Skrót statystyk : S: 2/5
SPT: 1/5
PRC: 3/5
OP: 2/5
WT: 0/3
SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktor
MUTACJE NEGATYWNE
— Bezpłodny
— Okaleczony [-1 ukrycie w tłumie]
— Konserwatysta [-1 skup]
— Lęk [-2 OP]
— Alergik [proszek do prania, -1 PRC]
— Nadwrażliwy [słuch, -2 PRC]
MUTACJE POZYTYWNE
— Farciarz
— Szósty zmysł [+1 SPT/OP]
— Predator [+1 PRC]
SPT: 1/5
PRC: 3/5
OP: 2/5
WT: 0/3
SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktor
MUTACJE NEGATYWNE
— Bezpłodny
— Okaleczony [-1 ukrycie w tłumie]
— Konserwatysta [-1 skup]
— Lęk [-2 OP]
— Alergik [proszek do prania, -1 PRC]
— Nadwrażliwy [słuch, -2 PRC]
MUTACJE POZYTYWNE
— Farciarz
— Szósty zmysł [+1 SPT/OP]
— Predator [+1 PRC]
Liczba postów : 624
First topic message reminder :
De Vere nie był częstym gościem w progach siedziby wampirzej frakcji. Miał w Paryżu własny dom i w zasadzie żadnego powodu, by na co dzień przechadzać się po kompleksie w XVI dzielnicy. Odwiedzał go czasem z okazji świąt wspólnoty, czy różnorakich zgromadzeń organizowanych z tego lub innego powodu. Raz na jakiś czas zaglądał również do budynków innowatorów, sprawdzając jak mają się tamtejsze bestyjki lub z czystej ciekawości i nudów przeglądał zawartości cudzych biblioteczek.
Tej nocy akurat Cecil wcale się jednak nie obijał. Usłyszał kilka podejrzanych plotek na temat ostatnich wydarzeń w społeczności i postanowił sobie, że to czas wybrać się na drobne przeszpiegi. Jak na osobę, która z taką łatwością odrywała się od towarzystwa innych na długie miesiące, potrafił być czasem wyjątkowo wścibski. Jakie miał ku temu powody?
Na miejsce przybył niedługo po zapadnięciu zmierzchu, nie był jednak zwierzęciem, by od razu brać się za myszkowanie i przepytywanie napotkanych na swej drodze osób. Zaczął od znalezienia jakiegoś pomieszczenia choć trochę przypominającego kuchnię i zajął się przygotowywaniem kawy. Nie działała na niego pobudzająco, ale i on pobudzenia nie potrzebował. Wystarczyło ciepło, zapach i chwila spędzona patrząc przez okno, na pogrążone we śnie miasto.
Zdjął rękawiczki, ułożył je równo na brzegu stolika i objął kubek zimnymi dłońmi. Miał czas, donikąd nie było się trzeba spieszyć. Wszyscy mieszkańcy domu byli zajęci swoimi sprawami, może jeszcze spali... I dobrze. Nie ze wszystkimi de Vere chciałby się teraz widzieć.
_________________
De Vere nie był częstym gościem w progach siedziby wampirzej frakcji. Miał w Paryżu własny dom i w zasadzie żadnego powodu, by na co dzień przechadzać się po kompleksie w XVI dzielnicy. Odwiedzał go czasem z okazji świąt wspólnoty, czy różnorakich zgromadzeń organizowanych z tego lub innego powodu. Raz na jakiś czas zaglądał również do budynków innowatorów, sprawdzając jak mają się tamtejsze bestyjki lub z czystej ciekawości i nudów przeglądał zawartości cudzych biblioteczek.
Tej nocy akurat Cecil wcale się jednak nie obijał. Usłyszał kilka podejrzanych plotek na temat ostatnich wydarzeń w społeczności i postanowił sobie, że to czas wybrać się na drobne przeszpiegi. Jak na osobę, która z taką łatwością odrywała się od towarzystwa innych na długie miesiące, potrafił być czasem wyjątkowo wścibski. Jakie miał ku temu powody?
Na miejsce przybył niedługo po zapadnięciu zmierzchu, nie był jednak zwierzęciem, by od razu brać się za myszkowanie i przepytywanie napotkanych na swej drodze osób. Zaczął od znalezienia jakiegoś pomieszczenia choć trochę przypominającego kuchnię i zajął się przygotowywaniem kawy. Nie działała na niego pobudzająco, ale i on pobudzenia nie potrzebował. Wystarczyło ciepło, zapach i chwila spędzona patrząc przez okno, na pogrążone we śnie miasto.
Zdjął rękawiczki, ułożył je równo na brzegu stolika i objął kubek zimnymi dłońmi. Miał czas, donikąd nie było się trzeba spieszyć. Wszyscy mieszkańcy domu byli zajęci swoimi sprawami, może jeszcze spali... I dobrze. Nie ze wszystkimi de Vere chciałby się teraz widzieć.
_________________
It ain't always what it seems
when you cling onto a dream
it ain't always there to please you
it ain't always there to please you
milestone 500
Napisałeś 500 postów!