There's darkness in the distance || 25 lutego 2024

2 posters

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Cecil de Vere

Cecil de Vere
Liczba postów : 308
First topic message reminder :

De Vere nie był częstym gościem w progach siedziby wampirzej frakcji. Miał w Paryżu własny dom i w zasadzie żadnego powodu, by na co dzień przechadzać się po kompleksie w XVI dzielnicy. Odwiedzał go czasem z okazji świąt wspólnoty, czy różnorakich zgromadzeń organizowanych z tego lub innego powodu. Raz na jakiś czas zaglądał również do budynków innowatorów, sprawdzając jak mają się tamtejsze bestyjki lub z czystej ciekawości i nudów przeglądał zawartości cudzych biblioteczek.
Tej nocy akurat Cecil wcale się jednak nie obijał. Usłyszał kilka podejrzanych plotek na temat ostatnich wydarzeń w społeczności i postanowił sobie, że to czas wybrać się na drobne przeszpiegi. Jak na osobę, która z taką łatwością odrywała się od towarzystwa innych na długie miesiące, potrafił być czasem wyjątkowo wścibski. Jakie miał ku temu powody?
Na miejsce przybył niedługo po zapadnięciu zmierzchu, nie był jednak zwierzęciem, by od razu brać się za myszkowanie i przepytywanie napotkanych na swej drodze osób. Zaczął od znalezienia jakiegoś pomieszczenia choć trochę przypominającego kuchnię i zajął się przygotowywaniem kawy. Nie działała na niego pobudzająco, ale i on pobudzenia nie potrzebował. Wystarczyło ciepło, zapach i chwila spędzona patrząc przez okno, na pogrążone we śnie miasto.
Zdjął rękawiczki, ułożył je równo na brzegu stolika i objął kubek zimnymi dłońmi. Miał czas, donikąd nie było się trzeba spieszyć. Wszyscy mieszkańcy domu byli zajęci swoimi sprawami, może jeszcze spali... I dobrze. Nie ze wszystkimi de Vere chciałby się teraz widzieć.

_________________

It ain't always what it seems
when you cling onto a dream
it ain't always there to please you

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Liczba postów : 1032
Dzwoniłaby do niego codziennie, żeby przyzwyczaił się, że to grające generyczną muzyczkę urządzenie to powinien jednak mieć przy sobie. Jeżeli by się szybko nie nauczył, to by coś wymyśliła. Zmienienie dzwonka na coś żenującego było opcją, jednak pewnie skończyłoby się tak, że Cecil zostawiałby smartfona w domu, co mijało się z celem.
No był w ekipie co mnie odbiła. I opowiadał mi w sumie zebranie, które było otwarte dla każdego członka frakcji. — Wzruszyła ramionami, nie widząc w ogóle dlaczego miało być dziwne to, że ktoś wtajemniczył ją w rzeczy, które działy się podczas jej... nieobecności i rekonwalescencji. — Ogólnie to poznaliśmy się jak włamałam mu się do gabinetu, żeby ukraść mu dokumenty. Na szczęście moje ładne oczka działają nie tylko na ciebie. — Upiła kolejny łyk swojej abominacji kawowej, uznając, że nie będzie ciągnęła tego tematu, dopóki Cecil sam nie zapyta o szczegóły.
Czy Durand robi dużo czy mało, hm, ciężko powiedzieć. Wiem, że jakieś plany bezpośredniego ataku czy innego... ambush-u też były. — Ida mimo wszystko wolała, żeby takie rzeczy były załatwiane po cichu. Nie chciała otwartych walk dwóch organizacji terrorystycznych na ulicach, czy jak to tam wytłumaczyłyby media. Zbyt wiele ludzi, niekoniecznie nadnaturalnych, których kochała jeszcze żyło i mogło odnieść jakieś konsekwencje w wyniku takich działań. Miała za dużo do stracenia, a strategia z wytropieniem głównego głównodowodzącego tym gównem wydawała się całkiem rozsądna.
Znacie się z Dorienem? — Wróciła jednak do tego tematu sama, nie mogąc się nadziwić jak wiele nitek splata się ze sobą, o czym by się nigdy nie dowiedziała, gdyby nie chlapała tak jęzorem na prawo i lewo.

_________________
You better run like the devil 'cause they're never gonna leave you alone
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.
Pod bożą opieką
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.

Cecil de Vere

Cecil de Vere
Liczba postów : 308
Może powinna mu kupić też smycz albo kieszonkę do telefonu na sznurku? Cecilowi pewnie najłatwiej byłoby się przyzwyczaić, gdyby telefon, podobnie do zegarka kieszonkowego, można było przymocować na łańcuszek i wpiąć do kamizelki lub marynarki. Niestety takich akcesoriów jak te ostatnie, raczej w standardowych sklepach z drobiazgami do telefonów by się nie uświadczyło. Świat schodził zupełnie na psy, ludzie nawet kamizelek nie nosili.
Samo to, że Ida została wtajemniczona w sprawy jej dotyczące nie było wcale dziwne, to prawda. Cecila zdziwiło raczej to, że nie ktoś z "ich" strony jej o tym mówił, a Dorien właśnie. Jasne, to, że był akurat w grupie mającą ją odbić miało sens... Poniekąd. Niemniej jednak, dość interesujący zbieg okoliczności. Pan de Vere się zastanowił.
Na wspomnienie o tym jak się "poznali", tylko parsknął śmiechem. Oczyma wyobraźni widział starego wilkołaka przyłapującego ją na myszkowaniu po swoich rzeczach i wydało mu się to szalenie zabawne. Wielki pan Crawley okradany przez dziecko.
- Całe szczęście, że twój prywatny arsenał opiewa na tę najskuteczniejszą z broni. - przyznał jej, starając się zachować jako taką powagę. Niemniej jednak, przy takich tematach ciężko było nawet w obecnych, dramatycznych czasach, ani razu się nie uśmiechnąć.
- Znamy. Nie widzieliśmy się tylko chwilę... Cóż, skoro mam już plan, żeby z nim porozmawiać, nie ma sensu przesuwać następnego spotkania za daleko w przyszłość. Musze tylko pamiętać, żeby wysłać mu zapowiedzi, bo mnie mógłby tak łatwo nie wybaczyć pojawienia się w jego domu bez zaproszenia, co tobie.

_________________

It ain't always what it seems
when you cling onto a dream
it ain't always there to please you

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Liczba postów : 1032
Smartfon do chowania w wewnętrznej kieszeni marynarki, na pozłacanym łańcuszku. Tego jeszcze nie grali, ale gdyby Cecil się uparł, to by mu coś takiego wykombinowała. Trochę chciałaby móc w jakimś kryzysie wśród nadnaturalnych upewnić się, że z jej przyjacielem wszystko było w porządku. Widziała te setki nieodebranych połączeń z tego miesiąca co jej nie było. Ciężko było jej wytłumaczyć mamie, dlaczego nie odbierała. Jej rodzina zdążyła rozdmuchać w internecie jej zaginięcie. Rządowy, ściśle tajny program badawczy, to wymówka, którą udało jej się wymyślić. Dostała 15 minut na spakowanie się, a na miejscu skonfiskowali jej telefon. Mówili, że poinformowali rodzinę, ale najwyraźniej przeszkodą było jej polskie obywatelstwo. Chociaż tak udało jej się ugłaskać rodziców, chociaż nie mogła powiedzieć, że byli zadowoleni. Kazała następnym razem dać sobie dwa miesiące. Jeżeli Novus Ordo ją zabije, to i tak nie będzie kogo szukać, prawda?
Najwyraźniej Idzie dużo mogło ujść na sucho. Pretty privilege. Na niektórych działały oczy, na innych ładna buźka i blond włosy. To, że Cecilowi wydawało się to zabawne, poprawiło jej humor.
Straszył, że wrzuci mnie do pieca, to nie jest śmieszne! — Powiedziała, niby oburzona, ale jednocześnie sama się śmiała. Dobre czasy, chociaż cała ta historia już nie była taka kolorowa. Trafili na wczesne początki Novus i nawet się nie zorientowali.
Pewnie jak przyniesiesz wino, to zadziała jak rozjemca. Nawet jak będziesz grzebał mu w szufladach, bo pewnie się nie powstrzymasz. — Dodała rozbawionym tonem. — Te badania były mi potrzebne, a jego pracownik zapierał się, że on by mi je chętnie udostępnił, ale dyrektor nie pozwala. To co miałam zrobić? Potem okazało się, że Dorien to spoko gość, a ten kutas Elijah spiskował z ordo. Szczęście większe od rozumu. — Pokręciła głową, bo faktycznie, to, że udało jej się to zrobić i obyło się bez większych konsekwencji, to zdecydowanie był jakiś łut szczęścia, który wtedy wyczerpała na najbliższe lata.

_________________
You better run like the devil 'cause they're never gonna leave you alone
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.
Pod bożą opieką
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.

Cecil de Vere

Cecil de Vere
Liczba postów : 308
Plusem sytuacji Cecila było to, że nawet gdyby go porwano, to nikt nie stresowałby się brakiem telefonów od niego. Jego matka, nawet kiedy jeszcze żyła, nie utrzymywała z synem zbyt serdecznych kontaktów. Wampir nie spodziewał się, by po jego "śmierci" miało być inaczej... Nie, żeby takie gdybania cokolwiek wniosły, skoro i tak nie miał możliwości sprawdzenia swoich podejrzeń.
- Nie, skądże, wcale nie zabawne. - parsknął śmiechem, nawet nie próbując już utrzymywać tej jakże naciągniętej powagi. Jak miał trzymać maskę, kiedy słyszał o tym jak potężny pan Crowley groził dziewczynie wrzuceniem do pieca? Nie, nie, do słuchania takich historii trzeba było albo się śmiać, albo płakać, a on nigdy nie był fanem tej drugiej czynności.
- Może zabiorę cię ze sobą? Odwrócisz jego uwagę winem i ciekawą rozmową, kiedy będę mu po szufladach grzebać. - zażartował, bo w gruncie rzeczy wcale nie potrzebował, żeby Dorien był podczas ich spotkania rozkojarzony, wręcz przeciwnie. Nie planował też wykradać mu żadnych dokumentów - jak Ida sama zauważyła, by z niego całkiem "spoko gość".
- Nie wiem, czy sam użyłbym dokładnie tych słów, ale zgadzam się, to całkiem porządny człowiek... Jak na wilkołaka. - jednak bez żarcików się nie obyło. Jakoś musieli odreagować chyba ten cały stres związany z porwaniem dziewczyny i wydarzeniami związanymi z Ordo.
- Skoro dostałaś od kogoś pozwolenie, to w zasadzie weszłaś po prostu po swoje. Nie rozumiem problemu.

_________________

It ain't always what it seems
when you cling onto a dream
it ain't always there to please you

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Liczba postów : 1032
Ida by się martwiła, lol. Co to za "nikt nie stresowałby się brakiem telefonów" (oczywiście hipotetycznie, gdyby Cecil ten telefon posiadał i normalnie nie byłoby problemów z kontaktem z nim poprzez ten środek komunikacji)? Olszewska postawiłaby na nogi pół frakcji i zmusiłaby do współpracy zaprzyjaźnione wilkołaki, byleby tylko upewnić się, że de Vere jest cały. Przyjaciele to rodzina, którą sami sobie wybieramy, a rodzina powinna sobie pomagać i się o siebie troszczyć. Takie przynajmniej miała zdanie i gdyby powiedział na głos, że nikt by się nie stresował jego porwanie, to by dostał z gazety w ten głupi łeb.
Zaśmiała się razem z nim, kręcąc trochę głową. Kiedy obydwoje znali Doriena to faktycznie było zabawne jak łatwo dał się wtedy ponieść emocjom i pokazać, że wilkołaki faktycznie miały ten pierwiastek dzikiej, nieokiełznanej natury. Pewnie gdyby trafiła do pieca to nie byłoby nikomu do śmiechu, a tak to mogła powspominać te puste groźby, które rozwinęły się w całkiem dziwny sposób.
Prawie odpowiedziała, że mogłaby odwrócić uwagę Doriena w inny sposób, jakby potrzebował więcej czasu, ale jednak ugryzła się w język. Nawet jak to miał być tylko /żart to nie chciała, by pojawiły się jakieś dwuznaczności. Dorien to przyjaciel, przynajmniej oficjalnie.
Spoko, opowiem mu, eeee, jak babcia mojego sąsiada goniła mnie z miotłą po ulicy. Na pewno uzna to za bardzo ciekawe i będzie chciał poznać więcej szczegółów. — Wyszczerzyła się, bo była pewna, że wampir również chciałby dowiedzieć sie czegoś więcej.
Też tak uważam. Przyszłam po prostu odebrać swoje rzeczy, a to, że trzymał je w zamkniętej szufladzie biurka pod kluczem to już jego problem. — Wzruszyła ramionami i zastanowiła się chwilę, co jeszcze mogłaby dodać. — Przez te moje badania już wtedy ordo miało na mnie chęć, ale myśleliśmy, że to samcza duma tamtego typa. Pobił mnie w alejce i ukradł pendrive'a, którego potem musieliśmy wykraść z ich bankietu jak para super tajnych agentów. — Kto wie, moze gdyby wybrała taką ścieżkę zawodową to udałoby jej się poznać innego Brytyjczyka, żyjącego na co dzień w Paryżu?

_________________
You better run like the devil 'cause they're never gonna leave you alone
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.
Pod bożą opieką
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.

Cecil de Vere

Cecil de Vere
Liczba postów : 308
Otóż właśnie, Ida martwiłaby się o niego, gdyby wiedziała, że Cecil ma telefon, którego nie odbiera. Ale brak telefonu to brak nieodbierania, za czym szedł zupełny brak zmartwień! Czy to nie była genialna logika? Wcale nie taka, za jaką co poniektórzy mogliby chcieć panu de Vere spuścić łomot o podłożu reedukacyjnym.
Fakt faktem, gdyby Ida trafiła do pieca, to nikomu nie byłoby do śmiechu. Cecil musiałby jakąś vendettę uruchomić przeciwko Dorienowi, a naprawdę nie chciał tego robić. Kto wie, jeszcze by się okazało, że kilka pokoleń w dół dzieci ich dzieci dzieci zakochałyby się w sobie i wszystko skończyłoby się wspólnym płakaniem na ich dramatycznym pogrzebie?
- O, niewątpliwie. - zgodził się skwapliwie na proponowany przez Idę sposób odwracania uwagi wilkołaka.
- Brzmi jak bardzo interesująca historia, sam chętnie poznałbym ją bliżej. - zabrzmiałoby przekonująco, gdyby nie cieszył przy tym mordy.
Na jej kolejne przygody tylko westchnął ciężko.
- W tych czasach ludziom brakuje podstawowego szacunku do bliźnich, szczególnie kobiet, naprawdę. Jeden atakuje w alejce, drugi grozi wrzuceniem do pieca..! - pokręcił głową z żalem.
- Jeśli potrzebowałabyś coś znowu "pożyczyć" bez pytania albo wybić kilka zębów, to daj znać. Chętnie pomogę. Ostatnio mam mało ruchu. - zaoferował się usłużnie. Jak wiadomo, w podeszłym wieku ruch był wyjątkowo ważny dla utrzymania zdrowia, zarówno psychicznego, jak i fizycznego.

_________________

It ain't always what it seems
when you cling onto a dream
it ain't always there to please you

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Liczba postów : 1032
Ida zdecydowanie spuściłaby mu taki łomot. Fakt, że nie można się było z nim w ogóle skontaktować w normalny, prosty i szybki sposób sprawiał, że martwiła się o niego jeszcze bardziej. Skąd mogła wiedzieć, czy wpadł w sidła Ordo, czy może po prostu włóczył się po tych swoich katakumbach szukając Ghuli i innych wielkich stóp? Ciekawe, czy znalazł kiedykolwiek coś więcej niż meneli, narkomanów, obściskujących się nastolatków i być może kultystów oraz nadnaturalnych?
Być może to właśnie to zdarzenie, jakim byłaby kremacja na żywca panny Olszewskiej, sprawiłaby, że za kolejne kilka dekad rozegrałaby się historia w stylu Romea i Julii. Niestety, nigdy się nie dowiedzą. A szkoda!
Podobno byłam niemiła dla jej wnuczka. Nie moja wina, że nie umiał skakać w klasy. — Przekręciła oczami, uśmiechając się na to wspomnienie. Fakt, faktem - Maciek nie był najbardziej zwinnym dzieckiem, a to, że nie umiał przeskoczyć między narysowanymi kredą kwadratami, nie działał na jego korzyść. Nawet nie wyłapała, że Cecil być może nie chciał poznać tej historii aż tak bardzo. Miłe wspomnienie, nawet jeżeli wtedy ta szczotka była przerażająca. Długo jeszcze mówili na panią Jolę czarownica, bo przecież lubiła latać na miotle.
Widzisz, tak to już jest, kiedy pojawia się konflikt interesów. Równouprawnienie, kobieta może dostać w mordę tak samo jak facet. — Wzruszyła ramionami, bo fakt pobicia już jej tak bardzo nie ruszał. Nie, kiedy kilka miesięcy później pokazano jej, że to był tylko przedsmak tego, co Ordo potrafi robić nadnaturalnym.
Włamania nie są moją mocną stroną, ale zawsze możemy wybrać się na jakąś przygodę. Podobno podziemia Paryża skrywają wiele sekretów. Powiedział mi o tym pewien bardzo stary, bardzo zrzędliwy wampir. — Parsknęła śmiechem, nawet nie próbując być poważną i ukrywać do kogo piła.
Na chwilę zapadła cisza, którą przerywało tylko siorbanie słodkiej kawy w wykonaniu mało kulturalnej wampirzycy.
Tam było strasznie dużo krwi. I trupów. Prowadzili jakieś badania, ale nie jestem pewna nad czym. Aplikowali coś nadnaturalnym, co sprawiało, że umierali w męczarniach. — I znowu zrobiło się poważnie.

_________________
You better run like the devil 'cause they're never gonna leave you alone
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.
Pod bożą opieką
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.

Cecil de Vere

Cecil de Vere
Liczba postów : 308
Po pierwsze, o Cecila nie trzeba się było w ogóle bać. Owszem, Ordo może i było niebezpieczne, ale pan de Vere nie takie rzeczy już widział. Osobiście był zdania, że przetrwanie wieku dwudziestego kwalifikowało go do tego, by mógł czuć się pewnie nawet, jeśli wokół czaili się ludzie planujący zakołkować go i wyrzucić na słońce przy pierwszej nadarzającej się okazji. Czy miał rację? Pewnie nie, ale sam po prostu takiej możliwości nie uznawał.
Po drugie, Ida zupełnie nie doceniała katakumb i polowań na Wielkie Stopy! Traktowała to jak fanaberię, kiedy to były bardzo poważne sprawy! Cecil powinien kiedyś zabrać ją ze sobą na taki wypad, żeby przekonała się jak sytuacja naprawdę wyglądała. Może zobaczyliby jakiś okaz, który do tej pory wymykał się badaniom i panna Olszewska zostałaby gwiazdą świata nauki?
- Skakać w klasy, tak? To jakby splunął ci w twarz, masz rację. - pokiwał głową ze zrozumieniem, mimo że nie rozumiał tam zupełnie niczego. Świat dziecięcych zabaw był mu w tym wieku już bardzo daleki, a na ulicach osiemnastowiecznego Londynu nikt w klasy tak czy siak nie grywał.
Podrapał się po boku brody, kiwając głową na jej wynurzenia w temacie równouprawnienia.
- Może po prostu jestem za stary na takie ekscesy. Nie wiem gdzie to mnie stawia w świetle dzisiejszych prawideł i porządków, ale bicie kobiet w zaułkach, szczególnie dla zdobycia jakiś długopisów, wychodzi poza pojmowany przeze mnie sens relacji międzyludzkich. - westchnął. Co to się w tym świecie wyprawia?
Pokiwał jej palcem złowróżbnie, jednocześnie uśmiechając się dalej, jak gdyby nigdy nic. Stary i zrzędliwy, co? No, no!
Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale Ida wróciła do poważniejszych tematów i uśmiech spełzł mu z twarzy, a oczy zwęziły się.
- Domyślam, że podczas akcji nie udało się złapać żadnego z nich żywcem? - pytanie zabrzmiało wyjątkowo ponuro. Z jednej strony wolałby, gdyby wszyscy odpowiedzialni za skrzywdzenie Idy skończyli jako mokre plamy na ścianach, z drugiej jednak przydałby się jakiś żywy delikwent... Mógłby powiedzieć im więcej, zanim dołączyłby do reszty swoich ściekających powoli na podłogę kolegów.

_________________

It ain't always what it seems
when you cling onto a dream
it ain't always there to please you

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Liczba postów : 1032
Ida zawsze miała w sobie odrobinę lęku o bliskich. Nie ważne, czy jechali gdzieś w dłuższą podróż autem, lecieli na wakacje czy po prostu sobie żyli. Zawsze mieli napisać, że dojechali, dolecieli i odezwać się raz na jakiś czas, żeby była pewna, że jakoś sobie żyją. Nie to, że musiała znać problemy każdego z nich i zawsze musiała być o wszystkim informowana, po prostu żyli w takich pojebanych czasach, że brak dłuższego kontaktu zawsze wywoływał ciarki strachu gdzieś w okolicach jej karku.
Ida faktycznie nie doceniała katakumb. Były zimne, wilgotne i było w nich ciemno. Kompletnie nie rozumiała dlaczego ktokolwiek mógł do nich iść więcej niż raz, w celach turystycznych. Te czaszki na ścianach były przecież przerażające. Chociaż teraz, gdy influencerzy zrobili sobie z nich idealne miejsce na sesje zdjęciowe, nie szanując w ogóle ludzkich szczątków, to też atmosfera tego miejsca uległa zmianie. Na szczęście w godzinach, kiedy mogła już się pojawić w podziemiach Paryża, zwykli śmiertelnicy nie mieli wstępu. Lepiej i dla niej, i dla nich. Polowania w katakumbach na pewno były łatwiejsze, niż na otwartej przestrzeni. Chyba, że to były polowania na wielką stopę.
Wiedziała, że skakanie w klasy to coś, czego Cecil nie zna, ale nie zamierzała mu tłumaczyć dziecięcej gry. Głównie dlatego, że jak się o tym pomyśli, to nie jest zbyt ekscytująca rozrywka. Ciężko by jej było wytłumaczyć, dlaczego w ogóle traktuje się to jako zabawę, a nie sposób na karanie niesfornych dzieciaków. Musicie przeskoczyć klasy 20 razy na jednej nodze, zanim zaczniecie się bawić.
Nie dla długopisów. Dla dokumentów, danych. Wyniki badań ich interesowały. — Wyjaśniła, bo nawet nie pomyślała, że Cecil może nie kojarzyć pendrive'a. Dla niej to była codzienność, więc ominął ją taki szczegół. — Ale ogólnie to masz rację. Chyba bicie nikogo w zaułkach nie jest zbyt dobre. — Wzruszyła ramionami. Nie to, że była pacyfistką, w końcu sama wykradała dane, ale przynajmniej nikogo przy tym nie krzywdziła.
Kąśliwy stary wampir pokiwał palcem, ale chwilę później tematy zeszły na poważniejsze tony, więc palec zwiędł mu jak ten niepodlewany kwiatek na cmentarzu.
Nie wiem, byłam nieprzytomna, bo mi crinos ujebał nogę i straciłam dużo krwi. Potem średnio chciałam się dowiadywać co się udało dowiedzieć, opowiedziałam co widziałam i tyle. Gdybym się dowiedziała, że ktoś zginął po części dla mnie, chyba nie dało by mi to spać, więc nie poruszałam tego tematu. Guillaume czy Dorien, oni pewnie będą wiedzieli. Zabrali na pewno krew niektórych z nich. — Czy to nie było bardziej ekonomiczne? Buteleczka krwi zamiast żywego człowieka, którego trzeba chociaż częściowo karmić i gdzieś trzymać. Dla Idy przynajmniej było to trochę bardziej humanitarne.

_________________
You better run like the devil 'cause they're never gonna leave you alone
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.
Pod bożą opieką
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.

Cecil de Vere

Cecil de Vere
Liczba postów : 308
Cecil z powagą pokiwał głową. Tak, "pendrive" jako nośnik danych faktycznie miał więcej sensu, niż jako długopis. Przynajmniej w tej konkretnej sytuacji. Czasem zupełnie nie rozumiał, czemu ludzie upierali się przy nazywaniu nowych rzeczy tak podobnie do innych, już istniejących... Miało to może jakiś logiczny sens, ale za to potrafiło być koszmarnie uciążliwe, kiedy nie wiedziało się do końca o co w sumie chodzi.
- Zasadniczo się zgadzam, lepiej by było unikać bycia pobitym w zaułku, niezależnie kim się jest. - całe szczęście, że nie rozminęli się w tej kwestii!
Po zastanowieniu, może pan de Vere również powinien zacząć pilnować swoich bliskich nieco uważniej? Nie dotarł jeszcze do momentu, w którym czułby potrzebę do wysyłania im wiadomości z pytaniem, czy dotarli bezpiecznie do domu, za każdym razem, gdy wychodzili choćby do sklepu na rogu, ale po historiach opowiadanych przez Idę... Ech, powoli chyba zaczynał przekonywać się do idei osobistych urządzeń telefonicznych.
- To zrozumiałe. Nie czuj się w obowiązku wyjaśniać mi czegokolwiek. - pokiwał głową. Ostatnie, czego chciał, to sprawiać jej ból rozdrapując dopiero co zasklepiające się rany. Bycie przetrzymywanym gdzieś, być może torturowanym, sterroryzowanym i na skraju śmierci... Znał te uczucia i nie życzyłby ich żadnemu ze swoich pobratymców, a co dopiero tak drogiemu mu stworzeniu jak Ida.
Ale nie, o ludziach z Ordo Cecil nie myślał w sposób jakkolwiek humanitarny. Nie mówił o tym głośno głównie przez wzgląd na siedzącą obok dziewczynę, ale na jej miejscu z pewnością nie byłby podobnie co ona wyrozumiały.
- Mam nadzieję, że cała ta sprawa z Ordo nie będzie ciągnąć się długo. Jakkolwiek naiwnie to nie brzmi. - skrzywił się nieznacznie. Nie takie rzeczy ich rodzaj pokonywał w ciągu wieków... Należało jednak pamiętać również o momentach, w których bliski był wyginięcia, w dużej mierze przez przekonanie o własnej nienaruszalności.

_________________

It ain't always what it seems
when you cling onto a dream
it ain't always there to please you

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Liczba postów : 1032
To nie tak, że czuję się w obowiązku. Przecież o tym wiesz. Po prostu, jeżeli mam być szczera, mało pamiętam. — Przyznała się. Podobno to jest jeden z mechanizmów obronnych mózgu - kiedy dzieją się okropne rzeczy, po prostu je wypiera. Nigdy nie sprawdzała czy ta teoria to prawda, czy może jakieś wymysły nastolatków. W tym momencie nie miało to znaczenia, bo tak się właśnie czuła.
Być może Ida zgubiła się we własnych myślach, ale kompletnie nie żałowała Novus Ordo. Według niej, powinni wyrżnąć ich w pień, co do jednego. Jedynym problemem była możliwość, że ktoś z ich ekipy mógłby zginąć podczas ratowania jej. Nie znała niektórych, przykładowo Marcusa czy Theo, ale sam fakt, że wybrali się na tak niebezpieczną misję, między innymi też dla niej, stawiał ją w pozycji okropnej dłużniczki.
Nie spodziewałam się, że uda im się rozbić radę. Jakoś, nie wiem... Nie sądziłam, że mają aż tyle siły i sposobności do atakowania nas? Żeby odbić dwie dzielnice i to w taki sposób, że strach wejść tam chociażby zakupy zrobić czy do muzeum, bo zaraz ktoś cię śledzi. — Prychnęła trochę jak niezadowolony kot, który nie chce być głaskany. — Teraz mam wrażenie, że tylko rosną w siłę, a my, nie chcąc się ujawnić, w pewien sposób im na to pozwalamy. Jak odkryją ich siedzibę, chcę być osobą która kliknie czerwony guzik i zdetonuje ładunki. — Powiedziała dziwnym tonem, jakby przez chwilę się zapomniała, a przez jej postawę przemawiało jedynie ptsd. Odruchowo też zsunęła rękę ze stołu, by oprzeć ją o odgryzioną wcześniej nogę. Chyba należała jej się możliwość wciśnięcia guzika, prawda?
Jak chcesz możesz spróbować odczytać ze mnie wspomnienia. — Wysunęła nadgarstek w jego stronę.

_________________
You better run like the devil 'cause they're never gonna leave you alone
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.
Pod bożą opieką
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.

Cecil de Vere

Cecil de Vere
Liczba postów : 308
Pokiwał głową. Wiedział, ale mimo to chciał jej przypomnieć, na wypadek, gdyby jednak wypadło jej to z głowy. Podejrzewał, że odkąd wróciła, wiele osób chciało wyciągać z niej jak najwięcej szczegółów, z mniej lub bardziej istotnych powodów. Mogła być zmęczona, mogła się bać, albo po prostu nie chcieć wracać znowu do czasu spędzonego w siedzibie Ordo - Cecil nie winiłby jej za żadną z tych reakcji i nie chciał, żeby sądziła, że musi wyjaśniać mu więcej, niż to, do mówienia czego czuła się na siłach. Ostatnim, czego chciał, było wsadzanie swojego ciekawskiego palucha w jej świeżo gojącą się ranę. Nawet, jeśli ta rana była tylko w jej głowie. A może szczególnie wtedy?
Cecil podrapał się po karku, zamyślony. Nie był może fanem rady, która sprawowała władzę nad wampirzym społeczeństwem przed założeniem frakcji, ale nie znaczyło to jeszcze, że nie dostrzegał jej siły. Ida miała rację - nikt się tego wszystkiego chyba nie spodziewał.
- Nadal nie do końca rozumiem, jak w ogóle udało się im dojść do takiego poziomu. Dlaczego nikt nie zareagował wcześniej? - westchnął ciężko. Rada dała się im podejść jak dzieci we mgle, a Durand i jego bliscy współpracownicy widać wcale nie byli dużo lepsi w te klocki.
Uśmiechnął się do niej lekko, gdy wspomniała o dużych, czerwonych guzikach. Słowo honoru, gdyby jakiś istniał, to znalazłby sposób, żeby podać jej taki na srebrnej tacy i patrzeć, jak wciska go, obracając calutkie Ordo w perzynę.
Na jej wyciągnięty nadgarstek zareagował chyba trochę gwałtowniej, niżby tego chciał. Drgnął cały, wbijając spojrzenie w jej ramię, po chwili przenosząc je na twarz dziewczyny.
- Doceniam propozycję, ale nie wydaje mi się, żebym powinien to robić. - odpowiedział zmieszany, a w jego głosie znać było wyraźne napięcie. Nie wiedział co mógłby zobaczyć we wspomnieniach Idy, ale podejrzewał, że mogły się tam znajdować obrazy, których przyswojenie wywołałoby reakcje jego własnego organizmu, których naprawdę nie chciał przeżywać w niczyjej obecności. W czasie prywatnym, sam ze sobą zresztą też ani trochę.

_________________

It ain't always what it seems
when you cling onto a dream
it ain't always there to please you

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Liczba postów : 1032
Kiedy wróciła, odbyła rozmowę z Guillaume, a reszcie bardzo wyraźnie powiedziała, że nie chce o tym rozmawiać. Tak naprawdę niewiele osób mogło od niej usłyszeć co się wydarzyło i wszyscy byli jej w jakiś sposób bliscy. Cecil również znajdował się na tej liście, nie musiał obawiać się, że Ida nagle przestanie z nim rozmawiać, bo zapytał. Czym innym była próba rozmowy wywodząca się z troski, a czym innym potrzeba zaspokojenia swojej chorej ciekawości, nie ważne jakim kosztem. Tutaj na szczęście miała świadomość, że troska Cecila nie jest spowodowana czy podszyta jakimiś złymi chęciami, a ten po prostu naprawdę miał na uwadze jej dobro. I bardzo była mu za to wdzięczna.
Chyba nikt tak naprawdę nie był wielkim fanem rady. Wampiry o ponad 600 lat starsze od każdego kogo znała. Sadzające siebie na piedestale, by utrzymywać ład i porządek. Porządnie podsuwało to na myśl Volturich, brakowało im tylko Jane, która mogłaby torturować spojrzeniem za nieposłuszeństwo. Chociaż z tego co Ida słyszała, to rada miała gorsze sposoby na wyciąganie informacji i karanie. Na szczęście nie musiała się nigdy o tym przekonać, a także żaden z jej bliskich nie był uczestnikiem tego typu kary.
Rada miała warunki. Frakcja ma o wiele bardziej przejebane, bo zaczęła się rozwijać w bardzo kiepskim momencie. Połowa nie ufa Guillaume, ćwierć myśli, że to podstawiony przez ordo szpieg, który pozabija ich w nocy, a druga ćwierć najchętniej by wszystko przeczekała, żeby się przypadkiem w to nie mieszać. Byłam tą drugą ćwiartką, ale teraz wiem, że nie możemy liczyć, że nas to nie dotknie. — Powiedziała z zacięciem w głosie. Szybko też wycofała rękę, kiedy Cecil wyglądał jakby trochę spanikował i się odsunął. Rozumiała, dla wielu osób picie krwi to nie było takie hop-siup i nie dzielili się tym cennym płynem nawet z najbliższą rodziną.
Ale dość o mnie, co u ciebie? Mam nadzieję, że jak przyjdę to twoja gosposia znowu zrobi te pyszne cynamonki.

_________________
You better run like the devil 'cause they're never gonna leave you alone
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.
Pod bożą opieką
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.

Cecil de Vere

Cecil de Vere
Liczba postów : 308
Szeroko znanym faktem było, że Cecil należał do ciekawskich drani tego świata, z typu tych którzy pchali palce do paszczy przemieniającego się wilkołaka, żeby sprawdzić jak szybko ewoluowało mu uzębienie. Z drugiej strony jednak nie był przy tym na tyle okrutny i bezmyślny, by pakować się z butami w traumę drogiej sobie osoby. Potrzebował tych informacji, by być w stanie pomóc z ochranianiem bliskich, ale nie za cenę dokładania im cierpienia.
Zabawna sprawa, ale pan de Vere zrozumiałby porównanie rady do rodziny Volturi, gdyby Ida postanowiła takim rzucić na głos... Może lepiej dla wszystkich więc, by tego jednak nie robiła? Jeszcze wypłyną jakieś dodatkowe informacje, których żadne z nich raczej nie chciało w tej chwili poruszać.
Pokiwał głowa, słuchając Idy uważnie. Może była młoda i niedoświadczona w wielu kwestiach, ale jednocześnie miała niepodważalnie więcej wiedzy na temat bieżących spraw związanych z rozwiązaniem rady, życiem frakcji i problemami z Ordo niż Cecil. Głupotą byłoby ignorowanie jej zdania w tych sprawach.
- Wiesz, że najchętniej też bym się w te sprawy polityki nie mieszał, ale obawiam się, że to przestało być możliwe już jakiś czas temu. - westchnął, wtrącając swoje trzy grosze do rozmowy. Rozumiał, że część osób mogła nie ufać Guillaume'owi, ale istniały chyba ważniejsze kwestie niż to, prawda?
- Im więcej osób będzie się przed dołączeniem do frakcji opierać, tym większe pole do popisu w wyłapywaniu ich dostanie Ordo. Myślę, że wydarzenia ostatnich miesięcy pokazały też dość jasno, że nie da się tego po prostu "przeczekać". Nie zamierzam siłą zaciągać nikogo w szranki frakcji, ale nie zaszkodzi przynajmniej poruszyć tego tematu przy okazji rozmowy z tym czy innym niezrzeszonym, jeśli nadarzy się okazja.
Chwila stresu związanego z propozycją picia krwi Idy została prędko zniwelowana kolejnym pytaniem dziewczyny. Co u niego? Uśmiechnął się lekko, mimowolnie.
- Byłem ostatnio trochę zajęty... Różnymi sprawami. Swoją drogą poznałem jednego wampira, który jak sądzę nie należy do frakcji. Będę musiał go o to zapytać. Doktor Vanin, nie wiem czy kojarzysz. - nie, wcale nie unikał opowiadania jej o swojej znajomości z pewnym młodocianym wilkołakiem. Nie, żeby planował to przed nią, czy innymi swoimi znajomymi, ukrywać ale... Poznają się prędzej czy później i tak. Już Cecil o to zadba.
- Pauline na pewno się ucieszy słysząc, że wywarły na tobie takie wrażenie. Moje drzwi zawsze stoją dla ciebie otworem. - odparł, przypominając jej przy okazji, że zawsze była w jego posiadłości mile widziana. Pozostawało mieć nadzieję, że któregoś dnia nie trafi na jakąś nie do końca przyzwoitą scenę, pojawiając się tam.

_________________

It ain't always what it seems
when you cling onto a dream
it ain't always there to please you

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Liczba postów : 1032
Gdyby Cecil wiedział kim są Volturi, zdecydowanie Ida nie byłaby tak wyrozumiała jak on i wyciągnęła z niego wszystko. Skąd to wiedział, z kim oglądał, DLACZEGO NIE Z NIĄ? Faktycznie, miłym zrządzeniem losu było więc to, że założyła, że de Vere nie zrozumie porównania i je przemilczała. Niedługo i tak się przekona jak bardzo Makoto udało się to, co jej nie wyszło. Może za mało się starała? Biedny Cecil, będzie teraz atakowany z dwóch frontów.
Polityka to taka dziedzina, że zawsze będziesz z nią związany, czy tego chcesz czy nie. — Wzruszyła ramionami. Nie ominęła żadnych wyborów w Polsce, odkąd uzyskała prawo do głosowania. I fakt, że wampiry chyba nie znały słowa demokracja, nie oznaczało, że nagle decyzje osób na wysokich stołkach jej nie dotyczyły. Przekonała się o tym boleśnie, patrząc na stan swojej nogi.
Ludzie są uparci. Myślą, że jak dołączą do frakcji to Guillaume będzie za nimi biegał, założy im podsłuch i kamery, codziennie będzie robił testy z krwi na obecność różnych substancji, a na koniec jeszcze wyłoni się spod łóżka, by sprawdzić czy twój kochanek to czysty rasowo wampir. Jedyne o co mnie poprosił, to o opowiedzenie co się działo w bazie ordo. I zasugerował, że mogłabym oddać mu trochę krwi, by mógł zobaczyć wszystko na własne oczy, gdybym ja pominęła coś w moich oczach błahego, a co mogłoby być istotne. Zaproponował za to treningi, bezpieczne mieszkanie tutaj, w siedzibie... Wcześniej dał mi własny lab, pracę i możliwość rozwoju z zachowaniem praw autorskich, nawet jeżeli to co robię, robię dla dobra frakcji. Nie widzę zbyt wielu minusów. Z kim się przyjaźnię też nie sprawdza. — Przewróciła oczami, bo od kilku miesięcy słyszała jakąś plotkę, że frakcje to są bardzo przeciwko wszelkim przyjaźniom czy związkom międzyrasowym. Nie wiedziała skąd się wzięła, może ktoś próbował przyprowadzić swoją wilkołaczą żonę do zbrojowni frakcji, by pokazać jej ściśle tajne bronie? To nic dziwnego, że nie został wpuszczony. Nawet jeżeli sam Durand był konserwatystą, to ona tego nie odczuła. Chyba ci wszyscy ludzie nie żyli nigdy w tym samym kraju co Konfederacja.
Ida trochę błędnie zinterpretowała ten uśmiech, co nasunął się Cecilowi na usta.
Czy wpadłeś w końcu na ślad wielkiej stopy? — Następnie zastanowiła się trochę, bo coś jej grało, ale nie wiedziała w którym kościele. — Chyba był wtedy w siedzibie Ordo. Jak mnie uratowali. Nie jestem pewna, szczerze mówiąc, ale nazwisko słyszałam. — Odpowiedziała szczerze, bo co więcej mogła dodać?
Uważaj, bo jeszcze skorzystam i będziesz narzekał, że zmuszam cię do oglądania filmów dla nastolatek. — Zażartowała, ale szybko zmieniła temat. — Babcia Jadzia robi tylko tradycyjne drożdżówki z kruszonką, ale pewnie by ci posmakowały. Mogę cię kiedyś zabrać do Polski. — Uśmiechnęła się. Jej rodzina już nie pytała o tych dziwnych, staroświeckich, przystojnych i bogatych mężczyzn, którzy byli w jej otoczeniu. Dłużej się zastanawiając, znała bliżej tylko trzy wampirzyce, z czego do babci zabrałaby tylko Halide. Nie zastanawiała się w sumie, dlaczego odsetek kobiet wśród nieśmiertelnych był niższy niż mężczyzn. Czyżby im mniej zależało na życiu wiecznym?

_________________
You better run like the devil 'cause they're never gonna leave you alone
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.
Pod bożą opieką
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.

Sponsored content


Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach