05.02.2024 Odblaski? A co to takiego?

2 posters

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Go down

Michel Rieul

Michel Rieul
Liczba postów : 74
First topic message reminder :

Ciemno wszędzie, głucho wszędzie... Chociaż z tym drugim niekoniecznie. Radio rozbrzmiewało niemal na cały regulator, byle tylko odwrócić myśli od niepożądanych torów. Odpalony papieros w ustach zapewniał dodatkowe wrażenia, tak jakby całe jego ciało szukało różnych bodźców jednocześnie. Działało - uspokajająco na pewno. A musiał się uspokoić, zwłaszcza że dosłownie przed chwilą miał cynk, żeby podjechać do klienta na jakimś zadupiu leżącym obok Paryża, a na miejscu okazało się, że nikogo ani widu, ani słychu. Gość, mówiąc przysłowiowo, poleciał w kulki. Po kilku połączeniach do klienta Rieul się poddał i po prostu zawrócił.
Telefon zawibrował w kieszeni, a Michel zatrzymał papierosa w ustach, wolną dłonią sięgając po urządzenie.
- Ta? - Mruknął niezrozumiale do swojego dyspozytora, a zaraz rozbrzmiała salwa przekleństw w jego stronę, wyjaśniając pokrótce, że klient jednak pojawił się na miejscu. Co z tego, że pół godziny później, niż umówiona godzina? - Słuchaj, dzwoniłem do typa, nie było go, nie odbierał. Nie sap się do mnie. W tym czasie mogłem jechać do kogoś, kto potrzebowałby podwózki w Paryżu. - Dodał nieco niezrozumiale, zważywszy na wciąż dymiący przedmiot w ustach. Niestety, współpracownik nie brzmiał na uspokojonego, a każde słowa nakręcały Michela. Całe szczęście, że ten był oazą spokoju. - Dobra, pierdol się. - Dodał i się rozłączył.
W tym momencie najwyraźniej wszystkie działania nałożyły się na siebie. Telefon w ręku, papieros w ustach, głośna muzyka, fakt, że przechodzień nie miał na sobie odblasków, ułożenie Saturna... Wszystko zbiegło się do tego, że mignięcie ciemnej smugi przed maską wymusiło na Michelu nagłym naciśnięciu hamulca.
Potem tylko głuche trzaśnięcie maski i rozżarzony papieros wpadający między uda. Zamiast jednak przejąć się tym, że kogoś potrącił, zaczął podskakiwać na siedzeniu w panice przed palącym papierosem. Pod nosem rozbrzmiewało wiele przekleństw, ale gdy w końcu udało mu się wyciągnąć źródło potencjalnego przypalenia tapicerki, wyrzucił je przez szybę.
A, właśnie, potrącony przechodzień...
Wysiadł z samochodu, mając tysiąc myśli w głowie. Przede wszystkim uwydatniała się wizja ponownego pobytu w więzieniu.
- Ja pierdole, bo przecież po jaką cholerę nosić odblaski, prawda?! - Jęknął sam do siebie, podchodząc do potrąconego gościa. Wydawało mu się, że nie stuknął go mocno... Ale w sumie nie za bardzo słyszał przez radio, ani nie odczuł głośniejszego huku, ani też nie widział zbyt wiele, zwyczajnie skupiony na czymś innym niż patrzeniem przed siebie. Kierowca idealny. - Możesz wstać? Coś cię boli? - Spytał względnie spokojnie, choć zdecydowanie nie był. Najpierw chciał się upewnić, w jakim stanie znajdował się poszkodowany, zanim postanowi wybuchnąć i obarczyć go całą winą.

Michel Rieul

Michel Rieul
Liczba postów : 74
Szósty... Nie, siódmy papieros. Przyłożył go do ust i obserwował w pogłębiającym się strachu, jak bestia do niego podchodzi. Z każdym kolejnym krokiem mógł się zorientować, że wcale nie miał do czynienia z niedźwiedziem, tylko z jakimś wilkiem rodem ze skandynawskich mitologii. Fenrir, czy co tam było. Nie było czasu na przypominanie sobie czasów szkolnych, kiedy ślepia znajdywały się coraz bliżej. Spiął się, gotowy do potencjalnego ataku, choć dalej nie robił nic więcej. Nie chciał pierwszy prowokować ataku.
Jeśli miałby walczyć, walczyłby do utraty sił. Więzienie go przemieliło i wypluło, przerabiając go w całkowicie innego człowieka. Dwadzieścia lat odsiadki skutkowały poświęceniem dużej uwagi mięśniom. Fakt, nie miałby szans wobec dużego wilkołaka, ale z pewnością napsułby mu krwi, zanim ten zdążyłby wygryźć flaki na wierzch. Kolejny krok, a z każdym kolejnym wzmagał się ścisk w żołądku Michela. Nawet nie zwrócił uwagi, kiedy ten dyskomfort się pojawił. Pompa ssąco-tłocząca biła tak szybko, a ostatnie godziny o samych papierosach robiły swoje.
Wilk po prostu go minął. Poczuł tylko muśnięcie sierści, od którego przeszedł go dreszcz. Michel nie obejrzał się, dalej stojąc sparaliżowany i trzymając papierosa w palcach. Słyszał, jak ciche ugniatanie się trawy pod wpływem wielkich łap bestii się oddalało. Kiedy było już na tyle daleko, że Rieul zrozumiał, że nie był celem ataku, wszystko puściło.
Zgiął się w pół, a treść żołądka opuściła jego usta. Nie te lata. Ewidentnie nie na spotykanie dziwnie przerośniętych leśnych stworzeń. I ewidentnie nie na tyle wrażeń jednego wieczora. Artystyczne dzieło ozdobiło trawnik cyganów. Potem Michel ruszył szybkim krokiem w stronę obitego auta. Zamknął drzwi, zapiął pas, włączył silnik i odjechał tak szybko, jak tylko się dało. Popierdolony dzień.

zt.

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach