Tessa & Wania 04.05

2 posters

Strona 2 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Tessa Fisher

Tessa Fisher
Liczba postów : 104
First topic message reminder :

Czas jaki spędziła w lesie, może nie był za długi, ale zdecydowanie na tyle długo była głodna, by w końcu wyjść ze swojej “nory”. Oczywiście, nie typowej nory, w głębi lasu znajdowała się mała chatka, gdzie Tessa mogła skryć swoje cztery litery przed chłodem i głodem. Mieszkała tam może ze dwa…trzy dni nie dłużej. Nie mniej nie było to miejsce gdzie chciała pozostać. Samotność zaczynała jej doskwierać na tyle, że postanowiła wyjść do ludzi. Już była nawet przygotowana, umyta…odzież odświeżona i gotowa do wyjścia! Pozostawało jej tylko odpowiednio zabezpieczyć dom przed niechcianymi lokatorami. Wyszła przed domek i rozejrzała się dookoła i wówczas usłyszała szmer liści, łamanie gałęzi…co u diaska…dopiero co się przebrała! Dopiero co szmaty jakie zdobyła wyprała a nie miała w co się przebrać…jednak odmówić sobie posiłku. Szkoda by było. Powoli niespiesznie zeszła po trzech stopniach i zaczęła nasłuchiwać. Szmery zbliżały się coraz bardziej a ona poczuła zapach wilka. Szlag by to! Jakiś włochacz miał zamiar sprzątnąć jej kolację sprzed nosa?! Nic z tego! Wściekłość w mig w niej się zagotowała i nim się zorientowała już stała na czterech łapach krocząc ostrożnie przed siebie. Zaciągając się zapachem i ostrzegawczo powarkując na znak, że nieproszony gość ma znikać i nie straszyć jej posiłku. Ruszyła przed siebie z zadowoleniem w końcu była na swoim terytorium. To jej miejsce, jej skrawek “domu”. Czas pokazać “przybłędzie” gdzie jego miejsce!


@Wania Siergiejev
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Wania Siergiejev

Wania Siergiejev
Liczba postów : 66

Na stwierdzenie że ma nie wspominać o matce wzruszył ramionami. Nie mógł obiecać że jeszcze nie padnie kilka słów o niej.
Kiedy zjadł swój kawał mięsa spojrzał ukradkiem na córkę. Widział już to spojrzenie, co prawda tak dawno temu ale rozumiał co oznacza. Sięgnął po torbę i wyciągnął z niej kolejną porcję dla niej i dla siebie.
- Przyjechaliśmy z Syberii. Urodziłem się w Rosji podczas Industrializacji- Zaczął znów odgryzając sobie porządny kawał mięsa. Zdecydowanie to co mu pomagało to, to wielu uważało za wadę. Nienaturalnie jak na człowieka wydłużone kły.
- Przybyłem tu z niedobitkami mojej watahy i szukamy miejsca w którym będziemy mogli chodź chwilę pożyć. Wiesz nie wszyscy są przyzwyczajeni do szczypania tyłków przez mróz- Roześmiał się na własny żart o tym że nie wszystkim podobało się życie na Syberii. Jedno co trzeba było przyznać to to że lubił podróżować, czuł się wtedy prawdziwie wolny.
- Rok. Rok temu stałem się Alfą- powiedział niemal niezauważalnie wzdrygając się na wspomnienie zjadania serca swojego przyjaciela a lidera jego watahy. Nie wiedział czy chce jej powiedzieć co się wydarzyło, z drugiej strony nie chciał mieć przed nią tajemnic. Czuł że jest jej to winny, za te wszystkie lata przez które nie był przy niej.

Tessa Fisher

Tessa Fisher
Liczba postów : 104
Nie znosiła wspomnień, one zawsze były bolesne i to bardzo. Więc nie musiał obawiać się, że pewnego dnia zapyta go o jego przeszłość. Będzie chciał to sam zacznie opowiadać. Na razie to skupiała się na tym by po prostu nie fiksować, znaleźć znowu jakiś skrawek dla siebie i wtulić ogon gdzieś, gdzie będzie mogła czuć się bezpiecznie. Z dala od poprzedniego stada i niepewności jakie za nią szły.
- Od dawna w Paryżu?
Wybełkotała biorąc między zęby kolejny kawałek mięsa. Zachwycona i zadowolona z takiego obrotu sprawy. Darmowe żarcie, to dopiero coś! Nie musiała się martwić o to co dzisiaj zje. Właśnie miała przed sobą kawał dobrego mięsa. Kolejny zresztą.
- Więc…naprawdę jesteś moim ojcem? I nie Ty wysłałeś tamtych debili co strzelili do męża matki? Swoją drogą…nigdy gnoja nie znosiłam, próbował mi ojcować…Tessa tak się nie robi, to nie przystoi…pierdolenie. Zgrywał ojczulka od siedmiu boleści. Ale to, że tamten parszywy gnój do niego strzelił i go zabił było przegięciem, to ja miałam plany pozbyć się go i to czym prędzej…ale nie…komuś się spieszyło…
Parsknęła pod nosem odrywając kolejny kawałek mięsa.
- Rok…to nie tak długo. Masz dużą watahę? Mogę się zatrzymać u Was?
Wypaliła zaraz nawet nie myśląc o tym. Dopiero po chwili dotarło do niej, że w sumie z jednej storny to głupota, z drugiej…nie byłoby może tak źle. Mogłaby go poznać bliżej, zobaczyć jaki jest naprawdę. Czy słusznie matka unikała z nim kontaktu no i czy rzeczywiście był tym, za kogo się podawał.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Wania Siergiejev

Wania Siergiejev
Liczba postów : 66
-W samej Francji od kilku dni- powiedział wypakowując sobie tym razem resztę mięsa do ust. Od tygodnia byli w trasie i szczerze mówiąc powoli byli już wykończeni. Jazda motocyklem może i należała do przyjemnych ale nie jeżeli obrało sobie za cel przejechanie prawie jednej czwartej świata. Kiedy padło kolejne pytanie, chwilę dokładnie jeszcze przeżuwał spory kawał mięsa po czym gdy połknął sięgnął sakwę i przyciągnął do siebie. Chwilę w niej grzebał po czym wyciągnął kopertę na której było odręcznie napisane imię i nazwisko Wani. Charakter pisma jasno wskazywał że zostało zapisane to przez jej matkę. Wręczył jej kopertę by ta mogła zajrzeć do środka. Koperta nosiła ślady czasu z jakim z nim była. W środku był list który wspominał o tym że Wania jest ojcem i że ma się nie zbliżać do nich jednak Mairead czuła się w obowiązku by wiedział o tym w momencie kiedy zaczął drążyć temat na temat pogłosek na temat jego córki. Zdjęcie z kolei przedstawiało uśmiechnięte dziecko gdzieś w wieku dwóch trzech lat na którym była Tessa a obok niej jej matka.
- Wygląda na to że tak, jestem twoim ojcem.- stwierdził lekko rozbawionym głosem. Miał wrażenie że ilość pytań którymi go zalała spadało na niego z siłą wodospadu. No ale przecież czego mógł się spodziewać po tym jak nie był przy niej.
- Przez dwieście pięćdziesiąt pięć lat życia narobiłem sobie tu i ówdzie wrogów. Ta dwójka pochodziła z innej watahy która chciała wywrzeć na mnie posłuszeństwo.- Stwierdził przez chwilę wpatrując się w ziemię jakby zobaczył tam coś ciekawego.
- Gdy tylko się dowiedziałem co zaszło, rozerwałem na strzępy osobę odpowiedzialną za tą farsę. Swoją drogą chyba po raz pierwszy wtedy moja furia osiągnęła taki poziom że bałem się tego że już zostanę zdziczałą bestią która zostawia za sobą zgliszcza i śmierć jak pandemia dżumy. No cóż, tak jak wspomniałem twoja matka robiła co mogła by stworzyć ci bezpieczne miejsce. Nie nie usprawiedliwiam go i rozumiem to. Sam w pewnym momencie swojego życia chciałem mieć rodzinę. Została mi jedynie siostra i kilku znajomych z czasów gdy wataha w której się urodziłem jeszcze istniała.- stwierdził a przed oczami widział przebłyski masakrowanych przeciwników, zaskoczenie na twarzach swojej ofiary, przypomniało mu się co wtedy czuł jak jego furia karmiła się strachem i pożogą. Przeszedł mu po plecach przeszedł mu dreszcz, który wyrwał go ze wspominek. Tym bardziej że padło kolejne pytanie na które już typowo nie był gotów. Domyślał że prędzej czy później to pytanie padnie ale spodziewał się go znacznie później.
Westchnął ciężko. Nie było sensu ukrywać przed nią jego przeszłości. Z resztą by zrozumieć sytuację jego watahy trzeba było znać kontekst. Spojrzał jej prosto w oczy powoli odwracając głowę do niej.
- Furia o której wspomniałem doprowadziła do tego że poniekąd wataha która chciała przejąć tą w której byłem członkiem, osiągnęła swój cel. Mój przyjaciel który był Alfą chciał mnie uspokoić, jednak było za późno… - przełknął głośno ślinę odganiając kolejną falę wspomnień od siebie i kontynuował.
- Doszło pomiędzy nami do walki. Była krwawa i długa, na tyle by wataha przeciwna mogła się wycofać. Koniec końców doszło do tego że wyrwałem mu serce a instynkty spowodowały że je zjadłem. Tak oto stałem się Alfą.- znów wzrok pokierował na ziemię robiąc chwilę przerwy. Te wspomnienia były tymi które nie przyjemnie mu się o nich opowiadało, jednak dalej wewnętrznie czuł że jest to jej winny, po tym wszystkim co się stało między jej matką a nim.
- Chwilę potem zaatakowali, zginęło dużo wilków, część z nich przeszła na ich stronę a garstka która widziała we mnie coś więcej niż maszynę do mielenia mięcha, pozostała przy mnie będąc mi wierni. Tak że to co jest moją watahą jest tak naprawdę malutką garstką tego co było.- gdy skończył mówić, widać było że nad czymś myśli, albo rozdrapuje stare rany które ewidentnie jeszcze się porządnie nie zabliźniły. Możliwe że było mu żal czynów które popełnił.
- Naprawdę chciałabyś dołączyć do watahy? Chyba zdajesz sobie sprawę z tego że z mojej strony nie będzie taryfy ulgowej? Owszem stawiam rodzinę nad watahę ale w przypadku przypałów, musiał bym pozostać bezstronny- Stwierdził przerywając w końcu ciszę która nastała między nimi. Ton z którym mówił ewidentnie był niepewny. Jeżeli po odziedziczyła po nim wybuchowy temperament to prędzej czy później mogłaby wprowadzić go w niezłe kłopoty, z drugiej strony no chalko przecież była jego rodziną i gdzieś tam wewnętrznie chciał i cieszył się że to pytanie padło znacznie szybciej niż się spodziewał. Bycie ojcem to co innego niż bycie alfą. Bycie alfą i ojcem? ciekawe co mogłoby wyjść z tego połączenia.

Tessa Fisher

Tessa Fisher
Liczba postów : 104
Słuchała w milczeniu, każdego słowa które padło. Cały głód jaki czuła, niepewność i nieufność po części zaczynały znikać. Przynajmniej ta pierwsza część. Nieufność nadal pozostawała. Nie pytała go o nic więcej oczekując szczerości, którą o dziwo dostała. Na pytania jakie zadała, odpowiedzi były szczere i je doskonale czuła. To było…dziwne ale i miłe. Nie okłamywał jej, nie kręcił…mataczył…to zdecydowanie było na plus dla niego. Nagle zaczął grzebać w sakwie szukając ewidentnie czegoś i szczerze…gdyby ktoś jej powiedział, że dany facet czy kobieta trzymają listy ze zdjęciem sprzed piętnastu może czternastu lat powiedziałaby że ma nasrane we łbie i tyle. Ale właśnie miała przed sobą kopertę, która adresowana była do Wani. Uniosła na niego wzrok wpatrując się przez moment w kopertę a potem na niego. Ostatecznie wyciągnęła list z koperty ze zdjęciem. Treść listu typowo pasowała do matki. Początkowo spokojna treść, ostatecznie ostrzeżenie by trzymał się z dala bo inaczej urwie mu jaja…no typowa matka nie ma co! Nawet uśmiechnęła się pod nosem na treść listu. No sorry tatku, musiałam poczytać! Zaraz też przejrzała zdjęcie i cicho westchnęła. No tak, zdjęcie zrobione w przeddzień jej drugich urodzin.
- Czyli jednak…
Oddała mu zdjęcie z listem i kopertą przenosząc na niego wzrok. Czyli jednak był jej ojcem, jednak była jego córką której jakby nie było jakiś czas szukał, a potem…no tak, uciekała, przepadała jak amfora. Raz była, a za chwilę przepadała bez śladu.
- Czasem to kim się stajemy sprawia, że nie panujemy nad sobą. Nie mniej…tacy jesteśmy. Mama starała się mnie przygotować na przemianę…wyjaśnić wszystko, ale jakoś jej to nie wychodziło. Ostatecznie jak zostałam sama…przemianę przeszłam pod opieką innego alfy. Dupek pierdolony myślał, że będę posłusznym szczeniaczkiem i nie będę miała własnego zdania…
Parsknęła pod nosem i przeciągnęła się lekko. Na słowa ojca odnośnie tego, że musiałaby być mu posłuszna parsknęła pod nosem.
- Wiesz tatku…jeśli nie każesz mi sprzątać łajen to myślę, że się dogadamy.
No przynajmniej taką miała nadzieję. Nie wiedziała też jak to jest w rodzinie, brakowało jej tego, a teraz miała okazję na poczucie tego nieco inaczej. Miała przed sobą ojca, miała szansę na rodzinę, dom bliskość i co ważniejsze, opiekę, której nie miała od wielu…wielu miesięcy. No i kogoś, kto będzie umiał się nią zająć. Kogoś, kto postawi się jej krnąbrnym wybrykom.
- Poza tym, lepsze szlajanie się w towarzystwie, niż siedzenie w tej zapyziałej chacie, gdzie zimno pizga z każdego zakamarka.
Przyznała z westchnieniem, bo jednak mimo wszystko musiałaby to wszystko ogarnąć jakoś czy by tego chciała czy nie. A tak…okazja nadarzyła się sama. Miałaby nie tylko ochronę ze strony ojca, ale i też ochronę watahy. Chociaż nie wiedziała czy to działa też na tej samej zasadzie co u tych, u których bywała. Bycie samotnicą coraz bardziej ją męczyło. A przecież była jeszcze młodziutka. Potrzebowała wsparcia i pomocy.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Wania Siergiejev

Wania Siergiejev
Liczba postów : 66
No cóż, Wania mógł wiele się spodziewać ale nie tego że po wyjawieniu prawdy, jaka by ona nie była, uzyska zrozumienie i akceptację. On sam był zły do dziś na siebie że nie był w stanie zapanować nad sobą.
- Jednak to czym się stajemy nie powinno wpływać na nas w takim stopniu że nie możemy zapanować nad sobą.- Westchnął. Dziewczyna miała poniekąd szczęście większość swojego życia spędziła chociaż z jednym rodzicem. On dość szybko stracił rodziców przez co jego nauki samokontroli to nieustanne eksperymenty w osiągnięciu perfekcji. Teraz jednak miał możliwość chociaż sprawić by jego wiedza została przekazana na młode pokolenie by chodź trochę ją wesprzeć w tym.
- Łajna powiadasz?- zapytał z dziwnym uśmiechem nad czymś się zastanawiając. Taka kara jeszcze nigdy mu do głowy nie przyszła a perspektywa najwyraźniej mu się spodobała. Szybko jednak się otrząsnął widząc jej minę.
- Spokojnie, nie będziesz musiała robić takich rzeczy chyba że coś przeskrobiesz na tyle poważnego że jako ojciec i alfa wziąć odpowiedzialność na swoje barki.- Po czym wyciągnął rękę.
- Jeżeli ci to pasuje to w takim razie zawrzyjmy umowę. Zero kłamstw, zero ukrywania przed sobą tajemnic, jakiekolwiek by nie były. Najpierw dbamy o siebie nawzajem a dopiero potem o watahę i inne zobowiązania. A przede wszystkim ufajmy sobie nawzajem, co kolwiek by się nie wydażyło- stwierdził oczekująć aż uściśnie jego dłon a gdy tylko to zrobiła pociągnął ją by ją uściskać.
- Nie mam pojęcia jakim będę ojcem ale mam nadzieję, że polegając na sobie sprawimy z każdą przeciwnością losu- stwierdził chwytając ją za barki i lekko odsuwając ją od siebie.

Tessa Fisher

Tessa Fisher
Liczba postów : 104
Nie mogła i nie miała prawa dyktować komuś co powinien a czego nie. Nie ona była od umoralniania innych. Sama święta nie była, miała swoje za uszami. Na słowa jakie padły odnośnie tego, że nie powinniśmy się zmieniać bez względu na to kim jesteśmy nieco skrzywiła minę. Ona nie panowała nad tym, od kiedy matki zabrakło przestała być sobą. Nigdy nie czuła potrzeby stania się lepszą. Nakazy i zakazy były dla słabych a ona…ona nie mogła do nich należeć. Była sama i tego się trzymała. Warunek jaki postawił nie był jakoś wielki. Swoją drogą…obiecać mogła. A tyczyć się to miało raczej tego co przed nimi. Więc…nie będzie musiała chyba się tłumaczyć z przeszłości…chyba…oby nie musiała. Przez moment się zawahała ale ostatecznie uścisnęła dłoń ojca. Gdy jednak ten ją przyciągnął do siebie by uściskać odruchowo spięła się w sobie i warknęła odpychając go od siebie.
- Żadnej bliskości…uprzedzam.
Ostrzegła bo jednak nie bardzo potrafiła okazać czułość czy bliskość wobec innych. Nawet jeśli byliby to bliscy. Wani nawet nie znała, był jej ojcem ale gdzie ona miałaby się przytulać do kogoś…od kiedy pamięta tuliła się tylko do matki a tak. Tak pozostała odosobniona i trzymała się z dala od innych. Nie ukazując nikomu żadnych uczuć. Jedyne co można było od niej otrzymać to cios między oczy.
- Będzie to na pewno trudne, od kiedy pamiętam zawsze ktoś stawiał warunki, zawsze ktoś mówił co mam robić…swoją drogą…zaczynamy nowy rozkład. Zapracuj na miano ojca…w końcu nie było Ciebie tyle lat…
Zanuciła jakby nigdy nic podnosząc się z miejsca. Zaciągnęła się powietrzem i uśmiechnęła z tym dziwnym błyskiem w oczach.
- A Ci Twoi towarzysze to swoją drogą przystojni są chociaż? Czy same staruszki. No i gdzie ich odesłałeś?
Zapytała zaciekawiona bo jednak tamci nagle przepadli czy coś a ona miała chęci poznania jego towarzyszy również.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Wania Siergiejev

Wania Siergiejev
Liczba postów : 66
- Dobrze twardzielko, będzie jak chcesz- uśmiechnął się i o dziwo rozumiał ją doskonale dlaczego nie chciała bliskości. W końcu przez długi czas był w podobnej sytuacji.
- Nie ma rzeczy niemożliwych, są tylko trudne do wykonania.- wzruszył ramionami jakby to była błahostka którą da się zrobić od tak.
- Nie zamierzam ci mówić jak masz żyć czy męczyć dupę tym co należy robić a co nie. Będą jednak przypadki w których będę cię prosił o posłuszeństwo. Na przykład w sytuacji zagrożenia.- spojrzał na nią poważnie. Wiedział że nie będzie sensu rzucać nakazami i zakazami na lewo i prawo. Skończyła osiemnaście lat a przynajmniej tyle powinna mieć według obliczeń w głowie.
- Domyślam się że z kontrolą może być różnie, jeżeli będziesz chciała mogę przekazać ci moją wiedzę na ten temat, w przyszło szłości rzecz jasna- nie zamierzał jej przymuszać do treningów. Nie to ona musiała w końcu chcieć pomocy, aż za dobrze wiedział że nie da się pomóc osobie która tego nie chce.
Nagle zakrztusił się swoją śliną kiedy padło pytanie o atrakcyjność wilków w stadzie. Bądź co bądź w jego umyśle była małą dziewczynką która potrzebuje opieki.
- Tego… noo…- Nie wiedział jak ma się ugryźć za to. Nagle ugryzł się w język tak by nie zdradzić się co mogło grozić potencjalnemu nie właściwemu wyborowi córki. Z resztą czy dla ojca córki nigdy nie było tak że każdy potencjalny facet to niewłaściwy wybór do momentu kiedy ten nie będzie w stanie chodź usiąść w szranki do picia alkoholu z przyszłym teściem?
- Nie mnie oceniać atrakcyjność mężczyzn- w końcu się roześmiał się mówiąc to zamiast swoich myśli na głos. Jednocześnie zostawiając myśli o przesłuchaniu niczym agent KGB przyszłego wybranka jego córki. Może i nie czuła się jak córeczka tatusia ale w tym momencie odpalił mu się instynkt a on sam nie chciał jeszcze mówić wprost że nie pozwoli jej skrzywdzić, mentalnie czy to fizycznie.

Tessa Fisher

Tessa Fisher
Liczba postów : 104
O dziwo, nie zareagował jakoś przesadnie oburzony. Wręcz przeciwnie. Roześmiał się co totalnie ją zaskoczyło. Ostatnio każdy tylko wyskakiwał z łapami a wtedy eh…kończyło się mordobiciem. No ale nie jej to oceniać…ona tylko reagowała na to jak zaczęli z niej drwić etc. Nic więc dziwnego, że tym razem była totalnie zaskoczona. Propozycja Wani jakoś nie przekonywała na razie Tessy, miała ona swoje zdanie w tym temacie i przynajmniej na tą chwilę była zdania, że nikt nie jest w stanie jej pomóc nie ważne jak bardzo by się starał. To była jej wina, jej problem i jej życie. Musiała sobie radzić sama. Sama i tylko sama. Chociaż kto wie, co będzie teraz. Może gdy w końcu ma u boku ojca. Może nie będzie już tak bardzo źle. Tak czy inaczej, kto nie ryzykuje ten nie je śmietanki z owocami!
- Kiedyś…może…
Wzruszyła ramionami totalnie obojętnie bo nie była przekonana do tego za żadne skarby świata. Jakoś nie widziała siebie w tym wszystkim. Jej celem było po prostu schronienie tyłka i nie zdziczenie do końca. Chociaż musiała przyznać, że rozmowa z mężczyzną coraz bardziej zaczynała się jej podobać. Nie dość, że rozumiał ją bez słów, to jeszcze dał jej jeść! Ha to dopiero coś! Nie musiała walczyć o to by w ogóle coś zjeść.
- To w takim razie ja to zrobię…gdzie są?
Zapytała zaciekawiona oczywiście żartując mimo to uśmiechnęła się pod nosem jakby nigdy nic. Czy go prowokowała? Owszem, po części będąc ciekawa jego reakcji. Widziała to spojrzenie, tą mimikę i zakłopotanie. Czuła, że będzie się działo i to nie raz. Wania miał w sobie to coś, co zawsze chciała w ojcu. Czyżby to się w końcu udało? Czyżby w końcu miała przed sobą takiego ojca, o jakim zawsze marzyła? W sumie miała…troskliwego, martwiącego się ojczyma, jednak jego nie potrafiła zaakceptować wiedząc, że gdzieś w świecie jest jej biologiczny.
- Jeśli nie macie się gdzie podziać to możemy zostać tutaj…nie jest w sumie jakoś przytulnie, ale da się przeżyć przez jakiś czas.
Zaproponowała Wani bo jednak gdzie mieliby pójść? Tutaj przynajmniej mieli dach nad głową, mogli zostać, wypocząć etc. A potem się okaże co dalej.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Wania Siergiejev

Wania Siergiejev
Liczba postów : 66
- Wysłałem ich na poszukiwanie mieszkania i rozeznanie się terenie.- Wzruszył ramionami. W końcu co jak co ale od jakiegoś czasu przyzwyczaił się do tego że ma wygody współczesnego świata. A co najważniejsze miał zasoby ku temu by takie mieszkanie zdobyć. W końcu podejmowali się różnych działań by zdobyć pieniądze potrzebne na ewentualne kolejne inwestycje. W ten sposób np Wania mimo że nie wyglądał miał udziały w firmie produkującej szkocką.
- Ja z chęcią się zatrzymam reszta pewnie będzie wolała poszukać swoich czterech ścian. Chodź kto wie. Ja za nich decydować nie będę. Znając życie i tak pewnie nazajutrz się pojawią.- wzruszył ramionami. Domyślał się że stara się go sprowokować jednocześnie poddając jakiemuś dziwnemu testowi który póki co nie był dla niego jasny.
- No cóż zabronić oceniać ich pod względem atrakcyjności to ja ci nie zabronię.- wzruszył ramionami z dziwnym uśmiechem. Co jak co wiedział że nie narażą się na gniew jego. Zbyt dobrze go znali mimo, w końcu mimo że był alfą od roku to znał ich nieco dłużej oni z resztą też. A nawet jeżeli no to cóż dalej perspektywa przesłuchania była dla niego kusząca.
- A poza tym do czasu aż nie wrócą można się lepiej poznać. A co sprawniej nie sprzyja zapoznawaniu się jak…- Nagle znów jego ręka zagłębiła się w sakwie i chwilę coś szukał by z zadowoleniem wyciągnąć szklaną butelkę. Etykieta na niej była dość stara i było coś napisane na etykiecie w cyrylicy.
- Jedne z białych kruków który czekał na specjalną okazję.- stwierdził wyszczerzając zęby z zadowoloeniem.

Tessa Fisher

Tessa Fisher
Liczba postów : 104
Do wygód łatwo idzie się przyzwyczaić, nic więc dziwnego, że czegoś brakowało mężczyźnie. Jednak przesiedzenie w chacie z dala od innych na razie było najlepszym wyjściem przynajmniej na czas poznania się tak bardzo dogłębnie. Informacja o szukaniu lokum tamtych dwoje czy może i więcej…nie wiedziała w końcu z iloma przybył nie zrobiła jakoś na niej wrażenia. Wybyli spoko. Zobaczymy jak to wszystko się potoczy z czasem. Uśmiechnęła się delikatnie na słowa ojca i skinęła głową. Czuła się coraz bardziej na luzie i pewna tego, że nic…nic nie może się jebnąć od tak.
- Fakt, możemy poznać się zdecydowanie bliżej…więc hm…pytaj. Masz do nadrobienia osiemnaście lat tatku.
Przyznała podając mu faktyczny wiek tym samym odganiając wszelkie myśli kłębiące się gdzieś w jego głowie. Już miała coś dodać jeszcze gdy nagle zaczął grzebać w torbach. A gdy wyciągnął trunek uniosła brew. Czyżby szykowała się popijawa? Oj tatku…trafiłeś w idealny punkt! Jeden zero dla Ciebie!
- Widzę, że wiesz jak zacząć rozmowę.
Zaśmiała się pod nosem i czekała na pytanie jednocześnie siadając ponownie u boku ojca w oczekiwaniu na to co będzie dalej. Jakie zada jej pytanie, czy będzie miała tyle samozaparcia w sobie by odpowiedzieć szczerze czy może przemilczy?
- No to tak…popitę mamy…ale zagrychy niestety. Gdybym wiedziała, że poznam dzisiaj własnego ojca pewnie skołowałabym jakieś mięsiwo własne czy coś…albo marynowane uszka..
Zaśmiała się pod nosem obserwując jego reakcję. Nad wyraz był spokojny jak na tą chwilę.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Wania Siergiejev

Wania Siergiejev
Liczba postów : 66
Kiedy usłyszał o zagryzie uśmiechnął się pod nosem. W końcu pochodził z Rosji a jak rozjsa to… po raz kolejny sięgnął do torby i wyciągnął słoik z kiszonymi ogórkami. Otworzył go bez większego problemu a zapach kiszonki uderzył nagle ich nozdrza.
- Jako że to wódka prosto z Rosji, to najlepszą zagrychą będą ogóreczki- Roześmiał się stawiając je obok nich i wyciągając od góry zieleninę tak aby łatwiej można było wyciągać ogórki. Po tym czynnościach klepnął w dno butelki i otworzył ją. Upił porządny łyk po czym podał butelkę córce.
- Raczej proponowałbym żebyś to ty pierwsza zaczęła zadawać pytania no ale skoro już ja mam zacząć to może zaczniemy od czegoś prostego. Największy przypał jaki zrobiłaś matce to?- stwierdził z prawdziwą ciekawością. W końcu musiał wiedzieć na co się przygotować prawda? Może znalazłby wtedy jakiś złoty środek na przyszłość tak by nie rozpętała się po między nimi wojna. No tego na pewno by nie chciał chodź zdawał sobie sprawę z tego że może się to wydarzyć kiedyś.

Tessa Fisher

Tessa Fisher
Liczba postów : 104
Zapach ogórków trafił jej do nosa w mig. Zaciągnęła się nim niemal od razu. Przypomniało się jej wówczas to, jak wspólnie z mamą i babcią wybierały ogórki na targu. Jak babcia pomagała zanosić zakupy do domu i wspólnie z mamą ogarniały kiszoniaki. To były czasy. Mała wówczas Tessa nie bardzo wiedziała po cholerę mamie zapasy ogórków kiszonych ale teraz, gdy była już dorosła wiedziała, że bez dobrej zagrychy pić się po prostu nie da…no i nie wypada. Zawsze jakieś “wyjście” z opresji musi być. Uśmiechnęła się pod nosem na wspomnienia.
- Mama zawsze kisiła ogórki. Swoją drogą…sam je robiłeś czy kupne?
Zapytała zaciekawiona po czym sięgnęła za ogórkiem. Pierwszy ktoś posmakować musiał, a że ona uwielbiała smakować jako pierwsza nie wyobrażała sobie innej możliwości!
Na pytanie ojca niemal zakrztusiła się ogórkiem i przeniosła wzrok na ojca. No tak…obiecała szczerość. Szlag by to…westchnęła pod nosem.
- Gdy nie chciała mi zdradzić kim jesteś spakowałam swoje rzeczy i powiedziałam że ma spierdalać i wynoszę się do Ciebie bo ona mi zabrania spotkania się z Tobą. Oczywiście spakowana byłam, zabrałam jej nawet pieniądze i ruszyłam do wyjścia. Miałeś widzieć jej minę wtedy. Wpadła w totalną furię. Zaczęłam się wtedy drzeć, że w domu jest wilk. Zbiegła się sąsiadka, która zadzwoniła po hycla…
Zaśmiała się pod nosem chociaż wówczas nie bardzo było do śmiechu wpierw jej matce, a potem jej samej jak ta nałożyła na nią karę. Niestety wszystko tamto co było i się działo, minęło. A ona teraz pozostała w sumie z jednym rodzicem. Jedynym i jedynym jakiego posiadała.
- Teraz moja kolej…Czemu nie uparłeś się i nie odnalazłeś mnie prędzej? Rozumiem, że się bałeś ale no ej…jesteś wilkołakiem tak jak ja…mama…no serio nie miałeś jaj by mnie zabrać ze sobą?
Zapytała bardzo…bezpośrednio nie pierdzieląc się w łagodne podejście. Niestety taka była Tessa…częściowo wychowana przez “ulicę” częściowo przez obce wilkołaki, obce watahy i klany. Każdy chciał w niej coś zakorzenić z czego ostatecznie wyszła wielka mieszanka.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Wania Siergiejev

Wania Siergiejev
Liczba postów : 66
- Sam robiłem, jest to tradycyjny przepis jeszcze z czasów ZSRR- Stwierdził uśmiechając się. Sięgnął po ogórka po czym wgryzł się w niego, a następnie wybuchł śmiechem na to do czego się przyznała.
- Poważnie? Hycel?- powiedział rozbawiony oczyma wyobraźni widząc sobie jak to jego hycel próbuje złapać, nie zdając sobie sprawy z tego że no to nie najlepszy pomysł. Zanim odpowiedział pociągnął kolejny porządny łyk. Co jak co ale Wania umiał pić i lubił wypić co było zdecydowanie widać. Przezroczysty płyn rozlał się po gardle pozostawiając przyjemne dla Wani ciepło.
- Miałem jaja. Problem w tym że twoja matka zdecydowanie zbyt dobrze mnie znała i gdy tylko domyślała się że mogę się pojawić u progu jej drzwi to zmieniała lokalizację pobytu. I cały proces poszukiwań zaczynał się od nowa. Z resztą w momencie kiedy się okazało że spaliśmy razem, twój dziadek doprowadził do tego że całe stado odwróciło się ode mnie. Ba nawet twoja matka nie chciała mnie znać. Nie wiedziałem wtedy co się dzieje, czułem się zdradzony i odtrącony. Z resztą przez kilka lat ukrywała przede mną że była w ciąży, a gdy dostałem list… w pierwszej chwili nie chciałem w to uwierzyć.- Zatrzymał się na chwilę wracając wspomnieniami do tamtych lat.
- Zbiegło się to z moim osadzeniem się w wataszy w Wielkiej Brytanii w mieście York. Alfa a mój dobry przyjaciel, tworzył tam azyl dla każdego wilka. I tak o to wataha pomagała wielką które z jakiś powodów nie chciały dołączyć do stada. Sporo było przy tym pracy. W tym walki niekiedy. No a potem pojawiła się bardzo stara wataha i jak już ci mówiłem stałem się Afą.- Stwierdził w myślach przeglądając wspomnienia z tamtych lat, które przewijały się w skróconych wersjach z zawrotną prędkością.
- Plus no… jakby to powiedzieć.- Nagle spojrzał jej z poważną miną w oczy.
- Pojawiłem się przed waszym domem kilka tygodni przed tym nieszczęściem które cię spotkało. Widziałem przez okno twojego ojczyma, twoją matkę i ciebie. Wydawaliście się szczęśliwi a ja nie zamierzałem tego niszczyć. Z resztą twoja matka wtedy na chwilę zniknęła przecież chcąc mi wydrapać oczy za sam fakt że się pojawiłem zbyt blisko.- Stwierdził na końcu z lekko skwaszoną miną.
- Ta blizna.- pokazał paskudną bliznę na wewnętrznej stronie lewego bicepsu.
- To pamiątka po tamtym dniu. Twoja matka potraktowała mnie tojadem i naprawdę ciężko było to wyleczyć.- kiedy skończył westchnął ciężko. Czy się spodziewać że może się rzucić na niego jej matka? Owszem, czy spodziewał się że potraktuje go tojadem? Zdecydowanie nie. Nie chciał jej wtedy zrobić krzywdy, nie chciał zranić, ba próbował nawet przemówić jej do rozsądku, ale się nie dało. Z trudem tamtego dnia powstrzymując się od walki z nią, udało mu się zniknąć jej z oczu.
- Po za tym potem spotkałem na swojej drodze wilczycę, żyliśmy razem do momentu aż nie wbiła mi nóż w serce, a potem rozpętała się wojna między watahami o której wspominałem. Miałem załamanie psychiczne, a po walce powróciłem z wilkami na Sybir, by tam przemyśleć sporo spraw.- Odpowiedział mimo wszystko szczerze, starając się wytłumaczyć jej że jego decyzje nie wynikały z tego, że nie chciał jej spotkać a z tego, że los miał dla niego inną ścieżkę którą musiał iść.
Pociągnął kolejny łyk zjadając następnie kolejnego ogórka i chwilę się nad czymś zastanawiał.
- Skoro chciałaś mnie odszukać, jak sobie mnie wyobrażałaś?- stwierdził nagle.

Tessa Fisher

Tessa Fisher
Liczba postów : 104
No takiej odpowiedzi to się nie spodziewała. Przepis z czasów wojennych…to musiało być dobre innej możliwości nie widziała. Już samo to, jak posmakowała było zdecydowanie bardziej…inne…lepsze. Smakowało zdecydowanie bardziej niż te kiszonki jakie miała okazję smakować kupione czy zaprawiane przez matkę i babkę.
- Poważnie…byłam wściekła wtedy na mamę pamiętam, że sąsiadka o mało zawału nie dostała jak zobaczyła przerośniętą bestię w mieszkaniu. Matka wtedy dała dyla przez okno a sąsiadka spanikowana czekała ze mną na mamę. Hycel o mało na zawał nie zszedł jak zobaczył co się dzieje. Długo szukali mamy ale wiadomo nie znaleźli jej.
Zaśmiała się pod nosem wysłuchując dalej słów ojca. Wszystko co mówił zgadzało się z tym co działo się mniej więcej z matką. Co jakiś czas faktycznie wpadała do domu i dostawała fisia wydzierając się, że nigdy nie będą bezpieczne. Ostatecznie jednak faktem było, że wyszła z domu na długi czas. A to co potem się działo…cóż, nie wnikała bo widziała totalnie wściekłą kobietę a to nie wróżyło nigdy nic dobrego. Wówczas to nie ona musiała się przejmować fochami i furią matki a jej mąż. Ojczym Tessy. Słuchała dalej, tego co mówił i uniosła brew na słowa o bliźnie. No tak, czego się spodziewała po matce. Cała ona. Westchnęła cicho i zaśmiała się pod nosem.
- Typowa mama…
Westchnęła pod nosem przyglądając się bliźnie. Musiała przyznać, że całkiem nieźle wyglądał z tą szramą, jakby nie było był całkiem przystojnym facetem. Mogłaby powiedzieć, że szkoda, że taki stary i to jeszcze jej ojciec.
- Jak sobie wyobrażałam…nie wiem, czy chcesz wiedzieć.
Zaśmiała się pod nosem i cicho westchnęła rozbawiona na same wspomnienia o tym wszystkim co o nim myślała.
- Wyobrażałam sobie Ciebie jako starego oprycha, który jeździ na motorze i należy do gangu handlarzy bronią albo podrobami ludzkimi…
Zamruczała cicho i sięgnęła po butelkę w końcu mieli pić, a co to za picie jak na razie gryzła tylko ogórka. Pociągnęła nieco i oblizała usta nieco się krzywiąc. Zdecydowanie dobra flaszka to prawda, ale cholernie droga musiała być nie ma co.
- O cholera, ale kopa to to ma…
Przyznała z zadowoleniem i uśmiechnęła się pod nosem od ucha do ucha.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Wania Siergiejev

Wania Siergiejev
Liczba postów : 66
-To cud że przeżyłaś z jej temperamentem.- stwierdził mocno rozbawionym tonem głosu. Matka a dawna kochanka Wani nie należała do osób spokojnych. Znaczy była spokojna i wyrozumiała do poki nie nadepnęło jej się na odcisk wystarczająco mocno by być w niebezpieczeństwie. Fakt że była wściekła na Wanię prawdopodobnie było spowodowane tym że jej ociec zmienił jej postrzeganie na temat Wani.
Kiedy usłyszał o wyobrażeniu wybuchł śmiechem.
-Po niekąd miałaś rację. Dla ludzi wyglądamy jak jakiś gang motocyklowy.- powiedział powstrzymując się od dalszego śmiechu.
- Stry się zgadza, wygląd oprycha również, no i jazda na motocyklu.- stwierdził dalej rozbawiony. Poniekąd się spodziewał takiej odpowiedzi szczególnie jeżeli miała wtłaczane do umysłu od narodzin że tata jest złym człowiekiem.
- Kopa to to ma. Kiedyś słyszałem że ruski spirytus jest tak mocny że da się odpalić na nie T90. Na szczęście wódka ma nieco mniej oktanów- zażartował sobie na temat alkoholu który właśnie pili.

Sponsored content


Strona 2 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach