I'm coming back for you, my friend || 20 lutego 2024

2 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Cecil de Vere

Cecil de Vere
Liczba postów : 315
Cecil nie był wielkim fanem pubów czy barów wszelkiego rodzaju. Głównie z uwagi na to, jak głośno potrafiło w nich czasem być - jego uszy nie znosiły dobrze wydzierających się tłumów. Całe szczęście, że doktor Vanin nie miał chociaż upodobania do klubów, bo to nawet dla kogoś tak upartego w dążeniu do swych celów jak Cecil byłoby już krokiem zbyt daleko poza strefę komfortu. Ostatni raz w klubowych progach był lata temu i nawet z zatyczkami wetkniętych do uszu czuł bezustannie jak huk, nazywany przez co poniektórych muzyką, nicował mu mózg. Bary prezentowały sobą hałas na poziomie nieco poniżej nieznośnego, dało się więc przeżyć i taką wyprawę. Czego się nie robi w imię zadzierzgania nowych znajomości?
I nie, Cecil nawet nie śledził Marcusa jakoś szczególnie, by dowiedzieć się, gdzie można było na niego "przypadkowo" wpaść. Po co miałby zniżać się do takich zagrywek, skoro panie na recepcji jego kliniki tak chętnie dzieliły się ploteczkami? Zresztą wydedukowanie, o który bar chodziło, również nie należało do wielkich wyzwań, biorąc pod uwagę to, jak blisko klinki owo miejsce się znajdowało.
Bar w dzielnicy Temple, do którego uczęszczał doktorek, nie należał do najobskurniejszych, ale ciężko go też było nazwać przybytkiem, w którym pojawiałyby się elity Paryża. De Vere wszedł do środka i rozejrzał się po sali, nie będąc w stu procentach pewnym, czy poszukiwany przezeń delikwent był już na miejscu, czy zamierzał się tam dopiero zjawić. Jeśli jego nowy znajomy wciąż był nieobecny, Cecil gotowy był poświęcić się i zabić trochę czasu przy barze. Kto wie, może mieli tam jakieś w miarę choć przyzwoite trunki?

_________________

It ain't always what it seems
when you cling onto a dream
it ain't always there to please you

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 268
Tego wieczoru czas miał wolny. Oczywiście ten czas po skończeniu swojej legalnej pracy. Ta druga, nieco mniej legalna, mogła zaczekać do jutra. Dlatego udał się do swojego ulubionego baru, jak to przypada takim stabilnolubnym kreaturom jak Vanin. Przychodził tu przede wszystkim dlatego, że mimo, iż sam z reguły nie lubił tłumu, tak pojawiał się dzień w jego życiu, kiedy to cisza irytowała go jeszcze bardziej. Na ogół wypadało to w dni wolne, ale... Nie, nie zamierzał przyznawać, że ostatnio nieco częściej doskwierały go problemy natury ludzkiej.
Wszedł do środka. Z początku przyuważył kilka znajomych twarzy. Normalne, że zapamiętał kogoś, skoro regularnie tu przychodził. Bary, jak to bary, miały to do siebie, iż posiadały stałych klientów. Zatem Vanin nie był wyjątkiem. Nie miał w zwyczaju patrzeć się nachalnie, więc spojrzał się po niektórych jedynie przelotem, żeby zaraz stanąć przy barze. Zamówił nic innego, jak whisky. Nie byle jaką, gdyż była to dwudziestoletnia whisky. Dla odmiany Chivas zamiast ulubionego Macellana. Piecie tego wysokoprocentowego alkoholu działało na niego poniekąd na terapia. Miało oczyścić go z tego całego spięcia chociaż w połowie, ale nie przez same procenty zawarte w trunku - tym trochę ciężko zadziałać na wampirzy organizm. Chodziło o smak. Drobna przyjemność, na którą mógł sobie pozwolić od czasu do czasu, odrywając się na chwilę od swojej pracy...
Otrzymawszy szklankę uwielbianego trunku, pochwycił w palce i przyłożył do ust. Zerknął na bok, jakoś tak odruchowo, odnosząc wrażenie, że był obserwowany... I napotkał chyba znajomą twarz, która mu się przyglądała. Jednak nie był pewny. Być może trzy dni rozłąki to już za dużo, żeby buźka pana de Vere utkwiła w pamięci zapędzonego w wir pracy doktora. Tak czy siak, Marcus, w drodze wyjątku, spoglądał się na Cecila bardzo intensywnie, wręcz pretensjonalnie, nie mając w sobie za grosz refleksji, jakoby spoglądał się zbyt perfidnie. I to w dodatku ze szklanką przyłożoną do ust. Jakby się zaciął podczas procesów myślowych, które właśnie zachodziły w jego głowie.

