It's only fun if they run (28.02. 2023 łamane na 01.03.2023)

2 posters

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Regis

Regis
Liczba postów : 484
Pod naporem wydarzeń,
Pod siłą uderzeń piorunów z nieba,
Pod bólem skrytym w sercu na widok krwi i dźwięków niemego krzyku,
Pękało w końcu szkło i tylko od nas zależało na ile i jak roztrzaskanych kawałków rozlewało się promienistą rzeką po ziemi, której muśnięcie zamiast ukojenia, przynosiło jedynie ból i rozczarowanie. W chwilach takich jak te niemalże zawsze uderzała refleksja: chodź bracie, chodź siostro, usiądź, pomyśl, wynajmij speców od brudnej roboty – nie krępuj się! Istnienie zemsty nie przeczyło prawom natury – tym bardziej, gdy jej siłę potęgowała zawziętość, a tej pewnej kobiecie nie brakowało - o ciele twardym jak skała, umyśle bystrym jak sowa i duszy, co choć uchodziła za niewzruszoną, skrywała najwięcej tajemnic – tych, do których ja nie miałem dostępu, natomiast Ty nie znałaś genezy – ba, Ty, dla której sama ich treść stanowiła dla Ciebie niemałą zagadkę.
Ale to było całkowicie w porządku,
Słabość też była zupełnie w porządku.
Końcówka Lutego, początek Marca, zalesione tereny gdzieś półtora godzinki drogi od miasta – tak zwane zadupie z równie dupnym opuszczonym ceglanym budynkiem gdzieś w oddali: wszystko puste i ciemne - raczej niezbyt przyjazne ludziom: ni tym normalnym, ni tym mniej: wszelkim przestępcom, złodziejaszkom i całemu pozostałemu tałatajstwu, które niechętnie pędziło na spotkanie ze sprawiedliwością. Powiedz: czy powiedzenie, iż była ona ślepa bawiło Cię równo mocno co nas? Nikt oczywiście temu nie przeczył - nie śmiał nawet kpić “im” wprost – na pewno nie On, ot zwykły wilkołak hasający przez gęste zarośla, ubrany w zwyczajne bojówki, glany, koszulkę i bluzę: ze zwykłym plecakiem i nożem dla obrony własnej. To przecież nie tak, że przybyły we wskazane miejsce o wyznaczonej porze miał się z kimś spotkać - na pewno nie z “tą” kobietą, której osobowość przerażała wielu śmiałków, a uroda choć słodka i powabna, miast kusić po podkreśleniu kobiecym makijażem, przyprawiała o rezygnację nawet najwytrwalszą w swych postanowieniach Księżycową Damę.
O “większe” szczegóły nie pytał w myśl: na miejscu się dowiesz. Dla niego tak naprawdę liczyło się jedno: eliminacja zagrożenia, które ironicznie zakorzeniło się wyjątkowo blisko terenów nie tylko łownych, ale i zamieszkałych przez grono jego wilczo-ludzkiej gromadki. W sytuacjach takich jak te instynkt – nie, piastowany stołeczek tak zwanej posady odgórnie rzutował na podjęcie stosownych akcji mających na celu minimalizację ryzyka niechcianej konfrontacji.
Bo to mało mieli problemów na karkach?
Zegar tyk, tyk, tykał, ale spokojnie - mieliście czas: dużo czasu na załatwienie sprawy.

@Marr

_________________
Bilgot, idź tu, idź tam i miej oko na zębacze. Mogłem zostać w domu z moją starą. Tam było tak samo, ale przynajmniej mogłem dobrze zjeść.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Marr

Marr
Liczba postów : 318
Czasem nadchodzi dzień w którym należy opuścić ciepły kurwidołek w postaci zarówno Siedziby Rady, jak i przytulnej piwnicy własnego domostwa, i wziąć się do namacalnej pracy. Wszakże przed zostania Radną i zajmowania się kwestiami militarnymi oraz bezpieczeństwa, była wojowniczką. Z kolei ci nie mogli wyżyć w świecie pozbawionym rozlewu krwi; co na szczęście im nie groziło. Wpierw padło hasło od mistrza szpiegostwa, pośrednio przez jednego z agentów: na radarze pojawiły się psuje. Jej asystent rzucił za to hasłem: wszyscy mogący się tym zająć są w terenie i wycofanie ich byłoby przeciwieństwem produktywności.
- Więc pozostawiam papierologię w twoich rękach. - Tę mniej newralgiczną, do której i tak miał dostęp.
I to, iż jej siepacze mieli ważniejsze rzeczy na głowie nie sprawiało, iż ten taniec musiała wykonywać sama. W zgodzie z dyplomacją i biznesem, należało budować mosty, a tak się składało iż znała pewnego Alfę, który nie przepadał za chaosem - przynajmniej nie tym pośrednio godzącym w jego własne interesy.
Przestępcy, złodziejaszki - bądźmy szczerzy - Długowieczni są jeszcze gorsi; to skomplikowana sieć układów, mocno inspirująca się państwowością mafią. Nic specjalnego, zwłaszcza tkające swe pajęcze sieci wśród ludzi; jednak gdy w grę wchodzi psucie własnych interesów i dochodzi do przegięcia pały. Podkradanie zasobów to jedno, lecz nieuzasadnione katrupienie więcej niż jednej rasy przy jednoczesnym robieniu z tego powodu hałasu w nie tych mediach co trzeba...

Księżycowa Dama byłaby wielce niepocieszona prezencją Marr. Po pierwsze, najbardziej załamujące, niereformowalne - tak zwane barwy wojenne. Po drugie strój niegodny damy dworu, a nawet przeciętnej nastolatki, jakieś łachmany pod którymi skrywał się kevlar. Wystarczająco by nie przejmować się przesadnie mniejszym kalibrem wymierzonym w bardziej newralgiczne miejsca, przy jednoczesnym zachowaniu pełnej swobody ruchu. Do tego połowiczna maska; na pysk, z wręcz nabożnie dyskretnym filtrem. Na wiele rzeczy nie wystarczy lecz oddech po czosnkowym kebabie nie będzie kłopotem. Wreszcie arsenał, bardzo skromny: pistolet, nóż i... dwa cholerne mieczyki ulokowane na plecach. Jaki debil przychodzi na strzelaninę z ostrzami? Ten który ma predyspozycje do bycia Deadpoolem i zrobi z ciebie szaszłyk. I wreszcie ostatni detal, nastawienie... W pamięci niewiasty nadal widniał obraz poharatanej na gardle mateczki, mniejsza o to na ile był to efekt jej niezdecydowanego działania. Jednak fakt, iż w innych okolicznościach mogłaby paść ofiarą dzieciaka... Sprawiedliwość bywa czasem ślepa, głucha i niema; jednak dzisiejsze gwiazdy na niebie zwiastowały inny przymiotnik: bolesna.
- Pomijając drobiazgi w postaci kradzieży, wymuszeń oraz innych praktyk niezgodnych z etosem biznesowym, kilka trupów ludzkich z nagraniami lądującymi w sieci oraz dwoma długowiecznymi. Inspiracje naszą przygasłą już gwiazdą, Hannibalem, ewidentne. Czy mamy do czynienia z kolejną duszyczką w środku, której los zdaje się być przesądzony? Kto wie - dzień dobry? Powiedzmy, że była to jakaś forma przydługiej formy grzecznościowej. Z kolei ten jakże uroczy głos dochodził Regisa zza pleców, aczkolwiek sama Marr nie przykładała wagi do dyskretnego zakradnięcia się do mężczyzny. Zwyczajnie podążyła najświeższym tropem; a do miejsca akcji był jeszcze kawałek.

@Regis
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Regis

Regis
Liczba postów : 484
Jak to się mówiło? Ani “me”, ani “be”, ani pocałuj mnie w dupę? No czego się spodziewać po kimś, kto po tym świecie stąpał dużej niż stado babć zapierdalających na autobus? Ot i jego to czekało, lecz przedtem wykaz drobnej różnicy: brak kevlaru, broni palnej i innych zabawek godnych postawy Deadpoola w myśl zasady: na chuj mu, to kiedy sam był chodzącą bronią: wielką, głośną, krwiożerczą, a w dodatku łatwo wyzwalającą wewnętrzny gniew. Czy aby nie przypominało to nam pewnego zielonego ludka z komiksów? Normalnie nikt by się tym nie przejął, już na pewno nie on i nie ona, gdy wszystko wokół pokazywało soczysty środkowy palec, a obrazy zakrwawionej mateczki coraz natarczywiej atakowały umysł - dokładnie ten sam umysł, który tylko z pozoru uchodził za niewzruszony, a w którym - popraw nas, jeśli się myliliśmy – od początku wędrówki tutaj tkał wizje najróżniejszych scenariuszy śmierci podejrzanych delikwentów.
Mamy rację? Mylimy się, Marr? A może jednak nie?
Ty jedna wiedziałaś, do czego były zdolne Twoje ręce i czego pragnął potwór zamknięty w środku, bo na nasze oko nie tylko samej krwi.
Wtem szkiełko pękało coraz bardziej, tak jak kroki coraz śmielej zgniatały przeschłe gałązki rozsypane na leśnym gruncie. Każde chrupnięcie równało się powstaniem nowej rysy – ta z kolei dołączała do następnej, tworząc coraz wymyślniejsze wzory sieci na powierzchni zakutego serduszka. Może to i lepiej, że natura odebrała niektórym pijawkom błogosławieństwo ciepła. Dzięki temu nie każde ucho mogło usłyszeć, a nos wyczuć - w jego przypadku echo rozpływało się w eterze – nie istniało, podobnie jak bicie rzeczonego serca. Chcąc usłyszeć jego tembr, musiałby przejść przemianę, a póki co nie widział w tym potrzeby.
Jednak nikt nie twierdził, że nie dojdzie do tego potem...
- Widziałem ślady wilkołaka. Wątpię, aby to był ktoś od nas. - ani “me”, ani “be”, ani pocałuj mnie w dupę w powrocie do początku - no siema, jak się masz: w miejscu takim jak to nic nie obligowało przybyłych do uprzejmej wymiany powitań - nikt również nie narzucał im odgórnie ustalonych reguł - nie mówił, jak mieli się zachowywać, co mówić, czego unikać, jak chodzić i patrzeć na siebie wzajemnie. Liczyło się bowiem tylko jedno: eliminacja zagrożenia oraz nasycenie tego, co mogło drzemać w kobiecej piersi, jakże pięknie okutej przez zahartowany materiał, chroniący ją przed ostrzałem.
Nie jemu było oceniać jej podejście - nie jemu snuć teorie spiskowe – w końcu też nie jemu przydzielono pałeczkę przemowy.
Bo po co?
- Raczej jego tanią imitację. Swoją drogą, dlaczego tylko nasza dwójka? - spytał, bo o ile nie brał aktywnego udziału w poprzednich akcjach, o tyle drogą nowinek w miarę orientował się w statusie podjętych eskapadach. O schwytaniu mordercy wiedział już chyba każdy, podobnie jak udziale osób, które przyczyniły się do sukcesu całej operacji. Skąd zatem to inflacyjne okrojenie obecnej drużyny?
Wiatr poruszył listkami na drzewach – te z kolei odrobinkę odsłoniły tylko z pozoru opuszczony budynek. Nie trzeba było poddawać się żadnej transformacji, by móc wyłapać nozdrzami rozlany w powietrz odór śmierci. Ślady wilczych łap, połamane gałęzie oraz pogniecione źdźbła trawy jednoznacznie wskazywały na przeoranie kogoś po ziemi w kierunku wspomnianej budowli. Strażników jej wejścia brakowało, przynajmniej od strony zewnętrznej.

@Marr

_________________
Bilgot, idź tu, idź tam i miej oko na zębacze. Mogłem zostać w domu z moją starą. Tam było tak samo, ale przynajmniej mogłem dobrze zjeść.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Marr

Marr
Liczba postów : 318
Brak elementarnej kultury osobistej nie znał pojęcia wieku. Taka jej mateczka na ten przykład, lub pewna azjatycka dwójka - czy szło im zarzucić brak dobrych manier? Z kolei ci dużo młodsi, którzy pięciu wieków nawet na horyzoncie nie mają, a już są bucami ponad średnią PRL'owską. Z kole Marr, stworzenie z natury może i dobre, jednak życie to zweryfikowało i wymusiło korekty - przekładała obowiązki nad miłe słówka. Wpierw należało dać coś więcej niż klapsa dla bandy rozrabiaków, którzy ewidentnie zapomnieli jak blisko grubych ryb pływali; i że te patrzyły pod nogi a nie zadzierały nosy. Wpaść przez własną pychę w gówno, to ci dopiero nietakt.
Cóż Marr mogła rzec, daleko jej do krwiożerczej bestii, przynajmniej w kontekście przemiany w coś futrzastego. Mimo to i bez zabawek powinna poradzić sobie świetne. Ze statycznego punktu widzenia kończyny łamałyby się niczym zapałki; jeno efektu rozszarpania na kawałki jak przez bestię brak Jednak pytanie brzmi, po co się ograniczać? Na tym świecie jest tyle uroczych zabawek, których użytkowanie w walce sprawiało przyjemność. Wdzianko protekcyjne zaś, potęga nie oznaczała nieśmiertelności połączonej z niewrażliwością na obrażenia; o czym incydent z Elisabeth aż zanadto przypominał. Po co aż tak ryzykować? Nie bez powodu dawniej noszono pancerze, a teraz kamizelki oraz hełmy. Początki I wojny światowej i wszechobecne odłamki szybko nauczyły dowództwo wszystkich armii, iż nawet mięso armatnie wypadało jakoś zabezpieczyć, przynajmniej przed szrapnelami. Statystyka to piękna rzecz.
Mieć wizje śmierci to jedno, co zrobić w praktyce bo jednak prawo ją krępowało - lub jak kto woli, nie widziała powodów by je łamać - to drugie. Ryba psuła się od głowy, wiec gdyby stare pryki zaczęły robić co im się żywnie podoba, to po co w ogóle ich słuchać; szczególnie w sprzeczności interesów? Wstrzemięźliwość i samokontrola, czy któryś z filozofów do tego nie namawiał?
- Więc ewentualny nietakt z powodu siekania rodziny odpada. Czasowa utrata kończyn, tudzież do odrośnięcia bo potencjalnie możemy wpaść i na pijawki, jeszcze nikogo nie zabiła - poza ludźmi, o ile nie udzielono szybkiej pomocy medycznej. Z drugiej strony, przynajmniej z perspektywy wojowniczki, utracić kończyny i tym samym zostać zmuszonym na wieczną emeryturę...
Wolałaby zdechnąć.
- Nie żeby oryginał prezentował coś więcej niż przesadne zainteresowanie mediów - skwitowała tę kwestię krótko. Patrząc na to obiektywnie, ofiarami byli ludzie i to ci niebędący żołnierzami ani innymi zbliżonymi do tego kalibru wojami; cywile. Żaden powód do dumy. - Więcej byłoby i tak overkillem. Szkoda czasu innych na drobnicę - dodała i uśmiechnęła się lekko. Mieć zasoby nie stało ze znakiem równości z ich pełnym wykorzystaniem w relatywnie drobnych sprawach. Następnie spojrzała na ślady i dalej, w kierunku ceglanego zabudowania.
- Jak w filmach klasy "b", pewnie po złości jak tylko podejdziemy, zaraz wyjdą strażnicy, na fajkę. Obstawiam, że jeden i tak ma oko na okolicę, przez któreś z okien na piętrze. Obeszłabym budynek, od prawej bo tam jest więcej krzaczorów zasłaniających widok. Może od strony wjazdowej będzie więcej rupieci, tudzież ich prywatne bryki, za którymi będzie można przemknąć - bo jak państwo widzą na załączonym obrazku, podążając za wilczymi śladami; i ofiary, byliby tak wystawieni że równie dobrze mogliby śpiewać po drodze Marsyliankę. Ponadto sami podchodzili i tak od dupy strony, a nie dawnej drogi dojazdowej.

@Regis
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Regis

Regis
Liczba postów : 484
Jeżeli Regis w coś wątpił to w wymiar kary zrzuconej ciężkim worem na tanie podróbki niesławnego Hannibala. W tłumaczeniu na mongolski widział to tak: przyszli, zobaczyli, pokonali, co by nie powiedzieć “zajebali” bez opcji rozgrzeszenia czy łapanki jeńców wojennych. Biada ludziom, o ile takowi dostąpili zaszczytu zasilenia szeregów oszalałych amatorów, w co akurat wilkołak szczerze wątpił. Raz: albo byli już martwi – dwa: właśnie dokonywali żywota w mękach ku uciesze opresorów, co to napawali się widokiem ich cierpień. Oj nie pochwalał tego wilk i zdaje się, że Pannica też, nawet jeśli nie powiedziała niczego wprost. Ponoć nadgorliwość była gorsza od Faszyzmu - święta prawda, zatem czemu obok niej niemalże zawsze stało to NIEFAJNE podobieństwo do rodzica?  
Tak bardzo chciała się go wyprzeć,
Udowodnić, że w niczym nie przypominała matki,
A jednak...
Dwie pracoholiczki, bo i żadne inne określenie w pełni nie oddawało realnego stanu rzeczy – nimi właśnie były. Dobro innych ponad własne - ewentualnie biznes ponad “ja” - to chyba nie do końca powinno tak działać. Nie daj się prosić skarbie, powiedz, co leżało Ci na sercu! Weź głęboki wdech i wypełni płuca tlenem, a następnie pozwól dwutlenkowi węgla je opuścić wraz z niemym okrzykiem nienawiści. Złość to nic złego, wiesz? Była równie naturalna, co strach czy zazdrość - szczęście ponoć też, choć póki co raczmy go nie tykać: przynajmniej do momentu sprzątnięcia tych, którzy siedzieli Ci gulą w gardle, tudzież zbędnym balastem na plecach, który nie miał nic wspólnego z fizyczną manifestacją dwóch ostrzy. Daj na luz Marr, odpręż poślady - cała reszta przyjdzie sama.
- Gdyby to była rodzina, to na pewno nie zgodziłbym się na siekanie. - ino ewentualnie w ostateczności - przedtem jednak, w mniemaniu wilkołaka, należało spróbować wszelkich sposobów na przywrócenie tak zwanej poczytalności.
Spójrzmy prawdzie w oczy pączuszku, już i bez siekania liczba nadnaturalnych nie przekraczała ilości ziarenek ryżu w misce dla biednego robola. Jej wołania o pomstę do nieba nie należało ignorować, a mówiąc wprost: jeśli istniała szansa na bezinwazyjne nawrócenie (przy okazji i bez udziału jednostek trzecich), to wartym rozważenia było wykorzystanie jej. Osąd ostateczny musiał więc troszeczkę poczekać z ewentualnością przywalenia jak jasny grom z nieba w sytuacji bez wyjścia.
O ile w ogóle miałoby do niej dość.
- Czyli to jednak jest osobista eskapada. - o wiele większym pewnikiem była wilcza spostrzegawczość.
Sure: Azjata nie kwapił się na wiercenie dziury w brzuchu – aluzje również odpadały, stanowiąc zbyt trudny orzeszek do zgryzienia. Życie w prostocie miało to do siebie, że było no proste – linijne- ewentualnie: czarno-białe bez miejsca na wejście Pani Szarości. W przekładzie na ludzki tok rozumowania działało to tak: Regis inta mógł mieć jeno “1” punkt, lecz tak naprawdę więcej nie potrzebował, aby obserwując mowę ciała, jego reakcje, mimikę twarzy oraz tembr głosu, móc wydedukować, czym tak naprawdę kierowała lub czy mogła kierować się wampirzyca. Znów nie było w tym nic złego, jaki i złym nikt nie mógł nazwać kiwnięcia głową oraz ruszenia pod wskazany kierunek: ostrożnie i cicho jak tylko się dało z założeniem eliminacji do absolutnego minimum, ale nigdy do wartości całkowitej. Oddech czy jego brak, swoje robiły, podobnie jak stawianie kroków, czy odgarnianie gałązek krzewów i drzew, które faktycznie bujniej obrosły prawą stronę budynku.
Ku uciesze Marr oponentów na zewnątrz do tak zwanego ścięcia brakowało - natomiast znakiem “rozpoznawczym” tutejszych bywalców, pewnie gdzieś w środku) stał się krzyk dobiegający centralnie z wnętrza ceglanych “ruin”.
Jako że plecy Regisa nie szurały stalą o kamień, mogły swobodnie przylec do zimnej ściany. Tak oparty o nią Azjata, oczywiście po wyjściu z “liściastego” ukrycia, począł zmierzać w stronę niewielkiej dziury zwanej pseudo oknem, aby móc zerknąć do środka. Wtedy krzyk ponownie rozniósł się po wnętrzu, a potem nagle ucichł. Gestem ręki mężczyzna dał wampirzycy znak, iż było czysto. Sam w tym czasie oczyścił “okienko” z resztek szkła, po uprzednim zasłonięciu ręki bluzą, ot dla zwykłego “ludzkiego” bezpieczeństwa.

@Marr

_________________
Bilgot, idź tu, idź tam i miej oko na zębacze. Mogłem zostać w domu z moją starą. Tam było tak samo, ale przynajmniej mogłem dobrze zjeść.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Marr

Marr
Liczba postów : 318
Pannica nie pochwalała wielu rzeczy, jednak na niektóre miała wpływ i nieuzasadnione okrucieństwo; które wychodziło na światło dzienne, było jednym z nich. Nie zrozumcie jej źle, nie jest jakąś miłośniczką ludzi, po prostu odczuła na własnej skórze do czego prowadzi brak dyskrecji i stąd wniosek prosty - należało się hamować, a jeśli już to prać brudy za kurtyną. Ponadto, obcy jak to obcy, czemu miałaby się przejmować? Istot na świecie jest aż zanadto i żeby pochylić się nad każdą sztuką - życia braknie. Jednak ci którzy jej służyli; i im płaciła? Z niewolnika nie ma pracownika, a dobrze zmotywowana jednostka jest dalece bardziej produktywna i ostatecznie nakład ulega zwrotowi. Ponadto, taki drobny detal, większa część ich społeczności to przemienieni. Tym samym po co srać niejako do własnego gniazda; skoro to z niego wyciąga się - zwykle - co bardziej obiecujące sztuki?
Tego, że dzieliła pewne cechy z matką, nie wypierała się wcale. Jej harda mina równała się masowaniu nasady nosa, u Marr jest to gładzenie noża. Pracoholizm? Pewnie, z tym że w zgoła odmiennych kategoriach. Lisek wykrwawiała innych na umowach, jej latorośl robiła to dosłownie. Z kolei to co leżało jej na sercu, och wilczku, żeby to było takie proste. Widzisz, każdy z nas goni jakiegoś króliczka; bogactwo, władza, nieśmiertelność, potęga przekraczająca to co jest w stanie dać sztampowy samorozwój, miłość - pick your poison. Ona za to po prostu cieszyła się samymi łowami; zwłaszcza że nie miała pojęcia, czym ścigany futrzak tak naprawdę jest.
Bezinwazyjne nawrócenie, piękne sformułowanie, jednak posłane do niewłaściwego adresata. Marr jest tu jedynie pośredniczką; stąd wspomnienie o czasowym pozbawieniu kończyn. Unieszkodliwić, wrzucić za kraty, potem zobaczy się co przyniesie szczera rozmowa - albo spicie posoki, tudzież wbicie pazura w kark; dobrze dobrane słowa potrafiły ocyganić nawet pewną zaletę. Europa, zwłaszcza zachodnia - tak samo jak obecny układ Długowiecznych - to struktury oparte na prawie. W to wliczało się te do obrony w sądzie. To od sadystów, idzie o zakład że ponad połowa to gówniarze, będzie zależeć jak to potoczy się dalej. Wpierw jednak...
- Łowiecka, jak nie my to robiły to ktoś inny - osobisty to był jej wkład, a zlecenie mógłby dać każdy inny Radny, efekt ten sam. W skrócie, tutaj nawet najgorliwszy urzędas nie dopatrzy się przekrętu, kwity są w porządku. Przypał byłby gdyby coś wybuchło i spaliło sporą połać lasu.
Tylko jak, skoro Egonka tutaj nie ma?
Gdy teren okazał się czysty i otrzymała od Regisa znak, zaraz też zbliżyła się do rzeczonego okna. Następnie zerknęła do środka oraz na podłoże po drugiej stronie, by zaraz wskoczyć do środka i jednocześnie ominąć odłamki szkła. Nie musieli od razu o ich obecności wiedzieć, to jeszcze nie ta chwila, w której wpadną do środka na pełnej kurwie z ogniem i mieczem.
Na dalszy rozwój wypadków nie musieli długo czekać, gdzieś z oddali zaczęły dochodzić kolejne krzyki innej osoby, standardowa mieszanka: zostawcie mnie, ała, puszczaj - klasyk. Czyżby jedną duszyczkę już wykończyli? A może facet po prostu stracił przytomność i nie chcieli tracić czasu, skoro noc taka śliczna? Ewentualnie... cóż, zawsze mogli go zakneblować i właśnie przechodzili do jakiejś bardziej wymyślnej zabawy.
... tia. To źle wpływa na interesy... - i tym podobne gadki innego faceta, który zdawał się powoli zmierzać w ich kierunku, z kierunku korytarza wiodącego do ich sekcji. Wyglądało na to, iż ktoś tutaj postanowił zrobić jakiś obchód. Ewentualnie na chwilę zszedł z posterunku popatrzeć na to co wyprawiała reszta.
Marr zaraz dała znać, żeby Wilkołak przytulił się do ściany, a sama wyczekała aż obcy wyjdzie zza zakrętu. Skręcił akurat w przeciwnym do ich pozycji kierunku, choć to specjalnie wiele nie zmieniało. Złapała pijawkę, pociągnęła go do tyłu, za ścianę, i zaraz skręciła kark.
To też kiepsko wpływa na biznes.
Tak unieszkodliwione ciałko ułożyła na ziemi, delikatnie byle nie hałasowało. Bonusowy sprzęt? na pewno przewieszony przez ramię karabinem mp-5. Skusisz się, Cyganie?
Siłą rzeczy trasa którą przyszedł była czysta, jednak rozwidlała się na dwie; a cudze krzyki dochodziły z obydwu stron z równomierną częstotliwością.
Który kierunek zechcesz obrać?

@Regis
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Regis

Regis
Liczba postów : 484
A morał z tego taki: co będzie, to będzie - zgodzisz się z mną? Nie odpowiadaj i nie “stresuj” się tak, wilk nie zamierzał nikogo oceniać - co najwyżej grupę złoczyńców, przez których krzyki coraz częściej drażniły uszy. Jasna sprawa: tego typu dźwięki potrafiły nieźle “nakręcić”, ale wyłącznie w przypadku, gdy pochodziły od strony doznającej nieziemskiego uniesienia. Yo: w momentach takich jak te skrzydła demona wręcz same wyrastały z pleców. Tym obecnym niestety sporo brakowało: nie niosły za sobą pieśni słodyczy i nie zwiastowały przyjemnego upadku w ramiona rozgrzanego kochanka lub kochanicy. Szkoda, bo może wtedy zamiast fetoru krwi i widoku poszarpanego mięcha ich oczy wypełniłby widok czegoś przyjemniejszego.
Niestety Los jak zawsze zakpił sobie z dwójki długowiecznych: w tym Ciebie zacna pracoholiczko. Zabawne być tak podobną do matki i jednocześnie tak odmienną. Świat rzadko kiedy rozumiał istoty jej pochodne, co by nie rzec – w ogóle: twarde, bojowo nastawione do wielu spraw, a przy tym skryte jak niejeden skarb straszliwych piratów. Bez obaw: wilk i tutaj nie zamierzał wiercić dziury w brzuchu no, chyba że przeciwnikom. Co innego, jeśli nadejdzie pora - być może wtedy rzuci pytaniem: ni to prostym ni trudnym, bo widzisz – w jego świecie nie istniało miejsce na “to pośrodku”. Czy zatem padnie wówczas odpowiedź: tak lub nie?
Dźwięki stawianych kroków były niczym w porównaniu do chrupnięcia kości. Regis dobrze wiedział, iż powalony delikwent wciąż żył: mimo wszystko sam skręt karku nie wystarczał, aby odebrać nieśmiertelnemu, o ironio, dar życia.
- Biedak. - z jednym poszło łatwo, ale przecież oboje nie wiedzieli, ilu słodziaków czaiło się za “tamtym” rogiem, a że ten rozwidlał się na “dwa”...
- Jako że jestem leworęczny, wybiorę lewą stronę. Kompleks duży nie jest, co najwyżej pociągnie nas w dół. - tsk: może będzie to nietaktowne, ale czy aby przypadkiem w czasie “uśpienia” wilcze oczka nie wyłapały czegoś na wzór: to dopiero początek kurwiszonie? Spokój spokojem, ale cała ta sprawa robiła się coraz bardziej... Osobista.
Tyle dobrego, że karabin szybko znalazł nowego właściciela, który jak powiedział, tak zamierzał zrobić: obrać lewy kierunek korytarza: swoją drogą w obu odsłonach obfitego w odłamki szkła, kawałków cegieł, kamieni i innego tałatajstwa pląsającego się pod nogami, a co za tym szło - rzutującego na ostrożne stawianie kroków na poczet zachowania dyskrecji w czasie wychodzenia na spotkanie nieznanemu.
Droga przez ciemny zakamarek nie ciągnęła się długo - zaledwie minutkę. Jeżeli Marr zgodziła się zbadać prawą stronę, mogła ujrzeć betonowe schody prowadzące na górę, skąd dobiegał jeden z krzyków - osóbki jeszcze żyjącej - tej, która wypuściła tych kilka charakterystycznych słów: ała, zostawcie mnie – i tak dalej. Patrząc po konstrukcji całej budowli, wyższy poziom składał się z kilku pomieszczeń, najpewniej czegoś na wzór “pokoików”. Brak drzwi do nich ułatwiał pomysł przeszukania – utrudnieniem natomiast była warta wilkołaka przed rzeczonymi schodami - dokładnie tego, o którym wspominał Regis.
Póki co rosły mięśniak z karabinem w łapach nie wyniuchał niczego podejrzanego. Należało jednak pamiętać, że wystarczyła chwila nieuwagi, aby wzbudzić jego zainteresowanie, a do połowicznej przemiany, w której tak swoją drogą wyostrzały się zmysły, nie potrzeba było aż tylu “komponentów” - jedynie odrobinę woli.

@Marr

_________________
Bilgot, idź tu, idź tam i miej oko na zębacze. Mogłem zostać w domu z moją starą. Tam było tak samo, ale przynajmniej mogłem dobrze zjeść.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Marr

Marr
Liczba postów : 318
Z katami tak już jest - i dla jasności, nie poruszamy tematu osób parających się tym zawodem, w zgodzie z literą prawa; choć współcześnie stosunkowo niewiele wymiarów sprawiedliwości ma na nich zapotrzebowanie - gdy inni cierpią to oni się cieszą, jak przystało na perwersów u których odpowiednie rejony ciała odczuwały pobudzenie. Gorzej gdy role zaczynały nie tylko iść ku równowadze, lecz ulegały kompletnemu odwróceniu. Fajnie jest szkalować, gorzej być szkalowanym - lub jak kto woli - gdy Kali ukraść krowa to dobrze, gdy Kalemu ukraść to źle. Ci złole tutaj nie trafili na parę paladynów. Nawet nie sikali pod wiatr; bo szczali na tornado, wcześniej budząc się w oku cyklonu, a tam jest zawsze spokojnie. Uświadomienie będzie bolesne.
Szanowny wilku, filozofujesz i mówisz o pytaniu oraz prostej odpowiedzi, tak lub nie. Problem tkwił w tym, iż w ogóle nie precyzujesz zagadnienia. Skoro respons ma być jasny i klarowny, takim samym powinno być jego zjawisko będące prowodyrem. Ujmując to krótko, co ci chodziło po głowie?
Panicz na swój sposób zipał, gdyż jego utarczki z żywymi dopiero się zaczną. To samo tyczyło się reszty towarzystwa, o ile te nie stanie się statystyką w tzw. wypadkach przy pracy. Walka jest nieprzewidywalna i to, iż wiąże się z ofiarami, jest oczywiste. Próbować minimalizować straty nie oznaczało ich braku. Niemniej to i tak więcej niż przed laty, gdzie żadne konwencje nie obowiązywały; bo Rada jako taka nie istniała.
- Biedakiem będzie jak już się skończymy rozliczać - odparła, bez precyzowania tego, jak to będzie wyglądało. Nie było powodu do rzucania obietnicami bez pokrycia.
Skoro Regis obrał lewą stronę, ona bez słowa udała się w prawo. Niczym widmo sunęła niemalże bezdźwięcznie, gotowa przyprawić każdego napotkanego osobnika o zawał serca. To wręcz rutyna; ani kropli potu na czole i rękach, serce bijące powoli i spokojnie, które więcej obrotów nabrałoby przy Familiadzie niż misji z opcjonalnym skradaniem. Tylko te spojrzenie niepozostawiające złudzeń co do tego, co też stanie się z osobnikiem który je napotka.
Strażnik z mającym już skręconym karkiem nie był jedynym osobnikiem przebywającym w części biurowej tej fabryki; bo na taką konstrukcję to wyglądało. Do uszu Marr zaczęło dochodzić coś w rodzaju pojękiwania, jak miało się okazać, jeszcze dwójki śmiertelników - związanych i zakneblowanych w dawnym socjalu - przed którymi siedział wilczek i jak gdyby nigdy nic wpieprzał... ludzką rękę. Mało tego, jeszcze wychwalał walory mięsa zachodnioeuropejskiego; pełna groteska dla ludzi.
Zapewne czuł się lepszy.
Pan sytuacji.
Szlachcie wszystko wolno.
Cytując: strach nie psuje smaku, jest wręcz przeciwnie, prosiaczki.
Więc Marr potraktowała go jak wieprza, wyczekała aż wciśnie do pyska kolejny kęs i po wcześniejszym zakradnięciu się zatkała mu mordę dłonią i wbiła nóż w gardło, przekręciła go i wykonała cięcie. Krew trysnęła, trochę wnętrzności też wyszło, a ostrze przejechało po kości. Z oczywistych względów nie było mowy o dekapitacji, lecz posoka uchodziła błyskawicznie i drugie niezdatne do działania ciało zostało ułożone na ziemi. Aromat krwi, to mógł być problem, jednak to miejsce i tak było nią przesiąknięte. Może w porę się nie zorientują.
Może.
Ułożyła palec na ustach osłoniętych półmaską - człeczyny, cichutko - i zaraz podciągnęła zwłoki pod ściankę. Czego oczy nie widzą tego sercu nie żal. Samej parki nie oswobodziła z więzów z prostego powodu, więcej szkody niż pożytku oraz nie potrzebowała odpowiednika szczurów wpuszczonych do damskiej szatni. Ryzyko przewyższało ewentualny zysk wywiadowczy, spodziewała się darcia mordy po odkneblowaniu.
A jak tam u Ciebie, Regis? Co ci panowie wyprawiają z ludzką panną przed kamerą? Wiadomo, pamiątka po rzezi musi być, jak inaczej świat się ma o tym dowiedzieć? A może jeszcze zajmują się tym który krzyczał wcześniej, a przed paroma chwilami zamilkł?
Może nawet na wieki...?
Swoją droga, nie brakuje mu czasem ręki i czegoś jeszcze?

@Regis
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Regis

Regis
Liczba postów : 484
Pytasz co? Oj wiele rzeczy – takich mniejszych i większych: ważnych i ważniejszych lub też wcale. Na dzień dzisiejszy po tym samym łebku chodziła jedna myśl: upierdolenia głów kilku osobom – wiesz, o które chodzi, bo przecież sama poszłaś ukatrupić jedną z nich. Szkoda, że nie dało się inaczej, ale no cóż - najwyraźniej świat się nie zmieniał, tak jak i nie znikały toksyny, którymi istoty rzekomo rozumne uwielbiały pluć na lewo i prawo. My nie byliśmy lepsi, prawda? A może jednak? W końcu mieliśmy to wszystko w rzyciach: począwszy od zaczepek, po eskalacje – hm, a gdyby tak móc podpiąć to pod odpowiedni paragraf? Marr chyba miała rację: wilkołaczek był filozofem, ewentualnie osoba, która go prowadziła.
Kto wieprza straszył, wieprzem się stawał, choć ten sam wieprz mordą lądował na zimnym betonie. Nóż w gardło oczywiście powalił typka a jeszcze to cięcie. Ale bądźmy nieco chamscy, ot dla zwykłego wyżycia się, bo czemu nie. Co, jeśli Ci powiem, że chcąc ratować własny tyłek, ten sam wypatroszony oponent zaczął zmieniać swoje ciało? Wiesz: iskierka metamorfozy mogła się zacząć jeszcze przed wypruciem wnętrzności, co niejako dałoby mu tych kilka sekund n wejście w formę pośrednią, a potem Crinosa i to wiesz, takiego, którego imienia się nie wypowiadało, bo zagrażał całemu magicznemu światu!  
Mówiąc wprost: pal licho ludzi: zapłakane oczka to żaden problem w porównaniu do tego, co działo się o tam. Ależ z tego “MG” skurwesyn – I CO TY NA TO KOLEŻANKO.
Bo skoro i tak posądzano nas o najgorsze...
Regis w tym czasie zwiedzał lewy korytarz i uwaga. W jednym z pustych pomieszczeń znalazł osobę, której brakowało kończyny i która wykrwawiała się na śmierć. Jako że wilkołak miał serce, podszedł do rannego, po czym zdjął bluzę oraz wyjął pasek, aby wykorzystać je do zrobienia prowizorycznego opatrunku. Nawet jeśli śmiertelnik miał nie przeżyć, to Regis miałby czystsze sumienie, bo chociaż spróbował mu pomóc - może jednak się uda? Mimo wszystko “silny” zacisk hamował krwawienie – tym bardziej że ręka jako taka była, gdyż ucięto samą dłoń.
Po wszystkim wilk powędrował dalej, do miejsca, w którym spoczywała rzeczona krzykaczka: ot na wątpliwym w wytrzymałości drewnianym stole: naga i zakrwawiona – z niestety pociętym ciałem. Wszystko faktycznie było nagrywane, a jedynym szczęściem w nieszczęściu ów niewiasty było to, że sprawcy dopiero zaczynali się zabawiać: dwóch komarzych ludków, kto wie, czy nie rodowych wyrzutków.  
Przez moment Regis zastanawiał się, czy nie wbić na pałę, lecz ostatecznie wolał wypłoszyć jednego z typków: ot zwykłym rzutem kamienia, co by zwrócić uwagę.
- Kto tam jest? - no i faktycznie – niezadowolony gostek rozejrzał się, wyraźnie zniesmaczony koniecznością wykonania kolejnego nacięcia.
- Co jest? - na co zaraz zareagował drugi – ten, co robił za kamerzystę. Pierwszy od razu wyszedł z pomieszczenia na korytarz, a drugi po odłożeniu kamery zajął się wzmacnianiem więzów, które krępowały biedną płaczącą ofiarę.
Wtem Regis poczekał na dogodny moment, aby wciągnąć oponenta do pokoju obok. Niewiele myśląc, skręcił mu kark, a ciało ułożył ostrożnie na ziemi. Teraz pozostał mu jeden gagatek  
Nie wydaje Ci się, że coś za łatwo szło?
No i głównego pomysłodawcy nigdzie tutaj nie było.

@Marr

_________________
Bilgot, idź tu, idź tam i miej oko na zębacze. Mogłem zostać w domu z moją starą. Tam było tak samo, ale przynajmniej mogłem dobrze zjeść.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Marr

Marr
Liczba postów : 318
Próbować przemienić się w futrzaka mógł do woli. Każda akcja rodziła reakcję i ta w wykonaniu Marr była natychmiastowa - nóż który dziargał jego gardło zaraz znalazł się w głowie. Krwawienie oraz uszkodzenie mózgu, na to nie ma rady i sen będzie długi, wystarczająco by tutaj posprzątać. Co innego świadkowie, na których też zwróciła uwagę. Jeden po prostu zemdlał; trudno mu się dziwić po pokazie groteski z kanibalizmem i teraz przemianą w dziwadło. Wróć, wilkołaka, już nie róbmy z ludzi skończonych debili. Nawet starsi powinni kojarzyć te potworki z popkultury, tak samo jak chociażby wampiry za sprawą Nosferatu lub Draculi od Brama Stokera. Czy odnośnie krwiopijców druga osóbka miałaby jakieś myśli, czas pokaże.
- To dla twojego dobra - powiedziała i zaraz skróciła dystans, by ogłuszyć człeczynę. Niby mogła od razu zabić oboje, problem dwójki świadków rozwiązany, jednak kto powiedział iż przemoc musi rozwiązać wszystkie problemy tej nocy? Kto wie czy to nie byli potencjalni familianci; jeśli przeżyją i rozmowa o pracę się uda - kto wie czym się zajmowali.
Następnie ruszyła na dalsze łowy.

Kamień, reakcja, skręcenie karku - jakieś to proste, jednak dalszy ciąg nie był podobny do tego z gier. Znajdujący się tam facet miał złe przeczucia z powodu braku reakcji kompana na jego odzew; który w końcu wykonał.
- Eddie?
I dalej nastąpniło siarczyste przekleństwo połączone z sięgnięciem po krótkofalówkę i wywołanie kompana. Jak na złość to wywołało reakcję łańcuchową, zaraz zaczęły odzywać się dwa kolejne głosy.
- Eddie? Joshua? Carl...
Ups. Przynajmniej Regis wiedział kto ucinał sobie drzemkę, gdy w końcu zaczęto wywoływać kolejne jednostki. Taka Marr za to już niekoniecznie gdyż nawet nie odnotowała obecności krótkofalówek; nie przeszukiwała obezwładnionych a wilczek prawdopodobnie przygniótł to i parę innych drobiazgów własnym ciałem, które przecież jedynie przeciągnęła po podłodze. I zaraz też przekaz ucichł, widocznie musiano przenieść się na inny kanał, tudzież zarzucić ideę komunikacji w ten sposób.
Gość zostawił kobietę i wycofał się z pomieszczenia przez tzw. zaplecze. Dokąd? Bliżej Marr, która znajdowała się jakieś dwa pokoje od miejsca zgromadzenia reszty gagatków.
... cztery. Pięć. Sześć?
Pociąga jeszcze raz noskiem.
Futro, może dwójka?
Odgłos odbezpieczanej broni. Gdyby miała wróżyć, połowicznie i z fusów, mp5 to dolna granica w posiadanej przez nich sile ognia.
Co najmniej jedna strzelba.
I nie popełnili filmowego błędu, ruszyli całą grupą i każdy gapił się w innym kierunku. Zmierzali oczywiście w kierunku sali ze związanym ludziem, a dalej kto wie...

@Regis
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Regis

Regis
Liczba postów : 484
Oj... Ktoś tutaj lubował się w power gamingu! Normalnie wypadałoby to jakoś przystopować, powiedzieć: hej kochanie, ale przecież nie mogłaś jednocześnie zrobić skipu A i skipu C – no ale skoro tak: niechaj zakończy się eskapada wilka na jego pacyfikacji i kto wie, czy nie śmierci: wybieraj sama złociutka. Trudniejsza kwestia i tak nadchodziła z oddali, mianowicie wspomniane grono, które poczęło zbierać siły, gdy kolejny “koleżka” zapadł w głęboki sen bez powrotu. Mimo iż człowieczyna podzieliła los z zachowaniem przywileju podwózki do domu, przez jej osobę zaistniał problem trzeciej maści, mianowicie ryzyko uświadomienia śmiertelnego w kwestii istnienia potworów znanych mu do tej pory wyłącznie z książek, gier, bajek, seriali oraz innych dzieł spod pióra współczesnej popkultury.
Co więc zrobić, co więc zrobić?
Przecież nikt nie twierdził, że Ten tudzież “Ci” zechcą przyjąć posadę parobków.
Psik, psik, ho, ho – nie podważył potęgi odgłosów leśnych zwierzątek nikt, kto chociaż raz pobawił się w “harcerza”. Wycie w tym wypadku odpadało, było zbyt głośne i charakterystyczne jak na miejsce, gdzie nota bene nie powinny występować wilki. Co innego nocne sówcie, ptaszki, gryzonie – w tym i szczurki oraz inne tałatajstwo lubujące się w grasowaniu po miejscach takich jak te: odosobnionych, ciemnych, pełnych pysznego pokarmu w postaci robaków, mniejszych ssaków i tych większych, o ile wliczyć w szanowne grono ludzi, bądź kobietę, do której Regis zamierzał podejść niedługo po “sprzedaniu” gamy śpiewu: no dobra, nie tyle zwierzęcego, co ludzkiego po sięgnięciu po krótkofalówkę od nieprzytomnego dryblasa na poczet podszycia się pod jednego z kompanów.
- Odbiór, odbiór. - nawet jeśli na wpół czy przemieniony w pełnego Crinosa dryblas przygniótł krótkofalówkę, nie był w stanie całkowicie zagłuszyć dźwięków dobiegających z jej “środka”. O ile głos Regisa podającego się za “nieprzyjaciela” mógł faktycznie umknąć uwadze Marr, o tyle zawsze mogła zdać się na szósty zmysł, który ewidentnie podpowiadał jej, że coś/ktoś się zbliżał lub że z spod ciała spacyfikowanego grubaska dobiegał bardzo specyficzny, na pewno nieprzypadkowy szmer.
Stuk, stuk - jeżeli jednak dwa koła z milionerów zawiodły, zawsze istniało trzecie: czujny słuch u nich nazywany pół na pół, gdyż telefonem do przyjaciela była krótkofalówka, a pytaniem do publiczności rzeczony magiczny, zdaje się że kobiecy zmysł.
- Sh... Wszystko będzie w porządku. - szepnął wilkołak do szlochającej niewiasty. W przeciwieństwie do Marr, wilk nie był aż tak “twardy aka bezduszny” - nie obezwładnił dziewczyny, ba, postarał się ją oswobodzić: wpierw jej ręce a na sam koniec nogi – both dość mocno sine z powodu mocnych więzów lin. Nóż pomógł przerwać włókna, a tym samym odzyskać swobodę.
- Musisz być cicho, okej? Udaj się do tamtego pokoju i zajmij rannym. Zaufaj mi, jestem z policji. - być może dziewczyna łyknęła kłamstwo, może i nawet podreptała we wskazane miejsce zaraz po tym, jak okryła negliż ciała ubraniem, które szczęśliwie nie zostało rozerwane na strzępy, a leżało nieopodal. Czerwień krwi dość szybko przyozdobiła tkaninę, niemniej same cięcia, których dokonano szczęśliwie nie były na tyle głębokie, aby zagrozić życiu.
To zaś, co stanie się z nią i tamtym potem...
Mimo dobrych chęci Regis nie mógł mieć na to zbytniego wpływu. Z drugiej strony zawsze istniała opcja B, a ta zakładała udanie się w kierunku naszego kompana, który po wezwaniu wsparcia, zaczął maszerować na spotkanie z Marr.

@Marr

_________________
Bilgot, idź tu, idź tam i miej oko na zębacze. Mogłem zostać w domu z moją starą. Tam było tak samo, ale przynajmniej mogłem dobrze zjeść.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Marr

Marr
Liczba postów : 318
Powergaming? Jeszcze jak, w końcu wzorców ku niemu dostatek! Tylko, szanowny Wilczku, nie znajdujemy się w środowisku szeklowo-gamemasterski, lecz sytuacji luźniejsze. Ponadto, Panie kochany, Radni to tak wielkie i zniedołężniałe starocie, iż jeśli odebrać im przywilej bycia NPC - to jaki z nich pożytek? Przecież to zbędna materia, tylko wstrzymuje triumfalny marsz młodzieży po to co im należne; do lepszych czasów. Jak nie wpiszesz paru komend do konsoli to nie dadzą sobie rady, a że to podłe jednostki to nikt im nawet wody nie poda w Domu Starców.
Więc oszukują żeby przetrwać.
Stety niestety, człeczyny wielu opcji nie miały. Jak w każdym totalitarnym ustroju, obywatele dzielili się na trzy kategorie: największa z nich czyli posłuszne owieczki, dalej ci współpracujący i czerpiący z tego tytułu korzyści (i przede wszystkim żyjący), zaś trzecie grono - czy naprawdę to musi paść na głos? Z tajemnicą ich istnienia jak ze spowiedzią, musi być zachowana za wszelką cenę; niczym pewien Hannibal, którego konsekwencje czynów dogoniły. Wiec, jak widzisz, Marr nie zawaha się z odebraniem życia niewinnego, za bardzo do tego przywykła przez te setki lat. Lecz czyż nie to chciałeś usłyszeć? Nie to, jak coś zrobi, lecz dlaczego? I co widoczne na zewnątrz, a co ta animowana zbroja - niczym ci nieumarli z Neverwinter Nights - czuje w środku?
Kobieta, oszołomiona tym wszystkim, ale posłuchała. W końcu ten skradający się gość był pierwszym który nie krzywdził, co samo w sobie wzbudzało zaufanie. Pewnie, to mógł być inny teatrzyk, jednak w takiej chwili trudno o klarowne myślenie w wypadku przeciętnego obywatela - i broń boże ich za to winić. Czy zrobi coś pożytecznego? Wątpliwe, jednak raczej bliźniemu pozbawionemu kończyny nie zaszkodzi. Może to córka dr Mieczysława Wezóła?
Czy odbiór, odbiór zadziałał? Wątpliwe; przynajmniej przy spojrzeniu na całość z szerszej perspektywy. Na miejscu zbiórki nadal brakowało paru dusz, a to że jedna brzmiała tak jakoś inaczej wcale nie pocieszało. Efekt końcowy ten sam, zmiana kanału na krótkofalówce tym bardziej uzasadniona; a sami panowie właśnie wkraczali do miejsca skąd Regis wyswobodził niewiastę, z opresji do dalszej depresji.
Wpierw do środka wgramoliła się dwójka z karabinami szturmowymi i od razu zwrócili uwagi na flanki. Trzeci panicz, ze strzelbą, który wgramolił się do środka zaraz za nimi, patrzył przed siebie. Czwarty z mp5 zabezpieczał resztę; wiec na dobrą sprawę robił naraz niby wszystko, ale na taką dwóję z plusem. Ostatnia dwójka została po drugiej stronie, pilnując wejścia.
A gdzie byłeś ty, Regisie?
Jednak nie bój nic, Marr czuwa! Chyba. Na pewno? To raczej ona? Coś się działo na tyłach, gdyż faceci po drugiej stronie ściany zwrócili się w (ich) lewym kierunku, a stali plecami do wnętrza pokoju. Skąd można było tak wnioskować? Wcześniej widać było kawałek ramienia jednego, a teraz drugi skierował w jego kierunku lufę.
Czyżby sztuczka z kamieniem albo cegłówką?
Zaraz też Pan po prawej ponownie odwrócił się w prawo, jednak to co zastał... oh, boy!. Cięcie mieczem, typ po lewej zaczyna się odwracać, zostaje nabity na obydwa ostrza i przekręcony w kierunku pierwszego. Pijawka, choć mocno krwawiąca z gardła, wiedząc iż jej czas przytomności jest już policzony puszcza desperacką serię w kierunku czegoś/kogoś. Może nawet ii co trzeci pocisk trafił! W kolegę robiącego za żywą tarczę, a jeden z nich trafił prosto w serce. M416 przeciwko nieosłoniętemu organowi drugiego Nosferatu? Już po dobranocce, wiec won spać, gówniarski gnoju.
Reakcja czwórki? Ten ze strzelbą i mp5 od razu chcą ustawić się na bokach i mierzyć do wejścia, panowie z karabinami niby nadal pilnują frontu, jednak obawa o bezpieczeństwo tyłów wzrasta z każdą sekundą. Niemniej, ostatecznie i tak rozstawienie się swoje trwa...
Czyż to nie uroczy opening do działania, Cyganie?

@Regis
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Regis

Regis
Liczba postów : 484
Cytując przedwieczną z innego wszechświata: na początku był CHAOS – dopiero potem nastał porządek tudzież nicość po wepchnięciu wszystkiego pod dywan. Ciał tam niestety wrzucić się nie dało - nie na tyle, aby dochować tajemnicy istnienia, ale przecież to żaden problem! I tutaj matka natura potrafiła nieźle zaskoczyć swoim “ale”, bowiem tak jak robaki wpierdalały ludzkie szczątki do samych kości, tak i kły oraz pazury potrafiły skutecznie zatrzeć ślady bytności osób odpowiedzialnych za masakrę wraz ze świadkami zdarzenia. Czy jednak to tego właśnie pragnął Regis? Umówmy się: był młodszy i miał o wiele więcej “empatii”, jakakolwiek by nie była, niż osoby starsze o dobre kilka razy od niego. Nie twierdzimy, że jej brak był zły - niekiedy wręcz konieczny dla jedynego poprawnego osądu sytuacji, no ale wiadomo: różnica pokoleniowa robiła swoje.
Jeżeli więc wilkołak tylko mógł uniknąć niepotrzebnego rozlewu krwi, mimo iż sam zjadał człowieczyny na śniadanie, obiad i kolację, wolał tego dokonać. Co innego zaś poharatanie twarzyczek, kończyn i ciał sprawców całej masakry: za nimi przecież nikt nie zapłacze - co najwyżej kilku reprezentantów rodu, o ile w ogóle do jakiegokolwiek należeli i jeśli Ci żywili wobec nich jakąkolwiek empatię.
W końcu nie każdy każdego kochał.
Czas nieubłaganie tykał jako i lała się krew ze wszelkich ran.
Regis instynktownie chciał wpierw ostrzec Marr przed nadciągającym niebezpieczeństwem, lecz gdy do zabawy dołączył się (chyba) jeszcze jeden gagatek, sprawa uległa lekkiej komplikacji – raz: ciul wie, co zrobiliby z ludźmi - dwa: zabawa już się rozpoczęła. Dalsze ukrywanie się nie miało większego sensu, co niejako przekładało się na wkroczenie do spektaklu, bo wyłonieniu z jednej ze szczelin, których nie brakowało w ruinach takich jak te. Tu więc poleciała seria kulek i tam zaraz wpierniczyła się kolejna – wilkołak własnych nie szczędził: wszelkie braki uzupełniał po tak zwanych trupach. Mało tego: jednemu skręcił rączkę, drugiemu wyrwał kawałek mięsa z uwzględnieniem opcji wysuniętych zębisk - ogółem fun nie z tej ziemi, krew i akcja: czegóż chcieć więcej?
I w gwoli wprowadzenia ładu: skośne bydle nie wcinało się pod “nożyczki” Marr – bardziej tuliło tych, których ona jeszcze nie zdążyła, bądź tych, którzy napataczali się na tak zwane tyły, jeśli tylko założyć, że w którymś miejscu w końcu się ze sobą spiknęli. W taki czy inny sposób wojska nieprzyjaciela znikały w oczach i to nie za sprawą bycia wpierdolonym przez Tytana. Szkoda, że innych plam nie dało się w podobny sposób wymazać z kart historii – oh well. Tyle dobrego, że w zgiełku wojny, krwi i pożogi, ludzie MIELI, wprawdzie niewielki, ale zawsze wybór. To, czy zaś podejmą współpracę: póki co nie musieliśmy się o to martwić, bo i tak niewiele wiedzieli i widzieli.
O wiele gorsza była niespodzianka spod ziemi, mianowicie drewnianej klapy, która w tajemniczy sposób “wciągnęła” poharatane dziewczę obok nieboszczka, który niestety nie zdołał przetrwać ciągłej utraty krwi.
Nie minęła nawet minuta, jak po całym zdezelowanym budynku rozbrzmiał się śmiech, z pewnością przedzierający się przez odgłosy ostrzałów czy upadających ciał. Do niego wkrótce dołączyło bicie brawa i to nie przez byle kogo, bo samego organizatora dzisiejszego odcinka.
Szkoda tylko, że jeszcze nie wyłonił się z cienia.
- Brawo, brawo: w końcu się doczekałem! - zamiast tego jedynie donośnym głosem wyraził aprobatę na całe zajście.

@Marr

_________________
Bilgot, idź tu, idź tam i miej oko na zębacze. Mogłem zostać w domu z moją starą. Tam było tak samo, ale przynajmniej mogłem dobrze zjeść.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Marr

Marr
Liczba postów : 318
Empatia to bardzo ciekawa rzecz, którą wielu często myli z innymi emocjami; odczuciami. Otóż Marr zaskakująco często potrafiła odczytać to co trapiło drugą stronę. Ba! Czasem nawet mogła współczuć. Tylko co z tego, jeśli taka poszkodowana duszyczka działała na szkodę ogółu? Pan X jest zły, zabił mi rodzinę, więc ja ukatrupię go - dajmy na to bombą, czyli postronni idą w rozsypkę - i jego potomstwo; te które nawet nie wiedziało co wyprawiał staruszek te 200 lat wstecz oraz nie ma z nim za wiele wspólnego. Rządza zemsty uzasadniona, jej wykonanie niekoniecznie. Nie wspominając już o tym, iż prawo egzekwować musiała, bo jak kończą się czułe słówka i głaskanie po główkach, każdy widzi. Więc stety niestety, starsi na stanowiskach nie mogą pozwolić sobie za często na luksus bycia potulnymi owieczkami. To po prostu, KURWA MAĆ, nie działa.
Wracając do wspomnienia o szczaniu na tornado, cyklon cały czas się poruszał i teraz jego niszczycielska część dotarła i na tę zgraję. Poszlachtowani, wykorzystywani jako żywa tarcza, naszprycowani kulkami. Ludzkie mięso to bardzo wdzięczny materiał na osłonę, zwłaszcza jeśli po jej drugiej stronie znajdował się kevlar. Lekcja na przyszłość dla pozbawionych zdolności manewru? Raczej brak. Niby dobrze kombinowali, jednak do rozgrywki wkroczyły zbyt grube - jak na ich zdolności i osprzęt - ryby. To co ostało się na koniec to - pomijając Regisa, gdyż ten mógł mówić za siebie - przyozdobiona szkarłatem Marr. Wraz z jej wojennym makijażem, wyglądała w jakimś stopniu uroczo?
Mówisz o klapie pułapce, na którą wpadła dziewczyna. Proste, banalne... nie do końca. Widzisz, do pewnego stopnia przypominało to zjeżdżalnię wieńczoną czymś w rodzaju leju - trudniej wygrzebać się ze środka. Do tego jego jedna strona została wyłożona drobnymi kolcami, nic śmiertelnego jednak nieco ciała do krwi poszarpały. Z kolei jego dno to zimna woda z dodatkami - na pewno aromat fekaliów - i... gnijący trup innego nieszczęśnika. Infekcja murowana. Wynikająca z całokształtu panika jest oczywista, aczkolwiek nie tobie i mnie o tym - jeszcze w pełni - wiedzieć.
Hannibal był irytujący, pyskaty gnojek wyręczający się innymi. Wisienka na torcie, pewna Lisica sama własnego gardła sobie nie rozorała. Teraz, w bardzo niewielkim odstępie czasu inny cwaniaczek wprowadza scenariusz z tym samym schematem w życie. Widziałeś jej reakcję, wilku - pomimo półmaski - mogłeś przysiąc iż zagryzała mocno zęby; a z jej gardła wymsknęło się niemalże wilcze warknięcie. Radni, dostojne i ociekające spokojem starocie...
Kiedyś tej instytucji nie było.
Każde z nich musiało pełnić rolę wojownika/czki.
Zwłaszcza za czasów Inkwizycji.
A Marr robiła to nieprzerwanie od wczesnej młodości.
Wiec niechaj nikt nie waży się jej tego wypominać, bowiem spokój ducha nie był dla niej standardem, lecz maską; a że nigdy nie lubiła bali z ich udziałem, nie czuła się skrępowana jej zrzuceniem.
- Dwójka śmiertelników jest wyżej, tam gdzie jebie krwią wilkołaka, z czego jedna przemieniającego się kłaka już widziała - odezwała się zaskakująco spokojnie, niczym panujący nad sobą jebany tybetański wpizdu jebana kurwa mać mnich. - To krzyczące bubu zostawiam tobie - panikująca, co poleciała w... szambo, tak to ujmijmy.
Czy widok rozglądającej się po pomieszczeniu radnej śmieszył? Śmieszył.
Czy moment w którym odwróciła ostrza, tak że te zwrócone są w kierunku pleców bawił? Bawił.
Czyż to nie grotestka, gdy sprintem gdzieś pobiegła, szybciej niż ktokolwiek mógłby zakładać? Wystarczyło organizatora posłuchać.
Jednak nie z tyłka wzięło się pewne powiedzonko, ten się śmieje kto się śmieje ostatni...

@Regis
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Regis

Regis
Liczba postów : 484
A morał z tego taki, że ciekawostek będą braki. Nie bój nic i nie przejmuj się nic – przymknij oczy swe, weź głęboki wdech, a potem dobrowolnie poddaj fali, która powoli zamykała krąg historii, niejako odcinając Cię od świata zewnętrznego: jego bodźców, powietrza, odblasków, emocji i wszystkiego, co choć na chwilę mogłoby poruszyć niepotrzebną struną skrzypiec.
Daj się ponieść, zapomnij: tamci odeszli w niepamięć jako i wilkołak wraz z niewiastą, co to spełzła w dół drewnianej paszczy, aż po lej na samo dno. Ponoć upadek zwiastował śmierć - ponoć... Ponoć też istnieli tam na dole tacy, którzy nie tak łatwo wypluwali z siebie ostatki życia i zamiast się poddać, dzielnie walczyli o dodatkową chwilę tchnienia. Coś o tym wiedziałaś - Ty, która przeżyłaś niejedną bitwę - której zahartowane ciało spowiła szkarłatna krew, a kevlar osłaniał przed atakami z zewnątrz. Co, jeśli Ci jednak powiem, że tym razem mosiężna zbroja na nic więcej się nie przyda?  
Wrogów wokół brak i krzyków wokół brak. Po odcięciu echa postaci drugoplanowych, na tle wyplutego obrazka nie rysowało się nic ponad tła ruin budynku z miliardem odłamków szkła, maleńkich kamieni i zwłok porozrzucanych niechlujnie na powierzchni zimnego betonu.  Za nimi nikt nie zatęskni - im nikt nie zaśpiewa - ich również nikt należycie nie spali z honorami oraz orężem, z którym mogliby przekroczyć bramy zaświatów.  
Widzisz słoneczko: ze zbroją jak każdą inną ścianą - nie była niezawodna. Pachwiny, pachy, szyja – w puszeczkach takich jak te istniało wiele luk, które chętnie wykorzystywano, tym bardziej przez tych, którzy lubowali się w power gamingu, a czyż nie przydałoby się odrobinę smaczku dla utrudnienia życia i zaostrzenia apetytu na krew? Nie odpowiadaj: po prostu biegnij za głosem, bo i ten rozchodził się z każdej możliwej strony, a nawet dalej, gdy w końcu pędem w dal opuściłaś strefę zrujnowanego budynku, wkraczając w tak zwane “zapyziałe” zarośla.  
Teraz już rozumiesz?  
Nie sposób określić z którego kierunku, ni odległości dobiegały kolejne dźwięki: odgłosy stawianych kroków, szelest liści i trzask gałązek. W podobnej konwencji nie dało rady stwierdzić, z jakiej i której paki znikąd wyskoczyła muzyka.
- Wędkarz z wędką stał na wodą i obserwował z zimną krwią, jak pływała ryba. Tak długo, jak długo tafla pozostała nienaruszona - pomyślał, iż nie byłby w stanie złapać ryby swoją wędką. Ale w końcu zmęczył się czekaniem, zmącił strumyk i uczynił go błotnistym. Nim się zorientował, jego wędka drgnęła. Ryba weń już się wiła i tryskała krwią. - śpiewał swym zadowolonym głosem szaleniec, co twarzy swej nie chciał pokazać i wciąż skrywał się pośród cieni.

@Marr

_________________
Bilgot, idź tu, idź tam i miej oko na zębacze. Mogłem zostać w domu z moją starą. Tam było tak samo, ale przynajmniej mogłem dobrze zjeść.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Sponsored content


Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach