Liczba postów : 400
First topic message reminder :
Gdy wybiła godzina dwudziesta trzecia Maurice stanął pod choinką. Był ubrany w świąteczny sweter, miał taki sam jak Silvan, eleganckie spodnie, a w ręce kieliszek z winem. Jako gospodarz był zobowiązany do rozpoczęcia rozdawania prezentów, więc gdy już towarzystwo pogotowało co chciało i gdy już wrócił ze stacji benzynowej, to zabrał się za prowadzenie świąt.
- Zapraszam wszystkich pod choinkę! – Zawołał gromadkę ludzi. Każdemu z osobna coś kupił na wycieczce do Mediolanu z Halide, albo skompletował później. Po wycieczce narciarskiej, gdy udało mu się z Idą wrócić niepostrzeżenie, wręczył jej oficjalny prezent. Kolię oraz kolczyki do pary. Nie wiedział czy kobieta je założy na rozdanie prezentów, czy też zostawi na później. Aczkolwiek, oficjalnie miał dla niej inny prezent. Kupił jej najwyższe szpilki jakie znalazł, żeby mogła jak cywilizowany wampir chodzić z nim na kolacje oraz inne spotkania. Miał już dość ciągłego schylania się, żeby ją całować. Poza tym, gdyby Ida sobie złamała na nich nogę, to by mógł mieć chwilę spokoju. Gdy cała grupa się zebrała, podszedł do pierwszego prezentu, który leżał na szycie góry pakunków. Były wszystkie możliwe. Znajdowały się pudła opakowane papierem prezentowym, niektóre z kokardką na szczycie, inne były w torebkach. Sam Maurice nie miał siły na pakowanie, więc po prostu zostawił zakupione rzeczy w torbach ze sklepu. Gdy podniósł pierwszy pakunek, okazało się, że to torebka z podarunkiem od niego dla Carol. Była to typowa dla Gucci torba, biała z czarnym napisem. W środku znajdowała się apaszka, którą jej kupił z myślą, że może się nią owinąć i udusić. Dla Sahaka miał ikonę z XIX wieku, która całkiem przypominała tę, którą razem kradli. Na Renatę czekał złoty sygnet, taki sam również kupił dla Silvana. Sam Maurice miał już taki na sobie. Cerise natomiast dostała pierwsze wydanie „Kroniki niezapowiedzianej śmierci”, ponieważ sam ją lubił, a wątek dramatycznego morderstwa przypominał mu jedno z jego zleceń. Halide sobie sama kupiła prezent, piękne kolczyki, za które kazała mu zapłacić w Mediolanie. Dla Tahiry miał złotą, zdobioną szkatułkę z równie złotą rurką do wciągania kokainy.
- Zapraszam Pannę Carol po odebranie prezentu! – Powiedział głosem prezentera telewizji. W tle zaczęła lecieć polska kolęda, którą znalazł w Internecie. Wcześniej jej nie słyszał, więc gdy wybiła muzyka, a słodki, cienki głosik zaczął wyć, aż się skrzywił. – Kurwa Ida, czego wy słuchacie w tej Polsce – burknął i szybko chwycił telefon, żeby przełączyć ten względny hit.
Gdy wybiła godzina dwudziesta trzecia Maurice stanął pod choinką. Był ubrany w świąteczny sweter, miał taki sam jak Silvan, eleganckie spodnie, a w ręce kieliszek z winem. Jako gospodarz był zobowiązany do rozpoczęcia rozdawania prezentów, więc gdy już towarzystwo pogotowało co chciało i gdy już wrócił ze stacji benzynowej, to zabrał się za prowadzenie świąt.
- Zapraszam wszystkich pod choinkę! – Zawołał gromadkę ludzi. Każdemu z osobna coś kupił na wycieczce do Mediolanu z Halide, albo skompletował później. Po wycieczce narciarskiej, gdy udało mu się z Idą wrócić niepostrzeżenie, wręczył jej oficjalny prezent. Kolię oraz kolczyki do pary. Nie wiedział czy kobieta je założy na rozdanie prezentów, czy też zostawi na później. Aczkolwiek, oficjalnie miał dla niej inny prezent. Kupił jej najwyższe szpilki jakie znalazł, żeby mogła jak cywilizowany wampir chodzić z nim na kolacje oraz inne spotkania. Miał już dość ciągłego schylania się, żeby ją całować. Poza tym, gdyby Ida sobie złamała na nich nogę, to by mógł mieć chwilę spokoju. Gdy cała grupa się zebrała, podszedł do pierwszego prezentu, który leżał na szycie góry pakunków. Były wszystkie możliwe. Znajdowały się pudła opakowane papierem prezentowym, niektóre z kokardką na szczycie, inne były w torebkach. Sam Maurice nie miał siły na pakowanie, więc po prostu zostawił zakupione rzeczy w torbach ze sklepu. Gdy podniósł pierwszy pakunek, okazało się, że to torebka z podarunkiem od niego dla Carol. Była to typowa dla Gucci torba, biała z czarnym napisem. W środku znajdowała się apaszka, którą jej kupił z myślą, że może się nią owinąć i udusić. Dla Sahaka miał ikonę z XIX wieku, która całkiem przypominała tę, którą razem kradli. Na Renatę czekał złoty sygnet, taki sam również kupił dla Silvana. Sam Maurice miał już taki na sobie. Cerise natomiast dostała pierwsze wydanie „Kroniki niezapowiedzianej śmierci”, ponieważ sam ją lubił, a wątek dramatycznego morderstwa przypominał mu jedno z jego zleceń. Halide sobie sama kupiła prezent, piękne kolczyki, za które kazała mu zapłacić w Mediolanie. Dla Tahiry miał złotą, zdobioną szkatułkę z równie złotą rurką do wciągania kokainy.
- Zapraszam Pannę Carol po odebranie prezentu! – Powiedział głosem prezentera telewizji. W tle zaczęła lecieć polska kolęda, którą znalazł w Internecie. Wcześniej jej nie słyszał, więc gdy wybiła muzyka, a słodki, cienki głosik zaczął wyć, aż się skrzywił. – Kurwa Ida, czego wy słuchacie w tej Polsce – burknął i szybko chwycił telefon, żeby przełączyć ten względny hit.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!