Skrót statystyk : S: 2/5
SPT: 0/5
PRC: 2/5
OP: 1/5
WT: 1/3
SPECJALIZACJE I CECHY
— Chowaniec
— Medycyna (WT)
MUTACJE NEGATYWNE
— Alergik [amoniak, -1 PRC]
— Alergik [paracetamol, -1 PRC]
— Nadwrażliwy: smak [-2 PRC]
— Niestabilny
— Wrażliwy [-1 OP]
MUTACJE POZYTYWNE
— Farciarz
— Syty [+1 OP]
— Szósty zmysł [+1 wyczucie]
SPT: 0/5
PRC: 2/5
OP: 1/5
WT: 1/3
SPECJALIZACJE I CECHY
— Chowaniec
— Medycyna (WT)
MUTACJE NEGATYWNE
— Alergik [amoniak, -1 PRC]
— Alergik [paracetamol, -1 PRC]
— Nadwrażliwy: smak [-2 PRC]
— Niestabilny
— Wrażliwy [-1 OP]
MUTACJE POZYTYWNE
— Farciarz
— Syty [+1 OP]
— Szósty zmysł [+1 wyczucie]
Liczba postów : 629
Tytuł: Take me back to the night we met
Data: 24 stycznia 2024
Miejsce: posiadłość Cecila, Paryż
Kto: Cecil de Vere, Makoto Saitō
Pełnia księżyca zbliżała się wielkimi krokami. Ba, nie zostało do niej już więcej niż dwadzieścia cztery godziny. Makoto tego dnia czuł się fatalnie. Chodził po domu całkowicie poddenerwowany, nosiło go i miał ochotę rozwalać rzeczy. Do tego wszystkiego był też potwornie przerażony. To miała być jego pierwsza pełnia od czasu przemiany i nie miał pojęcia ani czego się spodziewać, ani co zrobić, żeby nie skończyła się jakąś tragedią.
Był wykończony, przez ostatnich kilka dni nie mógł w ogóle spać. To z pewnością nie pomagało na jego ogólne samopoczucie, a buzująca w nim krew dawała coraz bardziej o sobie znać.
Kiedy słońce wreszcie zaszło, wilkołak postanowił udać się w jedyne miejsce, w którym czuł się bezpiecznie. Jedyne miejsce, w którym mógł się schować przed całym światem i udawać, że nic się nie stało. W miejsce, które należało do jedynej osoby, która mogła mu pomóc.
Zapukał do drzwi, stojąc przed nimi zupełnie tak jak tamtej nocy, gdy podczas Świąt Bożego Narodzenia przypałętał się tutaj w desperacji. Czy wyglądał równie źle, co wtedy? Cóż, można powiedzieć, że nawet gorzej. Zupełnie tak, jakby nie tyle tracił chęci do życia, co kontakt z realnym światem. Gdyby tak szwendał się w okolicy szpitala psychiatrycznego pewnie uznaliby go za zbiegłego pacjenta.
Data: 24 stycznia 2024
Miejsce: posiadłość Cecila, Paryż
Kto: Cecil de Vere, Makoto Saitō
Pełnia księżyca zbliżała się wielkimi krokami. Ba, nie zostało do niej już więcej niż dwadzieścia cztery godziny. Makoto tego dnia czuł się fatalnie. Chodził po domu całkowicie poddenerwowany, nosiło go i miał ochotę rozwalać rzeczy. Do tego wszystkiego był też potwornie przerażony. To miała być jego pierwsza pełnia od czasu przemiany i nie miał pojęcia ani czego się spodziewać, ani co zrobić, żeby nie skończyła się jakąś tragedią.
Był wykończony, przez ostatnich kilka dni nie mógł w ogóle spać. To z pewnością nie pomagało na jego ogólne samopoczucie, a buzująca w nim krew dawała coraz bardziej o sobie znać.
Kiedy słońce wreszcie zaszło, wilkołak postanowił udać się w jedyne miejsce, w którym czuł się bezpiecznie. Jedyne miejsce, w którym mógł się schować przed całym światem i udawać, że nic się nie stało. W miejsce, które należało do jedynej osoby, która mogła mu pomóc.
Zapukał do drzwi, stojąc przed nimi zupełnie tak jak tamtej nocy, gdy podczas Świąt Bożego Narodzenia przypałętał się tutaj w desperacji. Czy wyglądał równie źle, co wtedy? Cóż, można powiedzieć, że nawet gorzej. Zupełnie tak, jakby nie tyle tracił chęci do życia, co kontakt z realnym światem. Gdyby tak szwendał się w okolicy szpitala psychiatrycznego pewnie uznaliby go za zbiegłego pacjenta.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!