19 I 2023 - Il ne faut pas jouer avec le feu

2 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

19 I 2023, wczesny wieczór

Niefortunne wiadomości o pożarze, z którymi Constanza zapoznała się w niedzielę po wyjściu na powierzchnię, a tuż przed odjazdem do szpitala, zapoczątkowały bezradną ciszę na łączach. Tahira zapalczywie udawała, że zapadła się pod ziemię, jej telefon uparcie milczał i sprawa eksploracji piwnic została na kilka dni zawieszona w oczekiwaniu na jakikolwiek znak życia zleceniodawczyni. Wprawdzie Constanzie nie spędzało to snu z powiek, bo zdecydowanie miała co robić w tym czasie (głównie starała się być pomocą dla Sahaka w zwodzeniu mediów i ograniczaniu zasięgów newsów o spalonej kamienicy, jak również oferowała wyręczanie mężczyzny w sporządzaniu wszelkich dokumentów dla firm ubezpieczeniowych); sytuacja zmieniła się jednak po tym, jak Tahira zadzwoniła wreszcie do Renaty, a w wyniku ich rozmowy starsza wampirzyca tymczasowo przejęła pieczę nad ciepłym fotelem panny Darbinyan w operze.
Wiedziała już, że Silvan miał z Tahirą stały kontakt (czy Renacie się to podobało, to już temat na zupełnie inną rozprawę), ale zostawał jeszcze Dorien, z którym rozstali się w… nieco napiętej atmosferze, delikatnie rzecz ujmując. Pan Crawley jawił się Constanzie jako osobnik przydatny, wolała mieć go po swojej stronie, dlatego też postanowiła nie zasypiać gruszek w popiele i wystosowała do wilkołaka prośbę o rozmowę twarzą w twarz. Skoro teraz wszystko leżało w jej rękach, bez wahania przejęła inicjatywę i na tym polu.
Pod pretekstem odebrania wydruków badań z sekcji zwłok znalezionego w tunelach człowieka nalegała na spotkanie w szpitalu. Ktoś inny mógłby wezwać kontrahenta do gabinetu w operze, jak do pryncypała na dywanik, ale według Connie był to słaby zabieg polityczny, niesprzyjający za bardzo rozwojowi współpracy. I tak ciągle była w ruchu w okolicy, wpadnięcie do Temple nie było dla niej problemem, a demonstrowało przy okazji, że traktowała Crawleya poważnie. To ona miała sprawę, więc ona przychodziła, proste, taktowne.
Pojawiwszy się w placówce, zapowiedziała się w rejestracji, prosząc recepcjonistkę o dalsze instrukcje, dokąd powinna iść lub gdzie poczekać, by spotkać się z kierownikiem.

Dorien Crawley

Dorien Crawley
Liczba postów : 862
‘Navigation, go to… ‘ tu podał adres szpitala, a tuż po tym wydał następne polecenie ‘Call: Tahira’, a wszystko z tak głębokim posh akcentem, że Silvan, siedzący w aucie Doriena, pewnie przewrócił oczami. W końcu jaguar to Brytyjczyk, a Dorien sam identyfikował się bardziej jako Anglik niż Francuz. Wampirzyca, która jak się okazało narobiła na powierzchni niezłego rozpizgaju w trakcie ich podziemnej przygody, nie odebrała. Zawiedziony, ale nie zaskoczony. Pewnie i jeden, i drugi. Trupowi prawdopodobnie było wszystko jedno.
- Zapraszam, pani Moreau - zagadnął, kiedy osobiście zjawił się na recepcji. Przeprowadził Constanzę niemal sterylnym korytarzem szpitala w stronę wind. Odbił się kartą, kiedy już weszli do jednej i pojechali na dostępne dla niewielu osób, ostatnie piętro - Pozwolę sobie zabrać cię od razu do mojego gabinetu, darujmy sobie wizytę w kostnicy. Chyba, że masz ochotę, to możemy tam później zajrzeć.
Dorien nie był dyrektorem placówki. Ba, nawet nie był prezesem. Był jeszcze wyżej, choć skryty za woalem zarządu. Taka szara eminencja, ciągnąca za niektóre sznurki, a nie biorąca odpowiedzialności za działania personelu, decyzje rządzących, PR i tym podobne. On tylko wyłożył pieniądze (na wpół z Henriette, która gdzieś przepadła, a warto wspomnieć, że cały ten projekt, to był jej pomysł), a teraz zgarnia profity, zarówno pod postacią comiesięcznych przelewów, jak i na przykład wprowadzania do obiegu pracowniczego swoich ludzi. A to wszystko zupełnie nie stało na przeszkodzie, żeby zająć drewniano-marmurowy gabinet na najwyższym piętrze, z piękną panoramą Paryża. Cały ambaras polegał na tym, że Crawley zupełnie nie wyglądał na osobę, która piastowałaby taką funkcję. Prezentował się naprawdę elegancko w białej koszuli z kołnierzykiem i ciemniej garniturowej kamizelce, a na pewno pachniał ładniej, niż wtedy gdy eksplorowali razem podparyskie kanały. Burzył swój wizerunek drwala z siekierą czy myśliwego ze sztucerem.
Prośbą o spotkanie w ogóle się nie zdziwił. O ile sądził, że po wyniki badań zgłosi się Silvan, tak Dorien czuł, że czeka go starcie z Constanzą. Pytanie, czy będzie dalej dywagować nad udziałem wilkołaka w, mówiąc ogólnie, pożarze, czy poszuka innych punktów zaczepienia. Bardzo chciał zapytać o Tahirę. Bardzo. Uznał, że najpierw załatwią sprawę podaną za przyczynę spotkania, a potem, jeśli sama nie zdradzi, zapyta o dziewczynę z burzą loków.
- Mogę zaproponować coś do picia, kawę, coś zimnego - sok, wodę - zawahał się, ale wymienił jeszcze jedną pozycję - krew? - w końcu byli w szpitalu, a że Dorien na co dzień nie obcował z wampirami, obce mu były ich zwyczaje. Wskazał kobiecie miejsce przy niskim stoliku kawowym, otoczonym z dwóch stron skórzanymi kanapami.

_________________
Forever can spare a minute
Once upon a time, in the hidden heart of France a handsome young prince lived in a beautiful castle. Although he had everything his heart desired  the prince was  selfish and  unkind.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Dotarłszy do celu, spoczęła na wskazanym miejscu, kładąc skórzaną aktówkę przy swoim biodrze. Usiadła bardzo sztywno, z nogami ciasno złączonymi i przechylonymi lekko na bok, trochę jakby siedziała w damskim siodle do jazdy konnej. To była ta sama służbista pani Dracula, którą widywało się praktycznie zawsze na publicznych wydarzeniach, w tym na sylwestrze czy urodzinach Tahiry, nie ta z wyprawy do tuneli – w kombinezonie, buciorach, bez makijażu i z włosami związanymi w niski kucyk. Zdawać by się mogło, że to ta druga była jedynie przebraniem, jednorazową maską pozornego luzu. Zazwyczaj w przypadku większości ludzi bywało na odwrót.
— Soku, z chęcią. Dziękuję.
Nie dała mu w żaden sposób odczuć, jakoby pytanie o krew było, w jej mniemaniu, niewłaściwe. Bo nie było, obiektywnie rzecz biorąc. W duchu doceniła kurtuazję Crawleya, nawet jeśli osobiście uważała proszenie obcej osoby o osocze i ostentacyjne pożywianie się w czyimś towarzystwie za niesamowicie pretensjonalne. Nie była to jednak żadna odgórna zasada czy powszechny zwyczaj, niektóre wampiry tak robiły i nie widziały w tym żadnego problemu. Gdybym miała to do czegoś porównać, dla Constanzy byłby to ekwiwalent jedzenia na oficjalnym zebraniu wielgachnego, tłustego hamburgera, który rozpada się w rękach, wycieka sosami na garnitur i z której strony go nie ugryźć – i tak zostawiał pół twarzy upierdolone. Nieelegancko.
— Panie Crawley, nie widzę problemu w pominięciu prosektorium, mam nadzieję, że wystarczą mi same papiery — zaczęła. — Nie chcę drugi raz robić tej samej roboty co wy. Ale zanim zdecydujemy, czy zwłoki nadają się już do utylizacji, chciałabym sprawdzić dokumentację wykonanych badań mikroskopowych i całej reszty obdukcji. Zwykle kiedy w tego typu zdarzeniach cień podejrzenia pada na wampiry, nawet potencjalnie - podchodzę do sprawy bardzo poważnie. Przypomni mi pan — poprosiła, marszcząc brwi i mrużąc oczy. — Czy my znaleźliśmy przy denacie jakikolwiek dowód tożsamości…? Cokolwiek...?
Kiedy oni z Silvanem oklepywali trupa, ona biła się z drabiną i latarką, rzeczywiście nie pamiętała detali z przeszukania.

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

Dorien Crawley

Dorien Crawley
Liczba postów : 862
Jedna z szafek barku okazała się być niedużą, zabudowaną lodówką. Wysoka i szeroka szklanka pełna soku pomarańczowego zajęła miejsce na stoliku przed Constanzą, a niedługo po niej dwie cienkie teczki.
- Zrobiliśmy zdjęcia, także oszczędzę już tego niesympatycznego widoku, a teraz i zapachu. Ostrzegam jednak, że te tutaj też są drastyczne - wskazał na jedną z teczek, gdzie faktycznie znajdował się obrazowo udokumentowany stan znalezionego przez nich ciała. Miał podstawy podejrzewać, że pani Moreau widziała w trakcie swojego długiego (nie)życia bardziej uderzające sceny, ale wolał uprzedzić. Na zdjęciach znalazł się ogólny wygląd ciała, wszystkie rany, otarcia, skaryfikacje, nawet stan uzębienia. Szczegółowo ukazano i opisano z tyłu zdjęcia pozorowane ugryzienie, rozcięcie w pachwinie, puste oczodoły. W drugiej teczce były już opisy badań, całe listy skrótów literowych, mnóstwo cyferek i pewnie wykresów, z których Dorien co nieco rozumiał. Miał kiedyś taki zryw, żeby zostać lekarzem. Przecież miał tyle czasu, całą wieczność, by stać się absolutnym specjalistą w dziedzinie. Może byłby super chirurgiem, może neurologiem lub kardiologiem. Problemy były dwa - pierwszy, mniej oczywisty, dotyczył spraw formalnych. Uzyskanie dyplomu może nawet nie stanowiłoby wyzwania. Gorzej z utrzymaniem się przez długie lata w medycznym środowisku i ukryciem swej wiecznej młodości. A drugi - jak powstrzymać głód i pohamować zęby nad żywym, ciepłym, otwartym ciałem? Kilkukrotnie nawet zabawił się w doktora Victora; uważnie kroił swoje ofiary, ciekawy wewnętrznych układów. Przeniósł zainteresowania na zwierzęta, czego efektem było chociażby wielkie, majestatyczne poroże, wiszące na jednej ze ścian gabinetu, w którym się znajdowali.
- Oczywiście jest pani bardzo mile widziana, aczkolwiek przyznaję, że trochę mnie pani zaskoczyła wizytą. Sądziłem, że to Silvan się pojawi i odbierze wyniki swojej pracy - zagaił, jeszcze zanim odpowiedział na zadane pytanie, ale szybko nadrobił, gdy tylko usiadł naprzeciw Constanzy ze szklanką gazowanej wody w ręku - Nie, żadnych dokumentów, żadnych przedmiotów poza ubiorem. Kieszenie były puste, nie znaleźliśmy też niczego wokół ciała. Albo faktycznie niczego ze sobą nie miał, co dziwne, ale nie niemożliwe, albo ktoś, kto zostawił go w kanale, pomyślał i zabrał te rzeczy ze sobą.

_________________
Forever can spare a minute
Once upon a time, in the hidden heart of France a handsome young prince lived in a beautiful castle. Although he had everything his heart desired  the prince was  selfish and  unkind.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Przez grzeczność nie skomentowała uprzejmego ostrzeżenia, skinęła tylko głową i sięgnęła po pierwszy z folderów. Słuchając Doriena, przeglądała pobieżnie fotografie i zapiski, rozumiejąc z nich zaskakująco wiele, no, może poza nielicznymi skrótami parametrów toksykologii. Chociaż swego czasu dzięki Silvanowi miała niezłe pojęcie o chemii, to jednak nigdy nie nabyła formalnie wykształcenia i nie była specjalistką laboratoryjną. Trudno, miała inne zalety.
— Hmm. Rozumiem. W takim razie chciałabym przynajmniej spróbować ustalić jego personalia przy pomocy odcisków palców. — Jeśli te nie zostały ściągnięte przez Silvana i Doriena i umieszczone w folderach, to Connie jednak będzie musiała na koniec zahaczyć o kostnicę. Zamknęła teczkę, oparła ją o swoje kolana i spojrzała na Crawleya. — Postanowiłam wyręczyć Silvana, ponieważ status naszych zabaw w podziemiach opery uległ małej zmianie. Teraz ja przejęłam dowodzenie nad całą kampanią konserwacyjną — poinformowała urzędniczym tonem. — Staram się wszystko skoordynować osobiście. Lubię mieć wszelkie detale należycie poukładane. Z tego też powodu przychodzę do pana, panie Crawley, żeby spytać, czy nadal mogłabym na pana liczyć w kwestii eksploracji? Czy to miał być dla pana wyłącznie jednorazowy wyskok...?

Dorien Crawley

Dorien Crawley
Liczba postów : 862
Odciski palców, huh?
- Tego nie wiem, szczerze mówiąc. Przejrzałem te dokumenty tylko pobieżnie, a też zostawiłem Silvana na jakiś czas samego w tym… - zawahał się, nie do końca wiedząc jak nazwać pomieszczenie, w którym badali trupa - gabinecie, powiedzmy. Pokoju zabiegowym dla denatów, o. Być może wpadł na to, żeby pobrać odciski palców.
I otóż tak, okazało się, że tak. Odbite tuszem opuszki palców chłopaka znalazły się tuż obok ogólnego opisu, który zawierał wzrost, wagę, kolor włosów, znaki szczególne. Koloru oczu nie mogli określić z przyczyn oczywistych.
- Mhm - wymruczał tylko, gdy poinformowała go o zmianach w zarządzaniu całą podziemną akcją. Dorien spodziewał się, że ich dotychczasowa wyprawa nie będzie jedyną; w końcu odkryli tylko kawałek jednego z korytarzy. Gdyby nie ten martwy delikwent, może zbadaliby więcej podziemi. Ale dlaczego akurat Constanza przejęła dowodzenie? No, wtedy nastąpiło połączenie kilku kropek. Tahira zdradziła Dorienowi, że opera była prezentem od jej stworzyciela, czyli Sahaka. A z kim wilkołak widział pana Darbinyana na imprezie sylwestrowej? Ano z Constanzą. Wilkołak kilkukrotnie próbował dodzwonić się do Tahiry, potem napisał jej wiadomość. Nie odpowiedziała, zatem przestał. Uznał, że jak będzie mogła i chciała, to to zrobi.
- Jeśli tylko uważa pani, że będę przydatny, to oczywiście.
Czy zgadzał się na zejście do podziemi wobec lojalności względem Tahiry, w celu przypodobania się pani Moreau czy zaspokojenia potrzeb małego odkrywcy, to już mniej istotne.

_________________
Forever can spare a minute
Once upon a time, in the hidden heart of France a handsome young prince lived in a beautiful castle. Although he had everything his heart desired  the prince was  selfish and  unkind.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

— Cieszę się — powiedziała zadowolona. Na jej ustach wykwitł uśmiech, lecz był to uśmiech uprzejmy i zimny, nie sięgał oczu. — Zmysły właściwe pana gatunkowi są nieocenione. Poza tym, powiem bez ogródek, przyda mi się w zasobach ludzkich jeszcze jeden mężczyzna. Dostanie się do kolejnych tuneli może wymagać użycia siły, a ja… — wzruszyła ramionami i lekko rozłożyła ręce, jakby chciała zaprezentować swoją smukłą sylwetkę. Przez jej stosowny ubiór zakrywający większość ciała wprawdzie nie widać było szczupłych ramion ani kościstych łokci, ale wystarczyło spojrzeć na jej dłonie czy nadgarstki, stawy Constanzy były wiotkie. — …cóż, brakuje mi krzepy, jak widać.
Zrobiła użytek z postawionej jej szklanki soku i zaserwowała im chwilę milczenia, pijąc. Nie przestawała przy tym przyglądać się Dorienowi, choć bynajmniej nie w sposób, jakiego przystojny mężczyzna może oczekiwać od urodziwej kobiety gdy znajdują się na osobności. Wzrok wampirzycy miał jakiś dziwny, ptasi wyraz, niczym sokół, sowa albo kruk, uważny i świdrujący. Była kimś, kto patrzył na innych ludzi jak naukowiec na obiekty eksperymentów; z nieskrywaną ciekawością.

Dorien Crawley

Dorien Crawley
Liczba postów : 862
A Dorien doskonale czuł ten wzrok, taki przeszywający, zdystansowany, chwilami wręcz nieprzyjemny. Bardzo profesjonalny, aż do przesady. Stawiał sztywne granice i był głównym i zasadnym powodem, dla którego wilkołak nie zaproponował przejścia ‘na ty’, ani nie zrobił tego bezpośrednio, zwyczajnie zwracając się do kobiety jej imieniem. O nie, taką próbą spoufalenia się zapewne narobiłby sobie nie tyle kłopotów, co zwyczajnie wstydu. Chciał wierzyć, że pomimo tak wielu różnic Constanza w głębi faktycznie traktuje go jak poważnego partnera biznesowego, bez pobłażliwości, sugerowanej wyższością wampirów ponad wilkołakami.
- Służę pomocą. Zarówno w kwestiach dotyczących wykorzystania powonienia, jak i innych… atutów. Jest już może jakiś, choćby przybliżony i orientacyjny termin takiej wyprawy? Jeśli nie, to prosiłbym tylko o uwzględnienie księżyca i jego wpływów. Dzień czy dwa po pełni mogę nie być w pełni dysponowany, a zarazem udzielić pomocy, jakiej pani oczekuje. Nie chciałbym pani zawieść.
A i jemu zależało na poprawnych kontaktach z Constanzą jak i pozostałymi znanymi mu już wampirami. Może warto było podtrzymać te relacje. Jeśli zaś chodzi o samą panią Moreau i stosunek Doriena wobec niej - myśli wilkołaka ani przez chwilę nie zboczyły z biznesowego toru. Dostrzegł jej urodę, oczywiście, ale napięcie, które wokół siebie tworzyła, okazywało się być skuteczną barierą, pozwalającą jedynie na strickte służbową znajomość.

_________________
Forever can spare a minute
Once upon a time, in the hidden heart of France a handsome young prince lived in a beautiful castle. Although he had everything his heart desired  the prince was  selfish and  unkind.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Odstawiona szklanka stuknęła cicho o stolik. Constanza wydobyła z wewnętrznej kieszeni płaszcza bardzo staromodną, materiałową chusteczkę z obszytymi brzegami i wytarła nią kąciki ust. Po tym zabiegu znów się uśmiechnęła.
— Jutro? Pojutrze? — rzuciła jakby z głupia frant. — Akurat zbliżamy się do nowiu. Proszę mnie pochwalić, przyszłam przygotowana — humorystycznie puściła powietrze nosem. Zaraz potem pokiwała głową sama do siebie i spuściła wzrok na parkiet gabinetu. Spoważniała.
— Panie Crawley, myślę, że zasługuje pan na pewne wyjaśnienia z mojej strony… i przeprosiny, przy okazji. Odnośnie sytuacji sprzed kilku dni — doprecyzowała. Jej ucieczka spojrzeniem na podłogę trwała zaledwie chwilę, akurat tych kilka sekund, które kobieta najwyraźniej potrzebowała na zebranie się w sobie i zaczęcie tego, bądź co bądź, niewygodnego tematu. Nieczęsto takie słowa opuszczały jej usta, albowiem Constanza była osobą zarozumiałą i bardzo rzadko przepraszała kogokolwiek za cokolwiek. — Miałam wrażenie, że poczuł się pan zaatakowany moimi pytaniami, wtedy, przy aucie, kiedy pokazał mi pan swój telefon, i tak dalej. Proszę nie żywić urazy, wątpienie w innych to integralna część mojej pracy. — Zrobiła przepraszająco-bezradną minę. — Prawdopodobnie nie był pan w stanie skontaktować się z Tahirą, mam rację?

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

Dorien Crawley

Dorien Crawley
Liczba postów : 862
Jutro/pojutrze? I przeprosiny? Tego się nie spodziewał. Nie, żeby miał Constanzę za osobę niehoronową, ale może za taką, której trudno jest przyznać się do błędu. Zresztą, nic w tym zdrożnego, Dorienowi takie słowa również wypływałyby z gardła raczej, hm, nienaturalnie.
- Jeśli tylko kanały są gotowe na nas, to ja jestem gotowy na kanały - odrzekł, również z nikłym uśmiechem, zaznaczając subtelnie żartobliwy charakter wypowiedzi - Rozumiem emocje, które się wtedy wzmogły. W porządku, nie mam pretensji. I niestety, ale nie. Mimo że prosiła, żebym zawiadomił ją, gdy wyjdziemy z podziemi, to pewnie była zwyczajna kurtuazja lub próba uśpienia czujności. Ani nie odebrała, ani nie odpisała. Przykre, bo wydawało mi się, że…  
Że co, Dorien? Przecież nie powiesz, że sądziłeś, że się zaprzyjaźnicie. Że zbliżycie się do siebie na tyle, że nie zawaha się opowiedzieć ci o swoich problemach, albo o tym jak bardzo intrygowała cię ta burza ciemnych loków.
- Umm - zawiesił się, bardzo nieelegancko, czego akurat wolałby nie robić w ogóle, a już na pewno nie w obecności Constanzy - Że jest dosyć radosną osobą. Pozory mylą, szczególnie w takich przypadkach. Nic jej się nie stało? Jest bezpieczna?

_________________
Forever can spare a minute
Once upon a time, in the hidden heart of France a handsome young prince lived in a beautiful castle. Although he had everything his heart desired  the prince was  selfish and  unkind.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Każde zdanie Doriena, każde jego słowo, przepuszczane było przez gęsty filtr służący do łowienia choćby okrucha złej woli, sito gęste i o malusieńkich oczkach jak przetak poszukiwaczy złota. Uwierzyła mu już wtedy, gdy się zezłościł przy samochodzie, wierzyła także i teraz. Zaufanie zawsze powinno być ograniczone, od tej zasady nie odchodziła, ale prawdomówność zdecydowanie stawiała Crawleya w dobrym świetle i Connie cieszyła się z takiego obrotu spraw. Problem z niesprawiedliwymi zarzutami bardzo szybko się dzięki temu rozwiązał, wiedziała, że nie musi cisnąć. Zbyt wiele konfliktów wyrastało na niedopowiedzeniach i matactwach, i to takich głupich, które bardzo łatwo można by było rozwiązać rozmową.
Hah. O, ironio. Czyż właśnie nie dlatego tutaj teraz byli…?
— Cała i zdrowa — potwierdziła — ale… no, nazwijmy to: nie do końca dysponowana. Wyjechała na „urlop zdrowotny”, żeby poukładać sobie pewne sprawy w głowie i nie wzięła ze sobą telefonu. Dlatego właśnie ze wszystkim, co dotyczy opery, proszę się nie krępować i zwracać się bezpośrednio do mnie. Przynajmniej przez jakiś czas… pierwotna wersja brzmi, że potrwa to kilka tygodni. Mam nadzieję, że to prawda — dodała trochę zmęczonym tonem.
Zabawne, czemu ta opowiastka brzmiała trochę tak jakby Constanza własnoręcznie poćwiartowała Tahirę i wyrzuciła ją spać z rybkami, żeby przejąć od niej gmach? „Sanatorium”, ta, jasne. Z drugiej strony, żarty na bok — czy Moreau byłaby zdolna do wrogich ruchów wobec dziecka swojego przyjaciela...? Tahira sama wskazała ją jako dowodzącą ich pierwszą wyprawą. Może między kobietami istniały jakieś inne zależności, niż tylko spoiwo w postaci Ojca Scaletty.

Dorien Crawley

Dorien Crawley
Liczba postów : 862
Dorien w końcu upił łyk czy dwa zimnej wody, która przestała się już tak skrzyć bąbelkami. Oczekiwał właśnie takich słów, a bystre oko Constanzy na pewno zauważyło cień ulgi na twarzy mężczyzny, kiedy tylko odpowiedziała na jego pytanie dotyczące stanu Tahiry. Mógł się spodziewać, że po takim wyczynie jakim było spalenie całej kamienicy jak i towarzyszącym temuż aktowi emocjom potrzebowała ochłonąć, zdystansować się od wszystkiego i pewnie też wszystkich, i właśnie dlatego też sam nie bombardował młodszej wampirzycy wiadomościami. Zmartwił się i przejął, zatem wyraził wdzięczność względem zaufania pani Moreau i jej chęcią podzielenia się informacjami dotyczącymi tej wyżej wymienionej.
- Rozumiem. Gdybym mógł jakoś pomóc, do czegoś się jeszcze przydać, proszę się nie krępować - odpowiedział nieco lakonicznie, uważając, że nie powinien dopytywać o szczegóły aktualnego położenia Tahiry, zarówno jeśli chodzi dosłownie o lokalizację, jak i to czy ma towarzystwo i niczego jej nie brakuje - Co do opery, a raczej tego, co znajduje się poniżej, proszę tylko o wiadomość wcześniej dotyczącą daty i godziny spotkania, ewentualnie co powinienem ze sobą zabrać. Myśli pani, że znajdziemy więcej takich… pacjentów, jak ten, który już wylądował w prosektorium? Planuje pani zaprosić jeszcze kogoś do ekipy odkrywców? Mam się spodziewać czegoś szczególnego, czy dalej idziemy niemalże w ciemno?

_________________
Forever can spare a minute
Once upon a time, in the hidden heart of France a handsome young prince lived in a beautiful castle. Although he had everything his heart desired  the prince was  selfish and  unkind.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Pochyliła przed Crawleyem głowę, niewerbalnie dziękując za ofertę pomocy. Nie zamierzała nawet ukrywać, że skorzysta z jego przysług chętnie i bez wahania, nawet jeśli czas przysłowiowego „obwąchiwania się” dopiero się zaczął. Partnerstwo budowało się przez czyny, nie przez czcze słowa, a nikomu nie ufało się tak, jak bratu broni z tego samego okopu. Metaforycznie, rzecz jasna. Czasy wielkich wojen mieli za sobą, została mentalność – szturmy przeistoczyły się we wspólnie prowadzone kampanie biznesowe, a okopy… no cóż, w wilgotne tunele piwniczne pod operą.
— Obawiam się, że to ostatnie. Spodziewać się możemy chyba tylko niespodziewanego. Szczerze, nie mam pojęcia, co możemy tam znaleźć, ale raczej nie będą to utopce, echidna ani bazyliszek — uśmiechnęła się półgębkiem, nieco cwaniacko. — Zwłoki – prawdopodobne, powiedziałabym nawet, że bardzo. Resztki po wilczych wieczerzach – niewykluczone. Zasuszone wampiry – kto wie. Pod Paryżem rozciąga się cała sieć katakumb, nie wiadomo, dokąd nas doprowadzą te korytarze, kto ich wcześniej używał, jak dawno ani jak często. Jeśli chodzi o narzędzia, to proszę się nie turbować, zapewnię wszystko. Pan jest mi potrzebny z podstawowym ekwipunkiem, wypoczęty i zdrowy. Natomiast co do zaproszonych osób, biorę tylko zaufanych. Pewnie spotka się pan jeszcze niejeden raz z profesorem Zimmermanem. Jesteśmy serdecznymi przyjaciółmi, warto na nim polegać.
W towarzystwie Constanza często tytułowała Silvana profesorem, choć w rzeczywistości nim nie był. Doskrobał się doktoratu i na tym poprzestał, a jednak ona uparła się i nadal trzymała terminologii sprzed dwustu lat, kiedy to razem obracali się w naukowej socjecie uniwersytetu w Bazylei. Nie sądziła, by dla innych miało to jakieś znaczenie, a ona czuła się pysznie wiedząc, że z każdą wzmianką dodaje roztargnionemu przyjacielowi powagi.

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

Dorien Crawley

Dorien Crawley
Liczba postów : 862
No tak, katakumby. Przecież schodzili do ogólnodostępnych kanałów, a co za tym idzie podziemi i kilometrowych korytarzy, rozciągających się pod całym miastem, a nie do piwnicy pełnej babcinych przetworów. No a te (kanały, nie słoiki) słynęły z legend, ale też udokumentowanych przypadków, jakoby ścieliły się trupem. Piękny widok, szczególnie dla osób z wysoką tolerancją lub wręcz zamiłowaniem wobec makabry. Miło, że Constanza wspomniała nie tylko o przedstawicielach jego gatunku, sugerując, że mieliby się tam stołować, skryci przed wścibskimi oczami jeszcze żywych paryżan, ale również o potencjalnych znakach obecności i koczowania wampirów.
- Skoro jesteśmy na tym przykrym padole my, to kto wie, może znalazłoby się i więcej wynaturzeń. Ale dobrze, wezmę jakiś typowy zestaw survivorski, jak poprzednio. Jeśli nie wystarczy, będziemy improwizować.
Profesor, huhu. Silvan dał po sobie poznać, że jest człowiekiem renesansu, wielkim umysłem, szczególnie wtedy, gdy z taką płynnością poruszał się po nieznanym mu labie w trakcie badania tego trupa, nie wspominając już nawet o prowadzeniu samej obdukcji. No, i gdyby Dorien jednak zainwestował trochę czasu i wysiłku, to może też mógłby postawić sobie kilka literek przed nazwiskiem. Zamiast tego miał spory zapas szklanych naczyń, formaliny, nabojów i parę noży. Pewnie nawet żaden tytuł szlachecki już mu się nie należał.
- Bardzo chętnie spotkałbym się ponownie z profesorem Zimmermanem - odpowiedział z uśmiechem błąkającym się na ustach, ale bez cienia szydery - Dobrze nam się pracowało razem, przynajmniej z mojej perspektywy. Mam nadzieję, że powiedziałby to samo.
Wierzył, że jeśli nie przypadłby grupie wampirów do gustu, to Constanza zabrałaby dokumenty i wyszła. Albo w ogóle wysłała po nie gońca, zamiast stawiać się osobiście. Skoro wciąż siedziała w gabinecie Doriena i zaproponowała mu kolejne przygody, wnioskował, że mieli szanse na nawiązanie dłuższej współpracy.

_________________
Forever can spare a minute
Once upon a time, in the hidden heart of France a handsome young prince lived in a beautiful castle. Although he had everything his heart desired  the prince was  selfish and  unkind.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

— Całkiem możliwe. W każdym razie nie narzekał — odpowiedziała żartobliwie, lecz zachowując przy tym pokerową twarz, tak że wyłącznie od Doriena zależało, czy odbierze jej słowa jako dowcip. Wilkołak dał się już odrobinę poznać jako osoba niestroniąca od sarkazmu, rozmowa z nim była konkretna i rzeczowa, instynkt podpowiadał jej więc, że nie musiała chodzić wokół niego na paluszkach jak po skorupkach jajek, w tych błękitnych oczach wielkiego psiska kryło się to, co najbardziej doceniała w swoich sojusznikach: błyskotliwy intelekt. Najwyraźniej pani Moreau miała typ, sądząc chociażby po tym, że bratała się z przedsiębiorcą Sahakiem Scalettą, doktorem Samuelem Whittakerem i  doktorem Silvanem Zimmermanem, geniuszem od wynalazku, który absolutnie zrewolucjonizował poziom życia współczesnych wampirów. Dorien nie mylił się w swoich wnioskach, dobra wola była obopólna i odwzajemniona.
Constanza nie musiała się bić z autokrytycznymi myślami obsesyjnie tłukącymi się po tyle głowy jak wściekły pies w kojcu, czy aby nie nadużywa gościnności Doriena; zawartość ich szklanek była dobrym miernikiem czasu ich spotkania. Wampirzycę stać było na jeszcze kilka pytań. Jedno z nich miało być natury prywatno-semantycznej.
— Użył pan słowa „wynaturzenia”. Nas też pan tak klasyfikuje? Siebie, mnie? Swoją watahę? — zagadnęła, zachowując niezmiennie przychylny ton głosu. Nie imputowała, że właśnie to miał na myśli, nie doszukiwała się drugiego dna, nie dłubała między słowami. Pytanie było uczciwe, nieretoryczne.

Sponsored content


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach