6 X 2022 - Il ne faut rien laisser au hasard

3 posters

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633
6 X 2022r., wieczór


     Constanza niezwykle przepadała za architekturą tej dzielnicy. Klasycystyczne gmachy z rzędami kolumnad i żeliwnych balustrad, nietuzinkowe sklepiki z kolorowymi markizami i okna zwieńczone zdobnymi frontonami na szczytach. Lubiłaby także i samą dzielnicę w ogóle, gdyby nie zalewały jej napływające bez końca, o każdej porze dnia i nocy, fale turystów próbujących dostać się do pobliskiego Luwru czy butików. Słodko-gorzki sentyment, który odświeżała w sobie za każdym razem, gdy przyszło jej odwiedzać Maurice’a w jego biurze.
     Dysonans pomiędzy wiekowością dzielnicy i jej kamienic a nowoczesnym wyposażeniem agencji nie drażnił jej, już nie. Akceptowała osobliwe gusta syna, skupiając się nie tyle na stronie wizualnej, co na użyteczności gniazda, jakie sobie uwił. Lubiła organizację, czystość i miarowe tykanie dziesiątek antycznych zegarów. Chyba nigdy mu tego nie mówiła, nie chwaliła go przesadnie, ale tak na dobrą sprawę nie musiała; Renatę w jej odczuciach zdradzały te momenty, gdy czasami przystawała w bezruchu przed ścianą mechanizmów, przyglądała się im i słuchała klekoczącej muzyki trybików i wahadeł, zatopiona w jakichś swoich nieodgadnionych wspomnieniach, albo gdy przechodziła obok półek na foldery i przejeżdżała po nich palcem, sprawdzając, czy na rękawiczce znalazła się czapeczka z kurzu, a nie znalazłszy ani jednej drobinki, nie wydawała żadnego werdyktu i kontynuowała poprzedni temat jak gdyby nigdy nic.
     Dla Renaty, jeśli coś było idealne, nie oznaczało, że należało piać peany pochwalne. Ideał po prostu nie zasługiwał na krytykę. W jej wypadku zatem brak komentarza był najlepszym komentarzem.
      — Dokumenty dotyczące ofiar? Nasze papiery? Identyfikatory? Odznaki? Nakaz sądowy? Pluskwy…? — wyliczała, organizując ekwipunek na stole i przygotowując go do spakowania. Paralizator, gaz w różowej puszce w liski, latarka, słuchawka bezprzewodowa, telefony. Constanza wyglądała spokojnie jak zawsze, chociaż w głębi ducha odczuwała delikatną tremę. — Prawo jazdy na twoje nazwisko, czy…? — spytała w sumie bez związku z zawartością plecaka, zwyczajnie z ciekawości wobec tego, co planował syn.

@Maurice Hoffman
@Louis Moreau

Maurice Hoffman

Maurice Hoffman
Liczba postów : 400
Maurice już przed przyjściem matki przygotowywał się. Wyjął rzeczy z sejfu schowanego za jednym z obrazów. Może nie było to jakieś wymyślne miejsce na kryjówkę, ale za to skuteczne, bo żeby zdjąć malowidło ze złotą ramą, trzeba było się natrudzić. Poza tym, hasło było tak zmyślne, że naprawdę trzeba by speca, żeby się do niego dorwać. Oczywiście wszędzie były kamery oraz czujniki ruchu, gdy on wychodził z biura. Więc miałby szybką drogę z domu, w tej samej dzielnicy, do agencji, w razie włamania. Powyjmował fałszywe dowody, prawa jazdy i zastępcze komórki, żeby jego nie logowała się na miejscu zbrodni. Od tego miał takie z wyjmowanymi kartami sim, ale z wbitymi najważniejszymi numerami. Miał jedną dla siebie, jak i matki. Tak samo jak i miał awaryjne dokumenty dla Constanzy, tak w razie w, gdyby ona nie miała swoich. Broń również wyjął ze srebrnymi kulami i wszystkim. Nie można było powiedzieć, żeby był nieprzygotowany. Gdy Constanza do niego dołączyła to zaczęli robić przegląd wszystkich rzeczy i kompletowali ekwipunek. Miał dla nich identyfikatory policyjne, oba na fałszywe dane. Jego przykrywką był Bastien Dupont, pracownik komisariatu. Na to samo nazwisko miał też w razie czego prawo jazdy, które w razie czego wrzucił do rzeczy do zabrania.

- Broń, rękawiczki, samochód jest zarejestrowany na moje fałszywe nazwisko, wszystko chyba dopięte – odparł i podniósł do góry prawo jazdy Duponta, aby przypomnieć kobiecie kogo teraz grał. Pomimo tego, że jako Maurice Hoffman miał również chody w policji, to jednak nie na tyle, żeby móc przejąć zwłoki. Tam raczej wyłudzał informacje pod przykrywką licencjonowanego detektywa. Teraz akcja była grubsza, trzeba było ubiec służby, żeby zakryć ślady żerowania. Obydwoje podejrzewali, że to dziki wilkołak stał za tym wszystkim, ale ostatecznie nic nie było wiadome. Musieli to zrobić dla rodu, ale i też dla całej społeczności wampirów oraz wilkołaków.

- Bastien Dupont, przywitaj się z nowym inspektorem – odparł uśmiechając się, co kontrastowało ze skrzywioną miną na zdjęciu. Zaraz to odłożył i wszystkie swoje rzeczy zaczął pakować do skórzanego plecaka. Wynajmował dwa miejsca parkingowe w biurze. Jedno dla samochodu służbowego, tego którym mieli jechać, drugie dla prywatnego. Pojazd, którym mieli dojechać na miejsce, był zwykłą toyotą corollą, taką jaką jeździło sporo policjantów. Natomiast jego prywatne BMW I8, stało czekając na lepszy dzień. – Dobra Renia, spieszymy się to chodźmy, wszystko jest.

@Louis Moreau

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 759
06/10/2020 r - Paryż, noc: godzina 22:00 / ciepła noc.

Akcja zapoznawcza: pójdź, zobacz, odzyskaj - brzmiało prosto - trudniej szło o realizację. Z ludźmi jak z karaluchami: wybić ich się nie dało, a i negocjacje bywały trudne, gdy po drugiej stronie biurka siedział wyjątkowo upierdliwy detektyw. Ten konkretny, którego imienia jeszcze nikt z obecnych nie poznał, wziął sprawę morderstw bardzo mocno do serca, a że rozwodnik i bezdzietny, to tym bardziej zawzięty.
Facet pozyskane ciała ofiar kazał dobrze zabezpieczyć: wedle danych w podziemnym kompleksie aka prosektorium w piwnicy, gdzie nie brakowało również chłodni, co by tkanki żywe zabezpieczyć przed przedwczesnym rozkładem. Na czas zakończenia śledztwa wniesiono o zakaz wydania ciał rodzinom zmarłych - wszystko z powodu ciągłej konieczności obdukcji: badania obrażeń, rozcięć i tego typu nowinek. Bliscy zadowoleni nie byli, ale jakie mieli wyjście? Wóz albo przewóz drogi Panie: jedna trumna z drewna lub dziesięć kolejnych, wybieraj.

Dane dotyczące ofiar przedstawiały się następująco:
- Ofiara 1: kobieta, lat 23, dobrze rokująca studentka, mieszkanka Paryża od urodzenia, imię: niech będzie Juliette.
- Ofiara 2: kobieta, lat 40, matka dwójki dzieci: 6-letnich bliźniaków: chłopców, dobra żona i pracownica miejscowego butiku, imię: Marietta, ponoć o amerykańskim pochodzeniu.
- Ofiara 3: kobieta, lat 17: uczennica, pochodzenie: Paryż, imię: Jacqueline
- Ofiary 4 i 5: wyjątkowo opisane razem: ojciec lat 60 i syn lat 28, policjant na wcześniejszej emeryturze, typowy pracownik biurowy.
Przygotowania trwały w najlepsze. Rodziło się tylko podstawowe pytanie: jak pomimo dokumentów, broni i auta przekonać złego biurokratę do wydania ciał?

@Maurice Hoffman
@Constanza

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633
     Na miejsce przyjechało dwoje przedstawicieli służb specjalnych: Bastien Dupont, inspektor z Dyrekcji Generalnej Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która stanowiła komórkę organizacyjną Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, oraz Barbara Baudelaire, agentka legitymująca się odznaką Interpolu. Obydwie instytucje zajmowały się wykrywaniem poważnych przestępstw godzących w bezpieczeństwo i interes państwa, a skoro – jak głosiły dane denatów – pośród ofiar znajdowała się kobieta pochodzenia prawdopodobnie amerykańskiego, nic dziwnego, że sprawą zainteresowała się organizacja o międzynarodowej jurysdykcji. Dyrekcja Generalna była natomiast sekretnym organem we francuskim systemie bezpieczeństwa, która bezpośrednio kooperowała z instytucjami sądowymi.
Constanza zamierzała utrzymywać, że bestialskie okaleczanie zwłok można potencjalnie połączyć z rytuałem religijnym, a tym samym, biorąc pod uwagę długą i barwną historię wyskoków Islamistów, włącznie z nie tak dawnym incydentem spod Notre Dame jakieś pięć lat temu, rozważa się w tym wypadku akt terroryzmu.
Ona także jeszcze nie wiedziała, jak mieliby wynieść ciała z podziemnego prosektorium. Ale celowała w postępowanie metodyczne, być może nie uda im się załatwić wszystkiego już, teraz, dzisiaj, a zamiast tego wkraść się w łaski funkcjonariuszy i kooperować z nimi przez jakiś czas.
Zanim w ogóle zaczęli przygotowywać się do całej tej eskapady, trzy dni temu Constanza zleciła Cerise Draculi ogarnięcie tematu ze strony informatycznej – dziewczyna była zdolną hakerką i specem od wyszukiwania danych w przestrzeni cyfrowej, niekoniecznie w legalny sposób, dlatego też zobowiązała się zająć sprawą ze swojej cyber-jaskini. Miała wyszukać jak najwięcej informacji odnośnie funkcjonariuszy przydzielonych obecnie do zadania. Constanza miała nadzieję, że nawet jeśli im nie powiedzie się tak jakby chcieli, będą przynajmniej w stanie wyciągnąć z detektywów jakieś informacje i dołożyć swoje cegiełki do tego, co wygrzebie Cerise. W końcu wszyscy pracowali razem dla wspólnego dobra.
Mocno umalowana, z włosami zaczesanymi w taki sposób, by ukryć linię włosów oraz uszy, a także żując obcesowo miętową gumę, Constanza – to znaczy Barbara – stanęła przed… no, ktokolwiek ich tam przyjął, czy to sam głównodowodzący dochodzeniem, czy tylko nocna recepcjonistka, i pokazała totalnie bezbłędną i podpartą całym szeregiem innych dokumentów kartę Interpolu.
— Agent Baudelaire, to jest Inspektor Dupont z DGBW. W sprawie ofiar z centralnych dystryktów Paryża.

Maurice Hoffman

Maurice Hoffman
Liczba postów : 400
Maurice cały czas kombinował jak to w ogóle załatwić. To nie była sprawa jak inne, tutaj wszystkim policjantom zależało na znalezieniu oprawcy, a on z Constanzą mieli właśnie temu zapobiec. Jadąc autem, które prowadził, rozmyślał jak się do tego zabrać. Z fałszywymi przykrywkami było już łatwiej. On miał na sobie nie najdroższy garnitur, typowy dla urzędnika. Włosy ulizał do tyłu, założył nawet okulary, aby wyglądać na poważniejszego. Udali się na komisariat, gdzie nigdy nie załatwiał spraw, więc nie było szans, żeby go rozpoznali. W końcu uznał, że zasugeruje, że Dyrekcja Generalnego Bezpieczeństwa Wewnętrznego chce przejąć sprawę i potrzebują pełnego dostępu do informacji. Może i na raz nie uda im się uprowadzić ciał, ale dokumentacja z sekcji oraz wszelkie potrzebne dokumenty, już byłyby czymś.
Weszli na komisariat i od razu Maurice wszedł w rolę. Szedł pewnym siebie krokiem, ale nie tak starannie jak zazwyczaj. Porzucił swe maniery chodu, niczym pokazowego. Wcielał się w inspektora DGBW, a nie modela Alexandra McQueena. Jego manieryzmy nie byłyby cenione wśród policjantów, tak samo jak wysublimowane słownictwo, czy też sarkazm, którym operował codziennie.

Dał matce ich przedstawić, a potem wszedł do akcji. Pokazał swoją odznakę i wyjął papiery potwierdzające ich wysłanie na komisariat.
- Bastien Dupont, mamy nakaz kontroli śledztw – wymieniał numery powiązane z wszystkimi zabójstwami ‘’bestii”. – Chcemy porozmawiać z organami decyzyjnymi, kimś kto tym nadzoruje. Wybaczcie porę, ale sprawa nagli. Dyrekcja Generalnego Bezpieczeństwa Wewnętrznego nadała priorytet śledztwu. – Dodał pokazując kolejne to skany, które im przygotowano. Constanza jak i Maurice mieli wszystko na poparcie swoich słów. Tu chodziło o grę pozorów, dlatego nawet auto było dobrze rejestrowane. Nie było ich stać nawet na najmniejszy błąd, dlatego też mężczyzna tak się starał z detalami. Twarz zachowywał kamienną jak to przystało na inspektora. Nie za bardzo zainteresowany, ale stanowczy i zorientowany w tym co robi.

@Louis Moreau

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 759
Prowadzący sprawę: ten, którego należało przejrzeć jako pierwszego – uparty typ, bez żony i dzieci – rozwodnik w gwoli ścisłości. Facet ukończył akademię policyjną z wyróżnieniem, do tego mnóstwo szkoleń, którym często poddawano jednostki specjalne. Pozwolenie na broń, znajomość samoobrony, sztuk wali, dobra kondycja fizyczna no i całkiem spora jak na “mięśniaka” inteligencja. Gdyby się uprzeć, to gość swoim uporem przerastał stado osłów.  
Pod swoją komendą miał dwójkę najbliższych współpracowników: paradoksalnie rodzeństwo: dwie siostry/funkcjonariuszki, które wraz z nim uczęszczały do tej samej szkoły. Szkoleń elitarnych nie kończyły - bliżej im było do mózgownic tego zespołu: jedna słynęła ze zdolności informatycznych, druga preferowała działanie taktyczne – on oczywiście wszystkim kierował. W przeciwieństwie do niego, kobiety posiadały domy, mężów i dzieci: jedna jedynaka a druga dwie córeczki. Wiodły względnie normalne i szczęśliwe życie.  
Jako że cała trójka pracowała w mundurze, nikt nie miał za uszami choćby kary za śmiecenie w parku. Wszyscy posiadali czyste karty i na upartego – wywodzili się z bardzo patriotycznych domów. Jedynie detektywa często i gęsto posądzano o niezbyt “profesjonalne” działanie w sprawach. Z drugiej strony starano się przymykać oko, póki był skuteczny i nie robił zbytniego hałasu.
Sekundka. - rzekła funkcjonariuszka, która aktualnie siedziała za ladą przy wejściu do budynku. Prócz standardowego spojrzenia na papiery i odznaki, szybciutko wystukała coś w komputerku. Dostępu do pełnej bazy danych nie miała, jednak obecne uprawnienia nie wykluczały możliwości sprawdzenia autentyczności podanych imion – tj. Sprawdzenia ich istnienia w systemie. Po potwierdzeniu informacji kobieta wskazała dwójce przybyłych drogę do drzwi. Pomijając korytarze prowadzące do toalet z podziałem na żeńska/męska, pokojów do przesłuchań czy schodów prowadzących w górę i dół, główną atrakcję stanowiły w/w wejście - to, którego przekroczenie prowadziło do serca całego budynku – typowo zatłoczonego korpo-pomieszczenia pełnego biurek i grasujących funkcjonariuszy ze stosami papierów do wypełnienia.
- Będą musieli jednak Państwo chwilkę poczekać. Komendant jest aktualnie zajęty. Prowadzi rozmowę z detektywem. - nietrudno było się domyślić, o jakim jegomościu mówiła mundurowa. Bardziej interesujący był temat rozmowy. Ta dwójka z pewnością miała sporo do powiedzenia. Kobieta nie zamierzała zatrzymywać pary wampirów - jedynie grzecznie zakomunikowała status komendanta.
Gdyby przy okazji ktoś był ciekaw - ów przewodnik tutejszego stada policjantów miał w niedługim czasie odejść na emeryturę.  

@Maurice Hoffman
@Constanza

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633
Barbara podziękowała policjantce uprzejmie i razem z synem—yyyyy to znaczy inspektorem Dupont przeszli do wspomnianego open space. Kobieta rozglądała się bardzo dyskretnie po sufitach i wszelkich kątach, łypiąc tylko oczami, żeby z daleka wyglądać tak, jakby doskonale wiedziała, co robi, dokąd zmierza i w ogóle najmniej podejrzanie jak tylko się dało. Zachowuj się tak jakbyś był za swoim miejscu. W końcu to, że ich dokumenty zostały przyjęte u wejścia nie znaczyło, że teraz ich droga była otwarta i szeroka, a bezproblemowe wyjście zagwarantowane.
Czy komendant razem z detektywem również przebywali w tej korporacyjnej przestrzeni? Czy też w odosobnionym gabinecie? Jeśli opcja numer jeden, to gdzie, jak się do nich dostać? Czy dało się podsłuchać to, o czym rozmawiali, a może mróweczki w policyjnym mrowisku były zbyt głośne?

@Maurice Hoffman

Maurice Hoffman

Maurice Hoffman
Liczba postów : 400
Maurice udał się wraz z Constanzą w głąb komendy. Uważnie się rozglądał pod kątem kamer. Wiadome było, że ich wizyta była już zautoryzowana, ale nie potrzebował za wielu zapisów jego twarzy. Poprawił okrągłe okulary leżące mu na nosie, odzwyczaił się od noszenia ich i zatrzymał się w końcu. Cerise próbowała znaleźć cokolwiek na prowadzących sprawę, ale okazało się, że komendant był czysty tak samo jak i obie podwładne. Misja wcale nie była prosta, wręcz zakrawała o awykonalną. Jednakże, Maurice się nie poddawał.

Znajdując się w śród tak wielu policjantów, próbował znaleźć jednego, który by się odznaczał odznaką, strojem i usposobieniem. Wypatrywał komendanta i przy okazji próbował podsłuchiwać co inni mówią. Może jakaś wewnętrzna informacja na temat sprawy by akurat wyszła? Nie był pewien, ale uważał, że warto próbować. Łapał się czegokolwiek, bo za wiele to oni nie mieli.

@Louis Moreau

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 759
Opis i rozkład budynku: patrz załączony obrazek o wartości dzieł Picassa wraz z legendą, a w razie pytań: wal śmiało.
W środku korpo salki: panował minimalny chaos. Mundurowi krzątali się z miejsca na miejsce, próbując ogarnąć papierkowe sprawy. Od ścian odbijały się dźwięki uporczywie dzwoniących telefonów – raczej w sprawach błahych niżeli poważnych. Całość rozjaśniało zimne ledowe światło wiszących lamp w równomiernych odstępach.  
Wśród tutejszych owieczek brakowało komendanta. Ten z pewnością znajdował się w którymś z pomieszczeń - wnioskując po lekkich zarysach sylwetek widocznych przez “matowe” szkło drzwi, urzędował w gabinecie detektywa wraz z nim. Niewiele dało się zobaczyć, w końcu szyby były zasłonięte, ale bliższe podejście do drzwi ukazało niewielką szparkę, jakby w swej starości komendant zapomniał ich domknąć.
- To poważna sprawa Charles. Kto wie, kiedy ten świr znowu zaatakuje? Media już huczą, a ja nie chcę dorabiać sobie problemów. Zrób coś, postaraj się do cholery! Przydzieliłem Ci najlepszych ludzi, ba, sam ich sobie wybrałeś. Nie obchodzi mnie, ile zasad przyjdzie Ci złamać. Chcę dorwać tego skurwiela rozumiesz? - chrapliwy, zmęczony życiem głos nie mógł należeć do prowadzącego dochodzenie – bardziej pasował do mężczyzny w “kwiecie” wieku – komendanta. Oceniając jego ton, szło wywnioskować, iż nie był zadowolony powstałym chaosem, zupełnie jakby to rzutowało na jego kończącą się karierę.  
- To nie takie proste Komendancie. Wciąż brakuje poszlak, a służby patrzą nam na ręce. Robię co mogę. - to zdecydowanie był detektyw.
- Przestań pieprzyć Charles. Znam Cię nie od dziś. Twoje akta nie pokrywają się choćby w ćwierci tego, co potrafisz odwalić. Jak długo mam jeszcze świecić za Ciebie oczami? - spytał Komendant.
- Dołożę wszelkich starań, aby doprowadzić sprawę do ko... - tutaj dialog Detektywa został urwany. Mężczyzna musiał zauważyć niedomknięte drzwi. Właśnie zmierzał w ich kierunku.

Tymczasem, jeżeli chodziło o salę główną: z niej niewiele można było się dowiedzieć - na pewno nie tyle, ile płynęło informacji z gabinetu. To, co jednak było warte zwrócenia uwagi, to plotki na temat ciał w kostnicy. Patrząc na trzy niebieskie kropeczki z obrazka. rozmawiające między sobą.
- To naprawdę było dzieło człowieka?  
- Nie wydaje mi się. Te zadrapania, rany...
- Mi się wydaje, że to zrobił jakiś świr.
- Podobno jedna z rodzin ofiary chce wynająć prywatnego detektywa.

No tak... Ciała i wspomnienie o jednej z rodzin ofiary, która myślała o wynajmie detektywa. To nie wróżyło niczego dobrego. Ludzka dociekliwość bywała kłopotliwa.

@Maurice Hoffman
@Constanza

6 X 2022 - Il ne faut rien laisser au hasard UzKmLbH

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Problem z całą tą aferą był takiej natury, że nikt z dzieci nocy nie mógł mieć stuprocentowej pewności, iż była to robota jednego z ich pobratymców – bądź to wampirów, bądź wilkołaków. Wszystko kojarzyło się w ten sposób, kiedy ktoś wiedział na co patrzeć, w końcu kto jeśli nie oni właśnie wiedzieli, co by zrobili na miejscu zabójcy, do czego by się posunęli – ale to nie tak, że ludzie nie mogliby dopuścić się podobnych zbrodni. Homo sapiens mieli ułańską fantazję, potrafili popisać się niespotykanie groteskowym bestialstwem, przewyższającym niektóre wampiry.
Dlaczego niby mieliby ryzykować własne skóry, gdyby jednak okazało się, że to nie było dzieło przedwiecznych? Po co mieliby pakować się w kłopoty dla jakiegoś ludzkiego patusiarza?
Właśnie to należało najpierw zbadać, zanim w ogóle spróbują cokolwiek wynieść z tego miejsca. Po drugiej stronie „łącza” mieli dociekliwą Cerise a także informacje podane przez Radę, ale wszystko, póki co, było niepełne. Renata chciała zobaczyć ciała na własne oczy.
Minęli trójkę plotkujących policjantów. Spojrzeli na siebie z Bastianem porozumiewawczo i stanęli tuż pod drzwiami gabinetu detektywa. Mimo że były minimalnie uchylone i mężczyźni w środku zawiesili rozmowę wraz z przybyciem ich dwojga, to kobieta zupełnie to zignorowała, jakby wcale nie zdążyli już podsłuchać dialogu i jak gdyby nigdy nic uprzejmie zapukała do drzwi, w szybkę ze szkła sodowego.
— Panowie wybaczą najście, inspektor Dupont i agent Baudelaire, na spotkanie z komendantem i koronerem — powiedziała miękko, poprawiając swoje rude włosy sięgające ramion. Kokietka się znalazła.

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

Maurice Hoffman

Maurice Hoffman
Liczba postów : 400
Maurice uważnie słuchał rozmowy odbywającej się w biurze detektywa. Nasłuchiwał, ile tylko mógł, próbując wyłapać najważniejsze informacje. Nie było to łatwe, bo jednak krzątający się policjanci zakłócali mu ten proces. Jednakże, wampirzy słuch potrafi wiele zdzierżyć. Dowiedział się w sumie tyle co nic, jedynie że służby patrzyły im na ręce, a sprawa była priorytetem. Można było to dobrze wykorzystać, bo właśnie to oni byli tymi służbami. Barbara Baudelaire z Interpolu i Bastien Dupont, inspektor z DGBW. To można było podłączyć, więc ich wizyta wcale by nie była taka nieoczekiwana.  

Mężczyzna nie zamierzał wysnuwać teorii, o tym kto to zrobił. Miał nalegać na dostanie pełnego dostępu do informacji i obejrzenia zwłok, jako eksperci od takich spraw. Nie znaczyło to, że będzie rujnować domysły Constanzy, przecież pracowali w grupie, więc gdyby już zaczęła wyciąganie swoich teorii na temat przestępstw. To by je popierał i kiwał głową w zrozumieniu. Może i normalnie DGBW nie współpracowało tak namiętnie z Interpolem, jednakże Renata z Mauricem już tak. Plotkujący policjanci jedynie zaniepokoili blondyna. Nie chciał, żeby ktokolwiek jakkolwiek łączył to z bestiami. Wolał właśnie postawić na psycholi, seryjnych morderców i terrorystów.

Barbara już ich przedstawiła, więc Bastien jedynie podniósł odznakę do góry, aby potwierdzić jej słowa. Po chwili schował ją do kieszeni i wszedł do środka wraz z matką.
- Mamy nadzieję, że nie przeszkadzamy – powiedział wiedząc, że właśnie to robili. Niemniej, należało zachować resztki kultury.

@Constanza
@Louis Moreau

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 759
Póki co śledztwo niewiele wykazało - jedynie bestialstwo i szaleństwo mordercy. A jednak gdzieś pomiędzy poszlakami niemalże zawsze tkwiło jakieś “ALE” - coś, czego żadna z istot - śmiertelnych tudzież długowiecznych - nie lubiła spotykać na swojej drodze. Ludzki gostek? W takim razie luz mordeczki – wszyscy mogli odpuścić i zapomnieć o temacie. ALE, co JEŚLI - drugie ze znienawidzonych słów. Co, jeśli sprawca był jednak nadnaturalnym?
Oh... - tym oto krótkim akcentem Detektyw pokwitował przybycie dwójki nieśmiertelnych. Komendant był kapkę mniej zadowolony, zupełnie jakby O TYM mówił swojemu pracownikowi – o rzekomym świeceniu oczami za jego niekompetencję przed przybyszami z nudnej góry, która miała jeszcze bardziej zanudzić ich dotychczasowe barwne życie. Przełykając gulę niezadowolenia, przywitał przybyłych w typowy dla mundurowych sposób.
- Zapewne jesteście tutaj Państwo w sprawie śledztwa. Może zaproszę Was do swojego gabinetu, gdzie będziemy mogli wszystko na spokojnie omówić? - kultura nakazywała to i proszę - facet robił dobrą minę do złej gry.
W tym samym czasie detektyw subtelnie westchnął. Nie czując się w “pozycji” do dyskusji, zajął więc miejsce za swoim biurkiem. Już na pierwszy rzut oka było widać, że całe pomieszczenie zostało zawalone informacjami na temat morderstw. Na korkowej tablicy wisiały zdjęcia ofiar znalezionych w mieście, na biurku widniała sterta teczek: zapewne ich akt. Na ścianie za biurkiem była widoczna mapa, a na niej powbijane igiełki, które zdaje się, że oznaczały miejsca zabójstw. Detektyw wyraźnie szukał związku przyczynowo skutkowego - powiązania ze sobą ofiar, miejsca ich znalezienia – wszystkiego, co mogłoby w jakikolwiek sposób nakreślić metody działania zabójcy.

Miejsca znalezienia ofiar:
- 1 kobieta - III dzielnica
- 2 mężczyzna - IV dzielnica
- 3 kobieta - VII dzielnica
- 2 kobieta - IX dzielnica
- 1 mężczyzna - XI dzielnica

Co to mogło oznaczać? Jak się rozkładać?
mapa dla ułatwienia

@Constanza
@Maurice Hoffman

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Renata nawet nie próbowała ukryć tego, że przygląda się mapie. Zrobiła to ostentacyjnie, z bardzo krytyczną i zblazowaną miną, jakby właśnie oceniała pracę domową jakiegoś ucznia z podstawówki.
Pierwszy wniosek: żadne z informacji, jakie otrzymali, się ze sobą nie zgadzały. Jedyne co się ze sobą nakładało to to, że ofiarami były trzy kobiety oraz dwóch mężczyzn. Ale już miejsca odnalezienia ofiar się nie pokrywały. Radna powiedziała, że w III dzielnicy znaleziono mężczyznę, tymczasem mapa pokazywała, że znaleziono tam kobietę. W IV dzielnicy – znowu, według Radnej – znaleziono mężczyznę oraz kobietę, a według policji – tylko mężczyznę. Według Radnej, w VIII znaleziono dwie kobiety, natomiast tutaj na mapie ta dzielnica nie była w ogóle zaznaczona. Wszystko zdawało się być rozstrzelone na chybił trafił. Tylko teraz pytanie brzmiało: kto miał złe informacje? Radna Selena (a w konsekwencji również Sahak i Ceriena), czy może policja?
Nic a nic jej się to nie podobało.
Barbara zamierzała podążyć za komendantem do wskazanego przez niego miejsca, lecz zanim gdziekolwiek dotarli, spytała otwarcie:
- Rozumiem, że to jest najbardziej aktualna mapa? Pięć ofiar, na tym stanęliśmy? Opracowaliście już połączenia między ofiarami, schemat działania zabójcy? Rodziny się niecierpliwią, nieopatrznie poruszyliście struny za oceanem, komendancie. Zdajecie sobie sprawę z tego, jakie to się staje upierdliwe, kiedy USA stawia nogę w progu.
Nie próbowała zawłaszczać rozmowy. Dawała Maurice’owi wolną rękę w zadawaniu pytań i gnieceniu funkcjonariuszy, w końcu tak naprawdę chłopak miał większe doświadczenie niż ona w prowadzeniu śledztw. Ona grała jedynie agentkę, którą wplątano w cały problem, ponieważ jedna z ofiar podobnoż była pochodzenia amerykańskiego i dlatego problemem zainteresowała się organizacja międzypaństwowa.


@Maurice Hoffman
@Louis Moreau

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 759
wpycham się dla klaryfikacji nieścisłości. Dziękuję za feedback i w razie pytań, pisać śmiało

Oficjalne informacje faktycznie nie pokrywały się z danymi z komisariatu:

To, co było "oficjalne":
  • III dzielnica: jeden mężczyzna - ojciec lat 60, policjant na wcześniejszej emeryturze.
  • IV dzielnica: jeden mężczyzna - syn powyższego, lat 28, typowy pracownik biurowy.
    Obaj opisani razem, lecz odnalezieni w innych miejscach

  • IV dzielnica: jedna kobieta - lat 23, dobrze rokująca studentka, mieszkanka Paryża od urodzenia, imię: niech będzie Juliette, Christine.
  • VIII dzielnica: dwie kobiety: pierwsza lat 17: uczennica, pochodzenie: Paryż, imię: Jacqueline / druga, lat 40, matka dwójki dzieci: 6-letnich bliźniaków: chłopców, dobra żona i pracownica miejscowego butiku, imię: Marietta, ponoć o amerykańskim pochodzeniu.


Tymczasem to, co widniało na mapie:
  • 1 kobieta - III dzielnica: lat 23, dobrze rokująca studentka, mieszkanka Paryża od urodzenia, imię: niech będzie Juliette.
  • 2 mężczyzna - IV dzielnica: jeden mężczyzna - ojciec lat 60, policjant na wcześniejszej emeryturze.
  • 3 kobieta - VII dzielnica: lat 17: uczennica, pochodzenie: Paryż, imię: Jacqueline
  • 2 kobieta - IX dzielnica: lat 40, matka dwójki dzieci: 6-letnich bliźniaków: chłopców, dobra żona i pracownica miejscowego butiku, imię: Marietta, ponoć o amerykańskim pochodzeniu.
  • 1 mężczyzna - XI dzielnica: syn powyższego, lat 28, typowy pracownik biurowy.


Co się więc mogło nie zgadzać? Czyżby Rada podała złe informacje? A może (bardziej prawdopodobna wersja) to policja dotarła z opóźnieniem, gdy pierwotne ślady zatarto, a ciała z dziwnych powodów przemieszczono. Dlaczego? Czyżby zabójca coś kombinował? Jaka cecha wspólna wynikała z nałożenia na siebie trzech wersji map?

- Tak aktualna. - odrzekł Komendant, chociaż patrząc po jego twarzy - nie do końca był przekonany, zupełnie jakby dla niego nie miało to żadnego sensu.
- Jak dotąd nie wykryliśmy żadnych powiązań. Ofiary są przypadkowe. Zastanawia nas ułożenie, jakby krążyło wokół I dzielnicy Paryża. - do już powiedział detektyw.
- Wiemy, dokładamy wszelkich starań. - wizja wizyty garniaków z USA nie podobała się Komendantowi - pewnie stąd rzucił swoim zapewnieniem.

Mapa: KLIK

1 obrazek: nałożone na siebie dwie wersje rozłożenia ofiar
2 obrazek: mapa z oficjalnym ułożeniem ofiar
3 obrazek: mapa z policyjnym ułożeniem ofiar

@Constanza
@Maurice Hoffman

Odpis: postarajmy się zmieścić w limicie: 72h

Maurice Hoffman

Maurice Hoffman
Liczba postów : 400
No nie podobało się to Maurycemu, wcale, a wcale. Informacje, które mieli oni podane nie zgadzały się z mapą, na którą teraz patrzył. Przecież dzielnica dziewiąta należała do wampirów. Tak samo jak i jedenasta, w której znaleziono mężczyznę. Nie mówiąc już o tym, że również tereny wilkołaków zostały naruszone przez zbrodniarza. Maurice zaczął się zastanawiać, kto tu namieszał i czemu te informacje się nie zgadzały. No i też kto, gdzie się nie zgadzało. Blondyn zaczął się lekko stresować, ponieważ stracił część kontroli nad tą całą misją. Nie widać było tego po nim, jego twarz zachowała ten sam nijaki wyraz zblazowania. Aczkolwiek, w środku zaczęły się palić czerwone lampki, które wręcz krzyczały, że sytuacja jest krytyczna. Kątem oka spojrzał na matkę, po której niczego nie wyczytał. Aczkolwiek domyślał się, że i ona dostrzegła nieprawidłowości.

- Chyba żadne powiązania to pewien błąd, ojciec i syn zostali zamordowani. Prawdopodobieństwo, żeby w ponad dwu milionowym mieście zostali obydwoje zamordowani, jest bardzo małe. Rozumiem, że wstępny profil psychologiczny mordercy, bądź morderców, nie można wykluczyć i tej opcji, został przygotowany? Chciałbym do niego dostęp, aby porównać z tym co my mamy. – Mówił Maurice policyjnym tonem. Streszczał się w jak najmniejszej ilości słów i wszystko zwięźle przedstawiał. Zakładał, że profilu nie było, bo na to było za mało czasu jak i środków. Jednak celowo podpuszczał komendanta, aby wprowadzić go w większy stres. Wtedy ludzie popełniają najwięcej błędów.

- Żadne z morderstw również nie wydarzyło się dwa razy w jednym miejscu, macie już jakieś teorie? Zakładam, że jednostki policyjne w reszcie dzielnic też już zostały postawione na nogi. –
Jedno zastanawiało Maurice’a. A mianowicie, kto doprowadził do takiej rozbieżności informacji. Czyżby ktoś sprzątał po mordercy? Tylko kto? Czy ktokolwiek z ‘’nich” był w to zamieszany? Nadeszły czasy, że nie można było już nikomu ufać. No chyba, że matce. I ojcu. Chociaż ten drugi zmieniał laborantki w wampiry…

@Constanza
@Louis Moreau

Sponsored content


Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach