31 III 2023 - Toutes les brebis et tous les bandits, on ira tous au paradis

2 posters

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633
First topic message reminder :

Toutes les brebis et tous les bandits, on ira tous au paradis

All the sheep and all the bandits, we'll all go to heaven


Data: 31 marca 2023
Opis: Zadanie eventowe pt. "I POD DYWAN!".




Utwór płynął z głośników radia w samochodzie Sahaka, a Constanza, która podłączyła swój telefon do odbiornika aby móg puszczać w nim muzykę ze swojego konta na Spotify, śpiewała razem z Polnareffem. Wracali właśnie z Le Théâtre le Palace, gdzie już od kilku miesięcy odbywał się multimedialny pokaz poświęcony znanemu autorowi. To była ostatnia noc tej wystawy i następnego dnia kreacja miała zniknąć z oferty. Connie uznała happening za doskonały pomysł na spędzenie piątkowego wieczoru. Teatr znajdował się zaledwie dwadzieścia minut od ich domu, bilety były śmiesznie wręcz tanie, immersyjna sztuka wprowadzająca w świat snów i marzeń składała się z muzyki oraz obrazów wyświetlanych dookoła widzów, nie płasko na ścianie, lecz przestrzennie - było to zatem coś zdecydowanie innego, niż wyjście do galerii czy kina. Nowoczesna technologia użyta przy wystawie i ruchome obrazy przyciągnęły wampirzycę jak ćmę do światła.
Już w środku specjalnie przygotowanego pomieszczenia Connie podśpiewywała sztampowe radiowe hity pod nosem i Sahak przyłapywał ją na rytmicznym dyganiu, lecz kiedy weszli do samochodu cała zabawa zaczęła się od nowa, bo „dawno go nie słuchała i musi jeszcze raz”. Puściła płytę Polnarévolution, która umilała im - a przynajmniej jej - czas stania w małym korku przed rondem Pl. De Roubaix. Piosenka była bardzo ironiczna, gdy wesołą melodyjkę śpiewała niewierząca morderczyni. Wszyscy pójdziemy do nieba, nawet ja. Błogosławieni i przeklęci, owieczki i bandyci, ci co wierzą i ci co nie, chrześcijanie i poganie, psy, rekiny i dziwki.
— Jak ci się podoba taka forma spektaklu? Obrazy na wszystkich ścianach, podłodze i suficie...? — Była wyraźnie rozentuzjazmowana doświadczeniem i chyba trochę obawiała się usłyszeć, że Tigran nie bawił się dobrze.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Wampir dowiedział się czym są Rap Battle od syna Constanzy w 2012 roku, gdy jadąc na robotę , Maurice opowiadał o twórczości Eminema, razem z przykładami utworów z odtwarzacza samochodowego, tłumaczeniami tekstów i filozofią życiową rapera. Jego imię Sahak początkowo odczytał jako nazwę popularnych drażetek MM's. Niezbyt znał się na współczesnej muzyce.
Sahak Darbinyan — przedstawił się w końcu, gdy rozmowa między jego narzeczoną i jej pracownikiem ucichła. Myślał od dłuższego czasu o ilości tytułów, jaką mógł stworzyć, rodem Sułtanów Osmańskich. Nocny Wędrowiec, Wszechojciec, Głowa Rodu, dawniejsze, jak Czarny Wilk, obecnie mało poprawne w związku z jego zadrą z Marcusem. Dyplomata, opiekun, niedługo mąż. Im dłuższa rozciągała się linia słów, tym bardziej patrzył na nią pobłażliwie. Po prostu Sahak Darbinyan, wiecie kim jestem.
Uścisnął szybko wyciągniętą dłoń, pewnym uściskiem, ale bez specjalnego przedłużenia. W końcu spieszyli się. Zetknął na Constanze, czekając na rozwój wydarzeń.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Operator zapewnił, że bardzo mu miło, ale zniechęcony rzeczowością pary nie zadawał więcej pytań. Usiadł z powrotem przy biurku, złapał za mysz i zaczął przeklikiwać się przez foldery z materiałami zebranymi przez jego i Constanzy śledczych. Spieszył się, w końcu chodziło o zdrowie bądź życie człowieka. Spisanie Everarda Sartre na straty stanowczo nie leżało w jego gestii. Nie był Bogiem.
Ani Wampirem.
— Straszny się zrobił z tego galimatias. Spodoba się pani.


~***~


Około pół godziny później Sahak i Renata, znów za deską rozdzielczą samochodu, dojeżdżali do dzielnicy zamieszkania Ansela Romilly - osobliwej persony podejrzanej o wtajemniczenie. Przez całą drogę telefon wibrował dodatkowymi szczegółami nadsyłanymi przez Weylanda. Mieli już dokładny adres, personalia sąsiadów i zarządcy wspólnoty, zdjęcia budynku z zewnątrz, z zaznaczonymi na żółto oknami należącymi do mieszkania mężczyzny; lokum Ansela znajdowało się na parterze. Jak powiedział operator, kurtyny praktycznie zawsze były zasunięte, w dzień czy w nocy, w zimno czy ładną pogodę, bez znaczenia. Ale sąsiedzi również często zasłaniali okna. Nic przesadnie dziwnego - problem leżał po prostu w tym, że obserwator nie bardzo miał jak sprawdzić, co działo się wewnątrz.
— To chyba gdzieś tutaj…? — Podniosła nos znad telefonu i wyjrzała za szybę. — Przejedźmy przecznicami i tam wokół tego placyku, Sartre musiał parkować gdzieś w pobliżu, z widokiem na front bloku.
Historia rzeczywiście okazała się nieco bardziej pokręcona niż to, co jako wstęp opisała Tigranowi Narine. Wścibska sąsiadka, monitoring osiedlowy, której szpiegowaniem zniesmaczeni byli po równo sąsiedzi jak i policja, mogła wcale aż tak nie dramatyzować w swoich donosach na komisariat. Po kilkutygodniowej obserwacji obiektu okazało się, że podejrzany rzeczywiście zapraszał do domu ludzi, którzy w magiczny sposób przepadali i już nie wychodzili, ani drzwiami klatki schodowej, ani oknami mieszkania. Najczęściej były to kobiety. Ponadto Sartre zauważył, że raz na kilka dni pod blokiem pojawiał się również ktoś, kto raczej tam nie mieszkał, a jedynie odwiedzał: jakiś nieznajomy osobnik w czarnej kurtce, szaliku i kaszkiecie, z dużym plecakiem, który przed wejściem mężczyzny do budynku wyglądał na pusty, natomiast przy wyjściu - mężczyzna wyglądał, jakby dźwigał na sobie duży ciężar. Wchodził, po godzinie wychodził, przepadał na trochę i wracał po paru dniach, w takim samym ubiorze, z tym samym plecakiem, najpierw pustym, potem pełnym.
Renata spytała Weylanda, czy zdołali już ustalić personalia mężczyzny w kaszkiecie, lecz odpowiedź była negatywna. Gość przybywał wieczorem gdy było ciemno i miał zasłonięta twarz, Everard chyba się z nim nie skonfrontował, by móc zrobić jakieś zdjęcia z bliska.
Co się natomiast tyczyło obserwowanego delikwenta Romilly, to tutaj Weyland rzucił na stół gorący konkret: facet wyparował. Cała jego aktywność na social mediach, posty, relacje, rolki, streamy na żywo, odpowiedzi na komentarze - wszystko, co zwykł robić regularnie, ustało tego dnia. Daty ostatniego logowania na konta społecznościowe wskazywały na kilka godzin przed tym jak Everard Sartre ostatni raz odpowiedział na alarm i potwierdził w systemie, że trwa na posterunku.
Miejsce odnotowania ostatniej aktywności funkcjonariusza wskazywało wnętrze budynku. A potem cisza. Zarówno po stronie obserwowanego, jak i obserwującego.
Mieli więc dwie postaci, które nagle w dziwny sposób zniknęły ze sceny, oraz całkiem nowy trop wiodący do niezidentyfikowanego mężczyzny w czarnej kurtce. A także eleganckie ubrania, starannie wyprostowane buty i zawartość bagażnika samochodu Sahaka jako jedyny inwentarz do dyspozycji w sytuacji, której z pewnością nie planowali na ten wieczór.

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Sahak należał do tych wampirów, które były przezorne, zawsze ubezpieczone, ale jego przygotowanie też miało swoje granice, głównie zdrowego rozsądku i bezpieczeństwa, w razie gdyby z jakiegoś powodu zatrzymano go do kontroli i sprawdzono bagażnik. Nie było to wcale takie nieprawdopodobne, zwłaszcza gdy przejeżdżało się koło lotniska, a służba celna dostała jakiś cynk i robiła łapankę. Dlatego cały ekwipunek wampira składał się ze sportowej torby z ubraniami na zmianę, maski z filtrem, z wiadomych powodów, szlifierki kątowej i metalowej butelki, która była sprytną lodówką na jedną porcję krwi. Nic, co od razu wzbudzałoby czyjeś podejrzenia, zwłaszcza w zestawieniu ze szorstkimi dłońmi Tigrana i jego sylwetką, sugerującą regularną siłownię i pracę fizyczną.
Od biedy mógł komuś przywalić półtorakilogramową gaśnicą. Zmiażdżyć czaszkę, aż szara maź mózgu zmiesza się z kośćmi i krwią, a gałki oczne będą trzymać się na ostatnich niciach układu nerwowego i krwionośnego, o ile nie zostaną zgniecione. Ludzie byli z natury bardzo wrażliwi na wszystkie urazy w okolicach czaszki, co sprawiało, że byli tak łatwi do pacyfikacji, w większości wiecznej. Dużo trudniej było otumanić ich tak, aby później byli w stanie mówić składnie i przeżyć.
Przytaknął jej, parkując.
W psychologii współczesnego człowieka ciężko przesadzić z wagą znaczenia słowa dom. — powiedział do niej, otwierając jej drzwi do samochodu, aby mogła wysiąść. — Ze wszystkich rzeczy stworzonych ręką człowieka, dom, czy to budynek, czy jurta, jest tym, na którym polegamy najbardziej w kwestii przetrwania. — Wystawił swój łokieć dla Narine, aby mogli dalej udawać normalną parę w średnim wieku, która wraca z jakiegoś wyjścia. Czyli tak naprawdę grali siebie samych sprzed telefonu alarmowego, jeśli trzysta lat z nakładką można liczyć jako wiek średni. — Żadna inna istota nie przykłada takiej wagi do stworzenia trwałego schronienia, nawet jeśli najbliżej jest ptactwo. Tylko my nadajemy domu takie znaczenie.
Mówił, ale skanował otoczenie, w podwyższonym stanie gotowości widocznym w nieznacznym napięciu ramion i lekkim zmrużeniu oczu.
Szukał okna oraz, może tego bardziej, podejrzanej aktywności na ulicy.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

— Pod kątem psychologicznym, owszem. Racja. Ale potrzeba posiadania schronienia to instynkt, nie emocja. I pewne gatunki w osobliwy sposób przywiązują się do miejsc, nawet jeśli przeczy to ekonomii przetrwania.
Sąsiedztwo nie wzbudzało podejrzeń większych niż każde inne blokowisko po zmroku; gdzieś słychać było rozmowy i śmiechy grupy młodzieży, stosunkowo kulturalnej jednakowoż, bez przecinkowania bluzgami co drugie słowo i odgłosów butelek tłuczonych o bruk. Światła w części mieszkań nadal były zapalone, przebijały mdło przez welony firanek i przez szparki między roletami. Ktoś w samych plastikowych kapciach, basenówkach takich samych, jakie Sahak trzymał kiedyś w kamienicy dla przychodzących gości, wyszedł wyrzucić śmieci do pobliskiego domku z okratowaną bramką na klucz udzielany wyłącznie mieszkańcom konkretnych budynków. Jeśli ktoś przechodził chodnikiem, to z bardzo rzadka, i zwykle byli to ludzie pilnujący własnych spraw, spieszący do domów po długim tygodniu pracy, bądź dopiero wychodzący na miasto odżywające w piątkowy wieczór. Mało ruchu, żadnych podejrzanych postaci.
— Żółwie morskie — mówiła dalej, prześwietlając stojące na parkingach i poboczach samochody w poszukiwaniu ciemnego Renault Clio z określonym numerem rejestracyjnym, należącego do Sartre. — Przemierzają szalenie wielkie odległości, żeby złożyć jaja na ziemi, na której się wykluły, i nigdzie indziej na świecie. Para bocianów wracając z migracji co roku wybiera dokładnie to samo gniazdo. Błazenki spędzają całe swoje życie w ścisłej symbiozie z jednym ukwiałem i rzadko kiedy odpływają od niego na odległość metra czy dwóch. Jeśli z jakiegoś powodu stracą połączenie ze swoim ukwiałem, muszą od nowa nabywać odporność na substancje drażniące wydzielane przez jego czułki.
Budynek, który był ich celem, majaczył na widoku. Z miejsca, gdzie znajdowały się wampiry, okna na parterze były lekko przysłonięte przez rachityczne, osiedlowe drzewka i wiecznie zielone żywotniki, ale po kilku chwilach marszu Sahak mógł stwierdzić, że w mieszkaniu Ansela wszystko było pogaszone, za to u sąsiadów było całkiem jasno.
— Niesamowicie to ciekawe: mieć dom, który żyje. Żyć w innej żywej istocie, zjadać jej martwe czułki, nabierać odporności na jej jad i chronić się w jej otworze gębowym. Nie kojarzy ci się to z czymś, mon amour? — spytała, mrużąc oczy w powierzchownym humorze, który przyoblekał jej napięcie jak fałdy togi opływały ciało. — Brzmi trochę jak my.
My, wampiry i familianci, którzy pozwalali na pożywianie się na swoich ciałach, w zamian za ochronę i perspektywy. My, ja i ty, którzy znaleźliśmy schronienie wzajemnie w swoich ustach, ciałem i krwią, dosłownie.

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Czasami powrót do domu był bardziej bolesny, niż trwanie w samotności, bo bardziej niepewny. Zmuszał do zmierzenia się z tym, co zostało w we wspomnieniach i tym, co pozostało tak naprawdę. Zwłaszcza gdy myśli się, że dom już od dawna nie istnieje, że tęskna modlitwa, rzucana na morze, nie ma już adresata i jest niesiona na skrzydłach albatrosa w nieznane, na zawsze zagubiona w ptasiej poczcie. W powieściach ludzkie serca pękają i umierają, i na tym się kończy. Ale w prawdziwym życiu nie umieramy, kiedy umiera dla nas wszystko, co sprawia, że ​​życie jest jasne.
To była największa tragedia i, w ich wypadku, największe błogosławieństwo.
Miliony kilometrów, jakie pokonali, tysiące dni podróży bez świadomości celu, jakim był ich dom, była ta druga osoba. Zderzenie z rzeczywistością, z represją uczuć, które na nowo rozkwitły, zasuszone twardymi cierniami w sercu, pod odgłosami strzałów. Kiedy twoja miłość nie wie, że jest twoja. Gdy wreszcie nie ogranicza nic, aby dotknąć zmarszczek i uśmiechu, nic oprócz siebie samego. I okazuje się to być największą przeszkodą w przekraczaniu progu domu.
Też sądzę, że bliżej nam do bocianów, powracających do gniazda, niż osób, stanowiących próbkę badawczą tamtego artykułu. — Narine była jego domem. Rozlewającym się cieniem katedry o północ. Na ołtarzach był jej sługą, sługą swojej nieśmiertelnej, bladej, idealnej. Na ich miłość posągi świętych zamykały oczy. Gdy rozrywali swoją skórę, gdy osuszała go do melodii starożytnej modlitwy płynącej z jego ust. Nie było wiadomo, gdzie on się kończy, a gdzie ona zaczyna.
W końcu βρῶσις etymologicznie pochodzi od słowa martwy. I prowadzi do śmiertelny. W jednym jednak rozumowanie starożytnych greków jest błędne. Określają bogów jako ambrotoi. Niejadalnych. To nie prawda.
Przyjrzał się frontowi kamienicy, jakby chciał dostrzec ruch w oświetlonych oknach.
Mamy dane na temat tych sąsiadów? — wskazał palcem na okno. — Możliwe, że te mieszkania są połączone? Możemy udawać, że jesteśmy zaproszeni do Ansela i pomyliliśmy numery.
Byli ubrani do roli.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Narine wysunęła z kieszeni telefon i pobieżnie przescrollowała nadesłane informacje.
— Hmmm. Tak zróbmy. Najwyżej będziemy dzwonić do skutku. O mieszkańcach wiemy tylko tyle, że na czwartym piętrze mieszka trójka dosyć aktywnych studentów, a pod jedynką jakaś młoda czarnoskóra kobieta, wnuczka dawnego zarządcy budynku. Sartre mówił, że ta namolna sąsiadka od raportów też mieszka na parterze. Może to jej okna? — Podniosła wzrok znad wyświetlacza i spod zmarszczonych brwi spojrzała w przysłonięte okna, z których sączyło się światło. — Eulalie Garçon. Lat 68. Emerytowana kwiaciarka. — Przesunęła ekran palcem jeszcze kilka razy w poszukiwaniu konkretnych numerów mieszkań. — Spytam Weylanda. Albo możemy sprawdzić, czy nie mają nazwisk na domofonie.
Wprawdzie ludzkość ogarnięta manią zachowania anonimowości przestała już umieszczać karteczki w intercomach, ale kto wie, może im się poszczęści.
— Martwi mnie, że nie widzę nigdzie auta.
Na razie musiała to zostawić, wchodzili właśnie na podwórze blokowiska. Z jakiegoś jednak powodu intuicja mówiła jej, że to istotny fragment układanki i pominięcie go jątrzyło niczym to swędzące miejsce na ciele, którego nie można było podrapać.

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Zmarszczył brwi, zerkając na zegarek. Imitujący zwykły, smartwatch wyświetlił na cyferblacie godzinę, która nie była jeszcze podejrzanie późną, ale jednocześnie już raczej nie typową dla emerytowanych kwiaciarek, aby nie oszczędzać światła w kryzysie energetycznym i przy takich cenach prądu. Sahak nadal nosił swój zegarek na dewizce, ale skłonił się ku prośbom Narine, aby używać tego, który wysyłał jej dane o jego funkcjach życiowych.
Ktoś posprzątał — powiedział mężczyzna tym samym tonem, jakim recytował Dies Irae, nieco płaski i nieco żałobny. Podeszli do klatki schodowej i jak mogli się spodziewać, domofony były z tych nowoczesnych, gdzie zamiast przycisków przy nazwiskach, znajdowała się numeryczna klawiatura. Zdecydowanie im to nie pomogło. Na szczęście klamka należała do tych, które mógł odpowiednio przekręcić i zepsuć zamek.
Kocham cię — powiedział znikąd, ujmując jedną dłonią jej twarz z psotnym błyskiem w spojrzeniu, tak rzadkim w ciemnościach jego osoby, by ją żarliwie pocałować. Drugą ręką zaś chwycił za klamkę i tak mocno szarpnął, że zamek poddał się, a ciepło klatki schodowej lekko ogrzało ich twarze. Nie przedłużał zbytnio chwilowego oddania się uczuciu, w końcu mieli zadanie do wykonania.
Pchnął drzwi dłonią, tak aby otworzyły się na oścież, aż zatrzymają się na blokadzie i uruchomi fotokomórka ze światłem. Gdy już upewnił się, że w wejściu nie czyha nic, co mogłoby jej zagrozić, zaprosił ją gestem do środka. Teraz on był jej protektorem.
Nawiedziła go myśl, że lojalność to takie piękne słowo, wielu chciało być lojalnym jakiejś idei, ale prawda leżała w mroku lojalności. Jeśli jesteś tak lojalny, jak on wobec swojej narzeczonej, jesteś nielojalny wobec wszystkiego innego. Tego jednak nie musi wiedzieć nikt poza nią.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Przestrzeń komunalna zbudowana była nie na planie prostokąta, jak w większości kamienic, lecz na planie krzyża o kształcie mniej-więcej zbliżonym do flagi Anglii; naprzeciwko drzwi wejściowych serpentyna schodów pięła się na piętra, a przed nią, w poprzek, biegł długi korytarz w obydwie strony. Renata i Sahak minęli skrzynki na listy, sprzęt gaśniczy i tablicę ogłoszeniową wspólnoty, a kiedy znaleźli się na skrzyżowaniu, mogli zobaczyć dokładniej rozkład mieszkań.
Po prawej, przytulone do klatki schodowej, było mieszkanie oznaczone jedynką, i dalej numeracja na drzwiach rosła wedle ruchu wskazówek zegara: po prawej od jeden do cztery, po lewej od pięć do osiem.
— Ansel mieszka pod szóstką — szepnęła, gdy już otarła z kącików ust lekko rozmazaną pocałunkiem szminkę.
Po drodze na koniec korytarza minęli drzwi, za którymi wyraźnie słychać było dźwięki telewizora nastawionego na powtórkę jakiegoś głupiego teleturnieju, a ponadto bardzo ciężko było oprzeć się wrażeniu, że ktoś za nimi stoi i nasłuchuje. Renata miała wrażenie, że włoski elektryzują się jej na karku i na moment jakoś bezwiednie spowolniła swój chód w pół kroku, rzucając napięte spojrzenie prosto w wizjer.
Nie zatrzymała się jednak, szła nadal za Sahakiem, trzymając się bardzo blisko jego boku. Mieszkania sześć oraz siedem naprzeciwko wyznaczały ślepy zaułek korytarza.
— To co, jeszcze raz? — poruszyła sugestywnie brwiami, mając na myśli powtórkę z pocałunku z włamaniem. Sahak mógł uznać, że żartowała, ale tylko po części.

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
W naszym wieku, tak gorszyć sąsiadów? — zapytał, dla odmiany po francusku, przez jego twarz przebłyskiwała ich sąsiedzka przykrywka państwa Bélanger. Mówił tak, jakby chciał, aby zostali zrozumiani i usłyszani przez wścibską panią lub kogoś, kto czaił się pod drzwiami, ale nie dość głośno, aby było to teatralnie wyolbrzymione i sztuczne. Raczej ktoś, kto nie przejmuje się opinią swoich sąsiadów dość mocno, aby zachować ciszę, ale dostatecznie, aby nie być przykrym sąsiadem.
Zamiast poprzedniego manewru jednak zanucił kilka nut tango, bardzo cicho, jakby wstępne melodie do kroków, których nie miał słyszeć nikt inny. Nic tak nie pokazywało napięcia i agresji pożądania, jak ten taniec, idealnie, aby zamarkować uderzenie kimś o drzwi w pasji. Zagarnął do siebie Narine, w znajomych krokach, zaborczych, przesuwając ją tak, aby stała przodem do drzwi, stanowiąc barierę pomiędzy drzwiami, wnętrzem mieszkania, a swoją ukochaną. W ekspresyjnej manifestacji uczucia, niemal filmowego początku gry wstępnej, uderzył całą siłą ciała w drzwi, pozbywając się w ten sposób zamka, który mógł blokować im wstęp. I drzwi, zawias chrupnął, ale jeszcze się trzymał. Na ślinę i modły Sahaka.
Pierwsze co zrobił, to zaciągnął się zapachem, odchylając głowę od Narine. Chciał wiedzieć, co go czeka. Jaki krajobraz malował się wewnątrz lokum. W razie czego ukochana miała możliwość ucieczki. Czy od tego, co było w środku czy od niego samego.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Każda okazja do bliskości elektryzowała, sprawiała, że gęsta, zimna krew zaczynała tętnić szybciej w żyłach Moreau. Pieszczoty dla niepoznaki, teatrzyk przygryzania warg, taniec dla niewidzialnej widowni, ze świadomością, że każdy ich ruch mógł być śledzony przez wizjery w drzwiach – namiętność, zamiast rozpraszać i odwodzić od głównego celu, przeciwnie, sprawiała, że Constanza czuła się jak prawdziwy drapieżnik królujący na swoim rewirze. Na koniec tanga przylgnęła do Tigrana tak ciasno, że bez większego wysiłku była w stanie zajrzeć mu przez ramię do środka, mogła też cmoknąć go w odsłoniętą szyję. Gdyby nie warstwy ubrań, czułby na własnym ciele, jak bardzo waliło jej serce.
Polowanie i erotyka, nieśmiertelne połączenie. Dwie strony tej samej monety.
Powitała ich – ależ niespodzianka! – ciemność, rozproszona tylko przez tyle światła, ile zdołało wpaść przez przestrzenie między futryną a sylwetkami Sahaka i Renaty. Zapach mieszkania, które zdecydowanie było zamieszkane i używane, przytulne nuty kurzu, męskiego potu i wody kolońskiej z sypialni, duchota niewietrzonych pomieszczeń. Kwaskowaty odór śmieci proszących się o wyniesienie najpóźniej jutro. Resztki jedzenia odłożone na zlew, worek z zamawianą chińszczyzną. Cała ta mieszanina trąciła czymś bardzo znajomym: życiem, a jednocześnie elementami obcymi, na zaistnienie których Tigran i Narine nie pozwalali sobie w swoim własnym mieszkaniu, ponieważ byli na to zbyt pedantyczni i poukładani. Widzieli sofę, na oparciu której wisiały znoszone ubrania, na podłodze przed wejściem do łazienki gniazdko z dresowych spodni. Na wieszaku wisiała cienka kurtka, na podłodze kilka par butów na różne okazje. Wszystko wyłączone. Ani żywej duszy, ale też i zapachu śmierci nie było czuć.
A przynajmniej nie takiej z rodzaju zleżałych…
Pustka. Cisza. Statyczność.
To dzięki nim właśnie usłyszeli bez przeszkód, że drzwi pod piątką otwierają się po cichutku i ktoś za ich plecami skrada się bardzo miękkim, posuwistym krokiem. Chód starszego człowieka w bamboszach.

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
I jemu serce biło jak szalone, z dwóch powodów. Pierwszym była po prostu Narine; gdy osoba którą kochasz, jest uosobieniem bóstwa, wcieleniem całej wiary, jaką posiadasz, obcowanie z nią jest jak religijna ekstaza, mieszanka duchowego i fizycznego uniesienia. Drugą kwestią był ekshibicjonizm, do którego nie był zupełnie przyzwyczajony. Przez długi czas ukrywali swój związek, a intymność utrzymywali w bardzo konkretnych przestrzeniach, wolnych od świadków. Nawet pocałunki miały swoją wagę sakrum. Dlatego wszelkie formy publicznego okazywania zażyłości powodowały u niego nowy rodzaj ekscytacji, nawet jeśli daleko temu do skopofilii czy wojeryzmu z ich strony. Nadal miał granice i to dość pobożne.
Chyba padliśmy ofiarą podwójnego najmu, moje serce — powiedział Sahak po francusku, słysząc szuranie, które pojawiło się w tle. Sam miał ograniczony widok na wnętrze, stojąc bardziej plecami do środka, niż bokiem i nadal opierając się o drzwi, jakby pilnował, aby nikt nie zauważył zepsutego zamka ani nie zakradł się do nich od tyłu, co chyba w planach miał ktoś zmierzający w ich stronę.
Próbował wyczytać z szmerów ciała, czy powoenin się obawiać tej osoby. Na pewno, z tego co widział przynajmniej i czuł uwrażliwionym wampirzym nosem, ich influecer nie opuścił mieszkania według jakiegoś planu wyjazdu. Prawdopodobnie również nie dobrowolnie. Ewentualnie jego rozkładający się trup leżał w wannie. Albo czekał w lodówce.
Sahak czekał na przybysza, gotów obronić Narine. Z tej czy z innej strony. Obronnie ułożył się tak, aby jego ramię zaburzało możliwość czystego strzału.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633
O ile bytność istoty sama w sobie uwierała zmysły drapieżników, tak nie stwarzała ona poczucia zagrożenia. Jak ćwierkający na gałęzi ptak, albo mucha bzycząca gdzieś w kącie pokoju - wiesz, że tam są, a jednak nie przeszkadzają.
Osobą tą była, oczywiście i zgodnie z wszelkimi przewidywaniami, starszawa sąsiadka. Ubrana w domowy szlafrok, kolorowe spodnie i miękkie papucie, z okularami na nosie i laską w obydwu rękach, trzymaną kurczowo, jakby spodziewała się potrzeby użycia jej jako broni.
- Pan nie jest panem Romilly, co tu się wyprawia? Znowu jakieś libacje? - jęknęła, po czym wyciągnęła lekko szyję i zawołała wgłąb ciemnego mieszkania, nadal jednak nie spuszczając czujnego spojrzenia z pary wampirów. - Ansel, jesteś tam?!
Jej głos trącił fałszywą nutą. Kwestia wieku, zmęczenia, a może lęku przed nieznajomym tuż u progu jej domu? Sahak był przecież całkiem słusznie zbudowany.

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Dobry wieczór, madame — przywitał się Sahak, przywołując na twarz uśmiech zmęczonego życiem korposzczurka numer pięć. Mało szczery, ale uprzejmy. — Mieliśmy wynająć od pana Romilly mieszkanie na dwa dni z narzeczoną, ale... Chyba zapomniał.
Sahak postarał się podczas mówienia i nawet zmiękczył swój akcent tak, że stawał się niemal niesłyszalny. Wymagało to trochę wysiłku od niego, bo jego krtań i język nie układały się wielokrotnie tak, jak trzeba dla osiągnięcia pewnych dźwięków. Po siedemdziesięciu latach we Francji udało mi się osiągnąć pewnego rodzaju elastyczność, jednakże jeśli nie było to dla niego niezbędne, nie wysilał się na tuszowanie naleciałości swojego pochodzenia.
Narine pod tym względem była od niego dużo lepsza, płynnie poruszając się pomiędzy językami. On już prawie całkowicie zapomniał, jak mówi się po rosyjsku, pomimo że mieszkali tam jakiś czas.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Reakcja pani Garçon na tę wiadomość była co najmniej dziwna, łagodnie mówiąc. Na moment zapadła ciężka cisza, kobieta wyglądała na naprawdę szczerze zdziwioną – zupełnie tak jakby Ansel nie słynął już, według raportów policji oraz Weylanda, z nagminnego spraszania różnych ludzi do swojego mieszkania. Był istotą wielce społeczną, prowadził niemalże dom otwartych drzwi, wiodąc to swoje szalone życie influencera. Sąsiadka doskonale o tym wiedziała, sama zgłaszała go na policję, a więc czemu teraz zaniemówiła?
Jej oczy, twardo wbite w Sahaka, przez moment wyglądały tak, jakby za nimi, pod kopułą czaszki, rozgrywały się jakieś ciężkie kalkulacje. I dopiero po chwili brwi powędrowały lekko w górę, a twarz zmieniła się, złagodniała nieco, w ten osobliwy, jadowity sposób, gdy do gry wkraczała maska.
- Ależ to przecież nielegalne. Podnajmowanie. Nie wolno tak, to wbrew zasadom wspólnoty. Państwo się znacie? Jesteście przyjaciółmi, rodziną…? Jeśli można, oczywiście… - uśmiechnęła się przymilnie. Była nerwowa, widać to było na całym jej ciele. – Proszę się nie gniewać, sam pan rozumie, dbam o bezpieczeństwo. W ogóle, państwo dostali klucze? Czy drzwi… tak sobie były otwarte…? – wskazała laską na wejście. Wyglądała tak jakby już, już chciała postąpić krok i sama wejść do mieszkania, wepchnąć się przed gości, ale coś nie pozwalało jej ruszyć się z miejsca.

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Ach te wspólnoty, Sahak doskonale wiedział, jak to wygląda, przez ich mieszkanie na Av. Junot. Na ostatnim zebraniu omawiali kwestię problemów z prądem i ewentualnym remontem instalacji oraz zgłoszenia sprawy do dostawcy. Niby w ich regulaminie również widniał zakaz podnajmowania mieszkań, wszystko na rzecz utrzymania niższych czynszów, coś w rodzaju amerykańskich strzałów w niebo kilka bloków dalej, ale i tak podczas przeszukiwania internetu, też dla wprawy, wampir znajdował wielokrotnie na AirBnb mieszkanie z ich budynku. Może jeszcze nikt się nie zorientował? Okolica miała jakieś turystyczne walory, ale z tego co kojarzył, właściciele rzadko wyjeżdżali. Może coś się zmieniło? Nie ważne.
Otwarte — powiedział Sahak od razu, z miną jakby właśnie sobie uświadomił, że to dziwne. — Chyba pani go nie zgłosi?
Zapytał konspiracyjnym szeptem, rozglądając się po obu stronach korytarza, jakby to miał być sekret między nim, a starowinką.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sponsored content


Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach