Zamawiała pani dywan? - 29 lutego 2024

2 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Makoto Saitō

Makoto Saitō
Liczba postów : 296
Makoto nie miał pojęcia, jak do tego wszystkiego doszło. Bycie zaatakowanym w środku nocy, przemiana w wilkołaka i poznanie wampira były jeszcze jakoś zrozumiałe. Naprawdę. Ale to? Jakim cudem został pieskiem na posyłki Cecila? Nie potrafił tego zrozumieć – jakkolwiek nie starałby się tego wszystkiego przeanalizować, nie znajdował żadnej odpowiedzi. Tak, był mu wdzięczny za pomoc, bo byłoby mu dość ciężko zrozumieć cokolwiek, gdyby obudził się sam w jakimś rynsztoku po pierwszej pełni. Przynajmniej dostał kilka odpowiedzi na najbardziej nurtujące go pytania. Ale jakim cudem to spotkanie doprowadziło do tego, że biegł do niego na każde zawołanie? Jakby nie miał wystarczająco pracy w szpitalu, naprawdę!
Teraz na przykład stał przed domem jakiejś panny, z dywanem na plecach i czekał aż będzie mógł jej go dostarczyć. Nie pomyślałby w ogóle, że Cecil będzie komuś chciał dekoracje do domu kupować, a co dopiero zmuszać JEGO do targania go na drugi koniec Paryża. Po zapukaniu do drzwi westchnął tylko, bo chyba nie zostało mu nic innego jak się z tym wszystkim pogodzić.
Z wieloma rzeczami musiał się ostatnio godzić. Życie to jednak potrafiło być beznadziejne.

_________________
The body is a slave to its impulses.
The thing that makes us human is what we can control. After the heat of the moment has passed, we can cool off and clean up the messes we made.

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Liczba postów : 1028
Widać w wielu przypadkach na pytanie "jak do tego doszło?" można odpowiedzieć "nie wiem". W przypadku dostarczania dywanu przez Makoto, w przypadku bycia polską gwiazdą disco polo i w przypadku zapytania, dlaczego akurat dywan.
Ida tak naprawdę nie spodziewała się gości, zwłaszcza dość wczesnym popołudniem. Chociaż, być może to była pora, gdzie najłatwiej było złapać ją w domu. Prawdopodobieństwo, że nawet jak miała plany, to nie zdążyła jeszcze wyjść było bardzo wysokie. I było to bardzo dobre założenie, bo w momencie, kiedy wilkołak zapukał do drzwi, panna Olszewska akurat dodawała porcję krwi do blendera, w którym znajdowały się już różne owoce, odżywka białkowa, mleko sojowe i lód. Zaskoczona, że ktokolwiek nieproszony chciał ją odwiedzić, owinęła się szczelniej szlafrokiem (żółtym, w małe podobizny krówek) i ruszyła w stronę drzwi. Dopiero po chwili pomyślała, że chyba nie powinna tak po prostu otwierać nieznajomym, zwłaszcza, po tym wszystkim co stało się w grudniu. Być może nie powinna zakładać, że ludzie z Novus Ordo będą pukać, ale ostrożności nigdy za wiele. Chwyciła za jakiś duży tasak, który miała w szufladzie kuchni i ruszyła w swoich kapciach króliczkach wprost do drzwi. Zerknęła przez wizjer, by upewnić się, czy po prostu jakiś znajomy nie wpadł z niespodziewaną wizytą, ale nie poznała osobnika, który za nimi stał. Dlatego też zacisnęła mocniej dłoń na rękojeści noża i nie zdejmując łańcuszka, uchyliła drzwi na szerokość połowy własnej twarzy, by przez nie wyjrzeć.
Tak? W czym mogę pomóc? Liczniki do spisania są w piwnicy. — Miała też włosy odgarnięte z twarzy za pomocą różowej, puchowej opaski, która miała frędzle imitujące królicze uszy. Tylko glinki na twarzy jej brakowało.

_________________
You better run like the devil 'cause they're never gonna leave you alone
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.
Pod bożą opieką
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.

Makoto Saitō

Makoto Saitō
Liczba postów : 296
Cała ta sytuacja była iście komiczna. Po jedenastu latach studiów medycznych został zdegradowany do posłańca. W dodatku jakiś dywanów. Naprawdę, za jakie grzechy? Stał tak, przeskakując niecierpliwie z jednej nogi na drugą i dywanem przerzuconym przez ramię czekając aż ktoś mu otworzy. To, że drzwi uchyliły się tylko trochę, ukazując zaledwie małą część jakiejś panny odrobinę go zdziwiło. Myślał, że wampiry nie za bardzo bały się niepozornie wyglądających lu-... Wilkołaków. Ale może źle zrozumiał? Może ona wcale nie była wampirem? Ciężko to było stwierdzić na odległość i przez szparę w drzwiach.
— Liczniki? Och, nie. Ja z dywanem dla panny... Oszewszkej? — Powiedział, całkowicie niszcząc wymowę jej nazwiska. Cóż, nie jego wina, że nie było ani japońskie, ani francuskie ani nawet angielskie! Poliglotą to on nie był!
Po chwili wahania zaczął grzebać w kieszeni kurtki, wyciągając trochę pomiętą kartkę i podszedł bliżej drzwi. Uderzył niezdarnie dywanem o ścianę, niezgrabnie wsuwając kartkę z zapisaną wiadomością przez szparę tak, żeby mogła ją zobaczyć. Kartka była zapisana pismem Cecila:
"Droga panno Ido, przyjmij ten dywan proszę, w dowód mojej sympatii. Mam nadzieję, że przyozdobi on zacnie Twój nowy pokój w siedzibie frakcji. Znawczyni ze sklepu z meblami zapewniała, że to najnowszy krzyk mody. Mam nadzieję, że nie nazbyt głośny. Polecam się na przyszłość, Cecil de Vere"

_________________
The body is a slave to its impulses.
The thing that makes us human is what we can control. After the heat of the moment has passed, we can cool off and clean up the messes we made.

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Liczba postów : 1028
Czemu wampirzyca, niecałe 60 kg żywej wagi, miałaby nie obawiać się jakkolwiek niepozornie wyglądających wilkołaków? On mógł się od tak zmienić w bestię, a ona mogła jedynie wróżyć z krwi jako wróżka na festynach. Poza tym, Ida ostatnio obawiała się nawet własnego cienia, ale to inna sprawa.
Uchyliła drzwi trochę szerzej, kiedy usłyszała jak próbuje wymówić jej nazwisko. Nie poszło mu tak źle, a tak w ogóle to brawa za próbę, bo większość osób się poddawało po zobaczeniu zbitki es-zet. Nie dziwiła im się, ona pewnie też zmarszczyłaby brwi nad kreską w nazwisku Makoto. Będą mówić do siebie albo imionami, jak besties, albo przesadnie formalnie. W końcu szanowny panie nie wymagało znajomości wymowy żadnego dodatkowego języka.
Przechwyciła kartkę, a następnie uśmiechnęła się pod nosem, rozpoznając pismo Cecila. Przeczytała szybko notatkę, zamrugała kilka razy, po czym trzasnęła drzwiami przed nosem Makoto (przeciąg) i odsunęła zasuwkę, by otworzyć je przed nim na oścież.
Bardzo komiczne było to, że nadal w ręku miała tasak, więc uśmiechnęła sie z zakłopotaniem i wbiła go w ziemię w doniczce z uschniętym kwiatkiem, który stał przy wejściu.
Pomoże mi pan go wnieść? — Zapytała, bo nie miała zamiaru siłować się z dużą rurą wyższą od niej. W sumie, to akurat brakowało jej dywanu. Jeszcze zdecyduje w którym ze swoich obecnych miejsc zamieszania wyląduje, zależy jakie znaczenie miało "krzykliwy" w myślach Cecila.

_________________
You better run like the devil 'cause they're never gonna leave you alone
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.
Pod bożą opieką
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.

Makoto Saitō

Makoto Saitō
Liczba postów : 296
Nie jemu było w sumie oceniać, czy wampirzyce były potężne, czy nie. Mimo wszystko był jeszcze małym, wilkołaczym dzieckiem i nie za dobrze wiedział, jakie były ich ograniczenia. Z drugiej strony, to nawet lepiej dla takich panien, jak Ida. Nie musiała się go obawiać, skoro spodziewał się, że była chodzącą maszyną do zabijania, czyż nie?
Poczekał chwilę, trochę niecierpliwie, aż przeczytała kartkę i już miał coś jeszcze dodać, gdy drzwi zatrzasnęły mu się przed nosem. Zamrugał tylko oczami, ale nim zdążył zareagować drzwi ponownie się otworzyły – tym razem na tyle, by można faktycznie było wejść do środka. To, że przy okazji panna Olszewska paradowała z tasakiem w ręku nie było jednak szczególnie zachęcające. Każdy normalny zastanowiłby się dwa razy zanim podszedłby do niej i jeszcze, nie daj boziu, stanął do niej plecami.
Sęk w tym, że Makoto naprawdę miał to gdzieś. Spędzał noce na wyliczaniu opcji na pozbycie się własnego życia, więc tasak w rękach wampirzycy wcale nie wydawał mu się taki straszny. Co mogła mu zrobić? Dać mu to, czego chciał? Wow, faktycznie tragedia. Mimo to spojrzał na nóż wkładany do doniczki z suchym kwiatem z lekko uniesioną brwią.
— Pewnie. Dokąd zanieść? — Spytał, poprawiając sobie dywan na barkach i skierował do środka. Pluł na siebie za to, że tak naturalnie szło mu odgrywanie roli kuriera. No ale co mógł na to poradzić? Przynajmniej od czasu przemiany miał dość dużo siły. Czasem sam siebie zaskakiwał tym, ile jej w nim teraz było.

_________________
The body is a slave to its impulses.
The thing that makes us human is what we can control. After the heat of the moment has passed, we can cool off and clean up the messes we made.

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Liczba postów : 1028
Być może tysiącletnie wampirzyce, których jedynym problemem było niskie libido faktycznie były potężne. Ida, na jej własne nieszczęście, ale na szczęście Makoto, się do nich nie zaliczała. Patrząc na ogólną oś czasu życia nadnaturalnych, wiele osób by zapewne uznało, że była równie dużym dzieckiem co Makoto. W końcu od jej przemiany nie minęło nawet 5 lat. Tym nożem to też by pewnie zrobiła większą krzywdę sobie niż jemu. Inwestowała w rozwój mózgu, a nie masy mięśniowej. Nawet po przemianie nic się nie zmieniło w jej koszmarnej kondycji.
Musiała wyglądać jak z jakiegoś horroru klasy E, albo gorzej - z niemieckiego filmu pornograficznego niskich lotów. W szlafroku, kapciach króliczkach i puszystej opasce musiała wyglądać jak wariatka. Co w sumie sprawiało, że wilkołak mógł się przerazić jeszcze bardziej, w końcu nie bez powodu świrom nie daje się ostrych narzędzi.
Och, jak bardzo byli do siebie podobni na tej płaszczyźnie. Ida też spędziła wiele nocy zastanawiając się jak ze sobą skończyć. Szczególnie, kiedy odebrała pierwsze istnienie. Statystycznie wychodziło, że własnymi rękoma zabijała jedną osobę rocznie. Wolała nie wiedzieć, do ilu wzrastała ta liczba w momencie, gdyby policzyć dawców krwi, którzy nie oddali jej dobrowolnie. Im człowiek mniej wie, tym lepiej śpi. Wampir z moralnością człowieka tym bardziej.
Dziękuję. Hmm, może do salonu... Prosto i w prawo. Albo nie, do sypialni, tam nie mam dywanu. W takim razie prosto. — Odpowiedziała z uśmiechem, wskazując odpowiednią drogę. W międzyczasie sięgnęła do swojej puszki z drobniakami, by wyciągnąć 10 euro jako napiwek dla tak miłego pana kuriera, który nawet pomógł jej wnieść dywan do odpowiedniego pokoju. Gdy już złapała papierek, podążyła za Makoto.
O tak, tutaj, idealnie. Proszę, to dla pana. — Wyciągnęła banknot w stronę wilkołaka, z najszczerszym uśmiechem do jakiego była zdolna.

_________________
You better run like the devil 'cause they're never gonna leave you alone
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.
Pod bożą opieką
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.

Makoto Saitō

Makoto Saitō
Liczba postów : 296
Być może gdyby Makoto wiedział, że Ida nie była wcale wieloletnią wampirzycą, miałby co do jej umiejętności bardziej realne podejście. Ale skąd miał wiedzieć? Z nieśmiertelnymi to wcale nie było tak łatwo, jeżeli chodziło o zgadywanie wieku! Taki Cecil na przykład – niby wyglądał na jego równolatka a się okazało, że był starym prykiem. Saitō wolał nie ryzykować i nie bagatelizować innych wampirów i wilkołaków pod tym względem. Szczególnie, że jak zostało mu to brutalnie wyjaśnione, duża ich część miała jakąś manię na punkcie swojego wieku.
Makoto nawet przez chwilę nie pomyślał o tym, żeby nazywać Idę wariatką. Z resztą, nie wyglądała dla niego szczególnie inaczej, niż normalny człowiek, który akurat nie spodziewał się gości i siedział wygodnie w domu. Już samo to powinno mu podsunąć do głowy pomysł, że może jednak było jej bliżej wiekiem do niego, niż takiego Cecila, który nawet w wolny dzień na kanapie siedział w wyprasowanej koszuli. Pewnie bardzo by się zdziwił, gdyby dowiedział się, że Ida była tak naprawdę w jego wieku!
Zakręcił się odrobinę, kiedy zmieniała zdanie, gdzie ten dywan zanieść, ale ostatecznie udało mu się dotrzeć do wskazanej sypialni. Po drodze prawie wywrócił kilka bliżej nieokreślonych rzeczy, bo jednak manewrowanie z klocem na plecach nie było najłatwiejsze, ale ostatecznie udało mu się niczego nie zepsuć. Położył pakunek, otarł dłonie o spodnie i odwrócił się w stronę wyjścia, gotowy do tego, by się pożegnać. Na widok wyciągniętego papierka zamrugał jedynie oczami, otwierając odrobinę usta.
— Nie rozumiem? — Spytał, unosząc brew w górę. Czy naprawdę wyglądał jak jakiś kurier? To znaczy, pewnie tak biorąc pod uwagę, że właśnie dostarczył jej dywan, ale... Na litość, był lekarzem!

_________________
The body is a slave to its impulses.
The thing that makes us human is what we can control. After the heat of the moment has passed, we can cool off and clean up the messes we made.

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Liczba postów : 1028
Wiek nieśmiertelnych zawsze był pułapką. Niby można było coś tam zgadywać po vibie - młode wampiry zazwyczaj lepiej się odnajdywały w XXI wieku, ale nie było to też żelazną regułą. Z drugiej strony, jeżeli jakiś wampir lub wilkołak obrażał się, bo źle odgadłeś jego wiek, to był jego problem. Brzmiało to trochę jak profesor doktor habilitowany, który nie odpisze na maila, gdzie w nagłówku nie było jego wszystkich tytułów. Ci chociaż mieli się czym chwalić, podczas gdy lata, które przeleciały nie były żadnym osiągnięciem. Chyba, że osiągnięciem było nie strzelenie sobie w łeb, po zobaczeniu tiktoka.
Trochę było jej głupio, gdy Makoto prawie zabił się o jej burdel. Bardzo też próbowała nie zwracać uwagi an brudne ciuchy na podłodze jej sypialni. Nie było ich jakoś szczególnie dużo, ale skarpetki nie do pary walające się po podłodze to nie było coś, czym się mogła pochwalić. Cóż, jakoś będzie musiała to przeżyć. I tylko być może przesunęła stopą jakieś koronkowe majtki gdzieś pod łóżko, kiedy wilkołak odkładał dywan na ziemię.
Nooo, za pomoc? Ja wiem, że kurierzy nie zarabiają zbyt wiele. Pewnie Cecil, znaczy, kupujący już panu opłacił przesyłkę, ale ja jestem wdzięczna, że nie zostawił jej pan za drzwiami, nie zadzwonił dzwonkiem i nie uciekł. — Dalej jej dłoń była wystawiona do przodu, oczekując na przyjęcie banknotu. — A może to za mało? Proszę poczekać, chyba mam gdzieś dwudziestkę. — Zwinęła dychę w dłoni i obróciła się, gotowa sięgnąć do tej samej puszki, by wyciułać większy napiwek. Była dobrze wychowana! A że po nagłym zostaniu obdarowaną przekleństwem nieśmiertelności, została także obdarowana pokaźną sumką, to starała się nie być sknerą jak większość polaków. Może powinna dać mu pięćdziesiąt? W końcu to nie był parter.

_________________
You better run like the devil 'cause they're never gonna leave you alone
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.
Pod bożą opieką
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.

Makoto Saitō

Makoto Saitō
Liczba postów : 296
Makoto dopiero uczył się tych całych zawiłości nieśmiertelnych istot i prawdę mówiąc, wcale nie uśmiechało mu się zadawanie z dużą ich ilością. Szczególnie ci starsi jakoś go tak od siebie... odrzucali? Sam w sumie nie wiedział dlaczego, bo najstarsze osoby jakie poznał wcale nie były szczególnie złe... Po prostu nie były też super stare. I, jak to mówią, wyjątek potwierdzał regułę. Może ci, których już znał byli tylko wyjątkami? Nie, zdecydowanie nie miał wielkiej ochoty do poznawania innych nadnaturalnych w Paryżu. Ale hej, nie za dużo miał do powiedzenia w tej kwestii. Swój swego był w stanie wyczuć z odległości.
Szczerze mówiąc, Ida nie powinna się była przejmować bałaganem. on też nie miał szczególnie uporządkowanego mieszkania – jako lekarz nie za bardzo miał czas sprzątać. Dom służył do spania, odpoczynku i potem szło się do pracy. A może to po prostu jego millenialska dusza sprawiała, że był bałaganiarzem? Kto wie? Całe szczęście jednak, że usunęła z jego pola widzenia te swoje gacie, bo pewnie spłonąłby ze wstydu. Niby był lekarzem i sporo majtów widział w swojej pracy, ale ostatecznie nie dało się ukryć, że jego doświadczenie z kobietami w strefie prywatnej równe było zeru. Albo i nawet wartości minusowej, jeżeli tak się dało.
— Och. Ale ja nie jestem kurierem. — Powiedział, trochę tym wszystkim zażenowany. No bo mimo wszystko robił dość kurierską robotę w tej chwili. Tyle tylko, że była to bardziej przysługa dla... Em, przyjaciela?

_________________
The body is a slave to its impulses.
The thing that makes us human is what we can control. After the heat of the moment has passed, we can cool off and clean up the messes we made.

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Liczba postów : 1028
Och, jakże byli do siebie podobni! Ida też nie gustowała w towarzystwie nadnaturalnych, szczególnie tych starszych, przywykłych do wojen, przelewu krwi i mordowania dla pożywienia. W gruncie rzeczy, mieli z Makoto szczęście, że przyszło im spędzać najbardziej człowiecze lata w dobie syntetyków, substytutów i możliwości spożywania koniecznych do przeżycia rzeczy ze źródła, które nie wymagały zdobywania go osobiście. Ida miała problem ze smakiem syntetyków, ale próba oszukania siebie, że krew którą dostawała w woreczkach z frakcji była od dawców. Mogła wtedy traktować swoją przypadłość jak chorobę, która wymagała regularnych transfuzji. Pod tym kątem wilkołaki miały o wiele ciężej i im bardzo współczuła, tak samo jak zazdrościła im możliwości poruszania się w promieniach słońca. Nie wiedziała, czy wolałaby żyć w większej moralnej zagwozdce dla tego przywileju.
Bałagan był po prostu częścią jej życia. Był na tyle uporządkowany, że wiedziała gdzie co znaleźć, a kiedy robił się nieznośny, robiła gruntowne porządki. Może czasami był wstyd, ale rzadko kiedy ktoś wpadał bez zapowiedzi. No i to nie tak, że tych gaci walało się wiele, po prostu czasami nie chciało jej się iść do kosza na pranie stojącego w łazience. To chyba zrozumiałe, szczególnie przez zabieganego lekarza.
Nie był kurierem? Trochę gafa, ale nie na tyle wielką, żeby się zawstydzić.
Och, przepraszam za nieporozumienie. Cecil nie mówił, że pomaga mu familiant. — Kolejny strzał, jakże chybiony. Może powinna przestać gadać, kiedy nie miała nic mądrego do powiedzenia.
Podeszła do wilkołaka, by wyciągnąć w jego stronę dłoń.
Jestem Ida. — Co prawda Makoto już miał tego świadomość, ale chyba miłej tak było się sobie przedstawić na stopie towarzyskiej. — Właśnie robiłam smoothie I jeszcze nie dodałam krwi, może chcesz trochę? Wysokobiałkowy. I wegański! — Przyjacielsko zaoferowała jeszcze wspólne siorbanie truskawek

_________________
You better run like the devil 'cause they're never gonna leave you alone
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.
Pod bożą opieką
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.

Makoto Saitō

Makoto Saitō
Liczba postów : 296
Makoto nie miał jeszcze za dużo doświadczenia z tymi nowymi wynalazkami w postaci syntetycznego pożywienia. Bo, prawdę mówiąc, miał ogromny problem z pożywieniem w ogóle. Jeżeli jadał ludzkie mięso to tylko podczas pełni – kiedy nie do końca nad sobą panował. Gdy był świadomy tego, co robił, sama próba pożywienia się sprawiała, że miał odruch wymiotny i ani jeden kęs nie chciał przejść mu przez gardło. Nawet po pełni nie był szczególnie zaspokojony, zupełnie jakby miał po tym jakąś zgagę czy niestrawność. Cecil czasem napominał coś o tym, że to mogło siedzieć w jego głowie. Że blokada i obrzydzenie do bycia wilkołakiem nie pozwalały mu się normalnie posilić. Z pewnością trzeba było coś z tym wkrótce zrobić, zanim zacznie to być problemem dla jego zdrowia, ale obecnie nie za bardzo chciał się tym przejmować. Może powinien był umrzeć z głodu?
— Familiant? — Znowu zamrugał oczami. Czy naprawdę sprowadzała go do roli służebnego Cecila na każdym kroku? Czy naprawdę nie wyglądał na kogoś z odrobiną, nie wiem, godności?
— Zaszło chyba jakieś nieporozumienie, nie jestem familiantem. Jestem... — Sam nie wiedział, co jej powiedzieć. Znajomym Cecila? Jego nieszczęśliwym przygarniętym wilkołakiem? Kulą u nogi?
— Poznaliśmy się z Cecilem w noc mojej pierwszej przemiany. — Powiedział w końcu, licząc na to, że to wystarczy. Po chwili, gdy ona się przedstawiła dodał: — Makoto.
Czy ona właśnie zaproponowała mu smoothie? Na to wyglądało i zdawała się być ogromnie dumna z tego, że było wegańskie.
— Jak bez krwi to mogę się poczęstować. — Dodał odrobinę speszony.

_________________
The body is a slave to its impulses.
The thing that makes us human is what we can control. After the heat of the moment has passed, we can cool off and clean up the messes we made.

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Liczba postów : 1028
Ida na początku zachowywała się trochę jak wampir z tych wszystkich seriali dla nastolatków, krew potrafiła pić szklankami jak jakiś narkotyk czy inną ambrozję. Zajęło jej trochę, by przystać traktować juchę w taki sposób, teraz na szczęście już tak nie było. Może gdyby wiedziała o jego sytuacji, to podsunęłaby mu mięsne syntszejki czy winogrona. Tak, to mogła jedynie wspomnieć o tym całkowitym przypadkiem podczas smalltalku.
Dobra, w końcu się speszyła. Opuściła rękę i głowę, kiedy zawstydzona przez swoje założenia chciała zapaść się pod ziemię. To nie tak, że sprowadzała go do jakiejś roli, po prostu Cecil nie wyglądał jak ktoś, kto przygarnął by sobie wilkołaka do noszenia ciężkich rzeczy, a właśnie to chyba zrobił.
Matko, przepraszam. Wciąż się tego wszystkiego uczę, może chociaż po dekadzie przestanę walić gafy. — Podkręciła głową, tym razem błędnie zakładając, że obraziła jakiegoś starego pryka w wieku Cecila. Pewnie wróci do jej przyjaciela i oburzy się, że został sprowadzony do roli familianta, a potem oznajmi, że już nigdy nie przeniesie mu dywanu.
Szybko jednak wróciła do swojej zwyczajowej golden retriever energy, uśmiechając się szeroko, kiedy przyjaciel Cecila przedstawił się i zgodził się na smoothie. Ruszyła więc w stronę kuchni, w której był mniejszy bałagan i zaczęła trajkotać, by zabić niezręczną ciszę.
Krew zazwyczaj dodaję na końcu, bo taka świeża smakuje najlepiej. Miałam problem po przemianie, w sumie dalej mam. Coś mi się stało ze smakiem, stałam się nadwrażliwa pod tym kątem. Nabiał pochodzący od zwierząt ma dla mnie posmak nie do zniesienia, pewnie jakichś specyficznych białek. Nie będzie panu przeszkadzać jak w mojej porcji będzie BRh+? — Ostatnie pytanie zadała tuż przed kliknięciem przycisku, który zblendował wszystko, po czym nalała Makoto jego porcję, którą posypała po wierzchu tęczową posypką i wsunęła słomkę w tęczowe prążki, a następnie przesunęła w jego stronę.

_________________
You better run like the devil 'cause they're never gonna leave you alone
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.
Pod bożą opieką
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.

Makoto Saitō

Makoto Saitō
Liczba postów : 296
To też nie tak, że Makoto chciał ją jakoś szczególnie speszyć. Sam nie miał pojęcia, że rozmawia z kimś, kto wcale nie był jakoś szczególnie wiekowym wampirem. Może nie zachowywała się jakby miała kilkaset lat na karku, ale też nie mógł być pewien, że nie miała przynajmniej kilkudziesięciu. Z tymi nieumarłymi to same problemy były! Zdecydowanie lepiej by było, gdyby się zorientowali szybciej, bo ta rozmowa zaczynała przypominać jakąś paraolimpiadę umysłową. Jeszcze trochę i oboje cofną się w rozwoju.
— Nie ma za co. Ja też jeszcze trochę się w tym gubię. — Powiedział i dopiero po chwili dotarło do niego, że dziewczyna dosłownie przyznała, że nie minęła nawet dekada od jej przemiany. A przynajmniej tak to zinterpretował. Była więc, jakby nie było, prawie w tym samym wieku.
— Jak długo...? — Spytał, ostatecznie tak naprawdę nie zadając całego pytania. Mimo tych wszystkich gaf między nimi mimo wszystko liczył na to, że się zrozumieją. Był ciekawy, jak długo żyła już w tej... formie egzystencji. Wydawała się bardzo pozytywnie do wszystkiego nastawiona, aż ciężko mu było wyobrazić siebie w takiej samej sytuacji. Nawet za tych kilka lat. Ale tak to bywało w depresji, ciężko było dostrzegać pozytywy.
— Nie, nie będzie przeszkadzało. — Kiwnął głową, obserwując jak przygotowywała smoothie. — Ja też tak mam. To znaczy, nie z mlekiem. Ale mięso sprawia, że mam po nim niestrawność. Z resztą, ludzkiego nie jestem w normalnych okolicznościach nawet w stanie tknąć bez wmuszania w siebie.
Sam nie wiedział, czemu się z nią tym podzielił. Może fakt, że była bardzo otwarta i opowiadała dużo o sobie sprawił, że Makoto zrzucił z siebie barierę ochronną, którą zazwyczaj miał uniesioną dość wysoko w obecności innych wampirów i wilkołaków?

_________________
The body is a slave to its impulses.
The thing that makes us human is what we can control. After the heat of the moment has passed, we can cool off and clean up the messes we made.

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Liczba postów : 1028
Tak to już bywało, że czasami niekoniecznie celowo, wprowadzało się jakąś lekko nerwową atmosferę. Ida, przejęta swoją pomyłką, chciała ją szybko naprawić i może dlatego zaprosiła Makoto na smoothie - przynajmniej może po chwili rozmowy nie wyjdzie na jakąś uprzywilejowaną wampirzycę, która w każdym widzi kogoś w rodzaju uniżonego sługi dla jej gatunku. Szczerze mówiąc, to wizja familianctwa ją trochę przerażała. Bycie prawie że niewolnikiem, w zamian za obietnicę wiecznego życia. Dla niej to wieczne życie było przekleństwem, dlatego nie rozumiała jak można tak desperacko go pragnąć.
Uśmiechnęła się szczerze, kiedy przyjął jej pokraczne przeprosiny. Sam też się w tym gubił, więc mogła założyć, że Cecil przygarnął kolejnego szczeniaka. Miał najwyraźniej słabość do nienawidzących siebie, wiecznych dzieci nocy i księżyca.
Cztery lata minęły mi w styczniu. Patrząc na to, że w tym roku mam trzydziestkę, to prawie 15% mojego życia, a dalej nie umiem się w tym wszystkim odnaleźć. — Pokręciła oczami. Lubiła czasami zgrywać starszą niż była, jednak w towarzystwie kogoś świeżego, nie widziała w tym sensu. Starocie były... onieśmielające. Szczególnie, jak uświadamiałeś sobie, że niektórzy chodzili po świecie, kiedy w planach nie było nawet twojej prababki.
Czy Ida była pozytywnie nastawiona? Nie. Po prostu nauczyła się z tym żyć, próbowała się przysłużyć jak najbardziej mogła, korzystając z szansy, która była jej dana.
Dodała do swojej szklanki krwi, która zaczęła opadać na dno jak gęsty syrop. Zamieszała wszystko słomką, tym razem taką w gwiazdki i siorbnęła łyka.
Strasznie ci współczuję. Mam wrażenie, że pod tym względem wilkołaki mają bardziej przejebane. — Wzmianka o mięsie pozwoliła jej z łatwością dopasować rasę swojego rozmówcy. SKĄD CECIL WYTRZASNĄŁ WILKOŁAKA??? Będzie musiała go zapytać. Wyśle list czy coś. Chociaż bardziej nadawałby się telegram, bo wiadomość byłaby nad wyraz krótka.

_________________
You better run like the devil 'cause they're never gonna leave you alone
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.
Pod bożą opieką
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.

Makoto Saitō

Makoto Saitō
Liczba postów : 296
Wyglądało więc na to, że obydwoje byli przez chwilę tym wszystkim zestresowani. I to całkowicie na marne, bo jednak mogli trochę się rozluźnić i nie przejmować tak bardzo. Makoto na przykład bardzo chętnie by się trochę zrelaksował, wystarczyło mu w życiu stresów i problemów. Bycie młodym wilkołakiem nie było łatwe, a brak posiadania wilkołaczego rodzica nie poprawiał jego sytuacji ani trochę. Całe szczęście, że miał w tym wszystkim chociaż nadzór Cecila, bez tego z pewnością nie dałby sobie rady. Ba, gdyby nie on to pewnie już wiele razy próbowałby się powiesić na żyrandolu, cierpiąc jeszcze bardziej przez to, że nie byłoby mu dane od tego i tak umrzeć.
Jeżeli zaś chodziło o ludzkie pragnienia życia wiecznego... Trochę to rozumiał, ale na pewno nie w formie, jakiej im przyszło żyć. Wampiryzm i likantropia były bardziej klątwą niż błogosławieństwem i nawet jako zwykły człowiek pragnący żyć dłużej by to wiedział. Skąd więc w ludziach chęć do zostania sługą w zamian za obietnicę przemiany? Nie wiedział, chociaż z drugiej strony, nie był nieomylny.
— Och, od mojej przemiany minęły... Trzy miesiące. Nie jest to raczej dużo, szczególnie że prawie udało mi się bez tego dożyć do trzydziestych urodzin. — Nawet w porównaniu z nią był jeszcze małym szczeniakiem. Ale z drugiej strony ciężko było nie być, skoro miał za sobą dopiero trzy pełnie. Wszystko było jeszcze przed nim, może nawet uda mu się spojrzeć na życie z trochę mniej negatywnej strony. Tak, jak udało się to Idzie. Nawet, jeżeli nadal nie była super szczęśliwa.
— Prawdę mówiąc, jedyną przewagę nad wampirami widzę w tym, że jak wyjdę na słońce to nie spłonę. Ale nie ukrywam, czasem tę przewagę przeklinam. — Powiedział, siorbiąc wegańskie smoothie. Musiał przyznać, że było całkiem dobre. Może powinien był przerzucić się na weganizm? Niby wiedział, że musi jeść mięso, ale skoro i tak po nim czuł się fatalnie... Może warto było zaryzykować? Co mogło się stać? Umarłby? Tragedia.

_________________
The body is a slave to its impulses.
The thing that makes us human is what we can control. After the heat of the moment has passed, we can cool off and clean up the messes we made.

Sponsored content


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach