Liczba postów : 51
Zapach końskiej sierści zawsze ją uspokajał. Wracała do stajni dla znalezienia równowagi pomiędzy życiem osobistym a zawodowym, bo czasami tylko obecność istot ograbionych ze zdolności wysławiania się ludzką mową koiła wystrzępione nerwy, lecząc je na potrzebę czasu spędzonego w towarzystwie domowników rodowej rezydencji. Tym razem miało być inaczej, bo zamierzała w specyficzny sposób podziękować Egonowi za rozmowę i oderwanie od uciążliwych obowiązków. Nie zamierzała rezygnować ze swojego planu, skoro nie wyraził dezaprobaty i nie wymigał się od spotkania wampirzą przypadłością, która nie sprzyjała kontaktom ze zwierzętami. Tuż po zapadnięciu zmroku wrzuciła torbę pełną potrzebnych rzeczy na przednie siedzenie samochodu i zajęła miejsce za kierownicą, by czym prędzej ruszyć w kierunku lasku Bulońskiego.
O tej porze większość wierzchowców spała w boksach wypełnionych świeżą, intensywnie pachnącą słomą, zmęczone wymagającym treningiem wyścigowym. Byakko był przyzwyczajony do jej odmiennego trybu życia i nie protestował przed nocnymi jazdami, które często oznaczały również galop po rozległych polanach i kluczenie pomiędzy drzewami. Tuż przed wejściem do boksu zacmokała cicho, aby zwrócił na nią uwagę i tym samym nie poczuł się zagrożony niespodziewanym towarzystwem, choć lubiła twierdzić, że mają do siebie anielską cierpliwość. Masywna sylwetka konia przesunęła się ku niej ociężale, jakby dopiero co wybudził się z głębokiego snu i opieszałym zachowaniem próbował wyperswadować pomysł wyjścia na zewnątrz. Przekupstwo dwóch kostek cukru, jednej marchewki i jabłka zmotywowało go do zmiany podejścia. Rozpieszczała swojego podopiecznego do granic możliwości i nawet ostrzegawczy głos brata dochodzący zza tyłu głowy nie miał na tyle solidnego przebicia, żeby podjęła decyzję o zmianie działania. Całując Byakko w miękkie chrapy podpięła do skórzanego kantara uwiąz i wyprowadziła go w stronę siodlarni, przy której znajdowało się miejsce potrzebne do przygotowania konia do jazdy.
@Egon Cadieux
O tej porze większość wierzchowców spała w boksach wypełnionych świeżą, intensywnie pachnącą słomą, zmęczone wymagającym treningiem wyścigowym. Byakko był przyzwyczajony do jej odmiennego trybu życia i nie protestował przed nocnymi jazdami, które często oznaczały również galop po rozległych polanach i kluczenie pomiędzy drzewami. Tuż przed wejściem do boksu zacmokała cicho, aby zwrócił na nią uwagę i tym samym nie poczuł się zagrożony niespodziewanym towarzystwem, choć lubiła twierdzić, że mają do siebie anielską cierpliwość. Masywna sylwetka konia przesunęła się ku niej ociężale, jakby dopiero co wybudził się z głębokiego snu i opieszałym zachowaniem próbował wyperswadować pomysł wyjścia na zewnątrz. Przekupstwo dwóch kostek cukru, jednej marchewki i jabłka zmotywowało go do zmiany podejścia. Rozpieszczała swojego podopiecznego do granic możliwości i nawet ostrzegawczy głos brata dochodzący zza tyłu głowy nie miał na tyle solidnego przebicia, żeby podjęła decyzję o zmianie działania. Całując Byakko w miękkie chrapy podpięła do skórzanego kantara uwiąz i wyprowadziła go w stronę siodlarni, przy której znajdowało się miejsce potrzebne do przygotowania konia do jazdy.
@Egon Cadieux