Tessa & Wania 04.05

2 posters

Strona 1 z 5 1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Tessa Fisher

Tessa Fisher
Liczba postów : 104
Czas jaki spędziła w lesie, może nie był za długi, ale zdecydowanie na tyle długo była głodna, by w końcu wyjść ze swojej “nory”. Oczywiście, nie typowej nory, w głębi lasu znajdowała się mała chatka, gdzie Tessa mogła skryć swoje cztery litery przed chłodem i głodem. Mieszkała tam może ze dwa…trzy dni nie dłużej. Nie mniej nie było to miejsce gdzie chciała pozostać. Samotność zaczynała jej doskwierać na tyle, że postanowiła wyjść do ludzi. Już była nawet przygotowana, umyta…odzież odświeżona i gotowa do wyjścia! Pozostawało jej tylko odpowiednio zabezpieczyć dom przed niechcianymi lokatorami. Wyszła przed domek i rozejrzała się dookoła i wówczas usłyszała szmer liści, łamanie gałęzi…co u diaska…dopiero co się przebrała! Dopiero co szmaty jakie zdobyła wyprała a nie miała w co się przebrać…jednak odmówić sobie posiłku. Szkoda by było. Powoli niespiesznie zeszła po trzech stopniach i zaczęła nasłuchiwać. Szmery zbliżały się coraz bardziej a ona poczuła zapach wilka. Szlag by to! Jakiś włochacz miał zamiar sprzątnąć jej kolację sprzed nosa?! Nic z tego! Wściekłość w mig w niej się zagotowała i nim się zorientowała już stała na czterech łapach krocząc ostrożnie przed siebie. Zaciągając się zapachem i ostrzegawczo powarkując na znak, że nieproszony gość ma znikać i nie straszyć jej posiłku. Ruszyła przed siebie z zadowoleniem w końcu była na swoim terytorium. To jej miejsce, jej skrawek “domu”. Czas pokazać “przybłędzie” gdzie jego miejsce!


@Wania Siergiejev
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Wania Siergiejev

Wania Siergiejev
Liczba postów : 66
Wania przybył w okolice miast jakiś czas temu wraz z tym co pozostało z jego watahy. Jako Alfa musiał znaleźć bezpieczne miejsce do przenocowania. Poruszał się ostrożnie po lesie w ludzkiej formie. W końcu czego mógł spodziewać się w lesie? Borsuków, lisów, kun? na pewno nie ludzi a tym bardziej wilkołaków. Owszem był zmęczony ostatnie dwanaście godzin spędzili na motocyklach jednak intuicja lub raczej jego dzika natura podpowiadała mu żeby mimo wszystko na nowym terenie miał się na baczności. Wania który był mocno umięśnionym facetem o wzroście dwóch metrów, ubrany był w charakterystyczny dla popkultury motocyklowej, strój. Ubranie głównie składało się ze skóry natomiast na torsie miał założoną jedynie kamizelkę z wielkim wilczym łbem, który był uchwycony w mimice warczenia. Szedł tak lasem gdy nagle coś usłyszał. Zatrzymał się zaczynając węszyć powietrze i natężając słuch. Gdy usłyszał warkot, jego nieco zdziczała natura zareagowała szybciej niż jego myśli. Napiął wszystkie mięśnie obniżając lekko głowę a z gardła wydobył się głośny gardłowy warkot. Coś było jednak w nim innego, sygnał miał być prosty ostrzeżenie. W warkocie było coś jeszcze, władczego, silnego i nieugiętego. Naturalny sygnał że wilk który chciał na niego “zapolować” spotkał się z Alfą. No może nie imponującego stada ale jednak. Kiedy tylko skończył warczeć, ruszył pewnym krokiem w stronę w którym usłyszał dźwięk. Niezależnie od tego czy zostanie zaatakowany czy też nie wiedział że w pobliżu znajduje się kilka osób które czekały na niego, wystarczyło tylko zmienić się i zawyć. Po chwili zatrzymał się przed młodą wilczycą. Przekrzywił głowę w prawo i zaczął jej się przyglądać, jednocześnie zaciągając szybko powietrze. Coś mu tu mocno nie pasowało, jednak nie potrafił określić co.


@Tess

Tessa Fisher

Tessa Fisher
Liczba postów : 104
Nie spodziewała się, że trafi na Alfę. No może i spodziewała się tego, ale nie tutaj, nie w tym miejscu i o tym czasie. Czyżby ostatnia akcja mordobicia okazała się jej zgubą? Zostawiła jakieś ślady po sobie i ktoś za nią szedł…kto to wie! Jednak wracając wspomnieniami do ostatnich akcji to nie zostawiła po sobie niczego co by mogło na nią wskazać. Posprzątała po sobie tak jak zawsze. Więc nie bardzo przejmując się warkotem mężczyzny ruszyła dalej. Im bliżej była, tym bardziej i wyraźniej czuła jego zapach. Gdy w końcu stanęła przed nim jej wzrok padł wpierw na twarz, potem na całą sylwetkę. Nie kojarzyła go, nie wiedziała kim był jakoś przedtem też go nie widziała. Nawet przelotnie więc musiał być tutaj od niedawna. Zbliżyła się na odpowiednią odległość jednak nie na tyle by mógł do niej się zbliżyć. To ona miała być agresorem, ona miała przed sobą kolację nie odwrotnie…chociaż…do diaska ten zapach…mieszał się z wilczym ale co ją to teraz obchodziło? Nie wystraszyła się warkotu, ani postury po prostu podeszła bliżej obnażając kły i będąc gotową do ataku. Zaczęła okrążać mężczyznę niespiesznie, jakby szykując się do ataku. Taksowała go wzrokiem oceniając na jak długo będzie miała mięsa. Tydzień, dwa…może nie koniecznie…kto ją tam wiedział. Ostatnio jadła wtedy kiedy czuła głód, albo wówczas gdy nie wiedziała co ze sobą zrobić. Samotność bywa cholernie męcząca a ona była od dawna sama…traciła czasem świadomość, czasem panowanie a innym razem po prostu krążyła długi czas jako wilkołak nie bacząc na nic. Jednak nigdy nie opuszczała lasu. Otoczyła mężczyznę dwa razy potem zmieniła kierunek okrążania i przygotowała się do skoku, nim ten się zorientował jej szczęka kierowała się prosto do jego gardła.

@Wania Siergiejev
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Wania Siergiejev

Wania Siergiejev
Liczba postów : 66
Kiedy wilczyca się zbliżyła napiął mięśnie jeszcze bardziej. Wodził za nią wzrokiem jednak nie obracał się, nasłuchiwał i kalkulował. Wania miał za sobą sporo lat doświadczenia, widział i przeżył nie jedno. Nie chciał atakować wciąż węsząc zapachy które stały się jeszcze wyraźniejsze. W momencie kiedy wilczyca zaatakowała, otworzył szerzej oczy. Ten zapach. Tak dawno temu czuł go że prawie o nim zapomniał. Nie zdążył jednak się odezwać bo w momencie gdy gdy na chwilę zamyślił się ta już zdążyła się na niego rzucić. Odsunął się lekko by ta zamiast wgryźć się w szyję, ugryzła jego przedramię. Pozwoliło mu to na dwie rzeczy, przede wszystkim zyskał większą kontrolę. W pierwszej kolejności wolną ręką chwycił za górną część pyska i spróbował pociągnąć ku górze tak by naturalnie szczęka się otworzyła co dałoby mu możliwość uwolnienia drugiej ręki. W tym momencie spróbował chwycić ją za podgardle i sprowadzić do ziemi, warcząc na nią z nutą poirytowania oraz kolejnego ostrzeżenia by ta zaprzestała dalszych ataków. Dopiero upewniwszy się że ta przestała się wierzgać odezwał się. Często musiał “dominować” osoby które zapędziły się ze swoją niesubordynacją, tak też było i teraz. Dociśnięcie miało być typowym u wilków pokazaniem że Alfa dalej ma więcej siły i doświadczenia, jednocześnie ostrzegając przed kolejnymi atakami.
-Ten zapach… Tak dawno temu go czułem.- odezwał się z ruskim akcentem w głosie. Coś mu nie dawało spokoju. Cały czas wytężał zakamarki pamięci aż z w rażenia w pewnym momencie ją całkowicie puścił.
- Należysz do rodu VERMA!- Wania gwałtownie wypuścił powietrze. Odskoczył do tyłu jak poparzony i dopiero teraz zaczął oceniać wiek wilkołaczycy. Teraz to on zaczął okrążać ją obserwując ją. Po kilku okrążeniach uświadomił sobie coś jeszcze. Była młoda, bardzo młoda jak na standardy Wilkołaków. Zatrzymał się nagle chwilę nasłuchując. Nagle złożył ustaw w długi, przeciągły wręcz gwizd. A po chwili dało się usłyszeć jak odgwizdanie w kilku miejscach na raz które ewidentnie zaczęło się oddalać od nich.
- Kim jesteś dziecko?- Zapytał kładąc pięści na biodrach oczekująć odpowiedzi. Nie był w stu procentach pewien czy ta osoba która stała przed nim to może być ta którą odpuścił szukania. Po części przez probleme jakie kilka lat temu miał a po części wymykania się mu spomiędzy zaciskających się palców. Jednocześnie niemalże niezauważalnie napiął swoje ciało przygotowując się do kolejnego ataku gdyby ta po wstaniu postanowiła dalej chlastać go zębami. Tym razem jednak nie zamierzał odpuścić

Tessa Fisher

Tessa Fisher
Liczba postów : 104
Nie miała pojęcia z kim ma do czynienia. Gdyby wiedziała, pewnie postarała by się jeszcze bardziej dopiec mężczyźnie, ale niestety. Zmierzyła go wzrokiem nie mając zamiaru odpuścić. Trzymała szczękami najmocniej jak potrafiła, jednak on był zdecydowanie silniejszy. Próby ostatecznie spełzły na niczym, wręcz otworzyła szczęki z pyskiem lądując u stóp mężczyzny. To jeszcze bardziej ją rozwścieczyło, jeszcze nikt…NIKT nie zrównał jej z ziemią! No nie licząc czasów gdy była dzieciakiem, gdzie jeszcze uczyła się tego kim była. Jednak teraz…teraz miała osiemnaście lat i nikt jeszcze do teraz nie zdołał jej pokonać. Miała zamiar spróbować się odbić jakoś i spróbować ponownie gdy padło jej nazwisko. W pierwszej chwili zdębiała. Totalnie ją zaskoczył co było po niej widać. Zaraz też odruchowo poruszała szczęką jakby “ciamkając” coś w pysku. Tego to się ona nie spodziewała. Jednocześnie wróciły wspomnienia mężczyzn, którzy po nią lata temu przybyli zabijając ojczyma i jak sądziła matkę, która przepadła bez śladu. W mig zjeżyła się cała na ciele, czuła wewnątrz niemal palącą furię, jakby docierało do niej, że może za chwile zginąć. Nie wiedziała przecież kim był człowiek przed nią…czy raczej wilkołak. Mężczyzna zagwizdał a ona w tym czasie wróciła do ludzkiej formy. Chwilę później, długą chwilę bo dojście do ludzkiej formy nieco jej zajęło, mógł ujrzeć przed sobą młodą kobietę, o blond długich włosach, o jasnej karnacji, jednak o oczach barwy jego własnych. Mierzyła go wzrokiem chłodnym i nieufnym. Jednak nie miała być to tzw. wyciągnięta dłoń. Oj nie…to dopiero miał być początek tego, co miało się stać. Spojrzała na mężczyznę uważnie lustrując każdy jego gest, zachowanie. Nie odezwała się jeszcze, nie ufała mu. Dopiero po chwili przekrzywiając głowę nieco w bok z miną mówiącą “nie zbliżaj się” odezwała się do Wani.
- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła.
Zadrwiła szczerząc się pod nosem. W końcu co jak co, ale ona nie miała zamiaru się tłumaczyć a już na pewno nie przed obcym człowiekiem.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Wania Siergiejev

Wania Siergiejev
Liczba postów : 66
Wania nigdy nie potrafił być poważny dłużej niż kilka minut. Rana na jego przedramieniu zaczęła już powoli się zabliźniać z resztą i tak nie zwracał na to uwagi.
-Piekło jest nudne. Zwiedziłem je wszerz i wzdłuż i nie ma tam nic interesującego- prychnął uśmiechając się półgębkiem.
Po chwili zmrużył lekko oczy i znów dokładnie jej się przyjrzał.
Rysy twarzy jakby znajome. No i ten zapach Przyszło mu przez myśl. Okrążył ją jeszcze raz po czym stanął naprzeciwko niej. Znów zaciągnął się powietrzem po czym wypuścił je z westchnieniem. Coś wewnętrznie do niego krzyczało.
-Pochodzisz z Irlandi. Słyszę to po akcencie. I jeżeli mnie zapach nie myli, a rzadko myli. Pochodzisz z rodu Verma. Kilka lat temu spotkałem Eoghan odświeżając sobie ten zapach.- Mówił jakby w przestrzeń przed sobą a nie do dziewczyny, próbował sobie wszystko poukładać w głowie. Widział cały wachlarz mimiki zarówno w postaci wilczej jak i teraz w ludzkiej. Coraz bardziej nabierał pewności kto przed nim stoi.
-Jesteś młoda, rysy twarzy jakby znajome, gdzieś już je widziałem tylko nie potrafię określić gdzie- powiedzieć że dziecko jest podobne do któregoś z rodziców to jakby powiedzieć że stworzyło się klona. Zawsze zrodzone dziecko było mieszanką obu rodziców. Posiadało cechy zarówno ojca jak i matki.
Nagle Wania spojrzał jej głęboko w oczy.
- Czy twoją matką jest Mairead?- coś się kryło w tle głosu, mimo że ton był poważny i pewny to sprawne ucho mogło usłyszeć niemal doskonale zamaskowaną nutę niedowierzania.
- I proszę skończ już się puszyć jak fochnięta kotka- Stwierdził nie mogąc wytrzymać widząc jej minę.
- Gdybym chciał cię zabić już dawno bym to zrobił. Nie słynę z zadawania długich i bolesnych śmierci- stwierdził pół żartem pół serio. No cóż co by nie mówić Wania od zawsze był wyrzutkiem i zawsze musiał radzić sobie z ewentualnymi atakami. Zawsze przez to twierdził że najlepszy napastnik to taki który gryzie piach. Tu jednak gdyby nie zainteresowanie znajomym zapachem który czuł, już dawno pewnie by gryzła piach. Na wszelki wypadek jednak był przygotowany na wszystko.

Tessa Fisher

Tessa Fisher
Liczba postów : 104

Widać, miała coś z ojca. Tak jak i On, ona również nie umiała długo trzymać powagi, albo wpadała w szał (już w szczególności ostatnio przez brak watahy) albo wpadała w humorki, które kończyły się albo mordobiciem, albo dobrą popiajwę, która kończyłaby się pewnie kilka dni później. Oczywiście suto zastawiony stół ludziną to podstawa!
- Czyżby? Może nie wszystkie szare zakamarki Pan zwiedził. Słyszałam, że piekło jest cholernie intrygujące.
Odpyskowała jakby nigdy nic, zaczynając się całkiem dobrze bawić. Gdy wypowiadał jej rodowe nazwisko, gdy wspominał o zapachu niemal dostawała szału. Zacisnęła zęby zaciskając jednocześnie pięści.
- Co moja matka nie dobiła tamtego gnoja? A może to Ty tam byłeś co? Mordercy bez krzty szacunku.
Parsknęła jednocześnie przyznając się do swojego pochodzenia ale i tego, kim była. Nieświadomie warcząc nie opuszczała gardy.
- Ten skurwiel przysłał teraz Ciebie z nadzieją, że dokończy roboty? Spierdalaj…dam Ci fory…
Warknęła mierząc go chłodnym wzrokiem. Tym, którym mierzyła go zapewne jej matka jeszcze wiele, wiele lat temu gdy chciała z nim po prostu się zmierzyć. Jednak Tessa nie miała zamiaru na zabawy…ona była gotowa rozszarpać na kawałeczki.
- Nie mów, że interesujesz się młodymi dziewczętami…stary i zboczony…byś się wstydził.
Zakpiła coraz bardziej czując się swobodnie. Jednak wszystko prysło gdy padło imię jej matki.
- Nie waż się wypowiadać jej imienia. Nigdy więcej…
Warkot był coraz bardziej głośniejszy, czuła jak powoli trafi znowu panowanie nad sobą, jak jej wilk pragnie znowu wolności, jak krew buzuje w niej niczym po wypiciu kilkunastu energetyków.
- Może Ty nie chcesz…ale ja nie jadłam…dawno…
Wyszczerzyła się z kpiną i zaczęła znów go okrążać to w jedną, to drugą stronę. Od, tak dla zabawy…jeszcze chciała się nieco pobawić..chociaz mama mówiła, że jedzeniem się nie powinno bawić, ale jej tutaj nie było…kto jej zabroni?
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Wania Siergiejev

Wania Siergiejev
Liczba postów : 66
Uśmiechnął się na jej słowa.
- Uwierz mi na słowo. Piekło jest mało interesujące- Stwierdził z udawaną powagą.
- I nie mów do mnie per pan. Jestem Wania. To że mam dwa wieki na karku nie znaczy że trzeba mi o tym przypominać- Roześmiał się. Wania czuł się swobodnie. W końcu stała przed nim nie doświadczona wilkołaczyca. A przynajmniej nie tak doświadczona jak osoba która zdecydowanie za długo już stąpała po świecie.
-Nie dobiła?- przekrzywił głowę z zainteresowaną miną. Przez chwile się nad czymś zastanawiał po czym doszedł do wniosku że ona nic nie wie.
- Ona ich zmasakrowała. Nigdy nie wysłałbym swoich ludzi po to by siłą kogoś wyciągnęli- powiedział nieco rozbawionym tonem głosu.
-Nigdy nie miałaś wrażenia że gdzieś na skraju wzroku ktoś obserwuje sytuację? Pomaga w momencie najgorszego bagna? Ta dwójka która pojawiła się przed domem Mairead to były mało doświadczone wilki które chciały wymusić na mnie pewne akcje.- Wzruszył lekko ramionami jakby to co już się wydarzyło było mało istotne.
Reakcja dziewczyny nieświadomie zdradza więcej niż mogła się spodziewać. Często odpowiednio podsycając ogień można było kontrolować rozmowę tak by wyciągnąć z niej więcej niż się niektórym wydawało.
- Mam nie wypowiadać imienia osoby która mnie uszczęśliwiała? Przez którą chodź przez krótki czas mogłem nazwać jakieś miejsce na ziemi, swoim domem?- Stwierdził poważnym tonem zbliżając się do niej pewnym krokiem lekko unosząc głowę, wciąż patrząc jej w oczy. Tym razem spojrzenie nie było głębokie było przeszywające jak wtedy gdy Alfa chciał podporządkować sobie członka stada.
- Mało tego która wskutek konserwatywnego myślenia twojego dziadka została wyrzucona z domu? Która odwróciła się ode mnie? A która w końcu zrodziła na świat moją córkę?- Tak Wania był już pewien widział jej mimikę gdy zaczął się potok słów. W tym czasie staną już na wyciągnięcie ręki od niej. Czy było to niebezpieczne? Jeszcze jak. Czy Wania był gotów na atak furii? Jeszcze jak! w końcu musiał umieć uspokajać młode wilki gdy jego stado posiadało kilkunastu członków.

Tessa Fisher

Tessa Fisher
Liczba postów : 104
Nie słuchała słów jakie padały, dla niej nie miało to znaczenia, nie miało do czasu. Nie wiedzieć kiedy mężczyzna zaczął coś bredzić o tym, że nie wysyłał nikogo, że przecież ktoś ciągle ich pilnował. O co u diaska chodziło?! Owszem wiele razy czuła, że coś jest nie tak…ale do diaska jak?! O czym on mówił?! Dopiero po chwili zaczęło do niej docierać. To uczucie, że ktoś ją obserwuje, że ktoś za nią chodzi. A potem ten list, mówiący że jest jego córką…ale jak się zwał nie pamiętała była wtedy wściekła na matkę, no i była młoda…nie pamiętała imienia jakie padło w liście. Jednak to wszystko co mówił, było tak cholernie realne, a co najlepsze zgadzało się ze wszystkimi wspomnieniami! Chociaż..chwila, jeśli obserwował to wiedział o wszystkim! A jeśli nie…powinien pamiętać o liście, o tym że pisał lata temu. Zamilkła na moment, a potem jakby nigdy nic cofnęła się nieco w tył.
- Tak uważasz? A skąd pewność?! Myślisz, że Ci uwierzę?
Zaśmiała się z drwiną, chociaż gdzieś tam poczuła nutę niepewności tym bardziej że za dużo faktów składało się w całość.
- Skoro tyle wiesz, sam nas obserwowałeś…sam pilnowałeś kiedy uderzyć w czuły punkt. Zbieranie informacji to nic wielkiego i trudnego.
Parsknęła jednak nie mogła nadal być pewna tego, że to co mówił mogło być wyssane z palca. Z jednej strony chciała by tak było, z drugiej…bała się własnej reakcji gdyby okazało się, że to on jest jej ojcem. Co wówczas zrobi? Jak się zachowa? Nie miała pojęcia, wszystko było takie niepewne i cholernie męczące. Jednak to wszystko co mówił, to wszystko co wiedział, znał dziadka i jego podejście, wiedział co się wydarzyło w rodzinnym domu, wiedział…na domiar wszystkiego nie pojmowała czemu nie przyszedł sam do nich, czemu je zostawił mimo wszystko. Jego pewne kroki i to spojrzenie zaczynało drażnić Tessę, która nie tylko czuła się teraz niepewnie, ale i cholernie nieswojo. Tak jakby właśnie ktoś próbował ją sprowadzić do pionu. To sprawiło, że z gardła wilkołaczycy wydobył się warkot a ostre paznokcie, które teraz były zdecydowanie dłuższe niż powinny u normalnej kobiety wymierzone zostały prosto w twarz Wani z zamiarem przeorania mu tej cholernie przystojnej gęby.
- Jeśli myślisz, że to Ci coś pomoże to się mylisz…
Zadrwiła śmiejąc się pod nosem, co w sumie planował? Chciał ją jakoś przekonać do siebie czy co? Przecież żyła od dawna sama, musiała zawsze sobie radzić a teraz co…Warkot przemienił się w wściekłe wycie, jej furia przybrała na sile więc nim się zorientowała już próbowała dopaść do jego gardła. Znów chciała rozszarpać krtań byle poczuć błogi spokój i wyciszenie.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Wania Siergiejev

Wania Siergiejev
Liczba postów : 66
Wania obserwował każdy jej subtelny ruch, napinające się mięśnie. Widział że wyrzucając z siebie tyle informacji na raz może ją wprowadzić w gniew. Szczególnie że przecież nie był wcale najlepszym ojcem. Właściwie to nie był w ogóle ojcem, wiadomość że ze związku wyszło coś więcej… i to dosłownie, strasznie go dobiła. W tamtym czasie do końca nie był gotów na to by stać się ojcem. Dziś? no cóż miał trochę czasu na przemyślenie tego i owego. Pierwsze spotkanie wyobrażał sobie nieco inaczej, w sensie mniej krwawo.
- Wilki które przyszły po ciebie miały na celu zaszkodzić mi. W tym czasie byłem bardzo blisko Alfy stada które przejąłem. Wystarczy ci wiedzieć że miały na celu sprowokować mnie do zabicia mojego przyjaciela. I poniekąd tak się stało gdy usłyszałem co się wydażyło.- Powiedział cicho z nutą wstydu za czyny które się wydarzyły w przeszłości.
- Nie mogłem się pokazać osobiście!- Warknał z irytacją. Świat nie był tak prosty jak zasugerowała dziewczyna.
- To sprowadziło by na was jeszcze gorsze nieszczęście. Rozumiem twoją matkę że nie chciała byś wiedziała o mnie, z resztą było to łatwiejsze niż powiedzieć. Hej twój ojciec cię spłodził gdy nie należał do żadnego stada, który zamordował wilki które chciały dać mu nauczkę za według nich bezczeszczenie ich praw. A tak poza tym to jest włóczykijem który przez większość życia szuka swojego miejsca na ziemi.- dalej jego głos był poirytowany. Nie chciał kłótni ale widać wdała się w niego bardziej niż myślała.
Nagle musiał zrobić unik. Był jednak za blisko a atak był na tyle wyprowadzony z zaskoczenia że jedyne co udało mu się zrobić lekko się odchylić do tyłu jednak paznokcie rozcięły mu policzek po którym popłynęły stóżki krwi. Nie było czasu na zastanawianie się co dalej. Zdecydowanie młoda wilkołaczyca wybuchła jak dwa Wezuwiusze. Wania odskakiwał przez chwilę robiąc uniki, po czym jego ciało nagle zaczęło rosnąć, owłosienie nagle pokryło jego całą skórę a twarz wydłużyła się. Nad dziewczyną górował czterometrowy Crinos. Podniósł wielką łapę po to by zrobić cios który miał skupić jej uwagę. Była to jednak zmyłka by móc ją pochwycić i podnieść w powietrze.
-Uspokój się.- Wydobył się ledwie zrozumiały warkot z gardła olbrzyma. Tym razem już nie zamierzał się hamować z okazaniem swojej siły. Jego silny instynkt przejął stery i tak oto skończyły się pokojowe próby podporządkowania sobie młodszej od siebie wilkołaczycy. Nie chciał jej krzywdzić jednak gdyby ta dalej miała zamiar się rzucać na niego, on nie zamierzał dawać się pokroić. Czysty dziki instynkt prowadził go do jednego scenariuszu podporządkuj się albo uciekaj.

Tessa Fisher

Tessa Fisher
Liczba postów : 104
Przez moment totalnie wszystko odcięła od siebie, tak jakby to wszystko co mówił nie docierało do niej, ale docierało i to za dobrze. Jednak ciągle nie potrafiła pojąć tego wszystkiego, ciągłe wpajanie komuś, że “tata jest złym człowiekiem” nie przynosiło pozytywnych relacji typu “ojciec-córka” czy odwrotnie. Tessa miała uraz od małego, wpierw nienawiść kierowała ku ojczymowi, który naprawdę pragnął jej szczęścia i robił wszystko by jej zapewnić to, czego nie otrzymała od Wani, jednak ona chciała prawdziwego ojca. A gdy go miała przed sobą, czuła wielką wściekłość, wręcz furię, która aż prosiła się o mordobicie. Kiedyś mogła to wykorzystać do bijatyk w klubach, czy dorobieniu sobie jako bramkarz, w końcu takich jak ona to ze świecą szukać. Niestety nie trwało to długo bo raz, była wówczas nieletnia i szybko doszli do prawdy, a dwa była za bardzo agresywna. Tyle razy wyobrażała sobie czas, co by było gdyby…a teraz, gdy ten czas nadszedł jedyne czego pragnęła to wyładowania frustracji. No i się jej po części udało…już gdy poczuła zapach krwi, poczuła satysfakcję, niemal jak wampir pragnący poczucia jeszcze odrobiny tego życiodajnego soku, jednak jej było ciągle mało…ona chciała czegoś więcej. Poczucie, że to jest jej ojciec, że to ON jest tym, którego zawsze chciała zobaczyć, że to On powinien był być przy niej od wielu lat jakoś nie ułatwiał sprawy. Warknęła gardłowo tracąc panownie nad sobą. Warkot i charczenie wydobywające się z gardła Tessy było jedynym co w tej chwili była w stanie z siebie wydusić. Nim się zorientowała dostrzegła lecącą w swoją stronę łapę, a zaraz potem unosiła się w powietrzu, co sprawiło, że poczuła się jeszcze bardziej niepewnie. Przez ułamek sekundy dotarło do niej, że nie ma z nim szans. Warkot i głos jaki usłyszała początkowo nie pozwolił jej na dojście do siebie na tyle, by się uspokoić. Przez moment się szarpała, ba próbowała nawet dziabnąć ojca. Ostatecznie jednak wykończona i zmęczona jak cholera opadła z sił podporządkowując się jego woli.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Wania Siergiejev

Wania Siergiejev
Liczba postów : 66
Przejęcie przez pierwotne instynkty miało pewien mankament. Mianowicie zatrzymać strumień instynktów które nim kierowały były naprawdę silne i odkąd spędził kilka pełni w samotności było mu ciężko powrócić do normalności. Przez chwilę jego ręka zacisnęła się mocniej na dziewczynie i dopiero jej mimika sprawiła że coś dotarło do Wani. Poddała się, nie było potrzeby dalej używać siły, no ale przecież nie da się tak po prostu po prostu ruszonej raz lokomotyw, od tak zatrzymać. Widać było że Wania walczy sam ze sobą. Nagle puścił dziewczynę jakieś pół metra nad ziemią po czym wściekle warknął. Zapach jego rodziny docierał do jego mózgu i część odpowiedzialna za normalne pojmowanie w końcu powoli zaczynała działać. Odwrócił się do dziewczyny i zamachnął się pazurami na pobliskie drzewo które może w obwodzie miało maksymalnie z 30 cm. Pierwszy zamach wyrąbał w drzewie sporą dziurę, drugi powalił drzewo. Przez chwilę jeszcze warczał po czym nagle jego wzrost zaczął maleć aż w końcu upadając na kolano zmienił się z powrotem w ludzką postać. Pozostał przez chwilę w tej pozycji, przemiany nie należały do najprzyjemniejszych szczególnie gdy zmieniało się w wielką bestię. Dopiero po paru minutach wstał i otrzepał się z ściółki leśnej.
-Przpepraszam.- powiedział jedynie patrząc gdzieś w pobliżu dziewczyny. Jako ojciec wiedział że nie mógł dać się ponosić swoim emocją. Natomiast nie do końca można było stwierdzić za co przeprasza za tą akcję z Crinosem? Za brak obecności? Za to kim był? Ciężko było określić. Nagle odwrócił się i zaczął iść w miejsce z którego przyszedł.
-Nie powinienem cię tak nachodzić. Gdybym wiedział, lepiej bym się przygotował do spotkania- powiedział już nie patrząc na nią. Było mu jednocześnie wstyd i żal że ich historia nie potoczyła się zgoła inaczej, no cóż los bywa kapryśny Wania wiedział o tym już od bardzo dawna.

Tessa Fisher

Tessa Fisher
Liczba postów : 104
Potrzebowała chwili nim doszła do siebie, zdecydowanie dłużej niż jej ojciec. Mimo to starała się jakoś pozbierać, pierwsza furia osłabiła się na tyle, że mogła pozbierać myśli, mogła się jakoś ogarnąć. Jeszcze nie miała na tyle sił by się odezwać więc gdy przemówił i zaczął kierować się w drogę powrotną z trudem bo trudem ale szepnęła wiedząc, że i tak ją usłyszy.
- Masz zamiar znowu spierdolić? Znowu zostawisz mnie samą jak poprzednie lata…niezły z ciebie ojciec.
Fuknęła ostatecznie prostując się i próbując odkaszlnąć. No co jak co, ale zostawienie jej teraz na pewno by go przekreśliło i to na dobre. Była jego córką, krwią z krwi i jeśli to jaka była było, częścią tego kim był jej ojciec nic dziwnego, że nawet teraz odpyskowała.
- Jeśli tak masz zamiar naprawić wszystko to gratuluje podejścia.
Mruknęła siadając na ganku jednocześnie odrzucając nieco głowę w tył. Czy była zła na niego? Nie…podziwiała go, a nawet gdzieś tam poczuła dumę, że okazał się być jej ojcem. W końcu nie sądziła, że może posiadać ojca i to jeszcze alfę. No tego by się nie spodziewała w najśmielszych snach. A jednak, stał przed nią, w pełnej okazałości.
- Matka zawsze stroniła od opowiadania o Tobie.
Zaczęła nieco niepewnie starając się jednocześnie nie denerwować już tak bardzo. Było minęło, czas najwyższy spróbować wszystko odbudować, poznać ojca, rodzinę…zacząć od nowa wszystko to, czego nigdy nie miała.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Wania Siergiejev

Wania Siergiejev
Liczba postów : 66
Kiedy usłyszał jej słowa zatrzymał się gwałtownie. Dreszcz przeszedł po jego plecach. Miała rację, ruch który wykonał był chujowy i nie przystoił mu jako alfie. Cholera jasna co tam alfie, przecież był przede wszystkim ojcem a co by nie mówić hierarchia lojalności Wani zawsze była bardzo prosta. Najwyżej zajmowała rodzina potem Wataha a na samym końcu przyjaciele. Mruknął z niezadowoleniem na siebie, przemiana najwyraźniej musiała nieco przytępić jego zmysły. Chwile nad czymś się zastanawiał po czym idąc przed siebie, płynnie odbił tak by zatrzymać się po chwili przy niej. Usiadł przy niej wypuszczając powietrze z lekkim westchnieniem. Przemiany chyba nie były przyjemne dla żadnego wilkołaka on zawsze czuł się obity mimo że przecież nie oberwał jakoś mocno. Ba nawet rany już praktycznie się zabliźniły.
-Rozumiem powód dla którego Mairead zastosowała taką a nie inną strategię. Prościej jest kogoś nienawidzić niż tęsknić mając świadomość że gdzieś tam w świecie jest osoba która być może czeka na spotkanie- Stwierdził wzruszając lekko ramionami. Nie miał za złe matce Tessy.
-Nie znam bardziej odważnej Wilczycy niż twoja matka.- W jakimś stopniu chciał ją pocieszyć i wejść już całkowicie w rolę ojca. W sumie do jego umysłu w końcu doszła myśl że kolejną rzeczą jaką się obawiał oprócz masła orzechowego to ojcostwo. Tak długo nie dopuszczał do siebie tej myśli że teraz zaatakowała go ze zdwojoną siłą. Na chwilę zatrzymał się na tym lęku po czym odgonił te myśli jak natrętną muchę która o poranku upodobała sobie chodzić po twarzy.
-Po czekaj chwilę zaraz wrócę. Muszę odesłać te parę wilków które przyjechały wraz ze mną z Syberii. No i przy okazji zgłodniałem zaraz przyniosę moje zapasy- Stwierdził wstając nie bardzo wstając i ruszając w stronę gdzie zatrzymali się z motocyklami. Po paru minutach można było go zauważyć w nowych spodniach które przecież rozwaliły się podczas przemiany Znów na nogach miał skórzane motocyklowe spodnie. Był to jedyny ubiór który miał na sobie. Podchodząc bliżej Tess ta mogła teraz zauważyć liczne blizny a oprócz tego wytatuowaną skórę między innymi słowiańskie symbole odnoszące się do bóstw.
przez ramię miał przerzucone dwie sakwy motocyklowe które zrzucił nieopodal niej. Przykucnął od razu i wyciągnął suszone mięso i rzucił jej porządny kawał.
- Łap. Może nie jest to tak dobre jak świeża ale w jakimś stopniu zaspokaja głód. - stwierdził wyciągając też dla siebie, po czym znów usiadł przy niej.
- Na pewno masz dużo pytań a ja sam nie wiem od czego zacząć, dlatego pytaj- powiedział odgryzając sobie kawał mięsa.

Tessa Fisher

Tessa Fisher
Liczba postów : 104
Czy była gotowa poznać ojca? Nie. Czy go chociaż odrobinę kochała jak to na córkę powinno być? Nie. W końcu nie znała go w ogóle, nie miała pojęcia jaki jest i czy w ogóle będzie w stanie mu zaufać. Nie wiedziała co myśleć o tym wszystkim. Jak w ogóle znalazł się w Paryżu? Co tutaj robił? No i do diaska czemu właśnie tutaj, ten las? Wszystko pewnie by wyrzuciła z siebie w natłoku pytań, gdyby nie to, że postanowił odesłać jakichś ludzi. No pięknie…czyli jednak dobrze czuła dziwne zapachy. Obce dla niej i nadal nie do oswojenia. Niby wiedziała, że swój swojego wyczuje z oddali, ale jednak jakoś tak nie przemawiało to do niej do teraz. Kiedyś to wszystko było łatwiejsze, znaczy…wtedy kiedy miała watahę. Gdy nie była sama. Jednak nie miała zamiaru ciągle słuchać innych. Była wolnym duchem, chciała zemsty i znalezienia winnych śmierci jej bliskich. Czy matka żyła? Nie wiedziała, nie miała pojęcia. Może tak, może nie. Powrót mężczyzny był nader szybki. A to co niósł ze sobą sprawiło że Tessa zainteresowała się pakunkiem jeszcze bardziej. Na wzmiankę o jedzeniu totalnie odleciała. Już nie interesowało ją nic innego jak jedzenie. Odebrano jej możliwość spałaszowania świeżego mięska więc musiała pocieszyć się tym, co dostała. Wpadła w suszone mięso jakby nie jadła od bardzo dawna…poniekąd tak było, a że do tego była głodna to nic dziwnego, że wyglądała jak typowy żarłacz.
- Nie chcę o niej mówić. Jej już nie ma…
Rzuciła między kęsami niewyraźnie. Łykała niemal zachłannie chcąc jak najwięcej zjeść.
- Co tutaj robiliście? Znaczy Ty co robiłeś…jak tutaj trafiłeś z tymi Twoimi ludźmi.
Zapytała po dłuższej chwili, gdy pierwsze pragnienie głodu było zaspokojone. Czy zjadłaby jeszcze? Pewnie tak…ale nie wypadało przeglądać mu zawartości pakunków jakie miał. W końcu nawet nie wiedziała jaki był. Jak zareagowałby na jej zachowanie.
- Jesteś Alfą…od dawna? Ostatni alfa próbował mnie ustatkować…świr. Uciekłam i teraz jestem tutaj. Dziura bo dziura, ale co poradzić.
Dodała przełykając ostatki jakie miała w ustach i oblizując się bo jednak było cholernie dobre, a głodny wciągnie wszystko bez względu czy to za suche, za słone czy może niedopieczone. Byle było!
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Sponsored content


Strona 1 z 5 1, 2, 3, 4, 5  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach