15 II 2023 | That shit's embarrassing, she was my everything

2 posters

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Maurice Hoffman

Maurice Hoffman
Liczba postów : 400
First topic message reminder :

Maurice po powrocie do mieszkania od razu zajął się swoimi ranami, próbując zapomnieć o tym co się wydarzyło. Ból fizyczny idealnie go rozpraszał od tego psychicznego i, żeby za łatwo nie poszło, od razu zajął się oglądaniem Bojacka. Do niego właśnie zasnął, budząc się wraz z powiadomieniem telefonu. Napisał do niego ojciec. Blondyn domyślał się, że Silvan poznał już jedną część historii. W końcu mieszkał koło Idy i w jakiś sposób byli sobie bliscy. Co do tego Maurice nie miał żalu, chociaż ciężko było się nie zastanawiać, kogo by Zimmerman wybrał. Czasem przechodziło mu to przez głowę, zdając sobie sprawę z niesprawiedliwości świata. A przynajmniej z tego co mu się takie wydawało. Wstał więc z łóżka, wymienił opatrunki i ubrał się w dresy. Miał gdzieś jak wygląda, dochodząc do wniosku, że nawet jakby się wystroił, to by tata się przejmował. Więc czekał na niego, aż przyjedzie i słysząc dzwonek do drzwi, ruszył się z łóżka, by otworzyć Silvanowi.
- Hej – powiedział normalnie i wpuścił go do środka. – Chcesz coś do picia? – Zapytał kulturalnie prowadząc go do salonu. Maurice nie wiedział, czego się jego ojciec spodziewał. Że syn mu wyjawi wszystkie żale? Że będzie płakać? No nie miał pojęcia, ale żadne z tego nie miało się wydarzyć. Hoffman nie był skłonny do takich wyznań, tym bardziej, że wciąż średnio rejestrował co się w ogóle wydarzyło. Starał się o tym zapomnieć, nie myśleć o tym, jak smutne będzie jego życie bez Idy. Po sposobie w jaki Maurice chodził, można było dostrzec, że wciąż jest srogo zraniony. Tak samo jak po tym, że lewej ręki w ogóle nie używał, i przy każdym jej ruchu się krzywił. Rany wciąż były dość głębokie i bolesne, chociaż zakryte bluzą i spodniami dresowymi.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Silvan przypatrywał się Maurice'owi, gdy ten opowiadał o swoich przygodach z Jannikiem, z miną… Właściwie to trudno było określić co właśnie przedstawiał jego wyraz twarzy. Z jednej strony cieszył się, że wampir ma kogoś takiego przy swoim boku. Z drugiej właśnie dostał skrócony opis historii związanej z ABBĄ, do której z jakiegoś powodu przyplątał się książę Filip, a on zastanawiał się o ilu przygodach syna jeszcze nie miał pojęcia i czy przypadkiem nie powinien być za tę nieświadomość wdzięczny. A tak poza tym to nie wiedział, czy był do końca zachwycony z rozmarzonego wzroku syna, gdy ten fantazjował o byciu adoptowanym przez rodzinę Fisherów. Skinął więc jedynie głową na jego słowa, mrucząc pod nosem, coś o tym, że to dobrze, że ma z kimś, aż taki kontakt.
- Nie jesteś tu sam - zaprotestował, chociaż doskonale wiedział, że to nie o obecność rodziców chodziło Maurice'owi. Cieszył się jednak, że najwyraźniej jeszcze nie wszystko było przesądzone skoro Hoffman użył słów takich jak Nie wiem, pomyślę i zobaczę. Chyba, że się właśnie głupio łudził. - Może niech Jannik na chwilę tu przyjedzie? Zmiana otoczenia pewnie też mu dobrze zrobi po rozwodzie.
Spojrzał na niego smutno, i o ile Maurice mu na to pozwolił, objął go ostrożnie ramieniem, tak by przypadkiem nie uszkodzić zaleczonych ran.
Rozmowa z ich nim i Idą dzień po dniu była naprawdę ciekawym, chociaż niesamowicie konfundującym, doświadczeniem. Podczas gdy Maurice ubolewał nad tym, że związek się skończył, ale myślał, że warto było go jednak przeżyć, Olszewska twierdziła, że ta relacja była największym błędem w jej życiu. Cudownie.
- To nie jest głupie, ani żałosne. Potrzebujesz czasu i wiem, że to boli, a jednocześnie może wydawać ci się, że te uczucia są bez sensu, ale tak nie jest. Pozwól sobie przeżywać. - Eh… Chyba właśnie tak bardzo nie wiedział co powiedzieć, że zabrzmiał jak jakiś przestarzały filozof po marihuanie.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Maurice Hoffman

Maurice Hoffman
Liczba postów : 400
Och ależ Maurice był w Paryżu sam. Jego najbliższą koleżanką była Halide, kobieta z którą do niedawna praktykował seks okolicznościowy przy śmierci ich faworytów. Nie była to zbyt bliska relacja, może i po Maroko się bardziej zbliżą, w sposób oczywiście emocjonalny, ale i tak. Dla Halide i rodziców nie warto było kisić się w tym mieście kolejne kilka lat. A przynajmniej tak uważał sam zainteresowany. Słysząc ofertę, żeby to Jannik przyjechał, blondyn machnął ręką i pokręcił głową zrezygnowany.
- On ma tam pracę, kochanka wątpię, żeby mógł. Zresztą stanowiłby zagrożenie dla Idy. Nie zdziwiłbym się, jakby próbował ją utopić w Sekwanie. On wbrew pozorom potrafi być całkiem brutalny. – Powiedział szczerze. Przecież jak Jannik się zorientuje, jak Ida złamała serce Maurice’owi, to ten może wpaść w szał. Fischer był starszy od Hoffmana i nie raz traktował go jak młodszego brata, padawana, takiego ucznia szkoły życia według niego. Blondyn dał się objąć Silvanowi, nie do końca widząc co zrobić. Oni tacy nie byli, rzadko kiedy był czas na bonding ich dwójki. A jednak, mężczyzna czuł się znowu jak młody dorosły, który dopiero powiedział, że rzuca studia. Chyba wtedy też mieli poważną rozmowę o tym, jak Maurice chciał wyjechać, dołączyć do matki. Nie do końca to pamiętał, w końcu to było prawie sto osiemdziesiąt lat temu. Jednakże, miał jakieś przebłyski, że podobnie to się odbywało.
- Wiesz co? Mówiłem matce, że zacietrzewienie w swych postanowieniach na dłuższą metę jest nudne. A teraz żałuję, że wybrałem tę ścieżkę. Nie żałuję związku, nie, ale mogłem jej nie kochać. Nie wiem, albo chociaż tego nie mówić. Tylko, że wtedy naprawdę myślałem, że nie dociągnę i nie wiem. Chyba chciałem, żeby znała prawdę. A okazało się, że żyję i teraz jestem sam.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
- Co mu powiedziałeś o Idzie? - spytał spokojnie, chociaż nieco impulsywnie, unosząc jedną brew do góry. Maurice najwyraźniej nasyłał na Idę Jannika, a Ida chciała rzucać w Maurice'a kubkami i sztućcami. Czyż tragiczna miłość nie była piękna? Przynajmniej żadne z nich nie wydawało się próbować przeciągnąć go na swoją stronę, a tego się naprawdę bał, gdy dowiedział się o rozstaniu.
W przeciwieństwie do Maurice'a, Silvanowi nie przyszła na myśl tamta rozmowa, której szczegóły prawdę mówiąc wciąż pamiętał. Pomyślał natomiast o tym, jak ucieszył się, że syn postanowił zamieszkać w Paryżu. Jeszcze do niedawna ich rodzinne życie wyglądało tak, że dzieliło ich od siebie czasem wiele krajów i prawdę mówiąc nie zdawał sobie sprawy z tego, jak bardzo wolałby, aby było inaczej, dopóki wszyscy nie zamieszkali w Paryżu. I oczywiście, wiedział, że kiedyś to się zmieni. Wiedział, że nie da się utrzymać grupy wampirów w jednym mieście na wiele dekad, wiedział, że on sam kiedyś pewnie zechce opuścić na pewien czas Francję, ale jednak łudził się, że mieli jeszcze trochę czasu zanim to nastąpi. Kilka lat. Kilka lat, a potem mogą się rozjechać. Tylko nie teraz, nie gdy dopiero zaczynali docierać do siebie na nowo.
Nie był na tyle złośliwy, aby nieco żartobliwie powiedzieć, że gdyby on i Renata pozostawali na zawsze uparci w swoich przekonaniach, to Maurice'a mogłoby nie był teraz na świecie.
Z wypowiedzi wampira mógł jednak wywnioskować, co być może wydarzyło się poprzedniego dnia, a przynajmniej jakieś szczątkowe informacje na ten temat. Tylko, że to też nie miało sensu. Maurice ewidentnie został zraniony, bo wyznał Idzie miłość, a Ida bała się, że ich związek opierał się jedynie na fizyczności. Detektywem nie był, ale widział tu jakieś nieporozumienie i dużo emocji.
- Nie mogłeś przewidzieć tego co się stanie. Poza tym, to nie tak, że do końca sami wybieramy, kogo będziemy kochać. Wiesz, może kiedy opadną emocje uda wam się o tym porozmawiać, bo chyba wam obojgu by się to przydało.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Maurice Hoffman

Maurice Hoffman
Liczba postów : 400
- Powiedziałem prawdę. Że ja tu życiem ryzykuję dla lepszej wspólnej przyszłości, wykrwawiam się, wyznaję miłość, a babsko tego nie docenia. Prosto i smacznie. A w sumie to nie smacznie, bo prędzej to mam odruch wymiotny. – Odparł z nutką goryczy w głosie. Mały głosik w głowie mu mówił, żeby może pójść do Idy z kwiatami, wysłuchać ją i przeprosić za całą sytuację. Ale jego zdrowy rozsądek odpowiadał, że to nie kondolencje, nikt nie jest w żałobie, a że on nie może z siebie robić pajaca. Nie lubił być stawianym w sytuacji, w której to on musiał przepraszać, albo co gorsza, korzyć się przed kimś. Dlatego też wolał nie słyszeć wersji wydarzeń Idy. Nie zależało mu, wręcz nie interesowało co ona opowiedziała Silvanowi. Pewnie wcisnęła mu łzawą historyjkę, jaki to on nie jest okrutny i niestabilny. A to gówno prawda! Maurice oddał się chwilowemu zamyśleniu, czy faktycznie można wybrać kochanie. Według Sahaka, według tego co mu mówił, tak. Aczkolwiek, możliwe że i nawet on był omylny. Hoffman zaczynał mieć swoją własną perspektywę na temat miłości, własny pogląd na sytuację.

- A mi się wydaję, że możemy zdecydowanie wybrać nie kochać kogoś. Bo jak już znajdziemy się w tym miejscu, gdzie dajemy sobie kochać, to stajemy się zbyt komfortowi, dajemy sobie ten komfort pokazywania różnych cech, różnych stron siebie. Dlatego też uważam, że powinienem był aktywnie zdecydować się na niekochanie Idy. Bo się rozkokosiłem, bo się poczułem za bardzo. Uważam, że tak się da zrobić i, że z pewnością nie popełnię tego błędu drugi raz. Naiwność mną kierowała, naiwnie wierzyłem, że skoro ja to czuję, to ona z pewnością też. Byłem zaślepiony tym uczuciem, wszystkim, okolicznościami. Naprawdę przeliczyłem się, kretyńskie to wręcz było. Więc tak, może i nie do końca sami wybieramy kogo kochamy, ale zdecydowanie powinniśmy tego nie robić i aktywnie z tym walczyć. – Podsumował tworząc pewnego rodzaju strumień świadomości. Maurice został na nowo, a nawet jak nie bardziej, aktywnym przeciwnikiem miłości romantycznej. Może i był dość drastyczny w swoich przekonaniach, może i upierał się niczym maniak przy swoim. Ale właśnie takie konserwatywne, zdecydowane poglądy, pomagały mu zachować resztki poczytalności.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
- Słucham? - Silvan chyba nie ukrył za dobrze zdziwionej miny po tym, gdy usłyszał co też Maurice powiedział Jannikowi. Wykrwawianie się i wyznawanie miłości, a potem zerwanie. Po kim jego dziecko miało takie tendencje do pakowania się w najbardziej dramatyczne sytuacje rodem z filmów? Bo babcia, taka nie była. Prawdę mówiąc, kiedy myślał jednak o tym już bardziej na poważnie, to było mu przykro, że skoro Maurice musiał przeżyć rozstanie, to nie mogło być to chociaż spokojne rozstanie.
- Naprawdę tak myślisz? - spytał wpatrując się w niego z uwagą, gdy analizował jego słowa. - Maurice, wiem że sam ekspertem nie jestem, ale zamykanie się na wszystko i wszystkich w ostatecznym rozrachunku i tak będzie ranić głównie ciebie. Warto dać sobie czas, ale nie odcinać się całkowicie.
Wątpił, aby Maurice się z nim zgodził. Nie, gdy dalej był zraniony, a tragedia wydarzyła się dopiero dzień wcześniej. Martwił się jednak o niego i jego plany aktywnego niekochania, zwłaszcza że widział ile radości sprawił mu związek z Idą i jak częściej uśmiechał się przez ten cały czas. Spodziewał się jednak, że pewnie tak jak osoba, która złamała sobie nogę, nie garnie się od razu do sportów ekstremalnych, tak Maurice nie zamierzał od razu ponownie ryzykować i wolał zamknąć się na podobne sytuacje w przyszłości. I prawdę mówiąc nie dziwił mu się zupełnie. Sam nie raz, chociaż z innych powodów, wolał unikać dyskomfortu, które mogły wywołać niektóre sytuacje zamiast stawić im czoła.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Maurice Hoffman

Maurice Hoffman
Liczba postów : 400
- A bo ty nie znasz całej historii. Dobra. – Jęknął Maurice i przetarł dłonią twarz. Szykowało się streszczanie wszystkiego od nowa, ale może wtedy Silvan by lepiej zrozumiał całą sytuację. Może wtedy łatwiej by było empatyzować z nim, który w końcu się tak starał. Robił wszystko dla siebie i dla Idy. A przynajmniej tak sobie wmawiał nie chcąc przyznać się, że to ambicja przysłoniła mu horyzont. Prawda była taka, że mania wielkości Hoffmana wygrała z miłością. Aczkolwiek, naprawdę myślał, że bycie kimś więcej, odbije się dobrze również na Idzie. Na koniec dnia, Maurice miał same dobre intencje. Jednakże, dobrymi intencjami jest piekło wybrukowane. – Miałem od jakiegoś czasu zlecenie na zabicie pewnego mafiozy. Wiesz, wielka sprawa, gargantuiczne pieniądze. No i zajęło mi to długo, żeby go znaleźć i nic nie szło. Aż dostałem telefon, gdy jechaliśmy z Idą na randkę. Mieliśmy zaplanowany pobyt w takim spa, chciałem jej dać klucze do mieszkania na walentynki. Aczkolwiek, jak dostałem cynk, to musiałem zmienić plany. Naprawdę mi zależało, żeby odjebać tego gościa, ale trochę zjebałem i się spierdoliłem z takiej szklanej kopuły. Ponabijałem się trochę, szkło mnie poharatało, nieprzyjemna sprawa. I przez to srebro myślałem, że się wykrwawię, więc z tego całego romantyzmu sytuacyjnego uznałem, że wyznam Idzie miłość. Tak jak na filmach albo w książkach. Tylko, że nie wyszło. – Opowiedział spokojnie, jednakże było słychać pewien żal w głosie. Na to nic nie potrafił poradzić. Miał kobiecie za złe jak go potraktowała, miał żal do świata, że go Ida nie kochała.

- Oj tato, a kto mnie nauczył uciekania od problemu? – Westchnął Maurice. To rodzice pokazali Maurycemu, że jak coś się dzieje nie tak, to trzeba od tego spieprzyć. Tak jak Silvan wychodził do labu, tak jak Renata zwiedzała zagraniczne państwa, tak samo blondyn na koniec dnia uciekał przed konsekwencjami własnych czynów.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Gdyby Maurice zaraz po skończeniu opowieści, powiedział mu, że tak naprawdę to tak nie było, a on wymyślił to wszystko na poczekaniu, inspirując się jakimiś filmami akcji, to Silvan nawet by się nie zdziwił, a jedynie zasugerował, by zajął się pisaniem taniej sensacji, aby nie myśleć o złamanym sercu. Niestety Maurice mówił na poważnie.
Myślisz, że nic dla niego nie znaczyłam? Że mnie nie potrzebował? Że między nami nie było nic poza seksem i dobrą zabawą? spytała się go wczoraj Ida, chwilę po tym, gdy wyznała mu, że Maurice powiedział jej, że ją kocha. To wszystko naprawdę mieszało mu w głowie. Za każdym razem, gdy już myślał, że rozumiał tę sytuację, pojawiała się nowa informacja, która zakłócała jego poprzedni schemat myślenia.
Spojrzał na Maurice'a. Nie miał serca mówić mu w takim stanie, że wampira, który tracił krew spotkał inny los, niż śmierć, więc koniec mu nie groził. Chociaż trzeba było przyznać, że było to jak na niego naprawdę romantyczne.
- Przykro mi, że nie wyszło - powiedział szczerze, ostrożnie kładąc mu rękę na ramieniu w obawie, że gwałtowniejszy ruch podrażni jego rany.
Uśmiechnął się smutno. No co mógł powiedzieć? Rzeczywiście nie dał synowi najlepszych wzorców w tym zakresie.
- Więc uwierz mi, że wiem co robię, gdy mówię ci, że zazwyczaj nie jest to najlepsze wyjście.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sponsored content


Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach