6 X 2022 - Il ne faut rien laisser au hasard

3 posters

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633
First topic message reminder :

6 X 2022r., wieczór


     Constanza niezwykle przepadała za architekturą tej dzielnicy. Klasycystyczne gmachy z rzędami kolumnad i żeliwnych balustrad, nietuzinkowe sklepiki z kolorowymi markizami i okna zwieńczone zdobnymi frontonami na szczytach. Lubiłaby także i samą dzielnicę w ogóle, gdyby nie zalewały jej napływające bez końca, o każdej porze dnia i nocy, fale turystów próbujących dostać się do pobliskiego Luwru czy butików. Słodko-gorzki sentyment, który odświeżała w sobie za każdym razem, gdy przyszło jej odwiedzać Maurice’a w jego biurze.
     Dysonans pomiędzy wiekowością dzielnicy i jej kamienic a nowoczesnym wyposażeniem agencji nie drażnił jej, już nie. Akceptowała osobliwe gusta syna, skupiając się nie tyle na stronie wizualnej, co na użyteczności gniazda, jakie sobie uwił. Lubiła organizację, czystość i miarowe tykanie dziesiątek antycznych zegarów. Chyba nigdy mu tego nie mówiła, nie chwaliła go przesadnie, ale tak na dobrą sprawę nie musiała; Renatę w jej odczuciach zdradzały te momenty, gdy czasami przystawała w bezruchu przed ścianą mechanizmów, przyglądała się im i słuchała klekoczącej muzyki trybików i wahadeł, zatopiona w jakichś swoich nieodgadnionych wspomnieniach, albo gdy przechodziła obok półek na foldery i przejeżdżała po nich palcem, sprawdzając, czy na rękawiczce znalazła się czapeczka z kurzu, a nie znalazłszy ani jednej drobinki, nie wydawała żadnego werdyktu i kontynuowała poprzedni temat jak gdyby nigdy nic.
     Dla Renaty, jeśli coś było idealne, nie oznaczało, że należało piać peany pochwalne. Ideał po prostu nie zasługiwał na krytykę. W jej wypadku zatem brak komentarza był najlepszym komentarzem.
      — Dokumenty dotyczące ofiar? Nasze papiery? Identyfikatory? Odznaki? Nakaz sądowy? Pluskwy…? — wyliczała, organizując ekwipunek na stole i przygotowując go do spakowania. Paralizator, gaz w różowej puszce w liski, latarka, słuchawka bezprzewodowa, telefony. Constanza wyglądała spokojnie jak zawsze, chociaż w głębi ducha odczuwała delikatną tremę. — Prawo jazdy na twoje nazwisko, czy…? — spytała w sumie bez związku z zawartością plecaka, zwyczajnie z ciekawości wobec tego, co planował syn.

@Maurice Hoffman
@Louis Moreau

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633
Uniosła brwi konfidencjonalnie na to zapewnienie o “dokładaniu wszelkich starań”. Gdy wypowiedział się Bastian, ona nie przerywała ani pół słóweczkiem. Kiwała tylko co jakiś czas powoli głową jakby podkreślając wagę słów inspektora. Wcięła się dopiero na sam koniec, kiedy już kwestie poruszone przez Maurice’a zostały zaadresowane.
- Komendancie, dlaczego ciała nie zostały wydane rodzinom? Z pewnością pan rozumie, że skandal już kiełkuje. Między innymi właśnie dlatego tutaj jestem, myśli pan, że dlaczego Interpol się w to zagłębił, hmm?
W końcu pani Baudelaire była agentką Interpolu, aniołem zwiastującym,  że sprawa już zdążyła rozlać się na pole międzynarodowe i trochę wymknąć się spod kontroli. W dowodzie miała jednak wpisane obywatelstwo francuskie, a więc, można rzec, była „samą swoją”, nie jakimś tam ważniakiem z USA z kołkiem tak głęboko w tyłku, że aż wychodził gardłem. Nie powiedziała tego głośno, ufając, że funkcjonariusze byli wystarczająco inteligentni aby rozumieć tę implikację: Barbara była tutaj aby im pomóc, może trochę nawet przypudrować problem, liczyła na współpracę. Tym argumentem zamierzała się posługiwać w chwilach kryzysu kooperacji.
- Bardzo chciałabym porozmawiać z tutejszym koronerem. I upewnić się, że nie jest jakimś... zboczeńcem, który lubi sobie czasem pooglądać zleżałe zwłoki.


@Maurice Hoffman
@Louis Moreau

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 772
Detektyw sięgnął do szuflady biurka i wyjął z niej notes. Jego zawartość była... Niecodzienna, ale dość ciekawa. Kilka pierwszych kartek było spisem słów kluczowych, które niejako pasowały do mordercy - między innymi: sztuka, szaleniec, psychopata, fanatyk, malarz, artysta - szczególnie to ostatnie rzucało się w oczy – przede wszystkim z powodu pogrubienia nazwijmy to “czcionki”.
Kolejne kartki stanowiły mapę kolejnych słów: spisu morderców - tych realnych, którzy odbywali kary za masowe morderstwa i tych fikcyjnych: witamy wspomnienie Hannibala Lectera. Przy kolejnych kartach pojawiały się szkice przedstawiające twarze, które w jakiś sposób mogłyby pasować do poszukiwanego. Dla oczu osób niedoświadczonych mógł być to ślepy trop – dla kogoś takiego jak Detektyw, sukcesywna metoda eliminacji i dopasowania. Lata praca w policji wyczuliły mężczyznę na cech charakterystyczne przestępców z każdego kręgu wykroczeń.
- Proszę. - rzekł Detektyw, podając wyżej wymieniony notes – w sumie to szkicownik oprawiony w twardą okładkę o rozmiarach A4. Maurice mógł sobie na spokojnie poprzeglądać całą jego zawartość, włącznie z ostatnimi kartami: przerysowaną mapę z miejscami zabójstw, połączonych ze sobą liniami i kropką idealnie na I dzielnicy.
Morderca działa w pojedynkę. Zdradza go... Styl i sposób “uszkodzenia” ofiar. Sprawcę cechuje wyraźny “terytorializm” wobec swoich ofiar, co stanowczo wyklucza udział innych osób. - dodał jeszcze detektyw na sam koniec. Pomimo iż był tylko człowiekiem, to było widać, że dość mocno zaangażował się w pracę i nawet jeśli wyglądał na “zagubionego w chaosie”, działał metodycznie.
W podsumowaniu: jeden rabin powie “nie” - profilu faktycznie nie było - inny natomiast rzeknie: ależ “tworzy się”.
- Morderstwa układają się w zamkniętą obręcz. W jej centrum znajduje się I dzielnica. To właśnie tam rozstawiliśmy najwięcej patroli, podejrzewając, że do kolejnej zbrodni może dojść właśnie tam. - w przeciwieństwie do przełożonego, detektyw był bardzo spokojny - pełen skupienia.
- Zgodnie z procedurami nie możemy ich jeszcze wydać - na pewno nie przed ukończeniem śledztwa. Rodziny zostały o tym poinformowane. - odpowiedzi Constanzie udzielił oczywiście pytany – Komendant. Nie kłamał, mówił zgodnie z prawdą.
- Wystarczy, że zejdzie Pani schodami w dół. - komentarza o preferencjach koronera mężczyzna nie skomentował. Facet był co prawda dziwny, ale żeby zaraz oglądać w TEN sposób martwe zwłoki.
Rodziło się pytanie: czy przybyli nieśmiertelni będą zadawać więcej pytań, udadzą się do “lodóweczki” w piwniczce czy może zrobią spacerek po innych sektorach budynku.

@Constanza
@Maurice Hoffman

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

— Z całym szacunkiem, komendancie, proszę nie zasłaniać się „procedurami”, są nam one doskonale znane. Mieliście wystarczająco dużo czasu, żeby zrobić sekcję, wykonać zdjęcia, nawet skany MRI ciał i pobrać próbki krwi oraz mikroskopowe, zwyczajowy czas autopsji dawno minął. Naprawdę nie ma żadnego powodu, aby pogłębiać koszmarny ból tych rodzin. Skoro dokumentacja została pobrana (bo została, prawda?) a przyczyna zgonu jest wiadoma, zwłoki powinny zostać wydane. Zobaczycie, że dłużej będziecie się tłumaczyć w sądzie z tych opóźnień, niż zajmie wam to całe śledztwo. To nie jest tego warte. Obecna technologia w pełni pozwala na ściągnięcie wszystkich potrzebnych danych.
Baudelaire nie podnosiła głosu, wypowiadała się w sposób, jakiego można było spodziewać się po urzędniczce. Stereotypowa wręcz uprzejmość i lekkie zblazowanie. Przecież nie musieli się o nic kłócić, jedynie dyskutowali. To, co powiedziała o sądzie, wcale nie było jakąś tylko czczą pogróżką – takie wypadki naprawdę się zdarzały. A uzasadnienie tego, dlaczego się przetrzymywało ciała podczas gdy testy powinny już dawno być zrobione, mogło kosztować funkcjonariuszy niepotrzebny czas i nerwy. A podatników pieniądze.
— Porozmawiamy o tym z koronerem, może on będzie potrafił się z tego jakoś wytłumaczyć — dodała jeszcze pojednawczo, żeby czasami, broń boziu, nie wyszło na to, że groziła przełożonemu komisariatu. Bo przecież skądże znowu! Nie groziła. Próbowała tylko przemówić mu do rozsądku.
Wolała zejść od razu na dół, do prosektorium. Szczerze mówiąc nie chciało jej się myszkować, póki co nie czuła potrzeby takiego ryzykowania. Jednakże, co na to Maurice?

@Maurice Hoffman

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

Maurice Hoffman

Maurice Hoffman
Liczba postów : 400
Trzeba było załatwić wydanie ciał, a najlepiej, żeby przejęli je rodzina Dracula. Constanza dobrze szła, a Maurice zamierzał jedynie podkręcić tę narrację. W końcu stanowili wspólny front, choć komendant o tym nie wiedział. Dla niego byli to dwaj, niezależni od siebie służbiści, którzy jedynie pełnili obowiązki z góry. Nie zdawał sobie sprawy, że zadarł z dwoma wampirami, którym nadzwyczaj zależało na odzyskaniu ciał do analizy profesjonalistów. W końcu by trafiły do rodzin, ale wpierw to oni potrzebowali zajrzeć do środka.

- Nie chcemy przecież oskarżeń o przetrzymywanie ciał. Góra bardzo by nie chciała skandali związanych z podejrzewaniem niekompetencji policji. W końcu do tego czasu powinno być już wszystko udokumentowane. Chyba, że chcecie, żebyśmy to my sprawdzili, czy niczego nie przeoczyliście? – Zagaił wiedząc, że komendant nie będzie chciał DGBW na głowie. W końcu nikt by nie chciał. Natomiast to co pragnął Maurice, było obejrzeniem zwłok w krematorium. Może i on, doświadczony łowca, spostrzegawczy oraz zaznajomiony w boju, by coś zobaczył? Przecież on miał zupełnie inne spojrzenie na tę całą sprawę. Sądził, że mogli coś przeoczyć, co on czy Renata by dostrzegli. Zastanawiała go również pierwsza dzielnica. Czyżby w niej miało się coś zdarzyć? Gdyby to był wampir, czy też wilkołak i zabił w niej kogoś. To by wręcz wytoczył wojnę. Strach było o tym myśleć.
- Spotkanie z koronerem wydaje się wręcz bardziej, niż konieczne – odparł gotowy do zejścia na dół.

@Constanza
@Louis Moreau

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 772
Komendant dobrze znał procedury, co również udowodniła Constanza, bo i ona takowych się nie lękała. Problem w tym, że:
- Ja bardzo chciałbym wydać ciała ich rodzinom, jednakże, jako że już dawno minął zasadny termin, jednakże do dnia dzisiejszego nie otrzymałem pisemnej zgody na wydanie. - komendant skomentował krótko.
Mówiąc prościej: bez odzewu ze strony instancji wyższej lub pisemnej zgody od osób postawionych jeszcze wyżej, komendant mógł jedynie się modlić, aby martwe ciała pomimo przetrzymywania w lodówkach, nie zaczęły rodzić mu nowego życia w kostnicy. Pomimo szczerych i dobrych chęci miał związane ręce, a to za sprawą bycia jedynie malutkim pionkiem w ogromnym systemie.

Podsumowując: ciała (w innych lokacjach niż te znane z oficjalnych źródeł) odnaleziono na początku października, dajmy na to 2 października, w chwili przygody był październik 6 – czyli minęły 4 dni przetrzymywania – za długo.
Komendant nie kłamał: po dwóch dniach wystosował pismo do prokuratora o wydanie pozwolenia na wydanie ciał rodzinom, gdyż samodzielnie tego uczynić nie mógł, a to za sprawą wcześniejszego nakazu o zakazie wydania na czas trwania śledztwa.
Pismo gdzieś musiało utknąć: albo nigdy do prokuratora nie dotarło / prokurator je olał / sąd podbił, odesłał i gdzieś pisemko zaginęło. Na którymś etapie coś się musiało pokiełbasić.
Bez oficjalnej odpowiedzi komendant miał niestety związane ręce. Stety czy nie, nie była to wina policji a systemu.
Notes: to, czy jego zawartość została odczytana zależało od tego, czy ktokolwiek z przybyłych raczył go wcześniej przyjąć od Detektywa i przejrzeć.

~***~

Kostnica: jak wyglądała wiedział każdy. Być może kogoś to zadziwi, a może nie: jak na złość pracownikiem kostnicy był wampir – znaczy się czysto hipotetycznie, a to za sprawą bardzo specyficznego wyglądu: podkrążonych oczu i bladej skóry - zapachowo człowiek jak się patrzy. Mężczyzna bawiący się w dłubaniem w trupach nie zachęcał do rozmowy z nim, wsłuchując się w plotki innych z posterunku, tym bardziej uchodząc za dziwaka, który z takimi trupami miewał w zwyczaju gadać. Z drugiej strony jego kompetencjom niczego nie zarzucano. Poza swoją odmiennością zawsze doprowadzał sprawy do końca.
Dzisiejszego “wieczorka” gość porządkował przyrządy przy swoim mini stanowisku. Wszystkie ciała spoczywały wygodnie w komorach do tego przeznaczonych. Wniosek? Brak zainteresowania ciałami ofiary wskazywał na zakończony proces badawczy. Te truposze naprawdę tutaj zalegały.
Facet z nosem w przyrządach nawet nie zauważył przybycia dwójki wampirów. Ci oczywiście z dotarciem tutaj nie mieli problemów. Komendant doprowadził ich pod same drzwi - potem otworzył, dalej pozostawiając radosną trójkę do wzajemnego "wykorzystania"

@Constanza
@Maurice Hoffman

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Notes był w rękach Maurice’a, ruda Barbara pozornie nie zainteresowała się nim. Tylko pozornie, oczywiście, bo później wypyta syna o to, co tam wyczytał. Niech wyglądają tak jakby rzeczywiście byli ze sobą bardzo luźno związani i jakby obydwie organizacje przysłały tu reprezentantów po coś innego, jakby każde z nich miało jakąś swoją oddzielną agendę.


Po zejściu do prosektorium agentka znów wylegitymowała ich obydwoje (bardzo to pretensjonalne, tak, wiem, ale przecież trzeba oznaczać teren, a machanie legitymacją i szafowanie tytułami zawsze działało!), po czym od razu przeszła do rzeczy: chcieli zobaczyć ciała. Najlepiej wszystkie, po kolei.
Skoro padały podejrzenia o to, że to system utrudniał wydanie ciał, rodziło się wiele pytań: czy wystarczyło poprosić Cerise o dojście do tego, kto konkretnie zajmował się całą sprawą oraz spreparować dokument z nakazem/zezwoleniem wydania? Czy ta cała zwłoka (zwłoka ze zwłokami hehe) została przemyślana po to, aby chronić kogoś z góry…? A może ktoś tutaj naprawdę lubił trupy.
A może powinni sterroryzować komendę prankiem i pozbawić ich prądu na jakiś czas, żeby chłodnia przestała działać i ciała w lodówkach szybciej się rozłożyły.
No nic, zobaczmy co miał do powiedzenia pan koroner.

@Maurice Hoffman
@Louis Moreau

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

Maurice Hoffman

Maurice Hoffman
Liczba postów : 400
Maurice przeglądał notes szukając czegokolwiek, co mogłoby im pomóc. Aczkolwiek, miał na początku rację. Samego profilu nie było, na upartego można by powiedzieć, że był w procesie tworzenia. Oddał go wychodząc z pomieszczenia, ponieważ i tak nie był nazbyt przydatny do niczego, a nie chciał mieć na głowie detektywa, czy też komendanta z oskarżeniami o kradzież. Zapamiętał najważniejsze informacje i zamierzał się podzielić nimi z matką po tym jak wyjdą z mordoru zwanego posterunkiem policji.

Wylegitymowali się ponownie przed wejściem do kostnicy, aby przypomnieć wszystkim, że to nie wycieczka szkolna, a inspekcja z góry. Biurokracja przerażała Bastiana. Tyle papierkowej roboty, z każdej strony ograniczenia. Jakim cudem mieli zdobyć te ciała? Coraz bardziej rozważał opcję powrotu tu innego dnia z spreparowanym nakazem wydania zwłok. Dałoby się to załatwić, w końcu znali tyle osób, które robiły w tym fachu. Sam Maurice wiedział, gdzie przysłowiowo zadzwonić. Mieli również Cerise. Siłą przecież nie zabiorą tych trupów do siebie. Ich dwójka, tyle denatów i cały komisariat uzbrojony, aż po zęby? Szanse były mierne. Według niego przetrzymywanie trupów miało jakiś powód u góry. Podejrzewał, że wstyd im było z brakiem progresu, pozbyć się ich. Modlili się nad ciałami, licząc że nikt się nie zorientuje, że sprawa jest patowa. Normalna policja nie miała łatwo, jeśli to były faktycznie nadnaturalne ataki.
- Mógłbym dostać akta z sekcji? – Spytał Maurice w trakcie czekania na okazanie ciał.

@Constanza
@Louis Moreau

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 772
Odnalezienie winowajcy nie bez powodu powinno stanowić priorytet. Szczęśliwie trudne nie będzie, jeśli tylko do zadanka usiądą bystre mózgi świata i okolic sąsiednich. Większy raban również z tego nie powstanie – w najlepszym wypadku Prokurator najmocniej przeprosi za niedopatrzenie – w najgorszym straci posadę niezależnie od przyczyny problemu. W taki czy inny sposób wszystko da się rozwiązać prawda?
Gorzej, jeśli ktoś inny za tym wszystkim stał...
- Tam, tam, tam leżą. - no więc tak: gość był dziwny i to przez duże D. Garbu co prawda nie miał, ale te podkrążone oczy i długi nos jak u Pinokia – metaforycznie oczywiście. Typek podchodził pod 50, ale wyglądał na solidną 60. Papierosy, alkohol – nikomu oceniać, bo robotę odwalał dobrą. Co prawda mało grzecznie wskazał na stertę dokumentów (przynajmniej ułożonych), leżących gdzieś tam na innym blacie pod ścianą zaraz obok drzwi, niemniej po ciała powędrował osobiście.
Wpierw wysunął jedno z komory, potem drugie i tak do końca listy w aktach: rzecz jasna zgodnie z nimi - były to wszystkie dotychczas odnalezione ofiary rzeczonego mordercy.
Opisowo? Jeden wielki syfnik: każde z ciał miało na sobie rany: część ciętych na średnią głębokość, inne o wiele głębsze, szarpane, jakby zadane narzędziem, które służyło do wyrywania mięsa. Poza tym braki w tkankach: głównie mięśniowych - na udach, w okolicy brzucha – generalnie tam, gdzie znajdowało się najwięcej smakowitego mięsiwa...
Co ciekawsze: ofiarom 1 i 2 zjedzono kilka organów: jedyneczce brakowało dla przykładu wątroby i serduszka, a dwójce wykrojono obie nereczki. Trójka, czwórka i piątka miały farta – im nie wykrojono niczego – no poza wspomnianymi już kawałkami mięsa.
Prócz zadanych ran: ciętych i szarpanych ciała charakteryzowały - mówiąc brutalnie: powyrywane kończyny – zadane raczej w sposób mechaniczny, przy pomocy jakiejś maszyny, no bo na pewno nie serwowane siłą ludzkich mięśni - CHYBA ŻE ZABÓJCA BYŁ NADNATURALNY HE, HE.
Podsumowując: poza ohydnym widokiem mało co pozwalało na klaryfikację przynależności. Z jednej strony nigdzie nie było śladów wampirzych kłów, ale z drugiej - przecież morderca nie musiał gryźć w szyję, a np. udo, z którego potem wyrwał kawałek tkanki. Wilkołak? Tylko czemu w takim razie w tak piękny i precyzyjny sposób wykroił organy, zamiast je wygryźć? Człowiek? No to musiał być niezłym pojebem.
Dwa pytania: kim był więc zabójca i czego nieśmiertelni szukali w aktach?
- Zabierzecie je prawda? Trochę zaczynają już śmierdzieć.- rzekł typek. Był naprawdę dziwny, ale za to chciał się pozbyć zbędnego balastu, który przeszkadzał mu w pracy.

@Constanza
@Maurice Hoffman

Czas: 72H

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

— Bardzo chętnie, zwłaszcza że USA już sra żarem, że córka ich ziemi z dziada pradziada jest tu bezprawnie przetrzymywana. Rodziny ofiar zaraz będą organizować pikiety pod waszym komisariatem — wywróciła oczami po suficie tak, żeby koroner widział. Taka gra aktorska, że niby cała afera była żenująca i w ogóle. — Ale niestety pańscy przełożeni mają inne zdanie na ten temat. Koniecznie chcą, żeby miał pan towarzystwo. Uważają, że się panu nudzi — zażartowała kwaśno.  

Czego szukała Renata?
1. Informacji z badań toksykologicznych wszystkich zamordowanych, czyli np. czy w ciałach ofiar (w tym co z nich zostało…) odnaleziono jakieś ślady leków, narkotyków, alkoholu, substancji powodujących utratę przytomności, etc., etc. Na podstawie tego mogli się upewnić, czy ofiary zostały czymś odurzone, względnie naćpane, a potem zabite – czy ataki następowały „na żywca”, gdy ludzie byli jeszcze przytomni. Sprawdzała wartości hormonów stresu itp.
2. Jakiekolwiek informacje o śladach walki, śladach oporu; na przykład, czy wszystkie ofiary pozbawiono kończyn? Jeśli nie, jeśli ktoś z nich nadal miał łapki, to czy znaleziono jakieś oznaki stawianego oporu, typu tkanki oprawcy pod paznokciami ofiar?
3. Jakiekolwiek inne pozostałości należące do oprawcy, jak np. włosy? Może futro, sierść…? Może, hehe, głodnej bestii odpadł przy gryzieniu ząbek? Żart. Chociaż może nie do końca. Wypadki przy pracy się zdarzają.
4. Jakiekolwiek inne elementy wspólne, jakie łączyły ofiary, oprócz ewidentnych ran? Pod tym hasłem rozumiem oznaczenia na skórze, wycięte symbole (na przykład religijne, astrologiczne, sekciarskie, jakieś litery, dziwne kształty jak przy morderstwach rytualnych), ślady po ugryzieniach (tutaj mam na myśli dosłownie ślady zębów, siniaki w kształcie ugryzień, dziury w skórze – nie te fragmenty, które dosłownie wyrwano, wyszarpano z ciał jak kawały mięcha), po drapaniu, po duszeniu etc. etc. Jeśli były jakiekolwiek ślady zębów bądź pazurów/paznokci, to na ich podstawie można było określić rozstaw palców lub kształt szczęki, pozornie nieistotna informacja jeśli rozpatrywać ją bez powiązania z innymi, ale mogła się okazać przydatna w całokształcie.

Odpowiedzi na powyższe pytania Barbara szukała w aktach z autopsji, ale też, jeśli tam ich nie znalazła, bez żadnego skrępowania wypytywała o nie koronera a także prosiła go aby pokazywał jej znalezione ciekawostki bezpośrednio na ciałach, w końcu wszystkie modele miał tuż pod ręką. Mogła je sobie dokładnie obejrzeć. Nie było to super przyjemne, biorąc pod uwagę hmmm wątpliwe walory zapachowe, ale nie takie trupy się w życiu widziało. Nie była mięczakiem, nie ruszało jej to. Na wojnach bywało znacznie gorzej.
A oprócz tego wampirzyca bardzo zwracała uwagę na to, w jaki sposób wypowiada się oraz zachowuje koroner, a także, czy w kostnicy nie ma jakiegoś drugiego, zapasowego wyjścia, bądź to zakamuflowanego, bądź jawnego. Może mogli wynieść trupy inną drogą.

@Maurice Hoffman
@Louis Moreau

Maurice Hoffman

Maurice Hoffman
Liczba postów : 400
Maurice zabrał się za zapisywanie wszystkich potrzebnych informacji. Wyjął swój notes oraz pióro i zaczął po kolei zapisywać skrótami to co wydawało się przydatne. Mógłby to potem zanieść ekspertom z rodziny Dracula, którzy mogliby spojrzeć na to profesjonalnym okiem. Jego wiedza o trupach była dość obszerna, ale nie na tyle, żeby rozumieć te wszystkie procenty z toksykologii, o ile takowa była przeprowadzona. Wykształcenie chemiczne nieco podpowiadało, ale uważał, że i tak lepiej, żeby ktoś inny to ocenił. Nawet gdyby udało im się te trupy odzyskać, to były już w takim stanie, że dużo badań by odpadło. Dlatego musieli polegać na wynikom, które ustaliła policja.

Co Maurice zapisał:
1. Wyniki toksykologii, o ile takowa była, zanotował wszystkie istotne informacje, aby ustalić, czy ofiary były pod wpływem, czy ktoś im coś podał, czy też zabójca tym się nie kierował.
2. Wszystkie zadane rany, ich głębokość oraz sposoby zadania. Czy to były cięte, czy też szarpane. Odnotował średnice, kształty oraz podejrzewane przedmioty, które mogły być do tego użyte. Można by później porównać czy można coś takiego zrobić kłami, czy też pazurami.
3. Informacje o ofiarach, które były podane. Dopisał do nich dzielnice, w których były znalezione oraz to co przeczytał w aktach od komendanta, w końcu miał dobrą pamięć, a teraz okazję, żeby wszystko dopisać.
4. Szukał jakichkolwiek dowodów, które mogłyby świadczyć, że ofiary nie były ludźmi. W końcu można było również podejrzewać o to inkwizycję.

Ostatni punkt był dla Maurice’a najważniejszy. Nie mógł wykluczyć, że ofiary nie do końca były ludzkie. Oczywiście, to byłoby najoczywistsze, wilkołak/wampir atakujący ludzi. Aczkolwiek, może było coś więcej w tym wszystkim. Detektywistycznym okiem szukał informacji, które mogłyby ich naprowadzić na cokolwiek. Po zrobieniu skrótowych zapisków, podszedł do matki, która wraz z koronerem sprawdzała na nowo trupy.  Ponadto, szukał jakiegoś sposobu, jak ewentualnie wynieść trupy. Wrócić pod osłoną nocy, gdy komisariat będzie zamknięty i wykraść denatów. Szukał dodatkowych wyjść, sprawdzał jaki jest układ kamer i szukał potencjalnych alarmów, które mogłyby zawiadomić o ich nadejściu.

@Constanza
@Louis Moreau

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 772
- Stary zgred, pewnie to przez niego. Leń patentowany: nieodpowiedzialny, zatęchły dziad... - koroner się rozgadał i to w niezbyt chwalebnym tonie.
- Komisarz bogu ducha winny. Pewnie cały Prokurator znów nawalił - bęcwał, imbecyl. To już nie jest pierwszy raz, kiedy spóźnia się z odpowiedzią. - dodał wyraźnie sfrustrowany sytuacją. Trupy niestety nie wydzielały przyjemnej woni, a gość, mimo iż wyglądał dziwnie i gadał nieprzyjemnie, ewidentnie reprezentował grupę pedantów, co zresztą było widać po stanie całej kostnicy. Z jej podług to i jeść można było - wszelkie blaty przetarte, narzędzia zdezynfekowane, papiery poukładane - żyć i nie umierać.

Co zaś tyczyło się ciał:
Wszystkie ciała były czyste pod kątem narkotyków, używek, dopalaczy i innych zakazanych substancji. Brak również środków odurzających.
Leki: witaminy i pozostałości po lekarstwach na serce – obecne w ciele najstarszego delikwenta: emerytowanego policjanta.
Alkohol – obecny w dopuszczalnych normach w ciałach: 23 latki oraz 40 latki. Nie było w tym nic podejrzanego: młoda była zapewne się zabawić albo miała spotkanie z koleżanką. Druga kobieta również.
Wniosek: mało prawdopodobne, aby ofiary zostały wpierw w jakiś sposób otumanione. Większym prawdopodobieństwem był atak na żywca - najpewniej z zaskoczenia i cios w potylicę czymś ciężkim, np. rurą.
Ślady walki: brak, oznaczało to, że wszyscy jak jeden mąż zostali wzięci z zaskoczenia. Guzy i lekkie naruszenie czaszki z tyłu na głowach ofiar jednoznacznie wskazywały na cios narzędziem, który pozbawił je przytomności. Narzędzie było raczej tępe, brakowało bowiem innych śladów rozcięć.
Detaliczny opis: patrz obrazek - dzieło roku.
Co zaś tyczyło się ran ciętych i szarpanych, obecnych na wszystkich ciałach: wyszarpane tkanki ewidentnie wskazywały na ich wyszarpnięcie celem konsumpcji, wykrojone narządy również. Rany cięte w żaden sposób nie układały się we wzór, napis – w nic. W wielkim skrócie: były niejako awangardą dla oczu psychicznego mordercy, który najwyraźniej lubował się - oceniając charakter nacięć - w torturze tysiąca cięć - metodzie, która polegała na zadawaniu ran płytkich i kapkę głębszych, ale nigdy śmiertelnych - z włączeniem wykrajania tkanek. Każde obrażenie zostało zadane narzędziem: ostrzem w przypadku ran ciętych i kolejnym narzędziem do brutalnego wyszarpywania tkanek.
Widocznych śladów ugryzienia także nie było: ciężko stwierdzić, czy takowe się w ogóle pojawiły, jeśli tak, to zostały najprościej mówiąc: wycięte/wyrwane. Brak też ugryzień typowo kanibalistycznych.
Prócz tego przy ofiarach niestety brakowało jakiejkolwiek rzeczy, która przynależałaby do zabójcy, co zaskoczyło nawet samego koronera.
Finalny wniosek: kimkolwiek był morderca nie działał pod wpływem impulsu. Co prawda ofiary były wybrane z przypadku – pewnie jako łatwy cel, jednak sposób pozbawienia przytomności: cios w głowę z zaskoczenia i późniejsze tortury na żywca, póki biedak nie umarł z bólu, na zawał, z wykrwawienia czy zwyczajnie nie wytrzymał... Well... To nie świadczyło o poczytalności lub inaczej: na nią niejako wskazywało, tak jak na i chorą fascynację torturami pod kątem artystycznym. Rodziło się pytanie: zakładając, że był to ktoś nadnaturalny, a mógł być patrząc na to z jakiego rodu mógłby pochodzić? Albo... Czy był niezrzeszonym? Na pewno miał łeb do planowania, by nie zostać wykrytym. A skąd pewność, że pochodził ze świata mroku? Otóż...
Dociekliwsze oględziny ciała kobiety po 40 wykazała obecność malutkiego tatuażu na prawej wyrwanej kończynie - dokładnie na nadgarstku. Koroner nie znał przesłanki - wampiry i wilki już tak. Był nią rządek cyferek pod wzorkiem motylka. Czyżby jedna nieprzypadkowa ofiara? Pozostałe tatuażu nie miały - wszyscy byli oczywiście ludźmi, a jednak... Kto przy zdrowych zmysłach i WIEDZĄC czym były te cyfry, pokusiłby się o atak na pracownika nadnaturalnych?

- Kiedy zabierzecie stąd ciała? - spytał mężczyzna, mając w poważaniu procedury.

Boczne wyjście dla wygody transportu ciał - najprościej na łóżeczkach z kółeczkami, którego w sztuce jednej nie brakowało - znajdowało się naprzeciwko wejścia do kostnicy. Tam też była specjalna winda. Wszystko prowadziło na tył budynku.

KLIK OBRAZEK

@Maurice Hoffman
@Constanza

72h

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Ciężka sprawa.
Teoretycznie mogli spróbować wywieźć ciała już dziś, problem tylko w tym, że natychmiast powiązano by ich z tą profanacją. Ich facjaty (trochę wprawdzie zmodyfikowane peruką, makijażem, okularami, i tak dalej, ale nadal) były tego dnia uwiecznione na monitoringu, ich nazwiska (znowu: fałszywe, ale nadal) były w rejestrze umówionych gości, komisariat był poinformowany o wizycie z góry. Jeszcze wszczęto by dodatkowe dochodzenie w tej sprawie, a szkoda utracić dobrą, całkiem legitną przykrywkę.
Może by tak umówić się z koronerem na jutrzejszą noc…? Zadbać jakoś o kamery, zakraść się od tyłu budynku, przyjechać większym, nieoznakowanym autem…? No i przede wszystkim trzeba będzie dać w łapę koronerowi, żeby oddał im akta i siedział cicho, a Cerise poprosić o cyberatak na elektroniczne archiwum.
Jedna rzecz tylko nie dawała Constanzie spokoju.
W końcu, po co w ogóle mieli niszczyć te ciała, zabierać je gdziekolwiek, utylizować, skoro cała autopsja już została wykonana? Przecież policja miała wszelkie dane, zdjęcia, skany, wyniki z toksykologii, foldery ofiar, szczegółowe opisy ran, domysły odnośnie sposobów morderstwa. Co więcej jeszcze mogły powiedzieć im te ciała, czego już nie zdążyły wyjawić? Lada chwila i tak same się rozłożą, a przecież czy to ich problem, że w kostnicy będzie śmierdzieć? Nie ich cyrk, nie ich małpy, Draculowie utrzymywali swoje laboratoria i chłodnie na trupy w absolutnej i nieskazitelnej czystości, znali się na konserwacji. Na policji może sobie śmierdzieć. Chuj ich to obchodzi.
Jedyne, co przychodziło jej teraz do głowy, to to, że może – ale tylko być może – gdyby wzięli ciała ze sobą, ktoś mógłby dokonać na nich jakiegoś rodzaju odczytania. Tylko że te ciała już zostały wykrwawione, a na dodatek zaczynały puchnąć od gnicia. Kto z wampirów podjąłby się gryzienia nadgnitego truchła? Osobiście nie znała w swojej rodzinie nikogo, kto byłby równie pojebany.
Miała niezłą zagwozdkę.
Spojrzała na Maurice’a.
- Co pan o tym sądzi, panie Dupont? – spytała, a po tymże pytaniu bardzo wymownie wycelowała spojrzeniem w tylne drzwi, te, którymi mogli wywieźć zwłoki. Maurice specjalizował się w utylizacji trupów, Renata wyszkoliła syna tak, że uczeń znacznie przerósł mistrza. Ona miała już perspektywy na dwa warianty postępowania, dwa plany, ale byli tutaj razem. Pracowali jako zespół i dopełniali się.
Co tu robić, co tu robić...?


@Maurice Hoffman
@Louis Moreau

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

Maurice Hoffman

Maurice Hoffman
Liczba postów : 400
Ilość niewiadomych w tej sprawie powoli przerastała Maurice’a. Mężczyzna widząc tatuaż na nadgarstku 40 letniej ofiary, o mało nie westchnął. Przecież to oznaczało wojnę, jeśli faktycznie jeden z nadnaturalnych był oprawcą. A co, jeżeli to była faktycznie inkwizycja? Z niego nie był żaden dyplomata, o wiele lepiej się sprawdzał w postępowaniu z trupami, czy też w kradzieżach, gdzie nie musiał nikogo ładnie prosić o oddanie mienia. Jednakże znalazł się w sytuacji, gdzie słowa oraz czyny jego i Constanzy miały wielką wagę. Taki ciężar sprawiał, że ciężko mu było stać wyprostowanym, czuł jakby osiadł mu na barkach i przyciągał do dołu. Potrzebował chwili naradzenia się, ale na to nie było czasu, ani możliwości. Nie podobało mu się, że tak mało miał pod kontrolą. Wsparciem natomiast była kooperatywność koronera, który bez ogródek krytykował prokuratora. Może i to była jego wina, a może ktoś jeszcze się mieszał. Było za dużo niewiadomych w tym równaniu, a Maurice nie miał kalkulatora graficznego, żeby to ładnie rozwiązać. Nie miał też dobrego pomysłu, jak wyjść z tego wszystkiego. Przecież nie było szans, aby wywieźli trupy, nawet za aprobatą lekarza medycyny sądowej. Co by zrobili? Zapakowali ich do bagażnika jego toyoty? A może zadzwonili po gościa co miał samochód-chłodnię? Najlepiej jak inspektor z Dyrekcji Generalnej Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz agentka Interpolu, wywożą zwłoki w vanie z napisem Rzeźnia u Ivo. Ale gdyby mieli jeszcze jeden dzień to dałoby się załatwić coś więcej. Na przykład nakaz wydania zwłok, kilku wynajętych pracowników z pseudo upoważnieniami do odebrania denatów. Daliby radę to zrobić, dlatego też Maurice optował za opcją chwilowego przeczekania. Chociaż za cholerę nie miał już pojęcia po co komu to było. Czyżby wampiry chciały po prostu odzyskać pseudo kontrolę nad sytuacją? Czy możliwe było, że to była po prostu gra pozorów, siłowania się o władzę z ludźmi. Jeśli tak, to wiadome już było po kim wampir miał te zapędy.

- Co ja sądzę? Uważam, że trzeba przycisnąć górę. Poruszę niebo i ziemię, a zarazem moich podwładnych i mam nadzieję, że na jutro udałoby się załatwić nakaz przejęcia denatów. – Mówił udając, że nie widzi wskazywania na drzwi. To była jego oferta, legalnego zdobycia trupów. Zastanawiał się również nad tym, czy skoro koroner był tak chętny do oddania zwłok, to czy by nie przymknął oka na nich. Jednakże, twarze Constanzy jak i Maurice’a były już wszędzie nagrane. Trzeba by więcej śladów zatrzeć, gdyby mieli to robić na lewo.  A nie do końca się uśmiechało mężczyźnie palić tożsamość inspektora Duponta, był nazbyt potrzebny. I mógłby go jeszcze wykorzystać w następnych kontaktach z policją, gdyby morderstwa się nie zatrzymały.

@Constanza
@Louis Moreau

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 772
Czas nieubłaganie tykał. Wampiry mogły faktycznie zostawić ciała lub zabrać. W taki czy inny sposób kamery zarejestrują ich twarze, ale hej - można było próbować je hakckować. Sam koroner nie robił większych problemów, wręcz zachęcał do zabrania tych puchnących resztek. Kwestia tego, czy zostały pokiełbaszone przez nadnaturalnego... Najgorsza opcja zakładała, że tak – najlepsza, że jednak nie. Problem tkwił w detalach, tudzież ich braku. Z drugiej strony zignorować fakt, że ofiarą był wampirzy/wilkołaczy sługa?
- Coś jeszcze potrzebujecie? - spytał mężczyzna. Eh... Sprawa jednak nie była taka prosta, a raport należało zdać. No i też nie zapominajmy o detektywie, który może i nie miał kompletnego portretu mordercy, ale za to cechował się wyjątkową dociekliwością w działaniach. Gość tak łatwo nie odpuści, tym bardziej.
Tsk, tsk: kamery, detektyw – kamery i detektyw – pierwsze szło jakoś pokonać, drugie? Danie w łapę nie wchodziło w grę.

Status:
- macie notatnik od Detektywa z całą zawartością w nim.
- macie wiedzę na temat ofiar: sekcja + dokumentacja.
- macie informacje o tym, że mapa znalezienia ciał nie pokrywa się z tym, co zostało Wam przekazane, zatem ktoś kombinował.
- wiecie, że ktoś na górze specjalnie lub też nie, opóźnia wydanie ciał. Komendant wysłał pismo, koronek chce pozbyć się ciał, a detektyw - on nie ma zdania w tej sprawie.
- możecie podejrzewać, że: zabójca jest nadnaturalnym, ale nie ma na to jednoznacznych dowodów, prócz tatuażu przynależności do świata nadnaturalnego u jednej z ofiar.

* decyzja pozostaje w Waszych łapkach. Warto zapisać najważniejsze rzeczy.
Jeżeli nie zostanie podjęta żadna akcja, możecie pomijać MG.

@Maurice Hoffman
@Constanza

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Po uzgodnieniu ze sobą decyzji Barbara podziękowała koronerowi i zdecydowała, że nie ma tu nic więcej do roboty. Była gotowa opuścić komisariat bez wynoszenia z niego ciał. W tej chwili i tak nie miało to sensu.

Co się natomiast stało po całej tej eskapadzie, to, po pierwsze:
- Z pomocą rodzinnej hakerki oraz obeznanych w prawie sług rodziny Dracula zamierzali preparować nakaz wydania ciał wydany przez „prokuraturę”. Dokument oczywiście fałszywy, ale bardzo przekonujący, najbardziej jak się dało.
- JEŻELI to nie odniosło żadnego skutku, rodzina naukowców przy pomocy rodowych sług zamierzała dokonać ataku na sieć elektryczną komisariatu, włącznie z uszkodzeniem zapasowych generatorów prądu. Czyli plan z wyłączeniem ich lodóweczek. Zobaczymy, czy jeśli proces gnilny przyspieszy, nadal będą chcieli trzymać śluzowate, cuchnące resztki trupów u siebie w piwnicy, czy może wreszcie policjanci podniosą jakiś bunt. Kto wie, może koroner sam się ich pozbędzie, skoro był taki chętny do wypchnięcia ciał.
Naturalnie sprawa nie została pozostawiona samej sobie, jakiekolwiek akcje przyniosły skutek bądź też nie, wampiry stale trzymały ręce na pulsie.
Co z tego koniec końców wynikło?

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

Sponsored content


Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach