22 III 2023 - Qui tu es, personne ne le sait

2 posters

Strona 2 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
First topic message reminder :

Dwa tygodnie. Równiutkie czternaście dni, które dla jednych nie zmieniały nic, a dla niej zmieniły wszystko. Potłuczony wazon został poskładany, w zupełnie innym kształcie, ale dokładnie takim, jaki być powinien. Teraz tylko trzeba było zaczekać, aż spoiwo między kawałkami wyschnie, scalając je już na zawsze. Podobno gdy kobieta zaczyna nowy rozdział w życiu, drastycznie zmienia fryzurę. Sel nie zamierzała drastycznie zmieniać włosów, choć to zależało od tego, co kto uważał za drastyczne. Czarne włosy nadal sięgały prawie pośladków, lecz teraz zdobyły je pasma bieli, nadające jej dosyć drapieżnego wyglądu, w zestawieniu także z nieco mocniejszym makijażem oczu, uwydatniającym ich migdałowy kształt. Również usta zdobiła mocniejsza szminka niż bywało to wcześniej.
Pierwszą rzeczą, którą zrobiła po przyjeździe, było zamknięcie kasyna na kilka dni. Ot zwykły coroczny przegląd sprzętu, maszyn i ewentualne prace remontowe. Wszelkie maszyny do zdobywania forsy zostawiła profesjonalistom, choć oczywiście bardzo zaufanym. Sama natomiast zajęła się drugą częścią oraz salą treningową. Sporo osób z niej korzystało, więc powinna być odpowiednia... Trochę miała przypominać jej własną w domu, gdzie znajdowało się chyba wszystko, co mogło, wyjąwszy rzecz jasna szarfy, z których tutaj nikt nie korzystał. Problem pojawił się przy montażu, ale i to szybko rozwiązała, wysyłając wiadomość do Ereteina. Czemu do niego? Ot zwykły kaprys.
Także gdy Alexandre raczył przybyć na całkiem uprzejmą prośbę, mógł zobaczyć kompletnie obce stworzenie klęczące do niego bokiem. Pofarbowane w pasemka włosy plątały się po ziemi, trochę zasłaniając twarz, co uniemożliwiało identyfikację jako szefową przybytku. Rozpoznania nie ułatwiały obcisłe legginsy i takaż sama bluzeczka. Żeńskie stworzenie miało również jakiś sweterek obwiązany wokół pasa i było boso. W ogóle nie przypominało Seleny, podklejając coś taśmą.
- Jak już jesteś, to podnieś tamte rury i ustaw pod sufitem, magnes je złapie i trzeba wkręcić śruby. - głos był zniekształcony przez śrubokręt trzymany w zębach, choć odpowiednie narzędzia oczywiście leżały obok wspomnianych rur.

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Alexandre Van der Eretein

Alexandre Van der Eretein
Liczba postów : 137
- Tańczę, dla samej istoty tańca, chwili wyzwolenia, ujścia emocji, wzbudzenia emocji, zaspokojenia głodu duszy. Tańczę, dla matki, którą czasem widzę gdy zamknę oczy, będąc na scenie. Widzę ją, jak patrzy, jak jest dumna, jak zachwyca się tym, że jestem wolny. Widzę ją, jak uśmiecha się, kiedy kolejne występy wywołują oklaski, w końcu widzę ją, jak podchodzi i z uśmiechem podaje mi ręcznik, wodę, gdy upadam ze zmęczenia na deski tej sali. - mimo powagi słów nie było w jego oczach smutku, lecz radość, że udało mu się dokonać tego czego chciała, pragnęła jego matka. Jednak coś psuło idealny obraz, tęsknota czająca się w tle brązowych oczu. - Dzisiejszego wieczoru zatańczysz jednak dla mnie. - dodał z delikatnym uśmiechem. Za tymi słowami jednak kryło się coś jeszcze.

Zaśmiał się - Dziękuje, często to słyszę. - uśmiechnął się nieskromnie. Z wdzięcznością przyjął to, że nie próbowała z nim walczyć, jedynie poddała się chwili, którą projektował. - Zaraz wszystko stanie się dla ciebie jasne. - powiedział cicho, nie chcąc zagłuszyć muzyki. - Wiem, ale pewne sytuacje wymagają, pewnej elegancji. - Ostatnie co widziała przed zamknięciem oczu to jego spojrzenie z delikatnym uśmiechem na twarzy. Gdy zamknęła oczy i pozwoliła, płynąc muzyce i własnemu ciału, przesunął jej dłoń na swój chłodny tors, kładąc swoją dłoń tym razem na wierzchu jej ręki. - Następnym razem. - dodał szeptem tuż obok jej ucha. Przez dłuższą chwilę tańczyli, nie mówiąc nic, nie przerywając melodii, która brzmiała nie dość, że z telefonu, to powoli coraz bardziej z rytmu dwóch ciał. Pod ręką Selena była w stanie poczuć, delikatne, spokojne bicie serca mężczyzny. Po dłuższej chwili melodia ucichła, jednak Alex nie wypuścił kobiety, jak by czekał na kolejny utwór. Ten faktycznie się zaczął. Nieco bardziej dynamiczny, nieco bardziej współczesny, krok Alexandre również, nieco zmienił się, dostosowując się do zmienionego rytmu. - Tęsknisz za nim prawda? - spytał wprost, nie przerywając jednak tańca.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Nie była w stanie stwierdzić, w którym momencie atmosfera się zmieniła, kiedy z flirtu i prowokacji przeszła do wspomnień o istocie tańca i powodów wykonywanych ruchów. Tęsknotę było widać w jego oczach bardzo mocno, nawet jeśli cieszył się z sukcesu, to był tam ten cierń tęsknoty. Po części czuła się, jakby obnażał przed nią swoją duszę, otwierał się, choć ona sama kluczyła pomiędzy, nie chcąc tego robić. Ciepła dłoń delikatnie wsunęła się na jego policzek, w wyrazie pocieszenia. – Ty tańczysz dzięki swojej matce, uczyniłeś jej marzenia swoimi, dla niej nauczyłeś się tego wszystkiego. Mnie moja matka uczyła tańczyć, uczyła też grać i śpiewać, dawać się pochłonąć muzyce. Była klanową artystką, tę muzyczną część mam właśnie po niej. Choć prawdę mówiąc wątpię, żeby była zachwycona moimi teraźniejszymi wyborami. – roześmiała się, szczerze, acz dziwnie miękko, gdy myśli powędrowały do wspomnień. Wspomnień, z których Alex ją wybił, przez co musiała zaprotestować potrząśnięciem głowy. Przygryzła jednak wargę, zastanawiając się, czy zdradzić mu ten kawałek siebie, ale… czemu nie? Nie mógł tego nijak wykorzystać. – Dwa razy w życiu tańczyłam dla kogoś. Dla dwóch różnych ktosiów warto dodać. Pierwszy ktoś pokazał mi świat, którego wtedy nie znałam. I robił to potem za każdym naszym spotkaniem, by w końcu obudzić we mnie nadzieję na coś, co nie jest i nie było to pisane. Drugi ktoś natomiast nigdy nie był wart tańca, który mu ofiarowałam. Ale kto wie… Może będziesz tym trzecim ktosiem. – puściła mu oczko, troszkę figlarnie, ale bez jakichś specjalnych podtekstów. Nie sądziła, że to właśnie Alex wyciągnie z niej tą bardziej ekspresyjną stronę, którą przez ostatnie tygodnie starała się ukryć i zwalczyć.
 
Czasem siłą było właśnie to, by poddać się drugiej osobie i oddać kontrolę. Nie chodziło tu o walkę, a o współpracę jedynie, o poddanie się chwili. – Narcyz. – stwierdziła miękko, ale z nutkami rozbawienia w głosie. Mruknięciem potwierdziła jego następne słowa, nie chcąc przerywać tej delikatnej chwili, pozwalając się prowadzić, zarówno mężczyźnie jak i muzyce. Musiała przyznać, że chłód Alexa wcale nie był niemiły, nawet wręcz przeciwnie, w równe bicie serca w pewien sposób uspokajało, w niespodziewany sposób zdejmując tarczę, za którą się schowała. – Następnym. – zgodziła się, również szeptem, a jej ciało przeszedł delikatny dreszcz. Nadal nie otwierała oczu, pozwalając sobie na chwilę chociaż zapomnieć o świecie wokół, po prostu oddając się melodii, jak kiedyś, gdy życie było prostsze i świat też. Nie otworzyła ich nawet, gdy melodia ucichła. Co ciekawsze, nawet nie próbowała uciec Alexowi, po prostu zostając w tej pozycji, a potem płynnie dostosowując się do większej dynamiki melodii. Jej garda całkowicie opadła, nagłe pytanie wzięło ją więc z zaskoczenia. – Tak. – wyszeptała, jednocześnie otwierając oczy. Tarcza wskoczyła na swoje miejsce, razem z maską. – Nie mam pojęcia, o czym mówisz, Alex. – oznajmiła spokojnie, unosząc brew w udawanym rozbawieniu. Co ciekawsze, nawet nie spytała, kogo miał na myśli.

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Alexandre Van der Eretein

Alexandre Van der Eretein
Liczba postów : 137
- Obawiam się, że mojej również zabawa w chippendale'a by się nie spodobała. Choć z drugiej robię dalej to, co sprawia mi przyjemność. Oddaje się pasji, a to dla niej zawsze było najważniejsze. - mówił spokojnie, a tęsknota zanikła na rzecz radości. Uśmiechnął się, słysząc jej śmiech. Zawsze wolał widzieć szczerą radość niż smutek czy złość. - ten drugi ktoś to twój były mąż prawda? - zapytał. Co do pierwszego ktosia miał nieco wątpliwości. Przychodziły mu do głowy dwie osoby. Dwie osoby w postaci Radnych. Przez lata, widział, jak patrzyła na obu osobników. Nie znał ich przeszłości, jednak miał swoje spostrzeżenia. Postanowił jednak nie wychylać się z żadnym pytaniem, po co miałby się wygłupić nietrafionym strzałem. - Będzie to dla mnie zaszczyt. - uchylił głowę na potwierdzenie swoich słów.

- Może odrobinę - zaśmiał się. Zaufanie, było siłą samą w sobie. Zaufanie w tańcu to konieczność. Pławił się w delikatnym cieple kobiecego ciała. Wszystko, co robił w tym momencie, miało swój cel. On potrzebował informacji, a żeby ja uzyskać, musiał znaleźć wyłom w murze, jakim się osłoniła, uchylić nieco maski, za którą kobieta skrzętnie się ukryła. Praca jako protektor, obserwowanie Ojca w roli dyplomaty, wszystko to nauczyło go jednego, informacja, wiedza to skarb, który również nie miał ceny. Uchylił nieco siebie, powodując to, że kobieta sama zaczęła mówić. Odkrył garstkę informacji, by zrozumieć ciut więcej. Delikatny dreszcz pozwolił mu podejrzewać, że osłony nieco opadły, teraz należało delikatnie podważyć, ostrożnie wyjąc jedną cegłę i zerknąć za mur. W tym celu padło pytanie, na które kobieta, zgodnie z podejrzeniami Alexandre odpowiedziała. Jej odpowiedź wystarczyła, chwila słabości, podczas której pokazała swoją prawdziwą twarz, prawdziwe emocje. Jej odpowiedź dała mu pełne światło na to co podejrzewał. Zniknięcie Radnego nie uszło jego uwadze. Zastanawiał się, czy wyjazd jego szefowej mógł mieć z tym jakiś związek? Teraz miał prawie pewność, że tak było w istocie. Mogła mówić co chciała, jednak był prawie pewien, że gdyby okoliczności byłyby inne, wyjazd Seleny nie przybrałby takiej formy, jaką przybrał. Jego odpowiedzią był jedynie uśmiech, a ona mogła dostrzec w oczach Wampira, że pewne klocki wskoczyły na swoje miejsce. Widział nie raz jak Radny patrzył na Selenę, widział w jego oczach strach, kiedy ona nie patrzyła, kiedy zaś ona spoglądała w jego stronę, wzrok Radnego się zmieniał. Strach znikał na poczet wzroku pełnego miłości, skrytej, jednak miłości.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Lekki śmiech ponowił się, gdy podsumował swoją pracę. - Wiesz, wątpię, by moja pochwaliła taniec na rurze, nawet jeśli tańczę w zaciszu własnych pomieszczeń, czy tańca brzucha na cesarskim dworze... - wspomnienie tamtych chwil wywołało radosne iskierki w oczach wampirzycy. - O życiowych planach i wyborach wolę nie wspominać nawet. - rozłożyła lekko dłonie na boki, rozbawiona rozmową i samym faktem, że mówiła szczerą prawdę. Przekrzywiła lekko głowę, z tajemniczym wyrazem twarzy, słysząc pytanie i lekko opuściła powieki, zerkając na niego spod rzęs. - Nie odpowiem na to pytanie. - i płynnym gestem udała, że zamyka swoje usta na zamek. Nie było jednak w tym geście ani urazy ani żadnej złości na zadane pytanie, za to puszczone oczko mogło lecz nie musiało być odpowiedzią samo w sobie. Chciało się rzec coś więcej na słowa o zaszczycie, jednak przemilczała je, skłaniając tylko głowę w wyrazie szacunku do rozmówcy.

- Odrobinę to jedna pszczoła miodu wytwarza. - zaśmiała się, dając mu słowami delikatnego pstryczka w nos. Takie drobne przekomarzanki, dziwnie odświeżające, balansujące pomiędzy dyplomacją, na którą aktualnie nie miała ochoty, a waleniem prosto z mostu, co uskuteczniała ostatnie dwa tygodnie. Może i Alex odkrył pewne rzeczy, ale czyż wampirzyca nie wyjechała dzień wcześniej czy też nawet w tym samym dniu, co rzeczony Radny? I czy było warto podważać cegiełki, które natychmiast wróciły na swoje miejsce, wiedząc przy tym, że drugi raz poważne oblicze nie pozwoli sobie na odpuszczenie, nie zrzuci zasłony i nie pozwoli zatracić się w tańcu, by ogrom bólu i tęsknoty nigdy nie ujrzał światła dziennego? Wampir obserwował, dostrzegał niuanse wzroku Radnego, lecz czy dostrzegał jej wzrok, gdy patrzyła na niego? Pełen troski, determinacji, bezpieczeństwa i klujących się uczuć, gdy nie patrzył oraz radości, ciepła i zadowolenia z jego obecności, gdy tylko uchwycił jej wzrok. A jednak, czyny Radnego przeczyły jego słowom, choć o tych wydarzeniach wampir wiedzieć nie mógł. Co więc było prawdą, czyny czy spojrzenie? Nie sposób było to wiedzieć bez jego wyjaśnień, lecz te nie padły...
- Zdaje się, że właśnie dorabiasz teorię do postawionej tezy. - wytknęła mu, równie swobodnie, co chwilę wcześniej, jednak już nie zamknęła oczy, choć nadal ciało poruszało się do rytmu, dopasowane do niego nawet biciem serca. W oczach za to odbijała się lekka ciekawość pomieszana z nutkami nieufności, gdy zadawała sobie pytanie, do czego właściwie dążył.

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Alexandre Van der Eretein

Alexandre Van der Eretein
Liczba postów : 137
- Koliberek, malutki uroczy ptaszek, który ze względu na swój metabolizm, musi praktycznie ciągle jeść. Przez co w ciągu doby zjada, mniej więcej dwa razy tyle ile sam waży. Z naszej perspektywy jest to zaledwie odrobinę, gdyż najmniejsze z tych zwierzątek waży około 1,8 grama. Wszystko jest kwestią perspektywy. Z mojej strony nadal jest to odrobinę. - uśmiechnął się niewinnie.
Czy było warto? Nawet jeśli mur został naprawiony, to było to chwilowe, każde mury prędzej czy później murszały. Nawet te największe. Czy warto było? Czy skoczek ze spadochronu w momencie skoku zadaje sobie pytanie czy było warto? Rozważać takie rzeczy można było, jedynie stojąc już na ziemi. Czy warto było? Przez choć malutki wyłom, w pozornie szczelnym murze, wyciekł delikatny szept. Informacja, to początek drogi do wiedzy, wiedza to początek drogi do władzy, władza to skarb, którego pragną w zasadzie wszyscy. Czy warto było? Zadawać można to pytanie w nieskończoność, jednak czy warto, odpowiadać na tak zadane pytanie? Czy było warto, dowiedzieć się można jedynie za jakiś czas. Każde ziarno przynosiło plony po dłuższym czasie. Dziś pozornie nieistotna informacja kiedyś może okazać się kluczowa.
Alexandre widział wiele, jednak nigdy nie afiszował się swoją wiedzą, Zbierał informacje i wkładał je do odpowiednich albumów, albumy układał w odpowiednich półkach swojego umysłu. Czy kiedyś skorzysta z owej wiedzy? Czas pokaże. Czas był tutaj kluczem. - Tezy? - zapytał, z delikatnym uśmiechem. Kontynuował taniec, jak by nigdy nic.

Po chwili jednak wrócił do rozmowy, która przerwana została przez nagły, niespodziewany taniec - Taniec, to narzędzie do wzbudzania emocji, pobudzania zmysłów, poruszania duszy. Chcąc wzbudzić odpowiednie emocje, wywołać odpowiednią reakcję, wykorzystuje się odpowiedni taniec. Taniec jest narzędziem, by wywołać to, czego potrzebujemy najbardziej. - powiedział, a w międzyczasie melodia płynąca z telefonu się zmieniła. - Tańcząc w operach czy deskach największych teatrów tego świata, pragnąłem, by mnie podziwiano. Gdy osiągnąłem podziw, czas było na pożądanie, co udaje mi się otrzymać w twoim Klubie. - dodał. Po czym spojrzał na Selenę, ucałował jej dłoń, kłaniając jej się delikatnie. - Dziękuję za taniec, teraz moja kolej. - uśmiechnął się delikatnie. Sięgnął po swój telefon, chwilę coś w nim szukając. Melodia z niego wybrzmiewająca, znów się zmieniła, a Kobieta mogła dostrzec, jak Alexandre podchodzi do jednej z zamontowanych rurek i z początku spojrzał na nią ponętnie, a następnie w rytm muzyki, wskoczył na rurkę dając jej pokaz. Gdy skończył, podszedł do niej powoli, szepnął jej wprost do ucha - Lapdance, to będzie chyba, uczciwa nagroda. - po czym odsunął się i wrócił na sofę - Resztę zamontuje później - wzrokiem wskazał na leżące jeszcze rurki.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Niewinność i Eretein, te dwa słowa były sobie zaprzeczeniem. Oni nigdy nie byli niewinni, co najwyżej mogli takich udawać, z większym lub mniejszym sukcesem. Wykrzywiła z rozbawieniem wargi, potrząsając głową. - To, co jest odrobiną dla jednego, dla drugiego może być całym światem. Ale przynajmniej co do jednego się zgadzamy. - tym razem niewinna złośliwość zabrzmiała w jej umyśle.
Gdyby tak się zastanowić dobrze, skok ze spadochronem był warty wszystkiego. Przede wszystkim dzięki emocjom, które mu towarzyszyło, adrenalinie, radości, odczuciu wiatru na twarzy. Nawet jeśli z ust wyrywał się krzyk, niósł ze sobą tę chwilę niezmąconej radości. Niepokojem za to odbijało się spojrzenie i pytanie, które padło. Nie śmiała kategoryzować świata tylko na przyjaciół lub wrogów, bo ten był o wiele bardziej skomplikowany niż tylko to, ale gdy ktoś tak pięknie kruszył mury, szukając w nich wyrw, od razu przychodziło pytanie, po co to robi. Z Lorenzo kiedyś "umówili się", że cokolwiek padnie między nimi w prywatnej rozmowie, nie zostanie wykorzystane w politycznej. Czy z Alexem było tak samo? Nie przypominała sobie, by wcześniej aż tak próbował ją zmiękczyć i zadawał pytania z zaskoczenia. - Tak, Alex. Tezy. - patrzyła mu w oczy, znów nieco bardziej oddając się muzyce, lecz nie aż tak całkowicie jak wcześniej.

- Ale jednocześnie taniec może być sposobem na uzewnętrznienie uczuć i emocji, o których z jakichś powodów trudno jest mówić. Ale wtedy też liczymy na inteligencję widza, by zdołał odczytać to, co chcemy mu przekazać. - zgarnęła z twarzy zabłąkane kosmyki włosów, uśmiechając się lekko. - Cieszę się w takim razie, że udało Ci się osiągnąć to, czego pragnąłeś. - powiedziała, dziwnie formalnie, ale jednocześnie w tych słowach coś było, jakaś magia radości, zadowolenia. Coś innego. Dygnęła lekko, choć nie miała na sobie sukni.

Cofnęła się o kilka kroków, oddając mu pole i z uwagą śledząc ruchy. Dobrze mu szło, musiała przyznać. Wzrok błądził po sylwetce, napiętych mięśniach... Zaklaskała z podziwem, kiedy ten prywatny pokaz dobiegł końca i uśmiechnęła się pod nosem. Nie spodziewała się jednak jego słów, dlatego drgnęła delikatnie, by się cicho roześmiać po chwili. - Lapdance mówisz... No jeśli tak bardzo chcesz. - przeciągnęła słowa, uśmiechając się pod nosem. - Albo mnie z tym zostawisz. - machnęła jednak ręką. Olać rurki. Za chwilę. Odpaliła muzyczkę w telefonie, by zacząć swój taniec. Jej ruchy były bardzo łagodne i jednocześnie giętkie, jakby jasno pokazywała, do czego jej ciało było zdolne. Nie kryła też i spojrzeń, tych spod rzęs i prowokujących, idealnie zgranych z tańcem. Gdyby zrobiła coś takiego w klubie... Zdecydowanie zarobiłaby trochę kasy. W końcu jednak taniec się skończył, a wampirzyca usadowiła się wygodnie na sofie, oparta o podłokietnik. - Takiego tańca pragnąłeś? - uśmiechnęła się kątem ust.

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Alexandre Van der Eretein

Alexandre Van der Eretein
Liczba postów : 137
To są kłamstwa i oszczerstwa, dobrze, że nie padły te słowa na głos, bo mógłby pójść na skargę, do pewnej Pani radnej. A ta poczułaby się urażona tymi słowami. Na słowa Seleny odpowiedział niewinnym uśmiechem oraz skinieniem głowy.
- Jestem jedynie skromnym protektorem, moja droga, a do zadań protektora, należy dbanie o bezpieczeństwo. Widząc zmianę twojego zachowania, drastyczną zmianę, nawiasem mówiąc, wypadałoby, zrozumieć, z czego ona wynika. Był to jedynie ślepy strzał. Być może mylę się w swoich obserwacjach, jednak pozwól, że ze swoimi wnioskami, nie będę się uzewnętrzniał. - dodał, by uspokoić nieco kobietę. - Nie doszukuj się, niecnych zamiarów.

Widząc jej reakcje, i chwilowe zmieszanie na jego propozycje, uśmiechnął się nieco. Jej oklaski, przyjął z delikatnym ukłonem. - Skoro zaczęliśmy razem, wypadałoby skończyć razem. - powiedział enigmatycznie. Po czym usiadł wygodnie na sofie, przyglądając się kobiecie, jak ta zaczęła tańczyć. Tak jak wspomniał wcześniej, gracji nie można było jej odmówić, seksapilu również. Nie dziwił się, że mężczyźni zawieszali na niej oko. Przez calusieńki pokaz trzymał rączki przy sobie, jednak gdy kobieta tylko skończyła tańczyć, chwycił ją za dłoń i przyciągnął do siebie. Wstał z sofy, zanim stanęła naprzeciw niego. Objął ją delikatnie w pasie, patrzył milcząco w jej oczy. Delikatny uśmiech, pojawił się na jego ustach, a wzrok przez krótką chwilę zsunął się na jej usta. Był naprawdę blisko, jej ciepły oddech owiewał jego twarz. Skoro miał być "typowym" Ereteinem, to cóż, najpierw musiał zasłużyć na to oszczerstwo. Z delikatnym uśmiechem włączył aparycję, na razie na połowę.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Kłamstwem było wmawianie jakiejkolwiek niewinności przynależnej Ereteinom. Wszyscy byli jednacy, przeklęci prowokatorzy. A ta ich tak zwana umiejętność rodowa? Nic, jedynie fuczeć z wyrzutem. No, dopóki się nie odezwał, wywołując głębokie parsknięcie Seleny i brew uniesioną w rozbawieniu.
- Tak, ktoś mnie podmienił na wyjeździe. - zgodziła się z żywym rozbawieniem w głosie. - To nie jest drastyczna zmiana, jedynie pobawiłam się trochę kolorem włosów. Co do reszty nie wnikam, Alex, mogę tylko powiedzieć, że czasem trzeba się połamać, by być sobą. - skrzyżowała ręce na piersiach, bardziej rozbawiona niż urażona. - Ależ się nie doszukuję. Pytanie jest tylko pytaniem, chyba że usilnie próbujesz skruszyć mur postawiony celowo. Wtedy dopiero nadchodzą wątpliwości, zwłaszcza w świecie niespecjalnie przychylnym osobom, które umieją wyciągnąć wnioski z przeszłości. Oraz takim, które bardzo mocno oddzielają życie prywatne od zawodowego. Jeśli szukasz dyplomatki, to jej biuro jest w siedzibie Rady. - słowa te mogłyby brzmieć groźnie i nieprzyjaźnie, lecz ich wydźwięk łagodził uśmiech i rozbawiony błysk w oczach. Mogła być nieufna, ale to nie znaczyło, że była zła. Ot po prostu wypadało Alexa troszkę uważniej poobserwować, nic więcej.

Enigmatyczne słowa budziły ciekawość. Coś jej jednak mówiło, że prędzej czy później dowie się o ich znaczeniu, więc zostawiła je tak, jak zabrzmiały. Przynajmniej na tę chwilę. O wiele bardziej wolała poddać się muzyce, przypomnieć sobie część nieco zardzewiałych już ruchów i po prostu nieco się pobawić. Czasem miło było przypomnieć sobie dawne dzieje... Ruch Alexa solidnie ją zaskoczył. Rozgrzana po tańcu, nadal trochę "w nastroju" nie spodziewała się jego ruchu, dlatego po prostu przylgnęła do mężczyzny całym ciałem, kiedy przyciągnął ją do siebie. Zwilżyła językiem lekko wyschnięte wargi, czując całkiem przyjemny dreszcz wywołany zetknięciem się jej ciała z chłodniejszym ciałem Alexa. Jej ciało też zareagowało w odpowiedni sposób, pozwalając stwardniałym sutkom odznaczyć się pod bluzką. Ot problem przy braku stanika... I prawdą było, że wampir był bardzo blisko. Wystarczyłby ruch, przybliżenie o milimetry i wargi mogłyby się zetknąć. Uruchomienie oszukańczej zdolności nie pomogło, a wręcz przeciwnie, sprowokowało do wykonania tego ostatecznego ruchu, zakończonego przygryzieniem miękkiej skóry ust. Może nawet lekkiego draśnięcia do krwi? Wszystko to w przeciągu sekund, zanim nad instynktami górę wzięła resztka rozsądku.
- Cholera... - mruknęła, z lekko rozszerzonymi źrenicami.

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Alexandre Van der Eretein

Alexandre Van der Eretein
Liczba postów : 137
Ależ oczywiście, że są oni niewinni, czyści i nieskalani nieczystymi zagrywkami. A jeśli ktokolwiek myśli inaczej są to podłe oszczerstwa i insynuacje. - Wygląd, to jedno moja droga, zachowanie, to inna kwestia. Drobne niuanse, szczegóły, ale zebrane w całość robią zupełnie inne wrażenie. - dodał swoje trzy grosze. Chciał zadać jeszcze jedno pytanie, jednak się powstrzymał. Patrzył z rozbawieniem na reakcje kobiety. Skrzyżowane ręce, sugerujące zamkniętą postawę. Postawę mówiącą nic więcej się nie dowiesz. Postawę, którą widzi od momentu kiedy go wezwała. - Gdybym potrzebował dyplomaty, poszedłbym do Ojca, lub do Adrienne. Nie zrozum mnie źle, nie umniejszam twoim zdolnościom, jednak jesteś w tym znacznie dłużej niż ja, idąc do ciebie, narażam się na dyplomatyczną porażkę, zjadłabyś mnie na śniadanie, razem z deserem. Obracasz się na salonach znacznie dłużej niż ja czy moi bliscy. - Spojrzał na nią, z delikatnym uśmiechem. - Inna kwestią, jest też to, jaka relacja nas łączy. Na pierwszym miejscu Jesteś Radną, Królewska posada, pierwsze miejsce w łańcuchu pokarmowym ci, którym na stół spadają najlepsze kąski. Następnie Szefową Kasyna, w którym mam sposobność pracować. W każdym z tych miejsc jesteś kimś ponad. A mimo to nasza relacja od lat odbiega od relacji królowa podwładny, Szefowa pracownik. Od lat znajduje się w wewnątrz grodu zwanego prywatnością. Wewnątrz, co prawda zapewne na obrzeżach jednak nadal wewnątrz. Więc powstaje tu pytanie, kim dla ciebie jestem? Podwładnym? Pracownikiem? Czy kim? - mimo powagi słow na twarzy młodego Wampira pojawił się uśmiech, a iskierki rozbawienia pojawiły się w jego oczach.  

Czując, jak przylgnęła do niego, podniósł dłoń i delikatnie pogładził jej policzek. Przez chwilę podążał wzrokiem za językiem zwilżającym wargi. Sam delikatnie przegryzł swoją wargę i znów podniósł wzrok do kobiecych oczu. Poczuł też jak o jego nagą skórę, ocierają się, co prawda pod bluzką, piersi kobiety. - Chyba zaczynam rozumieć, dlaczego brakowało mi czegoś w tym tańcu. - zniżył nieco głos, wypowiadając te słowa. Ciepły ponętny ton głosu wydobywał się prawie tuż przy ustach kobiety. Bliskość dwóch ciał również działał w znaczącym stopniu, gdyż na skórze Alexandre pojawiły się delikatne oznaki gęsiej skórki. Dotyk ciepłych kobiecych warg wywołał delikatne drżenie ciała wampira. Ręka będąca chwilę temu na policzku przesunęła się nieco, by kciukiem, dotykać prawego policzka a reszta palców dotykała lewej strony twarzy kobiety. Miękki dotyk ust został odwzajemniony, by po chwili gdy się odsunęła z otwartych delikatnie ust i przymkniętych oczy padła odpowiedź na słowo wypowiedziane przez kobietę. - Cichutko - powiedział jedynie, a palec wskazujący, delikatnie przylgnął do ust kobiety, wzmacniając przekaz słów młodego Ereteina. Powoli otworzył oczy, patrząc na nią z lekko pochyloną głową. Patrzył jej w oczy, delikatnie przegryzając wargę. Cały czas jednak trzymał kobietę, nie wypuszczając jej ze swoich objęć.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Czyści i nieskalani dobrymi zamiarami, należało powiedzieć. A na pewno już ten konkretny Eretein. Jak to możliwe, że każdy z nich spadał na cztery łapy i wychodził obronną ręką z wszystkich swoich cziterskich zagrywek? Zaśmiała się lekko, kiedy wytknął jej zmiany w zachowaniu. No zmieniła się, fakt, był to główny powód wyjazdu. Odnalazła swoje podstawowe ja, jeszcze z czasów bujania się z karawanami kupców. – No cóż mogę powiedzieć, mój drogi. Będziesz musiał z tym żyć. – rozłożyła ręce na chwilę, zaraz wracając do pozycji obejmowania się ramionami. Jakby ktoś tak spojrzał z boku musieli pewnie zabawnie wyglądać, ale na szczęście byli tu sami. – Wiesz, chyba bym się spierała. – w głosie kobiety słychać było szczerość, a przy tym mówiła z lekkim namysłem. – Tak naprawdę dyplomacją zajęłam się dopiero, gdy dołączyłam do Rady. Wcześniej… w sumie od zawsze uczyłam się, jak uważać na słowa, choć nie można tego było nazwać dyplomacją. Bardziej… pozyskiwaniem klienta? Teraz to się chyba tak nazywa. – mówiła spokojnie, widać, że wracała do wspomnień, jednak nie było w nich takiej specyficznej tęsknoty. Na pewno gdzieś była, ale nie w takim stopniu, jak kiedyś. – Widzisz, Alex, ja cenię sobie osoby, przy których nie muszę uważać na słowa. Bardzo to sobie cenię, bo nigdy nie byłam osobą, która to lubiła. Owszem, potrafię, bo tak trzeba, bo ktoś musi i jak to mówisz „na stanowisku” czasem nie masz wyboru. Poza tym zaskakująco wiele osób dziwi się, że tacy jak ja posiadają tak zwane prywatne oblicza i nie mają kijów w tyłku, choć rzekomo powinni. Gdy znasz kogoś wiele lat, ta granica „szef-podwładny” potrafi się zatrzeć, ale i tak najwięcej zależy od tego, jak podchodzą do sprawy obie osoby. Nie lubię zbędnych formalności, choć ich używam, gdy są konieczne. Popatrz na niektórych ochroniarzy. Niektórych znam dłużej od Ciebie. Do teraz jesteśmy na pan-pani. Nie narzucam się. – opuściła ręce, przechodząc, może nawet nieświadomie, w nieco bardziej otwartą pozycję. Zaczęła też trochę krążyć, zahaczając łapkami o rury i owijając się wokół nich. – Podwładnym i pracownikiem jesteś na pewno. – rzuciła z rozbawieniem. -  Ale Cię lubię. I masz rację, że wpakowałeś się w ten wewnętrzny krąg prywatności… bo nigdy nie bawiłeś się ze mną w dyplomację i nie pytałeś o rzeczy, o które nie powinieneś. – przekrzywiła lekko głowę, owinięta wokół rury, z namysłem widocznym na twarzy.
 
Ruch przygryzionej wargi był prowokacją swoją sobie. Kusił do zrobienia tak wielu rzeczy, jednak ograniczyła się do delikatnego uwolnienia jego wargi spod jarzma zębów za pomocą własnych palców. – Nie rób tak. – szepnęła, jednak bardziej w tonie miękkiej, nieco zachrypniętej prośby, niż czegokolwiek innego. – I… dlaczego? – nie śmiała zapytać, czego mu brakowało, zwłaszcza, gdy czuła, jak od skóry Alexa zaczyna ochładzać się metal kolczyków. Był tak blisko, że przez jakikolwiek ruch warg przy wypowiadanych słów jej usta muskały delikatnie usta mężczyzny. Najpierw oparła dłonie o pierś Ereteina, by po chwili delikatnie przesunąć je na jego boki, dla własnej wygody. Nie uciekała przed jego dłonią, nawet jeśli teoretycznie mogła się wyrwać, to… hipnotyzował ją, spojrzeniem i aparycją. Kusiło parsknąć, rzucić jakieś bezczelne słowa, gdy ją uciszył. Jak on w ogóle mógł, w tak bezczelny sposób… I jeszcze to, w jaki sposób to robił… - Mówiłam Ci, żebyś tak nie robił. – wymruczała, gdy ponownie przygryzł swoją wargę. A skoro już trzymał palec na jej ustach, to delikatnie owinęła wokół niego swój własny język, z błyskiem w oczach, zanim się grzecznie wycofała. Nie zrywała jednak kontaktu wzrokowego, a palce zahaczyła o jego spodnie, stabilizując w ten sposób swoje dłonie.

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Alexandre Van der Eretein

Alexandre Van der Eretein
Liczba postów : 137
- Myślę, że jakoś poradzę sobie z tym brzemieniem. - uśmiechnął się filuternie. Przez chwilę słuchał słów kobiety, z zadziwiającą uwagą. - Nie umniejszaj swoim umiejętnościom, gdybyś nie była najlepszą w tym fachu, nie wzięliby cię do tego. - powiedział z powagą w głosie. - Pamiętam, jak mówiłaś o tym, że zajmowałaś się handlem. Co z resztą nie jest wcale tak dalekie od dyplomacji. A w zasadzie jest to tożsame, w moim odczuciu. Rzecz, którą chce się osiągnąć za pomocą dyplomacji, można potraktować jak towar. Towar, który zależnie od sytuacji chce się kupić bądź sprzedać. Wiec w zasadzie cała batalia w dyplomacji, polega na uzyskaniu jak najkorzystniejszej ceny, z twojej perspektywy. -powiedział,  wykorzystując moment, w którym uciekła we wspomnienia.
- Widzisz kochana - zamyślił się chwilę. - Szefowo - dodał, zmieniając nieco wydźwięk wcześniejszych słów. Czy było to jedynie kwestią namysłu, czy celowym zabiegiem pozostawię kwestii domysłu. - Przyczepię  się troszkę do wcześniejszego twojego stwierdzenia. Kruszenie murów. Postawiłaś wokół siebie mur, słusznie czy nie, nie mi oceniać. Ja osoba, która znalazła się nagle poza nim, chwile wcześniej będąc nieco wewnątrz, poczułem potrzebę wdarcia się do środka. Niczym złodziej widzący drogocenny łup za oknem willi. - zamilkł na krótką chwilę, zerknął na Wampirzycę z delikatnym uśmiechem, lecz jego wzrok, przeczył temu co pokazywała mimika. - Owszem znamy się krótko, to fakt, jednak chyba nigdy nie dałem ci powodu, dla którego miałbym nagle utracić twoje zaufanie. Nigdy nie nadużyłem twojego zaufania, a mimo to... - zamilkł na dłuższą chwilę, zastanawiając się, co chce właściwie powiedzieć, albo co może powiedzieć - Nazwij to wścibstwem, albo innym pasującym epitetem, jednak kiedy raz, znajdziesz się w wewnętrznym kręgu, niechętnie chcesz je opuszczać. - dodał, zerkając Selenie w oczy. - Nazwij to egoizmem, ale po prostu lubię wiedzieć, co dzieje się u osób, które w jakiś sposób są mi bliskie. Lubie cię Seleno i nie zamierzam się z tym kryć. Inaczej nie pracowałbym dalej u ciebie, a szukałbym innego zajęcia, zgodnego z moimi zainteresowaniami. - uśmiechnął się przebiegle. Przyglądał się jej przez dłuższą chwilę, w końcu jednak stwierdzając wprost. - Dalej jednak nie odpowiedziałaś na moje pytanie. - dodał nieco złośliwie

- Czego nie mam robić? - zapytał szeptem, a jego oddech owiewał policzek Seleny. - Częścią, lapdance, jest pozbycie się części odzienia. Zwykle w dobrym guście i komforcie osoby tańczącej kończy się na bieliźnie. - wsunął rękę pod bluzkę kobiety, delikatnie gładząc jej plecy. Zerknął na krótką chwilę w dół, by po chwili, dosłownie dwa mrugnięcia dalej, spojrzeć kobiecie znów w oczy - Tej jednak ewidentnie u ciebie brak. - uśmiechnął się, znów delikatnie zagryzając, krwawiącą przed chwilą wargę. Kropla krwi, znikła w ustach Alexandre.
Ciepła dłoń kobiety na własnym ciele wywołała natychmiastową reakcję w postaci gęsiej skórki. Zsunięcie ich na boki, zostawiało ślad, w postaci reakcji wcześniej wspomnianej. Na powtórzone nieco zmienione słowa uśmiechnął się jedynie. Widział jej reakcje na uciszenie, jednak skoro żadne słowa sprzeciwu nie padły, nie czuł się z tym ani odrobinę źle. Czując jej język na palcu, delikatnie przymknął oczy, biorąc głębiej powietrze, Gdy jednak zaczęła wycofywać język, zaczął grzecznie postępować krok za krokiem w przód. Jej palce, zaczepione o spodnie dodawały odrobiny pikanterii. Z każdym kolejnym krokiem zbliżali się do ściany.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Roześmiała się. Cicho i naprawdę szczerze, rozbawiona słowami i tym bardziej ich brzmieniem. Nie wzięliby jej do tego? Och wątpiła, że taka była prawda. – Rada, czyli my, jesteśmy najstarszymi przedstawicielami naszych gatunków. Nie ma starszych od nas, a z pozostałymi dzieli nas ile… 800 lat życia? Zależy na kogo spojrzysz. Ja sama dawno przekroczyłam 11 wieków. Pewne umiejętności są konieczne do przetrwania. – delikatnie pokręciła głową, by pociągnąć temat dalej. – I masz rację i jej nie masz. Podstawową różnicą jest tu… skala. Jeśli spojrzysz na handlarkę i kupca, to jeśli użyję złych słów, to niczego nie sprzedam, a urażony kupiec po prostu więcej do mnie nie wróci. Możliwe, że też powie o tym innym, ale niekoniecznie. A weź teraz dwóch dyplomatów – w zależności od szczebla tej dyplomacji źle użyte słowa mogą wywołać nawet wojnę, w której nie ucierpię jedynie ja przez brak pieniędzy, ale o wiele więcej istnień, które w tej wojnie zginą. Różnica jest kolosalna, nawet jeśli techniki rozmów bywają podobne. Tylko tu odpowiedzialność jest większa. – wyjaśniła krótko, unosząc lekko brwi na jego słowa. Kochana szefowo, tak? A niech Ci będzie, ubarwione szminką wargi rozciągnął lekko kpiący uśmiech, lecz komentarz nie padł ani jeden.
Za to rozpoczęła się radosna wędrówka, w jedną czy drugą stronę, na poczet zebrania odpowiednich myśli. Z jednej strony rozumiała jego słowa, a z drugiej nie do końca on rozumiał sens ścianek, które teraz były wokół. To wypadało wyjaśnić. – Pewne ściany były zawsze. Odkąd mnie poznałeś, one były, bo pewne rzeczy nigdy nie mogły wyjść na światło dzienne. Pewne sekrety muszą istnieć przed szerszym gronem, bo ich wyjawienie wywołałoby emocje, na które nikt nigdy nie będzie gotowy. O prywatnych mogę decydować sama, ale nie tylko takie mam. A przynajmniej część sekretów nie dotyczy tylko mnie. – westchnęła delikatnie. Nie musiała chyba dodawać, że staż znajomości też miał tu mniejsze znaczenie, zwłaszcza, że pewne rzeczy ukrywała przed wszystkimi, jak chociażby problemy ze snem, by po prostu ich nie martwić. Zwłaszcza, że remedium nie istniało.
- Poruszyłeś dzisiaj temat, na który, delikatnie mówiąc, nie chcę rozmawiać. Po prostu nie chcę, bo jest to temat, który z wielu powodów cholernie mnie boli, a kwestia tęsknoty i jej braku nie ma tu najmniejszego znaczenia. Pewne mury powinny zostać na miejscu, bo czasem są tamą, która nie pozwala zalać wszystkiego wokół. Nie opuściłeś kręgu, ale dźgasz ostrym patyczkiem zwierzątko, które dopiero wyleczyło rany. Nie rób tego, w moim wypadku to nigdy nie przynosi niczego dobrego. I… cieszę się, że tu pracujesz. Też Cię lubię, Alex. Od momentu, w którym bezceremonialnie uparłeś się, że będziesz mnie łapać za słówka. – uśmiechnęła się szeroko, pijąc rzecz jasna do tak zwanej rozmowy kwalifikacyjnej. – I czekaj czekaj. Czy Ty mi właśnie chcesz powiedzieć, że praca tutaj nie spełnia Twoich zainteresowań? – złośliwy błysk w oczach Sel jasno wskazywał, że właśnie się wkopał. – I wydaje mi się, że na wszystkie odpowiedziałam…
 
Był zdecydowanie blisko. Oddech na policzku wywoływał gęsią skórkę, a połączony z zimną dłonią jedynie potęgował efekty. – Nie przygryzaj wargi, Alex. Po prostu tego nie rób. – dokończyła, biorąc głębszy oddech i tym samym wciągając jakże przyjemny zapach wampira. – Ups? – skomentowała, cichym sykiem reagując na dłoń gładzącą jej plecy. Aż się lekko wygięła w tył, naciskając bardziej na niego piersią. – Nie wmówisz mi, że istnieje jakikolwiek obowiązek noszenia bielizny. – stwierdziła w bardzo kpiącym tonem, świadoma, że niestety w takiej pozycji prócz stwardniałych sutków pod bluzką odznaczają się również kolczyki. Jakby wiedziała, pewnie wzięłaby luźniejszą bluzkę… Mądry człowiek po szkodzie, a raczej wampirzyca. Jej wzrok za to prześledził kroplę krwi i bezwiednie oblizała wargę. Krew… Dobra krew, z żywego „dawcy”…
Nie powinna wyskakiwać z tym językiem. Ale sam się prosił i to było widać. Przez chwilę pozwoliła mu na siebie napierać, cofając się krok za krokiem, zanim rozum dogonił wygłodniałe ciało. Miała swoje potrzeby, ale nawet jeśli ciało ją zdradzało, umysł miał własne podejście. Zatrzymała się więc, gdzieś po środku sali, nie pozwalając przyprzeć się do ściany. – Alex stop. – rzuciła szorstko, lekko zachrypniętym głosem. – Przestań, zanim pewnych rzeczy nie da się cofnąć. To i tak poszło już daleko poza standardowe przekomarzanki. – dodała, puszczając jego spodnie i unoszą lekko ręce, by go nie dotykać. Miała wielką nadzieję, że ją zwyczajnie puści i pozwoli się odsunąć, bo z ręką pod własną bluzką nie miała większej na to szansy.

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Alexandre Van der Eretein

Alexandre Van der Eretein
Liczba postów : 137
Zanim odpowiedział na słowa Seleny, zaczął wcześniej wspomniany taniec. Ciąg wydarzeń jest ci znany. - Czyli że tak? - spytał, robiąc dokładnie to, czego mu zabroniła. Na jej ups zareagował jedynie delikatnym uśmiechem i delikatnym przesunięciem języka po własnych wagach. Wygięcie się Seleny nie uszło jego uwadze, ciężko byłoby również, aby tak się stało. - Oczywiście, że nie wmówię, jednak zdjęcie pewnej części garderoby, jest już obowiązkiem, przy tym konkretnym tańcu. - czując jej ciepłe ciało, ocierające się mimowolnie o jego własne, czuł przeszywający dreszcz.
Podążał krok za krokiem, stanowcze słowa zatrzymały go w miejscu, ręki jednak nie wycofał. Przez chwilę patrzył kobiecie w oczy, analizując sytuacje, zastanawiając się, jak daleko jeszcze może się posunąć. Ostrożnie wycofał rękę i cofnął się o krok od kobiety. - Twoja strata. - powiedział i zanim zastanowił się nad tym co robił podbił znów aparycję tym razem dość mocno. W skali do 20 takie mocne 18*. Na krótko, ale jednak.


Po wszystkim kiedy emocje już opadły wrócił do przerwanej rozmowy. - Seleno, z samej Rady, a przypominam ci, że znam kilka osób osobiście, kto inny nadawałby się na dyplomatę? Marcus? - prychnął - Louis? On lepiej pasuje na stanowisko które piastuje w radzie. Elisabeth? Może i nadawałaby się do tego, jednak nikt lepiej niż ona nie rozeznaje się w bankowości, handlu, giełdzie. W końcu robi to od wieków. Marr? Ona mogłaby zamienić się co najwyżej z Marcusem miejscami, umówmy się, oni oboje lepiej zajmują się dbaniem o bezpieczeństwo i porządek, z tym że Marcus zajmuje się jeszcze klinikami i badaniami nad krwią. Umówmy się gdyby nie jego kliniki, kto wie, jak długo byś... - zamilkł, gdyż zdał sobie sprawę, co powiedział. Alexandre był spostrzegawczy. Widział nie raz, jak Marcus przynosił tej czy innej osobie woreczki z krwią. Widział też, jak Selena dostawała woreczki od Marcusa. Czasem proponował kobiecie, napicie się krwi, wskazując na jej lodówkę, zawsze miała pod orędziu jakąś wymówkę, przez trzydzieści lat nigdy nie zgodziła się na wypicie krwi. Nigdy zaś nie widział, by ta spożywała krew w inny sposób. Zaborcza opieka wilka, częste jeżdżenie do kliniki, i zadrapania, na które mogła nie zwracać uwagi, jednak kiedy następnego dnia widział tę samą ranę, było to niepokojące. To wystarczyło do dodania sobie dwa do dwóch. Czy był odosobniony w tych obserwacjach? Wątpił w to, jeśli jednak Selena nie wiedziała od innych o tym, podejrzewał, że czekali na jej ruch, na jej wyznanie. - Tak, zauważyłem, nikt o tym nie wie. - powiedział, milknąc na dłuższą chwilę.

- Również masz racje wszystko jest kwestią ścian które wokół siebie tworzymy. I pewne rzeczy jak twój stan, nie wyszły poza ściany twojego gabinetu. Mimo że nigdy z nikim nie rozmawiałem na ten temat, mimo że nie miałaś świadomości o mojej wiedzy na ten temat. Poza prywatnymi Seleno nawet nie zdajesz sobie sprawy, ilu rozmów byłem świadkiem jako protektor. Z mniejszą lub większą świadomością osób które te rozmowy prowadziły. - powiedział, milknąc na kolejną chwilę. - I pewnie nie ostatni raz tak jest moja droga Szefowo, choć uważam, że tęsknota jest jednym z ważniejszych czynników. - znów zamilkł, spoglądając kobiecie w oczy. - Co jeśli widzę słabość tej tamy, i jedynie delikatna dziurka, chwila zapomnienia, może uchronić od pęknięcia tej tamy? Co jeśli te zwierzątko, skrzywdzone przez jednego człowieka, przez innego może zostać oswojone? Nie bierz tych słow dosłownie, jednak uważam, że chwilka wytchnienia relaksu, by ci się przydała. - dodał - Cieszy mnie to, że jesteś zadowolona z mojej obecności, choć przyznam, że jeśli mnie pamięć nie myli, to ty zaczęłaś łapać mnie za słówka. Jednak mylisz się, nie powiedziałem, że nie spełnia moich oczekiwań, stwierdzam, że stać mnie na więcej niż tańczenie w "podrzędnym kasynie". Już dawno mogłem wyjechać do wielkich oper, które powstały w minionych dekadach. Jednak z sympatii do was, zostałem tu. - dodał, a przy słowach podrzędne kasyno zgiął paluszki, na widoku Seleny imitując cudzysłowy. - Również masz błędne przekonanie, nie odpowiedziałaś mi. Pracownik, podwładny to statusy wynikające z zatrudnienia i tego kim jesteśmy, jednak pytam o prywatne odczucia Seleno, kim dla ciebie jestem? Lubię cię, można powiedzieć każdemu.

* podziękuj Lou za kosteczki
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Teraz z jej ust uciekł mimowolny, bardzo cichy jęk, a na policzkach pojawiły się delikatne ślady czerwieni. Cholerny mały prowokator… No, może nie aż taki mały, ale nadal. Byli jednak zbyt blisko, by była w stanie oprzeć się prowokacji po trzykrotnym już ostrzeżeniu. Zwłaszcza, gdy rozszerzonymi źrenicami miała okazję obserwować, jak posuwał się jeszcze dalej… Zanim myśl dogoniła gesty, zarzuciła jedną rękę na jego kark, przyciągając twarz bliżej i wbijając w skórę paznokcie, a jeśli chciał jakkolwiek zaprotestować, nie zostawiła mu ku temu okazji, uciszając go własnymi ustami i dosyć płomiennym pocałunkiem. Dopiero po dłuższej chwili się oderwała, by móc kontynuować rozmowę. – Powiedziałabym, że to kwestia tego, czy masz co z siebie zdjąć. Ja niestety niespecjalnie… Chyba, żeby nie uznać tego za taniec, a wstęp do innych rzeczy. – wytknęła mu dosyć bezczelnie. Gdyby zdjęła bluzkę albo spodnie, nie można byłoby w ogóle uznać już tego za taniec jako taki. Nie, gdy w codziennym stroju pomijała kompletnie kwestię górnej części bielizny.
I w zasadzie wszystko byłoby dobrze, udałoby jej się opanować, cofnąć, gdyby tylko nie ta jego cholerna aparycja. To nie to, że jej się nie podobał jako mężczyzna, wszak ta jakże urocza zdolność nie była w stanie wywołać odczuć, a jedynie podbijała już istniejące. Sam Alex też był dosyć… prowokujący. Ale udałoby jej się to stłumić, bo nie po to się spotkali. Ale nie. Nie dość, że aparycja, to jeszcze ten bezczelny tekst… Jeden ruch i jej palce wsunęły się wprost w spodnie wampira, idealnie po linii rozporka i przyciągnęła go do siebie, nie wyciągając dłoni, a wolną kierując na jego kark, wbijając ponownie pazurki w skórę. – Chyba Twoja. – skwitowała, wysuwając kły, którymi przejechała po jego szyi, by w końcu skubnąć skórę. I ponowne skubnięcie, w miejscu, gdzie znajdowała się żyła, niosąca życiodajną krew... I wbiła w nią kły, delikatnie, acz stanowczo, przytrzymując Alexa przy sobie, by jej nie uciekł. Wprawdzie lepiej smakowała podczas seksu, ale tak też było wystarczająco.
 
Uśmiechnęła się kpiąco, słuchając, jak „obsmarowuje” innych Radnych. Ależ niech mu tak będzie, nie miała z tym najmniejszego problemu. – Nie doceniasz ich. Marcus doskonale potrafi manipulować innymi, więc to cecha dyplomaty. Louis? Nie masz pojęcia, do czego jest zdolny, a ja miałam okazję widzieć go w akcji, wierz mi, gdyby tylko chciał, byłby idealnym dyplomatą. Elisabeth? Nie mnie to oceniać. Marr? Dzielicie ten sam dar, Alex. Dyplomata z aparycją, uważasz, że nie poradziłaby sobie? Fakt, że woli załatwiać wszystko prosto z mostu, ale tym nie różni się za specjalnie ode mnie. – i w zasadzie na tym by się to skończyło, gdyby nie ostatnie zdanie wampira. Atmosfera zmieniła się w ułamku wręcz sekundy, Selena zamarła, a w jej oczach pojawił się bardzo niepokojący błysk. Oj wszedł na grząski grunt i dopiero teraz mógł się przekonać, że nie dostała funkcji za piękne oczy i słodki uśmiech, gdy chciała. – Jak długo bym co? – spytała cichym tonem, słodkim jak miód, lecz jednocześnie niebezpiecznym, jak trucizna rozpływająca się w słodyczy miodu, jednocześnie pożądana  i zabójcza. – Cóż takiego zauważyłeś, że nikt o tym nie wie? – zamruczała, jednak nie było w tym nic z poprzednich, seksownych prowokacji. To była prowokacja innego rodzaju, takiego, w którym lepiej dla wampira było zważać na to, co mówi i przede wszystkim dla kogo. Zaczęła powoli, niczym drapieżnik, obchodzić go dookoła, a gdy znalazła się za jego plecami, przejechała paznokciem wprost po jego kręgosłupie. – Nie masz zielonego pojęcia, o czym właściwie mówisz. – powiedziała miękko, łagodnie, w milczącym ostrzeżeniu, że balansuje na cieniutkiej linie. - Wiedza jest władzą. Ale nieodpowiednia wiedza może być groźna. Zwłaszcza, gdy zostaje wydarta osobom, które nie chcą się nią dzielić, albo jeszcze gorzej, nie są świadome, że się nią z kimkolwiek dzielą. Istnieje cienka granica pomiędzy dbaniem o dobro rodu, a pchaniem noska w cudze sprawy. – to nie były groźby, przynajmniej jeszcze nie, prędzej można było nazwać to delikatnym ostrzeżeniem, że pchanie się w jej sekrety to kiepski pomysł. Zwłaszcza, że teraz niczego nie byłby w stanie jej udowodnić, a krwi publicznie nie piła nadal. Zresztą nie każdy to robił, a jedynie w stosunku do niej przejawiał podejrzliwość? No interesujące, bardzo interesujące…
 
- Ależ ona nie pęknie. Już nie. To, co miało się wylać, już się wylało, reszta została uwięziona tam, gdzie uwięziona być powinna. – odparowała zręcznie, troszkę rozbawiona jego uporem. – A tęsknota  czasem mija, jak wszystko przecież. Nic nie jest wieczne. – wzruszyła lekko ramionami, choć temat był bolesny i było to widać. Dlatego łatwo zeszła na inne kwestie. – A co, jeśli to zwierzątko nie chce być oswojone? Rozmawiamy o ścianach i prywatności. Idąc tym tropem, jak myślisz, ile głębszego dna tkwi w tym wszystkim, a o którym nie wiesz? A co do zwierzątka, już raz się tak dałam oswoić po jednych ranach. Nie wyszłam na tym za dobrze. – wykrzywiła pogardliwie wargi, ani jednak myśląc tłumaczyć, co ma na myśli. Nie lubiła się zwierzać, nie zamierzała więc ciągnąć tego tematu. – Wróciłam właśnie z wyjazdu, nie? – wykrzywiła usta, ale z lekką goryczą. No a zaraz potem Alex zepsuł wszystko, solidnie wkurwiając Selenę swoim narzekaniem. Podrzędnym kasynie? Podrzędnym?! Stworzyła praktycznie od zera całą sieć kasyn, na całym świecie, w każdym wielkim mieście była filia jej Moon Casino. I on miał czelność nazywać to miejsce podrzędnym? – Jeśli dobrze pamiętam, już dawno umowa przeszła na bezterminową. – powiedziała sucho. – Standardowy termin wypowiedzenia to jakieś trzy miesiące, ale w drodze wyjątku mogę umówić się na miesiąc. Proszę bardzo, klubów, oper i innych tanecznych przybytków nawet i w samym Paryżu masz dostatek, droga wolna. W końcu stać Cię na więcej, prawda? – cały dobry humor prysnął jej jak bańka mydlana. Nie patrząc już na niego skierowała się do swoich rzeczy, narzucając na siebie sweterek, jako że oczywiście zdążyła zmarznąć. Jeden ze śrubokrętów posłużył jej za szpilę do włosów i zabrała się za montowanie pozostałych dwóch rur, kompletnie ignorując już obecność wampira, a także jego kolejne słowa. Cóż, polubiła go, nawet bardziej niż myślał, lubiła jego towarzystwo i rozmowy, ale najwyraźniej całkiem niepotrzebnie. Liczył na lepsze warunki próbując się z nią przespać? No chyba nie.

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Alexandre Van der Eretein

Alexandre Van der Eretein
Liczba postów : 137
Niech pierwszy rzuci kamień ten, kto nie zacznie się puszyć i wdzięczyć, gdy widzi zainteresowanie od płci przeciwnej. Na szczęście to nie Alexandre pierwszy zaczął okazywać zainteresowanie. Wszystko zaczęło się od nieco dłuższego spojrzenia zbyt długo utkwionego odkrytym torsie. Alexandre, który był złakniony atencji na swojej osobie, nie mógł przejść obojętnie wobec sygnałów które dawała mu kobieta od samego początku. Był blisko, działając instynktownie, sprowokował Selenę, a jej reakcja, rozszerzone źrenice, czując jej dłoń na karku, jęknął cicho z zadowoleniem. Wbite paznokcie wywołały syk, przez wciągane nagle powietrze, a w oczach wampira pojawił się płomień zadowolenia. Odwzajemnił pocałunek, nie bawiąc się w grzeczności, był zachłanny, wręcz ordynarny. - Sprawdź - odpowiedział jedynie na jej słowa, z figlarnym uśmiechem.
Alexandre nauczył się również korzystać z pewnych udogodnień tej zdolności. Ktoś nie musiał wcale stale czuć czegokolwiek w stosunku do Wampira, wystarczyło jednak na chwilę wywołać pozytywną reakcję, włączyć aparycję i ta dosłownie chwilę temu rozbudzona emocja, zostanie podbita. Dlatego właśnie najpierw prowokował, wzbudzał zainteresowanie, a dopiero potem uruchamiał umiejętność, aby rozdmuchać coś, co przed chwilą wywołał.
Spojrzał nieco zaskoczony na Selene, gwałtownością jej rakcji, i zdał sobie sprawę na jakim poziomie miał przez chwilę umiejętność. Wszystko stało się jasne, czy było mu przykro? Nie. Jeszcze nie... Ciepła dłoń w spodniach, wywołała falę przyjemnego dreszczu, na jej odpowiedź uśmiechnął się szeroko, jednak widząc jej kły, mina nieco mu zrzedła. Dotyk kłów wywołał jęk, zadowolenia przemieszanego ze... Złością. Wbicie kłów spowodowało, że mężczyzna na krótką chwilę zesztywniał. Aparycja gasnąca już powoli, zgasła bezpowrotnie. Poczuł, że wyssała jego krew, to wywołało natychmiastową reakcję. Silnie odepchnął Selenę od siebie a na jego twarzy pojawił się grymas wściekłości.

- Punkt dziesiąty Wampirzych rodów. Bez pozwolenia krwi wilka ni swego pobratymca pić nie będziesz. - Powiedział poważnym tonem. Powoli uspokajał oddech, który z początku był nieco przyspieszony. - Rozumiem jednak, że sytuacja wymknęła się spod kontroli, dlatego też nie złożę oficjalnego zawiadomienia. - zamilkł, spoglądając gniewnie w oczy kobiety. - Zarzuciłaś mi wciskanie, nosa w nie swoje sprawy tak? Naruszanie twojej prywatności? Sama jednak przekroczyłaś pewną, w moim odczuciu nieprzekraczalną, intymną granicę, której nie wolno nam przekraczać bez zgodny Seleno. Masz racje, ta Zabawa, zabrnęła za daleko. Na szczęście to nie ja byłem inicjatorem tej zabawy, a jedynie gram kartami jakie są rzucane na stół. - podszedł do swojej wcześniej złożonej koszulki, zatrzymał się na krótką, chwilę uspokajając oddech już praktycznie do normalnego, jednak emocje nadal w nim buzowały. - Nie mam pewności czy nie odczytałaś moich wspomnień. To poważne zachwianie moim zaufaniem. - ubrał koszulkę. - Odezwę się.. - spojrzał na Selenę, gniew aż kipiał w jego oczach.


I teraz moja droga cofnijmy się kolejkę wcześniej.
Alexandre napisał:Po wszystkim kiedy emocje już opadły wrócił do przerwanej rozmowy.

Pamiętasz to zdanie? W tej sytuacji niestety, o upadku emocji raczej nie może być mowy. No, chyba że uda ci się zatrzymać Wampira i uspokoić wzniecony gniew. W innym wypadku uznaje się, kontynuację za niezaistniałą.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Sponsored content


Strona 2 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach