Tessa & Wania 04.05

2 posters

Strona 4 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Tessa Fisher

Tessa Fisher
Liczba postów : 104
First topic message reminder :

Czas jaki spędziła w lesie, może nie był za długi, ale zdecydowanie na tyle długo była głodna, by w końcu wyjść ze swojej “nory”. Oczywiście, nie typowej nory, w głębi lasu znajdowała się mała chatka, gdzie Tessa mogła skryć swoje cztery litery przed chłodem i głodem. Mieszkała tam może ze dwa…trzy dni nie dłużej. Nie mniej nie było to miejsce gdzie chciała pozostać. Samotność zaczynała jej doskwierać na tyle, że postanowiła wyjść do ludzi. Już była nawet przygotowana, umyta…odzież odświeżona i gotowa do wyjścia! Pozostawało jej tylko odpowiednio zabezpieczyć dom przed niechcianymi lokatorami. Wyszła przed domek i rozejrzała się dookoła i wówczas usłyszała szmer liści, łamanie gałęzi…co u diaska…dopiero co się przebrała! Dopiero co szmaty jakie zdobyła wyprała a nie miała w co się przebrać…jednak odmówić sobie posiłku. Szkoda by było. Powoli niespiesznie zeszła po trzech stopniach i zaczęła nasłuchiwać. Szmery zbliżały się coraz bardziej a ona poczuła zapach wilka. Szlag by to! Jakiś włochacz miał zamiar sprzątnąć jej kolację sprzed nosa?! Nic z tego! Wściekłość w mig w niej się zagotowała i nim się zorientowała już stała na czterech łapach krocząc ostrożnie przed siebie. Zaciągając się zapachem i ostrzegawczo powarkując na znak, że nieproszony gość ma znikać i nie straszyć jej posiłku. Ruszyła przed siebie z zadowoleniem w końcu była na swoim terytorium. To jej miejsce, jej skrawek “domu”. Czas pokazać “przybłędzie” gdzie jego miejsce!


@Wania Siergiejev
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Wania Siergiejev

Wania Siergiejev
Liczba postów : 66
-Zaczniemy pracować nad samokontrolą gdy tylko ogarniemy jakieś lokum. Moje środki powinny wystarczyć by ogarnąć jakiś loft przestronny- stwierdził tworząc pomału listę „to do” w swoim umyśle. Lubił mieć jasny plan działania. Przyjechał tu bez planu a zapowiadało się że zostaną tu na dłużej.
-W ogóle ile ci powiedziała matka?- z każdą kolejną informacją coraz bardziej utwierdzał się w myśli ze źle zrobił nie stawiając na swoim.
-Przepraszam.- powiedział nagle. Tylko tyle był w stanie z siebie w tej chwili wydusić po tym co usłyszał. Był zły na matkę, na sytuację w której się wtedy znalazł i przede wszystkim na siebie że odpowiednio nie zareagował. Wiedział że jeżeli ta kobieta kiedyś się pojawi i będzie sobie rościć do czegoś prawa, już nie odpuści. W tym momencie Wani coś przekliknęło w głowie coś co nie był w stanie określić.

Tessa Fisher

Tessa Fisher
Liczba postów : 104
Miała trenować nad własnym panowaniem? Serio...jakoś tego nie widziała, ale czy się buntowała? Nie...ona wiedziała jedno, że jeśli się podda wyjdzie na tchórza. A jeśli podejmie rzuconą rękawicę może zdobędzie to, czego zawsze chciała? Rodziny...domu, spokoju i bezpieczeństwa? Jednak mając świadomość tego, że miała nad tym panować jakoś nie przekonywała jej do propozycji ojca. Nie mniej, przytaknęła nieco głową. Na pytanie ojca przygryzła wargę.
- Zależy o co pytasz. Jeśli o siebie to nie wiem nic. Matka jak już mówiłam milczała jak głaz na Twój temat. A gdy próbowałam o coś popytać wpadała w szał. Co do tego kim jestem...w co się zmieniam po prostu powiadomiła mnie że jestem czystej krwi...czy jakoś tak. Znaczy, że się taka urodziłam a nie zostałam ugryziona i że jak będzie czas to wszystko mi wyjaśni. Pierwsza moja przemiana była pod pieczą innego alfy. Zajął się mną...ale nie potrafiłam się podporządkować wiesz...ciągle czegoś oczekiwali, ciągle czegoś chciał...jakieś durne nakazy i zakazy. No i to jego ciągłe "gdy nadejdzie czas odnajdziesz ojca"...jakoś mnie nie przekonywały. Zmieniałam watahy uciekając co rusz...teraz uciekłam od kolejnej...i trafiłam tutaj.
Przyznała zgodnie z tym co się ostatnio działo. 
- Nie przepraszaj, nie masz jeszcze o co. Poza tym, słyszałam, że przepraszają słabi...a Ty chyba do takich nie należysz...
Dodała przyglądając się uważnie ojcu.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Wania Siergiejev

Wania Siergiejev
Liczba postów : 66
-Mówię o temacie wilkołactwa. To że nie wiesz na mój temat zbyt wiele to zdaję sobie sprawę. Oboje znamy twoją matkę- Uśmiechnął się półgębkiem.
-Czyli tak naprawdę nie wiele się dowiedziałaś na temat wilkołactwa. Jeżeli masz pytania to je zadawaj postaram się odpowiedzieć tyle ile wiem.-[b] był zszokowany tym jak bardzo można odkładać tak ważny temat. Kwestia zrozumienia kim się jest, jest kluczowe do tego by chodź trochę poradzić sobie z przytłaczającą rzeczywistością.
[b]-Słabi są ci co nie potrafią przyznać się do błędu a nie ci którzy za niego przepraszają biorąc na barki szambo które się rozlało przez popełnione błędy. To według mnie jest prawdziwa siła jaką powinien każdy facet mieć.-
wzruszył ramionami. Część jego mądrości to dawno wypracowane wzorce i zachowania które musiał się nauczyć by przetrwać. Dla niego siła fizyczna to był dodatek, a ta prawdziwa siła brała się z psychiki a nie z mięśni.
-Dalej nie mogę uwierzyć że tak ważny temat został zbagatelizowany- pokręcił głową jakby mówiąc na głos swoje myśli.

Tessa Fisher

Tessa Fisher
Liczba postów : 104
O tak, zdecydowanie oboje ją znali aż za dobrze. Matka Tessy była kobietą z dość...upierdliwym podejściem. Nie tolerowała sprzeciwu, protestu czy innego rodzaju buntu. Dla niej liczyło się to co ona uważała za stosowne. Pamiętała, jak ktoś stwierdził, że robi się niemal taka jak jej ojciec, to ją tak wpieniło, że biedak chodził z podbitym okiem co bardzo ją dziwiło bo jednak tacy jak ona szybko dochodzili do siebie więc nie pojmowała czemu okaleczone oko mężczyzny nie goiło się tak szybko. Jednak wszystko przyszło z czasem...wiedza, którą posiadała  teraz zdobywała przez cały ten czas a mimo to nie zawsze wszystko wychodziło tak jak tego oczekiwała.
- Wiesz trochę się spóźniłeś z tym...no mniej więcej, wszystko co wiem, zbierałam przez te lata i uwierz, nie jest wszystko takie proste jakby się tego chciało. Musiałam radzić sobie ze wszystkim cały czas sama. Gdy ktoś próbował mi pomóc, kończył jako mięso armatnie, które ostatecznie podwijało ogon i zostawiało mnie samą ze wszystkim. Przywykłam do tego, że dowiaduję się wszystkiego sama i niech może tak pozostanie. Jeśli będę potrzebowała kogoś do pomocy to uwierz, sama sobie z tym poradzę i dojdę do tego co mnie interesuje. Nie umiem i nigdy nie umiałam prosić o pomoc i nie będę tego robiła.
Wypaliła z grubej rury przyglądając się uważnie ojcu. Miał dobre intencje, jednak ona wyczuła w tym już nutkę "czułości i troski" przez co zaczęła się jeżyć i warczeć pod nosem totalnie rozjuszona. Mówił całkiem do rzeczy odnośnie tego, że przepraszanie nie jest złe. Jednak czy ktoś kto ciągle był uczony by nie przepraszać pojmie to tak jak on? Raczej ciężko by było jej to wyjaśnić od tak...może z biegiem czasu, gdy wszystko zacznie się normować a wpojenie normalnych norm zacznie przynosić skutki i ona pojmie sens tego wszystkiego? Chcieć, nie zawsze znaczy móc. 
- Mama widać miała swoje powody by mnie nie informować na czas. Nie mam jej tego za złe...chyba.
Przyznała bo jednak sama do końca nie wiedziała co ma  o tym myśleć. Sądziła, że mogła jej ufać, wierzyć a tym czasem ona nawet kryła wieść o tym, że jej ojciec próbował się z nią kontaktować. To bolało mimo wszystko.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Wania Siergiejev

Wania Siergiejev
Liczba postów : 66
-Wiem że to nie jest takie proste. Urodziłem się w wataszy która obecnie nie istnieje. Prawie cała wataha została wymordowana. Zostało kilkoro szczeniąt w tym ja i moja siostra oraz nasz alfa, który miał załamanie po stracie stada.- Stwierdził bez namiętnie, chcąc poniekąd pokazać że nie tylko ona miała przerąbane w życiu.
-Nikt mi nie powiedział jak sobie poradzić z wilkołactwem, nikt mnie do końca nie kierował. Zabijałem, kradłem by przeżyć do momentu aż zaczęło to dochodzić do bardzo niebezpiecznego stopnia gdzie mógłbym się narazić całemu społeczeństwu ukrytych. Gdyby nie moja siostra która była bardziej ogarnięta od de mnie w tamtym momencie możliwe że skończyłbym bardzo źle.- Dalej mówił beznamiętnym tonem głosu nie zamierzał ani jej karać za gniew ani prawić morałów po prostu chciał przekazać część ze swojego życia która w tej chwili dla Wani wydawała się bardzo odległa. I po nie kąt tak było w końcu miał 2 wieki za sobą.
-Może miała. Może nie radziła sobie z tym wszystkim. Może zrobiła to specjalnie. Nie wiem tego i nie chce wiedzieć. Jesteś moją córką i jedyne czego bym chciał to żebyś w końcu miała nieco łatwiejsze życie.- Uśmiechnął się lekko przestając mówić po czym chwycił butelkę po czym pociągnął ogromny łyk prawie zerując butelkę po czym podniósł ją by zobaczyć ile zostało lekko potrząsając nią, po to by za chwilę podać ją córce.

Tessa Fisher

Tessa Fisher
Liczba postów : 104
Tessa nie ufaj, nie znasz go, nie wiesz kim jest...od zawsze słyszałaś przecież wszystko co złe na jego temat a teraz siedzisz od tak i słuchasz go jakby nigdy nic! Ogarnij się dziewczyno! A jednak...to co mówił nie było kłamstwem, przynajmniej nie do tej pory. Wyczułaby przecież czy ją okłamuje czy nie...kłamstwo zawsze śmierdziało. A on...on był z nią szczery i tym właśnie sobie u niej zbierał profity. Przeniosła wzrok na ojca słuchając uważnie wszystkiego co mówił. Przeżył niemal to samo co ona. Westchnęła pod nosem.
- Nie znam moich dziadków od strony mamy...ponoć kazali jej się wynieść jak dowiedzieli się, że jest w ciąży ze mną. Znaczy dziadek kazał. Babcia później nam pomogła. Ale co potem się działo nie pamiętam. Mama nie chciała opowiadać o dziadkach i o Tobie. Zawsze dostawała zielonej gorączki jak próbowałam się czegoś dowiedzieć.
Zaczęła nieco niepewnie. Nie odezwała się prędzej nie chcąc zdradzać swojej przeszłości. W końcu po co miała opowiadać komuś coś, o czym mógł nie chcieć wiedzieć? Ona chciała o nim wiedzieć jak najwięcej. Więc słuchała zaciekawiona.
- Wiedziałam o tym czym jestem od mamy...ale nie przygotowała mnie do tego. Mówiła tylko, że poradzę sobie z tym bo jestem silna jak Ty i ona. To był tylko ten jeden raz jeden i jedyny gdy wspomniała o Tobie. Ale miała rację...byłam silna, pierwszą przemianę przeżyłam pod opieką innego alfy. Ale nie byłam tam długo...był cholernie...upierdliwy i stawiał swoje zasady. Uciekłam od niego by odnaleźć Ciebie...po części. Chciałam po prostu uciec jak najdalej. Pałętałam się od watahy do watahy...Najpierw dzięki swojej rówieśniczce udało mi się jakoś przetrwać, zaopiekowali się mną...ale oczywiście mieli i oni swoje zasady. Więc...no...zwinęłam się i uciekłam. Ostatnia wataha była nic lepsza. Przez to też dałam nogi. Nie znoszę jak mi ktoś nakazuje co mogę a czego nie...jestem wolnym wilkiem.
Przyznała z powagą na twarzy. Słowa jakie padły z ust Wani były pokrzepiające. Była młoda, ledwo szczeniakiem który nie radził sobie z niczym. NICZYM kompletnie niczym. Westchnęła pod nosem przyjmując butelkę.
- Od kiedy skończyłam 13 lat jestem sama...ciągle sama. Ale radzę sobie jakoś. Może nie jest to idealne życie, ale jednak...od pięciu lat pałętam się jak nie od watahy do watahy to samotnie. Od jakiegoś czasu jednak jest gorzej...coś się ze mną dzieje...
Urwała zdając sobie sprawę, że za dużo zaczyna gadać. Cholera jasna! Parsknęła pod nosem zła na siebie i podniosła się w tryb miga. Przyjęta butelka została opróżniona a zaraz potem roztrzaskana o pobliskie drzewo.
- Po co ja Ci tyle mówię...i tak pewnie zwiniesz się prędzej niż można się tego spodziewać.
Parsknęła pod nosem kręcąc głową z dezaprobatą. Gdzieś tam w sobie czuła mrowienie w ciele. Zadrżała nieco nerwowo przechodząc się w tą i z powrotem. Znowu to się dzieje...znowu zaczyna tracić nad sobą panowanie. Bestia jaka w niej siedziała zaczęła mieć swoje "do powiedzenia" co nie było niczym dobrym.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Wania Siergiejev

Wania Siergiejev
Liczba postów : 66
Słuchał ją uważnie. Nie przerywał jej nie komentował porostu słuchał. Uważał to za mały sukces że w ogóle zechciała nieco się otworzyć przed nim. Kiedy usłyszał o pdróży od watahy do watahy, uśmiechnął się półgębkiem.
-Jesteśmy bardziej podobni niż się tobie wydaje.- Stwierdził uśmiechając się teraz już pokrzepiająco.
-Znaczna część mojego życia w ten sposób wyglądała, że podróżowałem przez świat szukając swojego miejsca na ziemi.- Stwierdził spokojnie. Ot jak by to była normalna rzecz.
-To normalne że czegoś szukasz, nawet gdy to coś jest nieokreśloną masą „czegoś”.- Pamiętał aż za dobrze że on też na początku szukał tego czegoś. Coś mu w życiu brakowało czego nie potrafił określić. Aż przez chwilę zastanowił się czy to coś w ogóle już dosięgnął. Z zamyślenia wyrwała go nagła zmiana nastroju córki. Spojrzał na nią uważnie po czym również wstał i podszedł do niej.
-Sumarycznie ile pełni przeżyłaś sama?- Stwierdził nagle bardzo poważnym tonem głosu który nie znosił sprzeciwu. W końcu widział już to wielokrotnie, sam tego doświadczył. To mrowienie pod skórą, ten „cichy gosik” z tyłu czaski który starał się rozpędzić negatywne emocje tak by stracić nad nimi kontrolę. Można było od niego popaść w obłęd i to dosłownie.
-To bardzo ważne żebyś mi powiedziała jak ile pełni spędziłaś sama, bez opieki żadnego Alfy- Powiedział nagle nieco łagodniejszym tonem głosu słysząc swój własny ton. Cholera przecież nie mógł naciskać w tym momencie by nie wyprowadzić jej z równowagi.

Tessa Fisher

Tessa Fisher
Liczba postów : 104
Gdyby tylko to wszystko było takie proste jak mogłoby się wydawać. Gdyby tylko wiedziała, że mogła mu w pełni zaufać, że mogła w końcu powierzyć mu swoje życie, nie musiała przecież walczyć, był jej ojcem, Alfą...był jej opiekunem i poniekąd sam ją stworzył...była jego krwią, jego częścią. A mimo to gdzieś tam nadal nie potrafiła od tak przekonać się do niego, mimo że nie wyczuła ani razu kłamstwa, fałszu czy próby przekonywania do własnego zdania. Nie...nic z tego nie miało miejsca. To właśnie było zapalnikiem, iskierką która w końcu musiała wybuchnąć. Chciała mu ufać, chciała się poddać, ale bała się i wiedziała, że nie mogła. Bała się kolejnego porzucenia. Bała się, że tym razem on ją zostawi nie będzie szukał. Odnalazł ją przypadkowo...przecież nie szukał jej już, poddał się więc co tutaj miała robić? Po co jeszcze z nim dyskutowała? Czuła jak wszystko w niej zaczyna buzować od nowa. Na jego pytanie uniosła wzrok i warknęła cofając się nieco w tył. Wpierw pytanie dość dosadne, potem powtórzenie tego samego nieco łagodniej. Już jednak było za późno. W tyle głowy czuła szepty, mrowienie...czuła jak coś warczy i ostrzega ją, by nie ufała mu. Poddała się chwilowo jego słowom, chciała mu zaufać, poddać się temu pragnieniu które czuła od kiedy pamiętała. Chęci bezpieczeństwa i troski ze strony bliskiej osoby. Jednak teraz. Teraz poczuła od nowa to samo co kilka dni temu, gdy z trudem wróciła do własnej postaci. Jej wilk chciał przejąć znowu inicjatywę. Połowicznie zaczęła się zmieniać a gdy zapytał od jak dawna jest sama parsknęła pod nosem z drwiącym uśmieszkiem.
- Nie Twój interes. Zostaw mnie.
Warknęła próbując walczyć. Nie było to proste. Czuła jak jej wilk chce wyjść, chce znów poczuć wolność. Chce przejąć jej umysł, ciało...chce przejąć ją całą.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Wania Siergiejev

Wania Siergiejev
Liczba postów : 66
-Blyet- zaklął głośno. Widział jak walczy ze sobą, widział to już wielokrotnie. Jego mięśnie się napięły automatycznie. Był gotowy na wszystko. Z jego gardła wydobył się przerażający warkot. Brzmiał jak by sam demon wypełzł z piekła. Coś się jednak zmieniło. Po między nimi już od jakiegoś czasu rosła więź, zarówno jak ta między córką a ojcem ale również na drugiej płaszczyźnie. W końcu ona sama chciała dołączyć do jego stada a on się zgodził. Warkot nie był ani karcący ani nakazujący, miał za zadanie jedynie pomóc skupić się Tess.
-Skup się na moich oczach, na moim głosie.- Mówił spokojnym niemal hipnotyzującym głosem. Nie zamierzał jej pozwolić tym razem stracić kontroli. A skoro już był tym cholernym Alfą to zamierzał korzystać z korzyści jakie niosło to stanowisko.
-Spróbuj uspokoić oddech wsłuchać się w otoczenie, w żyjący las, w zwierzęta które wyszły swych nor na żer. Poczuj lekki wiatr- położył ręce na jej policzkach by na pewno skupiła wzrok na jego oczach i nie mogła uciec od tego. To co robił, robił jak by miał w krwi. Był pewny siebie a z jego postawy biła siła i pewność siebie że go nie skrzywdzi. Słowa były wypowiadane w jednostajnym tonie gdzie Wania starał się jeszcze obniżyć głos by baryton jeszcze bardziej przykuwał uwagę na jego głosie.

Tessa Fisher

Tessa Fisher
Liczba postów : 104
Coś mruknął ale nie zrozumiała co, nie wiedziała o co mu chodzi. Traciła panowanie, nic nowego. Przywykła do tego uczucia...jednak tym razem było nieco inaczej. Nie chciała stracić panowania, próbowała walczyć z tym, chciała pokazać się jako dobra i posłuszna córka, ale nie wyszło. Czuła jak gdzieś w tyle głowy ktoś szepce "on robi to celowo, chce Cię zniszczyć"...to wystarczyło, ten szept był jak zapalnik do tykającej bomby. Czuła jak drży jej ciało, jak ból przechodzi przez nią ponownie tego dnia. Jednak w tym samym momencie usłyszała ton ojca. Alfy. Chciała warknąć, ale on w tym czasie złapał ją za policzki zmuszając by spojrzała na niego. Walczyła z nim, próbowała oderwać od siebie jego dłonie. Mając wrażenie, że pieką, że szczypią...nie chciała jego dotyku. Raz, bała się tego, nieprzyzwyczajona, a dwa czuła potrzebę uwolnienia wilka. Próbowała skupić się na jego słowach, ale nie mogła. Nie umiała. Warczała próbując walczyć z nim. Chciała go skrzywdzić, chociaż może nie tyle ona, co jej wilk. On chciał się wydostać, chciał przejąć władzę nad nią, chciał być górą! Warkot wydobywający się z gardła Tessy był przerażający. Jej dłonie zaczynały zmieniać swój wygląd i rozmiar. Ponownie ton głosu i warkot Wani sprawił, że cicho zaskomlała. Próbując walczyć ale nadal nie poddawała się jeszcze nakazowi Alfy. Chciała oderwać jego dłonie od siebie, chciała przejąć władzę, pozwolić na przejęcie przez swojego wilka ciała i uwolnić to co w niej siedziało. A on...on jej to utrudniał. Warknęła ostrzegawczo mierząc go od góry do dołu, próbując oderwać się od niego chociaż na chwilę.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Wania Siergiejev

Wania Siergiejev
Liczba postów : 66
Po jego przedramionach spływały stróżki krwi kiedy paznokcie wbijały się w jego skórę. Była silna to fakt jednak nie na darmo Wania „hodował” mięśnie. Używając swojej umiejętności opanowanego ignorował ból który mu zadawała. W pewnym momencie jego oczy zalśniły czerwienią a rysy twarzy wyostrzyły się, mięśnie przybrały jeszcze na obwodzie.
-Jesteś silna, dasz radę. Skup się na moim głosie i wycofaj emocje, wycisz się.- w formie pośredniej jego baryton był niemal radiowy. Jego wzrok był skupiony na jej wzroku starając się przytrzymać ją tak by musiała patrzeć mu w oczy. Tym razem głos był opiekuńczy ale brzmiał dla niej jak polecenie które nie dało się zignorować. Wania musiał reagować, nie pozwolić jej na pochłonięcie przez emocje które w niej się kotłowały.
-Nie opuszczę cię, nie zniknę, będę przy tobie do póki moje serce będzie bić- I znów słowa które nie brzmiały jak czcze gadanie, tylko jak najprawdziwsza obietnica.
Celem Wani było sprawienie by świat skurczył się do ich dwójki i tych kilku metrów wokół nich. Tak by mogła się skupić na jego głosie, na tym co mówił. Równie silnie jak ta walczyła równie mocno starał się wywrzeć na niej skupienie. Nie chciał się posuwać do bezpośredniego rozkazu posłuszeństwa, wolał to zrobić dużo trudniejszą metodą. Nie chciał by własna córka któregoś dnia zbuntowała się przeciwko niemu. W tym momencie oprócz Alfy przemawiała przez niego Ojcowska troska

Tessa Fisher

Tessa Fisher
Liczba postów : 104
Próbowała się wyrwać, wyszarpać i skrzywdzić Wanię, słysząc jego ton głosu poczuła mrowienie w ciele. Tak, jak wtedy gdy ktoś chciał na nią wpłynąć, jednak teraz nie czuła tego tak mocno i uparcie. Nie...teraz czuła to nieco inaczej. Jakby troskę...zacisnęła powieki chcąc odciąć się od tego uczucia. Jakby chciała powiedzieć, że nie będzie go słuchać. Czuła jak wszystko w niej się sprzeciwia, jak buzuje. Starała się skupić na tym co mówił, otworzyła oczy gdy nakazał jej spojrzeć w jego. W pierwszej chwili mógł ujrzeć furię...wściekłość i złość mieszaną z niepewnością, strachem...uczuciem straty. To wszystko mieszało się z taką siłą, że nie wiedziała co ma zrobić ze sobą. Jego słowa docierały do niej z trudem, jednak w końcu zaczęła się wycofywać. Pazury wróciły do normalności, a ona zaczęła ciężko oddychać. Była zmęczona po tym co się stało. Starała się uspokoić oddech, wrócić do normalności. Po dłuższej chwili osunęła się niemal w jego ramiona. Trwało to sporo czasu, nim doszła do siebie na tyle, by w końcu się uspokoić i wrócić do normalności.
- Przepraszam...
Wyszeptała cicho czując się winna temu co się stało. Znowu straciła panowanie...znowu czuła się tak jak kilka tygodni temu. Szlag by to trafił! A było tak dobrze, mogła stać się wilkiem i zapomnieć o tym co nią targało. Ale nie...nie tym razem. Tym razem miała u boku kogoś, kto się nią zajmie. Kogoś, kto nie pozwoli jej zwariować. Nie czuła tego nakazu posłuszeństwa jaki czuła od innych Alf, gdzie miała się podporządkować. Nie tym razem, nie u niego. Tutaj było zdecydowanie inaczej. Spojrzała na ojca gdy w końcu doszła do siebie na tyle by móc spokojnie się odezwać.
- Jak to zrobiłeś? Przedtem...inni...nie mogli dotrzeć do mnie tak jak Ty to zrobiłeś. Wymuszali na mnie wszystko siłą.
Przyznała cicho przyglądając się Wani z zaciekawieniem. Jak on to robił to nie miała pojęcia. Jednego jednak była pewna, nie mogła go zostawić. Był jej ojcem to raz, dwa na razie nie zrobił nic co mogłoby stać się dla niej iskierką zapalną do wycofania się i ucieczki. Może tym razem w grupie, którą stworzy jej ojciec znajdzie to czego szukała od zawsze?
- Od około pięciu miesięcy jestem sama...może dłużej. Nie pamiętam...
Przyznała cicho z westchnieniem.
- Gdy przejmowała mnie było inaczej...czułam się taka wolna, bezpieczna i pewna siebie. Nie musiałam się bać o nic i niczego. Wracanie do ludzkiej formy było coraz trudniejsze...nie chciałam się zmienić...nie teraz...przepraszam...
Wyszeptała powoli zaczynając nabierać do niego jako takiego zaufania.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Wania Siergiejev

Wania Siergiejev
Liczba postów : 66
Widział jak jego słowa powoli dochodzą do niej jak powoli acz skutecznie się opanowuje. Był dumny z niej. Kiedy ta opadła z sił zmienił się z powrotem w formę ludzką i złapał ją by nie upadła przez chwilę stali „przytuleni” po czym pomógł jej stanąć n.
-Nie masz za co przepraszać. Nikt cię nie nauczył panowania nad naszą naturą.- patrzył na nią badawczo gotów doskoczyć i pomóc jej ustać. On sam też lekko dyszał, zapomniał już jak ciężko jest opanowywać samego siebie i jednocześnie młodego narwanego wilka. Po czole nawet spływały mu stróżki potu a żyły powoli znikały z powrotem pod skórą.
-Nie wymusiłem bezpośredniego rozkazu posłuszeństwa. To jest dużo trudniejsza droga niż wypowiedzenie konkretnego rozkazu.- uśmiechnął się nikle.
Cholera półtora roku i całkiem by zdziczała przeszło mu przez myśl z lekkim dreszczem po plecach. On nie był lepszy, w końcu sumarycznie on sam spędził z osiem pełni. Może dla tego też sam czasem tracił kontrolę.
-Samotne wilki tracą nad sobą kontrolę. Średnio całkowita utrata kontroli następuje po około dwóch latach. Patrząc na to że prawie w każdym miesiącu jest pełnia to daje naprawdę mało czasu w brew pozorom na to by znaleźć pomoc. Druga sprawa mógłbym użyć bezpośredniego rozkazu ale im częściej bym go wydawał tym większe ryzyko buntu którego nie byłbym w stanie wyhamować.- Wyjaśnił zady jakie towarzyszą Alfom. Umiejętne korzystanie z możliwości było cholernie trudne niemal tak trudne jak zapanowanie nad całą watahą.
Wania wrócił do schodków by ciężko usiąść na nich. Mimo wszystko przemiana w Crinosa a potem w pośrednią formę wyczerpywała fizycznie. Dopiero teraz przyjrzał się swoim przed ramionom. Lekkie rozcięcia już praktycznie były zabliźnione a te głębsze niemal natychmiast się zabliźniały. Wiedział jednak że pełna siła powróci dopiero po odpoczynku. Po chwili spojrzał z powrotem na córkę.
-Obietnica którą ci złożyłem…- nagle sobie przypomniał co mówił. I nie bardzo wiedział jak za to się ugryźć.
-…Jest w pełni świadoma i szczera.- powiedział pewnym siebie głosem stwierdzając że będzie walił prosto z mostu. Coś mu wewnętrznie mówiło że jako alfa wypowiadając w takiej sytuacji obietnice są jeszcze bardziej wiążące niż te które powie się w normalny sposób.
-Stworzę dla nas bezpieczne miejsce.- stwierdził poważnym tonem głosu decydując się w końcu co zamierza dalej. W końcu najważniejsze to mieć jakiś cel.

Tessa Fisher

Tessa Fisher
Liczba postów : 104
Jak to było to nie wiedziała, ona przemieniała się z biegu, gdy wpadała w szał, nie panowała wówczas nad sobą, nie interesowało ją to co się działo z nią potem. Odzyskiwanie przytomności i świadomości po powrocie do siebie było jak obudzenie się z koszmaru. Pot na całym ciele, drżenie ciała, oraz trupy, których pozbywała się za każdym razem by potem uciekać jak najdalej i najszybciej.
- Chcieli...ale ja nie pozwalałam. Uciekałam bo mnie to przerażało. Ich...sposoby mnie przerażały.
Westchnęła pod nosem nie chcąc do tego wracać. Uciekała za każdym razem nie chcąc przechodzić przez to samo. Gdy jedna wataha zaczynała swoimi sposobami statkować młode szczeniaki, poczuła się niepewnie i nieufnie. Uciekła jak tylko nadarzyła się okazja. Przestawała ufać, obiecywała poddaństwo tylko wówczas, gdy wiedziała że nie podoła. Od ucieczki z ostatniej watahy minęło pięć miesięcy, pięć pełni które była sama jak palec. Wszystko zaczynało się dziać nie tak jak powinno a ona coraz trudniej panowała nad sobą.
- Dziękuję...
Dodała siadając po chwili z trudem na schodach. Musiała odpocząć, odetchnąć od tego wszystkiego. Gdyby wymusił na niej posłuszeństwo, oboje wiedzieli jakby to się skończyło, Tessa była uparta i zawzięta, nie znosiła nakazów i zakazów. Przeżyła sporo sama...jak nie przed ukończeniem osiemnastu lat, tak po zaginięciu matki. Wszystko było takie...inne.
- Już nie raz czułam się tak jak teraz...nie pierwszy raz też to przechodziłam. Owszem, czułam gdy byłam z dala od wilków że coś się dzieje ze mną nie tak, każda pełnia była ciężka i trudna, każda zmiana była bolesna. Ale wolałam to niż nakazy i zakazy...albo wymuszanie na mnie tego, czego oczekiwano.
Przyznała wracając wspomnieniami do tego co było, oraz do tego co teraz jest.
- Nie musisz...nie chcę obietnic...wiem...czuję, że mówisz prawdę ale...nie obiecuj mi niczego.
Odparła oschle, czując się nieswojo. Nie wiedziała co to rodzina, bliskość czy krewni. Dla niej znanym była samotność, pustka i walka o jutro. Nie wiedziała co to znaczy być wśród swoich, gdzie była troska i wzajemny szacunek. Jako dziecko bała się tego wszystkiego, jednak im była starsza tym chciała bardziej odzyskać to, czego nie miała. Nie umiała określić co to takiego, ponieważ to wszystko co miała przepadło wraz z matką. Pozostała totalnie sama jak palec, a obce watahy przyganiając ją nie były do końca ufne. W końcu była przybłędą, dzieckiem które miało swoje ścieżki. Nie wiedziała czy Wania zdawał sobie sprawę z tego, że przed nim naprawdę ciężka droga do przebycia, w końcu co innego ogarnięcie rodziny i dziecka a co innego ogarnięcie szczeniaka, którego życie toczyło się od dawna na ulicy.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Wania Siergiejev

Wania Siergiejev
Liczba postów : 66
-Wiem o czym mówisz. Sam kilkukrotnie byłem przymuszany do różnych rzeczy i sam tego nie lubię. Dla tego postanowiłem że nie tędy droga. Chce być lepszy niż ci których spotkałem na swojej drodze.- powiedział rozumiejąc przez co mogła przechodzić córa. Nie lubił tego uczucia przymusu zrobienia czegoś co alfa rozkazał. Szczególnie wtedy gdy po prostu był rezydentem danej watahy.
-Słowo się rzekło, a ja nie rzucam słów na wiatr.- powiedział nieco wypinając pierś dumny z siebie że zawsze słowa które jakoś go wiązały w ten czy inny sposób, dochodziły do skutku.
-Nie zamierzam cię zmuszać do czegokolwiek. Wiedz tylko że jeżeli będziesz potrzebowała pomocy ja zawsze będę przy tobie.- nie oczekiwał że zaakceptuje to od razu, chciał jedynie by miała w głowie możliwość przyjścia do niego z każdym problemem. Wania zaczynał zdawać sobie sprawę z tego że przed nim wyboista droga. Ogarnianie tylko watahy to inna sprawa niż dbanie o potomstwo i jednocześnie o watahę. No cóż jak to zawsze mawiał „nie ma rzeczy niemożliwych. Są tylko te trudne w realizacji.” Z tym mottem kroczył przez życie i sprawiało to że nie zamierzał odpuszczać.
-Wiem że nie chcesz pomocy na tą chwilę z opanowaniem emocji. Jednak wiem że niekontrolowanie się może przynieść sporo problemów i nie mówimy tu o problemach dla watahy tylko dla ciebie samej.- Stwierdził poważnym tonem głosu. Czół się w obowiązku by wałkować temat tak długo aż zrozumie powagę dla czego powinna nauczyć się kontrolować. Głupia przemiana na oczach osób które tego nie powinny widzieć i mogło to się skończyć poważnymi konsekwencjami.

Sponsored content


Strona 4 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach