20.01.2024 I always think of the good comebacks on the car ride home.

2 posters

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

André Chevalier

André Chevalier
Skrót statystyk : WADY
— Wadliwa pamięć krótkotrwała [-1]
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Naznaczony [-1 skup]

ZALETY
— Spowiednik
Liczba postów : 114
First topic message reminder :

Chevalier nie odpowiedział Vaninowi. Ba, nawet nie zwrócił na niego oczu, całkowicie oddając się wdzierającym w mózg myślom i rozważaniom. Na ten moment nie był pewien, czy ryzyko jest opłacalne, niemniej i ten wniosek w końcu wskoczy w jego umysł i pozwoli podjąć właściwą decyzję. Taką, z której nie będzie już odwrotu.
Po odejściu Marcusa, zarówno Dimitri, jak i André pozostali w tym samym miejscu jeszcze przez dłuższą chwilę. Musieli omówić tematy, które wymagały jedynie dwóch par oczu. Tych dwóch szczególnych, bez zbędnych dodatków. W ich świecie niby wszystko opierało się o wzajemnie zaufanie, ale koniec końców każdy spodziewał się oszustw i matactw. Dlatego nikt nie dzielił się większą ilością informacji, niźli minimalna potrzebna do wykonania zadania.
Bratva, rosyjska grupa przestępcza, siedziała Dimitrowi na ogonie nie bez powodu. Ale potyczki między gangusami były codziennością i nikt nie zakładał, by kiedykolwiek przestały mieć miejsce. Dlatego ta informacja nie powodowała u nikogo nadmiernych emocji. Wchodząc w wątpliwej jakości środowisko, trzeba było liczyć się z faktem, iż życie jest kruche jak cholera, a tych, którzy zechcieliby je odebrać, nie zabraknie. Im wyżej na szczebelkach „kariery” się było, tym łatwiej o kulkę – po prostu. Tym razem ofiarą była Mona Lisa, sportowy wóz, ale kto wie, może następny będzie i mechanik, za którego pośrednictwem rusek zdobywał banknoty. Rozstali się podobnie jak zawsze – bez czułości i zbędnych gadek.

Wkrótce wypadały walentynki. André zamówił efektowny bukiet, który polecił dostarczyć do domu przyjaciółki wraz z wypisaną przez florystkę kartką. Takie rzeczy robi się dla kobiety, z którą się sypia, jeśli chce się z nią sypiać dalej. A blondynka była miłym dodatkiem do życia codziennego. No i, jakby to nie brzmiało, darmowym. Francuz lubił zyskiwać i nic przy tym nie tracić. Ta relacja właśnie taka była. W normalnych okolicznościach dostarczyłby je osobiście, ale miał do załatwienia sprawy, które nie cierpiały zwłoki. Zwłoki – właśnie.
Kierowca-debil dotarł na miejsce. Zaparkowany Mercedes z zewnątrz wyglądał na leciwy pojazd, choć zadbany. W środku zaś… O rany! Prawdziwa gradka dla koneserów, którymi francuzi zdecydowanie nie byli. Nie potrafili, albo nie chcieli, docenić jego piękna. To, oczywiście, tylko na plus. Chevalier nie potrzebował zwracać na siebie uwagi. Nie, kiedy właśnie miał dobijać ryzykownego targu.
Stanął, opierając plecy o przednie drzwi pasażera. Czekając na Vanina, bynajmniej nie odmówił sobie łupania ziaren. Po prawdzie nie zapowiedział wizyty, a co za tym idzie, moment, w którym Białorusin się pojawi, wciąż pozostawał nieokreślony. Francuz miał czas.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
To samo.
Przed poszerzeniem uśmiechu Marcusa powstrzymywał tylko fakt, że jak się wyszczerzy, pokażę swoją skazę w uzębieniu - kły, które, niestety, nie chowały się tak, jak innym wampirom. Cały czas o nich pamiętał, choć ciężko było się okrzesać, kiedy jego rozmówca wykazywał się taką zabawną nieświadomością.
W każdym razie, uśmiech Vanina i wymowne skinięcie głową na potwierdzenie słów Andre może kiedyś, w przyszłości, wywołają lawinę rozmyślań w głowie. Teraz nie była na to pora.
Marcus westchnął cicho. W jego głowie pojawiła się myśl, że może i by spytać się mechanika, jakie były jego sposoby na spędzanie wieczorów, ale szybko doszedł do wniosku, iż było to bezsensowne. Zacieśnianie więzi, zwłaszcza w tak ryzykownym biznesie, było nieopłacalne. Brunet zdążył się o tym przekonać. Dlatego, koniec końców, nie skomentował słów długowłosego.
- To w swoim czasie. Dostaniesz tyle pieniędzy, ile trzeba, na wszystkie przyrządy pracownicze, spokojnie. - Uprzedził Francuza, chcąc z góry rozwiać jego wątpliwości, że w przyszłości nie będzie musiał organizować rzeczy z własnej kieszeni. - Na razie zostaniemy przy tym, co już powiedziałem. Pierwsze zlecenie za dwa dni. Kojarzysz starą cegielnię na obrzeżach miasta, niedaleko stawu? To stamtąd będziesz odbierać towar. Ja będę dzwonić, nie będziesz musiał odbierać. Ważne, żebyś przyjechał. Adres, na który masz się udać będziesz dostawać dopiero na miejscu przy odbiorze. - Tłumaczył dalej.
- Co? - Rzucił nagle, choć pozornie obojętnym tonem, to wyglądał na zaskoczonego. Jeszcze przed sekundą myślami był przy temacie handlu organami, a Andre wyskoczył mu z propozycją wizyty w barze. Patrzył na niego zdziwiony przez dłuższą chwilę. Za chwilę jego powieki opadły, żeby przybrać z powrotem obojętny wyraz twarzy. - Nie mówię tak, nie mówię nie. Zastanawiam się tylko, dlaczego? - Spytał tonem nie wskazującym na żadne podejrzenia. Białorusin po prostu nie potrafił zrozumieć motywu, dla którego Andre chciałby zabrać go do baru. Przecież się nie znali.

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

André Chevalier

André Chevalier
Skrót statystyk : WADY
— Wadliwa pamięć krótkotrwała [-1]
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Naznaczony [-1 skup]

ZALETY
— Spowiednik
Liczba postów : 114
Brew André drgnęła ku górze.
— Więc i karetka będzie do odbioru w swoim czasie — podsumował. Nawet jeśli obiecywana – dopiero w przyszłości – kwota miałaby przewyższać tę, której wymagał kierowca-debil, cóż, zdania nie zmieni. Zresztą, nawet gdyby chciał, ta opcja nie wchodziła w grę: skarbiec stał pusty, wolny od brzdęku nadmiaru monet. Te, które zdobywał, szły na bieżące wydatki.
— Niech będzie — powtórzył się po raz kolejny i pewnie nie ostatni tego wieczoru. Na ten moment miał wszystko, czego potrzebował. Dalsza wiedza była mu zbędna. I choć zwykle preferował nadmiar w tej materii tak teraz… Teraz był nim zmęczony. Może to wpływ osławionych, dawno niewidzianych wyrzutów sumienia. Jakieś miał, na pewno. W przeciwieństwie do Marcusa wykazywał resztki człowieczeństwa.
— Jak to dlaczego? — odbił. Tym razem to André nie rozumiał. Dwóch facetów, których coś łączy, bar i alkohol. Dość logiczny ciąg wydarzeń, jeśli spytać francuza. A że procenty rozwiązywały języki i przyśpieszały proces bolesnego, acz koniecznego, wyciągania drewnianego kija spomiędzy pośladków… Cóż, to wartość dodana. I to nawet bardzo dodana, bo Marcus był spięty niemal cały czas. Oczywiście, to jedynie pogląd mechanika, nieświadomego schorzenia, z jakim się mierzył. — Ty lubisz whisky, ja je toleruję. To wystarczający powód.
A nawet jeśli nie był wystarczający, to Vanin był zdany na łaskę kierowcy. Chyba że w naturze miał wyskakiwanie z pędzącego pojazdu, co niekoniecznie pasowało do charakteru, jaki przypisał mu Chevalier. W każdym razie, na podjęcie ostatecznej decyzji pozostało mu niewiele czasu – brunet ewidentnie szukał miejsca, w którym mógłby zostawić samochód.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
Kwestia przerobienia karetki została zawieszona. Marcus skinął głową w odpowiedzi na odpowiedź mechanika. Z kolei nadszedł czas na rozwianie wątpliwości co do samego działania podczas roboty. Cisza ze strony długowłosego nie dała do zrozumienia Vaninowi, że kierowca był zbyt zmęczony na przyswajanie wiedzy. Niemniej, jeśli nie tutaj i nie teraz, to gdzie?
Tak czy siak, Marcus nie zdążył omówić wszystkiego. Nagła propozycja wyskoczenia do baru zajęła wszystkie obszary mózgu bruneta.
- ...Niech będzie. - Odpowiedział Marcus, absolutnie nie wiedząc, jakie Francuz miał motywy. - Tylko tam nie obgadamy szczegółów. - Uprzedził Vanin, sugerując, iż bar nie był odpowiednim miejscem na tego typu tematy.
Jedynym logicznym powodem, dla którego Francuz chciał go zabrać do baru, było to, iż chciał rozmawiać o współpracy, jaką właśnie zdążyli nawiązać.
- Jesteś pewien, że chcesz pić z Rosjanem, co ma nierówno pod kopułą? - Spytał jeszcze z nieznacznym uśmiechem na twarzy.

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

André Chevalier

André Chevalier
Skrót statystyk : WADY
— Wadliwa pamięć krótkotrwała [-1]
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Naznaczony [-1 skup]

ZALETY
— Spowiednik
Liczba postów : 114
Chevalier spojrzał na pasażera nietkniętym inteligencją spojrzeniem. Powoli zaczynał się zastanawiać, czy aby na pewno to on był w tym zestawieniu głupszy. Niby medycyna wymagała obecności choćby minimalnych zasobów szarych komórek, ale… Ale pozory lubią mylić. Ściągnął brwi i przez chwilę wymownie milczał.
— A co tu jeszcze obgadywać? — odezwał się w końcu z obecnym w głosie zdziwieniem. Na twarzy zresztą też. — No raczej. Nikt nie idzie do baru, żeby rozmawiać o flakach.
Może Vanin był wczorajszy. Tak, biorąc pod uwagę wspomniane whisky – opcja jak najbardziej prawdopodobna.
— Nie, ale to nie znaczy, że tego nie zrobię — stwierdził prostolinijnie, zatrzymując samochód w upatrzonym przez siebie miejscu. Było idealne, by zostawić „skarb” na noc. Pół nocy. Dwie noce. Jeszcze nie był pewien, jak potoczą się ich losy. Już dawno odkrył, że w życiu nie należy niczego brać za pewnik. Tym bardziej, jeśli we wszystkim były mililitry alkoholu razy x. — Chodź.
Wysiadł. Poczekał, aż to samo zrobi Vanin i zakluczył drzwi. Upewnił się dwa razy co do działania zamka i skierował oboje w bliżej nieokreślonym kierunku. Do baru, oczywiście. Ten jednak nie miał żadnego szyldu, niczego, co wskazywałoby na obecność podobnego przybytku w tymże właśnie miejscu. Tym lepiej. Z pewnością był to swego rodzaju filtr na nieproszonych gości, który rozpoczynał się z momentem zejścia po schodach.
Potem już tylko drzwi, bladożółte żarówki i na wpół działające neony, dębowy podłużny bar i niekończące się trunki, cedowane na – a jakże – Marcusa. Chevalier nieomal w biegu przywitał się z obecnymi w środku mężczyznami, nie szczędząc kiwnięcia głową do barmanki. Atrakcyjna, wysoka latynoska w ciemnej oprawie z lokami wywiniętymi na wsze strony.
— Whisky? — dopytał, siadając na hookerze. — Dla mnie piwo.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
- Choćby to, co zrobić na wypadek, gdy zepsuje się lodówka. - odpowiedział od razu, bez najmniejszego wahania. To miało być następnym tematem, który tkwił mu w głowie i czekał na odpowiednią kolej. - Musimy obgadać, jak się komunikujemy, co będzie cię czekać na miejscu, kiedy już będziesz z towarem pod wskazanym miejsce. Chyba, że jesteś wróżką. Albo wyczytałeś to wszystko z gwiazd. - Podsumował, zdobywając się kolejny raz na nieznaczny, krzywy uśmiechem. Nawet jeśli Andre miał dość tego tematu, niektórych rzeczy nie mogli tak po prostu obejść.
- Nie takie szczegóły miałem na myśli. - Sprecyzował sucho, kiedy już spoważniał. - O flakach można rozmawiać zawsze. - Dodał tylko równie bezbarwnym tonem. Gdyby znał Andre bliżej, może pokusiłby się na bardziej oczywisty żart. Póki co, Vanin zachowywał, mimo wszystko, dystans do długowłosego.
Francuz i tak mocno wybijał Białorusina z pantałyku. Marcus zastanawiał się, dlaczego więc, jeśli nie był pewny, by iść pić do baru z "Ruskiem", to po co w ogóle iść? Najgorzej, kiedy miał do czynienia z osobą, która przeczyła logice i jeszcze jawnie dawała o tym znać.
- W porządku. - Mruknął z ledwo wyczuwalną nutą skonfundowania. Andre był zdecydowanie specyficznym mężczyzną, skoro mówił jedno, a robił drugie. Wampir nie chciał dać po sobie po znać, że aż tak dezorientowała go ta sytuacja.
Gdy już znaleźli się na miejscu, Vanin wysiadł. Rozejrzał się po okolicy, a potem wyciągnął przed siebie rękę, żeby zaciągnąć niżej rękaw płaszcza, jaki miał na sobie, i odkrył tarczę zegarka. Krótka kontrola godziny i poszedł za Andre, który skierował ich w stronę budynku bez żadnego szyldu, co od razu rzuciło się wampirowi w oczy.
Wkroczywszy do środka, Vanin obejrzał wewnętrzny wystrój. Wzrokiem przelotnie zerknął na każdego, kto akurat przebywał w pomieszczeniu. Jego mina, jak zwykle, nie mówiła nic. Jedynie poświęcał sporą uwagę na przyglądanie się nowemu otoczeniu. W końcu zawiesił wzrok na Francuzie, który go tutaj zaprowadził.
- Tak. Macallan, Dalmore 62, Glenfiddich? - Wymienił pytająco w stronę latynoskiej barmanki, zastanawiając się, czy mieli takie kolorowe alkohole w sprzedaży. Nie widział ich na półkach wystawionych na widoku, co było całkiem zrozumiałe, zważywszy na cenę tych whisky.

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

André Chevalier

André Chevalier
Skrót statystyk : WADY
— Wadliwa pamięć krótkotrwała [-1]
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Naznaczony [-1 skup]

ZALETY
— Spowiednik
Liczba postów : 114
— Dlatego proponowałem chłodnię — wyjaśnił, krzywiąc przy tym usta. Poklepał go po ramieniu, dodając: — Wyluzuj doktorku. Nie przewidzisz wszystkiego i lepiej się na to nie nastawiać. Następnym razem założę białe rajstopy i skrzydełka, żebyś nie miał wątpliwości.
Francuz był prosty. Te sprawy, których nie dało się zaplanować (albo zwyczajnie mu się nie chciało) ogrywał wrodzonym sprytem i umiejętnością wychodzenia z opałów obronną ręką. To, co wymienił kontrahent, ułożył w głowie jeszcze zanim przyszło im dobić ostatecznego targu. Nie potrzebował drobnić się na sprawy – w jego mniemaniu – oczywiste. Nie pierwszy raz przyszło mu uczestniczyć w przemytach. Co prawda, dotychczas były to samochody, nie zaś organy, ale u podstaw obu stały mniej więcej te same zasady.
— Mów za siebie — skwitował „flaki”.
Barmanka wpierw podała piwo, nalewane oczywiście z beczki, następnie spojrzała na Vanina z pobłażliwością. Drogie trunki – tu, w tym miejscu? Najwidoczniej nie miał obycia z barami, bo sam wystrój wskazywał na to, że obecność jakiegokolwiek whisky jest zaskakująca sama w sobie. Niemniej, kiwnęła głową i sięgnęła z półki coś, co absolutnie nie było zamawianym przez Białorusina alkoholem. Do nalanego w szklankę trunku dorzuciła dwie kostki lodu, już na wstępie przecząc niepisanym zasadom spożywania tego typu napojów w temperaturze pokojowej.
— Jak nie pasuje, to wypad — burknęła, stawiając ręce na barze. Customer service na najwyższym poziomie. Nie trwała w złowieszczej pozie nazbyt długo – zaraz ruszyła do jednego z kilku stolików, by zasiąść przy grupie mężczyzn, których wygląd doskonale wpasowywał się w otoczenie. Stamtąd też rozległa się głośna, dowcipna dyskusja dotycząca zamówienia złożonego przez „nowego”. Nawet się z tym nie kryli.
Chevalier cały ten czas próbował zachować powagę, choć spod zwieszonej nad kuflem głowy wydobywały się dziwne dźwięki zduszanego siłą woli śmiechu. Ostatecznie przegrał i krótki wyraz rozbawienia opuścił ściśnięte usta francuza. Pokręcił głową i zatrzymał spojrzenie, wcześniej przekręcając głowę, na Marcusie.
— Kiedy ostatni raz byłeś w normalnym barze? — zapytał bez ogródek Andre.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
Vanin zawiesił dłuższe spojrzenie na podanym mu szkle z czymś, co nigdy nawet obok whisky nie stało. Potem zerknął na barmankę, która zawisła nad nim w złowrogiej pozie. Potem złapał szklankę, żeby przysunąć bliżej ust i subtelnie zaciągnął się zapachem wydobywającym się z trunku. Skrzywił się wyraźnie. Whisky było jedną z niewielu przyjemności smakowych, jakie zachowały się po przemianie. Podawanie mu alkoholu w wydaniu "szczyn" było co najmniej dołujące.
W każdym razie, upił z tego łyk, ale wkrótce do jego uszu dobiegły go śmiechy. Przełknął trunek bez większych trudności. Nie krzywił się nawet, jakby od razu pogodził się z tym, iż tego wieczoru nie będzie mu dane wypicie lepszego alkoholu. Co prawda, reakcja mężczyzn i barmanki, znajdujących się gdzieś przy stoliku i jawnie komentujących Vanina, wzbudziła w brunecie słabe echo wspomnień jeszcze z czasów szkolnych. Był dziwny, ale po dziś dzień nie miał pojęcia, dlaczego. Po prosu przywykł, a przeszłość to jedynie przeszłość.
Zerknął na Andre, który wyglądał na równie rozbawionego.
- Do normalnego baru chodzę regularnie raz w tygodniu. - Oznajmił bez emocji. - Inaczej brzmi odpowiedź, gdybyś spytał, kiedy ostatnio byłem w śmierdzącej dziurze, której nawet barem nie można nazwać, a brzmi ona: nigdy. - Wyjaśnił swoje stanowisko w kwestii tutejszego wystroju, zapachu i otaczającej go klienteli. Nie mówił tego głośno, nie mówił tego cicho. Nie chciał wywołać tym żadnego efektu. Upił znowu łyk alkoholowej profanacji, odwracając wzrok od Francuza.
- Często tu przychodzisz? - Spytał nagle, kiedy zaczął zastanawiać się nad Francuzem. W oczach Marcusa tutejszy "bar" nie miał nic do zaoferowania. Towarzystwo? To wydawało się być rubaszne, po części pasowałoby do Andre, a przynajmniej do obrazu, jaki sobie o nim wyrabiał Marcus. Alkohol? Na pewno nie, chyba że cieszyło go picie tanich sikaczy. Piękna barmanka? Vanin podniósł wzrok znad szklanki i przeniósł na tutejszą Latynoskę.

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

André Chevalier

André Chevalier
Skrót statystyk : WADY
— Wadliwa pamięć krótkotrwała [-1]
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Naznaczony [-1 skup]

ZALETY
— Spowiednik
Liczba postów : 114
Przełykana właśnie ciecz nieomal Andre w gardle. Odkaszlnął i spojrzał na towarzysza zaskoczonymi, a więc rozchylonymi nadmiernie, oczyma. To siebie miał za gbura, nierozumiejącego podestowych zasad kultury. Vanin stanowił poważną konkurencję w powyższym. Nawet nie drgnęła mu powieka, gdy jawnie krytykował bar wypełniony typami spod ciemnych i jasnych gwiazd.
— Nie chwaliłbym się podobnymi opiniami na głos — mruknął Chevalier, obracając się na tyle, by móc rzucić okiem na rozbawione towarzystwo. Nie żeby obchodziło go, czy informacja dotarła do zapijaczonych łbów, ale dzisiejszego wieczoru nie miał ochoty na mordobicie. Tym bardziej, że przeciwnicy mieli przewagę liczebną i brak jakichkolwiek hamulców. Jeszcze tego brakowało, żeby odcięli mu dostęp do źródła pieniędzy. A tak mogło się to skończyć. Białorusin padłby i tyle go widzieli. — Zresztą, nie jest tak źle. Nie przesadzaj.
André upił łyk piwa, a pianę, która ostała się na zaroście, starł niedbale ręką. Alkohol, jak to alkohol. Nie miał smakować. Dobrze, jeśli tak było, ale koniec końców nie znał zbyt wiele osób, które szukałyby w nim doznań smakowych. Brak perspektyw na podobne zainteresowania był dziwny, jeśli wziąć pod uwagę pochodzenie Chevaliera. Alzacja. Winny szlak.
— Czasami — skwitował i wzruszył ramionami. W ułamek sekundy wychwycił ulokowane na latynosce oczy Vanina. Nie dziwił mu się. Carla była atrakcyjna. Wręcz egzotyczna dla typowego francuza, tym bardziej dla nie-ruska. Ładna, zaokrąglona sylwetka, duże, ciemne oczy i kaskada czarnych jak smoła rzęs. Wszystko opakowane w giętkie, błyszczące loki. — Spodobała ci się? …Z latynoskami bym uważał. Są charakterne — używając dyplomatycznego zwrotu podrapał się po tyle głowy. Zupełnie tak, jakby mówił to opierając się o własne, niekoniecznie sympatyczne doświadczenia. Może tak było. Wymienione między dwójką spojrzenia zdawały się jedynie potwierdzać powyższą teorię.
— Nie jesteś ruskiem, więc kim? — zapytał, uznając, że warto byłoby zagłębić się w narodowość Marcusa. Nic nie wnosiło to do jego życia, ale był ciekaw.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
Odkaszlenie zwróciło uwagę Vanina na tyle, że obdarzył Francuza zerknięciem, chcąc upewnić się, czy wszystko z nim było w porządku. W reakcji na jego stwierdzenie uniósł brwi.
- Spytałeś, to odpowiedziałem. - Podsumował prosto, choć zdawał sobie sprawę do czego mógł nawiązywać. Problem w tym, że Vanina rzeczywiście nie obchodziło to, czy mógł na siebie zwrócić uwagę swoją szczerością. Cóż, w pracy i w kontaktach biznesowych miał więcej ogłady, ale prywatnie zazwyczaj po prostu się nie powstrzymywał.
- Masz bardzo niskie wymagania. Zapamiętam. - Odparł tylko tyle w odpowiedzi na "nie jest tak źle". Dla Marcusa było paskudnie. Okropnie. Choć jednocześnie, było interesująco. Dawno nie przebywał w takich miejscach, w których kręciły się takie osobniki.
- Mam nadzieję, że dla odmiany chodzisz w bardziej cywilizowane miejsca. Jeśli nie, trzeba będzie to zmienić. - Podzielił się swoimi wnioskami Vanin, dopijając whisky. Nie dość, że w smaku paskudne, to jeszcze na razie nie czuł żadnego działania alkoholu. W końcu był wampirem. Odstawił szklankę na blat i spojrzał na Andre, który wychwycił jego zerknięcie w stronę Latynoski.
- Nie. - Odparł krótko. - Ale chyba rozumiem, dlaczego to przychodzisz. Albo przynajmniej nie widzę żadnego innego sensownego powodu, by tu przychodzić. - Skwitował, uśmiechając kącikiem ust. Owszem, Latynoska była ładna. Jednak dla Vanina sam wygląd nie wystarczał. Co innego Francuz, który w głowie Marcusa malował się jako typowy facet lecący na zwierzchnie, kobiece atrybuty. Zwłaszcza, jeśli miał sobie przypomnieć aluzje rzucane przez Dimitriego w jego stronę.
- Białorusinem. - Mruknął, przyglądając się pustej szklance. Zaraz podniósł wzrok, kiedy zaczęło do niego dochodzić, że spotkanie zaczynało być czysto zapoznawcze. - Chociaż dla was, ludzi z zachodniej Europy to pewnie żadna różnica. - Dodał zaraz. Vanin zaraz obrócił się nieco w stronę mężczyzny, opierając się łokciem o bar.
- Mówiłeś coś o tym, że mam nierówno pod kopułą. Zastanawiam się, który z nas bardziej, skoro to ty zaprosiłeś mnie na picie, wiedząc, czym się zajmuję. - Zauważył brunet, zdobywając się na krzywy, niewymuszony uśmiech.

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

André Chevalier

André Chevalier
Skrót statystyk : WADY
— Wadliwa pamięć krótkotrwała [-1]
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Naznaczony [-1 skup]

ZALETY
— Spowiednik
Liczba postów : 114
Francuz wzruszył ramionami. Niektórzy musieli się nauczyć na własnej skórze, inni zaś odczytywali sygnały i niepisane zasady po omacku, odruchowo. Domyślał się, że Vanin mógł nie mieć styczności z tymi, które panowały w miejscach podobnych do ukrytego baru. Nie pasował do schematu. Ani trochę. Lekarz w lakierkach, więc pewnie z dobrej, pachnącej pieniądzem rodziny. W głowie przypasował mu już pewną historię, teraz pozostało sprawdzić zgodność z rzeczywistością. Co, naturalnie, uczyni.
— Mam wysokie wymagania, tylko odmienne od twoich — poprawił go. I – po części – miał w tym słuszność. To, że Andre nie trwonił pieniędzy na drogie trunki,  wcale nie znaczyło, że zgadzał się na minimum, które oferowało życie. Czynił wręcz odwrotnie, choć – to prawda – na kompletnie oddymianym polu, niźli Marcus. Mierzenie własną miarą było błędem. Tym bardziej, jeśli wchodzi się w tak specyficzne środowisko.
— Dzięki za propozycję, ale snobskie miejsca zostawiam dla ludzi takich jak ty — skwitował, podskórnie czując, że właśnie o takich barach mówił Białorusin. Barach, w których szklanka whisky miała narzuconą zawyżoną prowizję, byle ludzie o zasobnych portfelach poczuli się wystarczająco dobrze. Kontrahent nie wyglądał na pozera, ale takiego, który lubił szastać pieniędzmi – owszem. Niemniej, Chevalier nie zamierzał odwodzić go od prowadzonego stylu życia. W zamian liczył na dokładnie to samo, choć stale upewniał się, że organo-wycinacz postrzegał tę kwestię kompletnie inaczej. Takie jego prawo.
— Ah… Nie. Ten z lewej, łysy, to jej mąż — wyjaśnił. Mimo to, siedzący we wskazanym podbródkiem miejscu mężczyzna wcale nie wykluczał obecności romansu. A i sam Andre zdawał się temu nie przeczyć. Potwierdzać też zresztą nie. Niby otwarty, ale zamknięty. — Święty spokój Marcusie. To mój powód.
Mechanik pokiwał głową.
— Fakt — potwierdził bezlitośnie, nawet nie siląc się na żadne zaprzeczenie. Hipokrytą, wbrew pozorom, nie był. Nie widział też potrzeby, by udawać, że sprawy wschodu jakkolwiek go obchodziły. Nawet te własne, rodzime, miewał w głębokim poważaniu. Chevalier, coby nie mówić, był przyziemnym gościem, zakotwiczonym w tym, co aktualne. Interesował go własny ogródek i ani kroku dalej. Tak było prościej. Zresztą, zaprzątanie sobie głowy sprawami krajów odległych i kulturowo, i dystansowo, to zwyczajna strata czasu. — A jest jakaś? I ten, i ten Słowianin.
Ignorant z ignorantem. Jeden, jeśli mowa o geografii, drugi, jeśli mowa o ludziach. I ten, i ten – podobni. A jednak tak różni.
— Co ma picie do tego, czym się zajmujesz? — spytał, całkiem poważnie, nie rozumiejąc analogii. Gdyby wiedział więcej o wschodniej kulturze, pewnie odnalazłby sens w wypowiedzianych przez Marcusa słowach. Ale nie znał. Toteż pytanie było zasadne. W Europie piło się z tym, kto akurat był pod ręką. Tam, skąd pochodził Vanin – z przyjaciółmi, osobami, które chce się trzymać blisko, a co za tym idzie – ufać i to zaufanie podtrzymywać. — Wyciągasz za dużo pochopnych wniosków. Jako lekarz powinieneś znać się na ludziach, nie?
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
- Na przykład? - Spytał, już nie powstrzymując ciekawości. Andre cały czas zasypywał go pytaniami, więc wypadałoby wiedzieć cokolwiek również i o nim. To nie do końca tak, że wieszał na Francuzie psy, a jedynie robił sobie pole do kontynuowania rozmowy na wypadek, gdyby ten nie chciał być wylewny. Może Marcus za bardzo miał nadzieję, że mechanik nie był aż tak prosty i łatwy w kontaktach.
- Żeby móc napić się czegoś lepszego nie potrzeba iść do snobskiego miejsca. - Podsumował krótko, ale przyjął do wiadomości, że w kręgach zainteresowania Francuza znajdywały się "bary" wątpliwej jakości i takie bez szyldów.
- Niektórym to nie przeszkadza. - Tutaj również wyraził dość surową opinię na temat potencjalnego romansu. Przecież to, że była zamężna, nie znaczyło, iż nie lubiła być zabawiana przez klientów. Ci, z kolei, musieli mieć sporą uciechę, skoro za barem stała charakterna kobieta. Marcus nauczył się, że faceci z reguły byli prości.
- Rozumiem. - Skinął głową. Skoro jednak to był prawdziwy powód, dla którego tutaj przychodził, nie zamierzał w to powątpiewać ani snuć dalszych wniosków.
- Rzeczywiście żadna. - Prychnął ironicznie. Prawie tak, jakby był tym urażony. Może rzeczywiście tak było. Może im dłużej musiał słuchać takiej ignorancji, tym bardziej go to drażniło.
Spojrzał na Francuza spojrzeniem tym razem dość wymownym, jakby właśnie spoglądał na głupca. Rzeczywiście, pochodził z miejsca, gdzie nie piło się z byle kim, a takowe przedsięwzięcia zwiastowały zwykle omawianie spraw biznesowych. Tylko, że takowe mieli już za sobą.
- Znam się na ludziach. Od strony czysto anatomicznej. - Sprecyzował zaraz, dając jawnie i niekoniecznie celowo znać Francuzowi, że kontakty z ludźmi prywatnie mogły być jego pięta achillesową. Zresztą, w głowie Vanina cisnęły się inne wnioski, którymi nie chciał się dzielić publicznie. Niemniej, zdawał sobie sprawę, że był, w pewnym sensie, nieludzki. Kto chciałby pić z facetem, który babrał się we flakach w roli nielegalnego transplantatora? Nikt normalny. - Nie wydaje mi się, żeby to były pochopne wnioski. Chyba, że obracasz się tylko w towarzystwie, którzy lubują się w wątpliwych moralnie dziedzinach. Ale to chyba nawet gorzej.  - Podsumował, niebezpośrednio nawiązując, co miał na myśli.

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

André Chevalier

André Chevalier
Skrót statystyk : WADY
— Wadliwa pamięć krótkotrwała [-1]
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Naznaczony [-1 skup]

ZALETY
— Spowiednik
Liczba postów : 114
Francuz nie odpowiedział. Przemilczał – dość wymownie – pytanie Białorusina, kwitując je uśmiechem i pokręceniem głową. W pewnych momentach otwartość Chevaliera zwężała się niemiłosiernie. Tym momentem były właśnie wyznawane przez niego wartości. Nie chwalił się nimi, nie wrzucał byle gdzie i byle komu. Spowiadał się w konfesjonale, a nie na piwie z, jakby nie patrzeć, całkowicie obcym mu człowiekiem. I już w tej chwili można było dostrzec, że choć ochoczo zadawał pytania, to o sobie, w rzeczy samej, niewiele mówił. Ogrywał rozmówców potokiem słów, zgrabnie kryjąc własne sekrety i tajemnice tak, by ten drugi nie zwątpił w słuszność zdradzania swoich. Taki – jakby to ująć? – dar.
— Jeśli twoje „coś lepszego”, to alkohol w cenie minimalnej miesięcznej, to nie widzę sensu — wyjaśnił, chwytając za ucho kufla. Dla niego alkohol miał przede wszystkim robić to, co alkohol potrafi najlepiej – kopać. Niegdyś nurzał się w religijności i alkoholu, żeby ostatecznie stwierdzić, że w tym drugim znacznie łatwiej znajduje pocieszenie. Nieważne, jaką miał cenę czy smak. Wtedy to drugie przestało mieć znaczenie, diametralnie obniżając kwotę, jaką należy za niego uiścić.
Pociągnął łyk i poczuł, jak siarka piecze go w przełyk.
— Powiedz, chciałbyś, żeby ktoś ci pukał żonę? Ja nie, więc nie robię tego innym — powiedział, odcinając się od „niektórych”.
Dupkiem był, to nie ulega wątpliwości, ale rangowo zdecydowanie niżej. Jakoś tak… Już od najmłodszych lat wpełzła mu w głowę podyktowana religią myśl, że zajętych się nie rusza. Ostatecznie więcej było z tego kłopotu niż rzeczywistej przyjemności. Bezmózgim zwierzęciem też nie był, utrzymanie zapiętego rozporka nie stanowiło aż takiego kłopotu. Nie, kiedy panny negocjowanego afektu były na telefon – po co?
— Pytam poważnie. Oświeć mnie — i ton wypowiedzi francuza rzeczywiście wskazywał na to, że tym razem zamierzał posłuchać. To mogło być mylne wrażenie, ale przyjęta w międzyczasie pozycja ciała podniosła argument powagi. Taka okazja mogła się już nie powtórzyć. Przy tak dynamicznie zmieniającym się polu uwagi Chevaliera, należało chwytać chwilę, póki jest. Za moment mógł zainteresować się czymś kompletnie innym, a wtedy na zawsze pozostałby w przeświadczeniu, że rusek i Białorusin to, jak sam ujął, „jeden chuj”.
— Nie to miałem na myśli — skwitował wyraźnie zmieszany. Coraz mocniej łapał się na tym, że Vanin odbierał słowa takimi, jakimi są. Nie sięgał ponad nie, obok czy nawet za. Jak maszyna, komputer, który potrzebuje prostych i konkretnych poleceń, bez drugiego dna czy przymusu do doszukiwania się ukrytego znaczenia. Jakby dopiero co wyszedł z lasu. Albo piwnicy. Cholera go wie. André domyślał się, że medycyna zżarła sporą część młodości, a co za tym idzie, uszczupliła czas na kontakty międzyludzkie, niemniej Białorusin najmłodszy nie był – miał czas nauczyć się obycia w społeczeństwie. Nie było innej opcji.
Machnął ręką, uznając kwestię za niewartą ruszania i obrócił się na krześle, by wychwycić spojrzeniem latynoskę. W kuflu powoli dostrzegał dno, a to zły omen, który należało czym prędzej przepędzić.
— Nie, nie obracam — odparł, dalej wiercąc barmance dziurę w czole. Bywał natrętny, ale tylko wtedy, gdy w grę wchodził alkohol. Wtedy gotów był do upadłego wzywać ludzi odpowiedzialnych za bar do pojawienia się przy nim. — …Poza małymi potknięciami jestem przykładnym obywatelem: płacę podatki, mówię dzień dobry, czasem wniosę zakupy sąsiadce.
Dopiął swego. Ciemnowłosa podniosła się od stolika z głośnym wyrazem niezadowolenia. Znów – customer service na najwyższym poziomie. Bez słowa uzupełniła podsunięte jej naczynie i już miała ruszać do wcześniej zajmowanego miejsca, ale. No właśnie – ale.
— Carla — zatrzymał ją. — Kolega ma zażalenia co do wystroju baru. Chcesz posłuchać?
Wspomniana Carla zmrużyła oczy. Wpierw przeszyła nimi francuza, który w geście pokoju uniósł ręce – w żadnym wypadku nie zamierzał jej się narażać. Ale pakować Vanina w kłopoty? Czemu nie. Zdążył się wynudzić gadką o niczym. Była odpowiednia pora by zadbać o potrzebną mu do życia dawkę emocji i wrażeń. Cieszył się jak dzieciak na samą tylko myśl, a zaraz przyjdzie mu obserwować ten osobliwy teatrzyk: choleryczka i mimoza. Powinien zacząć zbierać zakłady, widownia już zdążyła się zainteresować.
— No? Co ci się znowu nie podoba? — wysyczała, zaplatając ręce pod biustem. Teraz to Marcus stanął na linii między laserami, które ładowały się w ciemnych i wielkich jak pięć euro oczach. Zaraz zacznie strzelać.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
Zanotował celowy brak odpowiedzi, ale nie naciskał. Koniec końców, Vanin nie pozostawał mu dłużny i również odpowiadał tak, żeby nie dało się z tego wywnioskować nic, poza wyłapaniem nieodgadnionej specyficzności w sposobie jego bycia.
- Mogę się dostosować. Problem w tym, że za dobrą whisky rzeczywiście trzeba zapłacić... Ale nie musi to być alkohol w cenie minimalnej miesięcznej. - Wyjaśnił bezbarwnie, ale szczerze. W przypadku Vanina chodziło o smak tego konkretnie alkoholu. Ten rodzaj trunku do "sponiewierania" też mógłby być, byle żeby nie był to ten najtańszy rodzaj. Plus, akurat upijanie się to nie najczęstsza forma rozrywki w życiu Białorusina.
- Hm... - Mruknął w pierwszym odruchu, lustrując Andre. - To dobrze, że jednak jesteś z tych, co mają jakieś zasady. - Wyjawił w końcu swoje myśli na głos, jakby sugerując, że wcześniej go za takiego nie miał. Jednocześnie nie dając żadnej odpowiedzi nakierowującej o tym, czy posiadał żonę. Ani czy kiedykolwiek posiadał. Ani czy był w stanie wczuć się w taką sytuację, jaką przed chwilą przedstawił Francuz.
- Jest spora różnica... - Urwał, mrużąc oczy. - Po prostu nie jestem Ruskiem. Nie rozmawiam po rosyjsku ani nie wielbię rosyjskiej kultury, historia Białorusi i Rosji jest dość zawiła. - Odparł, wykrzywiając usta w niesmak. Nie mógł, niestety, odgryźć się Francuzowi za bycie Francuzem, gdyż... Nie przypominał sobie, żeby cokolwiek istniało w historii francuskiej, a odbijałoby się po dziś dzień na francuskim społeczeństwie.
Vanin dostrzegł na twarzy Andre zmieszanie. Ach, to był jeden z tych momentów. Marcus przemilczał, choć sam teraz był zdezorientowany. Domyślał się tylko tyle, że najwyraźniej odebrał słowa długowłosego w nieodpowiedni sposób. No cóż, nie pierwszy raz, nie ostatni. Postanowił puścić to w niepamięć. Przecież i tak znajomość z Andre była czysto biznesowa, choć dalej nie rozumiał, dlaczego wylądowali obaj w... Barze. Albo coś, co miało go przypominać.
Kolejna, celowa i lakoniczna odpowiedź ze strony Francuza dała Marcusowi tylko do zrozumienia, że mężczyzna chciał po prostu żyć we własnym świecie. Może niezaprzeczalnie wierzył w to, iż wszystko było w nim w porządku. Albo za cholerę nie chciał tego otwarcie przyznać.
- Małe potknięcia... - Parsknął przez nos. Pokręcił głową z pobłażaniem, odwracając na chwilę wzrok. Utkwił go w pustej szklance. Zaraz otworzył usta, żeby coś dodać, ale Andre postanowił zaczepić barmankę.
Białorusin wyprostował się, słysząc ten stek bzdur, jaki Francuz rzucił w stronę Latynoski. Spojrzał na nią, zawieszając wzrok na wielkich, ciemnych tęczówkach, które emanowały wściekłością. Przez moment zastanawiał się, dlaczego kobieta chodziła tak podminowana.
- Wystrój akurat jest w porządku. - Rzekł z krzywym uśmiechem. - Bardziej od tego boli pusta szklanka.

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

André Chevalier

André Chevalier
Skrót statystyk : WADY
— Wadliwa pamięć krótkotrwała [-1]
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Naznaczony [-1 skup]

ZALETY
— Spowiednik
Liczba postów : 114
— Jak kupisz i przyniesiesz, to może być nawet ze złota — zaproponował. Okazje na krzywy ryj – specjalność zakładu.
Francuz przejechał językiem po podniebieniu, rozsmarowując nań goryczkę piwa. Nie było smaczne. Nie było złe. Po prostu było – jakieś. Wypił następny łyk. Bóg jeden wie, który z kolei. Wydawało się, że nigdy się nie upijał, tylko mówił wtedy wolniej niż zwykle. Kiedy był już naprawdę nawalony, zapadał w milczenie. Albo sen. Taki niedźwiedzi. Ale do tego jeszcze daleka droga.
— To jakieś zaskoczenie dla ciebie? — dopytał, jak gdyby wychwytując, że pewien obraz, a przynajmniej jego część, runął bezpowrotnie. Nie zwykł wykłócać się o to, jak go postrzegają. Teraz też tego nie robił, co najwyżej uściślał kwestie, które wymagały większej precyzji w opisie. Być branym za zabawiacza cudzych żon, nie, to jak uderzenie jaszczurką w twarz. Nieprzyjemne i w dodatku uwłaczające.
— Śmiało, rozwiń. Widzę, że chcesz — pociągnął.
Ale to, że Vanin nie chciał, albo jeszcze nie chciał, było oczywiste. Niemniej, Andre lubił kończyć tematy klamrą i ogólnym podsumowaniem. Tym mogłoby być naświetlenie historii dwóch nacji. Kto wie, może poczułby się odrobinę mądrzejszy.
— Małe potknięcia — powtórzył po raz kolejny, nie widząc w określaniu własnych błędów jako „małe”.
W skali skurwysyństwa świata nawet mikroskopijne. Mie łudził się, że sumienie miał jeszcze czyste. Na „stare” lata może i zelżał; nie wyłamywał już zamków, nie kradł przez wybite szyby radiów, ale transportowanie nielegalnie wyciętych organów także nie zasługiwało na order. Był tego świadom, choć jakiekolwiek lamenty, rozsądne zresztą, skutecznie zagłuszał. Na początek dobry był alkohol. Potem? Kto wie. Sprawa miała się rozwojowo.
— Naprawdę? — W jednej chwili wściekłość ustąpiła czemuś, co wydawało się przyjazne. Oczy latynoski nie ciskały już laserami, a tęczą, małymi pieskami i bijącymi, pikselowymi serduszkami. Kupił ją. I może tylko ją, bo wszyscy inni zdawali się słowa Vanina dzielić na pół. Rzeczywiście, wygląd lokalu (nie)był w porządku. Ale jeśli chcieć się po nim rozejrzeć – prócz smrodu papierosów, dymu osiadłego na ścianach, było naprawdę czysto. Każdy mebel musiał być przetarty i wolny od kurzu. I chociaż panował, co by nie mówić, chaos w aranżacji, to miał on jakiś swój rytm, duszę. Było swojsko, może nawet na swój patologiczny sposób przytulnie. — Jasne, już dolewam. To samo? — dopytała jeszcze, dzierżąc już w dłoniach tę samą butlę, którą wcześniej Marcus zgrabnie określił „szczynami”. Tego jednak, całe szczęście, nie słyszała.
Kiedy tylko sprawa trunku została zażegnana, złość wróciła na twarz Carli tak szybko, jak poprzednio z niej zniknęła. Do pustych kufli dolała piwa i napełnione postawiła tak, by móc przejąć je z drugiej strony. Przeszła zza baru prędkim krokiem, zatrzymując się dopiero przy obserwującym sytuację, w niemałym szoku – należy zaznaczyć, Chevalierze.
Ten obrócił się, jak gdyby gotów na nadchodzącą słowną potyczkę. Musieli się znać. Może nawet bardzo dobrze, bo nie odezwał się pierwszy, tylko łupał na nią pytająco. Przepraszająco wręcz, choć nie wyzbył się potrzeby śmiania, to w moment spoważniał.
— A ty… Ty kurwa w końcu dorośnij — warknęła, uderzając metalową tacą o bok mężczyzny. Mocno, sądząc po tym, jak skłonił ciało w obolałą już stronę i intensywności pustego, wspieranego równie doniosłym śmiechem gromady pod ścianą, dźwięku, który rozniósł się po lokalu.
Odchodząc z pełną tacą, rzuciła jeszcze pod nosem należną Andre obelgę i odeszła. „Stary cap”, „Świr”. Niejedno miał imię. To pierwsze wybrzmiało dopiero teraz, a i tak zdawało się pasować mu jak ulał.
Francuz pokręcił głową ze zrezygnowaniem i nachylił się nad trunkiem, by chwilę później przechylić część zawartości do ust.
— Więc jak chcesz, to potrafisz — skwitował, dotychczas będąc przekonanym, że reagowanie na nagłe i nieprzewidziane, a co za tym idzie niedosłowne, zagrywki było piętą achillesową Marcusa.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
Zanotował. Skinął nawet głową. Nie, żeby kiedykolwiek planował rzeczywiście kupić i przynieść, ale nigdy nie było wiadomo, co życie przyniesie. W każdym razie, na chwilę obecną, nie znali swoich adresów zamieszkania.
- Nie znam cię. - Odparł od razu, przechylając głowę w bok i przyglądając się Francuzowi. - Ale cenię, jak człowiek ma jakieś zasady. - Dodał jeszcze, znowu odwracając wzrok. Brzmiał dalej bezbarwnie, może tym razem nawet trochę melancholijnie, jakby coś więcej mogło się kryć za tymi słowami. Może tak było, może to tylko wrażenie. Prawdą jest, iż Białorusin miał już trochę lat na karku, niejedno przeżył. Może znowu wchodził do tej samej rzeki. Już raz ktoś był w jego życiu mocno ceniony i z zasadami. Wszystko skończyło się postrzałem w klatkę piersiową.
- Daj spokój. Dobrze wiem, że dzieje krajów Słowiańskich nie interesują Europejczyków. Ze wzajemnością zresztą. - Stał jeszcze przy swoim i zamilkł. Zdawało się, że na ten moment temat się uciął na zawsze.
Teraz przyszło mu się zmierzyć z Latynoską w bojowym nastroju. Całe szczęście, ostudził humor barmanki, choć nie spodziewał się, że tak łatwo pójdzie, choćby ze względu na wcześniejsze słowa, jakimi go uraczyła na wstępie, gdy spytał o konkretne marki whisky.
- Tak. - Skłamał gładko z wymuszonym na twarzy uśmiechem. Oprowadził kobietę wzrokiem, a gdy zostało mu nalane, odpowiedział krótkie "dzięki". To było na tyle interakcji z piękną kobietą. Przyłożył zaraz szklankę do ust i przechylił, czując znowu falę smaku nienajlepszego trunku w ustach. Niemniej, piło się go teraz wyjątkowo dobrze, szczególnie w akompaniamencie obelg, jakie rzucała Carla w stronę Andre. Krzywy uśmiech zagościł na ustach Marcusa. Odsunął rękę i odstawił szklankę na blat, żeby zerknąć na długowłosego. Zaraz uniósł brew ku górze w reakcji na podsumowanie towarzysza.
- ...Co? - Spytał, kiwając lekko głową. Nie miał bladego pojęcia, co miał teraz na myśli Andre. - Tak w ogóle, wytłumacz mi, co to miało na celu wywołać? - Dopytał zaraz, opierając się znowu łokciem o blat i zawieszając dłużej wzrok na mechaniku.
Westchnął cicho, kiedy znowu Francuz wrócił do tematu różnicy między Białorusinami, a Rosjanami.
Niemiły dialog o Rosji:
Wyjaśnił najprościej, jak tylko mógł, nie chcąc zbędnie rozdrabniać się nad historią dwóch narodów, szczególnie ignoranckiemu Francuzowi. Ludzie z zachodniej Europy nie mieli takich problemów - w mniemaniu Vanina. Zresztą, zrezygnowany ton Białorusina wskazywał na to, iż nie chciał na pewno dalej drążyć tego tematu.

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Sponsored content


Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach