafiła przestać myśleć o tym, co się wydarzyło. Wyznanie Sinclaira wydawało się być szczerze, jakby bał się ją stracić. Pocałunek miał jedynie utwierdzić Minę w przekonaniu, że nigdy na nią nie spojrzy tak, jakby tego chciała. Myślała, że zgani ją za ten gest, a on nagle zaczął go powielać... I to jak.
W Deveraux wtedy obudziły się wszelkie głęboko skrywane pragnienia, oddawała czułość równie zachłannie, co Archibald. Na samo wspomnienie robiło jej się gorąco, a całe ciało jakby płonęło żywym ogniem. Dawno czegoś takiego nie czuła, jednak trwało to krótki moment, ponieważ nagle pojawiła się jego nocna natura, a on sam uciekł. Zostawił Minę z własnymi myślami, wyrzutami sumienia. Przez chwilę w ogóle nie potrafiła dojść do siebie, siedziała na wyspie kuchennej, patrząc na ślad krwi, który miała na palcach. Nie miała pewności, czy to, co zaszło było prawdziwe.
Zniknął na tygodnie, nie odezwał się słowem, a Philomena nie mogła go namierzyć. Porzucił ją z natłokiem myśli, które nie dawały jej spokoju. Teraz postanowiła się wysilić, użyć wszelkich technik, których ją nauczył. Skoro postanowił się ukrywać, unikając konfrontacji to ona go wytropi i zmusi, aby spojrzał jej prosto w oczy. W końcu dotarła do jego zapachu, odkryła ślady, które zaprowadziły ją do... Hm, domu publicznego. No tak, raczej nie szukałaby go w takim miejscu, to do niego nie podobne.
- To tutaj się przede mną ukrywasz? - zapytała dość oschle, kiedy zobaczyła znaną jej sylwetkę w jednej z vipowskich loży. - Przepraszam... Nie powinnam Cię zmuszać do takich rzeczy, to wszystko moja wina. Nie zniosę unikania mnie, nie chcę Cię stracić... - usiadła obok niego, mając totalnie gdzieś wijące się tancerki, mogłaby śmiało im wydrapać oczy, jeśli odważyłyby się na jakikolwiek niewłaściwy gest.
@Archibald Sinclair
Nie spodziewała się takiego obrotu spraw... Niby miło mieli spędzić jej urodziny, ale wyszło, jak wyszło. Była mu wdzięczna za to, że pozwolił jej poznać wszelkie sekrety z przeszłości. Potrafiła teraz zrozumieć wiele jego zachowań, problemów oraz demonów, które ciągle nie dawały mu spokoju. Bardzo chciała mu jakoś pomóc, aby przestał ciągle się katować. Jednak potem uderzyła w nią wiadomość o zmarłej ukochanej do której jest podobna. A później? Cóż....
Nie potrafiła przestać myśleć o tym, co się wydarzyło. Wyznanie Sinclaira wydawało się być szczerze, jakby bał się ją stracić. Pocałunek miał jedynie utwierdzić Minę w przekonaniu, że nigdy na nią nie spojrzy tak, jakby tego chciała. Myślała, że zgani ją za ten gest, a on nagle zaczął go powielać... I to jak.
W Deveraux wtedy obudziły się wszelkie głęboko skrywane pragnienia, oddawała czułość równie zachłannie, co Archibald. Na samo wspomnienie robiło jej się gorąco, a całe ciało jakby płonęło żywym ogniem. Dawno czegoś takiego nie czuła, jednak trwało to krótki moment, ponieważ nagle pojawiła się jego nocna natura, a on sam uciekł. Zostawił Minę z własnymi myślami, wyrzutami sumienia. Przez chwilę w ogóle nie potrafiła dojść do siebie, siedziała na wyspie kuchennej, patrząc na ślad krwi, który miała na palcach. Nie miała pewności, czy to, co zaszło było prawdziwe.
Zniknął na tygodnie, nie odezwał się słowem, a Philomena nie mogła go namierzyć. Porzucił ją z natłokiem myśli, które nie dawały jej spokoju. Teraz postanowiła się wysilić, użyć wszelkich technik, których ją nauczył. Skoro postanowił się ukrywać, unikając konfrontacji to ona go wytropi i zmusi, aby spojrzał jej prosto w oczy. W końcu dotarła do jego zapachu, odkryła ślady, które zaprowadziły ją do... Hm, domu publicznego. No tak, raczej nie szukałaby go w takim miejscu, to do niego nie podobne.
- To tutaj się przede mną ukrywasz? - zapytała dość oschle, kiedy zobaczyła znaną jej sylwetkę w jednej z vipowskich loży. - Przepraszam... Nie powinnam Cię zmuszać do takich rzeczy, to wszystko moja wina. Nie zniosę unikania mnie, nie chcę Cię stracić... - usiadła obok niego, mając totalnie gdzieś wijące się tancerki, mogłaby śmiało im wydrapać oczy, jeśli odważyłyby się na jakikolwiek niewłaściwy gest.
@Archibald Sinclair