_________________
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.

Cecil de Vere

Cecil de Vere
Liczba postów : 315
Całe szczęście, że Cecil nie wiedział o doskwierających Marcusowi problemach, bo wtedy byłby z pewnością jeszcze bardziej natrętny i nie do zniesienia. W końcu nie mógłby pozwolić, żeby nowy znajomy tęsknił za towarzystwem, prawda?
Lekarz pojawił się w barze dopiero po Cecilu, ten zdążył więc usadowić się już przy barze ze szklanką poleconego przez wydającego napoje trunku. No i proszę, nie musiał nawet szukać Vanina po sali, ani wpraszać się na miejsce obok niego, bo chłopak sam zajął siedzisko tuż obok.
Przydługa chwila wpatrywania się w siebie nawzajem stawała się powoli ich ulubionym rodzajem integracji, de Vere nie zamierzał więc ucinać jej w połowie. Ostatecznie jednak na jego twarz wypłynął uśmiech pełen niepokojącego zadowolenia z siebie.
- Powiedziałbym, że złe nawyki trzymają się lekarzy od zarania dziejów, ale co to za zły nawyk, kiedy człowiek się już nawet nie upija? - rzucił niezobowiązującym tonem, po czym uniósł własną szklankę w geście toastu.
- Na zdrowie, doktorze. - dodał sarkastycznym tonem i napił się trochę swojego trunku. Szybko jednak odstawił naczynie z powrotem na blat, krzywiąc się nieprzyjemnie.
- Nie wiem za kogo barman mnie wziął, ale sprzedał mi najgorsze szczyny w mieście. - skomentował kwaśno.

_________________

It ain't always what it seems
when you cling onto a dream
it ain't always there to please you

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 268
Dopiero, gdy na twarz pana de Vere wpłynął uśmiech, Marcus w końcu przechylił szklankę z trunkiem, upijając łyk. Zrobił to jeszcze zanim tamten uniósł trunek w geście toastu. Choć w barze unosiło się sporo zapachów, ten konkretny w końcu doleciał do jego nosa. Natomiast głos jegomościa sprawił, że doznał olśnienia, z kim miał do czynienia.
- Pan de Vere... - Mruknął, przypominając sobie nawet nazwisko. Choć w jego gabinecie przewijało się sporo twarzy, rzadko kiedy miało się styczność z tak osobliwym gościem, jak właśnie Cecil. Zapewne tylko dlatego zdążył mu utkwić w pamięci na dłużej. Jednak teraz mężczyzna zdawał się być jakoś tak... Mniej ludzki. Dlatego Marcus zaczął rozglądać się po bokach, chcąc zrozumieć sytuację. Czy Cecil jeszcze te trzy dni temu był człowiekiem? Niestety, nieświadomość istnienia pewnych umiejętności była nieco przytłaczająca. - Alkohol to nie jest odpowiedni lek na choroby. No chyba że pan zdążył wyzdrowieć przez te trzy dni. - Zauważył Marcus, nie czując potrzeby tłumaczyć się z nawyków. Zresztą, wyłapał tym razem ten podprogowy przekaz.
- Też nie wiem, za kogo mógłby pana wziąć. - Dodał, być może na znak pojednania się z bóle Cecila, albo być może bardziej na znak, żeby podkreślić, jak bardzo specyficzną personą był. Zwłaszcza teraz, kiedy de Vere pochwalił się na głos swoim na temat alkoholu, a barman łypnął w jego stronę nieco złowrogo, lecz milczał, zapewne w myśl "nasz klient, nasz pan". Marcusa bynajmniej nie złapała refleksja, że pewnego wieczoru, kiedy to udał się z pewnym długowłosym do baru, sam skomentował na głos jakość ichniego alkoholu bez większych oporów. - Nigdy nie widziałem pana w tym barze. - Zauważył, upijając kolejny łyk i zerkając w stronę wampira. Oczekiwał rozwinięcia tematu, choć nie zadał żadnego bezpośredniego pytania. Cóż, najwyżej znowu skończy na wzajemnym wpatrywaniu się w siebie.

_________________
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.

Cecil de Vere

Cecil de Vere
Liczba postów : 315
No i proszę, jednak go pamiętał! Cecil czułby się prawie urażony, gdyby tak nie było. W końcu nie po to odwalał te szopki w klinice, żeby doktorek nie był w stanie rozpoznawać go nawet przez jeden, głupi tydzień. Na całe szczęście Marcus zdecydował się nie zawieść jego oczekiwań. Tym razem.
Sukces, a więc i jest powód, by się napić. Nie, żeby któryś z nich potrzebował wymówek, by sięgnąć po alkohol, jak widać na załączonym obrazku.
Zaśmiał się krótko na sugestię lekarza.
- O nie, doktorze, spokojnie. Wcale nie wyzdrowiałem. Obawiam się, że na tą przypadłość nie wynaleziono jeszcze leku. Nie wiem nawet, czy ktokolwiek aktywnie go szuka, prawdę mówiąc.
Aż zastanowił się nad tym przez chwilę. Wiedział, że niektórzy we frakcji zajmowali się pracą nad wirusem, ale czy faktycznie komukolwiek zależało na pozbyciu się go? Nie wydawało mu się. Postanowił, że zapyta wśród innowatorów następnym razem, kiedy wiatr nudy zagna go do kompleksu Duranda.
Ocknął się z zamyślenia dopiero, kiedy Marcus wspomniał o tym, że nie widział go tam wcześniej. Spojrzenia barmana nie zarejestrował w ogóle, bo i też go ono wcale nie interesowało. Co mógł mu zrobić? Wyrzucić? Proszę, niech próbuje.
- O, to pewnie dlatego, że nigdy wcześniej mnie tu nie było. - zauważył nonszalancko, po czym, wbrew wszelkim prawidłom logiki, napił się znów ze swojej szklanki, za czym poszło kolejne skrzywienie. Wciąż niedobre - no kto by pomyślał?

_________________

It ain't always what it seems
when you cling onto a dream
it ain't always there to please you

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 268
- Założę się, że na pewno ktoś szuka. Najpewniej ci, którzy nie chcą być chorzy. - Podzielił się swoją światłą myślą ze swoim rozmówcą, przyjmując poniekąd jego taktykę.
Sam zakładał, że rzeczywiście na pewno ktoś prowadził jakieś badania w celu poznania wirusa i ewentualnym znalezieniu na niego lekarstwa... Z całą pewnością mógłby wskazać przynajmniej jedną organizację, której najbardziej by na tym zależało. Natomiast nie był świadomy tego, że frakcje mogłyby prowadzić jakiekolwiek badania. Gdyby o takowych wiedział, bez namysłu podjąłby się współpracy. W końcu wszystkie choroby na świecie dążyły do tego, żeby się rozmnażać i przenosić na kolejnych nosicieli. W przypadku wampiryzmu i likantropii, cóż, wyglądało to nieco inaczej. Zarażeni mogą kontrolować rozsiewanie wirusa na innych, a to odrobinę mijało się z tym, czym były wirusy.
- Mhm. - Mruknął w odpowiedzi i poszedł w ślady Cecila. Upił łyk swojej whisky, bynajmniej nie krzywiąc się, jak towarzysz. Niestety, za dobre rady w kwestii alkoholu trzeba było sobie zasłużyć. Dlatego, póki co, milczał w tej kwestii. - Chyba nie zdziwi pana, że zdążyłem sam do tej odpowiedzi dojść. - Wyjaśnił, dając do zrozumienia, że raczej nie chodziło mu o taką odpowiedź. Nawet nie brzmiał na uszczypliwego ani poirytowanego - teraz Cecil mógł zajmować czas Vaninowi, ile tylko chciał, a przynajmniej tak długo, póki w tym barze przesiadywał. To nie przychodnia, był poza pracą. Ciekawe tylko, jak będzie przebiegać ich rozmowa i który pierwszy się podda wobec tak sztywnych odpowiedzi, składających się wyłącznie tylko z suchych faktów. Tak się składało, że Marcus tym językiem posługiwał się ciągle.
- Więc, co pana skłoniło do tego, żeby tutaj przyjść? - Spytał w końcu, gdyż w przeciwnym razie znów skończyłoby się na wzajemnym spoglądaniu na siebie w niezręcznej ciszy.

_________________
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.

Cecil de Vere

Cecil de Vere
Liczba postów : 315
Cecil obrócił głowę nieco, przyglądając się Marcusowi z ukosa i teraz też już pod nieco innym kątem. Kto wie, może doktor z takiej perspektywy prezentował się lepiej? Nie, po namyśle chyba nie. Nadal było w nim coś zupełnie dziwacznego, co jednocześnie przyciągało oko i kazało trzymać się na zdrową odległość. Fascynujące, naprawdę. Obiektywnie rzecz ujmując nie był nawet brzydki, więc co było z nim nie tak?
Pomijając te rzeczy, które były z nim nie tak w sposób całkiem oczywisty, rzecz jasna.
- Zastanawiam się jak skutecznie, w takim razie. - odparł w temacie szukania lekarstw na pewne przypadłości. Przy okazji zastanawiał się też trochę, czy tym razem rozmawiali już o tym samym, czy wciąż mijali się w zeznaniach. Nie zdziwiłby się ani trochę, gdyby prawdą było to drugie. Życie było dużo bardziej ekscytujące, gdy wszystkiego trzeba się było domyślać, a po dwóch stuleciach na karku każdy rodzaj rozrywki liczył się na wagę złota.
- Doktor spostrzegawczy jak zawsze. - uśmiechnął się do siedzącego obok chłopaka tylko trochę złośliwie. Tak po przyjacielsku. To, że Marcus raczej go za swojego przyjaciela nie uważał, było kwestią łatwą do przeoczenia, kiedy było się Cecilem.
- Wspaniałe trunki, oczywiście. - odparł z kamienną miną.
- Poza tym na sercu leżą mi losy kadry szpitali i klinik tego miasta. Jako, że sam lekarzem nie jestem, nie prowadzę wizyt domowych, ale te barowe już jak najbardziej. Mam dużo czasu, równie dobrze mogę spędzać go w towarzystwie interesujących osób. - wyjaśnił w sposób niczego niewyjaśniający.

_________________

It ain't always what it seems
when you cling onto a dream
it ain't always there to please you

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 268
Marcus odwzajemnił zerkanie, kiedy poczuł na sobie znowu ciekawski wzrok Cecila. Przyglądał się tak długo, jak on jemu, nie przejmując się chwilową ciszą. Rzeczywiście patrzenie zaczynało być ich najlepszą formą komunikacji. Z tym że Vanin usiłował wyczytać jakiekolwiek intencje wampira, zamiast przyglądać się szczegółom wizualnym. Jedyne, co widział, to względnie młody mężczyzna. Pytanie, jak bardzo stara dusza została zamknięta w ładnym opakowaniu? Wtedy styl ubioru i ekscentryczne zachowanie u jegomościa byłoby jak najbardziej jasne. Stąd Białorusin zaczął powoli snuć wnioski, iż Cecil miał na pewno więcej lat, niż wyglądał.
- Nie posiadam wiedzy na ten temat. - Odpowiedział bez emocji, kiedy w końcu odwrócił wzrok. Sam również gdybał, jakie były motywy Novus Ordo i czy jednym z nich było znalezienie lekarstwa na nadprzyrodzonych. A to, czy rozprawiali o tym samym, cóż... Czas pokaże. Do tego momentu zapewne będą się świetnie dogadywać - na dwa zupełnie odrębne tematy, ale to szczegół.
- Mhm. - Kiwnął głową w potwierdzeniu na własną spostrzegawczość. Ponownie zerknął ukradkiem na drugiego wampira i zmierzył go w milczeniu. Minęła krótka chwila nim się odezwał.
- Tak? Mówi pan o tych najgorszych szczynach w mieście? - Spytał ironicznie, choć bez jakichkolwiek emocji na twarzy. Skinął nawet lekko głową w stronę szklanki Cecila.
Przysłuchując się dalszym jego słowom, obrócił głowę ostrożnie na bok, jakby w poszukiwaniu tych rzekomych "interesujących osób". Nie dostrzegłszy nikogo, kto mógłby przybyć w towarzystwie Cecila, obrócił głowę w jego stronę. Chwilę mu zajęło, kiedy zrozumiał, iż wampir mówił właśnie o nim. Nie to, żeby Vanin cierpiał na niską samoocenę, ale nie znali się. Tylko tyle. Co sprawiło, że Białorusin nabrał dziwnych podejrzeń. Cóż, zważywszy na to, czym się zajmował i jakie ostatnio miał problemy, musiał być bardziej czujny. Jeśli ktoś coś chciał i przychodził w miejsca, które były dla niego rutyną, cóż, to znaczyło tyle, iż był śledzony. Odstawił pustą szklankę na blat i wyprostował się.
- Czego pan chce, panie de Vere? - Spytał już bez ogródek, oczekując bardziej jawnej odpowiedzi. Miał powody, by podejrzewać, że jego towarzysz wcale nie miał dobrych zamiarów. Vanin, jak to Vanin, zachowywał jednak zimną krew. Zawołał barmana i poprosił jeszcze raz to samo dla siebie i tym razem dla swojego rozmówcy. - Skoro już pan się fatygował przejść w miejsce, do którego regularnie chodzę, myślę, że musi pan mieć do mnie jakąś sprawę. - Rzekł, sięgając po pełną szklankę whisky. Nie pił jeszcze, sugestywnie czekając, aż towarzysz pójdzie w jego ślady.

_________________
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.

Cecil de Vere

Cecil de Vere
Liczba postów : 315
Generalnie zakładanie, że wampir ma więcej lat, niż wygląda, było całkiem rozsądnym podejściem. W sporej ilości przypadków miałoby się rację, nawet jeśli delikwent nie należał akurat do staroświeckich dziwolągów. Co do Marcusa zaś, Cecil był przekonany, że ten nie mógł być szczególnie stary. Nie tylko dlatego, że nie pamiętał jego buźki z odleglejszej przeszłości (co jeszcze niczego nie dowodziło, biorąc pod uwagę jak "blisko" był z większą częścią ich nieśmiertelnej społeczności), ale głównie przez to, że ciężko mu było sobie wyobrazić, by jakiś stary zgred chciał nadal, po tych wszystkich latach, bawić się w udawanie ludzkiego lekarza w jakiejś zapyziałej przychodni. Wierzył, że w pewnym wieku każdy nabywał do siebie choć odrobinę szacunku, nawet ktoś taki jak doktor Vanin.
Uśmiechnął się do chłopaka na tą jego ironiczną uwagę. Tak, oczywiście, że chodziło mu o najlepsze szczyny w mieście. Miło, że zauważył.
Czy zachowywał się podejrzanie? Jak najbardziej. Czy choć trochę się tym faktem przejmował? Cóż, najwyraźniej nie. Lekarz musiał przygotować się na nieco niepewności i spekulacji, jeśli zamierzał brać go na poważnie.
- "Sprawa" to dużo powiedziane, obawiam się. - odparł gładko, skinąwszy mu głową w podziękowaniu za zamówienie potencjalnie nieco lepszego trunku niż ten, którym aktualnie się truł.
- Rozumie doktor, nieczęsto spotykam nowe osoby o podobnych do moich... Zainteresowaniach. Nigdy nie widziałem doktora w paryskim kompleksie, dajmy na to. Wydaje mi się, że ciekawość, nawet jeśli niezbyt społecznie akceptowana, jest w tym miejscu zupełnie naturalna. - wyjaśnił z miną człowieka, który nic nie kombinuje, wcale a wcale, sięgając po świeżą szklankę napoju.

_________________

It ain't always what it seems
when you cling onto a dream
it ain't always there to please you

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 268
Cecil snuł słuszne wnioski. Vanin był na drodze zdobywania i budowania pod sobą odpowiedniego gruntu. Zgodnie z tym, czego zdążył nauczyć się od Ludwika, chciał coś osiągnąć. Nieważne, jakim kosztem. Miał na uwadze fakt, że mógł wykorzystać swoją nieśmiertelność do wielu rzeczy i rozwinąć pewien biznes, który obmyślił już kilka lat temu. Podobno marzenia się spełniały, więc kto wie - może i jemu się kiedyś uda.
Wyprostował się jeszcze bardziej, kiedy usłyszał drugiego wampira. Nic dziwnego, patrząc na ten celowy dobór słów. Obserwował go dalej, ale tym razem ukradkiem, aż w końcu podniósł szklankę i upił z niej łyk alkoholu. Tak na wypadek, gdyby się okazało, że to były jego ostatnie chwile, którymi mógł się delektować. Lekarz był młodym, niedoświadczonym wampirem, a co za tym szło - słabszym w zestawieniu z większością nadnaturalnych. Gdyby miał styczność z człowiekiem, nie czułby absolutnie żadnego strachu. Przy Cecilu poczuł nawet niepokój, choć jeśli miałby oceniać po samej jego aparycji i sposobie bycia... Cóż, gdyby Vanin był głupszy, zapewne oceniałby książkę po okładce. Jednak sam po sobie wiedział najlepiej, iż ci niepozorni byli najgorsi.
Rozluźnił się nieco, może nawet spojrzał na rozmówcę z lekką nutą zainteresowania. Zmierzył go jeszcze raz, tak samo ponownie upił łyk whisky. Chwilę analizował, co miał na myśli, mówiąc o "zainteresowaniach". Myśli Marcusa powędrowały w stronę jego utajnionego biznesu, który prowadził po godzinach. Bynajmniej nie do wampiryzmu samego w sobie.
- Proszę sprecyzować, jakie zainteresowania dzielimy? - Spytał dla pewności, zanim rozmowa zacznie się o potencjalnej - jak miał nadzieję - współpracy. Potem ściągnął brwi do siebie, próbując jeszcze raz zrozumieć to, co właśnie usłyszał. - ...Aha. - Powiedzieć, że Vanin nic nie rozumiał, to jak powiedzieć nic. Z jednej strony "sprawa" to za dużo, z drugiej strony Cecil jednak tu był z jego powodu. Gubił się.
- Co jest we mnie takiego ciekawego? - Spytał, już któryś raz pozwalając swojej ciekawości wziąć ster. Czekał na bardziej dogłębne wyjaśnienie, dlaczego był śledzony. - I prosiłbym jednak przejść do rzeczy, skoro "sprawa" to za dużo powiedziane.

_________________
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.

Cecil de Vere

Cecil de Vere
Liczba postów : 315
Nie było nic smutniejszego niż stary nieśmiertelny, który po kilku wiekach na tym świecie nadal był zmuszony do pracy zawodowej przez przeciwności losu (tudzież własne nieudacznictwo). Cecil bardzo współczuł takim pobratymcom. Z dużej odległości, żeby przypadkiem nie otrzeć się o ich pecha za mocno.
Czy Cecil był niebezpieczny? Oczywiście, że był, ale to jeszcze nie znaczyło, że Marcus miał się czego z jego strony obawiać. Przynajmniej w obecnym stanie. I to nie tylko dlatego, że pan de Vere był mu wdzięczny za zamówienie czegoś mniej nie do wypicia niż jego poprzedni, nietrafiony trunek.
- Czy trzeba wszystko literować, doktorze? - westchnął, po napiciu się ze swojej nowo nabytej szklanki. Jeśli Vanin chciał go tam otruć, to powinien się bardziej postarać.
- Widzi doktor, tego właśnie próbuję dociec. - podjął temat "ciekawości" swojego rozmówcy, wskazując przy tym w jego ogólnym kierunku palcem wolnej ręki. Mało kulturalny gest, ale kto by się tam przejmował w barze, gdzie pewnie rzadko kiedy w ogóle polerują sztućce.
- Jest z doktorem coś takiego... - zmarszczył brwi, przyglądając mu się uważnej.
- Coś jest. I zamierzam dociec co. Może to zabrzmi jak przechwałki, ale znam się na takich sprawach. A jak już do tego dojdę, to doktora poinformuję, zgoda? - zakończył z uśmiechem. Nie brzmiało to wcale jak groźba, nie.

_________________

It ain't always what it seems
when you cling onto a dream
it ain't always there to please you

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 268
Póki co, Vanin pozostawał nieświadomy takich poglądów Cecila. Na pewno zastanawiające było, co chciał starszy wampir od młodzika.
- We wszystkim należy zachować umiar. Raz na jakiś czas można posługiwać się bardziej dosadnym językiem. - Odpowiedział, dalej niedomyślny tego, co miał na myśli rozmówca.
Piwne oczy Marcusa skupiły ma chwilę uwagę na palcu drugiego wampira, który pozwolił sobie na ten dość nietaktowny gest. Potem uniósł brew. Tym razem, w dotychczas nic nie mówiącym, wręcz martwym spojrzeniu Marcusa pojawiło się jawne zdziwienie. Nie odezwał się, wyczekując rozwinięcia myśli, co takiego miało być w nim... Jako że wielokrotnie już słyszał, iż było coś z nim coś nie tak, właśnie takiego zakończenia się spodziewał. Cecil jednak i z tym go zaskoczył. Mina Vanina nie zmieniła się, jedynie obrócił głowę na wprost siebie, wciąż łypiąc na rozmówcę nieufnie.
Musiał przyznać, że wamlir był rzeczywiście osobliwy. Tak samo osobliwe miał sposoby na podryw. Tak, Vanin doszukiwał się rzeczy tam, gdzie ich nie było, i na odwrót - nie widział ich tam, kiedy one ewidentnie były.
- ...Wstrząsające. - Skwitował, kiedy znowu upił swojego whisky. Nie wiedział, jak poradzić sobie z Cecilem, który mimo tej nietypowej chęci zapoznania go, wziąć zwracał się do niego per doktorze. To znaczy, jednocześnie ciekawiły go motywy nieznajomego, z drugiej strony zdrowy rozsądek podpowiadał, żeby jak najszybciej go spławić. - Prosiłbym jednak o przeliterowanie tym razem. Chce pan mnie bliżej poznać, dobrze rozumiem? - Spytał nieco przyciszonym głosem.

_________________
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.

Cecil de Vere

Cecil de Vere
Liczba postów : 315
Może Cecil po prostu lubił dzieci? W zupełnie przyzwoity i niedwuznaczny sposób, ma się rozumieć. Spędzanie czasu z młodymi istotami dawało mu czasem poczucie, że nie był aż takim stetryczałym dziadem, jakim mógłby być, a jak wiadomo, każdy sposób na powiększenie sobie ego był dobry.
Czasem lepiej było nie wiedzieć wszystkiego aż tak dokładnie. Jeszcze by to odarło ich znajomość z jakiś resztek tajemniczości i co wtedy? Na pewno nie bawiliby się tak dobrze jak teraz! To znaczy - Cecil by się nie bawił, bo to czy Vanin w ogóle uznawał to za zabawę było poważnie niejasne.
To, że coś było z nim nie tak, było raczej oczywiste. Tą kwestię Cecil również planował zbadać, ale poza tym utrzymywał, że jego rozmówca skrywał w sobie więcej odpowiedzi na pytania, które stawiała jego osoba samym swoim istnieniem. Może go przeceniał, kto wie? Zawsze był trochę nazbyt optymistyczny w stosunku do innych ludzi.
A podrywacz był z niego żaden, jak widać. Nawet potencjalne flirty, których nie był świadomy, mu nie wychodziły.
- Dobrze, że się rozumiemy.
Szkoda, że wcale się nie rozumieli.
- Myślę, że "Cecil" wystarczy, skoro już razem wypiliśmy. - dodał, zupełnie nieprzejęty faktem, że Vanin już kombinował jak się go pozbyć. Nawet rękę mu podał, choć przy siedzeniu na barowych stołkach nie było to najwygodniejszą pozą do przyjmowania.

_________________

It ain't always what it seems
when you cling onto a dream
it ain't always there to please you

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 268
Tyle pytań, a jednak żadne nie zostało jeszcze zadane. W Marcusie już nie narastała irytacja, a konsternacja. Słowa Cecila uznał jako odpowiedź twierdzącą na jego pytanie, a że owo pytanie podprogowo zakrawało o, poniekąd, orientację - uznał, iż drugi wampir musiał gustować w mężczyznach.
- Właśnie nie rozumiem nic. - Odparł mimo to, a następnie spojrzał na dłoń, którą rozmówca wystawił. Uścisnął ją, jak na kulturalnego człowieka przystało.
- Marcus. - Przedstawił się zgodnie z ideą wspólnego picia. Tak przechodziło się do konkretów w krajach słowiańskich - przy alkoholu. Tylko że tu brakowało tych konkretów, zamiast tego w powietrzu latały same strzępki szczegółów, które nijak się ze sobą łączyły. Znaczy, jedno już Vanin zdążył sobie "wywróżyć" i na razie jego najsilniejszym tropem było to, że Cecil szukał mężczyzny nie tylko do rozmowy.
- Cecil to dość nietypowe imię w dzisiejszych czasach. - Zauważył Vanin, zerkając ponownie na towarzysza. Jeśli mowa o byciu niedosłownym, właśnie Vanin starał się uzyskać informacje o jego wieku - I nie brzmi na francuskie. - Kolejna światła myśl. Nic tylko czekać na pochwałę ze strony de Vere na temat spostrzegawczości. Tak naprawdę zastanawiał się, czy drugi wampir zamierzał uchylić choć odrobinę tajemnicy na temat siebie, czy jednak dalej będzie owijać w bawełnę. Nie żeby Marcus tak nie robił...

_________________
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.

Cecil de Vere

Cecil de Vere
Liczba postów : 315
Cecil chyba zupełnie nie wyczuł tego "podprogowego" pytania, ani tym bardziej własnej odpowiedzi. Czy to, że chciał po prostu poznać się bliżej z osobą, którą uważał za interesującą, było aż tak podejrzanym? Ech, ta dzisiejsza młodzież i jej przeseksualizowane spojrzenie na rzeczywistość! A orientację pan de Vere miał akurat świetną - w terenie.
Nie rozumiał nic? To naprawdę szkoda. Tym bardziej, że Cecil uznał jego słowa za żart i uśmiechnął się nawet z rozbawieniem, ściskając marcusową rękę.
- Doprawdy? Powiem szczerze, nie śledzę raczej rejestrów urodzeń. Podejrzewam, że lekarzom takie informacje są bliższe. - zastanowił się, kiedy Vanin stwierdził, że jego imię jest dość nietypowe.
- Pochodzę z Anglii, wychowałem się w Londynie. - dodał, by zaspokoić ciekawość nowego znajomego. Nigdy nie ukrywał tego, że nie był z Francji, nie uważał też owego faktu za nic wstydliwego, wręcz przeciwnie.
- Ale nie tylko ja wyemigrowałem do Paryża, prawda? Przyznam, że nadal nie rozpracowałem jaki akcent przebija się przez twoje wypowiedzi... Zapewne przez to, jak lakoniczne są one zazwyczaj. - błysnął zębami w uśmiechu, co pewnie wyglądałoby bardziej złowróżbnie, gdyby nie miał schowanych kłów.

_________________

It ain't always what it seems
when you cling onto a dream
it ain't always there to please you

Sponsored content


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach