Liczba postów : 51
Oranżeria oblana srebrnym blaskiem księżyca, spowita półmrokiem oraz słodkimi wonnościami kwiatów, przybrała formę tropikalnej gęstwiny amazońskiej dżungli. Duszne, wilgotne powietrze oblepiające skórę było prawdziwym odzwierciedleniem tego, z czym przed laty zmagała się w trakcie wędrówki krętymi ścieżkami brazylijskiego lasu. Zniechęcona niesprzyjającymi warunkami nigdy tam nie wróciła, choć bogactwo tamtejszej flory przerastało najśmielsze oczekiwania żywione wobec osiągnięć natury. Upojona zachwytem roztaczanym nad pięknem dzikiego środowiska zamierzała umieścić kilka okazów w przydomowej szklarni, chcąc móc spędzać czas w ich towarzystwie bez konieczności wejścia na pokład samolotu czy też udania się do jednej z paryskich instytucji botanicznych. Znajomość z wieloma osobami na wysokich szczeblach ułatwiła sprowadzenie sadzonek fioletowych orchidei prosto z Brazylii - zapłaciła za nie tyle, ile zażądał kupiec, choć w obliczu możliwych trudności miały zdecydowanie wyższą wartość. Miała odebrać je pod osłoną nocy, w zacisznej przestrzeni magazynu znajdującego się tuż przy pomieszczeniach biurowych. Po wypełnieniu drobnych formalności podziękowała dyrektorowi za zaangażowanie i przeszła z powrotem do jednego z pawilonów w oczekiwaniu na zakończenie załadunku.
Nadzwyczaj dobre samopoczucie w towarzystwie egzotycznej roślinności skłoniło ją do przycupnięcia na marmurowym brzegu zbiornika wodnego. Gładka tafla niewielkiego jeziora byłaby przezroczysta nawet w złocistym półmroku zapalonych lamp, gdyby nie ogromne liście wiktorii królewskiej i jej dorodne, śnieżnobiałe kwiaty. Brzegi otoczone gąszczem bananowców, palm wachlarzowych i monster pozwoliły nie tylko na zachowanie spokoju, lecz stworzyły także miejsce niezmącone odgłosami Paryża. Po trudach października potrzebowała chwili na uporządkowanie myśli, a otoczenie ukochanych roślin nadawało się do tego idealnie. Ignorując możliwość ubrudzenia kremowej spódnicy wilgotnym mchem nie zamierzała zająć miejsca na jednej z drewnianych ławek ustawionych tuż przy kamiennej ścieżce. Zanurzyła opuszki w chłodzie wody, z radością zauważając, że pomiędzy wodną florą przemykają różnokolorowe rybki.
@Nun
Nadzwyczaj dobre samopoczucie w towarzystwie egzotycznej roślinności skłoniło ją do przycupnięcia na marmurowym brzegu zbiornika wodnego. Gładka tafla niewielkiego jeziora byłaby przezroczysta nawet w złocistym półmroku zapalonych lamp, gdyby nie ogromne liście wiktorii królewskiej i jej dorodne, śnieżnobiałe kwiaty. Brzegi otoczone gąszczem bananowców, palm wachlarzowych i monster pozwoliły nie tylko na zachowanie spokoju, lecz stworzyły także miejsce niezmącone odgłosami Paryża. Po trudach października potrzebowała chwili na uporządkowanie myśli, a otoczenie ukochanych roślin nadawało się do tego idealnie. Ignorując możliwość ubrudzenia kremowej spódnicy wilgotnym mchem nie zamierzała zająć miejsca na jednej z drewnianych ławek ustawionych tuż przy kamiennej ścieżce. Zanurzyła opuszki w chłodzie wody, z radością zauważając, że pomiędzy wodną florą przemykają różnokolorowe rybki.
@Nun