1.XI – The Good, The Bad and... who is The Ugly?

3 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Valerie von Rosenthaler

Valerie von Rosenthaler
Liczba postów : 270
Valerie była słowna, przynajmniej jeżeli chodziło o zajęcie się uszkodzeniami aresztowanej parki. Kobietą zajął się lekarz, pracownik rodu, składając jej rękę do kupy, a przynajmniej gwarantując to, że obejdzie się bez niepożądanych efektów ubocznych podczas leczenia. Z gościem było nieco inaczej, wybudzono go z letargu nieco później, po przygotowaniu pokoi gościnnych. Heh, to były oczywiście cele w ich przytulnym, aczkolwiek skromnym fragmencie piwnicy, ale na potrzeby rodziny wystarczały. Zero luksusów, za to z mozolnie mijającym czasem, pozwalającym na przemyślenie swojego postępowania…
Tak czy inaczej, w końcu nadeszła pora na rozmowę, tym razem szczerą, jednak braku ryzyka uszczerbku na zdrowiu wykluczyć się nie dało. To, że ataku na własną osobę nie miała im specjalnie za złe, w końcu zjebali koncertowo, nie oznaczało braku chęci do ewentualnego odwetu. Oko za oko, ząb za ząb, o ile nie zostanie zagrana melodia zgodna z oczekiwaniami.
Dwójka znajdowała się w jednym pomieszczeniu, z szybą przez którą widoczność mieli ci spoza pomieszczenia, monitoringiem oraz bardzo czułym aparatem ułatwiającym podsłuch, wręcz stereotypowy pokoik przesłuchań. Kobietę przykuto do umocowanego w miejscu krzesła, facet dostał solidniejsze więzy. To, czy się ich pozbędą, zależało od nich. Sama Valerie na razie przebywała w pokoju obok, czekając na Yunę, towarzyszkę dzisiejszej zabawy. Bawiła się gumową piłeczką, odbijając ją od ściany raz za razem i zerkając na pewną solidną skrzynię, którą ze sobą przytargała. Ewentualne opory mają to do siebie, że mogą zostać przełamane i to w bardzo niemiły sposób…
Wampiry nie podpisywały konwencji genewskich i innych bzdur.

@Yuna @Mistrz Gry
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Yuna

Yuna
Liczba postów : 51
Wiadomość od Valerie i zawarte w niej informacje były zbyt kuszące, żeby zignorować je choćby za cenę leniwego wypoczynku. Ciekawość miała być pierwszym stopniem do piekła, ale ta zasada nie miała zastosowania, gdy chodziło o bezpieczeństwo najbliższym. W najbliższym otoczeniu oznaczało to członków rodziny, z której pochodził wampirzy stworzyciel, lecz zazwyczaj odnosiła to do postaci Osamu. Nie mogła dopuścić, żeby spotkała go krzywda, ponieważ nie zdołałaby wybaczyć sobie takiego zaniedbania. Tuż przed zejściem na niższy poziom rezydencji musiała zboczyć w stronę kuchni, cichcem zabierając sprzed nosa kucharzy dwa lukrowane pączki z nadzieniem różanym. Nie chciała podejść do łowczyni z pustymi rękami.
Tuż po wejściu do pomieszczenia podała jeden z nich czekającej Valerie. Nie czekając na pozwolenie wgryzła się ze smakiem w puszyste, niemal niebiańskie wnętrze drożdżowego ciasta, ignorując cukier oblepiający palce.
I co my tu mamy?

@Valerie von Rosenthaler @Mistrz Gry

Valerie von Rosenthaler

Valerie von Rosenthaler
Liczba postów : 270
Gdy tylko dostrzegła Yunę to schowała piłeczkę do kieszonki, jednocześnie nie spuszczając starszej łowczyni z oczu, a raczej tego co miała w ręku i to w liczbie mnogiej! Słodki, ociekający lukrem pączuszek, chyba z czymś czerwonym w środeczku, może dżemem truskawkowym? Nie potrafiła tego stwierdzić z tej odległości, a obwąchiwać jej jak rasowy kundel nie chciała, wampiry to klasa sama w sobie i to zobowiązywało do minutowej wstrzemięźliwości.
- Dobrego glinę, czyli mnie. Obiecałam panience, że włos im z głowy nie spadnie, przynajmniej dopóki będą szczerzy - powiedziała słodko i niewinnie, trzymając dłonie złączone za sobą i udając, że nóżką grzebie w piaseczku, jednocześnie unikając jej wzroku. Dopiero po chwilce spojrzała na Azjatkę. - A już raz mnie okłamała, przed laniem na goły tyłek - dodała i jak najbardziej chodziło o przenośnię! Obydwoje, ekhem, aresztowanych jest dalekie od jej gustu łóżkowego.
- I złego glinę, czyli ciebie w momencie, gdyby ci zrobili coś odpowiadającego podkradnięciem słodkiej bułeczki. - Miała nadzieję, że coś tak potwornego w wykonaniu nie dość że obcego, to jeszcze gówniaka, gwarantowałoby bilet do piekła w jedną stronę, jednak opóźniony bo tortury muszą być. - Obstawiam, że wampir coś wie, więc w razie rozsierdzenia dajmy upust frustracji na nim. Człowiek… wątpię, ale fakt że jak zrobiłam z niej tarczę, to naprawdę starał się jej nie trafić. Wiec gdyby nie dbał o swój los to może… - zachichotała, pozwalając wyobraźni Yuny dopowiedzieć resztę.
Zostawiła też sobie drobne pole do ewentualnego zamienienia jeszcze jednego zdania, gdyby miała jakąś propozycję lub lepszą ideę, i dopiero po tym weszła do sali przesłuchań. Choć nigdzie to nie padło, odczuwała potrzebę… pośpiechu. W końcu to ludź i jakiś szczeniak, nic co powinno być przeciągane. Niby pierwsza fucha ale spóźnić się lub zlamić, no nie wypada.
- Jak widzisz dotrzymuję słowa, Amando. Teraz nadszedł czas na ciebie i twojego… przyjaciela. Dobrym tematem, na początek, będą podrzucane tu i ówdzie w mieście ciała - powiedziała, z pewnością w głosie, łudząco podobną do tej jak gdyby znała wszystkie karty i dawała im szansę na rehabilitację w oczach „góry”. W rzeczywistości wiedziała tylko tyle, że coś jest na rzeczy, bo bez tego nie musiałaby się z nimi teraz użerać. - Słucham. - Co jeśli zaczną pleść farmazony albo zamilczeć, to już zostawiała Yunie…

@Yuna   @Mistrz Gry
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Yuna

Yuna
Liczba postów : 51
Lukier, o ile przepyszny, tak nieznośnie lepił się do palców i nie pozwalał na pełną swobodę zachowania. Swój zjadła już w połowie, a ten przeznaczony dla Valerie odłożyła na talerzyk bądź inną powierzchnię, która nie zagrażała zepsuciem doznań smakowych. Słuchając uważnie mowy wampirzycy podeszła do szyby, żeby jeszcze przed wejściem przyjrzeć się obu postaciom - postrzegała ludzką wartość w kategorii pokarmu, dlatego pomysł bazujący na miłosnym przywiązaniu uznała za wyjątkowo bezsensowny i godny pożałowania. Tuż po inspekcji i spałaszowaniu bułeczki odwróciła się ku wampirzycy, ostrożnie oblizując opuszki palców z nagromadzonej na nich słodyczy.
... wtedy pokażę im złego glinę. Nie zamierzam tolerować złodziejstwa pączków z różanym nadzieniem. Za bezczelność należy się kara — przytaknęła wiszącemu w powietrzu zamysłowi uczynienia krzywdy, skoro nie zanosiło się na współpracę usłaną różami. Na razie nie widziała potrzeby rozmyślnego zastanawiania się nad możliwymi wariantami sprawiania bólu, ponieważ z doświadczenia wiedziała, że najlepsze pomysły potrafią przyjść w biegu. Weszła tuż za wampirzycą do pokoju przesłuchań i niemal natychmiast stanęła tuż za rzeczoną Amandę, pochylając się tuż nad jej uszkiem.
Na twoim miejscu zaczęłabym od mówienia prawdy, bo znajdujesz się na samym końcu łańcucha pokarmowego. W tym momencie jesteś na straconej pozycji... choć zawsze możesz to zmienić. Decyzja należy do Ciebie.

@Valerie von Rosenthaler @Mistrz Gry

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 848
Przez cały czas pobytu tutaj Amanda zachowywała się wzorowo, o ile za to uznać milczenie i wygląd przestraszonego szczeniaczka. Co dali to zjadła, toaletka wręcz na komendę (a raczej sugestię: nie chcesz skorzystać?), żadnych skarg ani próśb... więzień wzorowy. Karczek też, tylko dlatego, że przywrócono go do pełni sprawności stosunkowo niedawno i po drobnym wyskoku zaraz po odzyskaniu przytomności zaczął się mocno pilnować. Widocznie nie był na tyle nierozsądny aby stawiać opór w tak parszywej dla siebie sytuacji.
- Ja... nic nie wiem poza tym, że... - zaczęła mówić i przerwała w chwili, gdy Yuna rozpoczęła swoje szepty. Spięła się mocno i nerwowo przełknęła ślinę. - To nie... - chciała coś dodać, jednak zaraz odezwał się mężczyzna.
- Ona nie ma z tym niczego wspólnego, to ze mną chcecie rozmawiać - warknął, obrzucając was groźnym spojrzeniem i poruszając się tak aby więzy wydały z siebie metaliczny odgłos. Zrobił to raz, raczej chcąc zwrócić na siebie uwagę aniżeli desperacko zwiewać. - I pod tym samym adresem kierować groźby - dodał, mrużąc oczy, choć pomimo determinacji w głowie po jego czole spłynęła kropelka potu.
- Podrzucenie ciała to moja sprawka, więc się od niej odwal i ją wypuść - wykrztusił z siebie, a im bliżej końca wypowiedzi tym mniejsze zawahanie. Bądź co bądź nawet jeśli rozpoznał w was Ereteinów, to ta familia nie należała do najstraszliwszych, więc może to było powodem? Z drugie strony taka Amanda była w tej chwili cała blada i przez chwilę sprawiała wrażenie, iż zaraz coś jeszcze palnie; jednak nie mogła ubrać tego w słowa? - Skoro i tak schwytałyście winnego - dodał na koniec, patrząc na was spod byka.

@Valerie von Rosenthaler  @Yuna
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Valerie von Rosenthaler

Valerie von Rosenthaler
Liczba postów : 270
Właśnie tak! Kara Mustafa, jak raczył drzeć się swego czasu Ferdynand Kiepski. Nie będzie litości, żadnego przebaczenia, tylko krew, ona wszystko pozmienia… no dobra, bez przesady, jeśli parka będzie bardziej rozmowna niż zakładała Valerie to raczej wyjdą stąd bez szwanku. Co najwyżej, a raczej na bank, dostaną dozór kuratora… to znaczy głowy rodu.
Wpierw posłała spojrzenie dla Yuny, a dopiero po chwili swoją uwagę przeniosła na domagającego się atencji Wampira. Niech będzie, mogli przecież zagrać naprzemiennie, czyli łagodniejsza córa radnego na karczka i chłodniejsza Łowczyni naprzeciw człowieka. Tego pierwszego może udałoby się podejść, druga z obawy o własne i cudze życie może sama zacznie śpiewać pomimo presji kochanka?
- Groźby są przereklamowane, co innego postawienie przed faktami dokonanymi - odparła, po czym usiadła na krześle umieszczonym naprzeciwko mężczyzny i spokojnie wysłuchała jego pierdolenia. Nie kupowała tej bajki, zwłaszcza że na bank nie przedstawił jej w całości.
- W podrzucanie ciał jestem skłonna ci uwierzyć, jednak resztę? Niekoniecznie. Bez urazy ale to co zaprezentowałeś w mieszkaniu przeczy zdolności planowania. Ponadto, Yuno - zwróciła się do Japonki. - Czy aby na przyjęciu nie miał miejsca pewien incydent z… Hannibalem? Dokładnie wtedy gdy byłam zajęta wizytą w mieszkaniu Amandy? - spytała, znając odgórnie odpowiedzi na te pytania, jednak chcąc teatralnie wytknąć komuś kłamstewko. Akurat przerwanie balu, przy tak wielkiej liczbie bawiących się, szybko obijało się echem w środowisku długowiecznych.
- Jesteś płotką i dlatego nie znajdujesz się na radarze rybaków. To od ciebie rybeńko zależy, czy skończysz na patelni - mówiąc to skierowała wzrok na facecika i ułożyła dłonie w piramidkę. - Chcę twojego szefa: wygląd, personalia i kryjówkę - tylko albo aż tyle, zwłaszcza że jeszcze miała cierpliwość. Jeszcze.

@Yuna  @Mistrz Gry
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Yuna

Yuna
Liczba postów : 51
Nijak zareagowała na groźby wampira, o ile takowymi można uznać słowa uwięzionego, pozbawionego perspektyw osobnika. Razem z Valerie, z głową ich rodziny, były dla nich świętością. Powinni robić wszystko, żeby wyjść z tego w względnie dobrym stanie, jeśli po pobycie w najniższym poziomie rezydencji wciąż będą mogli wieść swój żywot. Skinęła głową w odpowiedzi na pytanie łowczyni, nadal kierując pełne zainteresowania w stronę ewidentnie przestraszonej kobiety. Szybkim ruchem sięgnęła po jej włosy i szarpnęła nimi gwałtownie, byle głowa odskoczyła w niekontrolowanym odruchu i tym samym zwiększył się poziom odczuwanego dyskomfortu. Nie bez powodu zrobiła tuż po tym, jak kluczowe pytania zostały zadane do siedzącego obok kompana.
Na pewno coś widziałaś — wymruczała jej wprost do ucha niskim, niemal zmysłowym tembrem głosu. — Będzie dla was lepiej, jeśli się ze mną tym podzielisz.

@Valerie von Rosenthaler @Mistrz Gry

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 848
Mężczyzna jedynie fuknął na słowa Valerie i spojrzał na nią spod byka. Zdecydowanie wolałby przysłowiowo podpisać kwit i mieć to już za sobą, nawet jeśli oznaczałoby to utratę łba. Jednocześnie co jakiś czas zerkał na siedzącą obok kobietę oraz raz na póki co milczącą Japonkę.
- Może, jednak to nie zmienia faktu, że więcej się ode mnie nie dowiesz i jedyne co będziesz to tracić czas - rzekł, zmieniając taktykę. Skoro manewr z zebraniem winy w jeden sposób nie zadziałał, pora na co innego. - Więc daruj sobie i przyklep mi tę łatkę, jeszcze cię za to szefostwo doceni, w końcu dopadłaś cel w błyskawicznym tempie. - Siłą rzeczy nie znał kulisów tego, co dokładnie zlecono jej i w jakim konkretnym celu zjawiła się w mieszkaniu Amandy. Jedyne co to obstawiał, iż chciała dopaść któreś z nich, ubierając to w detektywistyczne piórka. Jednocześnie robił typowy rzut na: wpisz do excela i fajrant, nagroda to nagroda.
- W razie czego dopowiesz, że zostawiłem jeszcze jakiś prezent do odkrycia śmiertelnikom... - dodał, mimowolnie kierując wzrok na Amandę i Yunę, gdy ta druga zrobiła swój ruch. Tym razem próbował wstać, o czym dały znać łańcuchy, jednak bez większego efektu aniżeli zatrząśnięcia stołem.
- ... nasz pomysł... - wyksztusiła z siebie ludzka kobieta, kontynuując wcześniejszą wypowiedź. Może i wampir próbował czarować, jednak jej jakakolwiek wizja tortur, więzienia na dekady i tego typu scenariuszy nie odpowiadała. - To nie jest nasz pomysł, do jasnej anieli! Sądzisz że chcielibyśmy z własnej woli zadrzeć z całą cholerną wampirzą frakcją czy co wy tam macie!? - wykrzyczała i wzięła kilka głębszych oddechów. Przynajmniej nie wierzgała, choć biorąc pod uwagę stan jej ręki, niczego by to nie zmieniło.
- Oni przynajmniej upierdolą nam głowy szybko...- mruknęła do wampira i spuściła głowę, o ile była w stanie. Ten jednak na te słowa nie zareagował; wręcz zignorował.

@Yuna  @Valerie von Rosenthaler
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Valerie von Rosenthaler

Valerie von Rosenthaler
Liczba postów : 270
Valerie interesowało jedno, doprowadzić sprawę do końca, bez żadnych skrótów. To co sugerował chłystek to przepis na katastrofę i srogie przeskrobanie sobie u przełożonych, z utratą i tak niezabezpieczonej pozycji w rodzie. Szkopuł w tym, że dalsza dyskusja w tym tonie była, w jej odczuciu, skazana na porażkę i jedyne co przynosiła to stratę czasu. Z tego powodu miała zamiar zagrać inaczej, co wiązało się z… to będzie przydługi monolog, pół-prawda, pół-nieprawda, legenda i mit w jednym.
- W 1943 byłam pod Stalingradem, w mundurze Rzeszy, i jako jedna z nielicznych opuściłam go żywą, pomimo słońca i sowieckiego pierścienia. Następnie walczyłam podczas odwrotu armii, aż do samego Berlina. To jeszcze przed trzydziestką na karku, a nie zmieniając stylu życia i dobijając setki, jestem zaledwie łowczynią-stażystką. - Zaczęła swój monolog, cały czas patrząc wampirowi w oczy. Gdyby ten chciał odwrócić wzrok, użyłaby umiejętności rodowej, byle skupić jego atencję na sobie. Jej nawijanie makaronu na uszy będzie albo największą głupotą albo geniuszem w tej rodzinie. - Yuna jest zdecydowanie starsza i gdyby tylko chciała, urwałaby mi głowę nim zdążyłabym zareagować. Co jeszcze jest w stanie zrobić, skoro zachowała posadę i życie… - Celowe niedopowiedzenie, niech ruszy pustakiem rzekomo przechowującym mózg.
- A to dopiero dwójka z kilku wyjątkowo niebezpiecznych krwiopijców, których ty i kogokolwiek kryjesz zdążył już rozsierdzić - dopowiedziała po chwili, po czym zmrużyła oczka. - Po swojej stronie mamy jeszcze szefów naszych głów rodu, czyli radę. Z kolei wśród nich jest jedna od mokrej roboty, jeśli jakimś cudem przeciwnik przerósłby nas. Marr, bo nikt nie zna jej prawdziwego imienia… Widziałam ją w akcji, raz. To było w barze trzy przecznice stąd, akurat rozpoznała trójkę kłopotliwych wilkołaków, których zabiła przy pomocy cholernego ołówka. Pierwszemu wbiła go w oczodół, a uderzenie było tak silne, że ten wyszedł drugą stroną. Drugiemu zagłębiła to samo drewienko prosto w tętnicę szyjną, tak jak ja tobie nóż. Zmiażdżyła mu głowę na samym końcu, ubiegając fakty. Trzeci w tym czasie przemieniał się w Crinosa, dla twojej informacji to ta najbardziej barczysta i owłosiona forma futrzaka, nabiła go na to co zostało z ołówka nim zdążył zawyć. W tym czasie jedyne co zdążyłam to raz mrugnąć… - rzekła a następnie wstała, by zaraz nachylić się nad stołem i niemalże wyszeptać.
- Dobrze się zastanów, która strona ma większe szanse na przetrwanie, moja czy megalomana mającego na koncie kilka mordów na ludziach i chełpienie się tym na otwartym balu. - Szeregując fakty, zmyślała i to srogo, licząc na to że jej blef nie zostanie przejrzany, przynajmniej jeśli chodziło o historyjkę z ołóweczkiem. Stalingrad i wspomnienie o Japonce akurat było prawdą. Samo imię Marr… kto do jasnej cholery tak nazywał, kiedy i gdziekolwiek, dzieci!?! Z kolei co miała nadzieję osiągnąć tym wywodem? Nakreślenie perspektywy, kto miał przewagę w tej konfrontacji, oni czy Hannibal. Oby komuś przyszła do głowy myśl, że walczył o przegraną sprawę, zwłaszcza że to na czym mu najbardziej zależało znajduje się w zasięgu ręki łowczyń. Oby resztę jaśnie-oświecenia dopełniła jej kompanka...

@Yuna  @Mistrz Gry
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Yuna

Yuna
Liczba postów : 51
Grzech łańcuchów połaskotał jej wydumane ego. Osiągnęła cel zarówno pod względem reakcji człowieczyny, jak i zadurzonego w niej wampira. Ani myślała puszczać naprężonych włosów kobiety - nie zamierzała tak łatwo odpuszczać, zwłaszcza, że Valerie zamierzała zwizualizować mu trafną różnicę pomiędzy nimi a rzekomymi sprawcami zamieszania. Niemniej słysząc opowieść o ołówku zamienionym przez Marr w broń z trudem nie parsknęła śmiechem, nie mogąc wyobrazić sobie bardziej podkoloryzowanej historii, choć nie wątpiła, że osiągnie swój cel.
Szczerze wątpię. Będą chcieli, żebyś cierpiała — tym razem zdobyła się lekki chichot, jeszcze mocniej wyginając jej kark, w międzyczasie niemal sunąc ustami po łabędzim łuku napiętej szyi. — Jeśli zaczniecie w końcu podawać nam konkrety, to może udałoby się nam jakoś dogadać, nie sądzicie? Razem z Valerie jestem otwarta na negocjacje, o ile informacje będą przydatne. Od razu nie radzę wam kłamać, bo wtedy... cóż. Wasza karta przetargowa nie będzie już działać.

@Valerie von Rosenthaler @Mistrz Gry

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 848
Wampir wpierw zmrużył oczy, niespecjalnie chcąc słuchać wywodu Valerie. Jakoś nie wyglądała mu na żołnierza, a już na pewno nie takie mogącego uczestniczyć w całym piekle wywołanym przez dyktatorów z ubiegłego stulecia. Z drugiej strony w ich rasie wygląd nie odgrywał większego znaczenia i nawet dwunastolatka mogłaby pokonać Pudziana w dowolnej konkurencji strongmanów. Zerkając na Azjatkę, po ich nacjach nie miał nigdy pewności, czego się spodziewać, zawsze wydawali mu się strasznie kłamliwi w ramach tego co potrafili. Ponadto zarzucanie ksywką jakiejś radnej. Nie znał żadnej szychy osobiście, lecz o organizacji słyszał, jak każdy mający choć tych kilka lat na karku. Kobieta na pewno zrobiła mu z mózgu sieczkę i nie miał pewności, w co ostatecznie powinien uwierzyć: opowieść z nazistką? Morderczą Yuną? Historią z ołówkiem którą dałby sobie łeb uciąć, że gdzieś już słyszał?
- A co was powstrzyma przed ukatrupieniem nas zaraz po tym, jak usłyszycie to czego chcecie... - O dziwo pierwsza odezwała się Amanda, nerwowo przełykając śliną i próbując symbolicznie odsunąć się jak najbardziej od Yuny. Za kompana nie mogła ręczyć, jednak sama próbowała myśleć racjonalnie; jednocześnie posyłając mężczyźnie wręcz błagalne spojrzenie. Może sama wiedziała zbyt mało, by to z siebie wyksztusić i jednocześnie nie zadowolić obu wampirzyc...?
- Jeden warunek - powiedział mężczyzna, kierując swój wzrok prosto na Valerie. Z powodu tej absurdalnie karygodnej, zapewne prawdziwej opowiastki, to ją uważał za jakby bardziej decyzyjną. - Zrobisz ze mną co chcesz ale ona będzie potrzebowała protekcji, wręcz od wczoraj ponieważ zakładam, że musiały minąć co najmniej trzy dni... - tutaj spojrzał na rękę ludzkiej kobiety, która przecież była może nie w idealnym stanie, ale opatrunki nie przeciekały oraz kto wie czy wcześniej nie zamienili paru słów ze sobą; stąd jakaś orientacja w czasie.
- Z tym pojebem na wolności za długo nie pożyje, a to ona jest powodem, dla którego siedzę w tym szambie - wniosek pt. dlaczego pozwolił wyciągnąć obu paniom osobiście, to nic skomplikowanego. - Więc obiecaj mi, że cokolwiek usłyszycie i dopytacie... to jej nie zabijecie ani nie wywalicie stąd na zbity pysk. - Oczywiście nie miał złudzeń, iż mogły go zrobić w bambuko, jednak w obecnej sytuacji - tonący brzytwy się chwyta?

@Yuna  @Valerie von Rosenthaler
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Valerie von Rosenthaler

Valerie von Rosenthaler
Liczba postów : 270
Słowo honoru, siedzenie w salce przesłuchań z tą dwójką to doznanie gorsze niż pilnowanie tych podłych, wrednych kreaturek zwanych dziećmi. Najwidoczniej będzie musiała im wszystko podstawić pod nosek, łącznie z faktem, że żyli i nikt ich żywcem nie obdzierał ze skóry. Nie pozostało Valerie nic innego jak westchnąć ze zrezygnowaniem…
- Gdybyśmy miały na to ochotę, odczytałybyśmy to co chcemy z waszej krwi. Ty skończyłabyś w kostnicy, jego odpalalibyśmy na nowo kilka razy - wytknęła oczywistość, nie pierwszy raz dla Amandy zresztą. Co więcej mogło ich powstrzymywać? Może to, że nie były, kurwa mać, aż tak pozbawionymi serca i cierpliwości stworzeniami? Przynajmniej dopóki to drugie jeszcze się nie wyczerpało.
- Słonko, tak szybko stąd i tak nie wyjdziesz, a już na pewno nie bez odpowiednika „dozoru kuratorskiego”, a ten leży nie w mojej gestii a głowy rodu. Z kolei twoja dziewczyna, no cóż, z uwagi na fakt że wie o naszym istnieniu… na jej miejscu zaczęłabym układać w głowie DOBRE cv - powiedziała i pokiwała główką, niczym nauczycielka do niesfornych przedszkolaków. Jak ich zagospodaruje szefowa to już nie jej problem, choć z tego materiału za szybko czegoś ładnego to się nie uszyje.
- Słowne lub na piśmie, gwarancje mogą zostać dotrzymane równie łatwo co złamane. Dlatego zacznijcie od dania powodu aby nie było potrzeby zrywania naszej ugody ustnej. Wygląd. Personalia. Lokacja kryjówki i wszystko inne związane z waszym „pracodawcą” . O swojej roli w tym teatrzyku również nie zapomnijcie - powtórzyła to ostatnie po raz ostatni. Jeśli nie podziała to przyjdzie jej zmienić narrację na bardziej radykalną, już bez marchewki na kiju.

@Yuna  @Mistrz Gry
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 848
W życiu jak w rosyjskiej ruletce, mogłeś podejmować dobre decyzje przez większość egzystencji, jednak ta jedna w kluczowym momencie potrafiła pogrzebać wszystko – i nie miało się na to najmniejszego wpływu. Wampirowi pozostało liczyć na to, że nie pcha się pod jedyny nabój w komorze.
- Hannibal, bo z prawdziwego imienia nijak się nie przedstawił, a na tę ksywkę przerzucił się dopiero po ochrzczeniu tak przez prasę, wygląda… - i tutaj nastąpił naprawdę dokładny opis mężczyzny, wystarczająco by móc odróżnić go z tuzina mu podobnych. Serio, pakersik naprawdę biegle operował w tej kategorii językiem, zwracając uwagę na każdy najdrobniejszy detal. Kto wie czy nie miał jakiegoś zacięcia artystycznego?
- Unikał wszelkiej formy kontaktu telefonicznego, mailowego i im podobnych. Zazwyczaj podrzucał liściki lub wydawał słowne instrukcje po… - tutaj zawahał się na chwilę, przełknął ślinę i zerknął na Amandę. Następnie jego wzrok powędrował wpierw na Yunę, a następnie na Valerie. - Podrzuceniu przeze mnie zmasakrowanego przez niego ciała w dane miejsce. Za każdym razem auto było inne, a po akcji odstawiałem je na… - tutaj podał namiary na stary zakład przetwórczy na południe od Paryża.
- Parkowałem wewnątrz, a że jest to stosunkowo niewielka rudera, wątpię aby tam na co dzień rezydował. Nigdy nie byłem w żadnej jego posesji i nie mam pojęcia gdzie go szukać - na tym zakończył, czekając na pytania.
Dopiero po chwili milczenia kompana Amanda zabrała głos.
- Miałam być jedną z ofiar… chyba. Tudzież ten pojeb potrzebował kogoś na posyłki i… - skinęła głową na mężczyznę. - Jego służba i dyskrecja w zamian za moje życie… - rzekła, po czym spuściła wzrok. Może resztę dwójka Ereteinów dopowie sobie sama, skoro i tak myślano o nich jak o gruchającej pod liśćmi mięty parką? Albo tutaj kryło się inne potencjalne wykroczenie, skoro znali się jeszcze wcześniej?

@Yuna @Valerie von Rosenthaler
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Yuna

Yuna
Liczba postów : 51
Historia płynąca z ust mężczyzny sprawiła, że uścisk na włosach Amandy nieco zelżał, niemniej wciąż był obecny w ramach drobnego przypomnienia. Skoro był to jeden z czynników uzależniających szczerość mężczyzny, to należało podtrzymywać go tak długo, jak tylko mogło być przydatne. Za szczególnie interesujące uznała miejsce opisane przez niego jako zakład przetwórczy, tudzież miejsce wymiany auta na takie, które Hannibal uznał za potrzebne do określonego zadania.
Zakładając, że oboje mówicie prawdę... Podaliście nam sporo danych. Miejsce, w którym mieliście jako taką styczność z personą odpowiedzialną za całe zamieszanie. Jesteście dla niego bezużyteczni i jeśli wykorzystamy te dane, to tym bardziej macie się czego obawiać — wiedziała, że mówi o pewnych oczywistościach, lecz nakreślenie tego na głos czasami potrafiło wspomóc finalny efekt podjętej komunikacji. Musieli wiedzieć, że powinni postępować ostrożnie zarówno względem nich, jak i dotychczasowego pracodawcy. — Jeśli zachowałeś te liściki, musisz je nam oddać. Jeśli nie... Jak wyglądały te instrukcje? Czy cokolwiek zwróciło twoją uwagę bardziej niż powinno? — być może również dopytywała się o banały i pozornie niepotrzebne niuanse, ale nigdy nie było wiadomo, co mogły uznać za przydatne. Istniało również duże prawdopodobieństwo, że poprzednio podane dane mogły omijać znaczną część prawdy nawet przy motywacji w postaci bezpieczeństwa dziewczyny.
Tak jak powiedziała wcześniej Valerie, wasza sytuacja zależy od głowy naszej rodziny. W razie potrzeby jestem gotowa z nią porozmawiać i napomknąć, że ładne współpracowaliście, jednak wymaga to waszego poświęcenia. Czy na pewno powiedzieliście nam już wszystko? Byłoby szkoda, gdybyście pominęli coś istotnego...

@Valerie von Rosenthaler @Mistrz Gry

Valerie von Rosenthaler

Valerie von Rosenthaler
Liczba postów : 270
Aż cisnęło się na usta Valerie, widzisz to nie było takie trudne! Ile bólu sobie i koleżance by zaoszczędził, a co dopiero czasu dla nich wszystkich. Ale nie, musiał się stawiać i odwlekać nieuniknione. O tyle dobrze, że na ostatniej prostej zdawał się unikać angażu do rozmowy… alternatywnych środków perswazji.
- Więc lepiej dla was, żeby te słowa okazały się prawdą. W przeciwnym wypadku my też możemy zełgać tu i tam oraz gdyby to doszło do czyiś uszu… - wtrąciła się w słowa Yuny, zaraz gdy ta wspomniała o obawach. Ot taka drobna zamiana ról, półniemka również lubiła od czasu do czasu być tą złą. - Hannibal wspominał cokolwiek o swoich ofiarach? To jakaś zemsta na dawnych pracownikach, ktoś kto mu jakoś podpadł…? Wspominał o kimś jeszcze, kto nie został przez niego zmasakrowany? - spytała gdy tylko gość wspomniał o swojej roli w tym przedstawieniu.  Może zdarzyło mu się coś palnąć. Mało istotne w ramach tego, że potencjalnie otrzymali jego wiarygodny rysopis, jednak gdyby zapadł się pod ziemię na dłużej… to może istniała jakaś zależność i chodził po Paryżu osoby mogące zostać potencjalnymi celami?
- Czym się zajmowałaś, uwzględniając to czego nie powiedziałabyś prawdziwym glinom? - spytała Amandę, skoro ta wcześniej kłapnęła dziobem o byciu potencjalną ofiarą. Kto wie, może szkodnik miał jakiś fetysz, a szantaż to nic więcej jak odwlekanie nieuniknionego przed pozbyciem się narzędzi i świadków zarazem?

@Yuna  @Mistrz Gry
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Sponsored content


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach