Liczba postów : 400
First topic message reminder :
No i nadeszły dwusetne urodziny Maurice’a. Wstał jeszcze, gdy słońce było na horyzoncie, po prostu pilotem zasłonił wszystkie okna żaluzjami antywłamaniowymi i mógł harcować po domu ile wlezie. Większość wtedy spała, więc w spokoju zdążył zorganizować wszystko wraz z ekipą familiantów. Pozawieszali złote światełka, złote balony i kulę disco, a mężczyzna wszystko nadzorował. Część dekoracji była przeplatana błękitem, w duchu kolorystyki okładek albumów ABBY. Taras również został ozdobiony w świecące dekoracje. Było na bogato i pięknie. Każdemu pod drzwi zaniósł stroje na imprezę w stylu Abba. Kobiety dostały cekinowe kombinezony i pasujące do tego szale, jakby chciały się zakryć. Każda dostała karteczkę ze swoim imieniem i tekstem: Kochana, tutaj jest dla Ciebie outfit, zakładaj do tego co chcesz, ale byłoby mi miło, gdybyś zachowała odzienie w stylu ABBA, widzimy się na dole o 20! . Jeśli chodziło o panie to był mniej kreatywny. Było ich za dużo i nie miał weny każdej wymyślać innego zestawu. Dlatego też każda dostała trochę inny (wybierzcie sobie jaki chcecie), ale zachowany w jednym stylu. Natomiast dla Panów to Maurice wymyślił bomba stroje. Sahak dostał skórzaną marynarkę, spodnie i zielone boa. Jeśli chciał to mógł pod to założyć koszulę, ale jeśli go fantazja poniosła to mógł iść bez. Blondynowi było to obojętne, zależało mu po prostu na kombinacji. Silvan dostał pomarańczowy zestaw spodni, cekinowej koszuli oraz boa. Dla siebie Maurycy wybrał różową kamizelkę i tego samego koloru spodnie. Nawet miał buty na obcasie! A ciężko było znaleźć koturny dla chłopa, którego buty przypominają kajaki! Włosy miał proste i ułożone. Tak czy siak, mężczyźni dostali podobne karteczki.
O dwudziestej Maurice był już na dole z Idą. Nie to, żeby za ręce, po prostu razem wychodzili, żeby zdążyć na czas. Aczkolwiek mężczyzna coś czuł, że tego dnia się wszystko wyda. Kobieta pomogła mu zrobić makijaż, miał przyczepione kryształki przy oczach i diamentowy rozświetlacz z Fenty. Na stole były wystawione fontanny z krwią, szampanem i czekoladą. Zamiast truskawek do maczania, postawił na maliny, bo nie chciał dostać reakcji alergicznej. Sam nie bardzo zamierzał to jeść, ale już Silvan nie miał problemu z cukrem. Poza tym, na mniejszych stolikach, leżały wystawki z kokainą, złotymi rurkami do wciągania i szklanymi podstawkami, aby formować kreski. Jeden z familiantów był barmanem, inny stał gotowy, żeby upuścić z niego trochę krwi. Dla każdego coś miłego. Do telewizora zostało podłączone karaoke. Wraz z wybiciem ósmej na zegarze, zaczęła lecieć ABBA, a mianowicie „Does Your Mother Know”. Takie dość ironiczne, jak na okazję, ale Maurice bardzo sobie upodobał tę piosenkę. Czekając, aż wszyscy się zejdą, usypał sobie kreskę i elegancko wciągnął. Po choince nie było już śladu, zamiast niej stał tort z napisem Dancing Queen, Young and Sweet, only 200. Gdy już wszyscy się zjawili, Maurice wziął kieliszek z szampanem i go nieznacznie podniósł.
- Moi drodzy, dziękuję bardzo za przyjście. Nie będę się rozwodził, dwieście lat minęło jak z bicza strzelił. Bawcie się, naćpajcie, tańczcie, śpiewajcie i korzystajcie z familiantów! Pamiętajcie, the winner takes it all! – Powiedział i napił się z kieliszka.
No i nadeszły dwusetne urodziny Maurice’a. Wstał jeszcze, gdy słońce było na horyzoncie, po prostu pilotem zasłonił wszystkie okna żaluzjami antywłamaniowymi i mógł harcować po domu ile wlezie. Większość wtedy spała, więc w spokoju zdążył zorganizować wszystko wraz z ekipą familiantów. Pozawieszali złote światełka, złote balony i kulę disco, a mężczyzna wszystko nadzorował. Część dekoracji była przeplatana błękitem, w duchu kolorystyki okładek albumów ABBY. Taras również został ozdobiony w świecące dekoracje. Było na bogato i pięknie. Każdemu pod drzwi zaniósł stroje na imprezę w stylu Abba. Kobiety dostały cekinowe kombinezony i pasujące do tego szale, jakby chciały się zakryć. Każda dostała karteczkę ze swoim imieniem i tekstem: Kochana, tutaj jest dla Ciebie outfit, zakładaj do tego co chcesz, ale byłoby mi miło, gdybyś zachowała odzienie w stylu ABBA, widzimy się na dole o 20! . Jeśli chodziło o panie to był mniej kreatywny. Było ich za dużo i nie miał weny każdej wymyślać innego zestawu. Dlatego też każda dostała trochę inny (wybierzcie sobie jaki chcecie), ale zachowany w jednym stylu. Natomiast dla Panów to Maurice wymyślił bomba stroje. Sahak dostał skórzaną marynarkę, spodnie i zielone boa. Jeśli chciał to mógł pod to założyć koszulę, ale jeśli go fantazja poniosła to mógł iść bez. Blondynowi było to obojętne, zależało mu po prostu na kombinacji. Silvan dostał pomarańczowy zestaw spodni, cekinowej koszuli oraz boa. Dla siebie Maurycy wybrał różową kamizelkę i tego samego koloru spodnie. Nawet miał buty na obcasie! A ciężko było znaleźć koturny dla chłopa, którego buty przypominają kajaki! Włosy miał proste i ułożone. Tak czy siak, mężczyźni dostali podobne karteczki.
O dwudziestej Maurice był już na dole z Idą. Nie to, żeby za ręce, po prostu razem wychodzili, żeby zdążyć na czas. Aczkolwiek mężczyzna coś czuł, że tego dnia się wszystko wyda. Kobieta pomogła mu zrobić makijaż, miał przyczepione kryształki przy oczach i diamentowy rozświetlacz z Fenty. Na stole były wystawione fontanny z krwią, szampanem i czekoladą. Zamiast truskawek do maczania, postawił na maliny, bo nie chciał dostać reakcji alergicznej. Sam nie bardzo zamierzał to jeść, ale już Silvan nie miał problemu z cukrem. Poza tym, na mniejszych stolikach, leżały wystawki z kokainą, złotymi rurkami do wciągania i szklanymi podstawkami, aby formować kreski. Jeden z familiantów był barmanem, inny stał gotowy, żeby upuścić z niego trochę krwi. Dla każdego coś miłego. Do telewizora zostało podłączone karaoke. Wraz z wybiciem ósmej na zegarze, zaczęła lecieć ABBA, a mianowicie „Does Your Mother Know”. Takie dość ironiczne, jak na okazję, ale Maurice bardzo sobie upodobał tę piosenkę. Czekając, aż wszyscy się zejdą, usypał sobie kreskę i elegancko wciągnął. Po choince nie było już śladu, zamiast niej stał tort z napisem Dancing Queen, Young and Sweet, only 200. Gdy już wszyscy się zjawili, Maurice wziął kieliszek z szampanem i go nieznacznie podniósł.
- Moi drodzy, dziękuję bardzo za przyjście. Nie będę się rozwodził, dwieście lat minęło jak z bicza strzelił. Bawcie się, naćpajcie, tańczcie, śpiewajcie i korzystajcie z familiantów! Pamiętajcie, the winner takes it all! – Powiedział i napił się z kieliszka.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!