Liczba postów : 484
Pod naporem wydarzeń,
Pod siłą uderzeń piorunów z nieba,
Pod bólem skrytym w sercu na widok krwi i dźwięków niemego krzyku,
Pękało w końcu szkło i tylko od nas zależało na ile i jak roztrzaskanych kawałków rozlewało się promienistą rzeką po ziemi, której muśnięcie zamiast ukojenia, przynosiło jedynie ból i rozczarowanie. W chwilach takich jak te niemalże zawsze uderzała refleksja: chodź bracie, chodź siostro, usiądź, pomyśl, wynajmij speców od brudnej roboty – nie krępuj się! Istnienie zemsty nie przeczyło prawom natury – tym bardziej, gdy jej siłę potęgowała zawziętość, a tej pewnej kobiecie nie brakowało - o ciele twardym jak skała, umyśle bystrym jak sowa i duszy, co choć uchodziła za niewzruszoną, skrywała najwięcej tajemnic – tych, do których ja nie miałem dostępu, natomiast Ty nie znałaś genezy – ba, Ty, dla której sama ich treść stanowiła dla Ciebie niemałą zagadkę.
Ale to było całkowicie w porządku,
Słabość też była zupełnie w porządku.
Końcówka Lutego, początek Marca, zalesione tereny gdzieś półtora godzinki drogi od miasta – tak zwane zadupie z równie dupnym opuszczonym ceglanym budynkiem gdzieś w oddali: wszystko puste i ciemne - raczej niezbyt przyjazne ludziom: ni tym normalnym, ni tym mniej: wszelkim przestępcom, złodziejaszkom i całemu pozostałemu tałatajstwu, które niechętnie pędziło na spotkanie ze sprawiedliwością. Powiedz: czy powiedzenie, iż była ona ślepa bawiło Cię równo mocno co nas? Nikt oczywiście temu nie przeczył - nie śmiał nawet kpić “im” wprost – na pewno nie On, ot zwykły wilkołak hasający przez gęste zarośla, ubrany w zwyczajne bojówki, glany, koszulkę i bluzę: ze zwykłym plecakiem i nożem dla obrony własnej. To przecież nie tak, że przybyły we wskazane miejsce o wyznaczonej porze miał się z kimś spotkać - na pewno nie z “tą” kobietą, której osobowość przerażała wielu śmiałków, a uroda choć słodka i powabna, miast kusić po podkreśleniu kobiecym makijażem, przyprawiała o rezygnację nawet najwytrwalszą w swych postanowieniach Księżycową Damę.
O “większe” szczegóły nie pytał w myśl: na miejscu się dowiesz. Dla niego tak naprawdę liczyło się jedno: eliminacja zagrożenia, które ironicznie zakorzeniło się wyjątkowo blisko terenów nie tylko łownych, ale i zamieszkałych przez grono jego wilczo-ludzkiej gromadki. W sytuacjach takich jak te instynkt – nie, piastowany stołeczek tak zwanej posady odgórnie rzutował na podjęcie stosownych akcji mających na celu minimalizację ryzyka niechcianej konfrontacji.
Bo to mało mieli problemów na karkach?
Zegar tyk, tyk, tykał, ale spokojnie - mieliście czas: dużo czasu na załatwienie sprawy.
@Marr
_________________
Pod siłą uderzeń piorunów z nieba,
Pod bólem skrytym w sercu na widok krwi i dźwięków niemego krzyku,
Pękało w końcu szkło i tylko od nas zależało na ile i jak roztrzaskanych kawałków rozlewało się promienistą rzeką po ziemi, której muśnięcie zamiast ukojenia, przynosiło jedynie ból i rozczarowanie. W chwilach takich jak te niemalże zawsze uderzała refleksja: chodź bracie, chodź siostro, usiądź, pomyśl, wynajmij speców od brudnej roboty – nie krępuj się! Istnienie zemsty nie przeczyło prawom natury – tym bardziej, gdy jej siłę potęgowała zawziętość, a tej pewnej kobiecie nie brakowało - o ciele twardym jak skała, umyśle bystrym jak sowa i duszy, co choć uchodziła za niewzruszoną, skrywała najwięcej tajemnic – tych, do których ja nie miałem dostępu, natomiast Ty nie znałaś genezy – ba, Ty, dla której sama ich treść stanowiła dla Ciebie niemałą zagadkę.
Ale to było całkowicie w porządku,
Słabość też była zupełnie w porządku.
Końcówka Lutego, początek Marca, zalesione tereny gdzieś półtora godzinki drogi od miasta – tak zwane zadupie z równie dupnym opuszczonym ceglanym budynkiem gdzieś w oddali: wszystko puste i ciemne - raczej niezbyt przyjazne ludziom: ni tym normalnym, ni tym mniej: wszelkim przestępcom, złodziejaszkom i całemu pozostałemu tałatajstwu, które niechętnie pędziło na spotkanie ze sprawiedliwością. Powiedz: czy powiedzenie, iż była ona ślepa bawiło Cię równo mocno co nas? Nikt oczywiście temu nie przeczył - nie śmiał nawet kpić “im” wprost – na pewno nie On, ot zwykły wilkołak hasający przez gęste zarośla, ubrany w zwyczajne bojówki, glany, koszulkę i bluzę: ze zwykłym plecakiem i nożem dla obrony własnej. To przecież nie tak, że przybyły we wskazane miejsce o wyznaczonej porze miał się z kimś spotkać - na pewno nie z “tą” kobietą, której osobowość przerażała wielu śmiałków, a uroda choć słodka i powabna, miast kusić po podkreśleniu kobiecym makijażem, przyprawiała o rezygnację nawet najwytrwalszą w swych postanowieniach Księżycową Damę.
O “większe” szczegóły nie pytał w myśl: na miejscu się dowiesz. Dla niego tak naprawdę liczyło się jedno: eliminacja zagrożenia, które ironicznie zakorzeniło się wyjątkowo blisko terenów nie tylko łownych, ale i zamieszkałych przez grono jego wilczo-ludzkiej gromadki. W sytuacjach takich jak te instynkt – nie, piastowany stołeczek tak zwanej posady odgórnie rzutował na podjęcie stosownych akcji mających na celu minimalizację ryzyka niechcianej konfrontacji.
Bo to mało mieli problemów na karkach?
Zegar tyk, tyk, tykał, ale spokojnie - mieliście czas: dużo czasu na załatwienie sprawy.
@Marr
_________________
Bilgot, idź tu, idź tam i miej oko na zębacze. Mogłem zostać w domu z moją starą. Tam było tak samo, ale przynajmniej mogłem dobrze zjeść.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!