Liczba postów : 400
First topic message reminder :
Maurice po powrocie do mieszkania od razu zajął się swoimi ranami, próbując zapomnieć o tym co się wydarzyło. Ból fizyczny idealnie go rozpraszał od tego psychicznego i, żeby za łatwo nie poszło, od razu zajął się oglądaniem Bojacka. Do niego właśnie zasnął, budząc się wraz z powiadomieniem telefonu. Napisał do niego ojciec. Blondyn domyślał się, że Silvan poznał już jedną część historii. W końcu mieszkał koło Idy i w jakiś sposób byli sobie bliscy. Co do tego Maurice nie miał żalu, chociaż ciężko było się nie zastanawiać, kogo by Zimmerman wybrał. Czasem przechodziło mu to przez głowę, zdając sobie sprawę z niesprawiedliwości świata. A przynajmniej z tego co mu się takie wydawało. Wstał więc z łóżka, wymienił opatrunki i ubrał się w dresy. Miał gdzieś jak wygląda, dochodząc do wniosku, że nawet jakby się wystroił, to by tata się przejmował. Więc czekał na niego, aż przyjedzie i słysząc dzwonek do drzwi, ruszył się z łóżka, by otworzyć Silvanowi.
- Hej – powiedział normalnie i wpuścił go do środka. – Chcesz coś do picia? – Zapytał kulturalnie prowadząc go do salonu. Maurice nie wiedział, czego się jego ojciec spodziewał. Że syn mu wyjawi wszystkie żale? Że będzie płakać? No nie miał pojęcia, ale żadne z tego nie miało się wydarzyć. Hoffman nie był skłonny do takich wyznań, tym bardziej, że wciąż średnio rejestrował co się w ogóle wydarzyło. Starał się o tym zapomnieć, nie myśleć o tym, jak smutne będzie jego życie bez Idy. Po sposobie w jaki Maurice chodził, można było dostrzec, że wciąż jest srogo zraniony. Tak samo jak po tym, że lewej ręki w ogóle nie używał, i przy każdym jej ruchu się krzywił. Rany wciąż były dość głębokie i bolesne, chociaż zakryte bluzą i spodniami dresowymi.
Maurice po powrocie do mieszkania od razu zajął się swoimi ranami, próbując zapomnieć o tym co się wydarzyło. Ból fizyczny idealnie go rozpraszał od tego psychicznego i, żeby za łatwo nie poszło, od razu zajął się oglądaniem Bojacka. Do niego właśnie zasnął, budząc się wraz z powiadomieniem telefonu. Napisał do niego ojciec. Blondyn domyślał się, że Silvan poznał już jedną część historii. W końcu mieszkał koło Idy i w jakiś sposób byli sobie bliscy. Co do tego Maurice nie miał żalu, chociaż ciężko było się nie zastanawiać, kogo by Zimmerman wybrał. Czasem przechodziło mu to przez głowę, zdając sobie sprawę z niesprawiedliwości świata. A przynajmniej z tego co mu się takie wydawało. Wstał więc z łóżka, wymienił opatrunki i ubrał się w dresy. Miał gdzieś jak wygląda, dochodząc do wniosku, że nawet jakby się wystroił, to by tata się przejmował. Więc czekał na niego, aż przyjedzie i słysząc dzwonek do drzwi, ruszył się z łóżka, by otworzyć Silvanowi.
- Hej – powiedział normalnie i wpuścił go do środka. – Chcesz coś do picia? – Zapytał kulturalnie prowadząc go do salonu. Maurice nie wiedział, czego się jego ojciec spodziewał. Że syn mu wyjawi wszystkie żale? Że będzie płakać? No nie miał pojęcia, ale żadne z tego nie miało się wydarzyć. Hoffman nie był skłonny do takich wyznań, tym bardziej, że wciąż średnio rejestrował co się w ogóle wydarzyło. Starał się o tym zapomnieć, nie myśleć o tym, jak smutne będzie jego życie bez Idy. Po sposobie w jaki Maurice chodził, można było dostrzec, że wciąż jest srogo zraniony. Tak samo jak po tym, że lewej ręki w ogóle nie używał, i przy każdym jej ruchu się krzywił. Rany wciąż były dość głębokie i bolesne, chociaż zakryte bluzą i spodniami dresowymi.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!