24 II 2023 - Płynie czas tak jak rzeka, nie powrócą już nigdy tamte dni

2 posters

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Choć najkrótszy miesiąc w roku, luty dłużył się tak, jak tylko potrafią dłużyć się męczące dni wypełnione brakiem zajęcia. Nie mogła powiedzieć, że narzekała na brak pracy, zajmując się projektem, do którego wcześniej natchnął ją Sahak. Owszem, zaczynała dostrzegać drobne minusy w postaci zapomnienia, ale to jak z wszystkim – nieużywane narzędzia rdzewieją, a tych konkretnych tworów nie używano od całych wieków. Logicznym więc było, że niektóre rzeczy zapomniała, a jeśli chciała projekt dokończyć uczciwie i porządnie, musiała sobie przypomnieć. Przypomnienie natomiast wymagało udania się tam, gdzie wszystko się zaczęło. Nie była konkretnie pewna, na jaki czas, ale czy to teraz miało jakiekolwiek znaczenie? Wątpiła w to.
Siedząc przy moście, wpatrzona w nurt Sekwany, wątpiła chyba we wszystko. Na kolanach miała podkładkę, na której leżały kartki, zapisywane trochę niechlujnym, a trochę chaotycznym pismem. Raz na jakiś czas przerywała nanoszenie znaków na papier, unosząc wzrok, by spojrzeć w wodę, z milionami myśli kręcących się po głowie. W tych rzadkich momentach na kartkę spływała łza, którą momentalnie ocierała z wyszeptanym cicho przekleństwem, wracając do nanoszenia słów, albo kreśląc istniejące, by zastąpić je innymi. Każde jedno ciężarem kładło się na sercu, ale pewne rzeczy trzeba było powiedzieć – napisać – a może raczej przyznać się do nich przed samą sobą. Nie da się leczyć chorego, gdy ten odmawia przyznania się, że coś mu dolega, prawda? Westchnęła bezgłośnie, odkładając podkładkę do materiałowej torby, którą miała ze sobą. Do tej samej torby trafiło pióro, gdy wampirzyca zdecydowała się darować sobie chwilowo dalsze pisanie. Najlepiej byłoby napisać wszystko na chłodno, ale zanim emocje ostygną, minie zbyt wiele czasu. I tak wiedziała, że nie odda pokreślonej i zmoczonej łzami kartki, będzie musiała ją przepisać.
Kończyła się pewna era i zaczynała się nowa. Przynajmniej uporali się już z Hannibalem, nawet jeśli sama myśl o nim budziła całkiem słuszny gniew. Wyjęła jednak z powrotem pióro i kartki, wracając do szybkiego kreślenia słów. Ciekawie musiała wyglądać, drobna postać w sukience i rozpiętym płaszczu, otulona kaskadą czarnych włosów, za jedyne światło mając księżyc i pobliską latarnię. No ale nie była człowiekiem, tyle światła jej wystarczało. A co czulszy nos prócz charakterystycznej woni dymu ogniska i rześkiego wiatru mógł wyczuć i perfumy, ale nie tchnące ciężarem orientu, a wręcz przeciwnie, upajające lekkością kwiatu wiśni pomieszanej z delikatną nutką pomarańczy.

@Sam Whittaker

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sam Whittaker

Sam Whittaker
Liczba postów : 172
Samuel bardzo dbał, by nie być w centrum zainteresowań. Z resztą, bardzo dokładnie miał to przegadane ze swoją nową-tymczasową-byćmożezostanętudłużej alfą, że obserwować będzie głównie ludzi, a nie wampiry i wilkołaki. Intrygi, konotacje, tak zwana dyplomacja, którą on określiłby mianem raczej zaawansowanej manipulacji... To wszystko nie było na jego umysł, pochłonięty sprawami ciała. Najlepiej martwego, które można dokładnie pociąć i sprawdzić dlaczego przestało funkcjonować. Albo żywego, ale chorego, którego zagadkę trzeba było rozwiązać, by uniknąć zgonu. Ostatecznie mogło to być też ciało zdrowe, ale o podobnych zainteresowaniach, poszukujące odpowiedzi na to, co czyni człowieka człowiekiem. Z perspektywy wilkołaków, które żywiły się ludzkim, bardzo świeżym mięsem, było to pytanie kluczowe.

Przechadzał się więc wzdłuż rzeki, pogrążony w myślach odklejonych od tego, czym przejmowali się inni, aż zdał sobie sprawę, że podążą tak naprawdę za jedną linią, za świeżością zapachu. Jej zapachu. Od pojawienia się w Paryżu rozmawiali tyle, co nic. Jakoś ciężko było zacząć, a skoro sama zainteresowana nie poczyniła kroków w jego stronę, Sam nauczony doświadczeniem nie narzucał się, nie ścigał jej jak kiedyś, w czasach tak odległych, a jednak żywo wspominanych. Podszedł do niej bezszelestnie, jak rasowy traper potrafiący podejść płochą sarnę, a co dopiero w miejskiej dżungli odnaleźć właściwy puls kroków spokoju z miejskim rytmem. Teraz miał powód, by jednak zakłócić jej spokój. By zapytać... Ale to za moment wpierw trzeba było się zbliżyć, w umyśle gorączkowo szukał właściwych słów na rozpoczęcie tej... jakby nie było przypadkowej rozmowy. W końcu wpadł już na to, lecz nim struny głosowe zabrzmiały, przez ramię, choć wiedział że nie powinien, rzucił okiem na to co malowała. A może pisała? Chciał skraść ten moment, fragment duszy zapisany na papierze. Dla niej lub dla kogoś, teraz kawałek dla niego. I wtedy zobaczył i pojął, że nie powinien patrzeć...

– Popsujesz sobie wzrok. – cofnął się najpierw o krok i wtedy dopiero wypowiedział miękko zamiast powitania. O ironio, dziś akurat przechadzał się w czarnym jak jego futro wełnianym płaszczu, chroniąc się przed lutową mżawką kapeluszem z rondem. Brakowało tylko kowbojek do jego lekko poprzecieranych jeansów. – Shénme shì kùnrǎozhe nǐ, lǎoshī?– zapytał koślawo po chińsku, "cóż trapi jego nauczycielkę", ale słysząc swoje językowe potyczki, sam uśmiechnął się z siebie, lekko zażenowany podjętą próbą. Zdjął kapelusz w geście powitania. – Pięknie wyglądasz... jak zawsze. – dodał wracając do swojej ojczystej mowy, nie wiedząc kompletnie, jak ma się zachować, stojąc więc jak ten kołek i czekając na jej gest, słowo, wypatrując choć cienia znajomego uśmiechu. Z drugiej strony... czy chciałby żeby go okłamała radością, gdy ponad wszelką wątpliwość był świadom jej cierpienia?

@Selena
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Jak duże są szanse, że historia zatoczy koło? Że dwóch wędrowców natrafi na siebie, dwukrotnie, w długim odstępie czasu, w okolicznościach tak podobnych, a tak różnych? Wtedy porównał ją do płochego stworzenia, lecz czy teraz nie było podobnie? Może była i mniej płocha, ale na twarzy dalej nie było uśmiechu. Za to słowa pisane na kartce... One mówiły wszystko i jednocześnie nic. Starannie przystrzyżone paznokcie dzierżyły pióro, zastanawiając się, co napisać dalej, podczas gdy Samowi ukazał się urywek, kawałek treści wyrwany z całości, jednak nie mniej bolesny niż pozostała, niewidoczna mu treść wiadomości.

Kawałek listu:

Jakże łatwo było w miejskiej dżungli zapomnieć, by pilnować pleców. Jakże łatwo było poczuć bezpieczeństwo, pozwolić się zaskoczyć, niczym ofiara uciekająca przed swym łowcą, przycupnięta na ziemi, by złapać chwilę oddechu... Ale on nie był już łowcą, nie dla niej, a ona? Ona była inna, bliska, a jednak daleka, siedząca tutaj, a jednak myślami tak bardzo daleko... Słysząc głos poderwała się, choć na szczęście nie upuściła kartek. Sukienka sięgała do kolan, odsłaniając gołe nogi bez żadnych rajstop i botki za kostkę. Przez chwilę patrzyła z zaskoczeniem, by rozpoznać... po prostu rozpoznać. Z ust uciekło cichutkie westchnięcie.
- Chyba mi to nie grozi. - uśmiechnęła się, trochę niemrawo, lecz jednak w pełni szczerze. Dłoń szybko otarła resztki łez, a potem przycisnęła do piersi podkładkę z listem, nieświadoma faktu, że niespodziewany towarzysz zdążył już zajrzeć jej przez ramię. Czujne spojrzenie obrzuciło wzrokiem wilkołaka, szukając zmian i jednocześnie podobieństw do futrzaka z dzikiego zachodu sprzed wielu dekad. Niemrawy uśmiech zmienił się w ten bardziej ciepły, delikatniejszy, jednak był tam dystans, gdy nie była pewna, w jaki sposób go przywitać. Pamiętna ich rozstania, powodów własnego odejścia, nie wiedziała, jak się właściwie zachować. Ani co zrobić, by ten dystans zniknął.
- Nie zapomniałeś nawet akcentu. A co mnie trapi... Własna głupota myślę. - roześmiała się cicho, lecz ze smutkiem. - Zmężniałeś. Ale nadal wyglądasz tak bardzo znajomo... - szepnęła, drugą część jakby do samej siebie. Wiedziała, że jest w Paryżu, widziała go w Sylwestra przecież, w towarzystwie Saori. - I wyjaśnij mi, jak Ty to robisz? Pojawiasz się zawsze wtedy, gdy cierpię coś do przedstawicieli Twojego gatunku. - w głosie wampirzycy nie było jednak żadnego wyrzutu, a nawet i delikatna czułość. Może wdzięczność? Kto wie, co tam kotłowało się pod czaszką. Podkładka i pióro znów wylądowały w szmacianej torbie.
- Siadaj, Sam. - zaproponowała, jednak od razu zdając sobie sprawę z popełnionego faux pas. - To znaczy, jeśli chcesz. - i to niewypowiedziane "nie zdziwię się, jeśli nie chcesz", gdy odwróciła głowę w stronę rzeki. Wiedziała, że go wtedy zraniła. A choć musiała, było to tak samo trudne wtedy, co i teraz.

@Sam Whittaker

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sam Whittaker

Sam Whittaker
Liczba postów : 172
Znała ten uśmiech, gdy tylko lewy kącik drgnął ku górze, a wielkie smutne oczy wpatrzone były w nią przepraszająco. Jak wtedy przy starej zapyziałej chacie po środku niczego, kiedy zdał sobie sprawę z nietaktu, jakim było ściganie jej kilka dni i nocy. Wtedy był to głód wiedzy, lecz dzisiaj...
Odetchnął z ledwie dostrzegalną ulgą, gdy go zaprosiła i przysiadł koło niej na ławce. Teraz, gdy podobnie jak ona mógł udawać...
– Nie wiem o czym mówisz. Jestem tylko stażystą w szpitalu Świętego Łukasza madame. – spróbował zażartować i rzeczywiście, nie buchało od niego wilkołacze ciepło. Zabawne, że musiało minąć tyle lat, by mógł spotkać się z nią w tym tańcu pozorów. Jednak tylko to w nim było fałszywe. Otulało ją miękkie zatroskanie, wzrok uciekający do torebki, w której skryty był list. Przerażający list. Wszystko jednak musiało znaleźć swój czas, a Sam nie był już tym samym szczeniakiem, którego czasami łajała bukietami świeżego tojadu. Był cierpliwszy.
– Ale jestem w stanie to zrozumieć. Lekarze bywają nieznośni. Jestem cały czas niepocieszony, że nie wybrałaś mnie na swojego prywatnego lekarza. Rozumiem, że mój staż jest krótki, ledwie miesięczny... – odkaszlnął, bo przecież kobieta doskonale wiedziała ile dyplomów woził ze sobą po Europie – ... ale miałem świetnych nauczycieli. – dodał, nie mogąc oderwać od niej oczu. Chciałby jej powiedzieć, że nic się nie zmieniła, ale widział czający się w źrenicach smutek, który łamał mu serce. Mogła odejść, nie miał prawa oczekiwać, że zostanie z kimś takim jak on. Ale nie mógł znieść myśli, że cierpi, zwłaszcza gdy przestał dzielić ich ocean.

@Selena
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Czujne spojrzenie wampirzycy szybko wyłapały znajomy uśmiech, jeszcze szybciej znalazły ulgę w oddechu, gdy zaproponowała wspólny odpoczynek nad rzeką. Oboje udawali zwykłych ludzi, którzy spotkali się przypadkiem nad piękną rzeką, ludzi, którzy mieli wspólną przeszłość, lecz o przyszłości mogli zapomnieć. Przynajmniej ona. No i w żadnym wypadku nie byli ludźmi, choć reszta była prawdą, a nie udawaniem.
Z jej ust uciekł cichy śmiech, gdy zaczął rżnąć głupa, że nie wie, o czym mówi. A niech i mu będzie, czemu nie! Uniosła sama kąciki ust, w delikatnym uśmiechu, choć tłumionym smutkiem. I tylko żałowała braku ciepła, aczkolwiek rzecz jasna głupotą byłoby o tym wspomnieć. A już na pewno prosić. Nie miała prawa.
- Tylko stażystą? Zdecydowanie zasługujesz na bycie pełnym lekarzem. Zawsze szybko pochłaniałeś wiedzę medyczna. - przekrzywiła lekko głowę, by móc patrzyć na znajomą sylwetkę i jednocześnie profil. Wiele wody upłynęło i czuła się, jakby jeszcze więcej ich dzieliło. I to z jej winy. Jego głos brzmiał tak samo, jak wtedy, gdy ją wytropił i chciał uspokoić, bo spanikowała, że znowu ktoś ją ściga. A może tylko jej się tak wydawało? Znowu sobie coś wyobrażała? Pewnie tak. Jak pokazało ostatnie 8 dekad była w tym naprawdę niezła.
- Przecież ja nie choruję. - zdziwiła się delikatnie, by z lekkim wahaniem i po przyjacielsku złapać dłoń mężczyzny. - Ale gdybym chorowała, byłbyś moim pierwszym wyborem. Co się z Tobą działo przez ostatnie lata? - zaciekawiła się i było to szczere. Nie chciała mówić o swoich problemach, nie chciała przywoływać smutku i obarczać go tym. Tak po prawdzie nikogo nie chciała obarczać sobą. Dosyć złego narobiła Samowi wtedy.
- Widziałam Cię na Sylwestrze u Ereteinów. Żałuję, że nie udało mi się z Tobą pogadać. - dorzuciła jeszcze, tym znajomym ciepłym tonem. Choć w oczach czaił się smutek, to mimo tego cieszyła się z tego spotkania. Akurat był to dobry moment przed wyjazdem. Wyjaśnić wszystko. Powinna go przeprosić? Wyjaśnić, co się wtedy stało? Sama nie wiedziała, co zrobić, ale jej uwadze nie umknęły spojrzenia rzucane torbie z listem.
- Hmmm? Nic tam nie ma. - zmarszczyła delikatnie brwi, zakładając za ucho kosmyk włosów. I czy tak naprawdę się nie zmieniła? Czy czasem podczas ich ostatniego spotkania nie ważyła odrobinę więcej? Czy to po prostu pozór ciężkich ubrań?

@Sam Whittaker

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sam Whittaker

Sam Whittaker
Liczba postów : 172
Gdy tylko złapała jego dłoń, objął jej drobne palce. Może i myślała, że nie ma do czegoś prawa, ale on kompletnie się tym nie przejmował, widocznie przejęty i mało dowierzający jej słowom. Twarz wyrażała zatroskanie, teraz już zupełnie skupił się na niej, oceniając. Nieco się zaokrągliła? Czyżby choroba zatrzymywała wodę w organizmie? W przejęciu analizował możliwości. A trzeba było jeszcze prowadzić rozmowę. Nie myśleć o tym, że mogłaby już stać się pyłem na wietrze, że mógłby nigdy nie usłyszeć jej śmiechu, nawet z drugiego końca sali wypełnionej fontannami z których lało się wino.
– Wiesz, że lubię mieć wszystko odświeżane... bez fałszowania. Ludzie szaleją z rozwojem, bez studiów nie byłbym w stanie nadrobić najnowszych ich pomysłów, szczególnie że od wojny nie robiłem w zawodzie. Jeszcze rok na Sorbonie, potem też swoje będę odpracowywał dla Lucy, a potem... no nie wiem. Nie mam planów. Jak zwykle. – uśmiechnął się przepraszająco, zupełnie jakby tłumaczył się z niewykonanego zadania, które mu powierzyła. Cały czas nie wypuszczał jej z dłoni.
– Ja też żałuję... Wyglądałaś zjawiskowo... – dodał i resztkami woli powstrzymał się przed pogładzeniem jej po policzku. – A jak u Ciebie... to całe rządzenie? Jest pewnie dość obciążające? – próbował zgadnąć, rozpaczliwie szukając w myślach tematu i pytania, które nie byłyby zbyt... nachalne. Czy jednak da radę się powstrzymać?

@Selena
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Mimowolnie uśmiechnęła się szerzej, gdy objął jej palce. Od razu też uścisnęła jego dłoń, nie próbując w żaden sposób uciec swoją własną. Czuła, jak ją obserwował, a choć nie umiała zrozumieć tego badawczego spojrzenia, nie próbowała nawet komentować tego w jakikolwiek sposób. Prawdę mówiąc coś jej mówiło, że nie spodobałaby jej się odpowiedź, a po co pytać, jeśli nie chce się znać odpowiedzi?
- Plany mają to do siebie, że bardzo lubią się psuć. Na moje dobrze robisz, że nie planujesz. A technologia idzie tak bardzo do przodu, że czasem łatwo się w niej po prostu pogubić. – stwierdziła, z jakąś taką melancholią w głosie. – To Twój los. Zatrzymany w biegu kadr. Martwe morze stoi wokół nas i nadziei brak na wiatr… - urwała, potrząsając lekko głową i zakładając włosy za ucho. – Przepraszam. Chyba chwilowo nie mam zbyt dobrego nastroju. – uśmiechnęła się bardzo przepraszająco. Nie chciała psuć nastroju i wilkołakowi, zwłaszcza, że niczym jej nie zawinił. I wcale nie musiał jej się z niczego tłumaczyć. Założyła nogę na nogę, poprawiając płaszcz, ale nadal nie próbując zabrać swojej dłoni z ciepłej ręki Sama.
- Dziękuję. – i przekrzywiła lekko głowę, chcąc zmienić temat ze swojej osoby. Naprawdę, nie było o czym rozmawiać. – W ogóle jeśli dobrze widziałam, przyszedłeś w towarzystwie Saori-san? – przekrzywiła lekko głowę, by zaraz potem wzruszyć lekko ramionami na pytanie o „rządzenie”. – W zasadzie jestem bardziej dyplomatką, choć czasami nawet i tego mam dość. Ale jakoś daję radę. Pewnie do pierwszego skandalu, w którym nie wytrzymam i powiem komuś, co naprawdę myślę. – zaśmiała się i to o dziwo szczerze, wyobrażając sobie zresztą, jak by to wyglądało. Chociaż przy aktualnych zmianach, które w sobie zauważyła, to wcale nie był taki nieprawdopodobny scenariusz. Westchnęła głęboko.
- I to jest chyba właśnie ten moment, w którym lepiej zabrać tyłek w troki i wyjechać, zanim wpakuję się w jakieś szambo przez nieco niewyparzony język. – podrapała się po karku, robiąc bardzo niewinną minkę. Widziała, że wilka coś dręczyło. Coś, co chciał powiedzieć, ale się wahał. Nie chciała go do niczego zmuszać, więc cierpliwie czekała, aż sam zbierze się na odwagę.

@Sam Whittaker

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sam Whittaker

Sam Whittaker
Liczba postów : 172
Sam patrzył na nią i milczał. Spijał melancholię z jej ust, tonął w błysku nostalgii, którym błyszczały smutno niedostępne od lat oczy, myślał o tym kimś, kto był adresatem listu. Coś tam obiło mu się o uszy, nawet jeśli unikał spendów, bali i innych dziwacznych okazji z tłumem paryskich wampirów i wilkołaków, to związki między rasowe zwłaszcza na tak wysokim szczeblu... Starał się uspokajać oddech, był całkiem niezły w cierpliwości, jednej z pierwszych rzeczy, której trening wymuszał na nim ojciec. Sztuka panowania nad sobą niekiedy była tą najważniejszą, ważącą los wiecznego życia. Bez względu na to, czy było się łowcą, czy ofiarą.

Więc siedział i patrzył na nią. Słuchał jej. Dopatrywał się objawów tego, co jego oczy zobaczyły, choć nie powinny nigdy widzieć. W końcu zamiast odpowiedzi, zamiast small talku i tych wszystkich zasłon dymnych, pochylił się ku niej i przytulił ją mocno, otulając cedrem i leśnym poszyciem, ziołami, które przed laty wspólnie rozcierali, gdy wymieniali się wiedzą, gdy przez moment litościwy los dał im się wymieniać życiem. Przytulił ją do siebie w opiekuńczym geście, jego ciepłe ramiona otoczył drobną istotę. Odrzucił maskę ofiarowaną im przez klan Manteau'blanków, zrezygnował z uprzejmej obojętności. Jego uścisk nie był zaborczy, mogła umknąć z niego, jeśli tylko chciała. Oddychał nią spokojnie, by szepnąć w swojej ojczystej mowie:
– Powiedz tylko słowo, a pojadę z Tobą na kraniec świata. – zdanie, które nie padło, gdy się rozstawali, zdanie, które toczyło jego stęskniony umysł przez wieki tułania się po świecie. Zdanie, które teraz mogło wybrzmieć, nawet jeśli nie byli razem. Nie chciał, nie oczekiwał tego, że ona będzie kiedykolwiek chciała. Ale bał się. Skoro raz szarpnęła się na własne życie, skoro ktoś zawiódł ją tak mocno, nie chciał więcej odsuwać tych kilku prostych słów od zaistnienia poza własną głową.

@Selena
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Oh jakże łatwiej byłoby prowadzić dalszą rozmowę, gdyby wiedziała, co konkretnie przeczytał Sam. A może i wręcz przeciwnie? Wymagałoby to zbyt wielu wyjaśnień, cofnięcia w przeszłość i zdradzenia tajemnic, które na zawsze powinny zostać w ukryciu, chociażby po to, by nie straszyć innych. Bal rozszedł się po kościach i chwała za to, nawet jeśli po takim czasie ktoś znowu próbował drążyć temat. Na szczęście lojalności współpracownika mogła być pewna, tak samo jak i tego, że wyniki tych badań nigdy nie wyjdą na jaw. Nie chciała tylko wciągać Sama w swoje problemy, wystarczyło, że zrobiła to raz i że prawie zniszczyła mu życie. Na szczęście wtedy nie czynił problemu z jej wyjazdu...

Niełatwo było kontynuować rozmowę, czy raczej monolog. Na jej stanowisku można było tego wymagać, ale prawdę mówiąc często cisza mogła wyrazić więcej, dać więcej, jeśli tylko nie była niezręczna. Nagły ruch, nagły dotyk wybił ją z rytmu, ucinając kolejne słowa. Znajomy zapach otoczył ją dokładnie jak kiedyś, tak samo jak znajome ciepło i uścisk ramion. Wciągnęła gwałtownie powietrze, wdychając więcej lasu, a choć uścisk wcale nie był z tych zaborczych i mocnych, odwzajemniła się własnym, pozwalając sobie wsiąknąć w ciepło drugiej osoby.
To nie były te ramiona, których potrzebowała wokół siebie. Nie ten zapach, który czuć pragnęła. Ale jednak niósł komfort i wsparcie, nad brzegiem Sekwany przypominając czasy, gdy życie było o wiele, wiele łatwiejsze. A tego listu nigdy nie powinna pisać, nigdy nie powinno być okoliczności, by musiała tak zrobić... Przynajmniej tak myślała, tak chciała. Tyle, że chcieć to wcale nie znaczy mieć, prawda? Nie, gdy tą drugą zmienną jest osoba z krwi i kości, mająca własne odczucia i własną drogę, wcale nie zbieżną z jej własną. Westchnęła cichutko słysząc deklarację Sama i wzmocniła uścisk własnych ramion wokół niego.
- Nie, Sam. Ze mną nic by Cię nie czekało. - powiedziała miękko, powtarzając mniej więcej dokładnie to samo, co usłyszała swego czasu od ojca mężczyzny. Wtedy uznała jego argumenty, ale im więcej czasu mijało, tym bardziej wiedziała, że miał rację. Tyle, że żałowała, że nie powiedziała mu tego wprost wtedy. - Zniszczyłabym Cię. - dodała cicho, odsuwając delikatnie głowę, by móc spojrzeć na mężczyznę, szczerym i spokojnym spojrzeniem brązowych oczu. Z wahaniem wyciągnęła dłoń, gładząc policzek wilkołaka.
- Wybacz, że wtedy Cię zraniłam odchodząc. - w jej głosie brzmiał smutek, ale jednocześnie też przeprosiny. Naprawdę miała wyrzuty sumienia, że tak go potraktowała.

@Sam Whittaker

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sam Whittaker

Sam Whittaker
Liczba postów : 172
Jego twarz instynktownie podążyła za miękką dłonią, dużo chłodniejszą, kojącą, doskonale znajomą. Minęło tyle lat, lecz on miał wrażenie, jakby jeszcze wczoraj żegnał ją, nie rozumiejąc do końca co się dzieje, z pierścionkiem po matce ukrytym w niewielkiej kieszonce kamizelki w którym powinna znajdować się koperta zegarka, czekającym tyle, by wsunąć go na palec kobiecie, która zawładneła jego umysłem, duszą i ciałem.. Myślał, że dawno się z niej wyleczył, ale ta krótka chwila gdy trwali w swoim objęciu uświadomiła mu do wnętrza rdzenia jego istnienia, że to nie jest prawda, że kochanki, które przewijały się przez jego życie, były tylko jej marnym odbiciem. Mawiają, że pierwsza miłość nie rdzewieje, on tylko powieradzał - trudno by kryształ pokryła jakakolwiek korozja.

Słowa Seleny odbijały się od spokojnych oczu otoczonych kurzymi łapkami lekkiego uśmiechu. Szukał właściwych słów, ale nie mógł się skupić błądząc wzrokiem po jej gładkiej skórze, małym nosku dodającym uroku i migdałowych oczach, w których utonął już dawno temu i nigdy, nigdy nie wyszedł na powierzchnię.
– Nic z Tobą jest lepsze, niż wszystko bez Ciebie Ayashe...– ujął jej dłoń, trąc jej wnętrze kilkudniowym zarostem tylko po to, by odcisnąć w jej wnętrzu swoje wargi. Brakło mu ziół, brakło przeszłości, gwaru otaczającej ich watahy, barwnych wozów którymi przemierzali Stany. Ale nie chciał cofać się w czasie, przeszłość odeszła. Cieszył się teraźniejszością, drogocennym kwiatem, o płatkach tak kruchych, że gdyby ścisnął mocniej, rozwiałyby się na wietrze jak jego zapomniane, szczeniackie marzenia. Wtulił się znów w jej rękę i odetchnął głęboko.
– Pozwól mi...– szepnął niemalże bezgłośnie. Jego nowe stado? Obowiazki w szpitalu? Zobowiązania wobec przyjaciół? Była tylko jedna osoba, dla której mógł rzucić to wszystko w diabły i jechać na drugi koniec świata, zwłaszcza teraz, gdy ktoś ewidentnie ją skrzywdził, gdy ktoś ją prześladował, gdy ktoś sączył truciznę do jej słodkich ust. Czy pamiętał jeszcze ich smak? Jak mógłby zapomnieć...

@Selena



Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Pewne wydarzenia zostają w pamięci na długie lata. Pamiętała brutalne słowa, swój ból i przy okazji strach. Przed życiem, przed przyszłością... Patrząc w szczere oczy mężczyzny wiedziała, że tamta decyzja, jak bolesna by nie była, była całkowicie słuszna. Prawdziwa. Jedyna możliwość, by po prostu cieszył się życiem i znalazł sobie kogoś odpowiedniego. Bardziej odpowiedniego niż ona sama. Może uciekała. Może i się poddała. Teraz tak samo jak wtedy, lecz nawet mimo swojego uporu potrafiła poznać, kiedy walka nie ma sensu, bez względu na okoliczności. Nie walczyła o Sama, bo zrobiłaby mu tym krzywdę. Nie walczyła teraz, bo nie da się walczyć o kogoś, kto w ogóle tego nie chce.

Zamknęła oczy, na dłuższą chwilę, czując jego dłoń otaczającą jej własną i słysząc imię, z którym wracała ze Stanów. Oh jak klęła, gdy poznała jego znaczenie, burząc się na to określenie, lecz jednocześnie jakieś ciepło rozlewało się wtedy w sercu. Teraz za to wróciła do tamtych dni. Wolności wśród podobnych do niej nomadów. Do radości nocy, kolorów lasu, ciepła ogniska i plemiennych historii, które pieczołowicie spisywała. Ale to było wtedy. Teraz był ciepły policzek, miękkie wargi i szum Sekwany, boleśnie mówiący o tym, że nie da się naprawić pewnych rzeczy. A złamane części należy wyrzucić i wymienić na nowe.
- Dla Ciebie wszystko jest proste, Sam. - szepnęła ze smutkiem, potrząsając głową. A gdy tylko poczuła jego wargi na wnętrzu dłoni speszyła się, zabrała rękę, obejmując się ramionami i odwracając wzrok. - Powinieneś sobie znaleźć kogoś odpowiedniego i na pewno tą osobą nie jestem ja. Ani dla Ciebie ani dla nikogo. - to nie były proste słowa, ciężko paliło się mosty, ale i tak wiedziała, że mimo sentymentu, mimo dawnych uczuć, jedynie zraniłaby siedzącego obok wilkołaka jeszcze mocniej, niż kiedyś. Nie zasługiwał na to, zasługiwał na kogoś, kto zobaczy w nim cały swój świat. Przy niej mogła go czekać najwyżej tragedia i zniszczenie. Nie była warta uczuć, które jej oferował.
- Zasługujesz na kogoś, kto Cię pokocha, całym sobą. - popatrzyła mu w oczy, głęboko, ale twardo. - Ja tego nie potrafię. Oduczyłam się kochać, całe lata temu. - rzuciła szorstko, wiedząc, że zrani go znowu. Ale lepiej tak, niż miałby znowu cierpieć z jej winy. Im dalej od niej tym lepiej, już nie tylko dla niego, ale dla wszystkich.

@Sam Whittaker

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sam Whittaker

Sam Whittaker
Liczba postów : 172
Treść listu, skradziona ukradkowym spojrzeniem, trwała wypalona pod jego powiekami. Nie musiał mieć daru rozpoznawania prawdy od fałszu, aby wiedzieć, że go okłamywała. Że jej serce zdolne było do kochania, ale ktoś zwyczajnie nie przyjął go, potrzaskał na drobny mak, a potem odszedł. Samuel daleki był od ferowania wyroków, wiedział, że ciężko serce zmusić do miłości. Ciężko, och jak ciężko było również zmusić je do tego, by jej nie czuło. Zwłaszcza teraz, gdy niemalże trzymał ją w ramionach, tak blisko mając twarz przy twarzy. Przez te wszystkie lata nauczył się pokoju ducha. Nikt jednak nie był w stanie utrzymać go przy sobie na dłużej, nikt nie był jemu współistotny. Nie gdy nie mógł zapomnieć o tej, która odpłynęła.

– Zasługujesz na kogoś, kto Cię pokocha całym sobą. Z wzajemnością. Nie znam drugiej takiej osoby, która zasługiwałaby mądrością i dobrocią, pięknem duszy, na szczęście. Nie znam nikogo innego. – Miękkość jego tonu nie zmieniała się, podobnie jak uśmiech błąkający się po twarzy. Szorstkimi opuszkami odgarnął zapodziany kosmyk na chłodnej pod palcami twarzy. – I wiem... wiem, że teraz potrzebujesz rekonwalescencji. A Twój lekarz jest naprawdę dupowatym kretynem i nic nie dba o Ciebie. Pozwól mi... Pozwól mi spakować się w Twoją walizkę, gdy będziesz brać dupę w troki, nim Twój niewyparzony język sprowadzi na Ciebie problemy. – mówił trochę lżej, próbując ją rozbawić, uśmiechnął się ku niej szerzej, choć oczy wciąż pozostawały wypełnione troską.

@Selena
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Ciężko było osiągnąć pokój, gdy wszystko wokół przypominało o tym, jak mogłoby być. Gdy wyobraźnia podsuwała obrazy, kusząc ciepłem, pewnym objęciem ramienia, dotykiem na drobnym ciele... Wyobraźnia bywała jednak okrutna. Mogłoby być, a jednak nie jest i pewnie nigdy już nie będzie. Bez względu na ilość próśb rzucanych w ciemności pewnych rzeczy nie da się zmienić i nawet nie można tego zrobić. Nawet, jeśli w głębi duszy to po prostu boli.

Głębokie westchnięcie, kolejne już zresztą. Tak niewiele czasu upłynęło od sylwestra u Ereteinów, a jednak czuła się, jakby to była wieczność. A choć wiedziała, że nie wolno, że to tylko wzbudzi niepotrzebną nadzieję, pozwoliła sobie, tym razem ona, przytulić policzek do ciepłej dłoni.
- Nah. Wiele wody upłynęło w rzece. Wiele rzeczy zdążyło się zmienić. Osoby, którymi byliśmy kiedyś, nigdy już nie wrócą. Nie da się cofnąć czasu i wybrać innej drogi. Można się w pewien sposób wrócić, ale to nigdy nie będzie to samo. Zamiast się wracać, lepiej iść do przodu. Traktując przeszłość jako bardzo ważną lekcję. - nie mogła nie odwzajemnić uśmiechu, nawet jeśli starała się zachować dystans. Nie ze względu na to, co łączyło ich kiedyś, ale przez wzgląd na samego wilka, który zdecydowanie powinien iść do przodu i odnaleźć własne szczęście.
- Nie mam pojęcia, o czym mówisz. - przyznała wprost, z rozbrajającym wręcz uśmiechem. - Nie mam żadnego lekarza, bo po prostu nie jest mi potrzebny. - rozłożyła w zaskoczeniu dłonie, by zaraz potem zacząć cicho się śmiać, za to całkiem szczerze.
- Będę brać dupę w troki? - powtórzyła, szczerze rozbawiona określeniem. - A wiesz, że nawet pasuje? Podoba mi się, zdecydowanie. - zaraz potem uśmiech jednak zniknął, gdy westchnęła cicho, zastanawiając się, jak skutecznie mu odmówić. Nie była tamtą samą zastraszoną dziewczyną, którą tropił po lesie. Ale nie była też kimś, za kim powinien iść.
- Tutaj jesteś bardziej potrzebny. - powiedziała jedynie, bo nie było tak naprawdę nic innego, co mogłaby mu powiedzieć.

@Sam Whittaker

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sam Whittaker

Sam Whittaker
Liczba postów : 172
– Widzisz... przeszłość minęła, ale nawet ktoś tak błyskotliwy jak Ty, nie jest w stanie powiedzieć co przyniesie przyszłość. – bezczelnie złapał ją za słówka, choć zdecydowanie wolałby złapać ją za co innego. – Ale masz niewątpliwie rację, wiele wody upłynęło, nie tak łatwo jak widzisz mnie zajechać i zniszczyć. Jestem jak karaluch. – białe zęby błysnęły, gdy zsunął jej dłoń ze swojego policzka ujmując w swoje ciepłe dłonie, otulając ją w bezpiecznym zamknięciu i chuchając do środka. Cieplarniane warunki. Nie odrywał też od doskonałej twarzy swych niebieskich oczu, w nostalgicznym rozmodleniu, nie brakło jakiejś psotnej iskry.

– Tak sądzisz? Myślę, że dadzą mi urlop jak poproszę. – westchnął, nie wypuszczając jej dłoni, zataczając kręgi po nadgarstku, coraz wyżej, delikatnie wpraszając się pod mankiet niewinną, niespieszną pieszczotą. –Widzę Cię. – powiedział nagle poważniejąc, a jednym stwierdzeniu było zaskakująco wiele treści. Bo nie mówił tylko o jej osobie, o twarzy, o masce którą dlań założyła. O nie... – Potrzebujesz tego czasu, potrzebujesz by Twoją duszę znów zespolił złoty stop. Wiem, że jestem teraz, po takim czasie, po tej wodzie co upłynęła... jestem nikim dla Ciebie i nie musisz zaprzeć... – smutny uśmiech przemknął przez twarz, westchnął ciężko samemu też mierząc się z tą prawdą. Kochała innego, taka miłość nie pojawia się nagłym zakochaniem, a rozkwita latami, zwłaszcza w perspektywie osoby mającej ponad tysiąc lat. Nie to jednak było ważne: – Ale jeśli chcesz czmyhnąć, ukryć się i odnaleźć siebie, weź mnie ze sobą. Nie chcę nic, ponad rolę opiekuńczego ducha. Pozwól mi być przy Tobie, gdy będziesz łączyć się od nowa. Pozwól ogrzać gdy będziesz tego potrzebować, napoić w razie potrzeby. Nic nie chcę w zamian, prócz pewności, że będziesz bezpieczna.. że znów nie targniesz się na siebie – dokończył w myśli, ale wciąż te słowa nie zostały wypowiedziane. Nie chciał przyznać się, że naruszył jej prywatność zaglądając przez ramię. Z drugiej strony.. czy była w stanie wyczytać to z jego oczu?

@Selena
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Zacisnęła lekko wargi, kiedy złapał ją za słówka. Bezczelny gnojek. Puchaty w dodatku. W wersji wilczej puchaty, ale i tak wszystko się zgadzało. Niestety miał jednak całkowitą rację, że nie była w stanie przewidzieć przyszłości, nawet jeśli znała osoby, które potrafiły. Czasem jednak lepiej było nie wiedzieć.
- Wcale nie jesteś karaluchem. Nie zgadzam się z tym! - fuknęła na niego, w trochę zabawny sposób, ale nie umniejszało to faktom - nie podobało jej się to określenie w stosunku do wilkołaka. I choć on nie odrywał od niej wzroku, ona swój lekko spuściła, gdy jej policzki pokryły się delikatnym rumieńcem zawstydzenia. Nie zabrała jednak dłoni z jego, po prostu ogrzewając zamarznięte ciało i serce o jego dotyk i obecność.

- Tak sądzę. Nie wiem, na jak długo zabiorę ten tyłek w troki. Tak nagle wyjeżdżając tylko byś sobie zaszkodził. - naprawdę martwiła się, by nie zepsuł sobie kariery przez niepotrzebny mu wyjazd za nią. Ciepła dłoń przyjemnie ją ogrzewała, pozwalając na delikatne rozluźnienie. By zaraz potem spięła się ponownie, uciekając dłonią z jego rąk. Wstała, obejmując się ramionami i podchodząc bliżej rzeki, pozwalając podmuchom wiatru targać włosy.
- Nie jesteś i nigdy nie byłeś dla mnie nikim, Sam. Upłynie i więcej wody, a takie rzeczy nigdy się nie zmienią. - nie musiała kochać go jak kochanka, jak mężczyznę życia, by nadal był dla niej kimś bliskim. Odwróciła się do niego, z lekkim wahaniem, by potem cicho westchnąć. - Ale widzisz tylko to, co decyduję się ujawnić, nawet jeśli fasada zaczyna pękać w szwach. Kolejny argument za tym, że lepiej dla Ciebie, żebyś trzymał się ode mnie z daleka. - w jej głosie brzmiał jakiś taki smutek i echa bólu. Mocniej objęła się ramionami, jednak mimo to wiatr i tak szarpał jej włosami i porozpinanym płaszczem. Patrzyła na Sama, zastanawiając się, jakich argumentów użyć, spoglądając mu w oczy i widząc tam dziwne rzeczy, których nie potrafiła jeszcze zrozumieć.
- Sam... Mówię to z bólem, ale ostatnio mam duży problem z odczytywaniem innych. Mylę się tak często, że nawet przestałam nawet już próbować się domyślać, a wolę pytać wprost... - podeszła do mężczyzny, stając przed nim, z powagą wypisaną na twarzy. - Nie jestem roztrzaskana. Już nie. Nawet wręcz przeciwnie. O moje bezpieczeństwo też nie ma się co martwić, jednak patrzysz na mnie, jakbym miała się rozsypać nagle, niczym pokruszony marmur... Dlaczego? Skąd ten pomysł? - spytała wprost, nie bawiąc się w dyplomację czy owijanie w bawełnę. Proste, szczere pytanie i na szczerą odpowiedź miała nadzieję.

@Sam Whittaker

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sponsored content


Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach