A little bit of empathy would not kill you - 23 lutego 2024

2 posters

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Go down

Makoto Saitō

Makoto Saitō
Liczba postów : 316
Pełnia zbliżała się wielkimi krokami, żeby nie powiedzieć, że była już tuż za rogiem. To miała być ostatnia zmiana w szpitalu przed kolejną przeklętą nocą i Makoto już od samego początku nie był w dobrym nastroju. Skończenie pracy skwitował tylko cichym westchnięciem i wyszedł z pracy bez pożegnania się z żadnym ze swoich kolegów. Widać było, że nie był w najlepszym nastroju. Zaczynało go powoli nosić, co jak zdążył się już nauczyć było oznaką przemiany, która miała nadejść niebawem. Co prawda został mu jeszcze jeden dzień, ale już czuł to wszystko w kościach. I zdecydowanie nie był z tego powodu zadowolony.
Postanowił przejść się dłuższą trasą do domu, licząc na to, że spacer go trochę uspokoi. Nie bał się chodzenia po nocy, mimo tego, że mając świadomość jakie potwory chodziły po mieście z pewnością powinien. Ale hej – był teraz jednym z nich więc trudniej było to na nich zrzucić. Z resztą, nawet jeżeli ktoś miałby go zabić w jakiejś ciemnej alejce parku... Nieszczególnie by mu to przeszkadzało.
Może właśnie takie myśli sprawiły, że automatycznie skierował się właśnie w stronę niezbyt dobrze oświetlonego parku znajdującego się pomiędzy kilkoma mniej uczęszczanymi ulicami? A może po prostu pomyślał, że bycie wśród natury mogło go trochę uspokoić? Cóż, niezależnie od powodu, już niebawem po tym jak znalazł się na terenie zielonym do jego nozdrzy dotarł zapach świeżej krwi. Zmarszczył brwi i na chwilę przystanął, zastanawiając się, co właściwie powinien zrobić. Krew nie do końca pachniała tak, jak ludzka ale mimo wszystko był trochę zaniepokojony. Ostatecznie ruszył w kierunku rozchodzącego się zapachu i... Ku jego zdziwieniu (i panice) zobaczył leżącego na ziemi kotka. Nie wyglądał za dobrze i to zdecydowanie od niego czuć było krew. Nie czekał więc na żadne zaproszenie i od razu ruszył w jego stronę, chcąc określić jak bardzo poszkodowane było zwierzę. W końcu był lekarzem, nie? Nie miało znaczenia, że wyszkolony był bardziej w leczeniu ludzi.

_________________
The body is a slave to its impulses.
The thing that makes us human is what we can control. After the heat of the moment has passed, we can cool off and clean up the messes we made.

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 267
Minęło parę dni, odkąd poznał "kolegę po fachu". W ten czas zdążył zapomnieć o nowej znajomości, jak i również wygląd młodego kardiochirurga. Choć Vanin z natury nie był ignornatem, tak jednak przy ponownym spotkaniu nie rozpoznał w azjatyckiej twarzy kogoś znajomego.
Właśnie kierował się do swojego baru. Pewien rytuał musiał zostać odhaczony, ale żeby to się stało, musiał najpierw przejść krótkim spacerem przez park. Szedł prostą, znajomą drogą. Nic nadzwyczajnego, gdyby nie dwa fakty - pierwszy, co prawda, nie był alarmujący, gdyż chodziło o zapach krwi. Rozpoznawszy w nim woń należącą do zwierzęcia zapewne zostawiłby bez mrugnięcia okiem. Wbrew pozorom konających zwierząt dookoła było sporo. Tego typu zapachy nauczył się już ignorować, ale tutaj nadchodził fakt drugi; słyszał szmer z pewnej odległości, być może oddech, który niósł ze sobą dziwny rodzaj przerażenia w powietrzu. Wyczuwał też wilkołaka. Dość znajomy zresztą, co podkusiło go zobaczyć, co działo się na dróżce zbaczającej z głównej.
Wracając do tematu urody azjatyckiej - Marcus nie rozpoznał jegomościa, który właśnie kucał nad ledwo dychającym kotem. Wykrzywił usta w dziwny grymas. Żałował, że dał ponieść się ciekawości i stracił te cenne minuty na rozeznanie sytuacji. Obrócić się na pięcie bez słowa już było za późno, choć okropnie kusiło.
- Przepraszam, że przerwę panu ucztę, ale mógłby pan zjadać zwierzęta z dala od... Miasta? Polowanie w tych okolicach to zbędne kuszenie losu. - Odezwał się w końcu, bynajmniej nie dochodząc do wniosku, że zwierzę właśnie było ratowane przez wilkołaka. Uznał, że tego zaczęło nosić, w końcu następnej nocy miała ukazać się pełnia.

_________________
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.

Makoto Saitō

Makoto Saitō
Liczba postów : 316
Makoto, prawdę mówiąc, zdążył już zapomnieć o spotkaniu z Marcusem. To znaczy, jakby się skupił to pewnie by sobie przypomniał jednak samo w sobie nie siedziało to w jego pamięci szczególnie mocno. Może dlatego, że Japończyk zwyczajnie nie czuł potrzeby utrzymywania kontaktów z nadnaturalnymi? A może po prostu dlatego, że miał na głowie inne sprawy, wliczając w to ratowanie zranionego zwierzęcia w środku nocy w parku? Cóż, można było sobie na ten temat gdybać a i tak w ogólnym rozrachunku nie miało to większego znaczenia.
— Hej mały, nic ci nie będzie. — Mruknął cicho, próbując uspokoić zestresowane zwierzę. Nie wyglądało szczególnie dobrze, ale Makoto nie zamierzał się poddawać. Był w końcu lekarzem, taka była jego natura! Nawet na chwilę udało mu się zapomnieć o tym, że ostatnio jego naturą rządziły zupełnie inne zasady.
Zdążył jedynie oderwać kawałek materiału ze swojej koszulki, gdy na horyzoncie pojawił się obserwator. Z początku Makoto nie usłyszał ani jego kroków ani nie wyczuł jego zapachu. Mimo wszystko było już blisko pełni a jego zmysły były wyczulone bardziej niż zwykle. W końcu więc zdał sobie sprawę, że nie jest sam. Niemniej, był zbyt zajęty oglądaniem ran zwierzęcia żeby się odwrócić. Całe szczęście, że widział w ciemności lepiej niż przed przemianą bo przynajmniej mógł określić stan kota, który swoją drogą był mniej tragiczny niż mu się na początku wydawało. Mimo wszystko bez pomocy zwierzak nie miał za dużo szans.
— O czym ty mówisz? — Wilkołak odwrócił się, już całkiem nieźle poirytowany w stronę oskarżającego go o jakieś obrzydlistwa rzeczy wampira i... W końcu go rozpoznał. No tak, jeszcze tego mu brakowało! W momencie, w którym byli w stanie spojrzeć na siebie dało się też zauważyć, że Makoto trzymał w ręku zakrwawiony kawałek materiału, którym próbował oczyścić ranę zwierzęcia.

_________________
The body is a slave to its impulses.
The thing that makes us human is what we can control. After the heat of the moment has passed, we can cool off and clean up the messes we made.

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 267
Kiedy Azjata odwrócił się w jego stronę, Marcus dostrzegł sporo szczegółów, które wyraźnie wskazywały, że ten nie był jednak w trakcie uczty. Wydobył z siebie ciche mruknięcie, co świadczyło o zapalonej lampce w głowie. No tak, teraz sceneria wyglądała nieco inaczej i wilkołak przed nim wcale nie zajadał się rannym kotem. Niemniej dalej nie rozpoznał twarzy.
- Najmocniej przepraszam... - Odchrząknął, czując zmieszanie własnym zachowaniem. Zawsze się uważał za kogoś bez uprzedzeń, a tu proszę, wyszło szydło z worka. Złapał się na tym, co absolutnie go nie pocieszało. Nawet go przeszedł dreszcz zażenowania.
Spojrzał na rannego kota i jeszcze raz na "nieznajomego". Jeszcze przed chwilą karcił siebie w myślach za uprzedzenia, ale i tak zrodziła się w jego głowie myśl, że wilkołak mógł stracić nad sobą panowanie i sam doprowadził do zranienia zwierzęcia. Tym razem nie podzielił się tym wnioskiem.
- Trzeba go zabrać do weterynarza. - Oznajmił, podchodząc nieco bliżej. Czy obchodził go los kota? Być może. Perspektywa pozostawienia wilkołaka samego z krwawiącym zwierzęciem prosiła się o kłopoty. Nieco nieufnie łypnął w stronę mężczyzny. Kot, jak to kot, nie był łatwy w obyciu. Wył nieszczęśliwie, z bólu i prawdopodobnie ze strachu. Obecność Marcusa tutaj nie poprawiała sytuacji, gdyż zwierzęta nieszczególnie go lubiły i miały tendencje do ujadania na jego widok. Zaczął syczeć, kiedy się zbliżył, dlatego przystanął wciąż w pewnej odległości. Cóż, założenie nawet prowizorycznego opatrunku z kawałka materiału mogło się okazać wyzwaniem nie do zrealizowania. Zwierzę miotało się tak, że ledwo dało się utrzymać w rękach.
- Niedaleko zostawiłem samochód. Mogę nas zawieźć. - Zaproponował po chwili. Samochód miał zostawiony pod przychodnią, w której pracuje. Jako że następnego dnia nadchodził dzień wolny - w końcu sobota - nie potrzebował go na dojazdy do pracy. Całe szczęście, zawsze mógł zadzwonić po swojego kierowcę, żeby dostarczyć go pod zostawione auto.

_________________
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.

Makoto Saitō

Makoto Saitō
Liczba postów : 316
Marcus jak najbardziej powinien się wstydzić tych swoich uprzedzeń. Gdyby Makoto nie miał teraz rak pełnych krwawiącego zwierzęcia pewnie pokazałby mu co o tym myślał. Nie to, żeby zazwyczaj rozwiązywał problemy agresją, ale od jakiegoś czasu miewał z nią problemy. Szczególnie przed pełnią, więc tej nocy był wyjątkowo drażliwy. Skończyło się jednak na zlustrowaniu Vanina jeszcze przez kilka chwil, po czym skupił się na cierpiącym stworzeniu. Wyjaśnić sobie kilka nieporozumień mogli później.
— Najpierw trzeba się upewnić, że można go bezpiecznie przenieść gdziekolwiek. Wydaje mi się, że krwawi z kilku miejsc. — Powiedział na stwierdzenie, że zwierzak powinien zobaczyć weterynarza. Pewnie tak, ale w tej chwili Makoto nie był pewien, czy to tylko powierzchowne rany, czy nie. Nie chciał mu zrobić jeszcze większej krzywdy. Pewnie nie poradziłby sobie z tym mentalnie, szczególnie tej nocy, gdyby się okazało, że jego działania jedynie pogorszyły stan zwierzaka.
— Pomożesz mi go przytrzymać, żebym mógł obejrzeć dokładniej? — Zapytał, kiedy zwierzę nagle zaczęło bardziej protestować. Nie zorientował się, że to właśnie Marcus tak na biedactwo działał. Cóż, to by tłumaczyło czemu nawet Makoto odbierał dziwną aurę wampira.
— Samochód na pewno się przyda.

_________________
The body is a slave to its impulses.
The thing that makes us human is what we can control. After the heat of the moment has passed, we can cool off and clean up the messes we made.

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 267
Drażnienie wilkołaka przed pełnią mogło się skończyć źle. Szkoda tylko, że zreflektował się odrobinę za późno z wypowiedzianymi słowami. Tak czy siak, mieli oboje inny problem. To znaczy, Marcus postanowił zrobić drobną przysługę nadnaturalnemu, skoro już zdecydował się wziąć odpowiedzialność za zranione zwierzę. Nie wiedział jednak, że ten postanowi go zaangażować w pomoc nieco bardziej...
- ...Ja? Em... - Z ust Vanina wydobyło się skonsternowane mruknięcie, jak nigdy. Nie był przygotowany na taką okoliczność. Schemat tego dnia miał już rozpisany i nie znajdywała się w nim wzmianka o tym, że będzie musiał mieć bliższy kontakt ze zwierzęciem. Tak wytrącony z pantałyku nawet nie zwrócił szczególnej uwagi na to, że wilkołak zwracał się do niego per ty. Dla Vanina wciąż byli nieznajomymi, pomimo iż zdążyli się poznać (chociaż o tym zapomniał).
Powód dezorientacji i niepewności w postawie Marcusa stał się jasny, kiedy tylko podszedł jeszcze bliżej i złapał kota. Ten zaczął używać swojej najgorszej broni, czyli giętkości ciała, która sprawiała, iż można było zwątpić w to, że zwierzę miało stan stały. W ruch poszły również pazury. Vanin jednak utrzymał pupila w ramionach. Kot po kilku sekundach uporczywych prób wyrwania się z uścisku, poddał się. Zamiast tego, wbił rozszerzone do granic możliwości źrenice gdzieś przed siebie i zastygł, jakby sparaliżowany. Od tej pory z jego mordki wydobywało się wycie absolutnego przerażenia.
- Proszę działać. Zwierzęta nieszczególnie mnie lubią. - Ponaglił, czując dziwne zakłopotanie całą tą sytuacją. Zdecydowanie wolał nie musieć cackać się z kotem i zawieźć bezpośrednio do weterynarza. Cenił specjalistów. Marcus, dla przykładu, był lekarzem, ale nie próbował sobie wmówić, że to coś podobnego do weterynarii. Przerażonemu zwierzęciu przede wszystkim nie dało się wytłumaczyć, dlaczego ma się nie ruszać podczas opatrywania.
Poczekał, aż mężczyzna zrobi to, co zamierzał od samego początku. Nie puszczał zwierzęcia, dopóki nie był pewny, że Makoto nie złapie zwierzaka w swoje ramiona. Istniało zbyt duże ryzyko ucieczki ze strony kota.
- Już możemy iść? - Spytał dla pewności, kiedy stanął bokiem, gotowy obrócić się w odpowiednim kierunku i poprowadzić w stronę samochodu.

_________________
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.

Makoto Saitō

Makoto Saitō
Liczba postów : 316
Być może Marcus również miał zapędy samobójcze, skoro żaden instynkt samozachowawczy nie powstrzymał go przed drażnieniem wilkołaków tuż przed pełnią? A może po prostu nie zdawał sobie z tego sprawy? Cóż, kilka chwil później trochę się chyba zreflektował, biorąc pod uwagę to, że zmienił troche ton i nawet bez większego słowa podszedł pomóc Makoto z nieszczęsnym zwierzakiem. Saitō nie zamierzał mu się ponownie przedstawiać, głównie dlatego, że nie było na to teraz czasu. Po drugie, było to jednak bardzo nieuprzejme nie rozpoznać osoby, z którą rozmawiało się zaledwie kilka dni temu. Całe szczęście jednak, że nie musieli się tym przejmować, zajęci ujarzmianiem małej bestii.
Kiedy Marcus zbliżył się do kota, ten zaczął płakać i syczeć jeszcze bardziej. W tym momencie Makoto zorientował się, że chyba popełnił błąd prosząc wampira o pomoc. Było już jednak za późno na wycofanie się z tego pomysłu. Kocię było już i tak zestresowane, a Vanin przyciskał je tak, by się nie ruszało. W pewnym momencie dało za wygraną i wtedy Makoto odsunął swoje własne (podrapane już do krwi) dłonie i zaczął przyglądać się łapkom zwierzęcia. Jedna była ewidentnie zraniona, więc zawinął wokół niej urwany kawałek materiału, by ją nie tylko unieruchomić, ale i zatrzymać krwawienie. Niestety, przyjrzawszy się zwierzakowi bardziej zobaczył, że miał też dość sporą ranę na boku – nie wyglądała dla niego jak coś śmiertelnego, ale ostatecznie nie był weterynarzem. Rozejrzał się i przez chwilę nie do końca wiedział co z tym faktem zrobić.
Ostatecznie nie było za dużego wyjścia – bez wahania zsunął z siebie kurtkę, by zdjąć podartą na dole koszulkę, którą zamierzał owinąć zwierzę tak, by można było osiągnąć dwa cele – powstrzymać trochę krwawienie i unieruchomić kota na tyle, by można go było przewieźć do kliniki. Zanim jednak się za to zabrał, zarzucił na siebie kurtkę, przykrywając jedynie ramiona. Odkąd zmienił się w wilkołaka nie było mu zimno nawet jeżeli paradował nago w lutym. Zapomniał też całkowicie o tym, że jego blizna po ataku wilkołaka wyglądała dość przerażająco dla każdego zwykłego człowieka – długa, biegnąca aż od barku prawie po pępek.
— Tak. Daleko do tego samochodu? — Spytał, podnosząc zawiniętego w koszulkę kota i przyciskając go do swojej klatki piersiowej. Głaskał go uspokajająco i mamrotał do niego coś cicho. Ewidentnie miał do zwierząt trochę więcej talentu niż Marcus, bo kot chociaż dalej przestraszony i niezadowolony przynajmniej nie płakał głośno.

_________________
The body is a slave to its impulses.
The thing that makes us human is what we can control. After the heat of the moment has passed, we can cool off and clean up the messes we made.

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 267
Na odwrót było za późno. Przynajmniej teraz Makoto będzie mieć na uwadze to, że zwierzęta nieszczególnie lubiły Marcusa. On sam miał kilka nieprzyjemności z futrzakami. Zdarzało się, że odwiedzał od czasu do czasu osoby, z którymi współpracował, a którzy posiadali jakieś zwierzęta domowe. Reakcje czworonogów zawsze wprawiały Vanina w niemałe zmieszanie.
Przemilczał kwestię częściowego roznegliżowania się wilkołaka. Spostrzegł, że kot nieco rozluźnił się w ramionach, więc droga mogła im zejść bez towarzystwa kociego płaczu.
- Niedaleko przychodni. Tam pracuję. - Odpowiedział spokojnie, odwracając się na pięcie. Ruszył, prowadząc ich w stronę wspomnianego miejsca. Zerkał co jakiś czas na mężczyznę w milczeniu, ponownie zastanawiając się, czy przypadkiem go skąd nie kojarzył, ale, póki co, milczał w tej kwestii.
- Co potem zamierza pan z nim zrobić? - Zagaił Marcus niezobowiązująco. W small talki nigdy nie był dobry, ale zapewne miał swoje powody, żeby zadać takie pytanie. - Może się okazać, że do kogoś już należy. - Dodał jeszcze, zastanawiając się, czy się nie okaże, że kot posiadał czip pod skórą. Choć wątpił w to, zważywszy na brak jakiejkolwiek obróżki.
Całe szczęście droga nie zajęła im sporo czasu, więc już za niedługo wyszli z parku, a przed nimi widniała już przychodnia. Kwestia przejścia przez ulicę, ale najpierw grzeczne zatrzymanie się na czerwonym na pasach.

_________________
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.

Makoto Saitō

Makoto Saitō
Liczba postów : 316
Wśród ludzi często mówiło się, że jeżeli zwierzęta kogoś nie lubiły to znaczyło, że było z tą osobą coś nie tak. Makoto nigdy nie miał z nimi większego problemu – nawet teraz jako wilkołak nie zauważył jakoś szczególnie dużej różnicy w tym, jak do niego podchodziły. Może koty po prostu nie lubiły wampirów? To trochę mu się nie składało w całość, bo jeżeli już miałby obstawiać któregoś z nadnaturalnych, który miałby być naturalnym wrogiem kotowatych to byłby ogromny, wyłysiały wilk. Z drugiej strony Japończyk miał od samego początku wrażenie, że z lekarzem było coś nie tak... Tyle tylko, że to też nie do końca się trzymało jakiejkolwiek kupy. Poza byciem niezręcznym, czasem trochę zbyt bezpośrednio niemiłym i ewidentnie autystycznym... Marcus nie wydawał się być zły.
Ruszył za nim, cały czas mówiąc coś cicho i spokojnie do niesionego w ramionach kota. Ten zdawał się być spokojniejszy, jakby obecność Makoto jednak działała kojąco zamiast stresująco. Dobra nasza, może obejdzie się bez kolejnych walk i niepotrzebnego rozlewu krwi, bo obecnie i kot i Japończyk mieli jej trochę mniej niż przed tym całym spotkaniem.
— Nie wiem. Najpierw trzeba się upewnić, że można mu pomóc. Potem czy ma właściciela. Jeżeli jest właściciel to chyba nie muszę się o to martwić. — Stanął na pasach, dopiero w świetle lamp orientując się, że wyglądał jakby właśnie wyszedł z horroru. Dłonie miał całe we krwi, swojej i kociej. No pięknie, miał tylko nadzieję, że nie wystraszy pracowników kliniki. Chociaż oni pewnie byli do takich sytuacji już przyzwyczajeni, w tych całodobowych zazwyczaj przyjeżdżało się z nagłymi wypadkami.

_________________
The body is a slave to its impulses.
The thing that makes us human is what we can control. After the heat of the moment has passed, we can cool off and clean up the messes we made.

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 267
Kiedy tak stał na pasach, coraz intensywniej zaczął się zastanawiać, po co w ogóle zdecydował się pomóc. Miał inne plany. Inne troski na głowie. Mógł właśnie teraz delektować się dobrym whisky w barze, a zamiast tego szedł obok półnagiego wilkołaka targającego kota w ramionach. Westchnął głośno.
- ...A jeśli nie będzie? - Dopytał od razu, jak tylko Japończyk skończył swoją wypowiedź. Tu właśnie kryły się pewne obawy Vanina. Pozostawianie zwierzęcia w domu wilkołaka prosiło się o nieszczęście - dla czteronoga, rzecz jasna. Z oczywistych powodów nie mówił otwarcie o swoich obawach. Już i tak zdążył zaatakować mężczyznę nieprzyjemnymi uprzedzeniami na samym początku ich spotkania. Może natomiast zmusi wilkołaka do przemyślenia pewnych kwestii, jeśli przyjdzie stanąć naprzeciw adopcji kota.
Przeszli przez pasy, a następnie skierował ich do białej Toyoty zaparkowanej na parkingu pod wspomnianą przychodnią. Nowoczesny, hybrydowy samochód błysnął światłami, a drzwi odblokowały się, kiedy tylko zbliżył się na odpowiednią odległość.
- Proszę. - Wskazał gestem otwartej dłoni w stronę samochodu, chcąc pokazać, że "nieznajomy" może bez oporów wejść do środka - czy z przodu, czy z tyłu, to już była wola pasażera.
Zasiadł na miejscu kierowcy, wcisnął guzik startu, a samochód odpalił silnik. Radio automatycznie włączyło odtwarzaną muzykę, a był to tym razem utwór Joela Sunny'ego. Na szczęście przyciszona na tyle, że nikogo nie przestraszyła. Stanowiła ciche, przyjemne tło, choć może niekoniecznie na miejscu zważywszy na okoliczność.
- Nie miałem okazji się przedstawić. Marcus Vanin. - Odezwał się po dłuższej chwili, kiedy już znajdowali się w drodze do weterynarza.

_________________
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.

Makoto Saitō

Makoto Saitō
Liczba postów : 316
Makoto też miał tej nocy lepsze plany niż nasiąkanie zwierzęcą krwią i walka o opatrzenie ran zranionego kota. Wycieczka do weterynarza w wampirzym aucie również nie należała do zajęć, których by się spodziewał. Życie potrafiło pokrzyżować plany każdego, niezależnie kim się było. Co bardzo dobrze było widać, gdy dość specyficznie dobrana para kierowała się w stronę samochodu jednego z nich.
— Nie wiem. Mam znajomego, który ma całkiem duży dom, może nie przeszkadzałaby mu obecność kota. — Powiedział, zastanawiając się czy faktycznie Cecil miałby coś przeciwko. On sam mógł zabrać zwierzę do siebie (bo nie, nie miał zamiaru go zjadać!), ale mieszkanie było małe a i on przebywał w nim dość rzadko. Jak nie pracował to spędzał czas właśnie w posiadłości swojego wampirzego przyjaciela. Zwierzę byłoby bardzo samotne w jego mieszkaniu.
Po otrzymaniu zaproszenia władował się na przednie siedzenie samochodu, starając się przy tym nie zostawić żadnych śladów krwi ani na zewnętrznej ani wewnętrznej jego stronie. wystarczyło, że on sam wyglądał jakby to jego pobili.
— Jak na lekarza ma pan dość słabą pamięć. Poznaliśmy się już. — Zaczął, unosząc brew trochę wyżej. — Na konferencji kilka dni temu.

_________________
The body is a slave to its impulses.
The thing that makes us human is what we can control. After the heat of the moment has passed, we can cool off and clean up the messes we made.

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 267
- Mhm. - Mruknął już mniej wątpliwie. Czyli chociaż tyle, że młody mężczyzna był świadomy potencjalnych konsekwencji, jaka zrodziłaby sytuacja wilkołak + zwierzę w jednym domu. To znaczy, Vaninowi wydawało się, że tamten zdawał sobie z tego sprawę, bo, koniec końców, dobre intencje nie zawsze były w stanie pohamować wilczy instynkt i łaknienie. Lepiej nie kusić losu.
Białorusin zdawał sobie sprawę z tego, że tapicerka może tego wieczora ucierpieć. Przyjął to z bólem, ale nie dał po sobie tego poznać. Zresztą, ze względu na wybór miejsca przez wilkołaka, Marcus był raczony teraz cichym, niskim wyciem kota w jego stronę. Zwierzę i bez tego było zestresowane, a jeszcze zostało zmuszone do posadzenia blisko Babina.
Myśli zaczęły krążyć wokół Makoto, kiedy ten stwierdził, że już się zdążyli poznać. Marcus najpierw wypuścił z siebie krótki pomruk, który był efektem ubocznym próby przypomnienia sobie sytuacji. Dopiero po jej opisaniu skojarzył, dlaczego twarz mężczyzny wydawała mu się znajoma, niemniej wciąż nie potrafił przypomnieć sobie imienia.
- Proszę wybaczyć. - Przeprosił od razu, spoglądając cały czas przed siebie. - Choć to nie do końca kwestia słabej pamięci. Praca za bardzo mnie pochłania. - Wyjaśnił szczerze. Vanin był pracoholikiem. Już i tak w przychodni przewijało się sporo twarzy, których zapamiętywał. Miał po prostu zbyt dużo styczności z ludźmi, a dodatkowo kręcił swoje ciemne interesy po godzinach. Czasu na odpoczynek minimum, a roboty od groma.
- ... Więc jak panu na imię? - Spytał, ni cholery nie mogąc sobie przypomnieć.

_________________
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.

Makoto Saitō

Makoto Saitō
Liczba postów : 316
Wyglądało na to, że Makoto i Marcus mogliby się wiecznie spierać o to, czy wilkołaki faktycznie były takie niebezpieczne. O ile Japończyk zgodziłby się, że podczas pełni nie był w stanie się kontrolować, to poza nią nie był w stanie nikogo skrzywdzić. Ba, na samą myśl zbierało mu się na wymioty, więc kot mógł czuć się bezpieczny. Z oczywistych powodów nie przebywałby w jego towarzystwie wiedząc, że lada moment może się zmienić. Z resztą, w formie wilkołaka mało którego ciągnęło do jedzenia zwierząt, to ludzkie mięso było siłą napędową rozjuszonej bestii.
— Przywykłem już do tego, że dla większości ludzi wszyscy Azjaci są jedną i tą samą osobą. — Powiedział, jakby pomagając mu nawet wybrnąć z braku pamięci. Być może nieświadomie nawet jak dla siebie samego nazwał go rasistą, ale w konkurencji do bycia nazwanym niekontrolującą się bestią chyba można było to jakoś przyjąć na klatę.
Kot wydawał z siebie niezadowolone dźwięki, więc Makoto podniósł go bardziej jak opatulone w kocyk dziecko i pozwolił mu wczepić swoje pazurki w kurtkę na wysokości ramienia. Głaskał go uspokajająco, nie chcąc żeby zrobił sobie jeszcze większą krzywdę ze stresu. Musiało być strasznie słabo odstraszać tak od siebie zwierzęta. Prawie zrobiło mu się żal Marcusa.
— Makoto. Strzelam, że na konferencji nie było więcej wilkołaków chętnych do ucięcia pogawędki.

_________________
The body is a slave to its impulses.
The thing that makes us human is what we can control. After the heat of the moment has passed, we can cool off and clean up the messes we made.

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 267
- Gratuluję umiejętności adaptacyjnych. - Odparł, nie poczuwając się do dalszego tłumaczenia się. Jego wewnętrzny, nieświadomy rasizm nie czuł się wywołany do tablicy. Rzeczywiście, nie rozróżniam Azjatów od siebie, choć pewne różnice widział między określonymi narodowościami. - Szkopuł tkwi w tym, że nie powiedziałem nic takiego, co właśnie mi pan zainsynuował. - Dodał jeszcze, o dziwo, dość łagodnym tonem. Vanina bowiem trudno było zirytować czy wyprowadzić z równowagi. Co prawda, nie lubił, kiedy ktoś wciskał cudze słowa mu do ust, ale zawsze potrafił wyjść z takich sytuacji.
- Może i były, kto wie... Panie Makoto. - Westchnął, po czym podgłośnił muzykę, chcąc zagłuszyć zestresowane i zdenerwowane wycie kota. Przed przemianą w wampira jeszcze się zastanawiał nad przygarnięciem czworonoga. Natomiast po niej zwierzęta zaczęły wykazywać agresję lub strach w reakcji na jego osobę. Z oczywistych powodów chęci adopcji odeszły w zapomnienie. - Nie mam w zwyczaju obwąchiwać każdego nieznajomego. - Dodał jeszcze dla sprostowania, choć pewnie nie o to chodziło Japończykowi.
- Zdaje się, że jutro będzie dla pana ciężki dzień. - Rzekł po chwili, wyciągając wilkołacze słabości jak luźny temay o pogodzie.

_________________
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.

Makoto Saitō

Makoto Saitō
Liczba postów : 316
Zamknięcie w samochodzie trochę rasistowskiego wampira (głównie w kierunku wilkołaków), wampira przed pełnią i cierpiącego kota mogło skończyć się tragedią. Szczególnie, że Makoto powoli tracił cierpliwość. I to nawet nie o samego Marcusa chodziło. Zmęczenie, pełnia, podenerwowanie i cała ta afera z niezadowolonym kotem zdawały się wyciągać z niego ostatnie resztki chęci do życia. Albo chociaż jakiegokolwiek funkcjonowania.
— Niczego nie insynuowałem. Stwierdziłem tylko fakt, że dla większości mieszkańców tego kraju każdy Azjata jest tą samą osobą. Stwierdziłem więc, że nie byłoby to nic szczególnie dziwnego, gdyby i dla pana tak właśnie było. — Sprostował, niby spokojnie, ale nutę irytacji można było już wyczuć w jego głosie. Kiedy Vanin pogłośnił muzykę, kot zestresował się trochę bardziej, ale faktycznie nie było już tak słychać zawodzenia. Może wampir nie tylko miał jakąś dziwną aurę ale też nie do końca wiedział, jak się z takimi stworzeniami obchodzić? Cóż, Makoto nie zamierzał oceniać, bo to w gruncie rzeczy nie była jego sprawa.
— Ja również, dlatego jak już kogoś obwącham to przynajmniej pamiętam. — Dodał, trochę uszczypliwie ale ostatecznie bez większego jadu. Po chwili jednak kiwnął głową całkiem spokojnie. — Jak co miesiąc. Pełnia przyjdzie, pójdzie i w marcu będzie powtórka z rozgrywki.

_________________
The body is a slave to its impulses.
The thing that makes us human is what we can control. After the heat of the moment has passed, we can cool off and clean up the messes we made.

Sponsored content


Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach