Skrót statystyk : WADY
— Wadliwa pamięć krótkotrwała [-1]
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Naznaczony [-1 skup]
ZALETY
— Spowiednik
— Wadliwa pamięć krótkotrwała [-1]
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Naznaczony [-1 skup]
ZALETY
— Spowiednik
Liczba postów : 114
First topic message reminder :
Chevalier nie odpowiedział Vaninowi. Ba, nawet nie zwrócił na niego oczu, całkowicie oddając się wdzierającym w mózg myślom i rozważaniom. Na ten moment nie był pewien, czy ryzyko jest opłacalne, niemniej i ten wniosek w końcu wskoczy w jego umysł i pozwoli podjąć właściwą decyzję. Taką, z której nie będzie już odwrotu.
Po odejściu Marcusa, zarówno Dimitri, jak i André pozostali w tym samym miejscu jeszcze przez dłuższą chwilę. Musieli omówić tematy, które wymagały jedynie dwóch par oczu. Tych dwóch szczególnych, bez zbędnych dodatków. W ich świecie niby wszystko opierało się o wzajemnie zaufanie, ale koniec końców każdy spodziewał się oszustw i matactw. Dlatego nikt nie dzielił się większą ilością informacji, niźli minimalna potrzebna do wykonania zadania.
Bratva, rosyjska grupa przestępcza, siedziała Dimitrowi na ogonie nie bez powodu. Ale potyczki między gangusami były codziennością i nikt nie zakładał, by kiedykolwiek przestały mieć miejsce. Dlatego ta informacja nie powodowała u nikogo nadmiernych emocji. Wchodząc w wątpliwej jakości środowisko, trzeba było liczyć się z faktem, iż życie jest kruche jak cholera, a tych, którzy zechcieliby je odebrać, nie zabraknie. Im wyżej na szczebelkach „kariery” się było, tym łatwiej o kulkę – po prostu. Tym razem ofiarą była Mona Lisa, sportowy wóz, ale kto wie, może następny będzie i mechanik, za którego pośrednictwem rusek zdobywał banknoty. Rozstali się podobnie jak zawsze – bez czułości i zbędnych gadek.
Wkrótce wypadały walentynki. André zamówił efektowny bukiet, który polecił dostarczyć do domu przyjaciółki wraz z wypisaną przez florystkę kartką. Takie rzeczy robi się dla kobiety, z którą się sypia, jeśli chce się z nią sypiać dalej. A blondynka była miłym dodatkiem do życia codziennego. No i, jakby to nie brzmiało, darmowym. Francuz lubił zyskiwać i nic przy tym nie tracić. Ta relacja właśnie taka była. W normalnych okolicznościach dostarczyłby je osobiście, ale miał do załatwienia sprawy, które nie cierpiały zwłoki. Zwłoki – właśnie.
Kierowca-debil dotarł na miejsce. Zaparkowany Mercedes z zewnątrz wyglądał na leciwy pojazd, choć zadbany. W środku zaś… O rany! Prawdziwa gradka dla koneserów, którymi francuzi zdecydowanie nie byli. Nie potrafili, albo nie chcieli, docenić jego piękna. To, oczywiście, tylko na plus. Chevalier nie potrzebował zwracać na siebie uwagi. Nie, kiedy właśnie miał dobijać ryzykownego targu.
Stanął, opierając plecy o przednie drzwi pasażera. Czekając na Vanina, bynajmniej nie odmówił sobie łupania ziaren. Po prawdzie nie zapowiedział wizyty, a co za tym idzie, moment, w którym Białorusin się pojawi, wciąż pozostawał nieokreślony. Francuz miał czas.
Chevalier nie odpowiedział Vaninowi. Ba, nawet nie zwrócił na niego oczu, całkowicie oddając się wdzierającym w mózg myślom i rozważaniom. Na ten moment nie był pewien, czy ryzyko jest opłacalne, niemniej i ten wniosek w końcu wskoczy w jego umysł i pozwoli podjąć właściwą decyzję. Taką, z której nie będzie już odwrotu.
Po odejściu Marcusa, zarówno Dimitri, jak i André pozostali w tym samym miejscu jeszcze przez dłuższą chwilę. Musieli omówić tematy, które wymagały jedynie dwóch par oczu. Tych dwóch szczególnych, bez zbędnych dodatków. W ich świecie niby wszystko opierało się o wzajemnie zaufanie, ale koniec końców każdy spodziewał się oszustw i matactw. Dlatego nikt nie dzielił się większą ilością informacji, niźli minimalna potrzebna do wykonania zadania.
Bratva, rosyjska grupa przestępcza, siedziała Dimitrowi na ogonie nie bez powodu. Ale potyczki między gangusami były codziennością i nikt nie zakładał, by kiedykolwiek przestały mieć miejsce. Dlatego ta informacja nie powodowała u nikogo nadmiernych emocji. Wchodząc w wątpliwej jakości środowisko, trzeba było liczyć się z faktem, iż życie jest kruche jak cholera, a tych, którzy zechcieliby je odebrać, nie zabraknie. Im wyżej na szczebelkach „kariery” się było, tym łatwiej o kulkę – po prostu. Tym razem ofiarą była Mona Lisa, sportowy wóz, ale kto wie, może następny będzie i mechanik, za którego pośrednictwem rusek zdobywał banknoty. Rozstali się podobnie jak zawsze – bez czułości i zbędnych gadek.
Wkrótce wypadały walentynki. André zamówił efektowny bukiet, który polecił dostarczyć do domu przyjaciółki wraz z wypisaną przez florystkę kartką. Takie rzeczy robi się dla kobiety, z którą się sypia, jeśli chce się z nią sypiać dalej. A blondynka była miłym dodatkiem do życia codziennego. No i, jakby to nie brzmiało, darmowym. Francuz lubił zyskiwać i nic przy tym nie tracić. Ta relacja właśnie taka była. W normalnych okolicznościach dostarczyłby je osobiście, ale miał do załatwienia sprawy, które nie cierpiały zwłoki. Zwłoki – właśnie.
Kierowca-debil dotarł na miejsce. Zaparkowany Mercedes z zewnątrz wyglądał na leciwy pojazd, choć zadbany. W środku zaś… O rany! Prawdziwa gradka dla koneserów, którymi francuzi zdecydowanie nie byli. Nie potrafili, albo nie chcieli, docenić jego piękna. To, oczywiście, tylko na plus. Chevalier nie potrzebował zwracać na siebie uwagi. Nie, kiedy właśnie miał dobijać ryzykownego targu.
Stanął, opierając plecy o przednie drzwi pasażera. Czekając na Vanina, bynajmniej nie odmówił sobie łupania ziaren. Po prawdzie nie zapowiedział wizyty, a co za tym idzie, moment, w którym Białorusin się pojawi, wciąż pozostawał nieokreślony. Francuz miał czas.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!