30 I 2023 - Il faut être matelot avant d’être capitaine

3 posters

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Il faut être matelot avant d’être capitaine

Who has not ever served, cannot command.


Data: 30 stycznia 2023r.
Miejsce: Gabinet w Operze Garnier
Występują: Pani Moreau & Pan Crawley


Każda burza kiedyś się kończy. Każdy pożar po skonsumowaniu całego paliwa i pożarciu tlenu w końcu wygasa.
To jeszcze nie były te dni, by sprawy całkowicie ucichły i wszyscy przeszli nad minionymi wydarzeniami do porządku dziennego, ale sytuacja powoli, stopniowo się normowała. A może to Renata zaczęła po prostu przywykać do stale podniesionego poziomu stresu? Jak twierdzą badania, rozwinięcie nawyku zajmuje minimum dwa miesiące z hakiem. Teoria trzech tygodni była mitem, mózg potrzebuje o wiele więcej czasu, niekiedy nawet około roku, by rzeczywiście ugruntować nowe ścieżki i zacząć podążać nimi zupełnie automatycznie, obniżając włożony wysiłek do zupełnego minimum. Instynkt oszczędzania energii jest ogromną zaletą i potężnym narzędziem. Równie potężnym, co zgubnym.
W przypadku Renaty to, co działo się po wybryku Tahiry, było raczej powrotem do starych przyzwyczajeń, niż uczeniem się od podstaw, jak radzić sobie z nowym porządkiem świata. Uzależnienie od adrenaliny i ciągłe szukanie wrażeń nie było jej obce, po prostu przez kilka ostatnich miesięcy uległo czasowemu uśpieniu. Kto raz nauczy się pływać albo jeździć na rowerze, nigdy nie zapomina, jak to się robi. Trzeba tylko poświęcić chwilę na naoliwienie zastałych mechanizmów po wyjęciu zakurzonego roweru z piwnicy.
Tłumaczyła sobie, że wszystko, co robi, robi dla Sahaka, w tym bojowym trybie zapominając zadać na głos pytanie, czy był z tego zadowolony, i czy rzeczywiście było to coś, czego potrzebował. Przecież ona wiedziała lepiej, co było dobre dla jej ukochanego i reszty rodziny. Musiała mieć wszystko pod kontrolą. Cały czas karmiła się tą myślą, to był jej opał, to sprawiało, że chodziła, że działała. Że miała siłę istnieć.
Panowanie poprzez służenie, kontrola poprzez pomaganie, dominacja poprzez poświęcenie.
Tym razem oszczędziła sobie jazdy do szpitala na ślepo i po prostu zadzwoniła z wiadomością do przekazania Dorienowi, prosząc, by znalazł wolną chwilę w poniedziałek i wpadł do opery, a jeśli nie miał ochoty po raz kolejny widzieć budynku kojarzącego się głównie z trupami, szczurzymi odchodami i dziwnym cieciem o rozbieganych oczkach, mogli wybrać się w neutralne miejsce. Nie widziała ku temu przeciwwskazań, nawet jeśli poniedziałkowa opera była solidnym miejscem do poufnych rozmów, ponieważ szybciej pustoszała; tą samą zaletą mogły wszakże pochwalić się cmentarze.

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

Dorien Crawley

Dorien Crawley
Liczba postów : 862
Pan Crawley, jako pułkownik przewodzący kawalerii armii króla Jerzego, widział wiele. Pola zalane krwią towarzyszy broni, wroga, cywili, zmasakrowane ciała, leżące luzem oderwane kończyny, umierających w katuszach, błagających o dobicie. Pod brytyjską flagą i pięknym, karminowym mundurem z emeraldowymi wstawkami występował nie tylko przeciw paskudnym Amerykanom, ale też współbraciom, których matka Doriena nazwałaby rodakami. Zatem nie, parę trupów, szkieletów ludzkich czy zwierzęcych, odchody, wszelkie płyny ustrojowe, nie robiły na nim wrażenia. Ach, no i przecież był wilkołakiem. To tym bardziej nie.
Spodziewał się tego telefonu. Prędzej czy później, choć raczej prędzej - wiedział, że Constanza się odezwie. Oferował pomoc, a ona miała z niej skorzystać, wszystko było kwestią czasu. I choć Dorien nie do końca jeszcze się orientował w relacjach między poznanymi niedawno wampirami, był przekonany, że pani Moreau będzie potrzebowała wsparcia od osoby, której relatywnie ufa, a jednak byłby to ktoś z zewnątrz, kto nie będzie, nomen omen, wsadzać nosa zbyt głęboko w nieswoje sprawy. Rozmowa telefoniczna była krótka, ot ustalenie tylko daty, godziny i miejsca spotkania, bo szczegółami miała się podzielić już w operze.
Czarny jaguar zatrzymał się już co najmniej trzeci raz w tym samym miejscu w przeciągu zaledwie dwóch tygodni. Ubrany na wpół elegancko mężczyzna wyciągnął z tylnego siedzenia swój płaszcz i zarzucił go na ramiona, a potem przystanął na chwilę, by przyjrzeć się fasadzie budynku. Po szybkim zerknięciu na zegarek i prostej matematyce okazało się, że mógł sobie pozwolić jeszcze na trzy minuty kontemplację, tak by mieć chwilę na przejście po gmachu opery i punktualnie stanąć przed drzwiami gabinetu wampirzycy.

_________________
Forever can spare a minute
Once upon a time, in the hidden heart of France a handsome young prince lived in a beautiful castle. Although he had everything his heart desired  the prince was  selfish and  unkind.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.

Universal Person

Universal Person
Liczba postów : 508
Niepozorny gabinet był zgodnie z planami optymalną lokalizacją do zarządzania tym całym bajzlem i nie chodziło stricte o sprawy artystyczne, a te istotniejsze, w których gmach traktowany był in potentia — zarówno jako szansa, jak i zagrożenie. Wybrany na podstawie realnego planu opery, uwzględniającego również pomieszczenia ukryte i dedykowane wampirom (przynajmniej tyle od 0 kondygnacji było zrobione), nie był tak oczywistym miejscem spotkań, niepozorny z zewnątrz a niezwykle funkcjonalny od środka z jednym wyjściem awaryjnym na widoku i klapą w suficie ukrytą pośród bogatych zdobień. Wejście główne było od strony korytarza, jedyne nieoznaczone w żaden sposób techniczny, wyjście prowadziło wprost do zakuszu eleganckiej biblioteki, która jako element foyer mogła, ale nie musiała być udostępniana w antrakcie widzom.
Zdecydowanym walorem tego miejsca były wygłuszone ściany, nadzwyczaj dobrze i nowocześnie mimo ścian pokrytych malunkami z epoki. I brak okien, rekompensowany wysmakowanym oświetleniem dla pięknych gablot i zgromadzonych zabytków okalających biurko, a dla bardziej spoufalonych petentów, górujace nad eleganckim szezlongiem i dwoma filigranowymi fotelikami obitymi tą samą kwietną tapicerką. Doskonałe miejsce dla szarej eminencji.

Zgodnie z przewidywaniami Constanzy, która mimo wewnetrznego chaosu tego miejsca szybko podłapała jego rytm, poniedziałek był cichy, a budynek opustoszały. Grupy turystów były wpuszczane do godziny siedemnastej włącznie, scenarzyści i montażyści pracowali sumiennie na zapleczu w godzinach porannych, zaś artyści w poniedziałki mieli błogosławione wolne od prób i przedstawień. Dlatego też Dorien wyminął tylko znajomego portiera, który od niechcenia kiwnął mu głową rozpoznając już dość dobrze zawadiacki uśmieszek na twarzy mężczyzny. Po drodze minął też kobietę w okolicach pięćdziesiątki, eleganckiej blondynki, która wbrew godzinie i wolnemu maniuplowała przy drzwiach kluczem. Zwrócił na nią uwagę, ponieważ mimo jej dość dobremu zamaskowaniu emocji, wilkołacze zmysły wyczuły bez trudu jej strach wynikający ze spotkania, subtelną woń potu przebijającą się przez drogie perfumy, serce, które zabiło szybciej. Gdy przechodzil obok wyciągnęła klucz, z którym wcześniej według dosłyszanych dźwięków się mocowała, uśmiechnęła się wyuczoną maską, skłaniając głową i odeszła w kierunku przeciwnym do tego, którym zmierzał sam zainteresowany. Potem czekał go już spokój dwa więcej zakręty i jedno rozwidlenie, którym udał się na wprost do ostatnich drzwi po lewej.

@Constanza Moreau @Dorien Crawley

Dorien Crawley

Dorien Crawley
Liczba postów : 862
Zastukał trzykrotnie.
Dochodziło do minuty po pełnej godzinie, o której byli umówieni. Raz, że Francois, czy jak mu tam było na imię, stojący Dorienowi na drodze w odległości kilkunastu metrów sprawił, że chód wilkołaka nieco zwolnił, by zdążyć przeanalizować, z której strony i z jaką miną przejść, by ten go nie zaczepił, to potem jeszcze ta tajemnicza kobieta, która wyglądała, jakby pan Crawley ją spłoszył. Hm. Zapamięta te drzwi.
Czekał na to spotkanie. Kurczę, ta wampirza banda miała w sobie coś, co Doriena zaintrygowało. Sama Tahira chwilami spędzała mu sen z powiek, zarówno jeszcze gdy spotykali się niby strickte służbowo, ale też po jej urodzinach, na których to uwiesiła się wilkołakowi na szyi, gdy pląsali na parkiecie i całkiem odważnie pocałowała go prosto w usta. A potem okazało się, że ma równie interesujących krewnych. Dlaczego wybrała akurat Doriena i postanowiła go spiknąć z jej bliskimi znajomymi - pewnie tylko ona to wiedziała. Uplotła misterny plan, zmuszając, by drogi przeciwległych istot nadnaturalnych się skrzyżowały, a oni tańczyli dokładnie tak, jak Tahira to sobie wymyśliła. Ciekawe, czy jakiś mały ptaszek już jej ćwierknął na uszko, że pani Moreau i pan Crawley mieli kolejny wspólny wpis w kalendarzu.
Poczekał, aż osoba znajdująca się po drugiej stronie drzwi zezwoli na ich otwarcie, a może sama pociągnie lub pchnie wrota, za którymi mieli przedyskutować nie czekającą zwłoki sprawę.

_________________
Forever can spare a minute
Once upon a time, in the hidden heart of France a handsome young prince lived in a beautiful castle. Although he had everything his heart desired  the prince was  selfish and  unkind.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Drzwi nie otworzyły się „same”, ani magicznie, ani mechanicznie od wewnątrz, ale zaproszenie do środka padło niemal natychmiast po pukaniu, bez zbędnej zwłoki. Kiedy Dorien wszedł, Constanza stała w pobliżu biurka ze swoim czarnym kalendarzem upstrzonym dziesiątkami kolorowych sticky-notesów w rękach i wyglądała tak, jakby mężczyzna swoją wizytą przerwał jej energiczny obchód dookoła mebla, pielgrzymkę w celu niezupełnie jasnym. Cóż, czasami ludzie, myśląc nad czymś głęboko, sumiennie wydeptywali te same ścieżki na swoich kilkunastu metrach kwadratowych, czasami nawet dało się to poznać po dywanach w gabinetach czy pracowniach. Connie należała właśnie do takich osób: myślicieli-wiercipięt.
— Jest pan — rzuciła całkiem nawet serdecznie. Dopisała coś jeszcze na stronę kalendarza, zatknęła wstążeczkę pomiędzy kartki i zamknęła notes. — Dobry wieczór, panie Crawley. Tam jest stojak na okrycie wierzchnie, jeśli pan chce. Proszę — wskazała ręką szezlong i foteliki. Już na pierwszy rzut oka dało się poznać, że Constanza pracowała głównie przy burku (oraz chodząc), tam porozkładane były jej foldery, jakieś mapy i przyrządy do pisania, ale stoliczek kawowy bynajmniej nie był pusty; zastawiła go dzbankiem czerwonego soku, karafką wody z cytryną, kryształem z likierem, czarnymi winogronami, miską gougères i talerzem słodyczy z mieszanką korsykańskich canistrelli, okrągłych ciastek obficie polanych cytrynowym lukrem, groszkiem ptysiowym z cukrem i kruchymi ślimakami z cynamonem. Właściwie nie wiadomo, czy zaopatrzyła się w to wszystko specjalnie na wizytę Doriena, czy może miała tego samego wieczoru jakichś innych petentów. — Sprawy w szpitalu pomyślne? Dobrze się pan ma?
Nie siliła się na uniżone wypytywanie, czy aby na pewno miał dla niej czas i czy nie przeszkadzała mu w czymś ważniejszym. Gdyby było coś ważniejszego od budowania tego partnerstwa, gdyby mu nie zależało, gdyby nie widział w tym czegoś do ugrania - nie widzieliby się, proste. Nie było powodów podkopywać obopólnych dobrych chęci.

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

Dorien Crawley

Dorien Crawley
Liczba postów : 862
- Jestem. Dobry wieczór, pani Moreau - odpowiedział na przywitanie w takim samym formacie, jak wampirzyca przed chwilą, tuż po tym jak zamknął za sobą drzwi - Tak, dziękuję. Co prawda, szykuje mi się mała rewolucja. Nie wchodząc w zbędne szczegóły, moja wspólniczka się wycofuje. Wygląda na to, że szpital zostaje tylko w moich rękach. Gdyby miała pani jakieś potrzeby, służę wsparciem - podsumował krótką odpowiedzią na pytanie ze smirkiem na ustach, choć spodziewał się, że zadała je tylko z kurtuazji. Odwiesił płaszcz, tak jak zasugerowała, a potem pozwolił sobie spocząć na jednym ze wskazanych miejsc. Zastawiony stolik troszkę go zdziwił i przypomniał mu, że on przyjął Constanzę zaledwie napojem, i chociaż nie zrobiło mu się jakoś głupio, to zapamięta, by następnym razem być troszkę bardziej gościnnym. Aczkolwiek to może wcale nie dla niego, a on już zakłada, że wpadł na kawusię, ciasteczko i ploteczki do ulubionej psiapsi.
- A u pani? U was? Coś się wyjaśniło, czy wręcz przeciwnie? - nie sprecyzował, czy mówi o operze i jej podziemiach, czy jednak o Tahirze, pożarze i ich rodzinnych nieporozumieniach. Relacje relacjami, ale przede wszystkim profesjonalizm. Wilkołak, przynajmniej w swoim mniemaniu, zadał pytanie na tyle ogólne, że Constanza będzie mogła dobrać odpowiedź wedle uznania, a i tak zakładał, że po wymianie drobnych uprzejmości szybko przejdzie do konkretów.
Lubił ją.

_________________
Forever can spare a minute
Once upon a time, in the hidden heart of France a handsome young prince lived in a beautiful castle. Although he had everything his heart desired  the prince was  selfish and  unkind.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Gdy Dorien powiedział o wspólniczce, Constanza zrobiła tylko minę, która w jej mniemaniu miała wyrażać wyrozumiałość i współczucie. O Henriettcie z Wijsheidów śpiewało już kilka słowików, to było nieuniknione, gdy zmiany następowały tak nagle, że ciężko było je przypudrować, i, rzecz jasna, gdy było się ukochaną córeczką i przytulanką tatunia-alfy-radnego. Zresztą wampirzyca znała kobietę i bez tej politycznej otoczki; kiedyś razem z Darbinyanami robili z nią interesy.
Jedynym powodem, dla którego Connie nie ciągnęła tematu i nie rzucała się od razu z wyrazami wsparcia było wyłącznie to, że Dorien spytał o co innego. Może nie chciał o tym rozmawiać, a może po prostu nie teraz, może później. Uszanowała to.
Przysiadła naprzeciwko niego, na jednym z filigranowych fotelików, zostawiając szezlong pusty. Tak samo jak w szpitalu, trzymała się prosto, ze spiętymi do tyłu łopatkami i luźnymi ramionami, przez co jej szyja, okolona luźno zwisającymi strączkami hebanowych włosów, które wypadały z romantycznego, niskiego koka, wydawała się dłuższa niż była w istocie.
Kobieta chyba nie bardzo zrozumiała podtekst rodzinny w jego pytaniu, bo natychmiast ożywiła się, otworzyła swój notes na jakiejś jasnozielonej karteczce i zaczęła mówić o operze:
— Niewiele się zmieniło od naszego wypadu, ale wszystko stopniowo zdaje się zmierzać w dobrym kierunku. Zleciłam wymianę bramki u wyjścia tego tunelu, który pan odkrył, chciałabym, żeby robotnicy pociągnęli tamtędy porządne kable i zamontowali dwie pary metalowych kratownic. Takich na klucz elektroniczny, albo przynajmniej otwieranych na przycisk z tylko jednej strony, wie pan? Jeszcze nie zdecydowałam, którą opcję wybrać. Tahira chciała wyjścia ewakuacyjnego, więc musi być bezpieczne — wzruszyła ramionami, wiedząc, że mówi oczywistą oczywistość. Chodziło raczej o to, jak o tym powiedziała; niczym rodzic, który wspaniałomyślnie spełnia prośbę swojego dziecka, wiedząc, że go na to stać i bez problemu może pozwolić sobie na ekstrawagancję. — Jak pan myśli? Może to za dużo…?

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

Dorien Crawley

Dorien Crawley
Liczba postów : 862
Może jeszcze porozmawiają o uciekinierce. Tej z rodu Doriena, rzecz jasna. A drugiej strony, po co? Tam nie było niczego do roztrząsania.
- Ależ absolutnie nie - odpowiedział, kiedy Constanza opowiedziała mu o swoich planach - Co więcej, myślę, że obydwie te propozycje można połączyć - bramkę zabezpieczyć zarówno na magnetyczne przejście albo NFC, a awaryjny przycisk ukryć za którąś z cegieł. Będzie przede wszystkim bezpiecznie, ale też wygodnie i efektywnie.
Dorien natomiast, a raczej jego postura, wyglądała nieco inaczej niż przy ich poprzednim spotkaniu. Na pewno uciekło gdzieś spięcie i może nawet coś, co z perspektywy czasu określiłby onieśmieleniem. Niedużym, ale jednak. Wciąż jak najbardziej czuł do pani Moreau respekt. Bardzo szanował takie silne kobiety, szczególnie, że w czasach, z których pochodził, zdanie płci pięknej znaczyło niewiele. Oczywiście generalnie szanował wszystkie kobiety, ale no, tak się mówi. Mógł ułożyć przedramiona na podłokietnikach i pozwolił sobie oprzeć co najmniej dół pleców o tył fotela, siedział w nim dostatecznie głęboko. Nie jak typowe, słodkie uczennice, zajmujące zaledwie krawędź siedziska, przyjmujące delikatnie skręconą pozycję, kolanka razem, plecy na sztywno. Wiedział z popkultury, rzecz jasna.
- Rozumiem, że ten montaż jak najszybciej? - dopytał proforma, tak w celu podtrzymania tematu - Planuje pani kolejne zejścia? Te podziemia muszą być olbrzymie.

_________________
Forever can spare a minute
Once upon a time, in the hidden heart of France a handsome young prince lived in a beautiful castle. Although he had everything his heart desired  the prince was  selfish and  unkind.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Kliknęła długopisem i dopisała do swoich notatek kilka myśli, korzystając z opinii Doriena i czegoś, co przy okazji przyszło jej do głowy dzięki niemu. Kiedy skończyła, podniosła wzrok znad kalendarza i uśmiechnęła się nieznacznie, bardziej oczami niż resztą twarzy.
— Są. Trochę to dla mnie problem, że przecinają się z tunelami kolei, bo je też chciałabym zbadać, wie pan, czy czasami nasze korytarze nie mają jakiejś kontynuacji po drugiej stronie ścian metra… co jest niewygodne, bo nawet jeśli mają, to wmieszały się pewnie one w przejścia służbowe, skrytki elektryczne i takie tam. Przynajmniej te linie wokół nas nie są całodobowe, późno w nocy droga jest stosunkowo wolna. Oprócz tej bramki ewakuacyjnej pracuję też nad zabudowaniem tamtej pierwszej odnogi, gdzie znaleźliśmy denata, zostały nam też te drogi pod wodą, do gniazda szczurów i jedna do zburzenia. Do nurkowania mam już chętną ekipę. A do tej zabudowanej… może powinnam znów poprosić pana, wystarczy, że pan klepnie i cegły same runą — zażartowała z wesołymi iskierkami w czarnych tęczówkach.
Być może jako krucha kobieta powinna czuć się bardziej niepewnie w obliczu męskiej siły, ale tak się składało, że obcowała z nadludzką tężyzną na co dzień, w bardzo różnych sytuacjach, nie tylko operacyjnych. Prozaicznych i intymnych również. Zupełnie jak u zwierząt, niewyobrażalna, śmiercionośna siła potrafiła mieć naprawdę miękkie oblicze. Sahak zdołał nauczyć ją tego i dzięki niemu już dawno przestała kurczyć się w sobie za każdym razem, gdy demonstrowano przed nią fizyczność.
— Właściwie to jest coś, o co chciałam pana poprosić, ale teraz nie wiem, czy wypada. Jest pan pewien, że dalej chce się pan wikłać w nasze sprawy, kiedy został pan sam z zarządzaniem szpitala i brakuje wam ważnej postaci w watasze...?

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

Universal Person

Universal Person
Liczba postów : 508
Telefon Constanzy (czy może winno się napisać jeden z wielu telefonów Constanzy) zawibrował energicznie, a na wyświetlaczu pojawił się sms od familianta Scalettich - ojca Mateusza, który w kilku zdaniach napisał, że kwestie remontu kościoła o którym wspominał pan Darbinyan są już dogadane na szczeblu biskupskim i na dniach będzie umawiał się z proboszczem. Dobrze, że był to kościółek katolicki. W Paryżu Katolicy mieli się bardzo źle, na szczęście delegowany do spraw architektonicznych familiant był wystarczająco szanowaną personą by wyłuszczyć z budżetu remontowego wystarczająco na zasłonę dymną. Drzwi spełniające wymagania Constanzy to było drugie tyle, ale o tym już nikt nie musiał wiedzieć.

Przy okazji było kilka nieodebranych połączeń od podległych jej ludzi z firmy remontowo-konserwatorskiej, które z powodzeniem można było potraktować jako spam. Od rozliczeń i zakupów miała asystenta delegowanego z firmy.

Dorien Crawley

Dorien Crawley
Liczba postów : 862
Niewielki smirk wpłynął na usta Doriena, kiedy Constanza pośrednio go skomplementowała. Faktycznie zaplusował, odkrywając ścieżkę, której nie było na mapie, a która podniosła morale i rzuciła światło na i tak rozległą siatkę korytarzy. Przytakiwał, bez niegrzecznego przerywania, kiedy Constanza opowiadała o planach na zabezpieczenie podziemi, przyswajał szczegóły i próbował umieścić siebie i swoje umiejętności w jej założeniach.
- Odpowiedzialność za wahatę nie leży na moich barkach. W ogóle mam wrażenie, że te więzy się rozluźniły, a Marcus - założył, że Constanza doskonale wie, o kogo chodzi - Nie jest z nami szczery. Ryba, jak wiadomo, psuje się od głowy.
Pozwolił sobie na uchylenie tajemnicy, skrywanej za kurtyną wilkołaczych futer. Możliwe, że ta wiedza zupełnie nie była pani Moreau potrzebna, choć na ile zdążył ją poznać, wiedział, że każdy taki smaczek zapisywała albo w notatniku, albo, te bardziej wrażliwe informacje, w małej szufladce pod czaszką. Mimo wszystko uważał, że to fair-skoro sam zaglądał do życia wampirzego klanu, odwdzięczał się skrawkiem wilczej prywaty.
- Proszę mówić, pani Moreau.
Sam nie śmiałby wyjąć dzwoniącego telefonu w celach innych, niż wyciszenie połączenia bocznym klawiszem, natomiast, szczególnie biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia, rozumiał, jeśli jego rozmówczyni chciałaby sięgnąć po urządzenie.
- Może to coś ważnego. Proszę się nie krępować, poczekam - zapewnił, że nie odbierze za zniewagę, jeśli Connie jednak sprawdzi telefon.

_________________
Forever can spare a minute
Once upon a time, in the hidden heart of France a handsome young prince lived in a beautiful castle. Although he had everything his heart desired  the prince was  selfish and  unkind.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Ryba psuje się od głowy. Lepiej by tego nie ujęła, co wyraziła wymownym uniesieniem brwi i kiwaniem głową. Do teraz jeszcze ją i jej rodzinę nękały zawieruchy w klanie Scalettich, a za kilka dni Constanza miała przekonać się, że i w jej własnej domenie sprawy mają się nie aż tak dobrze, jak sądziła. Nie wyprzedzajmy jednak faktów, zebranie Draculów miało dopiero się wydarzyć, w tej chwili Connie pozostawała jeszcze błogo niepomna na fakt, że ona sama brała przewodzenie rodzinie bardziej na poważnie, niż osoba, która rzeczywiście była u władzy.
O Marcusie wolała nie mówić niczego na głos, chociaż trochę jej ulżyło, że to, co powiedział Dorien, nie zadzwoniło w jej głowie fałszem. Czyżby łączyło ich więcej niż się początkowo spodziewali? Dobrze było wiedzieć, że potencjalnie stali po tej samej stronie. Zresztą obydwoje byli obserwatorami, oni najlepiej wiedzieli, co w trawie piszczy i czym można podzielić się z innymi, żeby wywołać odpowiednie wrażenie. No cóż, Dorien na pewno je wywołał. Czas oraz informacje były najcenniejszą walutą.
— Nie nie, to może poczekać — odparła trochę przepraszającym tonem, nie mogąc się jednak powstrzymać przed szybkim przescrollowaniem wiadomości od pana, którego nazwisko było tak bardzo polskie, że niedawno uczyła Sahaka, jak wymawiać je poprawnie.
Odwróciła telefon do góry nogami, ruchem tym włączając tryb „nie przeszkadzać”, i po krótkiej ciszy spytała Doriena:
— Lubi pan prowadzić? Mam na myśli auto — sprostowała, żeby nie było wątpliwości, że nie chodziło o taniec ani inne aktywności fizyczne. — Ma się pan za dobrego kierowcę?

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

Dorien Crawley

Dorien Crawley
Liczba postów : 862
Kiwnął jeszcze głową z nikłym uśmiechem na ustach, niemo potwierdzając, że nie jest urażony. Wbrew pozorom, pod fasadą dobrze wychowanego młodzieńca krył się całkiem normalny i, jak na te sztywne ramy, można powiedzieć, że całkiem wyluzowany mężczyzna, któremu zdarzało się przeleżeć cały dzień na kanapie i oglądać wciągający serial czy rozgrywki najpiękniejszych angielskich sportów jak snooker czy krykiet. Piłki nożnej nie lubił.
- Lubię - odpowiedział krótko na zadane pytanie - Żadnego ze swoich aut nie rozbiłem, a miałem ich kilka przez poprzednie, hmm, około stu lat. Mieszkam kawałek od miasta, także moja trasa w tę i z powrotem to sto pięćdziesiąt kilometrów. Gdybym tego nie lubił, to już dawno zdecydowałbym się na mieszkanie w Paryżu.
Zorientował się, że się rozgadał, więc zamknął usta. Aż tak prywatne aspekty życia Doriena zapewne Constanzy nie interesowały, a spuentowaniem myśli, szczególnie w jakiś na wpół zabawny sposób, też by sobie nie pomógł. Wpadł za to na inny pomysł, totalnie szalony i absolutnie poza strefą komfortu swojej znajomej (a przynajmniej tak przypuszczał), ale najgorsze, co może się stać, to to, że powie ‘nie’.
Aczkolwiek kupno mieszkania w mieście rozważał już od jakiegoś czasu, szczególnie, że jeśli był zmuszony spędzać noc w Paryżu, lokował się w posiadłości należącej do watahy, a choćby potencjalne spotkanie ze swoim alfą w okolicznościach innych, niż wymagane, jak pełnia, wzmagało w Dorienie nieprzyjemne myśli.
- Jeśli ma pani ochotę na przejażdżkę, możemy zrobić rundkę po obwodnicy. O tej porze powinno być już luźno na drodze.

_________________
Forever can spare a minute
Once upon a time, in the hidden heart of France a handsome young prince lived in a beautiful castle. Although he had everything his heart desired  the prince was  selfish and  unkind.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

— Chętnie, ale może już po tym, jak mnie pan wysłucha. Naprawdę nie chciałabym zostać wyrzucona z auta w połowie trasy, na drodze szybkiego ruchu, daleko od domu i opery — roześmiała się dźwięcznie. — Tutaj przynajmniej mam pewność, że to nie ja, a pan będzie ewentualnie trzaskać drzwiami. — Wyglądała na naprawdę rozbawioną swoim żartem, chociaż tak naprawdę mógł zdawać się bardziej złośliwy niż zabawny. A może to wcale nie złośliwość, a niepewność przez nią przemawiały? Czyżby Constanza właśnie odsłoniła przed Dorienem kawałek brzucha? — Chodzi o to, że… — Nachyliła się po ciastko i szklankę z sokiem. Gestem pokazała też, żeby się częstował czym tylko chciał. — Potrzebuję zaufanego kierowcy w… bardzo daleką podróż. Ale nie dla siebie. Dla kogoś mi ważnego. Dla Tahiry.

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

Dorien Crawley

Dorien Crawley
Liczba postów : 862
Gdy mówiła, gdy z-a-ż-a-r-t-o-w-a-ł-a, Dorien zrobił dziwną minę.Jednocześnie kąciki jego ust się lekko uniosły, ale za to brwi ściągnęły, sugerując, że totalnie nie wie, czego ma się spodziewać, ale czuł, że zadaniu podoła. Był gotów nawet usłyszeć, że zamiast puścić kanałami, miałby wygrzebać łopatą szczurze ekskrementy i wywieźć je na przyczepce gdzieś za miasto, albo przewieźć przez granicę jakieś nielegalne substancje, porwać kogoś albo przeprowadzić obławę. Ale nie. Z ust Constanzy padło jedno imię, które wbiło Doriena w fotel.
Tahira.
Relacja Doriena i Tahiry jednocześnie była i nie była. Znali się, współpracowali ze sobą od czasu do czasu. Jeszcze do bardzo niedawna mieli wspólną przyjaciółkę, choć ich ścieżki nie splotły się na tyle, by mogli nazwać siebie przyjaciółmi. Było w niej coś, co dosłownie hipnotyzowało Doriena. Dziewczyna z urodą totalnie spoza wyznawanego przez wilkołaka kanonu piękna wydawała się zawrócić mu w głowie, chociaż przez chwilę, dokładnie wtedy, gdy w imprezowym szale pocałowała go prosto w usta. Czekała na niego inna. Taka, jakie lubił: drobna blondynka o alabastrowej cerze.
Dorien nagle spoważniał, tak, jak wymagała tego sytuacja. Mimo to, Constanza, jako wprawna obserwatorka, zapewne zauważyła zmianę w spojrzeniu Doriena, w którym nagle błysnęło coś w rodzaju nostalgii, a może nawet tęsknoty.
- Jak daleko? - spytał, chociaż podświadomość już wysyłała mu impulsy z prawdopodobną odpowiedzią. Bardzo daleko. - Zresztą, to nie ma znaczenia. Zawiozę ją, choćby na koniec świata.

_________________
Forever can spare a minute
Once upon a time, in the hidden heart of France a handsome young prince lived in a beautiful castle. Although he had everything his heart desired  the prince was  selfish and  unkind.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.

Sponsored content


Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach