20.01.2024 I always think of the good comebacks on the car ride home.

2 posters

Strona 4 z 4 Previous  1, 2, 3, 4

Go down

André Chevalier

André Chevalier
Skrót statystyk : WADY
— Wadliwa pamięć krótkotrwała [-1]
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Naznaczony [-1 skup]

ZALETY
— Spowiednik
Liczba postów : 114
First topic message reminder :

Chevalier nie odpowiedział Vaninowi. Ba, nawet nie zwrócił na niego oczu, całkowicie oddając się wdzierającym w mózg myślom i rozważaniom. Na ten moment nie był pewien, czy ryzyko jest opłacalne, niemniej i ten wniosek w końcu wskoczy w jego umysł i pozwoli podjąć właściwą decyzję. Taką, z której nie będzie już odwrotu.
Po odejściu Marcusa, zarówno Dimitri, jak i André pozostali w tym samym miejscu jeszcze przez dłuższą chwilę. Musieli omówić tematy, które wymagały jedynie dwóch par oczu. Tych dwóch szczególnych, bez zbędnych dodatków. W ich świecie niby wszystko opierało się o wzajemnie zaufanie, ale koniec końców każdy spodziewał się oszustw i matactw. Dlatego nikt nie dzielił się większą ilością informacji, niźli minimalna potrzebna do wykonania zadania.
Bratva, rosyjska grupa przestępcza, siedziała Dimitrowi na ogonie nie bez powodu. Ale potyczki między gangusami były codziennością i nikt nie zakładał, by kiedykolwiek przestały mieć miejsce. Dlatego ta informacja nie powodowała u nikogo nadmiernych emocji. Wchodząc w wątpliwej jakości środowisko, trzeba było liczyć się z faktem, iż życie jest kruche jak cholera, a tych, którzy zechcieliby je odebrać, nie zabraknie. Im wyżej na szczebelkach „kariery” się było, tym łatwiej o kulkę – po prostu. Tym razem ofiarą była Mona Lisa, sportowy wóz, ale kto wie, może następny będzie i mechanik, za którego pośrednictwem rusek zdobywał banknoty. Rozstali się podobnie jak zawsze – bez czułości i zbędnych gadek.

Wkrótce wypadały walentynki. André zamówił efektowny bukiet, który polecił dostarczyć do domu przyjaciółki wraz z wypisaną przez florystkę kartką. Takie rzeczy robi się dla kobiety, z którą się sypia, jeśli chce się z nią sypiać dalej. A blondynka była miłym dodatkiem do życia codziennego. No i, jakby to nie brzmiało, darmowym. Francuz lubił zyskiwać i nic przy tym nie tracić. Ta relacja właśnie taka była. W normalnych okolicznościach dostarczyłby je osobiście, ale miał do załatwienia sprawy, które nie cierpiały zwłoki. Zwłoki – właśnie.
Kierowca-debil dotarł na miejsce. Zaparkowany Mercedes z zewnątrz wyglądał na leciwy pojazd, choć zadbany. W środku zaś… O rany! Prawdziwa gradka dla koneserów, którymi francuzi zdecydowanie nie byli. Nie potrafili, albo nie chcieli, docenić jego piękna. To, oczywiście, tylko na plus. Chevalier nie potrzebował zwracać na siebie uwagi. Nie, kiedy właśnie miał dobijać ryzykownego targu.
Stanął, opierając plecy o przednie drzwi pasażera. Czekając na Vanina, bynajmniej nie odmówił sobie łupania ziaren. Po prawdzie nie zapowiedział wizyty, a co za tym idzie, moment, w którym Białorusin się pojawi, wciąż pozostawał nieokreślony. Francuz miał czas.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
- Rozumiem. - Mruknął tylko tyle. Skoro Andre nie widział powodu, dla którego miałby się udać z kolanem do specjalisty, to nie zamierzał się dalej produkować. Szkoda. Vanin nie zdawał sobie sprawy z tego, że ból stanowił pewnego rodzaju przypomnienie o tym, co się wydarzyło.
Później tylko brunet prychnął, dochodząc do wniosku, że i Andre nie lubił o sobie mówić za dużo. Podobno to Białorusin miał problemy z nawiązywaniem kontaktów. Marcus, w przeciwieństwie do Francuza, nie lał wody.
- Mówiłeś. - Odpowiedział, ale wzruszył ramionami. - Ale rozumiem. Nie chcesz opowiadać szczegółów. - Zauważył Vanin i odpuścił sobie również ten temat. Czyli w ogólnym rozrachunku, obaj przyszli porozmawiać o "pogodzie", tylko w lepszej oprawie. Choć to trywialne dla bruneta, dochodził do wniosku, że jednak nie czuł się w towarzystwie Andre źle. A to, że Marcus już dawno nie miał okazji z kimś pogadać o czymś, co nie było pracą, to swoją drogą. A przynajmniej z kimś, kto nie irytował tak mocno, jak Iwan.
Całe szczęście, wróciła Carla. Od razu wychwycił jej spojrzenie i skinął potwierdzająco głową, nie zwracając uwagi na zbędne szczegóły. Relacje, jakie mogły łączyć tę dwójkę, nijak go obchodziły. Chwycił za szklankę i upił porządny łyk alkoholu. W końcu i nawet smak taniego sikacza nie był aż tak nieznośny w takim towarzystwie. Może potrzebował tego - męskiego towarzystwa i paplaniny, w sensie. Nawet jeśli towarzyszem do rozmów okazał się być ledwo poznany mechanik i jednocześnie wspólnik w brudnej robocie.
- Zgadłeś. - Przyznał od razu, bez ogródek. - Chociaż kolana to nie moja działka. Od tego są specjaliści. Byłem, co prawda, jeszcze na Białorusi na wykładzie jednego doktora, specjalisty od stawu kolanowego. Trwał około trzy godziny. I tak, traktował tylko o kolanie. Sama fizjoterapia zapewne na nic się nie zda, jeśli tematu najpierw nie obejrzy ktoś, kto się rzeczywiście zna. - Kontynuował do momentu, aż nie zorientował się, że zapewne mówił zbyt dużo o temacie zahaczającym o medycynę. - Tak, klątwa zawodu. Jak widzisz. Jestem tego idealnym przykładem. - Przyznał zaraz i westchnął nieznacznie, nieświadomy tego, że w stoliku oddalonym od nich atmosfera nieco zgęstniała.

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

André Chevalier

André Chevalier
Skrót statystyk : WADY
— Wadliwa pamięć krótkotrwała [-1]
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Naznaczony [-1 skup]

ZALETY
— Spowiednik
Liczba postów : 114
O dziwo, francuz nie rozwinął zagadnienia wypadku nie dlatego, że nie chciał, ale zwyczajnie kwestia zbrzydła mu (przez ciągłe wałkowanie) na tyle, by nie widział w niej nic interesującego. Nic, co warte było uwagi. Minęło sporo lat, pamięć się rozmyła, a i same okoliczności nie pozwoliły zachować jakichś jaskrawych, wiernych wspomnień. Nigdy też o to nie zabiegał, choć Cyril w odwecie za głupotę potomka zbierał gazety z artykułami opisującymi potwornie wyglądające zajście. Pewnie gdzieś je jeszcze trzymał. Lubił zbierać graty. Śrubki, gumki recepturki. „Przyda się”.
— A… Nie, to nie tak — machnął ręką. Dopiero teraz zorientował się, o co właściwie chodziło Vaninowi i, jak gdyby nigdy nic, postanowił wyjaśnić temat tak, by nie pozostawić żadnych wątpliwości co do tego, iż był co najmniej nudny. — Zwyczajnie nie ma żadnych szczegółów. Ja, auto i bliskie spotkanie z murem. Ta… To chyba był mur.
Cokolwiek by nie mówić, dogadywali się, głównie dlatego, że nastrojeni tą samą nutą. Bezczelnie i bez krępacji wtłaczali w organizm truciznę. I byłoby bezsensowne, gdyby ją porzucili, bo dawała jednak odrobinę radości i luzu w mowie. Jeżeli pół litra wysokoprocentowego alkoholu wystarczało na to, aby rozwiać melancholię i przemienić świński świat w coś bardziej interesującego, i jeżeli żeby dostać te pół litra alkoholu, trzeba tylko zawołać Carlę, to dlaczego mieli się go wyrzec? Alkohol zawierał w sobie najpewniejszą gwarancję pojednania z teraźniejszością. I dziwakiem z białorusi. To przede wszystkim.
Chevalier westchnął przeciągle, choć spostrzegł, że w przeciwieństwie do niego, Vanin czerpał z przydługiej wypowiedzi coś na kształt… Satysfakcji? Ale nie był aż takim ignorantem, by mu przerywać. Pokusił się nawet o udawanie zainteresowanego tym, co wykładano na uczelniach. Pewnie tego samego oczekiwałby, gdyby mówił o turbinach, felgach i innych, typowych w swoim zawodzie niuansach.
— Jezu słodki, już samym wspomnieniem mnie zmęczyłeś, a co dopiero tego słuchać — podsumował, rozmasowując obolałe skronie. Nawet jeśli absolutnie nic go to nie obchodziło, to natrętny i chętny do poszerzania nabytej już wiedzy umysł nie dawał za wygraną. — Nigdy nie cieszyłem się bardziej, niż teraz, że z nauką nie było mi po drodze — parsknął, dobierając się do kufla. Połowa zniknęła w gardle, bo przez cały ten czas – oczekiwania na Carlę – zdążyła nawiedzić go suchota.
— Kontynuuj, słucham — zapewnił go, przegrywając tym samym z własną słabością. A był nim mózg, niewspółgrający ani odrobinę z rolą, jaką zapewnił sobie na samym wstępie. Kierowca-debil, nie do końca był debilem. A przynajmniej nie wtedy, kiedy w grę wchodziły poważne tematy. I alkohol. Przede wszystkim alkohol. — Dopijemy i zgrabnie się ulotnimy — oznajmił. Wolał ostrzec Marcusa na wypadek, gdyby jednak nie zdążyli opuścić lokalu.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
- Ach... - Mruknął. - Brzmi... Dość zabójczo. Nie, żebym spodziewał się innego scenariusza. Po prostu, chyba dobrze, że skończyło się tylko na trwałej kontuzji kolana. - Podzielił się myślą Vanin, jakby rzeczywiście tym razem się przejął. I tak było. W końcu zbieranie człowieka z wypadku było paskudnym widokiem. Składanie go do kupy w szpitalu też. Widoki zawsze godne zapamiętania, no chyba że pracowało się stale na dyżurze nocnym albo jako ratownik medyczny. Wtedy jakoś się człowiek przyzwyczajał. Vanin na szczęście nie przeszedł znieczulicą wobec krzywdy. Tak, ten sam Vanin, który po godzinach babrał się we flakach ludzi, którzy niekoniecznie dawali na to zgodę.
Marcus uśmiechnął się lekko na reakcję Andre.
- Masz rację, temat stawu kolanowego nie był specjalnie rozrywkowy. - Przytaknął Francuzowi, jakby sugerując, że pozostałe dziedziny musiały być bardziej ekscytujące. Cóż, niektóre były. Choćby te traktujące bezpośrednio o narządach ludzkich. Chociaż w miejscu, gdzie się akurat teraz znajdowali, nieszczególnie chciał się teraz chwalić.
Ponownie zerknął na Andre, który wyjawił swoją słabość. Nauka.
- Nauczyłeś się naprawiać samochody. Ważne, że coś potrafisz. - Przemówił językiem faktów, nie orientując się, iż Andre grał tylko pewną rolę. Choć Vanin powoli zaczynał zauważać, że w pewnym sensie, to była jego maska.
- ...Hm? - Mruknął nieco zaskoczony na prośbę o kontynuację. - Raczej nie mam sporo do powiedzenia o kolanach, poza tym, że mają skomplikowaną budowę, są podatne na kontuzje i z reguły mają mniejsze szansę na całkowitą regeneracji. To wiedza dość powszechna. - Dodał zaraz i machnął ręką, upijając zaraz znowu łyk trunku. Znowu przeniósł wzrok z powrotem na Francuza, który zaraz zasugerował "zgrabne ulotnienie" się z baru. Białorusin zmrużył lekko powieki.
- Coś się dzieje? - Spytał, wyczuwając w słowach Andre coś więcej.

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

André Chevalier

André Chevalier
Skrót statystyk : WADY
— Wadliwa pamięć krótkotrwała [-1]
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Naznaczony [-1 skup]

ZALETY
— Spowiednik
Liczba postów : 114
— Było się młodym i głupim — mruknął  i zbliżył usta do rantów naczynia. — Teraz zostało tylko to drugie. Miałem szczęście, że w ogóle poskładali mnie do kupy.
I te kwestie, dotyczące wypadku, mówił spokojnie, poważnie. Rozumiał powagę, rozumiał cenę, jaką zapłacił za błędy. Dlatego ich nie popełniał, choć szaleństwo na drodze zdawało się temu przeczyć, to nie było lepszego sposobu na przyśpieszoną naukę, jak – o właśnie – podnoszenie się z całkowitego dna. A na nim był, kiedy przyszło mu „stracić” rok, by w ogóle chodzić. Powłóczenie i kuśtykanie, w takiej perspektywie, nie zdawało się najgorszym scenariuszem.
— Na wioskach nie ma za dużo perspektyw, a że ojciec pracował w zawodzie… Tak wyszło. Pasja przyszła później — wyjaśnił dość wylewnie. Im dłużej miało się styczność z francuzem, tym bardziej można było dojść do wniosku, że nic, co opuszczało jego usta, nie było wynikiem przypadku. Z drugiej jednak strony, ta wgrana w naturę prostolinijność też nie wyglądała jak coś, co musiał z siebie siłami wyciągać. Tak to już chyba było: jeśli coś wydawało się proste – absolutnie takie nie było. To tylko pozory.
Andre, po raz kolejny zresztą, spojrzał na Vanina w pełnej konsternacji. Trwał dłuższą chwilę z tym głupawym wyrazem twarzy, aż do momentu, w którym zaczął się śmiać.
— Wszystko bierzesz dosłownie, co? — podzielił się dygresją, gdy opanował własne rozbawienie. Ta myśl siedziała mu w głowie od mniej więcej… Godziny? Na pewno minęła godzina, o ile nie więcej. Miał problem z kontrolowaniem czasu, co niejako przekładało się na wieczne spóźnienia. Chyba całe zasoby terminowości wykorzystywał na pracę, a na czas po niej – najzwyczajniej w świecie już nie wystarczało. — Cholerny z ciebie dziwak.
Chevalier pokręcił przecząco głową. Jeszcze nie było aż tak źle, by nazwać to „dzianiem się”. Nad całą sytuacją czuwała też Carla, która, jak żadna inna kobieta (a znał ich sporo), potrafiła sprowadzić dwumetrowych mężczyzn do roli paprocha. Sam był tego najlepszym przykładem, choć od wspominanej długości dzieliło go niespełna trzynaście centymetrów. Latynoski temperament wykuty na przedmieściach wielkich molochów, podsypany biedą i szerzącymi się nieprzyjemnościami bywał mieczem obusiecznym. Na ten moment brał to jednak za kartę przetargową. Tym mocniejszą, że tym, który łypał na nich, a właściwie francuza, najbardziej był nie kto inny jak mąż ciemnowłosej.
— Niektórzy po prostu nie powinni pić — skwitował dziwnie gorzko i przekornie dopił pierwszy z dwóch trunków.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
- To na pewno. - Podsumował słowa Francuza. Cholera wie, czy odnosił się konkretnie "teraz tylko to drugie" czy "miałem dużo szczęścia", a może obu na raz?
- Nie jesteś z Paryża? - Dopytał, wyłapując kolejny szczegół z wypowiedzi Francuza. Może rzeczywiście alkohol rozwiązywał język. Cóż... A może tylko jeden i nie akurat ten należący do Marcusa. Tutaj chyba naprawdę działało luźne podejście Francuza.
Brunet dostrzegł tę konsternację malującą się na twarzy Andre. Później rozbrzmiał jego śmiech i to Marcus odwdzięczył spojrzenie pełne zdezorientowania. Nie odezwał się nic, marszcząc delikatnie brwi i próbując zrozumieć, o co mu teraz chodziło. Odpowiedź w końcu nadeszła.
- ...Tak. - Odmruknął obojętnie, zawieszając wzrok na szklance. Echo przeszłości znowu się odezwało, ale zdążył już przywyknąć. Już dawno zostało mu uzmysłowione, że brał wszystko na poważnie. Nie do końca znał tego przyczynę. Na nazwanie go dziwakiem uśmiechnął się krzywo. - Wiedziałeś, z kim idziesz pić. Ostrzegałem. Poza tym, nawzajem.- Mruknął i dopił whisky do końca. To, że był dziwakiem, też wiedział już wcześniej. Taki już miał charakter.
- W porządku. - Przyjął do wiadomości i odsunął pustą szklankę. Zerknął ukradkiem na Andre. Kiedy dostrzegł, że już dokończył swoje piwo, wstał z krzesła. Poprawił płaszcz i wyciągnął zaraz z wewnętrznej kieszeni portfel, żeby zostawić na blacie banknoty, oczywiście ze sporą nadwyżką, co miałoby być napiwkiem dla charakternej barmanki.

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

André Chevalier

André Chevalier
Skrót statystyk : WADY
— Wadliwa pamięć krótkotrwała [-1]
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Naznaczony [-1 skup]

ZALETY
— Spowiednik
Liczba postów : 114
Dla typowego, rodowitego paryżanina Andre brzmiał nieco… Inaczej. Jasne, mieszkał w stolicy już tak długo, by wyzbyć się części Alzackiego akcentu, ale czym skorupka za młodu nasiąknie… Zresztą; Chevalier nie czuł potrzeby, by ten stan rzeczy zmieniać. Mówił niedbale, dokładnie to, co wpadało w umysł, bez filtra; nie zastanawiał się nad doborem słów – po co, skoro wszyscy doskonale go rozumieli?
— Nie — skwitował krótko, nie wdając się w dłuższe wyjaśnienia.
Podobnie jak lekarz, tak i on – wstał od baru i przysunął kufel bliżej barmanki. Tak, by miała do niego swobodny dostęp. Tym bardziej że cały czas krzątała się wokół półek, ścierając je z opadłego kurzu – ten zbierał się niezwykle szybko.
— Trzymaj się Carla — rzucił na odchodne przyciszonym, acz ciepłym tonem.
Chevalier skierował się do wyjścia, po drodze zapinając sztruksową kurtkę nieomal po samą szyję. Na zewnątrz wciąż było zimno, a mu nie w smak było spędzanie najbliższego tygodnia z zakatarzonym nosem, bólami mięśni i załzawionymi oczyma. Mimo wszystko wcale nie miał ochoty na powrót do domu. Jeszcze nie.
— Lubisz się pokazać, czy traktujesz pieniądze jak te papierowe z Eurobiznesu? — zagaił. Już wcześniej spostrzegł rozrzutność białorusina, ale powstrzymywał się od komentarzy. Do czasu. Co prawda, naświetlenie „problemu” mogło pokrzyżować plany używania Marcusa jako karty płatniczej, którą notabene powoli zaczynał nawet lubić, ale nie potrafił się powstrzymać. Branie wszystkiego dosłownie i traktowanie monet jak żetony. Co bardziej mądrzy, pewnie zdążyliby się połapać, że z Vaninem nie tylko było coś nie tak, ale również z jego zdrowiem. Sęk w tym, że Andre naprawdę niewiele wiedział o tych tematach. Może gdyby miał na co dzień dzieciaka pod opieką, to przeczytałby jedną książkę czy dwie i spostrzegłby sygnały. Ale te, z uwagi na brak powyższego, mijały świadomość francuza.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
Krótka odpowiedź Andre dała do zrozumienia Białorusinowi, że być może nie chciał na ten moment rozwodzić się nad kwestią własnego pochodzenia. Rzeczywiście, brunet nie poznawał zbytnio regionalnych różnic w akcencie. Sam nie mówił poprawnie, a typowa słowiańska wymowa "r" wychodziła z niego na każdym kroku. Najważniejsze w mowie, by się dogadać.
- Do widzenia. - Skinął tylko głową w stronę kobiety. Dopiął guziki płaszczu i poprawił szalik. Mimo że jego konsekwencje zmian temperatury nie mogły dotyczyć, dalej odczuwał zimno i ciepło. Skierował się do wyjścia za Francuzem, nie obdarzając nawet spojrzeniem zgromadzenie zebrane przy stoliku. Wystarczyła mu informacja, że któryś już się stroszył, niczym kogut, z gotowością do walki o... Cholera wie, co. Vanin nie lubił bójek, nawet jeśli od sześciu lat w starciu ze zwykłymi ludźmi miał zdecydowaną przewagę - nie pokazywał jej. Stosowanie przemocy było poniżej pewnej normy.
Marcus podniósł spojrzenie na Andre, kiedy ten się odezwał. Właściwie zamierzał już iść i skierować się w swoją stronę do domu, ale, cóż, najwyraźniej jeszcze nie skończyli rozmawiać. Dlatego przystanął i obrócił się w stronę długowłosego.
- Ja nie muszę się pokazywać. - Odpowiedział zaraz. - I mam szacunek do pieniędzy. Jak i również szacunek do cudzej pracy. Uznałem, że Carla zasługuje na mały dodatek. - Sprecyzował, przechylając głowę nieco w bok. Oczywiście, w jego głowie znowu pojawiły się myśli dotyczące tego, że znowu prawdopodobnie został odebrany w jakiś konkretny sposób. Gdy był młodszy, potrafił się dopytywać, co z nim - w odczuciu innych - było nie tak. Teraz miał podejście "jest, jak jest". Bo, rzecz jasna, podejrzewał, że coś było na rzeczy, ale bynajmniej nie uważał, że chodziło o zdrowie. Poczytalność miał na miejscu, inteligencję, we własnym odczuciu, ponad przeciętną.

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

André Chevalier

André Chevalier
Skrót statystyk : WADY
— Wadliwa pamięć krótkotrwała [-1]
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Naznaczony [-1 skup]

ZALETY
— Spowiednik
Liczba postów : 114

Tyle ich szczęścia, że francuz potrafił wyczuć ludzi i ich nastrój. Tym bardziej takich, którzy w żaden sposób nie kryli rodzących się pod wpływem alkoholu, i nie tylko, zamiarów. Znał i łysego, i całą jego bandę na tyle zresztą dobrze, by uznać, że dalsze siedzenie w barze może zakończyć się w niekoniecznie sympatyczny sposób. Kłótnią albo, co gorsza, nieplanowaną bijatyką, która kłóciła się z wyznawanymi przez niego zasadami. Był pacyfistą do szpiku kości. Nigdy nikogo nie uderzył – ani człowieka, ani też zwierzęcia. Uznawał bowiem, że przemoc jest przejawem najwyższej rangą niemocy i sprowadza ludzi do roli, o właśnie, zwierząt. A że ciosy przyjmował całkiem dobrze…
— Na pewno zrobi z niego użytek — zapewnił Vanina, bo dokładnie wiedział, co Carla zrobi z nadmiarem pieniędzy. Zwłaszcza takim, który nie został nigdzie odnotwany; kobieta nie wydała paragonu, a banknoty zgrabnym ruchem zsunęła pod blat baru. Jakby chciała ukryć ów „bonus”. Niemniej, z całą pewnością zauważyła, iż plików było za dużo, jak na dwa piwa i podobną ilość whisky – uśmiech, którym go odżegnała, zdawał się mówić więcej, niż zaciśnięte w prostą linię usta.
— …Niestety, nie zaproponuję ci przejażdżki — powiedział. Nie, żeby czuł, iż Białorusin tego oczekuje, bo nie. Mimo wszystko wolał nakreślić tę kwestię wcześniej, niż później. Jego „towarzystwo” lubiło marginalizować wpływ alkoholu na funkcje poznawcze. On nie. Choćby wypił łyk piwa parę godzin wcześniej – nie wsiadłby do auta. Nie i już.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
Skinął głową w odpowiedzi. Słowa żadne nie cisnęły mu się na usta, toteż nie rozpoczynał zbędnej gadki. Zapadła chwilowa cisza, w której poczuł się... Nie zręcznie. Patrzył na Andre wyczekująco, gdyż jeszcze przed momentem zdawało mu się, że coś wisiało w powietrzu. Odniósł wrażenie, jakby Francuz coś jeszcze od niego chciał.
- ...Nie, nie. - Wzdrygnął się lekko, kiedy długowłosy się odezwał. Zreflektował się, że to teraz brunet mógł wyglądać tak, jakby coś od niego chciał. Cóż, kontakty międzyludzkie rzeczywiście nie były jego najlepszą stroną. O ile potrafił odnaleźć się w gronie przestępców z kategorii tych, którzy mieli znajomość półświatku w małym palcu, tak jednak prywatnie... Marcus tracił. - Przecież piliśmy. - Dodał zaraz i uśmiechnął się krzywo. Komu, jak komu, ale brunet nie lubił zbędnego łamania prawa. To tylko niepotrzebne zwracanie na siebie uwagi, a jazda pod wpływem już w ogóle była absurdalna.
- Jesteśmy w kontakcie. - Oznajmił w końcu z powrotem bezbarwnym tonem i włożył ręce do kieszeni. Całe szczęście, pieszo nie było stąd daleko do jego domu. Spacery nocą miały jednak swój urok.
Vanin odwrócił się plecami w stronę Andre i jeszcze tylko uniósł dłoń na pożegnanie, i oddalił się.

zt x2

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Sponsored content


Strona 4 z 4 Previous  1, 2, 3, 4

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach