16 XI 2022 - Hold my beer and let me tell you everything

2 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Prawdę mówiąc była bardzo zaskoczona, że Elisabeth tak chętnie przystała na spotkanie już tej samej nocy. W zasadzie spodziewała się, że będzie musiała poczekać z dzień albo dwa. Ale w sumie… to nawet dobrze. Nie mogła ukrywać, że czas ją zwyczajnie gonił. A czuć na karku oddech panny kostuchy? Bleh. Zdecydowanie nic przyjemnego. Pomysł był z jednej strony prosty, z drugiej trudny. Prostota? Po prostu poprosić. Trudność? Wyjaśnić dlaczego.
Jak obiecała, na stole leżało kilka puszeczek z herbatą, jeszcze zafoliowanych, nowych i z wczorajszej dostawy. Czajniczek też się pojawił, ale zamiast bawić się w elektrykę, uznajmy, że woda na ogniu jakoś zawsze smakowała lepiej. Także kuchenka turystyczna na tak zwany gaz, odpowiednio zabezpieczona, coby komuś nie wpadło do łebka chaty sfajczyć (a nie takie rzeczy widywała) i zawieszony imbryczek. Do tego rozpalony kominek, puchaty dywan i przerzucone przez fotel kocyki, jakby ktoś postanowił pobawić się w puchate burrito. Na kominku skitrane trzy paczki fajek, tak na wszelki wypadek i dwie zapalniczki, w razie co. Skoro zamierzała przeprowadzić trudną rozmowę, to musiała mieć coś do zajęcia łapek i uspokojenia umysłu.
Przynajmniej rak jej nie groził. Miejmy nadzieję. Zawczasu nastawiona woda powolutku szykowała się do wrzenia, a sama Selenka wyczekiwała przybycia Liska. W końcu zabrzmiał upragniony dzwonek do drzwi, więc Azjatka od razu się tam udała.
- No witam w moich skromnych progach! – zaśmiała się, obejmując Elisabeth na przywitanie i wpuszczając ją do środka. – Czuj się jak u siebie, woda się gotuje, a herbatki czekają na wybór. Jakbyśmy chciały jakieś przekąski, to też się znajdą. – zaoferowała od razu, zerkając na kobietę. – Chyba, że jesteś głodna?

@Elisabeth Riche

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
Akurat tego dnia byłą na czysto ze swoimi biurowymi sprawami. Co było trzeba jeszcze posprawdzać zostawiła swoim ludziom. Mogła spokojnie odpocząć. Spotkanie z przyjaciółką było więc czymś, co było idealne na daną noc. Dobra herbatka w doborowym towarzystwie. Niczego więcej nie potrzebowała... A wilkołaka przecież mogła dorwać sobie później. Jakby oczywiście potrzebowała. Na dany moment jednak samo spotkanie z Selenką było wręcz idealnie. Nie podejrzewała w tym wszystkim drugiego dna.
Po wejściu do Seleny od razu się z nią przywitała i zaraz zdjęła zwoje buty. Uwielbiała chodzić u niej na boso. Czuła się przyjemnie, jak we własnym domu. Blondynka objęła wampirzycę na przywitanie i spojrzała na czekające herbatki i czajniczek grzejący się na podróżnym palniku. Zaśmiała się delikatnie.
- To żeś dzisiaj wykombinowała - powiedziała radośnie. Przycupnęła przy stoliku z herbatkami zaraz je oglądając. -[/b] Cóż to za dobroci dzisiaj tutaj mamy? O rany, jak my dawno nie miałyśmy takiej herbatki. Ostatnio tyle się działo, że pewnie sam Garland to się w środku gotuje -[/b] zachichotała na samą myśl. Zaraz jednak zamilkła. W końcu jeszcze nikomu nic o nim nie mówiła, jak potoczyła się tamtejsza noc. Uśmiechnęła się jedynie.
- Jak się ogólnie czujesz Kochana? Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko w porządku - zwróciła się w kierunku przyjaciółki uśmiechając się do niej delikatnie i wstając ponownie na równe nogi. - Nie, nie, głodna nie jestem. Dziękuję jednak za propozycję. Przekąski zawsze mile widziane i dobrze o tym wiesz. Nie jestem jednak głodomorem - puściła jej oczko.

@Selena
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Lisek nie była jedyną, która wybierała chodzenie na boso. Dlatego w większości pomieszczeń były dywany i nierzadko miłe dla stópek i puchate. Trochę ekstrawagancji nikomu jeszcze nie zaszkodziło. Za to strój Elisabeth... Selena zmierzyła ją wzrokiem, wydając z siebie pełen podziwu i rozbawienia gwizd.
- No no no, moja droga, co to za strój... Zwłaszcza ta uprząż, mrrrrrau! - zaśmiała się głośno. - Może ja się skoczę przebrać czy coś, bo się czuję jak uboga krewna. - oczywiście żartowała sobie, choć akurat uprząż Lis faktycznie była ładna i jej się spodobała. Wprawdzie nie miała pojęcia, gdzie się takie rzeczy ubiera, ale nie zmieniało to faktu, że gadżecik był całkiem fajny. Chociaż z drugiej strony podobno ubierała się dla siebie... Podobno i zależy kiedy.
- Oczywiście! Wrzątek z elektrycznego czajnika to nie jest to. A poza tym nam tak szybko nie wystygnie. - wskazała na puszeczki. - No to tak. Chiński milk oolong, różany earl grey, dziwna zielona z klonem, biała z malinami i czerwona. Do wyboru do koloru... - zmrużyła oczy, zerkając do imbryczka i sprawdzając stan wody. - Garland? A czemu miałby się gotować, moja droga? Czyżby coś było na rzeczy? - uniosła jedną brew, jak to ona, w klasycznym wyrazie chętnie posłucham, ale nie namawiam, jeśli nie chcesz. Rozciągnęła się lekko, zastanawiając się, jak odbić pytanie. W, zasadzie wszystko było okey i nawet miała sporo werwy do działania, choć pewne rzeczy wisiały niczym widmo.
- W sumie to tak, wszystko okey. Nawet w końcu dorosłam do naprawiania błędów z przeszłości. - roześmiała. To wszystko nie bolało aż tak, zwłaszcza po trzykrotnym powtórzeniu rytuału z solą. Może i dla niektórych to była bujda, Selenie za to pomagało.
- To zaraz przyniosę. Mam paluszki, krakersy, ciasteczka, nadziewane oliwki... - wymieniła. - A nawet sushi i oryginalne meksykańskie tacos. - wymieniła, a po niedługiej chwili wszystko to stanęło grzecznie na stole, jako milczący towarzysz spotkania.

@Elisabeth Riche

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
Kobieta lekko się zaśmiała. Specjalnie jeszcze się okręciła, aby Selenka miała lepszy wgląd na to, co dzisiejszej nocy miała na sobie blondynka. Uśmiechnęła się do niej pociesznie i machnęła dłonią, aby dała sobie spokój.
- Przesadzasz z tą ubogą krewną. Ty wyglądasz we wszystkim doskonale! - powiedziała pogodnie. Czy ubierało się jedynie dla siebie? W większości wypadków tak. Bywały jednak momenty, gdy chciało się nieco bardziej wykazać. Czy to dla jednej istoty, czy też dla większego grona, jeśli np. chodziło o jakieś specjalne okoliczności. Sama Elisabeth zwykle odziana była w dość specyficzny sposób. Taki już miała charakter. Błękitna krew krążąca w żyłach robiła poniekąd swoje.
Wampirzyca z ciekawością przyglądała się herbatkom. Najbardziej interesowała ją ta dziwna zielona z klonem i różany earl grey. Już nie mogła się doczekać, aż będzie mogła je spróbować. No niech ta woda szybciej się gotuje nooo. Cichutko chrząknęła na wzmiankę o Garlandzie.
- Gotować, bo... że mam mało czasu dla niego. Coś... Jest narzeczy - przyznała uśmiechając się niewinnie. Zainteresowało ją jednak to, jak kobieta stwierdziła, iż dojrzała do naprawiania błędów z przeszłości. Elisabeth wiedziała, iż jej osobistych błędów nie dało się naprawić. Spojrzała na kobietę siadając sobie przy stole.
- O jakich błędach mówisz Skarbie? - zapytała. Jak tylko pojawiły się smakowite przekąski tak od razu złapała za pałeczki i sięgnęła po sushi. Uwielbiała sushi. Zamruczała zadowolona smakując je. Przypomniało jej się, jak Louis zapoznawał ją z kulturą azjatycką. Pokazała pałeczkami na sushi.
- Wyborne. Mogłabym jeść w nieskończoność - powiedziała zadowolona.

@Selena
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Reakcją był głośny, pełen podziwu gwizd. Musiała przyznać, że Lisek miała gust. Oj zdecydowanie miała gust. I gdyby nie niechęć do zakupów odzieżowych pewnie zrobiłaby słodkie oczka do kobiety, by pomogła jej coś dobrać.
- Och dziękuję słońce! Ale zdecydowanie nie dorastam Ci do pięt. - roześmiała się, dla przekory tylko ciągnąc delikatnie za czarną uprząż. Po prostu nie mogła się powstrzymać, bądźmy szczerzy. Zerknęła na nią domyślnie, widząc zainteresowanie dwoma rodzajami herbatki. Szybko rozpakowała obydwa pudełka, a niedługo potem zalała napar. Na pierwszy rzut różany earl grey, jeden z jej ulubionych. Tylko, że akurat jeszcze nigdy nie próbowała tej konkretnej marki.
- Ooooh! - klasnęła w łapki. - A mówiłam, że dobrze mieć wilkołaka za kochanka. - puściła jej oczko, chichocząc cicho. - Gratuluję w takim razie, bardzo gratuluję. Obiecuję nie wypytywać! - dodała niewinnie, troszkę się drocząc. Ale i tak było wiadomo, że faktycznie nie będzie wypytywać, bo nie była tego typu osobą. Przysiadła obok Liski, nalewając naparu do czarek i wzięła swoją czarkę do rąk, upijając łyk.
- Welp. Swoich oczywiście. Tych, które się w ogóle da naprawić, nawet jeśli prowizorycznie. Wiesz, że mało mówię o sobie, zwłaszcza przez ostatnie dekady... Teraz to wróciło i ugryzło mnie w tyłek. Boleśnie. Nie wiem, czy powinnam się szczepić na wściekliznę. - puściła jej oczko, jeszcze nie będąc gotowa, by ruszyć ten temat.
- Polecam się. Wprawdzie nie robiłam sama, ale mam zaprzyjaźnioną restaurację sushi. - wyjaśniła, częstując się również jednym krążkiem, ale palcami, nie pałeczkami. W końcu obydwa sposoby były dozwolone i poprawne.

@Elisabeth Riche

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
Wystarczyłoby jedno słowo od Seleny a Lisek szybko załatwiłaby cały stos ubrań i to bez konieczności wychodzenia z domu. Wampirzyca miała już do perfekcji opanowane robienie zakupów przez internet. Mało tego, miała już swoje ulubione sklepy, gdzie wystarczył jedynie telefon, a miałaby wszystko to, czego by potrzebowała.
- Stanowczo przesadzasz - powiedziała rozbawiona lekko kręcąc przy tym głową. Przy okazji zaraz zamruczała, zrobiła zawadiacką minkę i roześmiała się, jak przyjaciółka pociągnęła za jej uprząż. Z radością obserwowała, jak zalewany był różany smakołyk. Zapach był cudowny. Zaciągnęła się nim napawając w pełni. Koniuszkiem języka oblizała nieco swe usta.
- Och jak smakowicie pachnie - powiedziała z uśmiechem. Nieco się jednak speszyła słysząc o kochanku i wszystkie te gratulacje. Mimo wszystko nie była do tego przyzwyczajona. - Zobaczymy co z tego wszystkiego będzie. Czy może jednak znów czegoś nie zawalę - zaśmiała się gorzko do swych własnych słów i myśli, jakie zaraz do tego nastąpiły. Odgoniła je jednak zaraz od siebie aby nie roztrząsać tego niepotrzebnie. Z przyjemnością jednak wzięła w swą delikatną dłoń czarkę, którą napełniła dla niej Selena. Upiła łyk gorącego napoju i delektując się tymi smakołykami słuchała wampirzycy. Spoglądała przy tym na nią badawczo. Wyprostowała się, przeniosła swój wzrok już całkowicie na drugą Radną. Blondynka już się domyślała, że tu chodziło o znacznie coś więcej, niż zwykły błąd, że sprzedała nie to co trzeba. Wzmianka o ostatnich dekadach skierowała ją na tor od czasu drugiej wojny. Odłożyła powoli pałeczki, oparła się wygodniej o oparcie i założyła nogę na nogę. Upiła kolejny łyk naparu.
- Selenko, Skarbie... Domyślam się, że jest to coś, od czego nawet nie wiesz jak zacząć. Podejrzewam również, iż jest to coś niezwykle bolesnego i tragicznego, dlatego od lat o tym mi nie pisnęłaś nawet słówka - upiła spokojnie kolejny łyk gorącego naparu. - Moich błędów nie naprawię. Nie da się. Jeśli jednak Twój da się naprawić w jakikolwiek sposób, to nie ważne jak ciężki by był, pomogę w tym, tak jak zajęłam się wtedy tym dzieckiem. Nie ważne czyje by było, pomogę. Tak samo tobie pomogę. Musisz jednak powiedzieć wprost o co chodzi kochanie - odstawiła czarkę na blat. - Dobrze wiesz, że każdą prawdę przyjmę na klatę lepiej niż większość mężczyzn - uśmiechnęła się delikatnie do przyjaciółki.

@Selena
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Uprząż kusiła. Jak diabli kusiła, zwłaszcza, że nawet miała plany, co i z czym zrobić. Uśmiechnęła się w duchu, ale na razie milczała. To nie był jeszcze czas na takie zakupy, chociaż kto wie, kto wie. Na pewno jednak zamierzała odezwać się do Liska, bo przecież najlepiej kupować ze sprawdzonych sklepów. Machnęła tylko łapką, zostawiając kwestie wyglądowe na potem. Na razie należało zająć się piciem herbatki, co też zresztą zrobiła. Piknięcie telefonu za to wybiło ją z przyjemnego delektowania się herbatą, a widok osoby, która napisała sprawił tylko, że zmarszczyła nosek.
- Oczywiście, że smakowicie pachnie. Różane herbaty pachną najlepiej. – przyznała bezwstydnie, uśmiechając się słodko. – Wybacz słońce, ale zerknę, o co chodzi. Ten facet nie pisze do mnie, jeśli nie ma nic ważnego… Mój współpracownik. – wyjaśniła oględnie, odczytując smsa. Wciągnęła głęboko powietrze do płuc, zrywając się na równe nogi. – Och fuck fuck fuck… - odruchowo powędrowała do kominka, w międzyczasie szybko stukając odpowiedź. Potem nastąpiło odpakowanie świeżej paczki papierosów, odpalenie jednego, a następnie zaciągnięcie się.
- Lisku, kochanie. Oczywiście, że nie zawalisz. No nie przesadzaj. Jeśli Tobie z nim dobrze, a jemu z Tobą... To wiesz. Trzeba iść do przodu. – chociaż wymiana informacji przez smsy bardzo ją zdenerwowała, nie zamierzała ignorować Liska, zwłaszcza, gdy zdradzała jej prywatne sprawy. Ba, na twarzy Sel nawet pojawił się lekki uśmiech. W międzyczasie przyszła następna odpowiedź, ewidentnie zdenerwowała ją także jeszcze mocniej. – Nie kurwa, nie mogę. I tak masz wystarczająco zabawy z tym, co już masz. – wymamrotała pod nosem, odpisując na kolejną wiadomość. A ostatnia?
Wróciła na kanapę, jakby ktoś właśnie rozbił jej na głowie wazę i to dosyć ciężką. Na stole od razu wylądowały też popielniczka, zapalniczka i paczka fajek.
- Mam nadzieję, że nie przeszkadza Ci moje wypalanie ton papierosów…? – potarła czoło, ustawiając tak, by dym nie leciał na jej rozmówczynię. Obojętne czy miała coś do papierosów czy nie, dmuchanie w kogoś dymem było w opór niekulturalne. Sięgnęła po czarkę z herbatą, wypijając od razu na raz prawie całą zawartość i zaciskając dłoń na naczynku, gdy kobieta wspomniała o dziecku. Wciągnęła powietrze, głęboko, powoli. Wdech, wydech. Wdech. Wydech. Wdech. Nie podchwyciła tematu małego chłopca, którego dała jej pod opiekę. Nie chciała. I była bardzo wdzięczna, że Lisek nie zadawała pytań. Ani wtedy ani teraz.
- Nie mam pojęcia, jak mam zacząć, Lisku. W tej chwili mój świat się odrobinkę zawalił, bo nie myślałam, że czasu jest tak cholernie mało. – po namyśle wystukała jeszcze jedną wiadomość, do kogoś, kogo zapisała jako „Futrzasty reaktor”. – Tak, wiem, przynajmniej Ty możliwe, że nie będziesz mi zmywać głowy, że czuję się, jak się czuję i że mam do tego prawo… Dobra, czytaj. Zaczniemy od tego. „Doktorek” to naukowiec pracujący dla Marcusa, współpracujemy ze sobą przy badaniach nad pewną specyficzną krwią. – powiedziała, podając Lis swój telefon otwarty na konwersacji z Doktorkiem. Nalała kolejnej herbaty, powoli odzyskując kolory na twarzy. Ustawianie czajniczka, rozgrzewanie wody i przygotowywanie kolejnego naparu wraz z papierosem w dłoni pozwalało trochę odzyskać równowagę duchową. – Aczkolwiek nie jestem pewna, jak zareagujesz na fakt, że umieram i to w przyspieszonym tempie. – skwitowała, zaciągając się dymem z papierosa i łapiąc za jeden krążek sushi. Równie dobrze może cos zjeść, nie? To nie tak, że nie była tego świadoma… I że teraz to już wisiała Elisabeth mnóstwo wyjaśnień. Od samego początku.

@Elisabeth Riche

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
Blondynka spokojnie kiwnęła głowa na znak zrozumienia. Zadowolona popijała jednak herbatkę, bo przecież była idealna. Cały czas jednak uważnie obserwowała swą towarzyszkę. Żadna więc jej reakcja nie umknęła bystremu oku starszej wampirzycy. Mimowolnie zmarszczyła nieco swe brwi widząc, jak Selena zerwała się i powędrowała do kominka by odnaleźć fajki, jakie miała tam naszykowane. Lis wiedziała, iż na co dzień ta nie popalała, chyba, że było coś nerwowego, lub jakaś specjalna okazja. Tym bardziej ją to zaniepokoiło. Dodając sobie to, iż wspomniała o dawnych błędach... Stanowczo źle to wszystko wyglądało.
- Niby masz rację. Jednak... Wciąż nie jestem pewna - wyznała w związku z tematem wspominanego wcześniej wilkołaka. Nie spuszczała jednak wzroku z przyjaciółki ani na ułamek sekundy. - Gdybyś nie mogła to bym nawet Ci tego nie proponował. Mów śmiało - zwróciła się do niej. Pokręciła przecząco głową w odpowiedzi na zapytanie o papieroski. Totalnie jej to nie przeszkadzało. Sama upiła kolejny łyk herbaty. Odebrała telefon od wampirzycy i zaczęła przeglądać jej wiadomości. Wpierw właśnie te od doktorka. Akurat kończyła czytać, gdy ta wypaliła, że umiera. Blondynka powoli odłożyła telefon na blat i spojrzała na nią. Chwilę milczała.
-Jak... Jak do tego doszło, że twoja krew się rozpada? O czym przez te wszystkie lata mi nie mówiłaś? - zapytała starając się zachować pełen spokój. Nie miała pojęcia co ma właściwie robić. Była w szoku. Patrzyła na nią i mogła jedynie czekać na jakiekolwiek wyjaśnienia. W głowie miała pustkę. Jej przyjaciółka umierała, a ona nic nie wiedziała. Totalnie nic. Czuła pustkę taką, jak gdy Inkwizycja wybiła jej ród. Zero emocji, czysty spokój i obserwacja.

@Selena
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Jak dotąd Lisek nie miała za często okazji widzieć Sel, która wypalała na raz więcej niż jeden czy dwa papierosy. Bo i rzadko kiedy bywała zestresowana do takiego stopnia. Teraz jednak to był dokładnie taki moment, w którym mogła zaprezentować Lisce, ile fajek jest w stanie wypalić na raz. I dwie paczki przed paru tygodni to było naprawdę nic.
- Lisku. Słoneczko. – powiedziała miękko, patrząc w oczy przyjaciółki. – Domyślam się, że po prostu się obawiasz. Ale jeśli nie spróbujesz, nigdy się nie dowiesz, jak mogłoby być. Każdy ma prawo do szczęścia. Nie odmawiaj go sobie. – powiedziała ciepło, delikatnie ściskając jej dłoń. Jej własne problemy były już niejako nieodwracalne, problemy Liski? Uważała, że odpowiednia rozmowa, również z Garlandem, mogłaby jej pomóc. I dlaczego niby miała odmawiać sobie szczęścia? To nie tak przecież, że miała na rękach krew ukochanej osoby, jak ona sama.
- To… To wszystko to długa historia. – zaczęła w końcu, gdy Elisabeth przestała przeglądać jej telefon. Wiedziała, że wyskoczyła z tym, jak to ona sama, ale chyba po prostu była w szoku po otrzymaniu takich wieści. Może nie wyglądała, pomijając wypalane papierosy, ale po prostu czuła się, jakby ktoś walnął ją w łeb i to kowadłem. – O czym Ci nie mówiłam? Trochę tego jest, Lisku. Nawet dosyć sporo. Ograniczę się przynajmniej teraz do podstawowej kwestii. O tym, że byłam w obozie w Auschwitz wiedzą wszyscy. Nie kryłam się z tym, zresztą ciężko byłoby ukryć takie rzeczy. Ale to, co pominęłam wtedy i pomijałam za każdym razem, to fakt, w jakim charakterze tam byłam. Zostałam złapana, jako więzień i poddana eksperymentom. W efekcie… Coś mi zrobili, Lisku. Nie wiem, co. Ale dość mocno ucierpiałam… Zauważyłaś, jak wszyscy, że się nie pożywiam normalnie. Nie dlatego, że się wstydzę albo nie chcę. Nie mogę. Nie mogę pić krwi, bo mój żołądek ją po prostu zwraca. – wyjaśniła, jednak z goryczą w głosie i jednocześnie czymś na kształt smutku. – Nie wiem, jak do tego doszło. Znaczy. Teoretycznie wiem. Zostało mi wstrzyknięte coś, co osłabiło wirusa w mojej krwi. Wiedziałam, że nie jest dobrze, ale nigdy nie sądziłam, że jest tak źle. Szukam sposobu, żeby się naprawi od dosyć dawna, ale mi skończyły się już pomysły. Może ten gnojek będzie jakiś miał, więc zostaje mi powiedzieć mu prawdę…

@Elisabeth Riche

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
- Zapewne masz rację - stwierdziła cicho jako podsumowanie ich krótkiej rozmowy na temat samego Garlanda. nie był to jednak temat, na który chciałaby dość długo rozmawiać. Sama musiała pewne kwestie po prostu przetrawić. Co do zaś ilości wypalanych fajek... Fakt, nie spodziewała się, że Selena zostanie tej nocy lokomotywą... Jednak i teko nie miała zamiaru komentować.
- Długa czy nie, wiesz, że ją wysłucham - odparła zadziwiająco spokojnie. Ta kobieta już tak miała. W nadzwyczajnie trudnych warunkach tym bardziej spokojna była i tym mniej emocji okazywała. Tak, jakby zamieniała się w chłodną statuę, rzeźbę, która miała trwać po kres dni ich wszystkich. Siedziała tak więc, już nawet nie popijając przygotowanej przez Selenę herbaty. Słuchała każdego słowa przyjaciółki. Serce ją bolało przy tym paskudnie. Nie komentowała jednak, nie karciła jej. Poniekąd rozumiała, dlaczego nie wspominała o tym. Każdy miał swoje sekrety. Tak jak jej towarzyszka tak i ona sama. Choć na pewno żaden sekret samej Lis nie był aż tak... potężnym ciosem jak ten, który przez lata skrywała sama Selena.
- Czyli... Uszkodzili wampiryzm w twoich żyłach. A doktorek potrzebuje krwi starego wampira by przebadać... - podsumowała sobie. resztę postanowiła przemyśleć później. Teraz skupiała się na tym, co zostało jej przekazane. Nie miała zamiaru w żaden sposób Selenę besztać za to, iż nie powiedziała wcześniej. Jak już było wspomniane... Każdy ma własne sekrety. Nie ona była od oceniania. Boleć bolało, ale była wyrozumiałą kobietą. Dopiła herbatę z czarki. Odstawiła pustą na stolik i poczęstowała się papierosem. Sama Selena mogła nawet nie być świadoma tego, iż zdarza się jej zapalić. Były to prawdziwe wyjątki.
- Mogę dać swoją jeśli chcesz. Jeśli to pozwoli wyjaśnić sprawę i pomóc ci, z przyjemnością to zrobię Skarbie - powiedziała zaciągając się by zaraz powoli wypuścić dym z własnych ust. Nie chiała pozwolić na to, aby Selena zmarła. Poza tym dobrze było wiedzieć jak z czymś takim walczyć, jeśli gdzieś by się to pojawiło. Skoro tam coś takiego zrobili, to nie ważne jakby się starano, pewne informacje zawsze pozostaną żywe. Nie dało się wymazać wszystkiego z takich badań. Znała to aż za dobrze. W końcu w biznesie pracowała od lat. Wiedziała, jak wyglądają takie sprawy.

@Selena

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Nie dość, że miała rację, to jeszcze wiedziała, o czym właściwie mówi. Ale zostawiła w spokoju ten temat, bo jasnym było, że Lisek nie chce na ten temat rozmawiać. Nie miała zamiaru ciągnąć jej więcej za język, bo sama wiedziała, że pewne rzeczy trzeba najpierw przemyśleć, zanim właściwie dojdzie do ich ujawnienia. Miała jedynie nadzieję, że Lisek nie będzie czekała zbyt długo.
- Wiem, słoneczko. – powiedziała cicho, nawet trochę doceniając fakt, że Lis była tak bardzo spokojna. Nie potrzebowała tego, by ktoś na nią krzyczał, bo to już akurat miała i to nawet z dwóch stron swego czasu. Wiedziała, że zachowała się paskudnie, raz, ukrywając wszystko tyle czasu, dwa, zrzucając teraz na Lis całą tę bombę. Tak naprawdę miała zamiar zrobić to zupełnie inaczej, ale tak jakby nie wyszło. Wiadomości od Yeonga kompletnie wszystko spaprały.
- Można tak powiedzieć, że wirus został uszkodzony. Doliczając do tego kulejącą regenerację, to tak. – westchnęła cicho, patrząc na nią. – Bardziej ja. Prawdę mówiąc w obozie nie byłam sama. Jakkolwiek parszywe nie są to wspomnienia, krew starego wampira utrzymała mnie tam przy życiu. Zaczęłam się zastanawiać, czy to nie byłoby kluczem do naprawienia tego, co mi zrobiono, ale nadal nie zmienia to faktu, że błądzimy po omacku. Nie wiem, co mi wstrzyknięto. Gdybym wiedziała, łatwiej byłoby odwrócić proces. – przyznała, dopalając ostatniego papierosa i sięgając po herbatkę. Burza emocjonalna zaczynała mijać, a spokój Liska pomagał i jej samej. Zostawało jednak dorzucić jeszcze jedną rzecz, bo miała już niejakie pojęcie, w jaki sposób jest odbierane jej milczenie.
- Moje milczenie było podyktowane tak naprawdę tylko tym, że na początku nie było źle. Owszem, potrzebowałam czasu, by dojść do siebie, ale… zaczęłam zdrowieć. Powoli było coraz lepiej, coraz lepiej, więc uznałam, że nie ma sensu nikogo tym faktem niepokoić. Mieliśmy inne problemy. Sądziłam, że kulejąca regeneracja i… zmiana sposobu odżywiania jest czymś, co minie samo. Nie minęło, ja się przyzwyczaiłam, ale czułam się dobrze. Nie chciałam też wprowadzać paniki, bo tak naprawdę nie wiem, co się stało z jakimikolwiek dokumentami z tamtych… badań. Mam nadzieję, że zostały zniszczone. Problem w tym, że od kilku…nastu lat wszystko wraca. A teraz jak widzisz dowiedziałam się, że moje krwinki się rozpadają, co ma sens. Od tamtych wydarzeń muszę posilać się stosunkowo często – po prostu wstrzykuję sobie krew do żył. Póki co działa. Miałam zamiar zresztą skończyć badania, wyleczyć się z tego i przedstawić wam wszystkim wyniki. Niestety nie pykło.– wyjaśniła, z cichym westchnięciem. Nie musiała dodawać także tego, co było już Elisabeth znane. Sel nie lubiła obciążać innych swoimi problemami i robiła to tylko wtedy, gdy naprawdę nie miała już wyboru. Ale to też nie było tak, że nikt nie wiedział, co jest z nią nie tak, prawda? W końcu na balu Marcus zabrał jakieś strzykawki od niej…
- W zasadzie to nawet miałam Cię o to prosić. – przyznała, z zawstydzonym uśmiechem kładąc rękę na karku. Zaskoczona za to obserwowała, jak Lisek pali papierosa i nie mogła się powstrzymać, by o to nie zapytać. – Ty palisz? – najwyraźniej nie tylko ona odczuwała „zbawienny” wpływ rytualnego zaciągania się dymem. Sięgnęła po swoją herbatkę, upijając kilka łyków i wciągając powoli powietrze. – Krew najlepsza będzie świeża, a ja muszę dojrzeć do tego, żeby do doktorka wpaść. Boże, on mnie zeżre na śniadanie ze szczęścia. Bo oczywiście cokolwiek było nie halo u moich starych, to musieli mieć jakieś nienormatywne grupy krwi, bo moje Rh0 nie wzięło się z niczego. A co do heroiny, to nie ćpam, żeby nie było. Dostałam trefną krew, tylko nie wiadomo, skąd się wzięła. – dorzuciła. No, można było uznać, że Elisabeth z grubsza zna temat. Zmieniła pozycję na kanapie tylko po to, by oprzeć się głową o ramię Liski. No spaprała sprawę, wiedziała o tym. Nawet dosyć solidnie.

@Elisabeth Riche

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
Blondynka weszła wyraźnie w tryb zamyślenia. Analizowała sobie teraz w głowie wiadomości od doktora oraz to, co mówiła właśnie jej przyjaciółka. Skoro Selenie coś podano, miała problem z regeneracją, wirus się spaprał... Czy to nie wina tej regeneracji? Ogólnie nie znała się na tego typu badaniach. Umiała jednak dodawać dwa do dwóch. Podsumowując, tak właśnie to sobie teraz dodawała i no tak dla niej to wyglądało. Oczywiście czysto hipotetycznie. Bez dalszych badań nie dałoby się tego właściwie potwierdzić. Postanowiła podzielić się jednak tym małym przemyśleniem ze swoją towarzyszką.
- A czy problem z regeneracją to nie wina właśnie uszkodzonego wirusa? Takie wiesz... zamknięte koło? - zapytała. Zmarszczyła lekko brwi słysząc, iż tam zamkniętych wampirów było więcej. Z jednej strony wydawało się to ostatecznie logiczne. Skoro eksperymentowali na Selenie, to na pewno nie tylko na niej.
- Kto był tam jeszcze? - zapytała spokojnie, choć wewnętrznie nie była pewna, czy aby na pewno chce wiedzieć. Wewnętrznie miała złe przeczucia co do tych informacji. Blondynka paląc spokojnie papierosa pokręciła delikatnie głową. Westchnęła cichutko.
- Rozumiem, że wolałaś pwne kwestie przemilczeć. Zwłaszcza, że nie były łatwe. Jednak powinnaś już mnie znać na tyle, że co jak co... Ale mi stanowczo daleko do panikary - skarciła ją mimowolnie lekko wzrokiem. - Poza tym takich rzeczy nigdy nie da się załatwić w samotności. To nie utracona ciąża, którą da się zamieść pod dywan i pozostawić w tajemnicy, jakby nigdy się nie wydarzyło. To jest znacznie poważniejszy i szerszy problem. Jeśli jakiekolwiek badania pozostały z tamtego okresu... To na bank ktoś wie, że istniejemy. To już jednak zagraża nam wszystkim znacznie bardziej - stwierdziła. Wzruszyła zaś zaraz delikatnie ramionami w odpowiedzi na zaskoczenie Seleny na widok palącego Liska.
- Nauczyłam się tego w latach dwudziestych. Bardzo pasowało do mojego imageu jaki wtedy potrzebowałam. Teraz właściwie wzięłam Jakoś tak odruchowo. Najczęściej paliłam przy rozmyślaniu nad czymś. W sumie dawno tego nie robiłam. Nie mam fajek pod ręką to nie sięgam - odpowiedziała niezwykle spokojnie jak to na nią przystało. Patrzyła teraz gdzieś w przestrzeń, nadal próbując sobie wszystko poukładać tak jak powinna. Analiza informacji. Powróciła wzrokiem do kobiety czując jej głowę na swym ramieniu. Cmoknęła ją w czubek głowy.
- Skarbie, jeśli będzie trzeba zaprowadzę cię za rączkę. Nie powinnaś z tym zwlekać. Skoro komórki się rozpadają to nie możemy tracić czasu. Strach jest naturalny, jednak skoro mi powiedziałaś, to wiesz, że to ten czas. Będę twoją kotwicą i wsparciem. Zaufaj jednak trochę bardziej, bo chyba gdzieś na chwilę to zaginęło, skoro bałaś się mojej reakcji. Wiedz jednak, iż nie jestem zła - objęła ją wolnym ramieniem. W drugiej dłoni wciąż trzymała odpalonego papierosa, którego wciąż popalała. Zagasiła jednak peta po chwili w popielniczce.
- Chociaż brzmię teraz jak hipokrytka. Też przed tobą coś ukrywam. Nie mogłabym być tym bardziej zła - stwierdziła spokojnie.

@Selena
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Patrzyła uważnie na kobietę, czekała na jej werdykt, widząc wszystkie te procesy myślowe. Mogła nawet oczami wyobraźni zobaczyć, jak nad głową poruszają jej się trybiki wielkiej machiny zwanej mózgiem, siedziała jednak cicho, dając w spokoju przetrawić usłyszane informacje. Wiedziała, że zrzuciła na nią porządną bombę, więc teraz była jej winna chociażby ten czas przyjemnej ciszy i przemyślenia sobie całej sprawy.
- Tak, na pewno tak. Nie wiem, od którego dokładnie momentu moja regeneracja postanowiła spaść z rowerka, ale też doszłam do wniosku, że moje… objawy to wynik zniszczonego wirusa. – przyznała jej rację, przede wszystkim dlatego, że sama doszła już do tego wniosku. Zresztą badania nad swoją krwią prowadziła już na tyle długo, że pewne rzeczy były dla niej bardziej lub mniej oczywiste, zwłaszcza gdy doliczyć do tego kwestię obecnej wiedzy biologicznej. Napięła jednak mięśnie i zbladła, gdy oczywiście Lisek musiała przyczepić się do tego jednego zdania.
- Nie chcę o tym mówić. – powiedziała krótko, ale twardym tonem. Nie i koniec, nie będzie wracać do tamtych dni, bo po prostu nie. Lisek była jej bliska, ale nie była w stanie przemóc się ku temu, by zacząć komukolwiek opowiadać o wydarzeniach z Auschwitz. – Aczkolwiek nie zmienia to faktu, że mam nadzieję, że badania poszły z dymem. Spróbuję się tego potem dowiedzieć. – wyjaśniła krótko, odpalając papierosa dla siebie i wdychając dym, żeby zmyć z siebie nieprzyjemny dreszcz wspomnień. Kusiło spytać z wyrzutem „Musiałaś, Lisku?! Naprawdę musiałaś?!”. Ale milczała mimo wszystko.
- To nie jest tak. Lisku, znasz mnie. Nienawidzę być słaba i nienawidzę się do tej słabości przyznawać. Jest wiele rzeczy, z którymi milczę, wiele rzeczy, o których mówić po prostu nie chcę, a powodów tego jest mnóstwo różnych. Pewne rzeczy zdradzam tylko wtedy, kiedy naprawdę nie mam wyjścia i nie chodzi tu o Ciebie czy kogokolwiek, tylko po prostu o mnie. Popatrz, ile lat to ukrywam, a są rzeczy, które ukrywam jeszcze dłużej. – westchnęła cicho, kręcąc głową. Karcący ją wzrok wywołał tylko przewrócenie oczami. Lisek miała rację, ale jednak mimo wszystko nadal nie czuła się dobrze ze zdradzaniem jej swoich tajemnic. Uniosła jednak brew słysząc o utraconej ciąży i wbiła wzrok w kobietę. Takich porównań nie używało się od tak, dlatego wpatrywała się w kobietę, czy podchwyci temat.
- U mnie fajek ci zawsze dostatek. – uśmiechnęła się delikatnie do Liska. – Ja kopcę jak smok po prostu, albo ze stresu albo zdenerwowania. Rzadko z innych powodów. Także jak chcesz, to się po prostu częstuj. – pokazała jej kominek, na którym leżała kolejna paczka. Patrząc na całokształt ogólnych wydarzeń fajki posiadała już w wagonach, żeby nie sępić od innych. No dobra, żeby nie sępić od Marcusa. Ostatnio wypalała je chyba na tony, chociaż czy tak naprawdę można się było jej dziwić? No i jeszcze do tego nadal niewyjaśnione sprawy z Louisem… Nic tylko siąść i płakać. A jak już ma zdechnąć, to lepiej od papierosów niż rozkładu krwi w organizmie, bo chwilowo rozlatywała się chyba tylko poza. Nie była pewna, a dopytywać Yeonga nie miała siły.
- Nie, ja wiem, że muszę. Po prostu… Tyle lat ukrywania i nagle wszystko poszło w pizdu. Dziwnie się z tym faktem czuję. – westchnęła cicho, oparta wygodnie o ramię Liska. Zamknęła oczy, pozwalając sobie na dobra chwilę odpoczynku. – Wiesz… Nie tylko Ciebie zawiodłam. Ostatnio nic nie robię, tylko zawodzę innych. Wiem, że popełniłam w życiu mnóstwo błędów. I nawet nie wiem, od czego zacząć naprawianie ich. Ja wam naprawdę ufam. Naprawdę. Nie chcę tylko obarczać wszystkich wokół swoimi problemami, już mi wystarczy to, że większość z tego zrzucam na Marcusa… - powiedziała cicho, z delikatnym wahaniem, obserwując drugą kobietę. – Kochanie, masz prawo do swoich sekretów. Ale wiesz, jestem tu. Wysłucham Cię, kiedy tylko tego zechcesz. – delikatnie uścisnęła jej dłoń, zostawiając jej po prostu furtkę.

@Elisabeth Riche

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
Dobrze, czyli w tej jednej kwestii dobrze podejrzewała. Wydawało się to dla niej oczywiście dość logiczne, jednak słysząc potwierdzenie z ust przyjaciółki czułą się nieco pewniej. Wiedziała już bowiem, iż jej tok myślenia poszedł w poprawnym kierunku pod tym względem. Lis zauważyła jednak zmianę w kobiecie, jak jej mięśnie się napięły i nieco zbladła. Zmrużyła nieco swe oczy.  Skinęła jedynie głową na znak, że no niech będzie. Jednak już z samej mimiki wiedziała, iż był to ktoś jej znany i zapewne bardzo bliski. Na byle starszego tak się nie reaguje, bądź by powiedziała... Przez chwilę sama Lis nawet się zastanawiała, czy to kwestia tego, ze ona sama też znała tego wampira? Ukrywa kolejny element układanki, aby jej nie dobić? Nie zmuszała jednak kobiety do wyjawienia owej tajemnicy. Na to przyjdzie jeszcze czas. Odsunęła od siebie więc ową myśl na później.
Czy musiała ją choć trochę skarcić? Oczywiście, że tak. To nie tak, że nie byłaby sobą... No może troszeczkę. Mimo wszystko chciała, aby ta zrozumiała w pełni, iż niepotrzebnie tyle lat to wszystko skrywała. Nie powinno się takich spraw zostawiać odłogiem z nadzieję, że przeminie. To nigdy nie mija i jest diabelsko niebezpieczne. Cichutko kobieta westchnęła.
- Nikt nie lubi okazywać słabości. Jednak liczenie na to, że się samo to rozwiąże, przeminie... Skoro robili na tobie eksperymenty... To niebyło najlepsze rozwiązanie - odparła. - Można skrywać wiele spraw, jednak akurat w tym wypadku... Sama osobiście wolałabym poinformować was o tym znacznie szybciej. No nic, mleko się już rozlało. Trzeba je teraz powycierać i ogarnąć sytuację.
- Dziękuję, ale pewnie więcej nie spalę. I tak będę ciągnąć zapachem popielniczki dzięki tobie - mimowolnie się uśmiechnęła. Ot drobny żarcik na rozluźnienie atmosfery. Chociaż tak odrobinkę. Lepsza próba jakakolwiek niż żadna prawda?
- To nie tak, że mnie zawiodłaś skarbie. Bardziej zasmuciłaś i zaniepokoiłaś. Nie zawiodłaś. To jest różnica. Zawieźć to mnie mogą moi pracownicy, jeśli niewystarczająco szybko pozbędą się akcji, które mają polecieć na łeb na szyję. Mogłabyś mnie zawieźć, gdybyś zepsuła dyplomatycznie. To jednak nie praca a twoje życie na szali. Przestań więc gadać o tym, że mnie zawiodłaś, bo to nie prawda. Dobrze, że w ogóle w końcu powiedziałaś - pogłaskała ją po głowie. Mimowolnie ostatecznie poczęstowała się drugim papierosem i go odpaliła.
- W 1815 poroniłam dziecko, jakiego oczekiwałam z Louisem - odparła ni z gruchy ni z pietruchy. Zrobiła to niezwykle spokojnie swym chłodnym tonem głosu. Deal with it.



@Selena
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Prawdę mówiąc to wszystko szło w zupełnie nie takim kierunku, w jakim miało iść. Kompletnie inaczej wyobrażała sobie tę rozmowę, miała zaplanowane, co mniej więcej powiedzieć Liskowi, ile zdradzić, a co delikatnie pominąć... W efekcie skończyła tłumacząc jej, że umiera, że wie o tym w zasadzie od dawna i że technicznie już dawno powinna powiedzieć, o co chodzi. A jakby tego brakowało, musiała przyznać się do reszty słabości z tym związanych i jeszcze nieopatrznie zaczęła temat, kto był w obozie z nią. Przynajmniej blondynka odpuściła jej tę kwestię, chociaż była dziwnie pewna, że nie na długo. Miała ochotę zwinąć się w kłębek z jękiem, co ona takiego narobiła. Ale musiała pozbierać się do kupy. I to szybko. Lisek miała prawo być nawet urażona jej zachowaniem, bo jak już jej to ktoś wytknął, powinna im bardziej ufać. Choć im dłużej się nad tym zastanawiała, tym bardziej nie umiała zrozumieć sama siebie. Nie umiała zrozumieć istoty, którą się stała, która narodziła się w tamtej celi, błagając o życie. Szlag, nie czas na takie przemyślenia.
- Byłam przekonana, że mój organizm sobie z tym poradzi, Lisku. I radził sobie. Po co więc was martwić, tak? Drobne mankamenty w postaci odrzucania krwi przez żołądek czy trzaśniętej regeneracji mogłam przeżyć, nie byłabym jedyną, której żołądek ma humory odnośnie krwi, a regeneracja nawet zaczęła się poprawiać. Wierz mi, żyłam każdego dnia z przeświadczeniem, że to wcale nie było trwałe. Nawet sny nie męczyły tak bardzo w którymś momencie... A potem nastąpił krach. - powiedziała, wbrew sobie głosem pełnym bezradności. Uśmiechnęła się trochę blado w kwestii popielniczki i fuknęła na nią, bo to przecież nie tak, że paliła zwykłe fajki. Najbardziej upodobała sobie... wiśniowe. Nie śmierdziała więc tytoniem, tylko zazwyczaj nutką wiśni, a czasem podobnie do Louisa wanilią. Tych jednak niekoniecznie umiała znieść przez wzgląd na sytuację. Odetchnęła głębiej, potrząsając głową.
- Szczerze? Planowałam tę rozmowę kompletnie inaczej. Miałam w głowie ustalone, co i jak powiedzieć. Tylko... Ostatnimi czasy nie do końca sobie ze sobą samą radzę, a ta wiadomość to był po prostu gwóźdź do trumny. Nie, że kurwa okazuje się do tego, że ktoś zapaskudził krew, którą Marcus trzyma specjalnie dla mnie i na balu zostałam naćpana heroiną... - urwała na chwilę, a potem Lisek wyskoczyła ze swoją tajemnicą. Selena umilkła. Na długą, bardzo długą chwilę. Czuła się, jakby ktoś zrzucił jej na łeb miskę. Taką ciężką i s kryształu. A potem po prostu wstała, wyszła z salonu i wróciła po chwili z dwoma szklankami i butelką czegoś przezroczystego.
- Spirytus. Z mojej gorzelni. - wyjaśniła krótko, nalewając alkoholu do szklanek. - Na trzeźwo raczej tego nie strawię. Tobie też się przyda. - powiedziała cicho, biorąc szklankę. Naprawdę nie wiedziała, co powiedzieć dalej, nie miała pojęcia, jak ma zareagować. Czy powinna ją pocieszyć, czy ominąć temat, czy co właściwie zrobić. Chlapnęła sobie solidnie, chuchając w rękę.

@Elisabeth Riche

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sponsored content


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach