20.01.2024 I always think of the good comebacks on the car ride home.

2 posters

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

André Chevalier

André Chevalier
Skrót statystyk : WADY
— Wadliwa pamięć krótkotrwała [-1]
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Naznaczony [-1 skup]

ZALETY
— Spowiednik
Liczba postów : 114
First topic message reminder :

Chevalier nie odpowiedział Vaninowi. Ba, nawet nie zwrócił na niego oczu, całkowicie oddając się wdzierającym w mózg myślom i rozważaniom. Na ten moment nie był pewien, czy ryzyko jest opłacalne, niemniej i ten wniosek w końcu wskoczy w jego umysł i pozwoli podjąć właściwą decyzję. Taką, z której nie będzie już odwrotu.
Po odejściu Marcusa, zarówno Dimitri, jak i André pozostali w tym samym miejscu jeszcze przez dłuższą chwilę. Musieli omówić tematy, które wymagały jedynie dwóch par oczu. Tych dwóch szczególnych, bez zbędnych dodatków. W ich świecie niby wszystko opierało się o wzajemnie zaufanie, ale koniec końców każdy spodziewał się oszustw i matactw. Dlatego nikt nie dzielił się większą ilością informacji, niźli minimalna potrzebna do wykonania zadania.
Bratva, rosyjska grupa przestępcza, siedziała Dimitrowi na ogonie nie bez powodu. Ale potyczki między gangusami były codziennością i nikt nie zakładał, by kiedykolwiek przestały mieć miejsce. Dlatego ta informacja nie powodowała u nikogo nadmiernych emocji. Wchodząc w wątpliwej jakości środowisko, trzeba było liczyć się z faktem, iż życie jest kruche jak cholera, a tych, którzy zechcieliby je odebrać, nie zabraknie. Im wyżej na szczebelkach „kariery” się było, tym łatwiej o kulkę – po prostu. Tym razem ofiarą była Mona Lisa, sportowy wóz, ale kto wie, może następny będzie i mechanik, za którego pośrednictwem rusek zdobywał banknoty. Rozstali się podobnie jak zawsze – bez czułości i zbędnych gadek.

Wkrótce wypadały walentynki. André zamówił efektowny bukiet, który polecił dostarczyć do domu przyjaciółki wraz z wypisaną przez florystkę kartką. Takie rzeczy robi się dla kobiety, z którą się sypia, jeśli chce się z nią sypiać dalej. A blondynka była miłym dodatkiem do życia codziennego. No i, jakby to nie brzmiało, darmowym. Francuz lubił zyskiwać i nic przy tym nie tracić. Ta relacja właśnie taka była. W normalnych okolicznościach dostarczyłby je osobiście, ale miał do załatwienia sprawy, które nie cierpiały zwłoki. Zwłoki – właśnie.
Kierowca-debil dotarł na miejsce. Zaparkowany Mercedes z zewnątrz wyglądał na leciwy pojazd, choć zadbany. W środku zaś… O rany! Prawdziwa gradka dla koneserów, którymi francuzi zdecydowanie nie byli. Nie potrafili, albo nie chcieli, docenić jego piękna. To, oczywiście, tylko na plus. Chevalier nie potrzebował zwracać na siebie uwagi. Nie, kiedy właśnie miał dobijać ryzykownego targu.
Stanął, opierając plecy o przednie drzwi pasażera. Czekając na Vanina, bynajmniej nie odmówił sobie łupania ziaren. Po prawdzie nie zapowiedział wizyty, a co za tym idzie, moment, w którym Białorusin się pojawi, wciąż pozostawał nieokreślony. Francuz miał czas.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

André Chevalier

André Chevalier
Skrót statystyk : WADY
— Wadliwa pamięć krótkotrwała [-1]
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Naznaczony [-1 skup]

ZALETY
— Spowiednik
Liczba postów : 114
Chevalier miał nosa i tę dziwną umiejętność zjednywania sobie ludzi. Nawet jeśli go nie lubili, co było szalenie trudne, to przynajmniej szanowali za niezmąconą niczym wizję świata. Nawet w obliczu silnych przeciwieństw bronił swojego, jeśli uważał za słuszne. Potrafił, a i owszem, zmienić zdanie, choć potrzebował do tego naprawdę solidnych argumentów. Całość układała się w osobę arbitralnie upartą, choć skorą do dyskusji i niekiedy – niezwykle rzadko – poważnych rozmów. Te jednak starał się odpędzać od siebie jak irytujące komary. Zdecydowanie bardziej leżała mu lekkość, humor, coś, co jest łatwe w przełknięciu. Jak gdyby zawsze starał się zapewnić sobie „wyjście awaryjne” – nie wiązać się bardziej, niż sytuacja tego wymaga. Odkrywać kogoś, ale nigdy siebie samego. Wygodne.
Na zarzut odpowiedział jedynie wzruszonymi ramionami. Fakt – wschód był mało interesującym zagadnieniem. Zbyt odległym, by chwycić za pogrążony w chaosie umysł francuza i zatrzymać go w miejscu. Nie znaczyło to jednak, że w zestawieniu z Marcusem, enigmatyczną i ciężką w zrozumieniu personą, nie postanowi wspiąć się na wyżyny własnego mózgu i zmusić do poświęcenia tematowi nieco uwagi.
— Nie wiem — przyznał bez zająknięcia i jakiegokolwiek wstydu. O ile takowy w ogóle posiadał. Sądząc po słowach Carli, stan absolutnej dziecinady musiał się francuzowi utrzymywać od… Lat? Wciąż nie było wiadomo, ile się znali i jaka natura relacji ich łączyła, toteż wyrokowanie na ślepo byłoby co najmniej naiwne. — W tym cała zabawa. I dlatego też lubię Carlę, z nią nigdy nic nie wiadomo. Myślisz, że czemu łysy nie ma brwi? — zasugerował dość tajemniczo, upijając krótko później spienionego w nadmiarze piwa. Zawsze to jakieś znieczulenie na bolączki, których latynoska dostarczyła aż nadto. Może i była drobna, filigranowa, ale skoro była w stanie unieść pięć ciężkich kufli wraz z zawartością – musiała mieć i siłę. Niewspółmierną do sylwetki, ale jednak. Prawdopodobnie czerpała zasoby z ognistych korzeni w Meksyku czy innego, podobnego regionu. Akcent nie zdradzał niczego, chociaż dał się usłyszeć. Tym mocniej, gdy wyzywała.
— Dobra, to jak to jest? Rosja, Białoruś. Prawie sąsiedzi. Nie dogadujecie się czy jak? — nawiązał ponownie, ewidentnie nie dając się spławić. Jak pies, który złapał za nogawkę i za żadne skarby nie puści. Lepiej rzucić kiełbasę i mieć spokój, niż zarzucać nogą.
Andre spoważniał. Po raz pierwszy w toku wszystkich odbytych przez nich rozmów milczał i zdawał się brać słowa Vanina na serio. Trwało to zresztą na tyle długo, by nie pozostawiać złudzeń. Zastygł jak lodowy posąg, z twarzą, którą w moment opuścił przylepiony uśmiech. Picie piwa, a nawet zażywanie kokainy nie było tak złe, jak pycha, która nie pozwalała zobaczyć własnych błędów. Chevlier, choć dawał kompletnie odmienne wrażenie, potrafił przeprosić. Może nie dosłownie, ale w taki sposób, by cisnące się na usta litery były wystarczająco wymowne.
Sięgnięta z przedniej kieszeni paczka papierosów była pierwszym sygnałem. Podsunięcie nań Vaninowi drugim. Kiedy przyjął podarunek, zawieszenie ognia z benzynowej, metalowej zapalniczki zippo trzecim. Triada przeprosinowa. Sam również rozpoczął trucie, wyciągając rękę po szklaną popielniczkę z baru. Palili tu wszyscy, więc i uwielbiająca porządek Carla zadbała, by popiół nie walał się po podłodze. A to wymagało odpowiedniego doposażenia lokalu w ponad trzydzieści „pojemniczków”. Ten był luksusowy, reszta, cóż, zrobiona z opakować po Bóg jeden wie czym.
— W porządku, więcej nie nazwę cię ruskiem — obiecał. — …Wyjaśnij mi tylko, czemu w takim układzie bratasz się z Dimitrem? Przecież to fanatyk. Gdyby mógł, wybudowałby miniaturową Moskwę w Paryżu i kazał wszystkim, jak mantrę powtarzać, cyka blyat.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
Nie wiem. Marcus zmarszczył brwi. Francuz wprowadzał za dużo dynamiki w ich rozmowę. Przed chwilą było zaczepianie i napuszczanie na niego barmanki. Co będzie później? Cóż, później, okaże się, że już nigdy więcej nie spotkają się wspólnie w barze.
- Jaki znowu łysy...? - Mruknął zdezorientowany Vanin, który najwyraźniej przespał na jawie wszelkie wzmianki o napomnianym przez Andre mężczyźnie. - ...Chciałeś mnie pozbawić podstępem brwi, czy... Coś w ten deseń? - Dopytał z wyraźnym, krzywym grymasem na twarzy. - Nieważne. Mam przeczucie, że sam nie znasz motywów własnych działań. - Podsumował zaraz, kręcąc głową w dezaprobacie i upił alkoholu. Ledwo napoczął drugą szklankę. Nawet dla zwykłego mężczyzny była to zbyt mała ilość na upicie się, a co dopiero mówić o wampirze.
Białorusin nie potrafił zrozumieć, co takiego interesującego znalazł we wątku relacji Białorusi z Rosją, ale skoro się uparł, wyjaśnił pokrótce. Nie wiedział jednak, że to wywoła na Andre takie wrażenie. Marcus od momentu przyjazdu do Paryża silił się z kilka razy na wyjaśnienie niektórych relacji międzypaństwowych między swoim krajem, a innymi. Ludzie pytali z ciekawości, rzecz jasna, tylko jednak szybko się nudzili opowieściami bruneta.
W każdym razie poważna mina i wymowne zamilknięcie ze strony Francuza nie umknęły Vaninowi. Ten spoglądał na niego nieco skonsternowany, ale zaraz piwne tęczówki bruneta wbiły spojrzenie w wyciągniętą w jego stronę paczkę papierosów. Zadziałał pewnego rodzaju odruch, bo, chociaż nie palił, odezwały się w nim stare nawyki jeszcze sprzed przemiany. Sięgnął więc po fajkę i odpalił ją podsuniętą przez Andre zapalniczką, uprzednio nachylając się nieco w stronę mechanika.
Dawno nie palił. Zmrużył oczy, kiedy smak papierosa rozległ się w ustach z dziesięciokrotną siłą, niż zdążył zapamiętać jako człowiek. Zaraz wrócił wzrokiem na Francuza, który postanowił się odezwać po tej dziwnej chwili ciszy. I wtedy Marcus się uśmiechnął.
- Andre. - Zaczął, unosząc brwi. - Jesteśmy już duzi. Wchodzenie z kimś w biznes to nie bratanie. - Wyjaśnił gładko, choć w pierwszym odruchu niezbyt sympatycznie. Francuz owszem, w jakiś sposób zdobywał zaufanie Marcusa na tyle, że chciał z nim rozmawiać - a to już sporo - ale brunetowi jednak zapaliła się czerwona lampka. Może mechanikowi nie chodziło o samą rozmowę i zapoznanie, a o subtelne poszerzanie wiedzy. Brunet akceptował taki stan rzeczy. Informacje zawsze były cenne.
Vanin pokręcił jeszcze raz głową, parskając cichym śmiechem przez nos i dopił solidnym łykiem whisky. Pokręcił szkłem w palcach, dochodząc do wniosku, że dalej nic nie czuł.
- A ty? Czemu przystałeś na moją ofertę? - Spytał nagle, zwracając wzrok na Andre.

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

André Chevalier

André Chevalier
Skrót statystyk : WADY
— Wadliwa pamięć krótkotrwała [-1]
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Naznaczony [-1 skup]

ZALETY
— Spowiednik
Liczba postów : 114
— Mąż Carli — wtrącił od razu Andre, nie czyniąc z przymusu powtórzenia żadnego problemu. Znajdował dla towarzysza wymówki. Nie znalazł ich jednak dla tego, co powiedział krótko potem. Znów skonsternowany zamotał się nieco, ażeby wyjaśnić „ukryte” znaczenie wypowiedzianego przez siebie zdania. — Co? …Nie, ja nie. Ona? Może. Ma doświadczenie, jak widać.
I rzeczywiście. Wspomniany Łysy brwi nie miał. Choćby włoska. Można by przypuszczać, że wyłysiał, ale sugestia Chevaliera jasno zbywała taki tok wydarzeń. Obecność latynoski w tym układzie także. Składając wszystko do kupy, doszłoby się do wniosku, że musiała w ramach, kto wie, zemsty pozbawić mężczyznę oprawy oczu. Wyglądał jak pacjent po chemii. Śmiesznie.
— To nie przeczucie Marcusie, to fakt — podsumował bezlitośnie i rozmasował obolały od niewygodnej pozycji kark. — Życie jest za krótkie, żeby nad wszystkim się zastanawiać. Gdybyśmy robili tak u zarania dziejów, pewnie nigdy nie wyszlibyśmy na ląd.
Zamknięta kciukiem zapalniczka brzdęknęła w charakterystyczny sposób i wróciła na swoje pierwotne miejsce. Z tej samej kieszeni, znów, wyciągnął ten przeklęty słonecznik. Z tym maluczkim wyjątkiem, że Andre ułożył go mniej więcej pośrodku. Tak, by i Vanin mógł skorzystać z dobrodziejstw zacnej przekąski.
W biznesie zawsze zachodziła pewna specyficzna reakcja – ktoś coś dawał, potem odbierał. I tak w kółko, bez przerwy. Dozowane zręcznie informacje w świecie, w którym dostęp do broni był tak powszechny, stanowiły zarówno oręż, jak i wyrok śmierci. Chevalierowi nie śpieszyło się na drugą stronę, toteż w tak delikatnych kwestiach, jak nigdy wykazywał się sporą wstrzemięźliwością. Najpierw zyskiwał przewagę, później upewniał się, czy warto odsłaniać plecy. Nigdy inaczej.
— Zgadzam się, ale skoro nasz kolega pakuje kasę lewymi kontami do oligarchów, to tak jakbyś wspierał wroga — zauważył trzeźwo, nie pozostając dłużnym w przepływie informacji. Chevalier wiedział, kiedy należało uchylić wrota zamkniętej dotychczas biblioteki i pozwolić wejrzeć w stos księg. A że zwykle przyjmował rolę słuchacza, który w odpowiednich momentach zamieniał się w mówcę, cóż, wiedział sporo. Oczywiście, czynił to wszystko na warunkach, które sam stawiał, ale jednak. Rozwiązłość języka nie wynikała z, jak mogłoby się wydawać, ograniczonej natury francuza. Wręcz przeciwnie – biorąc pod uwagę to, jak żonglował słowem, przyświecał temu cel.
Pozowanie na głupka było wygodne, ale czasem męczyło. Innym znów razem nie warto było tego robić, bo ryzykowało się utratą paru cennych zdań czy znajomości. Przy alkoholu nawiązywało się je znacznie łatwiej – atmosfera nawet tak obskurnego baru rozluźniała, a bladożółte światło znacznie zwiększało poziom relaksu, brzdąkająca bez wyrazu muzyka uspokajała zmysły. Tego, w opinii Andre, potrzebował Białorusin.
— Pieniądze. Jaki inny powód mógłbym mieć? — odparł, zaciągając dym papierosowy wprost do płuc. Gauloises zbywały swoim smakiem ciężar poważnej rozmowy. I choćby były najokropniejsze na świecie, to i tak lepsze od tych, które palono na wchodzie. Jakby tytoń, nim trafi do gilz, spryskiwali jakimś kwasem. — Wszyscy jesteśmy dziwkami kapitalizmu, nieważne jak próbujemy przed tym uciec.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
Wolał już nie drążyć tematu wściekłej Latynoski, która była zdolna do pozbawiania mężczyzn brwi. Tak czy siak, zanotował w głowie fakt, że Andre lubował się w napuszczaniu na innych cudze kobiety. Wzruszył nieznacznie ramieniem.
- Nieistotne. - Skwitował za chwilę bardziej dosadnie. - Carla chyba ma rację. - Dodał zaraz beznamiętnie, nawiązując oczywiście słodkich słów, jakimi niedawno kobieta uraczyła Francuza.
- Ciekawe. - Mruknął Marcus na stwierdzenie mechanika. Brunet zastanawiał się nad wszystkim, zawsze i sporo. Jego wewnętrzny narrator w głowie nie potrafił ucichnąć. Robił to dopiero wtedy, kiedy spał albo kiedy przebywał na sali chirurgicznej. Wtedy głosy w głowie cichły. Czasem sięgał po inne metody, choć jego wygląd na to nie wskazywał, to potrafił się oddawać działaniom różnych substancji. Alkohol również wchodził w grę, oczywiście zdecydowanie częściej. Zaczynał dochodzić do wniosku, że Andre miał w sobie coś, czego mógłby mu zazdrościć - lekkiego podejścia do życia. Tylko, czy na pewno aby taki był? - Czasem jednak trzeba się zastanowić. - Dodał zaraz i uciął, zanim temat przerodził się w zbędne filozofowanie. Jeszcze był na to za trzeźwy. Jeszcze, tak jakby zaczął zakładać, że przyjdzie im długo przesiedzieć w barze.
Vanin znowu uniósł brwi ku górze. Zamilkł, znowu przyglądając się uważniej Andre. Ten wyglądał na skupionego, gotowego do posłuchania każdej historii bez znaczenia, jakie emocje by wywołała. Dopiero teraz dostrzegł w jego ciemnych oczach błysk, który świadczył o bardziej bystrzejszym rozumie, niż przeciętny człowiek. A przynajmniej takie odniósł Marcus wrażenie, kiedy w końcu rzeczywiście zainteresował się osobą mechanika. Przyłożył papierosa do ust i zaciągnął się znowu, strzepując zaraz popiół do popielniczki.
- To bez znaczenia, któremu diabłu będę służyć. - Odparł lakonicznie, uśmiechając się kącikiem ust nieznacznie. Nie zamierzał bardziej rozwijać swojej myśli. Nie zamierzał tłumaczyć swoich działań. Nie zamierzał mówić, co było dla niego na tyle wartościowe, że mógł sprzedawać za to swoją godność. Spoglądał jeszcze przez chwilę wymownie na Andre w milczeniu, nawet jeśli ten usiłowałby drążyć temat, brunet zawzięcie by milczał.
- Pieniądze, owszem. W takim razie, po co ci takie pieniądze? Skoro, jak to powiedziałeś, na życie starcza. - Dopytywał, celowo próbując go ciągnąć za język, choć jego wzrok utkwił na szklance, a nie na rozmówcy. Na wzmiankę o dziwkach kapitalizmu zaśmiał się. Skoro tak, to Vanin puszczał się regularnie i za duże pieniądze. - Nie wykluczam, że coś w tym jest.

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

André Chevalier

André Chevalier
Skrót statystyk : WADY
— Wadliwa pamięć krótkotrwała [-1]
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Naznaczony [-1 skup]

ZALETY
— Spowiednik
Liczba postów : 114
— Czasem tak, byle nie za często — potwierdził bez wyrazu. A przynajmniej częściowo.
Samo filozofowanie nie było złe. Raczej nadmiar, który – jak zresztą wszystko – szkodził. Dla takich osób budowano placówki pozbawione klamek, opatrzone neutralnymi kolorami ścian i cichą, relaksującą muzyką. Ta ostatnia nie była w guście Andre, dlatego trzymał się od zbędnego rozmyślania tak długo, jak tylko mógł. Szkoda, że alkohol miał inny plan i zawsze wpływał na niego w ten sam, wysłużony sposób.
Chevalier wzruszył ramionami. Nie zgadzał się z przymusem służenia komukolwiek, a tym bardziej diabłowi. Sam, choć czasem nie miał wyboru, starał się żyć w zgodzie z własnymi wartościami i sposobem patrzenia na świat. Mniejsze zło to wciąż zło. Jeśli więc dla bruneta brak wsparcia dla wroga był tak istotny… Dlaczego? Nie rozumiał.
— Kropla drąży skałę Vanin — powiedział, dając mu do zrozumienia, że owszem – miało to znaczenie. Jeden Białorusin na usługach Rosjan nie stanowił w ogólnym rozrachunku różnicy, ale musiałoby być szalenie naiwnym zakładać, iż takich jak on nie było więcej. Ludzie lubili patrzeć przez pryzmat siebie i tylko siebie. Własny ogródek, własne warzywa i owoce. Nasiona chwastów mają jednak to w naturze, że roznoszą się bez niczyjej kontroli.
— Na lepsze życie — odpowiedział zwięźle i bez zająknięcia, wzbogacając wypowiedź o krzywy, acz wystarczająco przekonujący, uśmiech. Dało się wyczuć niechęć Andre do poruszania prywatnych spraw oscylujących w okolicach celów, planów czy marzeń. Jak gdyby traktował je podobnie do skarbu, o którym lepiej nikomu nie mówić. Co prawda, motywator do zdobywania coraz większych stosów gotówki nijak miał się do złota czy – a jakże – kapitalistycznych potrzeb. To jednak zostawił, jak wiele innych spraw, dla samego siebie. Pozory naprawdę myliły.
Chevalier sięgnął ręką popielniczki, by strzepać żar ze wciąż palonego papierosa.
— A ty? Czemu to robisz? — zapytał, nieco naiwnie licząc, że Marcus nie był aż takim degeneratem, za jakiego go miał. — Dla pieniędzy? Chyba nie zarabiasz źle jako lekarz.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
Vanin skinął głową w reakcji na jego słowa i temat naturalnie się zakończył. Potem brunet już tylko patrzył na Andre, kiedy ten próbował drążyć bardzo wrażliwy temat. Uniósł tylko brew do góry, sugerując, że po części zgadzał się ze stwierdzeniem, jakoby kropla drążyła skałę. Jednak, nie odezwał się ani słowem. Musiałby zacząć od swoich początków pracowania w tym zawodzie, jaki teraz miał. Musiałby wytłumaczyć, że wszystko miało początki z Rosją i wszystko się na Rosji kończyło. Może to jakieś podświadome lgnięcie w ramiona wroga. Taki syndrom Sztokholmski, kiedy wychowywałeś się w kraju ogarniętym wpływami innego państwa. Koniec końców, wszystko prowadziło do kontaktów z Rosjanami. Tak, jakby byli najlepsi w prowadzeniu lewych interesów.
- Na pewno będzie lepsze, wiedząc, w co wchodzisz? - Dopytał beznamiętnie Vanin, strzepując popiół z papierosa ponownie. Zawiesił wzrok na ulatującym dymie z tytoniowego zawiniątka. Jego głos bynajmniej nie wskazywał na żadną złośliwość. Po prostu, zastanawiał się, co mogło motywować Andre i co było warte tego, żeby się pchać w takie sprawunki.
Marcus milczał, słuchając kolejnej wypowiedzi mechanika. Na stwierdzenie o tym, że lekarze nie zarabiali tak źle, spojrzał na niego wymownie.
- Specjaliści, owszem. Zależy jeszcze, jaki specjalista. Już nie wspominając o tym, że jak idziesz w daną specjalizację, to musisz spędzić kolejne lata na nauce. Nie miałem na to czasu... - Urwał i odwrócił wzrok. - Dimitri wspominał, czym się zajmujesz. Też mi się nie wydaje, żeby mechanicy tak źle zarabiali, żeby posuwać się do dodatkowego zarobku. - Stwierdził, usiłując odwrócić uwagę Andre od głównego pytania. Vanin nie chciał się dzielić swoimi motywami takiej, a nie innej, możliwości zarobku.

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

André Chevalier

André Chevalier
Skrót statystyk : WADY
— Wadliwa pamięć krótkotrwała [-1]
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Naznaczony [-1 skup]

ZALETY
— Spowiednik
Liczba postów : 114
— Tego nie wiem — stwierdził bezlitośnie, przyciskając palcem wskazującym niedopałek papierosa do dna szklanej popielniczki. Nie miała już nic wspólnego z czystością. Ale taka jej rola – istniała po to, by być brudna. Tak samo było z ludźmi – istnieli po to, by niszczyć, a potem budować na zgliszczach w nadziei, iż będzie to coś pięknego. Cykl życia, z którego nikomu nie udało się zbiec. Nawet wampirom, nawet wilkołakom – choć o istnieniu takowych nie miał świadomości. — Jak nie zrobię nic, to będzie tak samo. Z dwojga złego...
Wzruszył ramionami i pochwycił kufel w dłonie. Chwilę wpatrywał się w powierzchnię cieczy, jak gdyby próbując odnaleźć w umyśle końcówkę urwanego zdania. Zrezygnował i upił duszkiem parę sądnych łyków. Jakoś tak już było, że pewne kwestie pozostawały nierozwiązane.
— Więc jesteś kimś na kształt samouka? — dopytał. Wydawało mu się to całkiem logiczne, biorąc pod uwagę fakt, iż zwykli lekarze rodzinni raczej na niewiele by się zdali, gdyby przyszło im wycinać organy. Wycinać, zabezpieczać, dopasowywać. Może współpracował z kimś jeszcze, kto tę „krwawą” robotę pozostawiał w dłoniach Vanina? Nie wiedział, ale chciał zgłębić to zagadnienie. Z czystej ciekawości. Informacja na niewiele by mu się zdała. — Proszę cię, nie obracamy milionami. Inaczej: może obracamy, ale na czysto zostaje psi chuj. Zresztą, wąska działka, mały zakład. Reszty możesz się domyślić.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
Vanin wypuścił powietrze przez nos, choć tym razem bez uśmiechu. Ani krzywego, ani wymuszonego. Wymówka Andre mogła zostać wykorzystana na dosłownie każdym polu. Mogłaby wytłumaczyć wszystko, nawet działania bruneta, w których to wchodził we współprace z Rosjanami.
- To już brzmi, jak bierność. - Podsumował Marcus, dopalając końcówkę papierosa. Jeszcze męczył jego ostatki. - A to też źle. - Dokończył, dogaszając w końcu fajkę. Dobrali się, dwóch facetów, których kręgosłup moralny został postawiony na mocno wątpliwych fundamentach. Jeden drugiego pouczał o niesłuszności własnego podejścia, jakby mieli prawo oskarżać siebie nawzajem. I ani jeden, ani drugi nie widział w tym nic złego.
- Można to tak nazwać. - Odparł krótko Vanin. - Po prostu miałem szczęście... Albo nieszczęście. Sam już nie wiem. - Mruknął jeszcze, przypominając sobie sytuację jeszcze ze studiów, kiedy to do jego domu nocą wdarł się kolega z uczelni. Vanin mógł zostać wtedy "sprzątnięty" przez mafię, której uciekł znajomy. Najwyraźniej brunet miał dar przekonywania albo rzeczywiście potrafił wzbudzać litość nawet w ludziach, mogłoby się zdawać, tak niezdolnych do empatii, jak Ludwik.
- Są takie sytuacje, które, nawet jeśli zadziały się wbrew twojej woli, to przylepiają się do ciebie do końca życia. - W ten sposób podsumował swoje stanowisko w kwestii zajmowania się tym, czym się zajmował. A że dochodziły do tego i tak inne czynniki, cóż, nie było potrzeby o tym wspominać. Może Marcus podświadomie dawał sygnał, że jednak drzemało w nim jakiekolwiek człowieczeństwo.
- No więc? Chodzi o własny dom, willa z basenem? Wyjazd na jakieś ciepłe wyspy i spanie na pieniądzach? - Dopytywał Vanin, wracając do właściwego tematu.

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

André Chevalier

André Chevalier
Skrót statystyk : WADY
— Wadliwa pamięć krótkotrwała [-1]
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Naznaczony [-1 skup]

ZALETY
— Spowiednik
Liczba postów : 114
— To nawet bardzo źle.
Trwanie w stanie bierności było znacznie łatwiejsze, obarczone mniejszym ryzykiem niż aktywne wprowadzanie zmian. A Chevlier wolał odnieść choćby i porażkę, niźli na koniec dnia nie pozwalać sobie zasypiać przez natłok myśli – a gdybym zrobił inaczej, gdybym zrobił cokolwiek, gdybym…? To prowadziło, w najlepszym wypadku, donikąd. W najgorszym – na skraj urwiska, skąd lepiej było skakać, niż silić się na przejście po jego granicy. Dlatego, nawet jeśli nie była to najrozsądniejsza decyzja w jego życiu, postąpił tak, a nie inaczej. Niewiele miał do stracenia, bo niewiele posiadał. Znów: wygodny sposób przeżywania.
— To już brzmi jak bierność. A to też źle — skwitował, wykorzystując do dygresji słów, których użył Vanin. Uznał, być może w przypływie nadludzkiej inteligencji, że dzięki temu małemu zabiegowi łatwiej będzie przekazać Białorusinowi własny tok myślenia. A brzmiał on następująco: niezależnie od sytuacji, musi istnieć jakieś wyjście, nic nie jest pewne, a życie to wielki plac zabaw. Dla André szklanka zawsze była do połowy pełna. Inaczej sprawa miała się z kuflem, który notabene począł świecić pustką, ale tej kwestii nie planował rozwijać. Zburzyłaby narrację.
Mechanik poruszył się na hookerze, jakby gdyby czekając na dobry moment na wyślizgnięcie się z rozmowy. Ten w końcu nadszedł. A przynajmniej w mniemaniu André, który, nie chcąc zostawiać Vanina bez odpowiedzi, ułożył jedną z dłoni na ramię mężczyzny.
— Żadne z tych — podsumował i odchrząknął, wcześniej uwalniając Marcusa od ciężaru. — Zaraz wracam.
I rzeczywiście, sekundę później francuz ruszył w kierunku, jak można było się domyślić, łazienki, która znajdowała się na prawo od stolika bandy łysego. A jeśli o nich mowa – po niespełna trzech minutach liczebność grupy zmniejszyła się o jedną osobę. Konkretniej tą, która śmiała się i mówiła najgłośniej ze wszystkich. Carla. Znajdując uzasadnienie dla swojej nieobecności, przeprosiła „gości” i zniknęła z pola widzenia.
Kolejne pięć minut. Może dziesięć? Kto by to liczył. W każdym razie: wrócił, a co rzucało się w oczy, ze związanymi niedbale włosami.
— Nudziłeś się?
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
Próba odbicia piłeczki w stronę Vanina spełzła na niczym. Odbiła się, jak o ścianę. Jego pełna obojętności mina i lekko opadnięte powieki wyraźnie to sugerowały.
- W moim przypadku, to co innego. - Odpowiedział bez zająknięcia. Z ich dwojga chociaż Andre potrafił przyznać na głos, że coś gdzieś było nie tak. Vanin zawsze znajdował wymówki dla swoich działań. Historia tego, jak został wplątany w przestępczy była długa i mocno zagmatwana. Nikomu nigdy nie wspominał za dużo, a jedyną osobą, która wiedziała o nim nieco więcej, był Iwan. Zresztą, ów wampir nawet nie wiedział zawczasu, jak bardzo patologicznemu przypadkowi pomógł przeżyć, a kiedy już to zrozumiał, usiłował odciągnąć go od wykonywania tego, czym się zajmował.
- W porządku. - Mruknął tylko na obwieszczenie Andre, że zaraz wraca. Powiódł przez chwilę za nim wzrokiem, zatrzymując się, oczywiście, na kolanie. Na pewno nie spoglądał w stronę stołu, gdzie znajdował się omawiany wcześniej łysy z Carlą. Zapomniał o istnieniu tego mężczyzny, zapomniał o tak nieistotnym fakcie, że łysy był jej mężem. A już na pewno nie powiązałby ze sobą zniknięcia Andre i Carli.
Brunet już po dwóch minutach wyciągnął telefon z kieszeni. Przez pierwsze kilka chwil przeglądał biernie strony internetowe. Później na ekranie wyświetlił się numer. Dźwięk rozbrzmiał z urządzenia. Ktoś dzwonił.
Kiedy Andre wrócił, mógł z początku nie zauważyć, że Vanin trzymał telefon przy uchu. Kiedy tylko się odezwał, Marcus podniósł rękę, wyraźnie sugerując, iż był teraz zajęty.
- ...Adkuĺ ty ŭziaŭ moj numar? - Ton Vanina wskazywał na subtelne zdenerwowanie, ale nie wiadomo, czy rzeczywiście były to emocje, czy może jednak język słowiański brzmiał ostro dla przeciętnego Europejczyka. - Vy psichična chvory. Nie šukajcie mianie... Aha... Dobra... Mnie hetaja razmova nadakučyla... - Rzucił na koniec i rozłączył się. Zwrócił spojrzenie na Francuza, który w ten czas zdążył przyjść. Brwi bruneta zdawały się być bardziej ściągnięte ku sobie, ale poza tym wyglądał na całkiem opanowanego. Niemniej, w głowie działo się coś innego i zapewne to przyćmiło mu zwrócenie uwagi na fryzurę Andre. Zresztą, jak i również na to, że Carli dalej nie było.
- Trochę cię nie było. - Odpowiedział w końcu, wracając do wcześniej zadanego pytania. Dopiero teraz, kiedy się dłużej przypatrzył, zauważył zmianę we Francuzie. Zaraz obejrzał się subtelnie po sali, szukając kobiety. - Gdzie jest Carla?

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

André Chevalier

André Chevalier
Skrót statystyk : WADY
— Wadliwa pamięć krótkotrwała [-1]
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Naznaczony [-1 skup]

ZALETY
— Spowiednik
Liczba postów : 114
Pytanie francuza nie znalazło należytej odpowiedzi. Zamiast tego dostał coś, co brzmiało jak stek bzdur z tym wyjątkiem, że jeszcze cięższy w zrozumieniu. Język, którym posługiwał się, Marcus brzmiał twardo i agresywnie. Tak, jakby właśnie wyzywał czyjąś matkę albo ojca. Przez krótką chwilę kątem oka lustrował mężczyznę w absolutnej konsternacji i próbie dowiedzenia się, czy teoria, którą wysnuł, znajdowała odzwierciedlenie w rzeczywistości. Na nic to. Nie rozumiał nawet słowa, a co dopiero jedno ze zdań.
Chevalier odgiął się na fotelu, wcześniej sięgając ziaren. Kufel i tak już stał pusty, a to znaczyło tylko tyle, że należy go uzupełnić. W normalnych okolicznościach, gdyby łysego nie było w pobliżu, pewnie wparowałby za bar i obsłużył się własnymi rękoma. Sytuacja była, jaka była, toteż z niezadowoleniem karmił się oskubanym z łupiny słonecznikiem. Jeśli kazaliby mu wybierać, co chce jeść do końca życia – bez wahania wytypowałby właśnie to prażone cudo. Zajmowało i gębę, i umysł.
— W łazience mają lepszą muzykę — wyjaśnił żartobliwie. O dziwo nie kłamał. Tam naprawdę grały piosenki, które były bliższe jego sercu.
André spojrzał na Vanina w ledwie widocznym zaskoczeniu. Nie takim, które wynikało z braku wiedzy o zniknięciu Carli, to zdołałby dostrzec wracając z łazienki, ale wskazującym na to, iż nie spodziewał się zainteresowania latynoską. Nie po nim. Kto wie, może od czasu wstępnej deklaracji co do preferencji, aż do poznania milszej strony kobiety minęło wystarczająco dużo czasu, by Białorusin zmienił zdanie. Nie zdziwiłby się.
— Czemu pytasz? — mruknął, pocierając kącik oka. Coś w nie wpadło i ewidentnie nie chciało wypaść. Niewiele myśląc, pochylił głowę nad barem, by – zgodnie z powszechną wiedzą – zamrugać parokrotnie i wytrącić „nieproszonego gościa” z oka.
Brak odpowiedzi to, mimo wszystko, wciąż odpowiedź, a niedopowiedzenia mają to do siebie, że tworzą rozmaite scenariusze. Nie zawsze zgodne z faktami, co jednak nie wykluczało, że któraś ze zrodzonych w ten czas myśli będzie prawidłowa.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
Marcus nie zdawał sobie sprawy z tego, jak brzmiał dla innych, kiedy rozmawiał w ojczystym języku. To znaczy, zdarzało mu się kilkukrotnie usłyszeć opinię. To jednak nie to samo, kiedy nie potrafiło się usłyszeć białoruskiego na własne uszy z perspektywy człowieka innej narodowości. W każdym razie, mina Andre nie była na tyle oczywista, żeby Vanin poczuł się do wyjaśnienia czegokolwiek o tej rozmowie telefonicznej.
- Chodzisz do łazienki słuchać muzyki? Nie oceniam. - Skomentował otwarcie bez krzty ironii.
Brunet nawet silił się na odpowiedź na pytanie z ust Francuza, ale ten zaczął mrugać nader intensywnie, przez co Białorusin skupił swoją uwagę na tym nietypowym zachowaniu. Przyłożył dłoń do podbródka, żeby ująć go zaraz palcem wskazującym i kciukiem, uniósł jedną brew nieznacznie, i obdarzył Andre wzrokiem wymownie wskazującym na to, że nie wiedział, o co mu chodziło.
- ...Bo potrzebuję się napić. - Odpowiedział w końcu, rozwiewając wszelkie wątpliwości, co do swojego zainteresowania Latynoską. Niemniej, dalej skonsternowany był zachowaniem długowłosego. Marcus doszedł do wniosku, iż najwyraźniej zachodni Europejczycy szczycili się dziwotą. Może to ta różnica narodów, z których pochodzili, kto wie. - Ty chyba zresztą też, co? - Spytał i skinął sugestywnie w stronę pustego kufla. Zero jakiejkolwiek myśli łączącej fakt zniknięcia Carli ze zniknięciem Andre. Nic.

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

André Chevalier

André Chevalier
Skrót statystyk : WADY
— Wadliwa pamięć krótkotrwała [-1]
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Naznaczony [-1 skup]

ZALETY
— Spowiednik
Liczba postów : 114
Rzeczywiście, nie muzyka była powodem do wyjścia, ale z całą pewnością dodała nieco… Klimatu. Zresztą, co tu dużo mówić, każda okazja była dobra do posłuchania ulubionych melodii. Nawet w łazience. Czy gdziekolwiek Chevalier przez ten czas był. Na tyłach znajdowała się także prowizoryczna kuchnia, ale o tym, cóż, Vanin nie wiedział, a Andre nie czuł potrzeby, by przedstawiać mu całego plan budynku. Oczywiście, zakładał, że takie pytanie może paść – koniec końców pili alkohol, a ten przyśpiesza pewne procesy – ale póki tak się nie stało…
— Też — przyznał bez ogródek. Francuz niewiele miał do ukrycia, ale spowiadanie się z każdego kroku także nie leżało w jego guście. Dlatego nie związywał się z nikim na stałe – wolność była bardziej pociągająca, niż jakikolwiek człowiek na świecie. A i wrażenie, jakoby był pod czyimś czujnym okiem, odbierało życiu jego blask. Kiedyś próbował, ale zawsze kończyło się tak samo. Ktoś cierpiał. Zwykle nie on.
— Coś mi wpadło do oka — pożalił się, czując, jak Vanin wiesza na nim spojrzenie.
Zamrugał jeszcze parę razy, nim drażniący fragment „czegoś” na dobre opuścił białko. Niemniej, samo to wystarczyło, by prawe oko Chevaliera przybrało na odcieniach bladej czerwieni. Był także zmęczony, co nie poprawiało sytuacji. Coraz częściej łapał się na tym, że siedzenie po nocach i praca ponad etat odbija się na zdrowiu. Czy planował przestać? Oczywiście, że nie.
— Już myślałem, że zmieniłeś zdanie, ale chyba odzywają się w tobie alkoholickie korzenie — prychnął. Uwielbienie trunków wyskokowych to jedyne, co wiedział o Słowianach. Ale to dość powszechna łatka, którą sami sobie przykleili. Nie mógł go za to winić. — Taa… Pewnie zaraz wróci — dodał niedługo później, obracając kufel w dłoniach.
— Jak auto? Jeździ, skręca, hamuje? — rzucił, nawiązując do odbytej przez Marcusa wizyty w Vintage. Był szczerze ciekaw, czy Toyota sprawuje się jak należy, a że nie było żadnego lepszego tematu… Cóż, podjął ten.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
Też.
Marcus już odwrócił wzrok, ale na tę krótką odpowiedź spojrzał na niego kątem oka. Coś w jego głowie zaświtało.
- Też? - Spytał obojętnym tonem. Tylko, że ten obojętny ton wcale nie znaczył rzeczywistej obojętności. Najwyraźniej brunet miał tendencje do sprawiania takiego wrażenia. Czy to cecha wrodzona, czy nabyta... Ciężko stwierdzić.
Obserwował w milczeniu, jak Francuz walczy z ciałem obcym w oku. Nie silił się na żadne słowa w tym przypadku.
- Nie odzywają się. - Odparł od razu beznamiętnym tonem. - One akurat są. I mają się dobrze. - Sprecyzował. W końcu wspomniał wcześniej, że do normalnego baru chadzał średnio raz w tygodniu. Mowa o samym barze, niewykluczone, że alkohol pojawiał się w jego życiu częściej. Nie miał za złe Francuzowi za to stereotypowe myślenie, to akurat rzeczywiście było domeną Słowian, którą sami sobie przypisywali... Nie bez powodu. Marcus był tego przykładem. Wampiryzm dodatkowo uwydatnił cechę "twardej głowy".
Vanin skinął zaraz głową odpowiedź Francuza. Pozostało im czekać na przyjście Latynoski. Przez moment zapadła cisza.
- Jeździ, skręca, hamuje i nie odlatuje w kosmos. - Odpowiedział bezbarwnie, nawiązując do słów Andre, jakimi zaszczycił go, kiedy pojawił się pierwszy raz w warsztacie. - Działa bez zająknięcia. Nie mam zarzutów. A ty, byłeś u tego fizjoterapeuty z tą nogą? - Spytał, jakby od niechcenia, ale to tylko pozory. Akurat temat kolana bardzo zadręczał Marcusa. - I cóż to były za błędy młodości?

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

André Chevalier

André Chevalier
Skrót statystyk : WADY
— Wadliwa pamięć krótkotrwała [-1]
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Naznaczony [-1 skup]

ZALETY
— Spowiednik
Liczba postów : 114
— A mi po co? Dla Cyrila wziąłem — Wzruszył ramionami. — Ale nie wiem, czy skorzystał.
Ból, chociaż ludzie tak bardzo nie lubią o nim myśleć, w przypadku francuza działał jak hamulec. Chronił go przed popełnieniem tego samego błędu. Błędów? Błędów. Na uraz składało się sporo złych decyzji, których po „zażegnaniu” problemu, nigdy więcej nie podjął. Niepoprawny chód dostarczał mu podstawowego, zero-jedynkowego sprzężenia zwrotnego. Niekiedy kazał zdjąć nogę z gazu.
— Nie mówiłem? — Brwi Andre ściągnęły się ku sobie, a on sam odchylił się nieznacznie do tyłu. Może nie miał najlepszej pamięci, z czym absolutnie się nie kłócił, ale mógłby przysiąc, że powód „kontuzji” kolana został przez niego dostatecznie dobrze naświetlony jeszcze w warsztacie. Nie czekał jednak na odpowiedź, wyjaśnienie – nawet jeśli po raz kolejny – nic go nie kosztowało. Nie lubił wracać do tego momentu, bo żadna to przyjemność, niemniej był na tyle świadom własnej fizyczności, by wiedzieć, że zwracała uwagę. Vanin nie był w tym pierwszy. Ostatni też. — Wypadek.
Carla – chwalmy pana – wróciła i od razu wychwyciła kątem oka puste kufle przy barze. Podeszła bez słowa i uzupełniła trunki. Twarz jednak miała jakby zelżałą, wolną od wcześniejszych, nadmiernych emocji. Tak, jakby doczepione do jej ramion ciężarki zostały odpięte i w końcu mogła ruszać się swobodnie.
— Może nalać więcej? Nie będę musiała biegać co chwilę — zaproponowała, patrząc to na Marcusa, to na Chevaliera. Chyba nie spodziewała się zaprzeczenia, w czym zresztą miała słuszność, bo jakby odruchowo chwyciła za odpowiednie szklanki. Dwie nowe, czyste i błyszczące, jakby je kto polerował parę godzin dziennie. Pewnie tak było.
Francuz pokiwał głową i uśmiechnął się w stronę latynoski. Inaczej niż wcześniej. Może nie byli już tak blisko, jak kiedyś, ale on – w przeciwieństwie do niej – niewiele się zmienił. Właściwie wcale.
— Jasne — zgodził się i spojrzał wzdłuż ramienia, w stronę obładowanego stolika. Zobaczył szeroką, gniewną twarz o wyrazie mówiącym, że duża ilość piwa szuka okazji do bitki, a reszta ciała chętnie będzie towarzyszyć. Nie miał na to ochoty, a tym bardziej na prowokowanie takowej, toteż wrócił spojrzeniem – tym razem – na Marcusa. — Odnoszę wrażenie, że za bardzo interesuje cię moje kolano. Klątwa zawodu czy co?
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Sponsored content


Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach